Całkiem przyjemny odcinek.
Rzeczywiście w centrum akcji był Andy. To on wymyślił cały plan z podziałem głosów i go zrealizował z pomocą Genevieve i Sama.
O ile sam ruch fajny i dość efektowny, to jednak też nie wydaje mi się, żeby przyniósł Andiemu korzyści.
Długofalowo - po reakcjach jury nie wydaje mi się, żeby ludzie byli pod wrażeniem; raczej są właśnie negatywnie nastawieni do jego przeskoków
Krótkofalowo - Sue, Rachel i Teeny raczej nie mają powodów, żeby się od siebie odwrócić na etapie F6. Nawet jak w plemieniu utrzyma się jakiś podział 3:3, to jednak panie mają 2 HI i blokadę głosu, więc Genevieve, Sam i Andy są mocno zagrożeni.
Sam i Genevieve poszli na plan Andy'ego i im się nie dziwię. W ich sytuacji musieli się łapać każdej szansy. Tym bardziej, że wcześniejsza próba Genevieve dogadania się z Teeny kompletnie nie wypaliła.
Rachel - uuuu... immu w dobrym momencie, bo już pewnie byłoby po niej. Oczywiście może użyłaby HI, a może nie. A tak to została, jest w dobrej sytuacji numerkowo, a w sumie eliminacja Caroline jej nie zaszkodzi, bo jednak była dla niej jakąś rywalką + teraz Sue została bez bliskiej sojuszniczki, więc może zbliży się z Rachel.
Sue - jakoś mało jej było. Śmieszyły mnie te sceny jak szuka HI itd. a potem cała brudna mówi Caroline, że ta ma coś na policzku

No nic, zobaczymy czy coś pokaże z tym swoim HI, ale w tej drugiej części sezonu jest tylko elementem humorystycznym.
Teeny - o matko, jak mnie irytowała w tym odcinku. Oczywiście, mogę zrozumieć, że była niezadowolona po decyzji Sama, ale jej ból dupy o to był mocno przesadzony. I też ta niezręczna rozmowa z Genevieve na początku odcinka.
W sumie nie zdziwię się jak to trio Rachel, Teeny, Sue dojdzie sobie do końca i Rachel zmiażdży pozostałe panie w nim.
Caroline - mega sympatyczna i urocza. Chyba też nieźle kombinowała strategicznie, ale brakowało mi w niej wiecznie jakiegoś pazura czy energii.