To je dobre, będę ćpieł. Bawiłem się jeszcze lepiej niż przy Stejtsach i już widzę, że dużo lepiej niż przy Kangurach, u których jestem na półmetku.
Generalnie dawno nie oglądałem niczego znad Tamizy i uderzyło mnie to, że słodki Jezu w agreście, jacy ci Brytole pizdeczkowaci

Ja nie wiem, jak ten naród skolonizował kiedyś pół świata. Machanie rąsiami, duszenie się przy stole, ataki paniki… Babki w tym sezonie były dużo twardsze od chłopów, spośród których chyba każdy odpalił w pewnym momencie trabanta, bez żadnego specjalnego powodu.
Średnie IQ gromadki „wiernych” lawirowało gdzieś w okolicach 60, przez co turnus był tym seksowniejszy w odbiorze. Nie rozumiem, jakim sposobem
Wilfred prawie zrobił wszystkich w Karolka, skoro typ już z samego głosu, mimiki i spojrzenia wygląda tak wybitnie podejrzanie, że jadąc z nim w metrze odruchowo chwyciłbym się za portfel. Uciekające oczka, dziwne ruchy, przerysowane reakcje na wszystko… Byłem przekonany, że capną go tam za tę fensi czuprynkę i wypierdolą za Ural w ciągu kilku pierwszych epizodów.
Alyssa to średnio trafiony wybór do mafii, za bardzo rozmemłana psychicznie i nie zdziwił mnie tu relatywnie szybki strzał w zęby. Z kolei zdecydowanie najlepszym mafiozą przez długi czas wydawała mi się
Michałowa, której imienia nie wymienili nawet w momencie, jak ktoś tam z tych gejzerów intelektu wykminił, że słuchajcie koledzy, trzeba przegrillować przy okrągłym stole Andreę, bo jako jedyna nie musiała jeszcze „fajt for her lajf”. Myślę sobie wtedy łełełejt, mireczki drogie, no a Michałowa? Naprawdę świetna gra poza radarem, aż do momentu tej wpadki z wystawieniem Theo, gdzie gimnastykowała się w sumie specjalnie po to, żeby ratować typa, który epizod później sfajczył jej plebanię. Szkoda, że to raczej nie jest program do powrotów, bo chętnie bym ją jeszcze kiedyś pooglądał.
Generalnie nie to, że gdybym ja tam z nimi urzędował, to od samego początku podejrzewałbym, że jednym z mafiozów jest starsza kobieta i nie to, żeby właśnie Michałowa mi pod to najbardziej pasowała jako najtwardsza psychicznie z nich trzech (no, ewentualnie Fay), ale dobra, szadap domorosły Płarocie, przed telewizorem to każdy pyskaty, a na miejscu mogłoby się okazać, że Michałowa i mnie omotałaby swoim wilkowyjskim czarem
Po banicji Michałowej kibicowałem
Kieranowi, który ostatecznie jednak dostanie ode mnie po rajtach, bo mega się na nim zawiodłem. Nożesz przecież kasztanie jeden, gdybyś podłożył Wilfreda jeszcze przed okrągłym stołem, to byłaby dla ciebie idealna sytuacja – troje mafiozów w piachu, ludzie wiedzieli też o nieudanej rekrutacji Alex, więc zapewne uznaliby, że nikt już nie został i puściliby ci w finale zielony dymek.
Ostatecznie Kieran podłożył koleżkę już odpadając i tutaj uwaga uwaga, chwila dla debila, bo ja nie ogarniam jeszcze do końca zasad. Czy to nie jest tak, że mafiozi nie mogą podczas odejścia mścić się na mafiozach, którzy ich wydymali i zdradzać, kto jest ich wspólnikiem? No bo teoretycznie ok, Kieran nie wypowiedział słów, że Łylfred yz olsoł e trejtor, ale jak pouczają nas psorzy na tych wszystkich niepotrzebnych humanistycznych przedmiotach o komunikacji, słowa to tylko kilka procent przekazu, no a nie oszukujmy się, on ewidentnie im go wykonfiturzył, przez co te wszystkie ziemniaki z faithfuls wygrały grę totalnie niezasłużenie. Sami z siebie w życiu by tego nie rozkminili, bo przecież kto by pomyślał, że w inicjalnym składzie mafii (czyli abstrahując od Kierana, który był nieobecny przy pierwszym macaniu po ramionkach) na logikę powinien być przynajmniej jeden facet, nieeeeee, no w życiu
Jedyną mądrą z wiernych była pod koniec
Madzia Kartoflany Nosek i łkam sobie cichutko, że te wszystkie ciamajdy zgarnęły mamonę dzięki Kieranowi, a jedyna osoba, która miała oko na Willa, poszła gryźć piach na samym finiszu.
Hannah była pocieszna, no ale jak Bozia rozdawała rozumek, to ona skoczyła sobie akurat z Rychem Kaliszem na kebsa.
Aaron jak dla mnie dość papierowy, beka tylko z tego ataku duszności w reakcji na głosy na niego na samym początku

Nad
Meryl nie chcę się znęcać, bo nie wiem, czy ta karzełkowatość nie determinuje też trochę spraw psychicznych, no ale generalnie rozumek dziesięciolatki. Śmiechłem w momencie jak na jednym ze śniadań podekscytowała się jak ten skowronek i prawie im tam odfrunęła ze szczęścia roztrącając te wszystkie fensi rogaliki, że łałała, mirki, oświeciło mnie, Fay jest mafią - a tu sekundę później jebut, Fay nie żyje
Andrea fajna babcia, co prawda trochę daremna w samych łowach za mafiozami, ale miło się ją oglądało jak popyla sobie w tych zadaniach niegorzej niż te wszystkie podlotki. Przyznam, że szkoda mi się zrobiło
Nicky, patrząc na ten brak ręki przypomniał mi się mój dziadek, który też do końca życia nie miał szansy ogarnąć sobie protezy. Gra grą i wiadomo, że Alyssa jako mafia chciała rzucić podejrzenie na kogokolwiek za cokolwiek, no ale moment, w którym Nicky jej tłumaczy, dlaczego nie gulnęła ze wszystkimi tego brudzia, był dla mnie jednym ze smutniejszych w reality szołach. Mocno znajome klimaty. Z kolei hejted sezonu to dla mnie
John, całe szczęście, że mafiozi szybko go zaciukali i przypuszczam, że gdybyśmy grali w jednym turnusie, to delikwent przypadkiem wylądowałby w nocy w tej drewnianej chatce z robalami, z mordą wciśniętą w larwy, a kluczyk zgubiłby mi się gdzieś na dnie jeziora, no co za niezdara ze mnie
Beka z
trójki zakochańców, no ale tego Matta to mi nawet nie szkoda – tak to jest jak ktoś uważa, że przy świetle kamer po dwóch dniach znajdzie sobie drugą połowicę. Aczkolwiek Alex (wybitnie #ladnapani) była trochę okrutna. Widziała, że typowi płoną do niej galoty, więc mogła mu przynajmniej powiedzieć, że szadap spermiarzu, ja mam chłopa na zewnątrz, widzisz, tam przy barku siedzi Madzia Kartoflany Nosek, idź sobie pozarywaj do niej, Maaaaaaadziu, kolega chce ci coś powiedzieć, ale się wstydzi, hmhmhmmm, to może ja was zostawię
Twist z początkową pseudo odpadką dwóch mirków był wyjątkowo daremny, tym bardziej, że najpierw chciała się tam na końcu ustawić Andrea, tylko w ostatniej chwili któryś z facetów chciał być grzeczny i przeciągnął ją za kiecę na początek wężyka. Program sporo by stracił, gdyby weszła dopiero na półmetku. Twist ze zmuszeniem Kierana do trajtorzenia podobnie – chłop generalnie miał w tym programie życie pod górkę i trochę mu z żalu kibicowałem. Zgodzę się też z przedmówcami, że Madzia Kartoflany Nosek dostała zdecydowanie zbyt mało w łapę, żeby zrezygnować z dalszej gry
Widzę z kolei, że jestem osamotniony w ocenie prowadzącej, jak dla mnie ta niewiasta mocno gubiła się w tym, jak chce się nam zaprezentować – raz robiła się na łłłostrą sucz rzucająca portretami, a innym razem już piszczała ze szczęścia jak wyszło im jakieś zadanie, w których im zresztą podpowiadała, co było swoją drogą przegięciem. Do tego ten cringe jak im kazała powtarzać baj baj do portretów i ciągłe hjudż kongrats za wszystko. Z Grishenką w Stejtsach te śniadania i okrągłe stoły miały dużo lepszy klimat, dlatego w kolejnym sezonie najchętniej ściągnąłbym go helikopterem na drugi etat.
No i na koniec najbardziej nurtujące mnie pytanie tego sezonu. Myślicie, że te portrety w domyśle miały być karykaturami, czy ktoś uznał, że ma talent i stworzył je tak ze pełną powagą?
