: 30 mar 2012, 15:43
szkoda mi Jonasa, bo lubiłam go jako jedynego z tego biednego plemienia 'Misfits'
I chciałabym go oglądać dalej, bo wiem, że jego gra mogłaby być całkiem interesująca. Miał po prostu pecha, że przy twiście nie trafił do lepszej ekipy, z którą mógłby się zgrać i z nimi współpracować, zwłaszcza z Troyzanem.
Właśnie, Troyzan. Zdziwiło mnie trochę, że mając całkiem niezły układ z Kim i resztą dziewczyn oraz z Jayem, poszedł do Jonasa i Tarzana i z nimi jeszcze niepotrzebnie kombinował. Tzn. może chciał też zagrać na dwa fronty, ale wyglądało to tak, jakby wolał jednak odbudować sojusz mężczyzn. To może mu zaszkodzić, a szkoda, bo bardzo go lubię i cieszyłam się gdy znalazł HII.
Kim polubiłam od 1 minuty i uważam, że póki co gra najlepiej i najrozsądniej. Ma dobry plan główny, ma alternatywę, wierną sojuszniczkę, w zasadzie ona steruje grą, a tak naprawdę nikt tego nie widzi. Bo to nie ona proponuje ludzi, którzy odpadną, raczej nie wdaje się w niepotrzebne dyskusje i nie obgaduje nikogo za plecami negatywnie, więc nie zamyka sobie drogi.
Podobała mi się scena gdy spokojnie leżała sobie na łodce, Jay coś tam gadał o tym kogo chce wywalić, bo po prostu go nie znosi (hmmm dziwne, przecież wcale dziewczyn nie zna, z Jonasem się wcześniej dogadywał, a swoją nienawiść buduje tylko na fakcie, iż los wrzucił ich do dwóch przeciwnych plemion na kilka dni). A Kim siedziała i cierpliwie słuchała z delikatnym uśmieszkiem, nie mówiąc żadnego zbędnego i niebezpiecznego słowa :)
Chelsea jest bardziej emocjonalna, co może ją zgubić na późniejszym etapie, ale póki co kibicuję im dwóm, Troyzanowi i Sabrinie, bo to sympatyczna babka
I chciałabym go oglądać dalej, bo wiem, że jego gra mogłaby być całkiem interesująca. Miał po prostu pecha, że przy twiście nie trafił do lepszej ekipy, z którą mógłby się zgrać i z nimi współpracować, zwłaszcza z Troyzanem.
Właśnie, Troyzan. Zdziwiło mnie trochę, że mając całkiem niezły układ z Kim i resztą dziewczyn oraz z Jayem, poszedł do Jonasa i Tarzana i z nimi jeszcze niepotrzebnie kombinował. Tzn. może chciał też zagrać na dwa fronty, ale wyglądało to tak, jakby wolał jednak odbudować sojusz mężczyzn. To może mu zaszkodzić, a szkoda, bo bardzo go lubię i cieszyłam się gdy znalazł HII.
Kim polubiłam od 1 minuty i uważam, że póki co gra najlepiej i najrozsądniej. Ma dobry plan główny, ma alternatywę, wierną sojuszniczkę, w zasadzie ona steruje grą, a tak naprawdę nikt tego nie widzi. Bo to nie ona proponuje ludzi, którzy odpadną, raczej nie wdaje się w niepotrzebne dyskusje i nie obgaduje nikogo za plecami negatywnie, więc nie zamyka sobie drogi.
Podobała mi się scena gdy spokojnie leżała sobie na łodce, Jay coś tam gadał o tym kogo chce wywalić, bo po prostu go nie znosi (hmmm dziwne, przecież wcale dziewczyn nie zna, z Jonasem się wcześniej dogadywał, a swoją nienawiść buduje tylko na fakcie, iż los wrzucił ich do dwóch przeciwnych plemion na kilka dni). A Kim siedziała i cierpliwie słuchała z delikatnym uśmieszkiem, nie mówiąc żadnego zbędnego i niebezpiecznego słowa :)
Chelsea jest bardziej emocjonalna, co może ją zgubić na późniejszym etapie, ale póki co kibicuję im dwóm, Troyzanowi i Sabrinie, bo to sympatyczna babka