Odcinek taki w sumie reprezentacyjny dla sezonu - dobry obiekt badań dla aspirujących psychiatrów

Ale jeśli ktoś lubi wariactwo i niestabilność, to mogło się oglądać całkiem przyjemnie.
Tony Hantz jest ewidentnie na faworyzowanym, ale nie sądzę, aby miłość producentów sięgała aż tak daleko, by pozwolili mu decydować o przydziale konf, więc wydaje mi się, że tutaj strumień hejtu powinien być skierowany bardziej w stronę edytorów
Co do jego gry, to znowu mam wrażenie, że w tle powinna lecieć jakaś cyrkowa muzyczka. Pomijam już fakt, że outsiderów z Aparri powinno się w końcu wyciąć, bo jeśli któreś z wygra potem końcowy immunitet i dotrwa do finału, to dopiero będzie płacz. Ale let it be - atak na Jefrę mogę od biedy zrozumieć, bo w przyszłości faktycznie mogła być dla niego groźna, a i wk**wić bardziej jej już nie wk**wił. Nienawidziła go od czasu, gdy utłukł LJ'a i z jej głosu jurorskiego i tak byłyby już nici.
Nie rozumiem za to kompletnie, dlaczego nie wtajemniczył w swoje plany Trish i Kass. Wątpię teraz, żeby Trish gładko przełknęła kolejny policzek i znów dała sobie wcisnąć, że zrobił to "dla większego dobra" czy podobną brednię. Zaś co do Kass, to Tony powinien trzymać się jej zębami i pazurami, bo finał z nią i Woo jest dla niego jedną z niewielu szans na gładkie i bezstresowe zwycięstwo. Ta kobieta ma w sobie tyle ciepła co ciekły azot, a i zdradziła sporo osób, więc bardzo bym się zdziwił, gdyby miała jakiekolwiek szanse na milion.
Nawet gdyby obu paniom nie spodobała się ta propozycja i spróbowałyby wraz z Jefrą wyjechać z jakąś kontrą, to i tak Tony'emu włos by z łysej głowy nie spadł. Jest już chroniony na wszystkie możliwe sposoby, może za wyjątkiem funkcjonariuszy BOR usytuowanych gdzieś w krzakach.
Woo jest tak pocieszny w swojej głupocie, że chcę by został jak najdłużej żeby pocieszyć się jeszcze bardziej, na przykład słuchając jego mowy finałowej. Tylko sobie to wyobraźcie

Już dawno skreśliłem ten sezon jako sezon strategiczny, więc co mi pozostaje jak nie liczyć na jeszcze więcej śmiechu...
Jefry nie jest mi szkoda ani trochę. Jej osobowość jest mniej więcej tak barwna jak gips zmieszany z mąką, a poza tym, tak naprawdę zniszczył ją własny błąd. Gdyby była bardziej zdecydowana w odcinku poprzednim, WariaTony nie miałby aż takich podstaw do paranoi. Z wariatami się nie zadziera, tak jak wściekłego goryla nie kopie się w jaja. Jej jedyny plus w grze to tyłeczek, ale była już w programie na tyle długo, że chętni mogą sobie wzbogacić faplistę o całe 10 odcinków.
Spencer i Tasha konsekwentnie na plus. Sianie paranoi to w ich przypadku rozsądne wyjście. Kocham scenę, gdy Tasha psuje atmosferę błogiego lenistwa w szałasie i wyjeżdża z tekstem, że skoro już Tony wszystkim proponuje F3, to może i ona się załapie

Zonk wymalowany na twarzach koleżanek był absolutnie bezcenny.
Trish straciła kontrolę nad grą, z czego, mam nadzieję, wreszcie zda sobie sprawę. Bardzo jestem ciekaw jej dalszych ruchów. Gdyby udało jej się przejąć Woo, mogłaby się nieźle odbić, bo będąc w finale z nim i Kass, dostałaby ten milion nawet gdyby rzucała w sędziów resztkami wygranego w tym odcinku popcornu.
Aukcja jak to aukcja. Człowiek czekał tylko aż wreszcie przestaną mlaskać i podniecać się żarciem z entuzjazmem jaskiniowców po raz pierwszy widzących ogień - i w końcu przejdą do rzeczy, czyli do licytacji tej pomocy w grze.
Co do moich przewidywań - mam coraz silniejsze wrażenie, że nachalny edit Tony'ego wynika z tego, że producenci chcą być śmieszni i zrobić widzów w jajo. Wiele osób będzie już myślało, że gość ma zwycięstwo w kieszeni, a tu dupsko. Jego sytuacja jest według mnie trochę... za idealna, żeby nic miało się nie zepsuć. Dwa immunitety na raz? Skądś już to znamy...
Analizując edit, zwycięzcy dopatrywałbym się w Spencerze lub Trish.