S47E01 "One Glorious and Perfect Episode"
- Jack
- sole survivor
- Posty: 5782
- Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
- Kontakt:
- ciriefan
- sole survivor
- Posty: 6083
- Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
- Winners at War: Natalie
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
S47E01 "One Glorious and Perfect Episode"
Ech, w sumie to nie spodziewałem się nic więcej. Premiera bardzo w stylu nowej ery, totalnie mnie nie porwała. Obsada po raz kolejny wydaje się być przezroczysta i nieciekawa. Chyba najbardziej irytowało mnie, jak dużo czasu było poświęcone szukaniom przewag, ale jeśli je od razu poznajdują, to może kolejne epy będą lepsze. Beka też z tego, że mieliśmy już premierę z niemocą w wejściu na drabinę, premierę z medicalem, premierę z quitem, to teraz premierę z atakiem paniki na zadaniu i jakimś totalnym meltdownem XD
No chociaż cały ten meltdown był na tyle bekowy, że nie będę narzekał, bo trochę polepszył odcinek. W sumie ciekawie zrobiło się właśnie po zadaniu na immunitet i te parę minut poświęcone grze było najciekawsze. No ogólnie ciężko cokolwiek powiedzieć, bo mam wrażenie, że wgl nie poznałem tych ludzi i że za wiele się nie działo. Andy powinien być oczywistym first bootem, ale Jon postanowił sam siebie wyeliminować. I jakoś nie wzbudzał mojej sympatii większej, więc może sobie już go nie być.
No chociaż cały ten meltdown był na tyle bekowy, że nie będę narzekał, bo trochę polepszył odcinek. W sumie ciekawie zrobiło się właśnie po zadaniu na immunitet i te parę minut poświęcone grze było najciekawsze. No ogólnie ciężko cokolwiek powiedzieć, bo mam wrażenie, że wgl nie poznałem tych ludzi i że za wiele się nie działo. Andy powinien być oczywistym first bootem, ale Jon postanowił sam siebie wyeliminować. I jakoś nie wzbudzał mojej sympatii większej, więc może sobie już go nie być.
- Fenistil
- 2nd jury member
- Posty: 203
- Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
S47E01 "One Glorious and Perfect Episode"
Dla mnie słaba premiera, nawet na tle nowej ery. Taka ilość contentu byłaby może do zaakceptowania w pojedynczym odcinku, ale od podwójnego oczekiwałem więcej. Do czasu tego meltdownu Andy'ego nie działo się w zasadzie nic, co by mnie choć trochę zaciekawiło.
Jon mógłby odpaść nawet gdyby zgodził się na plan dziewczyn i pokornie czekał co się stanie. Przynajmniej tak to interpretuję po tym, co zostało nam pokazane. No i nie miał za bardzo co z tym zrobić, coś tam próbował, ale ostatecznie nie może mieć do siebie szczególnych pretensji. Płakać za nim nie będę, ale przynajmniej widać po jego postawie, że miał zdrowe podejście do gry.
Jak na razie jakkolwiek ponad neutralność wybili się u mnie tylko sojusz u czerwonych oraz Sue. Mam nadzieję, że w kolejnym odcinku przegra ktoś inny niż żółci.
Jon mógłby odpaść nawet gdyby zgodził się na plan dziewczyn i pokornie czekał co się stanie. Przynajmniej tak to interpretuję po tym, co zostało nam pokazane. No i nie miał za bardzo co z tym zrobić, coś tam próbował, ale ostatecznie nie może mieć do siebie szczególnych pretensji. Płakać za nim nie będę, ale przynajmniej widać po jego postawie, że miał zdrowe podejście do gry.
Jak na razie jakkolwiek ponad neutralność wybili się u mnie tylko sojusz u czerwonych oraz Sue. Mam nadzieję, że w kolejnym odcinku przegra ktoś inny niż żółci.
- Prus
- 6th jury member
- Posty: 578
- Rejestracja: 19 lip 2020, 10:15
- Lokalizacja: Kraków
- Winners at War: Michele
- Survivor AU All Stars: Flick
- Kontakt:
S47E01 "One Glorious and Perfect Episode"
Wczoraj napisałem całkiem długi post na temat tego odcinka, ale jak miałem kliknąć "Wyślij", to mi się laptop zawiesił XDD, więc postaram się krócej.
Premiera dupy za bardzo nie urwała, ale dla mnie większość premier jest po prostu średnia. Na pewno była o wiele lepsza niż premiera Ghost Island, ale o to nie jest wcale trudno. Tylko kilka razy spojrzałem w telefon podczas oglądania i tylko kilka razy sprawdziłem ile czasu pozostało do końca odcinka.
Plusy:
1) Na ten moment nie ma w tej obsadzie chyba osoby, której bym nie lubił i życzył jej jak najgorzej. Oczywiście nie mieliśmy okazji poznać jeszcze połowy obsady (Sol i Gene to byli kompletnie niewidoczni poza jakąś tam konfą), ale jak na razie nie mówię nie.
2) Brak lania łez w tym odcinku co jest ogromnym plusem, biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie Bhanu i Ben ryczeli o byle gówno.
3) Andy, pomimo, że ma coś nie ten teges pod kopułą, to jednak dostarczył trochę dramy w tym odcinku, co zawsze dla mnie jest na plus. Jak już go oszczędzili, to mam nadzieję, że pobędzie sobie w programie przynajmniej jeszcze przez kilka odcinków i poterroryzuje kilka innych osób.
Minusy:
1) 3 plemiona, Fiji i 26 dni - tutaj się nie warto zbytnio rozpisywać.
2) Kolory plemion - ja rozumiem, że oszczędzają już na wszystkim, ale warto raz na jakiś czas dać jakąś ciekawą kombinację kolorów, a nie ciągle żółty-niebieski-czerwony, albo pomarańczowy-fioletowy-zielony. Jest tyle ciekawych kombinacji, jak nie wiem, czarny-żółty-różowy, albo inne oczojebne kolory XD. Niby nie jest to takie ważne, ale strasznie mnie to mierzi.
3) Beware Advantage - ileż można ciągle wałkować to samo. Niby teraz musieli się nachodzić żeby znaleźć te wszystkie pudełka, ale kiedyś uczestnicy potrzebowali przynajmniej 3 wskazówek, aby się zbliżyć do Idola i jeszcze potem musieli kopać w ziemi na pół metra żeby go wydobyć, a teraz Beware Advantage leży sobie w pierwszym lepszym drzewie. Ilość czasu poświęcona na szukanie tego w tym odcinku to tragedia. Jeszcze coś co mnie denerwuje, to fakt, że teraz idole to jakieś 3 koraliki nałożone na sznurek. Kiedyś mieli ładniejsze i ciekawsze, jak kompas, jakieś amulety, czy figurki.
Obsada:
U niebieskich polubiłem Sue, ale to dlatego, że zawsze kibicuje babkom po czterdziestce. Sama Sue wydaje się ogarnięta, więc mam nadzieje, że coś zdziała.
Z żółtych lubię dziewczyny i Sam'a. Myślałem, że Rachel i Anika, czyli dwie azjatki będą od razu na odlocie, a chyba jak na razie się całkiem dobrze ustawiły. Dla mnie mogliby nie iść na radę plemienia przynajmniej przez kolejne 2-3 odcinki, a potem ewentualnie odstrzelić Andy'ego, który jest bardzo dramogenny, ale na dłuższą metę byłby męczący.
O czerwonych na razie nie jestem w stanie dużo powiedzieć.
Coś co przykuło moją uwagę, to fakt, że podczas pierwszego zadania, gdy żółci zaczęli robić puzzle, to Probst powiedział co o drugim miejscu i w tym momencie kamera skierowana była na Sierre przez dość długi czas (chyba z 5 sekund). Może to nic nie znaczyć, ale na ten moment przez to obstawiam, że dojdzie do F3 i zajmie drugie miejsce.
Premiera dupy za bardzo nie urwała, ale dla mnie większość premier jest po prostu średnia. Na pewno była o wiele lepsza niż premiera Ghost Island, ale o to nie jest wcale trudno. Tylko kilka razy spojrzałem w telefon podczas oglądania i tylko kilka razy sprawdziłem ile czasu pozostało do końca odcinka.
Plusy:
1) Na ten moment nie ma w tej obsadzie chyba osoby, której bym nie lubił i życzył jej jak najgorzej. Oczywiście nie mieliśmy okazji poznać jeszcze połowy obsady (Sol i Gene to byli kompletnie niewidoczni poza jakąś tam konfą), ale jak na razie nie mówię nie.
2) Brak lania łez w tym odcinku co jest ogromnym plusem, biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie Bhanu i Ben ryczeli o byle gówno.
3) Andy, pomimo, że ma coś nie ten teges pod kopułą, to jednak dostarczył trochę dramy w tym odcinku, co zawsze dla mnie jest na plus. Jak już go oszczędzili, to mam nadzieję, że pobędzie sobie w programie przynajmniej jeszcze przez kilka odcinków i poterroryzuje kilka innych osób.
Minusy:
1) 3 plemiona, Fiji i 26 dni - tutaj się nie warto zbytnio rozpisywać.
2) Kolory plemion - ja rozumiem, że oszczędzają już na wszystkim, ale warto raz na jakiś czas dać jakąś ciekawą kombinację kolorów, a nie ciągle żółty-niebieski-czerwony, albo pomarańczowy-fioletowy-zielony. Jest tyle ciekawych kombinacji, jak nie wiem, czarny-żółty-różowy, albo inne oczojebne kolory XD. Niby nie jest to takie ważne, ale strasznie mnie to mierzi.
3) Beware Advantage - ileż można ciągle wałkować to samo. Niby teraz musieli się nachodzić żeby znaleźć te wszystkie pudełka, ale kiedyś uczestnicy potrzebowali przynajmniej 3 wskazówek, aby się zbliżyć do Idola i jeszcze potem musieli kopać w ziemi na pół metra żeby go wydobyć, a teraz Beware Advantage leży sobie w pierwszym lepszym drzewie. Ilość czasu poświęcona na szukanie tego w tym odcinku to tragedia. Jeszcze coś co mnie denerwuje, to fakt, że teraz idole to jakieś 3 koraliki nałożone na sznurek. Kiedyś mieli ładniejsze i ciekawsze, jak kompas, jakieś amulety, czy figurki.
Obsada:
U niebieskich polubiłem Sue, ale to dlatego, że zawsze kibicuje babkom po czterdziestce. Sama Sue wydaje się ogarnięta, więc mam nadzieje, że coś zdziała.
Z żółtych lubię dziewczyny i Sam'a. Myślałem, że Rachel i Anika, czyli dwie azjatki będą od razu na odlocie, a chyba jak na razie się całkiem dobrze ustawiły. Dla mnie mogliby nie iść na radę plemienia przynajmniej przez kolejne 2-3 odcinki, a potem ewentualnie odstrzelić Andy'ego, który jest bardzo dramogenny, ale na dłuższą metę byłby męczący.
O czerwonych na razie nie jestem w stanie dużo powiedzieć.
Coś co przykuło moją uwagę, to fakt, że podczas pierwszego zadania, gdy żółci zaczęli robić puzzle, to Probst powiedział co o drugim miejscu i w tym momencie kamera skierowana była na Sierre przez dość długi czas (chyba z 5 sekund). Może to nic nie znaczyć, ale na ten moment przez to obstawiam, że dojdzie do F3 i zajmie drugie miejsce.
- Umbastyczny
- sole survivor
- Posty: 2229
- Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
- Winners at War: Yul
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
S47E01 "One Glorious and Perfect Episode"
Bardzo miałkie i nijakie rozpoczęcie sezonu.
Nie był to odcinek, który mnie odrzucił czy zniechęcił do oglądania, ale też nie zobaczyłem niczego co w jakikolwiek sposób zainteresowałoby i już wkręciło w ten sezon na starcie.
Pominę już podział na 3 plemiona, ale skupię się na nazwach plemion. Zwróciłem już na to jakiś czas temu uwagę, ale jakoś nie pisałem o tym. Zauważyliście, że od kilku sezonów nazwy plemion mają po 4 litery? Więcej byłoby za trudne do zapamiętania dla widzów/uczestników?
LAVO
Tutaj głównie czas antenowy zebrał Rome ze względu na szukanie HI. Facet mnie za bardzo nie przekonał, a może być na uboczu i w tarapatach. Sol mało widoczny, z niczego nie zapamiętałem. Genevieve też dość mało, ale brała udział w strategii i tworzyła ten pierwszy sojusz - wstępnie zrobiła pozytywne wrażenie, ale ciężko ocenić po paru sekundach czasu ekranowego. Kishan też w sumie ok, wstępnie polubiłem. Teeny też w sumie ok. Nie miałbym nic przeciwko temu sojuszowi Genevieve, Kishan, Teeny i Aysha. Tej ostatniej było sporo ze względu na dodatkowe zadanie. Wydaje się, że ma niezły socjal i już się wkręciła w grę mimo porażki w zadaniu i dołączenia do grupy z opoóźnieniem.
TUKU
Tiyany nie zapamiętałem z niczego. Kyle'a też jakoś mało, kojarzę go tylko z tej sceny, że faceci nawiązali szybko kontakt dobry po powrocie TKa z zadania o nagrodę. TKa było więcej, niby nic nie robił złego, ale chyba nie mój typ osoby. Caroline też mało, ale ma dobrą relację z Sue, więc na plus. Sama Sue to póki co moja ulubienica. Mam nadzieję, że będzie miała lepszy edit niż Heather (choć to chyba nie trudno, już ma 4 konfy, Heather tyle miała po 8 odcinkach xD). Dobrze, że ma już jakiś sojusz z Caroline i Gabem, bo jednak ze względu na wiek ewidentnie odstaje (ale w zadaniu dawała radę). A sam Gabe, nie przepadam póki co, ale ma więź z facetami, ma pakt z Sue, ma HI, więc pewnie w premerdżu jest bezpieczny.
GATA
Andy... strasznie się pogubił. Jakoś tak już mam, że jak uczestnicy mają taki meltdown, to albo umiem ich zrozumieć i jakoś im współczuć itd. albo kompletnie mi ich nie szkoda i mnie irytuje to ich załamanie. No i Andy to druga kategoria. Choć przyznam, że w sumie trochę uratował ten odcinek i dostarczył emocji, bo było nudno do bólu. Na miejscu grupy wyrzuciłbym właśnie jego, jest niestabilny i już przy pozostałych plemionach paplał za dużo. Bałbym się, że po połączeniu poleci do czerwonych czy niebieskich, bo ktoś na niego krzywo spojrzał. Jon - nie zrobił nic po czym bym go żałował, ale też niczym mi nie podpadł. Najpierw trochę myślałem, że odpadł, bo zaczął rzucać imieniem Aniki, ale finalnie nikt nie użył tego jako argumentu, a jedynie skupiono się na zadaniach - co jest w sumie średnim argumentem, bo w ani nic nie zawalił, ani nie wiemy jakie zadania sie pojawią. A pozostałych żółtych nie powiem nic, bo się dla mnie niczym nie wyróżnili w sumie.
Nie był to odcinek, który mnie odrzucił czy zniechęcił do oglądania, ale też nie zobaczyłem niczego co w jakikolwiek sposób zainteresowałoby i już wkręciło w ten sezon na starcie.
Pominę już podział na 3 plemiona, ale skupię się na nazwach plemion. Zwróciłem już na to jakiś czas temu uwagę, ale jakoś nie pisałem o tym. Zauważyliście, że od kilku sezonów nazwy plemion mają po 4 litery? Więcej byłoby za trudne do zapamiętania dla widzów/uczestników?
LAVO
Tutaj głównie czas antenowy zebrał Rome ze względu na szukanie HI. Facet mnie za bardzo nie przekonał, a może być na uboczu i w tarapatach. Sol mało widoczny, z niczego nie zapamiętałem. Genevieve też dość mało, ale brała udział w strategii i tworzyła ten pierwszy sojusz - wstępnie zrobiła pozytywne wrażenie, ale ciężko ocenić po paru sekundach czasu ekranowego. Kishan też w sumie ok, wstępnie polubiłem. Teeny też w sumie ok. Nie miałbym nic przeciwko temu sojuszowi Genevieve, Kishan, Teeny i Aysha. Tej ostatniej było sporo ze względu na dodatkowe zadanie. Wydaje się, że ma niezły socjal i już się wkręciła w grę mimo porażki w zadaniu i dołączenia do grupy z opoóźnieniem.
TUKU
Tiyany nie zapamiętałem z niczego. Kyle'a też jakoś mało, kojarzę go tylko z tej sceny, że faceci nawiązali szybko kontakt dobry po powrocie TKa z zadania o nagrodę. TKa było więcej, niby nic nie robił złego, ale chyba nie mój typ osoby. Caroline też mało, ale ma dobrą relację z Sue, więc na plus. Sama Sue to póki co moja ulubienica. Mam nadzieję, że będzie miała lepszy edit niż Heather (choć to chyba nie trudno, już ma 4 konfy, Heather tyle miała po 8 odcinkach xD). Dobrze, że ma już jakiś sojusz z Caroline i Gabem, bo jednak ze względu na wiek ewidentnie odstaje (ale w zadaniu dawała radę). A sam Gabe, nie przepadam póki co, ale ma więź z facetami, ma pakt z Sue, ma HI, więc pewnie w premerdżu jest bezpieczny.
GATA
Andy... strasznie się pogubił. Jakoś tak już mam, że jak uczestnicy mają taki meltdown, to albo umiem ich zrozumieć i jakoś im współczuć itd. albo kompletnie mi ich nie szkoda i mnie irytuje to ich załamanie. No i Andy to druga kategoria. Choć przyznam, że w sumie trochę uratował ten odcinek i dostarczył emocji, bo było nudno do bólu. Na miejscu grupy wyrzuciłbym właśnie jego, jest niestabilny i już przy pozostałych plemionach paplał za dużo. Bałbym się, że po połączeniu poleci do czerwonych czy niebieskich, bo ktoś na niego krzywo spojrzał. Jon - nie zrobił nic po czym bym go żałował, ale też niczym mi nie podpadł. Najpierw trochę myślałem, że odpadł, bo zaczął rzucać imieniem Aniki, ale finalnie nikt nie użył tego jako argumentu, a jedynie skupiono się na zadaniach - co jest w sumie średnim argumentem, bo w ani nic nie zawalił, ani nie wiemy jakie zadania sie pojawią. A pozostałych żółtych nie powiem nic, bo się dla mnie niczym nie wyróżnili w sumie.
- tombak90
- sole survivor
- Posty: 2705
- Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
- Lokalizacja: Poznań
- Winners at War: Tony
- Survivor AU All Stars: David
- Kontakt:
S47E01 "One Glorious and Perfect Episode"
Chujowo, ale stabilnie, proszę Państwa Znając Jeffa, mogło być dużo gorzej. Trochę mi się zrobiło siebie szkoda, że od kilku lat oglądam to wyłącznie z jakiegoś pokrętnie rozumianego obowiązku i tradycji, dlatego tym razem postanowiłem wykrzesać ze swojego poczerniałego na amerykańskie Survy serca ostatnie pokłady optymizmu, wiary, nadziei i pudrowych cukierasków. Spróbowałem więc wmówić sobie, że to wcale nie jest kolejny siur nowej ery, tylko jakiś ukryty w szufladzie sezon z 2008 roku, który dopiero ujrzał światło dzienne, albo Surv z jakiegoś kompletnie nowego kraju, w stylu nie wiem, Estonia (bo z czym do chuja kojarzy się Estonia?) i produkcja ma u mnie czystą kartę.
Metodę polecam, bo jaaakoś tam pykło. Udało mi się słuchajcie nawet mianować swoich pierwszych faworytów w osobie Tikeja i Sue z niebieskiego szczepu. Ten pierwszy wygląda i gada trochę jak Naonka, której pomyliły się leki, nafaszerowała się jakimiś hormonami i ewoluowała w murzyńskiego Pudziana. Nie lubię tych ich nijakich skrótowców, więc ochrzcijmy go Naonkiem. No więc plus za to, że Naonek dobrze zwietrzył, że ten kudłaty spermiarz od szukania przewagi robi go w wała i doszedł nawet do wniosku, że mejbi łi ar not es klołs łyf Gejb es aj fot. Tak więc naprzód, do boju i wypruj mu flaki.
Kudłaty spermiarz, zwany szumnie Gabe’m, wydaje się według Pani Edyty ważny, ale póki co raczej lata mi koło dupy, grunt tylko, żeby nie zabił Naonka, ani nie zabił mojej drugiej favority w postaci Sue. Miła babinka, miałem bekę z tych jej nagłych ruchów, biegów, odskoków i z tego, jak oddanie wypełniała misję odciągania uwagi Naonka od tego, co robi jej ziomuś. Patrząc na jej naturalne lico, jestem też przekonany, że jej chirurg plastyczny, w zaciszu swojego gabinetu, ogląda te wszystkie jej pląsy z dużym niepokojem, w obawie o to, że nagle nie wiem, odpadnie jej nos – i wtedy już te wszystkie reklamujące hashtagi na jej socjalach w stylu polecam doktora Jonesa, przyniosą mu więcej szkody, niż reklamy
Więcej grzechów i więcej ludzi z tego szczepu nie pamiętam. Od czerwonych zapamiętałem Teeny, której głównym przesłaniem jest póki co to, że jestem śmieszną wieśniarą i lubię krowy. Dla zwieńczenia komunikatu powinna się jeszcze zbekać i wypić Tatrę na hejnał. Moją uwagę ma też Rome, całkiem zabawny z niego rozjebusek. Chyba zainspirował się Russellem, bo uznał, że przewagi są jedynym sposobem przetrwania, że socjal jest dla leszczy i z pieśnią na ustach zaczął spierdzielać przed kolegami w busz. Jestem wysoce zaintrygowany, jak rozwinie się ta historia
Żółci wyglądali mi najbardziej strasznie, bo akcja kręciła się wokół tych dwóch pizdeuszy, którzy chcąc przypodobać się Jeffowi/fanom/Pani Edycie/Sii już od pierwszej gadki zaczęli przerzucać się traumami z high school i prawie się pobili o to, który miał mniej kolegów. Ostatecznie jednak odcinek łapie u mnie plusa za edit-blindside, bo do końca byłem przekonany, że obu uda się przetrwać, wyjdą z jakąś udaną kontrą, tudzież z nieba spadnie im ajdol bez konieczności odfajkowywania tych wszystkich gównomisji, ewentualnie produkcja kogoś zbałamuci i ostatecznie odpadnie któraś z dziewczyn.
Muszę przyznać, że przy wszystkich okropnościach nowej ery, jednym-jedynym pozytywem, który można z niej wyłuskać, są dla mnie właśnie częstsze edit-blindsidy, bo Jon wyglądał mi na typowego dżefboja a’la David Wright, zwierzył nam się nawet, że krzyczał ( !) jako dziecko widząc Hatcha w telewizorze, więc w sezonach 20-40 nie byłoby bata i musielibyśmy zachwycać się nim do końca. A tutaj proszę, ciach i morda w piach.
Mam nadzieję, że Andy grzecznie poleci za kolegą. Typ jest chyba jednym z tych „miliona serc”, które podbił Bhanu Kisnę z tego nowoczesnego kultu słabości – typ wypaplał publicznie sytuację w plemieniu, wrzucił kolegę pod Jelcza, a ci ludzie oczywiście zamiast popukać się w czoło i wyfurmanić delikwenta w kaftanie na Ponderosę, zaczęli się z nim niuniać, jaki jest fajny.
Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że gość specjalnie zaczął tak głupeczkować, bo czuł, że jest w dupie i stwierdził, że jeśli walnie meltdown, to ludzie go nie wywalą, w obawie o to, że jakieś larwy w social mediach zrobią im raban za to, że są tacy zimni i nieczuli. W tych czasach to już wszystko stanęło na głowie i klaszcze piętami, a w Stejtsach zwłaszcza.
Z pozostałych mordek moją uwagę ma Rachel, która jako jedyna nie ciapciała się z tym wyjcem, ale też nie wróżę jej sukcesu, bo zostało to dość negatywnie przedstawione, a poza tym, no heloł, klątwa Azjatek
Generalnie na plus, że zdobycie ajdoli nie jest już takie proste i trzeba się nagimnastykować, żeby przedłużać sobie ich terminy. Hooy, że po mergu pewnie i tak się to zmieni, no ale cieszmy się chwilą. Na minus zadanie na samym wejściu – tylko wszyscy się ubabrali w tym błocie i ciężej mi było spamiętać japy. Dobrze, że podczas zesłania Naonek i Aysha w pewnym momencie musieli pobiec za jakąś wskazówką do wody, to się chociaż opłukali i można było zobaczyć, jak wyglądają
Metodę polecam, bo jaaakoś tam pykło. Udało mi się słuchajcie nawet mianować swoich pierwszych faworytów w osobie Tikeja i Sue z niebieskiego szczepu. Ten pierwszy wygląda i gada trochę jak Naonka, której pomyliły się leki, nafaszerowała się jakimiś hormonami i ewoluowała w murzyńskiego Pudziana. Nie lubię tych ich nijakich skrótowców, więc ochrzcijmy go Naonkiem. No więc plus za to, że Naonek dobrze zwietrzył, że ten kudłaty spermiarz od szukania przewagi robi go w wała i doszedł nawet do wniosku, że mejbi łi ar not es klołs łyf Gejb es aj fot. Tak więc naprzód, do boju i wypruj mu flaki.
Kudłaty spermiarz, zwany szumnie Gabe’m, wydaje się według Pani Edyty ważny, ale póki co raczej lata mi koło dupy, grunt tylko, żeby nie zabił Naonka, ani nie zabił mojej drugiej favority w postaci Sue. Miła babinka, miałem bekę z tych jej nagłych ruchów, biegów, odskoków i z tego, jak oddanie wypełniała misję odciągania uwagi Naonka od tego, co robi jej ziomuś. Patrząc na jej naturalne lico, jestem też przekonany, że jej chirurg plastyczny, w zaciszu swojego gabinetu, ogląda te wszystkie jej pląsy z dużym niepokojem, w obawie o to, że nagle nie wiem, odpadnie jej nos – i wtedy już te wszystkie reklamujące hashtagi na jej socjalach w stylu polecam doktora Jonesa, przyniosą mu więcej szkody, niż reklamy
Więcej grzechów i więcej ludzi z tego szczepu nie pamiętam. Od czerwonych zapamiętałem Teeny, której głównym przesłaniem jest póki co to, że jestem śmieszną wieśniarą i lubię krowy. Dla zwieńczenia komunikatu powinna się jeszcze zbekać i wypić Tatrę na hejnał. Moją uwagę ma też Rome, całkiem zabawny z niego rozjebusek. Chyba zainspirował się Russellem, bo uznał, że przewagi są jedynym sposobem przetrwania, że socjal jest dla leszczy i z pieśnią na ustach zaczął spierdzielać przed kolegami w busz. Jestem wysoce zaintrygowany, jak rozwinie się ta historia
Żółci wyglądali mi najbardziej strasznie, bo akcja kręciła się wokół tych dwóch pizdeuszy, którzy chcąc przypodobać się Jeffowi/fanom/Pani Edycie/Sii już od pierwszej gadki zaczęli przerzucać się traumami z high school i prawie się pobili o to, który miał mniej kolegów. Ostatecznie jednak odcinek łapie u mnie plusa za edit-blindside, bo do końca byłem przekonany, że obu uda się przetrwać, wyjdą z jakąś udaną kontrą, tudzież z nieba spadnie im ajdol bez konieczności odfajkowywania tych wszystkich gównomisji, ewentualnie produkcja kogoś zbałamuci i ostatecznie odpadnie któraś z dziewczyn.
Muszę przyznać, że przy wszystkich okropnościach nowej ery, jednym-jedynym pozytywem, który można z niej wyłuskać, są dla mnie właśnie częstsze edit-blindsidy, bo Jon wyglądał mi na typowego dżefboja a’la David Wright, zwierzył nam się nawet, że krzyczał ( !) jako dziecko widząc Hatcha w telewizorze, więc w sezonach 20-40 nie byłoby bata i musielibyśmy zachwycać się nim do końca. A tutaj proszę, ciach i morda w piach.
Mam nadzieję, że Andy grzecznie poleci za kolegą. Typ jest chyba jednym z tych „miliona serc”, które podbił Bhanu Kisnę z tego nowoczesnego kultu słabości – typ wypaplał publicznie sytuację w plemieniu, wrzucił kolegę pod Jelcza, a ci ludzie oczywiście zamiast popukać się w czoło i wyfurmanić delikwenta w kaftanie na Ponderosę, zaczęli się z nim niuniać, jaki jest fajny.
Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że gość specjalnie zaczął tak głupeczkować, bo czuł, że jest w dupie i stwierdził, że jeśli walnie meltdown, to ludzie go nie wywalą, w obawie o to, że jakieś larwy w social mediach zrobią im raban za to, że są tacy zimni i nieczuli. W tych czasach to już wszystko stanęło na głowie i klaszcze piętami, a w Stejtsach zwłaszcza.
Z pozostałych mordek moją uwagę ma Rachel, która jako jedyna nie ciapciała się z tym wyjcem, ale też nie wróżę jej sukcesu, bo zostało to dość negatywnie przedstawione, a poza tym, no heloł, klątwa Azjatek
Generalnie na plus, że zdobycie ajdoli nie jest już takie proste i trzeba się nagimnastykować, żeby przedłużać sobie ich terminy. Hooy, że po mergu pewnie i tak się to zmieni, no ale cieszmy się chwilą. Na minus zadanie na samym wejściu – tylko wszyscy się ubabrali w tym błocie i ciężej mi było spamiętać japy. Dobrze, że podczas zesłania Naonek i Aysha w pewnym momencie musieli pobiec za jakąś wskazówką do wody, to się chociaż opłukali i można było zobaczyć, jak wyglądają
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość