No do penisa Pana. Istny odcinek straconych szans. Już MIAŁ nie odpaść Dale. Już MIELI w końcu nie wygrać Huynapół. Już Jeff MIAŁ dać po nosie Huynapół i kazać im utłuc jedną osobę w zamian za ryż. Wiele rzeczy MIAŁO, ale się posrało i ostatecznie odcinek wyszedł całkiem stateczny. Zwłaszcza w porównaniu z szallllonymi szalllleństwami, które wyprawiały się tam przez trzy ostatnie tygodnie. Ach te hultaje z edytorni. Trzeba przyznać, że mocno starają się o tę swoją nienajniższą krajową. Jak w kiepskim kryminale, zrobili wiele złudzeń, a na końcu i tak okazało się, że zabił mąż.
Coyopa
Ej nooo, ku*wa mać, ukatrupili mi Dziadka Dale'a. Chamstwo, draństwo i gałgaństwo. Dale ze swoją defensywą był jedyną jasną żaróweczką tego odcinka. A wręcz gigantycznym, oczoyebnym neonem. Pomysł przehandlowania fałszywego HII był całkiem dobry. Mógł ewentualnie nie podchodzić z tym tak wprost do Jona, tylko udawać, że mu ten "HII" wypadł "przypadkiem" gdzieś z gaci, że zapomniał go zabrać z szałasu, albo odegrać scenkę, jak znika gdzieś w lesie, a potem wraca z bananem na twarzy. A później dopiero się przyznać, że ok, no skoro już i tak widzieliście... Wtedy byłoby bardziej wiarygodne, że rzeczywiście go ma. Ale jak by nie patrzeć, pomysł szedł w dobrym kierunku i chyba mało kto w historii Surva bronił się w ten sposób. A przecież w gruncie rzeczy to nic wymyślnego. Przychodzi mi do głowy jedynie mój boss,
Marty z 21 sezonu, ale on pomylił trochę kolejność i oddał swoje, prawdziwe zresztą HII wcześniej niż powinien i w ten sposób właściwie zdał się na łaskę i niełaskę
Sasha, który równie dobrze mógł na Radzie puścić go w trąbę.
Gdyby tylko nie ten nieszczęsny socjal sprzed tygodnia, już spamowałbym skrzynkę CBS'u z prośbą o zaproszenie Dale’a do jakiegoś sezonu drugich szans. Tak więc nie hejtujcie mi go chociaż tym razem :D Chłop tak się starał zdobyć na koniec Waszą sympatię, że nawet łzę na początku odcinka uronił, żeby pokazać, że ma w sobie jakiś tam ułomny ułamek człowieczeństwa.
Jon nie pozwala nam mieć najmniejszych wątpliwości co do niskości swojej inteligencji i na wszelki wypadek, przypomniał o tym po raz kolejny. Na Radzie, gdy tylko otworzył usta, okazało się, że nawet małpy z niego cisną. A małpy to przecież sędziowie obiektywni. Pamiętajmy, że są z nimi w tym buszu 24 godziny na dobę. W sumie to nawet powinny oddawać na FTC jakiś kolektywny głos na zwycięzcę.
Jak do licha ciężkiego Jon śmiał wierzyć, że to prawdziwy HII? Nikt normalny nie przylatywałby się z nim pochwalić, tylko strollowałby nim plemię na Radzie. Tak jak mówię, Dale mógł bardziej dopracować ten punkt planu, no ale widocznie wiedział, z kim ma do czynienia i zbyt dużej przebiegłości się po Jonie nie spodziewał. Zresztą NAWET GDYBY jakimś cudnym cudem był to prawdziwy HII, to pomysł z podziałem głosów był wierutną bzdurą. Nawet ktoś taki jak Solejuk zorientuje się teraz, że był głosem zastępczym, że plemię nie lofffcia go tak bardzo jak by się wydawało i tym chyżej przeskoczy po mergu do przeciwników. Jon powinien był pozwolić, żeby głosy poszły jednolicie. Znał przecież plany Dale'a i wiedział, że w razie czego, w łeb dostałaby Missy, a on i jego bezpłodna piękność byliby bezpieczni.
Kibice podrywają się na równe nogi... Dośrodkowanieee iiii TAAAAK, STAŁO SIĘ! Missy wyraziła swoją pierwszą emocję w programie. Gratulujemy. Nie wzruszyła jej wcześniejsza rozłąka z córką. Pozostała obojętna nawet wtedy, gdy wykuźwiła córce w twarz na tej platformie wodnej. Trzeba było dopiero groźby eliminacji Solejuka, żeby westchnęła, wydała z siebie przeciągłe "aaach" i zawyrokowała, że w sumie szkoda by było, gdyby miał odpaść. Mam wrażenie, że na króciutką chwilę zmieniły jej się nawet rysy twarzy. To musi być prawdziwe uczucie. Czyżby szykował się czwarty mąż? Nie wiem co prawda, jak rozumiałaby solejukowy język, no ale cóż, do pewnych spraw język potrzebny nie jest. A przynajmniej nie ten w sensie mowy.
Na szczęście potem Missy wróciła już do starej formy. Scena z TC rozpizgała mnie na kawałeczki. Mniej więcej taka sytuacja:
Jeff: Baylor, czemu płaczesz?
Baylor: Kiedy moja mama płacze, mi też się chce.
Jeff: Yyy... Ale ona wcale nie płacze ^_^
Baylor <zonk> Ojjj no dobra, ale wiem, że jest tego bliska :P
Słodko nieświadomy swojej dupnej sytuacji Solejuk, miał wszystko w poważaniu i niewiele brakowało, a mielibyśmy kolejny blindside z HII w kieszeni. Przeprowadził za to coś w stylu krótkiego kursu łowienia ryb dla użytkowników swojego języka. Ech. Te HII to naprawdę trafiają w tym sezonie do samych profesorów gry w Survivor. Krystalizuje nam się nowa zasada - jaki stopień ukrycia HII, taka inteligencja znajdującego...
Huynapół
Ale przypał
Dopiero teraz tak naprawdę dotarło do mnie, jacy oni są żałośni z tym ryżem. Tak to jest jak przed wyjazdem ogląda się pornosy zamiast wcześniejszych sezonów programu, w którym ma się wziąć udział.
zabrali im prawie wszystko, wielkie mi halo
Świetnie to zabrzmiało
Ale cóż, takie są fuckty i w pełni się zgadzam. Rzeczy materialne tu nie wystarczyły i też liczyłem na jakąś krew. Albo przynajmniej na jakiś wymyślny tłłłysst na zasadzie "oddania" przeciwnikom powiedzmy jednej czy dwóch osób.
Reed w końcu trzasnął pięścią w... wait, co oni tam mają twardego? Niech będzie, że trzasnął pięścią w drzewo, krzyknął gromko DOŚĆ i postanowił, że ooo nie, tym razem nie będzie pominięty w odcinku. Aby osiągnąć swój cel, strollował producentów i zgłosił się do czelendża o nagrodę. Tego już się wyciąć nie dało. Już sobie wyobrażam k*rwicę i białą jak Bałwanek Buli pianę na ustach edytorów, że w końcu musieli go pokazać. Mistrzostwo.
Jeremy za dużo ostatnio stęka. Jego konfy od pewnego czasu sprowadzają się do krytyki zdolności survivalowych współplemieńców. Mam wrażenie, że to jakaś wskazówka edytorów. Koniecznie chcą, żebyśmy wiedzieli, że nie jest taki, jak wszyscy. To może być coś w rodzaju lekcji, którą nam być może dadzą w przyszłości. "Patrzcie dzieci, Huynapół byli łakomi, nieostrożni i mówiąc bez ogródek głupi, więc skończyli źle. Jeremy był jedynym mądrym, więc mu się powiodło". W każdym razie, utwierdzam się w przekonaniu, że Jeremy będzie w przyszłości ważny. Bardzo.
Ale-ale, co ja widzę. Jeremy stęka też na zachowanie Josha i Reeda. Że za dużo czułości, obściskiwania się i tak dalej. Niech uważa, bo jeszcze ktoś czystym przypadkiem oskarży go o homofobię. A w pakiecie jeszcze o rasizm, bo w końcu on czarny, oni biali. Kto mieczem wojuje, od karabinu maszynowego ginie. A karma, jak wszyscy wiemy, jest tłustą, obrzydliwą dz*wką z GPS'em w łapsku i w końcu trafi do każdego.
Natalie pokicała sobie z Baylor po EI i stały się psiapsiółami. To również może być ważne, bo mam wrażenie, że ten cały łańcuszek miłosny między kobietami może być głównym punktem determinującym to, jak ułożą się karty po mergu. Pań jest mniej, ale na razie wiele wskazuje na to, że mają w tym sezonie pod kopułą dwa razy więcej niż mężczyźni.
Ups. Przepraszam Juleczko, zapomniałem o tobie. Ok, więc nie, nie wszystkie panie są takie mądre. Ta konkretna budzi moje coraz większe politowanie. "Nie przywykłam do tego, żeby było mi zimno". O Zeusie, serio? Jak ona się tam znalazła? W Ravu ewakuowaliby ją jeszcze przed pierwszą Radą, następną łodzią po tej lasce, która dostała załamania nerwowego. Zaczynam podejrzewać, że Mistrz Rocker chciał zabrać swoją ukochaną w jakąś romantyczną podróż po pięciogwiazdkowych hotelach, ale znając jego stały schemat "dobre chęci -> tragiczne skutki", wsiedli nie w ten samolot, co powinni. No i opłacona miejscówa na Rodos poszła w pi*du. Co za życie...
Poza tym, mam wrażenie, że usta spuchły jej z tych wszystkich zgryzot jeszcze bardziej. Cokolwiek tam wstrzyknęła, musi mocno przyciągać owady.
Zgadzam się z Wami co do nazwy
Jakakolwiek nie będzie, mam nadzieję, że jakiś HUY się w nią wciśnie, bo aż szkoda by było takiej okazji.