S25 E14 "Million Dollar Question"

ctoria
7th jury member
Posty: 683
Rejestracja: 08 mar 2010, 00:00
Kontakt:

S25 E14 "Million Dollar Question"

Post autor: ctoria »

Zapraszam do dyskusji =]

Zenek
4th voted out
Posty: 52
Rejestracja: 15 sie 2011, 00:00
Kontakt:

Post autor: Zenek »

Temat już był założony, ale napiszę tu.

Mam wrażenie, że Skupin przegrał swoją szansę (może nie na zwycięstwo ale na więcej głosów) przez słabą radę. Oprócz odpowiedzi na pytanie Cartera, przez resztę czasu chrzanił jak potrzaskany o tym jak cały czas był zagrożony.

Zwycięzca zasłużony, szkoda, że Malcolm odpadł.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Taaak! Jak dla mnie nie mogło być lepszego zakończenia :wink: Wygrana Denise naprawdę mnie zaskoczyła. Finał oglądałem z nastawieniem: każdy, tylko nie Skupin. I udało się :wink: Co więcej, wygrała osoba, która była moim numerem 1 od filmików z castem i to chyba po raz 1 tak się zdarzyło. A kompletnie się tego nie spodziewałem, bo po edicie tych 4 postaci dawałem najmniejsze szanse Denise ze względu na to, jak pokazywali ją po połączeniu. Także cud miód i orzeszki :)

Lisa o dziwo nie płakała na finale, pozytywnie mnie zaskoczyła swoim wystąpieniem. Sporo popełniła jednak błędów, więc dobrze, że nie wygrała. Za to dostała Fan Favorite, co w sumie nie dziwi - największy edit plus pewnie fani Facts Of Life się odezwali.

Skupina po prostu nie lubię. Jak dla mnie nie pokazał kompletnie nic godnego powracającego gracza. Sądziłem, że wygra po tym, jak Jeff się podniecał tym sezonem. Miło było się mylić.

Malcolma szkoda. To zadanie kosztowało go finał tak jak pewną cudowną osóbkę w przeszłości hehe. Ale może się odkuje w przyszłości. W ogóle pytanie Jeff'a, czy kiedykolwiek by wrócił, było bez sensu, skoro wszyscy znają już na nie odpowiedź :P A i ta nagroda była bez sensu. Nic nie dawała tak naprawdę, jeśli ktos nie dawał rady jak Malcolm.

Sam odcinek finałowy był dosyć nudny. Mam wrażenie, że niewiele się działo i że się dłużyło. Pytanie jurorskie też bez polotu. Jedynie Jonathan miał ciekawą mowę. Abi zaskoczyła mnie głosem na Denise. Reunion w sumie na plus, bo każdy coś powiedział (no może poza Dawson, ale ona miała usta zajęte czymś innym).

Sezon oceniam na plus. Nie był ani bardzo zły ani nie był genialny. Były ciekawe postaci, zaskoczenia, blindsidy. Brakowało jednak dobrych strategicznych graczy, a na koniec było dosyć nudno tak od odejścia Pennera. Stawiam ten sezon gdzieś w połowie stawki.

Kolejne fans vs favorites - cóż, producentom kończą się chyba pomysły. Ale kto wie, może czeka nas świetny sezon.

Confy:
http://i.imgur.com/FBwCB.png

Awatar użytkownika
Gienek
6th jury member
Posty: 529
Rejestracja: 03 sie 2010, 00:00
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: Gienek »

Zwycięzca mi się nie podoba xd
W finałowym odcinku najbardziej mi się podobała mowa Pennera :D
Come on in,guys!

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Roxy »

Finałowy odcinek przewijałam :lol: tak szczerze mówiąc był nudny, zadanie o nagrodę no w miarę fajne, zadanie o immunitet mało interesujace jak dla mnie ;d

Denise na pewno wygrała zasłużenie, z resztą wszyscy wiedzieli, że poradzi sobie w finale.

Reunion? Cóż nie było tragicznie, rewelacji tez nie było. Nie rozumiem w ogóle RC, jest ile? z 9-8 miesiecy po tym jak grali i ona nie może sobie poradzić z przegraną... cóż no szkoda, bo fajnie byłoby ją zobaczyć jeszcze raz ;d

sezon? cóż rewelacji nie było, tak strasznie tez nie było, no ale zawsze mogło być lepiej prawda?

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Co więcej, wygrała osoba, która była moim numerem 1 od filmików z castem i to chyba po raz 1 tak się zdarzyło.
Fajne uczucie, nie :D Mi tak się zdarzyło przy Markizach.
Zwycięzca mi się nie podoba xd
Zgadzam się. W tej edycji było dużo ładniejszych kobiet od Denise. Mi bardziej się podobała Abi.

Może mi ktoś wyjaśnić dlaczego oni tak się wzbraniają przed dwuosobowymi? Mieli idealną sytuację w tej edycji i musieli specjalnie wymyślać jakieś głupie zadanie na dzień 37, które w sumie nic nie wniosło, a odcinek niepotrzebnie się dłużył. Jeśli im tak zależało na tym finale to mogli darować sobie jedną eliminację u czerwonych po ewakuacji Dany. Po odejściu Malcolma było mi obojętne czy wygra Lisa, czy Denise, byle tylko Skupin przegrał, bo pod koniec nie dało go się znieść. Strategicznie chyba Lisa była lepsza. W teorii miała niegłupi plan: trzymanie żółtych razem, eliminacja Malcolma, bycie lubianą przez pozostałe plemiona, ścisła więź z Michaelem. Gorzej w praktyce, bo nie miała siły przebicia w żółtym plemieniu (tak jak mój ulubieniec z Gabonu). Denise to zwyciężczyni w stylu Markizy/Gwatemala. Spokojna, opanowana, wycofana, a przy tym nikt nie postrzegał jej jako zagrożenia. Ponadto Denise to druga zwyciężczyni, która nigdy nie miała 0 w konfach, a także pierwsza osoba, która była obecna przy wszystkich eliminacjach.
Finałowa rada była jakaś dziwna... Specyficzna. Pytania o niczym.
Cały sezon bardzo mi się podobał. Ostatni raz bawiłem się tak dobrze przy Gabonie. Edycja była nieprzewidywalna, co w ostatnich sezonach rzadko się zdarza. Zdarzały się słabsze odcinki, ale chrzanić je. Sezon bardzo dobry.
Z mieszanymi uczuciami czekam na 26 sezon.

Quercus
1st jury member
Posty: 164
Rejestracja: 17 mar 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Quercus »

Finał , jak to finał ognia z dupy nie ma , jednak cały sezon wg mnie był jednym z top5 sezonów . Może początek był nudny , ciągłe przegrywanie Matsing nudziło mnie . Jednak akurat tego nie żałuję ,bo te 4 rady po połączeniu były istnym majstersztykiem survivora . Człowiek siedział przed tym kompem , oglądał i , no i nie wiedział co się tam dzieje .
Oczywiście kibicowałem Malcolmowi - siła fizyczna jak i umysłowa , wygrała Denise , co nie jest dla mnie złą wiadomością bo coś tam pokazała . Na szczęście nie wygrała Lisa , co byłoby nieporozumieniem , bo co: miała wygrać gwiazdka , która zaszła tak daleko bo nie była żadnym zagrożeniem , nie dziwię się ,że jury nie chciało takiego zwycięscy ( po części Penner ją pogrążył). No cóż mam nadzieję ,że S26 będzie jak to Jeff zapowiadał "Lepszy niż S25" , że pewien pan nie będzie wyjeżdżał z aspektami religijnymi no i oby nie było tam żadnych Carterów (bardzo mało conf) i gwiazdek typu Lisa (conf od chu*a) .

steph
3rd voted out
Posty: 23
Rejestracja: 31 sie 2011, 00:00
Kontakt:

Post autor: steph »

Sezon w mojej ocenie dobry, nie jakiś superekstra, ale może po prostu moje oczekiwania się zmieniły i zwiększyły po tym jak widziało się już tyle. Ale przyznam że pierwsze rady po merge'u to mistrzostwo nieprzewidywalności, to na pewno na duży plus.

Odcinek finałowy był dosyć nudny, przewijałam sporo. Czułam, że tak stanie się z Malcolmem, był zbyt pewny swego, Denise była zdecydowanie bardziej niepewna i wydaje się, że przez to łatwiej jej było wysnuwać odpowiednie argumenty co do pozostania.
W ogóle zwycięzca bardzo mnie ucieszył, aż podskoczyłam z radości jak Jeff wyczytał imię.
Pod koniec sezonu miałam coraz większe wrażenie że zdecydowanie faworyzowana jest Lisa, jej ilość konf wyraźnie sugerowała odegranie znaczącej roli w finale. Cieszę się że tak się nie stało i otrzymała tyle samo głosów co Skupin.

Co do głosów sędziów, to kilku z nich mnie naprawdę zaskoczyło. W ogole wydawało mi się że Malcolm swoją porażkę przyjmie z większym honorem, nie rozumiałam jego docinki wobec Denise (bo ja tak zrozumiałam to jego: "gratulacje Denise" po tym jak odpadł. bardziej jako-"dopięłaś swego pokonałaś mnie", co bardziej miało jej zaszkodzic niż pomóc). Plus jego wypowiedź na FTC nie była zbyt miła.

Głos RC rozumiem nawet. Z Denise praktycznie się nie znała, czuła że Michael ją zdradził to poszła na łatwiznę.
Głos Cartera jak cała jego gra, totalnie z... księżyca, jakby się urwał nie wiadomo skąd i dopiero się obudził. W sumie oddał głos na gracza który grał tak samo jak on, to jedynie może go tłumaczyć.
Zdecydowanie zaskoczyła mnie Abi, pomimo swojego temperamentu potrafila oddzielić racjonalne rozumowanie od emocji. A moze to wlasnie emocje wzięły górę, i zagłosowała na osobę, przez którą co prawda czuła się hejtowana, ale nigdy nie poczula się zdradzona i nie zerwała ona z nią sojuszu.

Jeff - najbardziej irytująca i miałka postać tego sezonu miał bardzo trafne spostrzeżenie co do Skupina, podobało mi się jak go zgrabnie podsumował, bo ten naprawdę gadał bez sensu o tym zagrożeniu. W ogóle nie wiedział co się wokół niego dzieje i gdyby nie "mózg" ich sojuszu - Lisa to totalnie by nie ogarniał.

I niestety nie zgadzam się z wami że zwyciężczynię można porównać do tej z Markizów czy Gwatemali. Tu Denise miała dobry aktywny socjal, dobrze dawała sobie radę w zadaniach i widać że od początku miała określony plan na grę. Bo starała się słuchać i wysnuwać wnioski, szybko reagowała na zmiany w grze i łatwo się do nich dostosowywała. To mądra babka. A zwyciężczynie wyżej wymienionych sezonów raczej płynęły z prądem innych by wykonać tylko jeden dobry, w ich przypadku kluczowy ruch.
W obu przypadkach sędziowie byli o wiele bardziej bitter i wybierali "mniejsze zło". W Markizach to już w ogóle im współczuję bo ja nie wiedziałabym na kogo tam głosować bo f2 było beznadziejne (najlepszy gracz sezonu odpadł tuż przed finałem).
Z kolei w Gwatemali osoba na 2 miejscu (jedna z moich ulubionych zawodniczek ever) miała zdecydowanie lepszą grę, ale miała pecha do furiatów i paranoików w jury.
a S26 się boję. bardzo.

Norbi
2nd voted out
Posty: 13
Rejestracja: 03 gru 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Norbi »

Odcinek finałowy nie był bardzo emocjonujący, o wiele lepiej było by gdyby zdecydowano się na F2, wygrała Denise z czego się nawet cieszę ale bardziej kibicowałem Malcolmowi, który mimo że wygrał w konkursie o nagrodę przewagę w wyzywaniu o finałowy immunitet to ze względu na rodzaj wyzwania sobie nie poradził kompletnie (trochę w tym momencie przypomniał mi się Terry z Panamy), a później został wyeliminowany przez Denise, która nie bała się w odpowiednim momencie wykonać decydującego ruchu, w przeciwieństwie do jak dla mnie największych przegranych tego sezonu czyli Skupina i Lisy, którzy mieli bardzo dużo okazji wyeliminować Denise i Malcolma z gry ale zamiast działać woleli tylko gadać o swoich wielkich ruchach, przez co przegrali milion, bo zabierając ze sobą do F3 Abi mieli by go pewny.

Ogólnie mówiąc według mnie sezon na prawdę udany zdecydowanie najlepszy jeżeli brać pod uwagę ostatnie 4 sezony.

Guest

Post autor: Guest »

Podoba³ mi siê odcinek. Cieszy³em siê, ¿e Malcolm przegra³. Zacz±³ mnie denerwowaæ. Poza tym wiedzia³em, ¿e bêd±c w finale wygra³by, a liczy³em na wygran± Denise wiêc dobrze siê z³o¿y³o, ¿e tak siê sta³o.
Po ostatniej radzie plemienia s³abo widzia³em szansê Denise. A ttu niespodzianka, a¿ 6 g³osów. Fajnie, ¿e Abi zag³osowa³a na Denise. Przemowa Pennera by³a najciekawsza.

bushmaster

Post autor: bushmaster »

Tez uwazam ze odcinek finalowy byl stosunkowo nudny w porownaniu do poprzednich. Myslalem, ze advantage dla Malcolma bedzie bardziej wyrazny. W sumie az do rady plemienia bylo przewidywalnie, Denise chciala przekonac Skupina i Lise, zeby wyrzucic Malcolma i v-ce versa.

Zaskoczeniem natomiast byl dla mnie wynik glosowania. Bylem przekonany, ze wygra Lisa (nie dlatego, zeby byla wybitnym graczem, ale dlatego, ze byla faworyzowana przez edycje).
Pozytywnym zaskoczeniem byl glos Abi na Denise - chociaz moze to negatywna selekcja.
Negatywnym zaskoczeniem bylo zachowanie Pennera na FTC, ktory zreszta od poczatku byl moim faworytem. O ile bardzo dobrze potrafil zniesc being bullied przez Parvati, Adama i Candice w Cook Islands, o tyle tutaj byl bardzo agresywny.
Slabo, jak na weterana.

Ogolnie sezon dobry, ciekawie sie ogladalo, przynajmniej w porownaniu do ostatnich 4.
Czekam na 26, ale nie oczekuje zbyt wiele.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

To i ja mam wreszcie możliwość dorzucenia swoich trzech groszy. Zaczynając od początku - Malcolm przegrał przez cholernie głupi błąd. Ten sam, który pogrzebał wcześniej Pennera. Jak można zbyć kogoś, kto chce założyć z Tobą sojusz?:D Powinien był sprawić, aby Denise była przekonana, że ciągle mają silny układ. Malcolm był generalnie dobrym strategiem, ale odpadł przez ten właśnie końcowy błąd, co najlepiej widać było po uzasadnieniu Denise kiedy na niego głosowała. Nie dał jej pewności, że chce z nią dalej grać. Dopiero to ją tak naprawdę obudziło i postanowiła ułożyć się z Lisą i Skupinem

Fuck it, że nie było F2. Nie rozumiem czemu, bo tak szukam, szukam i znaleźć nie mogę ani jednego argumentu, dla którego F3 byłaby ciekawsza. Mam nadzieję, że kiedyś to jeszcze zmienią, ale pewnie nie w sezonie 26, w którym zapowiada się, że będzie aż 20 graczy.

Co do finału - żadna mowa mnie nie powaliła. Jedyna charakterystyczna to ta Pennera, ale ona z kolei mi się NIE podobała. Nie rozumiem, dlaczego wydał Lisę. To była jej strategia żeby zachować to w tajemnicy do samego końca i właściwie jej się to udało, więc moim zdaniem sędzia nie powinien mścić się "zza grobu". Jeśli chciał, mógł to zrobić w czasie gry. I wydaje mi się, że ta sytuacja kosztowała Lisę może nie zwycięstwo, ale przynajmniej jakieś dodatkowe głosy, na tyle, żeby miała spokojne drugie miejsce. Bo że Abi zagłosowała na Denise, to się nadziwić nie mogłem.

Co do F3 - najsłabszy był według mnie Skupin i powinien skończyć na trzecim miejscu, nie egzekwo. Zrobił przeskok w odpowiednim momencie i właściwie na tym kończą się jego zasługi. To cały czas Lisa była głową tego duetu, co wyraźnie widzieliśmy kiedy była zdeterminowana do wywalenia Malcolma, a Skupin zastanawiał się, czy czasem nie zagrać "honorowo". Na pewno po jego powrocie spodziewałem się więcej.

A jeśli chodzi o dwie panie, to obie były moim zdaniem niezłe. Ale - chociaż to raczej niepopularna opinia - wydaje mi się, że Lisa była jednak trochę lepsza i to ona powinna była wygrać. Denise miała silny socjal, była w sojuszu z dobrą osobą, ale przez prawie całą grę zbytnio polegała na Malcolmie. To on był bardziej decyzyjny, działał więcej. Denise dobrze zrobiła, że się od niego odwróciła, ale kto wie, co by było, gdyby Malcolm nie popełnił błędu i jej nie zbył. Lisa grała za to bardziej samodzielnie. Najpierw silnie dążyła do finału z Tandang, ale kiedy przegrali na numerki zgrabnie wślizgnęła się do sojuszu przeciwników i dzięki dobremu socjalowi, nikt już nie pamiętał, że była z nimi w sojuszu aż do dziewiątej rady i nie poniosła "kary" jak Pete czy Abi. Ten socjal to nawet wydawała się mieć lepszy niż Denise, bo to Denise wchodziła w sprzeczki z Abi, a Lisa nie powiedziała na nikogo złego słowa, była przez cały czas miła. Poza tym, to Lisa kontrolowała końcówkę gry. Więc dziwi mnie tak wielka różnica głosów.

Także ja postawiłbym na Lisę, a do tego lubiłem ją. Wiem, wiem - każdy miał już dosyć jej wynurzeń przed kamerą, ale to w sumie nie jej decyzja kto dostaje jaki edit;p

A sezon generalnie mi się podobał. Motyw trzech plemion się sprawdził i ja wprowadziłbym go nawet i na stałe:)
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Vogue.
6th jury member
Posty: 525
Rejestracja: 04 sie 2010, 00:00
Lokalizacja: Krak?w
Kontakt:

Post autor: Vogue. »

Czas na moje krótkie podsumowanie sezonu i finału xD.

Zacznę od finału, który dla mnie był nudny, a jedynym ciekawym momentem była rada, na której ważyły się losy Denise i Malcolma. Jury się kompletnie nie postarało, słabe pytania (bądź ich brak), jedynie Penner zachował się jak należy xD. Jury ma być bitter (a potem oddać głos na osobę, która zasługuje na zwycięstwo). Jeff też wyglądał na znudzonego xD.
Denise moim skromnym zdaniem zmiażdżyła pozostałą dwójkę już na wstępie będąc pewna siebie, nie przepraszając i otwarcie mówiąc, że zasługuje na milion dolarow. To mi się podoba! Z finałowej trójki najbardziej zasłużyła, ale gdyby wygrała Lisa to tragedii by nie było, bo jednak strategię miała. Co prawda za nią nie przepadałam, ale to głównie przez to, że za dużo ją pokazywali, w końcu stało się to okropnie męczące. Skupin - jak dla mnie nie do końca zasłużył na miejsce w F3 i oczekiwałam od niego nieco więcej. Był mocny w zadaniach, niby strategicznie coś kombinował, ale obudził się gdzieś w połowie sezonu. Poza tym ta dwójka popełniła błąd nie biorąc do finału Abi, to było oczywiste, że z Denise/Malcolmem przegrają.
Co do gry Denise - oczywiście widywałam lepszych strategów, ale połączyła w sobie trzy cechy: strategię, socjal i była silna w zadaniach. Jako zwyciężczyni plasuje się gdzieś w połowie stawki mojego rankingu xD. Poza tym jak dla mnie na zwycięstwo najbardziej zasłużył Malcolm, który jednak trochę 'prowadził' Denise przez tą grę i na pewno miał więcej wkładu strategicznego w sojusz niż ona. Popełnił jednak identyczny błąd co Penner i to go kosztowało milion dolarów.
A propo Malcolna i Jonathana - to dwójka moich ulubionych zawodników w tym sezonie, bardzo mocno im kibicowałam. Malcolm prowadził naprawdę świetną grę, Penner nieco gorszą, ale po prostu go uwielbiam i w tym sezonie tylko potwierdził, że jest jednym z moich ulubionych zawodników ever :D.
Carter - pod koniec go nawet polubiłam, taki męski sweetheart xD, ale wkurzał mnie jego sposób wysławiania się w stylu "przepraszam, że żyję". Aczkolwiek uważam, że powinien mieć więcej conf.
Abi - z nią miałam wzloty i upadki w tej grze - raz uwielbiałam, raz nienawidziłam xD. Ogólnie oceniam ją raczej pozytywnie i mogłaby ewentualnie kiedyś wrócić, żeby narobić zamieszania.
Pete - pozytywnie mnie zaskoczył, może nie grał wybitnie, ale przed sezonem myślałam, że to będzie tragedia.

Co do sezonu to generalnie mi się podobał, ale jednak po S24 miałam bardzo duże oczekiwania, których ten sezon nie spełnił. Na pewno plusem była nieprzywidywalność i kilka dobrych rad, ale z drugiej strony niewielu zawodników tak naprawdę polubiłam, cały sezon toczył się wokół kilku osób no i na początku było bardzo nudno, kiedy non stop pzegrywali niebiescy. Niemniej jednak sezon plasuje się jakoś tak po środku, myślę że będę go pozytywnie wspominała

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

S25 E14 "Million Dollar Question"

Post autor: Fenistil »

To był fajny sezon i chyba mój ulubiony od czasu HvV, choć osoby z pre-merge'u były niezbyt ciekawe i większości już nie pamiętam. W pamięci zapisał mi się głównie Zane za rzucanie palenia tuż przed programem oraz za jego "inteligentny inaczej" plan z proszeniem innych o głosowanie na niego, mimo że tak naprawdę nie chciał odejść. Russell nic się nie zmienił od Samoa, ale w innym środowisku jego szefowanie już nie zostało tak dobrze odebrane. Pamiętam jeszcze Danę i jej odejście z powodu bólu.

Inna sprawa, że mimo wszystko przed mergem mimo wszystko działo się trochę ciekawego. Rozbiór plemienia Matsing i dość niezwykły sojusz Malcolma z Denise były świetne, a znalezienie przez nich na pożegnanie HII było wisienką na torcie w historii tego plemienia. :) Kibicowałem im już potem do końca.

W Kalabaw dość nieoczekiwanie Jeff od swojej stałej gadki o pozbyciu się Pennera obrócił się o 180 stopni i stał się jego najlepszym przyjacielem. W innych okolicznościach Denise pewnie by przepadła po wchłonięciu przez plemię, ale tutaj idealnie odnalazła się w sytuacji 3-3 dziewczyny-faceci i wybrała właściwą stronę. Dziewczyny były dość nijakie, a pechowe odejście Dany tylko przypieczętowało ich los.

Tandang natomiast żyli sobie spokojnie i kto wie, jak potoczyłyby się losy Lisy czy nawet Skupina, gdyby to plemię choć raz było w tarapatach. Nie wiem tylko co ten Pete odwalał, próbując skłócić ze sobą RC i Abi. Nikomu to nie posłużyło na dobre, a przy takiej nieufności w plemieniu jak widać nawet przewaga 7-4 przy merge'u na nic się zdała.

Po merge'u działy się dzikie rzeczy, a kilka osób dryfowało sobie w nieokreślonym kierunku i nie było aż tak wyraźnych podziałów jak zwykle - przyznaję się, że części już nie pamiętam. Napiszę jednak co nieco o moich odczuciach do uczestników:
RC - strasznie żal mi jej było, gdy przez Pete'a pogłóciła się z Abi i straciła oparcie :(
Jeff - polubiłem go, śmieszna była ta jego zmiana zdania o Pennerze w obliczu tego co jest dla niego dobre w tej grze. Miał jakiś pomysł na grę, ale oczywiście zaczęło się już wycinanie największych zagrożeń.
Artis - tak nijaki jak to tylko możliwe
Pete - nie lubiłem go za arogancję i za tę akcję z Abi i RC
Jonathan - mocny gracz, na którego musiała przyjść pora. I tak miał sporo szczęścia, że udało mu się nie raz wymanewrować z trudnej pozycji i dojść tak daleko. Obronił w tym sezonie honor graczy powracających.
Carter - sympatyczny chłopak, ale jego gry to zbyt wiele nie było; przez większość gry pionek Jeffa
Abi - dziewczyna z charakterkiem. :D Nie powiem, żebym ją lubił, ale fajny był z niej villain i aż by się ją chciało zaciągnąć ze sobą do finału.
Malcolm - sojusz z Denise to było coś, przetrwał on praktycznie całą grę. Trochę zepsuł sobie końcówkę, ale i tak trzeba mu oddać, że jako silny, sprawny i sympatyczny młody facet nikt się go wcześniej nie pozbył.
Lisa - lubiłem ją, ale tak sobie dryfowała przez ten program bez wyraźnego kierunku i trochę dziwnie wyszło, że nagle wraz ze Skupinem zyskała aż tyle mocy w grze
Skupin - podobnie jak u Lisy, choć dodatkowo niektóre z jego głosów nie miały jak dla mnie żadnego sensu
Denise - miała trochę szczęścia, że ocalała z Matsing, a potem nawet bez HII udało jej się wpasować w sojusze i dotrwać do końca, ale na pewno na to zwycięstwo zasłużyła. Jedyna rzecz, która nie daje mi spokoju, to jak osoba będąca z zawodu terapeutą może być w stanie tak zdeptać psychicznie inną osobę (mam na myśli Abi).

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S25 E14 "Million Dollar Question"

Post autor: Saw »

Sezon jakoś szczególnie mnie nie porwał. Oczywiście działo się sporo i na to nie można narzekać. Były blindsidy, zdrady i inne ciekawe akcje. Ale chyba miałem wyższe oczekiwania po poprzednim sezonie. One World było świetne i Filipiny po pierwszym odcinku zapowiadało się równie dobrze. Ale później zrobiło się jakoś nijako. Dodatkowo uczestnicy niezbyt mi przypadli do gustu. Miałem swoje grono faworytów, ale było ono bardzo wąskie i jakoś szczególnie nie ekscytowałem się ich losem.
Na duży plus podział na trzy plemiona. To głównie dzięki temu po połączeniu gra weszła w wyższy poziom. W pewnym momencie można było się pogubić w tych wszystkich sojuszach. Czasami kompletnie nie było wiadomo kto może odpaść na radzie.
Finałowy odcinek chyba najgorszy ze wszystkich edycji. Strasznie się wynudziłem. Jestem wkurzony że nie dali dwuosobowego finału. Mieli taką świetną okazję, ale woleli dać nic nie wnoszące zadanie o nagrodę.


Zane - jego strategia była fatalna. To trzeba mieć coś z głową, żeby prosić o własną eliminacje, nie chcąc odchodzić z gry. Nie widzę w tym żadnej logiki. Ale nawet trochę szkoda że odpadł, bo mogłoby być z nim jeszcze ciekawie.
Roxy - strasznie nijaka i niczym mi nie zapadła w pamięć.
Angie - dała się poznać jako głupiutka blondyneczka. To że nie była zbyt mądra świadczy na przykład tekst na radzie o ciasteczku. Ale ta jej głupota miała swój urok i przyjemnie się na nią patrzyło. Co prawda miała inne rzeczy na głowie niż gra m.in flirt z Malcolmem. Ale smutno było jak odpadła, a taki irytujący Russell dalej tam siedział.
Russell - nie cierpię tego gościa. Od pierwszego odcinka się modliłem żeby w końcu się zamknął i inni go wyrzucili. W Samoa taki irytujący nie był, albo dostawało po prostu miej czasu antenowego. Najpierw mówi że nie chce rządzić, a chwilę później już to robi. Ogólnie to liderowanie w Samoa całkiem nieźle mu wychodziło, ale tutaj to była tragedia.
Dana - pokonała ją choroba i ciężko coś o niej powiedzieć. Była w trzyosobowym sojuszu kobiet, ale przez jej rezygnacje cały ten sojusz poszedł na dno.
Dawson - zapamiętam ją chyba tylko z tego że podniecała się Probstem i dwukrotnie go pocałowała :D Swoją drogą były to epickie sceny. Może przetrwałaby dłużej gdyby nie te gadki o sporcie Jeff'a. Wiem że była nieświadoma tego że on gra w baseball, ale mimo wszystko mogła sobie darować. Nieźle go tym wkurzyła i chyba doprowadziła do swojej eliminacji przed Katie.
Katie - polubiłem ją nawet. Uważam że była najbardziej ogarniętą dziewczyną z plemienia Kalabaw. Gdy jej sojusz szedł na dno to nieźle próbowała się bronić. Celowanie w Jonathana miało sens, tym bardziej że już wcześniej mówiło się o jego eliminacji.
RC - moja wielka faworytka tego sezonu. Rozpoczęła świetnie, bo od założenia jak się wtedy wydawało bardzo solidnego czteroosobowego sojuszu. Ale szybko wszystko runęło i z odcinka na odcinek jej pozycja w plemieniu się pogarszała. Aż doszło do tego że przed połączeniem była na celowniku i w przypadku przegranej Tandang by odpadła. Za jej porażkę odpowiadają Pete i Abi. Wystarczyło że Pete nakręcił Abi w tej całej sprawie z HII, a ta jak jakaś wariatka zaczęła się zachowywać w stosunku do RC. Biedaczka nie miała się jak bronić. Polubiłem ją jako osobę i zachwycałem się jej startami w zadaniach. Tak trochę mnie zasmuciła podczas Runion. Nie myślałem że po takim czasie cały czas będzie miała żal o swoją przegraną.
Jeff - bardzo go nie lubiłem. Uważał się za lepszego od innych. Niby jakiś tam plan na grę miał, ale zgubiła go obsesja na punkcie wyeliminowania powracających graczy. Czy on naprawdę nie mógł zaakceptować sojuszu z Jonathanem. Nawet jak podali sobie ręce i weszli w sojusz to było widać po Jeff'ie że jest nie szczery i tylko czeka aż się go pozbędzie. Jego blindside to jedna z najlepszych rzeczy w tym sezonie.
Artis - myślałem że więcej namiesza w tym sezonie. A on tymczasem był niewidoczny i sprawiał wrażenie dziwaka. Zapamiętam go tylko z tego że robił groźne miny i czasem naprawdę można było się przestraszyć.
Pete - nie wiem co o nim myśleć. Niby coś tam grał i wydawał się nie głupi. Ale nadal nie rozumiem co chciał osiągnąć skłócając ze sobą Abi i RC. Rozbił tylko sojusz, który mógł mu bardzo pomóc po połączeniu. Gdyby w Tandang nie było tych głupich podziałów to mogliby zdominować grę po połączeniu. Nie wiem jeszcze co myśleć o jego relacji z Abi. Wydawało mi się że są ze sobą blisko i się lubią. Ale wypowiedź Pete'a podczas rytuału przejścia mnie zaskoczyła, bo powiedział że jej nigdy nie lubił i trzymał z nią tylko ze względu na HII :shock:
Jonathan - w tym sezonie w ogóle mnie do siebie nie przekonał. Nadal najbardziej będę go lubił za sezon 16. Może to dlatego że był tam krótko i nie zdążył mnie niczym wkurzyć. Tutaj zaczął bardzo słabiutko. Odizolował się od grupy na samym początku, co było niezwykle głupie. Później jednak się ogarnął. Znalazł HII i stworzyć męski sojusz do którego poźniej dołączyła Denise. Po połączeniu miał spore problemy, ale wybrnął z nich i wydawało się że jego pozycja zaczyna się stabilizować. No ale wtedy popełnił wielki błąd spławiając Lisę, która chciała z nim sojusz. Nadal nie potrafię zrozumieć dlaczego tak doświadczony gracz mógł popełnić taki błąd. Wystarczyło tylko powiedzieć że wchodzi w ten układ, ale on wolał czekać. No i jak wiadomo szybko się na nim to zemściło. Trzeba też dodać że nie potrafi on przegrywać i ten jego ból dupy jest okropny.
Carter - skąd oni tego gościa wytrzasnęli. Tak przymulonego i nieciekawego uczestnika nie było już dawno. Już sam sposób jego wypowiadania był męczący. Tak jakby robił to od niechcenia lub ostatkiem sił. Nic dziwnego że miał tak słaby edit. Gdyby miał więcej wypowiedzi to widzowie chyba by pozasypiali oglądając.
Abi - mam z nią duży problem. Przez większość sezonu jej nie znosiłem i życzyłem jak najgorzej. Nie podobało mi się jak traktuje RC oraz innych uczestników. Ale po odejściu Pete'a zrobiło mi się jej szkoda. Wszyscy zaczęli tak na nią najeżdżać, a ona biedna nie wiedziała że jest najbardziej nielubianą osobą. Nie wiem czemu ale przekonałem się do niej i zacząłem jej kibicować. Chciałem żeby popsuła szyki dominującemu sojuszowi. No i się udało zdobywając w piękny sposób immunitet. Tak swoją drogą kto by pomyślał że Abi, która prawie cały sezon przesiedziała na ławce w tak ważnym momencie zgarnie immunitet. Bardzo podobał mi się jej plan z fałszywym HII i tą wskazówką którą czytała podczas zadania. Później strasznie nieporadnie kłamała i już nikt nie chciał się nabrać. Ale plus za pomysł. Fajnie że powalczyła w F5. Jej argumenty naprawdę byłby sensowne i dziwię się że Lisa i Michael nie zdedzydowali się przeskoczyć. Choć jemu to akurat się nie dziwię, po tym co usłyszał na radzie :lol: Jak można potencjalnego sojusznika wyzwać od idiotów? Przecież to jakieś szaleństwo. No ale po Abi można było się wszystkiego spodziewać. Cieszę się że tak daleko zaszła, bo na pewno bardzo ubarwiła sezon. Bez niej nie byłoby tak ciekawie. Ona jest tak specyficzna że czasem człowiek jej nienawidzi a czasem uwielbia.
Malcolm - lubiłem go w pierwszej częsci sezonu. Był zdecydowanie najlepszy z plemienia Matsing. To on tam kontrolował sytuacje i w parze z Denise był nie do zatrzymania. Ale jakoś tak później stał mi się obojętny. Niby nadal czułem do niego sympatię, ale gdyby odpadł to bym nie płakał. Grał dobrze, nawet można rzec że najlepiej ze wszystkich do czasu F4. Wtedy jednak trochę się przeliczył. Za bardzo polegał na sojuszu z Lisę i Skupinem. Mógł sobie zostawić otwartą furtkę u zaufanej sojuszniczki Denise, ale on ją spławił. Popełnił taki sam błąd jak Penner i tak samo się to dla niego skończyło.
Michael - kibicowałem mu najbardziej ze wszystkich powracających graczy. Byłem niezwykle ciekaw jak sobie poradzi po tylu latach od poprzedniego startu. Muszę przyznać że pokazał się z dobrej strony, choć swoją grę opierał głównie na innych. Najpierw była to RC, a później Lisa. Nie wiem czy bez tej drugiej zaszedłby tak daleko. Niby kombinował, ale potrzebował kogoś kto poprowadzi go za rękę i wskaże właściwą drogę. Myślałem że lepiej spisze sie na FTC. Za dużą wagę przywiązywał do tego że cały czas był na celowniku. No niby miał trochę racji, jednak trzeb pamiętać że w ostateczności nigdy nie otrzymał żadnego głosu.
Lisa - podobała mi się jej historia w tym programie, choć nie ukrywam że czasem aż za dużo ją pokazywano. Dała się poznać jako niezwykle sympatyczna i ciepła osoba. Miała problemy z grą w początkowej fazie. Czuła się odrzucona przez plemię. Ale krok po kroku odbudowywała swoją pozycję. Weszła w silny sojusz z Michaelem. Podobał mi się jej plan utrzymania Tandang do końca. Ale ostatecznie się nie powiódł. Lisa to typ gracza który ma naprawdę dobre pomysły, ale ma wielki problem by je zrealizować. Przeszkadzało mi u niej to że była zbyt emocjonalna. Za dużą wagę przywiązywała do wszystkiego. Dobrze że pojawił sie jej brat i ją ogarnął. Wtedy po raz pierwszy widać było po niej tą pewność. Dziwię się że w F5 jednak że nie poszła na układ z Abi. Finał miałaby pewny i szanse na wygraną ogromną. Ogólnie to ona powinna wygrać i dziwię się że w finale dostała tylko jeden głos :(
Denise - nie cieszy mnie jej wygrana. W ogóle nie wzbudziła mojej sympatii. Dużego minusa złapała u mnie po tym jak tyrała Abi. Jako terapeutka powinna zachować zimną głowę i nie wdawać się w dyskusje. Grała całkiem dobrze i tu jej nic zarzucić nie można. Nie wykonała żadnego dużego ruchu i większość sezonu była cieniem Malcolma. Ale wyrobiła sobie przy tym bezpieczną pozycje. Nikt nie brał jej jako duże zagrożenie, a ona mogła spokojnie sobie grać. Nikomu się nie naraziła i miała całkiem dobry socjal. Jako zwyciężczyni ujdzie, ale nie ukrywam że jestem rozczarowany wynikiem finału. Ale historie jak na zwyciężczynie miała świetną, bo chyba nigdy sie nie zdarzyło żeby finalista był na wszystkich radach plemienia.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 25: Philippines”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości