Troszkę w czasie mi się rozciągnęło oglądanie tego sezonu, więc niewiele pamiętam z początku, więc ogólnie napiszę.
Magia drugich sezonów trwa dalej. Może nie był to super sezon jako USA 2 czy UK 2, ale w porównaniu z gównem, jakie mieliśmy zaserwowane w 1 sezonie, to było naprawdę super.
I tak, nadal było biednie, te nagrody pieniężne to jakaś żenada, zadania też były niskobudżetowe, to pomimo tego zrobili genialny klimat - każde zadanie było jak z horroru, czasem scary, czasem creepy, czasem mysterious, ale zawsze było jakieś. I w sumie te zadania były banalnie proste i nie wymagały nakładów finansowych, to samo stworzenie tej scenerii wokół śmierci z motywem horroru dało temu sezonowi tak wiele, że super się to oglądało. Mega mi się podobało.
Obsada w 1 sezonie była nudna jak flaki z olejem. Tutaj było o wiele lepiej.
Bawiło mnie też to, jak dużo było zdrajców i kto był zrekrutowany, po chwili odpadał XD
Z ciekawszych osobowości - niestety nie pamiętam za bardzo osób z pierwszych kilku odcinków:
Jackie - babcia była mega ciekawa. Szkoda, że kiepsko grała. W sumie zrekrutowana jako ofiara stała się tą ofiarą.
Whitney - z pierwotnych zdrajców lubiłem ją najbardziej, mocna osobowość, ale mam wrażenie, że zbyt szybko odkryła się jako dobry strateg, przez co Mike obrał ją dosyć wcześnie na cel.
Brittany - pamiętam, bo zapowiadała się na świetnego gracza. Niestety zdrajcy to też rozpoznali i ją dopadli.
Mike - całkiem niezły zdrajca, ale od początku go nie lubiłem. Sprawiał wrażenie kogoś, kto w życiu nie jest dobrą osobą. Cieszyłem się więc, gdy odpadł.
Mark - cały sezon był bekowy, okropnie grał XD I najpierw miałem bękę, że podczas szantażu odmówił i się sam wyeliminował. Potem jednak naszła mnie refleksja - wiedział, że i tak najprawdopodobniej odpadnie na kolejnym głosowaniu i jest rekrutowany tylko po to, żeby stać się owieczką ofiarną dla Jane. A tak to postanowił odejść próbując namieszać w grze Zdrajcy, który chciał z niego zrobić owieczkę. Mimo wszystko za ten ruch szanuję. I biorąc pod uwagę to, że Jane odpadła następna, plan chyba mu się powiódł.
Jane - jakoś bardzo ją lubiłem, ale miała w sobie coś, że ludzie jej nie ufali. Jak dla mnie całkiem porządny był z niej zdrajca.
Utah - najmocniejszy gracz z lojalnych. Polubiłem go, ale powinien był wiedzieć, że stając się głównym myśliwym stanie się szybko ofiarą.
Ben - zrekrutowany jako kolejna owieczka na rzeź i tak też się stało
Cat - mocna zawodniczka, tutaj bardzo kiepski ruch dla Siale, że ją wywalił, bo zwróciło to uwagę na niego, a Bailey mogła się dalej ukryć w cieniu.
Noel - szkoda mi go było, bo karty ciągle były przeciwko niemu. Nikt mu nie ufał, dotarł prawie do finału jako główny podejrzany większości. Niestety sam przez większość czasu też ufał niewłaściwym osobom i miał masę złych typów, graczem był kiepskim.
FINAŁ
Finałowy odcinek to był majstersztyk. Emocje od początku do końca. Najpierw final 5.
Siale - cieszę się, że odpadł. Był ok zdrajcą, ale wolałem Bailey. Tutaj mocno się stresowałem, bo Joe mocno wycelował w B, na szczęście Jason najpierw wycelował w niego.
Joe - OMG. Co za masakra. Jak on mnie irytował. Dla mnie po prostu idiota. Jego grę można podzielić na 3 etapy. Najpierw grał dosyć aktywnie, ale idiotycznie. Ufał złym osobom, typował głupio, nakręcał się i wiecznie zdziwiony, a potem w kolejnym epie robił dokładnie to samo. Potem etap, gdy gra go trochę złamała, pogubił się, nie mógł nikomu ufać, płakał, chciał odpaść i na obradach zagłosował nawet na samego siebie XD Beka XD I trzeci etap, kiedy wziął się w garść, zaczął grać, ale znowu ślepo ufał Siale, nie brał pod uwagę, że może się mylić. I do tego zrobił się tak arogancki i opryskliwy. Najpierw wobec Donny (gdy ją odepchnął, gdy chciała go przytulić) a w ostatnich chwilach wobec Bailey - oj to jak ją zaatakował personalnie i bez klasy na finalnych obradach, tak mnie irytował. W pewnym momencie to aż chciałem, żeby doszedł do final 2 z Siale tylko po to, żeby zobaczyć jego minę, gdy Siale ogłasza, że jest zdrajcą. To byłoby epickie. Ale że nie przepadałem za Siale, to dobrze, że tak się nie stało. Jeszcze ten idiota zagłosował w final 4 na Jasona, choć wiedział, że Jason głosuje na Bailey, a w Jasona nie celował nikt XD
Nie bardzo rozumiem, dlaczego nie ujawniali od final 5, czy osoba jest zdrajcą czy lojalnym. Trochę słaby ten twist... Przez to w final 5 straciłem szansę na minę Joe na wieść o Siale.
W final 3 w sumie byłem spokojny, bo byłbym zarówno zadowolony z wygranej tej dwójki lojalnych jak i naszej zdrajczyni.
Jason - szczerze, przez 10 odcinków był dla mnie tylko tłem, nic nie wnosił, a jak coś mówił, to nie byłem w stanie nic zrozumieć przez jego akcent. Na koniec okazał się nagle tym genialnym tropicielem Zdrajców, który po cichu robił notatki i na koniec wystrzelił z poprawnymi typami i spisanymi dowodami. Szacun. Bardzo mocna gra lojalnego. Niestety Donna skiepścila, ale Jason to na pewno najlepszy lojalny sezonu.
Donna - aj, na początku mi jakoś nie leżała, ale pod koniec ją polubiłem. Kurcze, to serio nie jest pierwszy sezon Traitorsów. Czemu ci ludzie nadal nie rozumieją, że nie mogą ufać nikomu, że bliskie im osoby mogą być zdrajcą, a zdrajcy nie są złymi ludźmi, po prostu dostali taką rolę w grze i musieli ją odegrać. No wybrała wiarę w przyjaźń i mieliśmy kolejne łamiące serce zakończenie.
Bailey - świetny zdrajca i zwycięzca. Jej największym błędem było wycelowanie w Donnę, ale rozumiem, że jej powody nie były strategiczne, tylko ludzkie - nie chciała powiedzieć na koniec swojej najbliższej osobie, że jest zdrajcą i cały czas kłamała. Ten scenariusz się natomiast spełnił i to w sumie Donna i jej wiara w tę przyjaźń uratowała Bailei skórę w final 5 4 i 3. Skuteczna, cicha, inteligentna, strategiczna, umiejąca ukryć się, wzbudzająca zaufanie - naprawdę lubię i cieszę się z wygranej.
PS: Jak to jest, że gdy wygrywa zdrajca, to głównie dzięki temu, że ktoś z lojalnych jest ślepo wpatrzony w zdrajcę i toruje mu drogę do zwycięstwa?
Dokładnie! To kolejny sezon, w którym zdrajca dochodzi do końca, bo miał jednego zapatrzonego w siebie lojalnego, który ufał mu w 100% procentach. Czemu ci ludzie nie rozumieją, że nawet pomimo przyjaźni, zdrajcy dostali rolę, którą muszą w tej grze odegrać i że walczą tam wszyscy o wygraną? Nie rozumiem, czemu nadal ci ludzie pozwalają się tak omotać zdrajcom, ale może i dobrze, bo takie finałowe dramki to jednak jest "good tv".
Naprawdę porządny sezon i nie żałuję, że po fatalnym pierwszym sezonie dałem Nowej Zelandii drugą szansę.