Kolejny taki "ok" odcinek.
Dobrze, że Brains poszli na radę, bo tym sposobem było ich więcej i mogliśmy trochę poznać ich dynamikę.
Ale zacznijmy od Brawn.
Tak naprawdę najistotniejsze tutaj co mieliśmy to dalsze sceny z Nashem, głównie jak irytuje innych na zadaniach. Ciekawa też rozmowa z Zenem, gdy ten wprost mu powiedział, że głosował na niego. Mam nadzieję, że Nash niedługo odpadnie i ten jego edit to zapowiedź upadku, a nie początek "underdog story, od zera do bohatera itd.
BRAINS
Kent to masakra. Najpierw ustalił coś w 3 minuty po zadaniu i poszedł spać. A potem jeszcze zaskoczony i urażony, że pod jego nieobecność ludzie mieli czelność mieć własne plany. Niech chłop szybko odpadnie. Czasami tacy beznadziejni dostarczają rozrywki i nawet fajnie jak trochę pociągną, ale on jest zbyt irytujące. A! Jeszcze głupio na radzie przyznał się do spalenia tego kapelusza i że chciał wrobić Mylesa... WTF?
Sojusz kobiet jak nigdy nie może wypalić

choć 5 z nich w sumie wydaje się rzeczywiście blisko. Oh, Indy... Z jednej strony rozumiem nawet to, że nie chciała być w sojuszu kobiet na dnie i czuła, że jest tam na doczepkę, bo potrzebują numerku. Ale to jak próbowała poprawić swoją sytuację było po prostu źle rozegrane i bez wyczucia. W sumie jakby siedziała cicho to przetrwałaby i mogła wtedy na spokojnie pracować na obaleniem którejś z dziewczyn, a tak to doprowadziła tylko do własnej eliminacji. Nic do niej nie miałem, ale materiał na gracza słabiutki.
A pozostałe dziewczyny niby chcą pracować razem, ale już teraz miały spiny kogo wyeliminować itd. więc zobaczymy jak długo razem pociągną.