The Traitors USA 2

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5751
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

The Traitors USA 2

Post autor: Jack »

Odcinki 11-12
Zacznę tutaj od samego końca, czyli Reunion. Muszę przyznać, że ten reunion mnie rozczarował. Wypowiedzi uczestników były dość poszatkowane, czasem mam wrażenie, że nie uchwycono całego kontekstu danej konwersacji, tylko wyemitowano jakieś wycinki.
Również mnie irytowało zachowanie Phaedry czy MJ. Serio, jak można tyle miesięcy po programie nadal mieć do kogoś urazę o eliminację z show :D

Jak słusznie zauważył Prus, podobnie było z Johnym i jego relacją z Danem. Serio. Ile razy można wałkować ten temat :D

Wracając do eliminacji z finałowego odcinka. Odpadka Kate byłą przewidywalna. Każdy wiedział, że ona jest zdrajcą. Zawiodła mnie natomiast eliminacja Sandry. Miałem nadzieję, że uda jej się zgarnąć wygraną, a tutaj odpadła w dość dziwnym stylu.
Zastanawiam się czy od samego początku taki był plan CT na rozegranie końcówki. Eliminacja Sandry, a później pozbycie się Kate. Czy wyszło to tak trochę przypadkowo.

Uważam, że zarówno CT jak i Trishelle zasłużyli na wygraną. Każdy z nich pokazał się z zupełnie innej strony, jednak razem tworzyli dość interesującą parę. CT był lubianym graczem, trochę takim liderem wygrywającym wyzwania. Z kolei Trishelle praktycznie od samego początku zaczęła polowanie na zdrajców i miała sporo wartościowych obserwacji o rywalach.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2694
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

The Traitors USA 2

Post autor: tombak90 »

Eleganckie kino. Sezon wyszedł naprawdę miodzio i chyba jest jedną z lepszych produkcji reality, które dane mi było obserwować. Po latach ciężko na mnie zrobić wrażenie w tej materii, ale tutaj to była dosłownie morda w ekran i przez godzinę starego nie ma, choćby się w chacie waliło i paliło :mrgreen: Nawet na peta przez godzinę nie wyłaziłem.

Survo-bratowa szajka nie zawiodła i od wszystkich dostaliśmy mniej więcej to, czego się można było spodziewać. Cieszy mnie, że nikt z mojego top 4 herosów (Parv, Sandra, Janelle, Dan) nie dostał w zęby jakoś strasznie wcześnie, bo trzy panie miały ostatnio dość pechowe staty w tym temacie.

Najpierw pofrunęła Janka, która narobiła fajnego młynu, choćby szamocząc się za kudły z tą jakąś Ekin-Srekin o tarczę. Dan jako mafia na wejściu dobrze kombinował, ale przewalił sobie biznes wpadając w pułapkę Petera i celując w tego blondasa z jego sojuszu, który miał wtedy szilda. Zaskoczyło mnie też to, że wszyscy mieli go tam za introwertyka, ja tego jakoś nie zauważyłem oglądając jego dwa Braty. Parvati oberwała trochę rykoszetem przez błąd kompana, ale summa summarum trejtorką była ciekawą i miło ją było znów pooglądać w bardziej walecznym wydaniu w stosunku do ciepłej herbatki, którą pokazała w czterdziestym Survie. Akcja z trucizną i potem branie się za łby z Peterem uhahały mnie przednio :D

Na tym tle najmniej widoczna była Sandra i momentami miałem wrażenie, że nie wszystko z nią w porządku pod kątem zdrowia. Ta wielka blizna to wyguglałem, że wzięła się z tego, że piznęła się w czerep podczas jednego z zadań, ale czasami miałem wrażenie, że gada jakoś tak wolno i sepleniąco, jak osoba po jakichś tam atakach. Jeszcze w kangurzym Survie tak nie miała. Mam nadzieję, że może po prostu na starość Bozia wypierdziała jej zęby, a nie jest to jakaś poważniejsza przypadłość i jeszcze ją na kilku imprezkach zobaczymy :D No ale patrząc tak na papierze, spokojniejsza gra jej się opłaciła i była bardzo blisko wygranej, gdzie wydawało mi się na początku, że przy jej resume to będzie raczej gościnny występ na 2-3 epy.

Z mordeczek, które przedstawiły mi się dopiero podczas tego eventu, na pewno mocarna była Trishelle. Zasłużona zwyciężczyni i zdecydowanie najlepszy gracz z grupy fajfus, jakiego do tej pory widziałem we wszystkich sezonach. Zaczęła co prawda od skuchy z wywaleniem tego babochłopa (czy to miała być murzyńska parodia Janelle? :mrgreen: ) i wydawało mi się wtedy, że pofrunie szybko, ku uciesze redditowych lewaczątek, które zaczęły z tej okazji wyrzucać jej wszystkie -izmy i -fobie świata. Potem jednak trafnie odpalała kolejnych mafiozów, chyba jako pierwsza zaczęła podejrzewać cały komplet łącznie z Phaedrą, a przy tym kryła się trochę w cieniu Petera, żeby nie dostać w pompon podczas tej nawalanki sojuszy. CT wypadł na jej tle trochę bardziej ogórkowato, no ale ma równie wsiurskie poczucie humoru co ja, lubiłem go w związku z tym, więc niech już sobie ma tego grosza :lol:

Natomiast wartym pochwały fajfusem był też oczywiście Peter – co prawda taka gangsterka, jaką tam odjaniepawlał, nie mogła doprowadzić go do finału, ale wprowadził w grze dużo zamieszania i udowodnił, że gra jako fajfus nie musi być nudna. Śmieszny był też ten jego henchmen, dziadzia-polityk z niepamiętnym imieniem, który dissował wszystkich przy stole tymi swoimi sejmowymi gadkami tak, że co wrażliwsza psycha mogłaby się skulić i co słabszy mentalnie fajfus mógłby się zacząć zastanawiać, czy oby na pewno nie lunatykuje w nocy i nie jest mafią :lol: :lol: :lol:

Najbardziej wkurwiały mnie te wszystkie żony czegoś-tam i gang, który sobie stworzyły. Po eliminacji Parvati przerzuciłem się na kibicowanie bandzie Petera i miałem nadzieję, że rozpuszczą wszystkie te koczkodany w kwasie. Nie oglądałem nigdy żadnego z szołów tego rodzaju – czy ja dobrze pojmuję, że one wszystkie stały się celebrytkami tylko dlatego, że dały dupy jakiemuś bogatemu rekinowi biznesu i potrafią barwnie opowiedzieć do kamery o tym, jak siedzą w domu i obierają mu kartofle? :lol: Chociaż pardon, od obierania kartofli mają pewnie jakichś minionsów za hajs męża, ale no nie wiem, siedzą, pierdzą w kanapę i żłopią driny z koleżankami. W każdym razie niektóre z tych kwoczek przy głosowaniu kompletnie nie kierowały się logiką, tylko jakąś tam lojalnością wobec herbu botoksu.

Phaedra jako mafia była strasznie przerysowana, czasami wręcz charczała pod tym kapturem, żeby brzmieć bardziej złolsko i wyglądało to bardziej zabawnie niż straszne, no ale ją akurat z czasem polubiłem, zresztą oceniając tak na papierze to mafiozką była na piątkę; najdłużej została poza podejrzeniem i szacun choćby za to, że ustawiła się w sojuszu, który bronił jej bardzo długo, wbrew wszelkiej logice. Zastanawiało mnie tylko, jak ona cokolwiek widzi pod tymi wiecznie sklejonymi ślipiami :ugeek:

Z Kate mam podobny problem – ta baba jest jak klaun, który trochę śmieszy, a trochę przeraża. Ostatecznie odbieram ją na zasadzie love to hate, aczkolwiek nie rozumiem, co ona odpaliła za wroty przy finalnym ognisku – jak można było rzucić zieloną farbą, skoro wszyscy wiedzieli, że było morderstwo i musi być jeszcze jakiś trejtor? Generalnie no śmieszna byłaś przez te dwa sezony, ale idź już sobie. Mam też nadzieję, że dodawanie do gry nowych mirków na półmetku programu nie stanie się nową świecką tradycją, bo to jest akurat śliskie i totalnie nie fair wobec tych, którzy nakryli się nogami we wcześniejszych epach.

Z samego finału oczywiście srogi bekson, a zwłaszcza z Emdżej, która dostała w turban kompletnie randomowo, wyłącznie ze względu na to, że Trishelle i CT przez chwilę nie byli siebie pewni. Potem się przeprosili, poniuchali, no ale czerwony łogiń już zapłonął, słowo się rzekło, kogoś trzeba było zastrzelić, więc trudno, this is Sparta, kijaszek na plecy i wypierdalaj :lol: Po ludzku powiem: szkoda kobiety, ale po tombakowemu powiem: iks de. Zresztą zdaje się, że CT od początku chciał ją wycyckać i podzielić się kasą wyłącznie ze swoją psiapsią.

Posłodzę również za klimat zadań i twistów – przez pierwszy sezon spindoktorzy nie wypstrykali się z mroczno-gotyckich pomysłow i dalej jest to jedyny program, w którym nie przewijam czelendży, a wręcz mnie one interesują. „Morderstwo na widoku” po raz kolejny, obok Jukeja i Polski, zrobiło dobrą robotę, a już ten motyw eliminacji na cmentarzu i zatrzaskiwania trumny był naprawdę miód malina.

Ja bym po pierwsze wrzucał „morderstwo na widoku” częściej, wręcz regularnie, a w bonusie dorzuciłbym jeszcze motyw, że trejtor, który podjął się zadania i je schrzanił, sam może umrzeć, bo na przykład jeśli nie zdąży do północy, to trucizna przechodzi na niego. I wtedy jebs, Grishenko zatrzasnąłby trumnę nad zaskoczoną Parvati, mafiozom wyjebałby error Windowsa, a lojalni mieliby jeszcze większą siekę pod deklem w swoich podejrzeniach :mrgreen: Z drugiej strony, umożliwiłbym lojalnym podjęcie się jakichś sekretnych misji, gdzie jeśli ci się nie uda, to łeb do pieca, ale jeśli odniesiesz sukces, to dostaniesz jakąś tam wskazówkę co do tożsamości któregoś z mafiozów. Dobre dymy były też we Francji dzięki „dague”, tj. chyba „sztyletowi”, który można było wygrać gdzieś na boku zadania podobnie jak tarczę i był to podwójny głos na wybranym okrągłym stole. No nic, format młody, to jeszcze nam się mam nadzieję ubogaci w pomysły.

Caścidło w tym sezonie naprawdę fajnie dobrane, było może kilka łejst of spejsów na krzyż, typu Sheree, ten Kitajec z szoła dla bogaczy, albo klon Kate, który odpadł na półmetku tuż przed wejściem oryginału i przez moment miałem wrażenie, że twist ujawni, że to ta sama osoba, tylko wcześniej trzymała mordę w kubeł :P Jednak zdecydowana większość mirków dobrze spełniała swoją funkcję – można było im kibicować, albo przynajmniej życzyć poćwiartowania. Triviowa ciekawostka, że był to chyba najstarszy cast z „tych naszych” programów ever, bo na dwadzieścia dwie osoby tylko pięć liczyło sobie mniej niż czterdzieści, a dwie mniej niż trzydzieści wiosen :o

Grishenko mógłby trochę zbastować z tymi spedalonymi outfitami, ale poza tym jednym elementem dalej uważam go za najlepszego hosta – gadka i zachowanie świetnie się tam wgrywają. Lubię też samą ścieżkę dźwiękową i aktualnie przekopuję internety, żeby znaleźć tę taką podniosłą muzę puszczaną w momencie jak rozpoczyna się okrągły stół, wszyscy już siedzą na dupach i Grishenko przed oddaniem im głosu podsumowuje, jaką mają sytuację – póki co no luck, a fajny kawałek.

No ciekawym, kogo nam nagonią w trzecim sezonie :) Ewidentnie rekruterzy gwiżdżą na te wszystkie uśmiechnięte srju ery i skupiają się na lepszych czasach reality, czyli powiedzmy do 2010 roku. Mam nadzieję, że gościnny występ Doktora Willa w tym domu strachów nie był przypadkiem. Z kolei z Surva ulubili sobie kobiety z Heroes vs Villains, więc niucham, że może odgrzebią tu jeszcze taką Amandę, Courtney czy Candice.

Obawiam się tylko, że ludzie z Surva i BB będą teraz profilaktycznie dostawali w tamburyno na samym początku, bo jak na razie w obu sezonach mafia skupia się prawie wyłącznie na nich.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2215
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

The Traitors USA 2

Post autor: Umbastyczny »

tombak90 pisze:
01 maja 2024, 18:00
ale czasami miałem wrażenie, że gada jakoś tak wolno i sepleniąco, jak osoba po jakichś tam atakach. Jeszcze w kangurzym Survie tak nie miała.
Nie jestem pewny, bo nie szukałem nigdzie potwierdzenia, ale ja miałem wrażenie, że ona po prostu zafundowała sobie aparat na zęby xD

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2694
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

The Traitors USA 2

Post autor: tombak90 »

Umbastyczny pisze:
01 maja 2024, 18:28
tombak90 pisze:
01 maja 2024, 18:00
ale czasami miałem wrażenie, że gada jakoś tak wolno i sepleniąco, jak osoba po jakichś tam atakach. Jeszcze w kangurzym Survie tak nie miała.
Nie jestem pewny, bo nie szukałem nigdzie potwierdzenia, ale ja miałem wrażenie, że ona po prostu zafundowała sobie aparat na zęby xD
Taaa, tylko momentami właśnie wydawało mi się, że to może być coś grubszego niż zębne kwestie. Ale obym się mylił. Może to po prostu kwestia tego, że czas jest chujem i nikogo nie oszczędza :P
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 6045
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

The Traitors USA 2

Post autor: ciriefan »

Odcinki 1-5

Wow, jak dobrze się ogląda. Jakie osobowości, dramki, fajne zadania, dobry prowadzący. Co za odmiana po naszej polskiej wersji :D

Co do uczestników kojarzyłem piątkę z nich: Survivorów, Big Brotherów i Maksa z Dancing With The Stars. Surv i BB świetne osoby, uwielbiam całą czwórkę. Maks nie jest moim ulubionym tancerzem, ale faktycznie jest jednym z weteranów i trochę takim Maserakiem amerykańskiej wersji.

Dan i Phaedra wybrani jako pierwsi zdrajcy. Dan był jednym z najlepszych graczy BB ever, ale tutaj mam wrażenie, ze jego strategie kompletnie się jednak nie nadają. Bo tu jednak nie chodzi tylko o sojusze i głosowania, ale też jest wątek śledztwa i udawania kogoś, kim się nie jest. Phaedra - uwielbiam od początku, leży mi mocno jej osobowość i jej zabawne konfy, choć jest zabawna i złośliwa to taka down to earth. Super. Dorekrutowali Parvati, która jest mega, ale też trochę się gubi w grze.


Dramkowo też sezon nie zawodzi. Najpierw dramka Trishelle vs Peppermint XD Beka. Peppermint odpadła a szkoda, bo mogło być zabawnie. Ale moja ulubiona drama to Janelle vs Sandra przy stole jak odpadała Janelle <3

Maks i Janelle ze znanej mi piątki już odpadli. Maks pokazał się zupełnie inaczej niż w DWTS, gdzie raczej był często głośny i wchodził w dyskusje z jury, wydawał się aroganckim bucem mi zawsze. Tutaj pokazał zupełnie inną paletę emocji, co było dla mnie ciekawe w obserwowaniu. No ale jest już trochę starszy, niedawno został ojcem, więc może się uspokoił.

Dojrzalsza i spokojniejsza była też Janelle. Jej drama z Sandrą to tylko ułamek tego, co pokazała w swoim 1 sezonie BB. Niestety czułem, że J długo nie pogra, bo ma dużą osobowość, a takie szybko stają się podejrzane.

Co do wydarzeń bieżących - Dan mnie serio rozczarowuje. Serio nabrał się na ten blef z tarczą? Jeśli ogra go koleś z show randkowego, to będzie beka XD

Z pozostałych osób, które mi zapadły w pamięć:

Bergie - niby głupiutki i naiwny, ale w tym wszystkim jakiś uroczy
John - jakoś tak odstaje od reszty, jak na polityka to wyjątkowo słabo gra
Kevin - niesamowicie mnie jakoś irytuje ten kolo
Peter - jak na kolesia z show randkowego poza byciem przystojnym pokazuje też kawał inteligencji i dobrej gry, jestem pod wrażeniem, więc jest w sumie moim faworytem pośród lojalnych poza Sandrą :d (no i poza zdrajcami)
Trishelle - dostarcza trochę dramek, gra aktywnie

Ciekawy jestem, co się wydarzy dalej :D

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 6045
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

The Traitors USA 2

Post autor: ciriefan »

Odcinki 6-12

Świetny sezon i zakończył się tak, jak chciałem, a więc wygraną Trishelle, której od pewnego momentu kibicowałem najbardziej. Ale po kolei.

Odpadł Dan, który w tym programie wypadł naprawdę kiepsko. Plan z próbą eliminacji Bergiego i nabranie się na plan Petera - serio? XD Atak na Phaedrę na stole był ciekawy i w sumie dobrze, że do tego doszło, bo pomógł potem zdemaskować Phaedrę. No ale Dan był zbyt pasywny nawet wtedy, gdy inni mówili mu, że musi zacząć typować innych. Wyskok z atakiem na swoim finałowym stole to trochę za późno, ale przynajmniej nam dostarczył mega obrady i sporo dramy, więc jednak fajnie, że był.

Później spoko, że gra zrobiła się tak mocno sojuszowa i ludzie zaczęli ogarniać, jak przetrwać głosowanie bez względu na pełnioną rolę, bo doszło do nich, że jak sojusz Petera zdobędzie większość, to i tak nie mają szans na wygraną. Z kolei ta piątka kiepsko to rozegrała wypraszając ludzi z pokoi i organizując spotkania tylko w swoim gronie. Gdyby lepiej to rozegrali, mogli rozdawać karty do końca. Cały ten wątek Peter vs Parvati też mocno nakręcał drugą połowę sezonu i oglądało się z zapartym tchem.

Po logicznej eliminacji Bergiego przyszła kolej na Parvati, która niestety też w tym sezonie wypadła co najwyżej średnio. Największe 2 zarzuty są takie, że po pierwsze pozwoliła Danowi na ten jego głupi plan mordowania osoby z potencjalną tarczą. A potem wpadła na idiotyczny plan rekrutacji Petera. I tu nie chodzi o jego odmowę, ale nie bardzo rozumiem, co ona chciała ugrać - przecież Peterowi jako zdrajcy jeszcze bardziej zależałoby na jej eliminacji, żeby mógł samemu siebie uwiarygodnić i utwierdzić innych, że jest tym najbardziej lojalnym z lojalnych. Bez sensu zagrywka, a Peter jeszcze jej zagrał na nosie i odmówił XD Do tego Parvati brakowało jakoś tego socjalnego uroku z Surva, te jej miny były epickie, ale faktycznie sprawiała wrażenie osoby wyniosłej, a przecież niby to ona powinna być królową socjalu.

Potem odpadł Kevin, który nie wzbudzał mojej sympatii. No i w końcu przyszedł czas na Petera, który no był ciekawą osobowością, ale jednak grał kiepsko. Organizował te spotkania, wypraszał ludzi, potem podjął głupią decyzję, że nie przyjął rekrutacji na zdrajcę, bo to mogło go dobrze ustawić. Zachowywał się tak, że nie dziwię się, że ludzie przestali mu ufać. Jednak naprawdę mocno ubarwił ten sezon, więc też super, że był.

John odpadł następny. Jakoś mnie drażnił cały sezon. Następnie przyszła kolej na Phaedrę, którą początkowo lubiłem, bo była zabawna, taka down to earth i miała złośliwe konfy. No ale zdrajcą finalnie była tragicznym. Dopóki byli Dan i Parvati pozwalała im robić co chcą. Postanowiła po prostu być sobą i grać rolę dobrej ciotki. Potem w sumie jak już ona podejmowała decyzje, to jej zabójstwa nie miały sensu. Wiedziała, że inni ją podejrzewają, więc zamiast dalej eliminować ekipę Petera, powinna była wywalić jedną z żon, żeby siebie uwiarygodnić. No ale myślę, że ona już na tamtym etapie nie chciała wygrać kosztem przyjaciółek z "Żon". Mordowała więc przeciwny sojusz, a na koniec już nawet się nie broniła przed oskarżeniami, bo wolała oddać kasę przyjaciółkom niż im ściemniać. Zapowiadała się świetnie, ale jednak zmarnowany wybór zdrajcy.

W finale odpadła Sherea, która cały sezon grała rolę mebla bez osobowości. Potem niestety przyszła pora na Sandrę, która dla mnie też gdzieś przepadła. Pod koniec pokazała grę w sojusze i trochę osobowości, miała swój moment w kłótni z Janelle, a tak poza tym to była już dla mnie taką starszą panią bez energii.

Wszyscy się dziwią, że Kate wrzuciła zielone i że może miała jakiś niecny plan, gdzie oczywiste jest, że ona się chciała podłożyć i odpaść. Z resztą sama to powiedziała, że lubi wszystkich i nie chce ich oszukiwać i woli oddać im kasę. Ogólnie Kate grająca złośliwe biczysko to tylko maska i myślę, że pokazała, że jest jednak całkiem empatyczną i ciepłą osobą. Tym samym też jako zdrajca wypadła fatalnie. Ogólnie no w tym sezonie każdy ze zdrajców na swój sposób nawalił, więc wyjątkowo cieszę się, że wygrali lojalni.

Z final 3 bardzo chciałem wygranej Trishelle, której kibicowałem już od dobrych 5 odcinków. Najlepszy lojalny z wszystkich edycji, dobrze odczytująca ludzi, analizująca szczegóły, wyciągająca dobre wnioski. Lubiłem też MJ, więc jej też kibicowałem. A tu zonk i czerwony kolor w ognisku. I tu piękny szoker na koniec - Trishelle głosująca na CT <3 Szkoda, że to nie wypaliło, bo ja akurat CT oceniam nisko. Był jak chorągiewka, łatwo nim było manipulować, wystarczyło z nim pogadać przed stołem jak Kate i potem on bezmyślnie zblindsidował Trishelle oskarżając Sandrę, przez co Trishelle przestała mu ufać w ostatnich minutach gry. Przecież to byłby taki piękny scenariusz, gdyby CT odpadł przez własną chorągiewkowatość wyeliminowany przez najbliższą przyjaciółkę <3 Tak tego wtedy pragnąłem - no to byłoby epickie. Ale tutaj MJ zjebała. Przecież argumenty Trishelle były całkiem logiczne. CT pokazał swoim zachowaniem, że nadal chce głosować na MJ. Jaki więc sens miał ponowny głos MJ na CT? Powinna była przekonac Trishelle, że ma rację. Więc tym głupim ruchem MJ straciła kasę. I jak wygraną CT oceniam kiepsko, to wygrana Trishelle wynagradza wszystko. Królowa tego sezonu.

Reunion serio kiepskie i nudne. Najciekawszy były dramki z Phaedrą i MJ, które miały nadal ogromny ból dupy i chyba nie rozumieją, że to byli Traitorsi a nie program o byciu żoną bogacza. Aż na koniec straciły część mojej sympatii.

Świetny sezon, genialne reality show, czegoś takiego właśnie nam brakuje. Świetna obsada. W razie all starsów koniecznie chciałbym 1. Trishelle 2. Petera 3. Parv, ale też nie pogardziłbym Sandrą i Janelle. Phaedrą w sumie też nie, ale tylko w roli lojalnej, bo na Zdrajcę się nie nadaje.

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Traitors”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość