S29E11/12Kind of Like Cream Cheese/Still Holdin' On

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S29E11/12Kind of Like Cream Cheese/Still Holdin' On

Post autor: ciriefan »

Kind of Like Cream Cheese/Still Holdin' On

After 30 grueling days, the remaining castaways battle for a spot in the final six. Also, for the first time ever, castaways give up their chance at Reward in the middle of a challenge, and one castaway seeking revenge sets their sights on the game's strongest player, on a special two-hour back-to-back Survivor, Wednesday, Dec. 3 at 8/7c. Only CBS

https://www.youtube.com/watch?v=iHWwHct ... -3KcoRy-_g

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Niby nic specjalnego, ale epizod dobry. Moje zdanie po tym epizodzie/epizodach nie zmieniło się. Niech wygra Natalie - tylko ją darzę sympatią i tylko ona w jakimś stopniu ogarnia zasady, co nie znaczy, że zgadzam się w 100% z jej ruchem. Jon z tych swoim mastermajndowaniem drażni mnie coraz bardziej. Jaclyn ciągle o coś jest źle w dupie. Ciekawe kogo ona wybrałaby na miejscu Missy?
Kuźwa, Keith chyba (piszę chyba, bo zapewne on sam za bardzo nie wie o co chodzi) przesunął się na bardzo dobrą pozycję. Będą jaja jak dojdzie do F4 i wygra immunitet ;D
Do tego epizodu niestety byłem przekonany, że finałowy format będzie 3/8, ale zapowiedź następnego odcinka daje (ponowną) szansę na 2/9.

colby
sole survivor
Posty: 1321
Rejestracja: 20 mar 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: colby »

Tak jak myślałem, podwójny odcinek = eliminacja dwóch chłopaków. Szkoda mi Reeda ale nie było dla niego już większego ratunku chyba.
Missy i Baylor tak działają im na nerwy... brrr szkoda że nie doszło do czegoś więcej po zadaniu o nagrodę bo Reed widać że czuje to samo co ja myśląc o tej dwójce :P
Na ten moment Natalie wydaje się wychodzić, w sytuacji w grze i w ogólnym edicie który w końcu dostaje więc może ten sezon jednak będzie miał dobrego zwycięzcę. Poza tym kibicuje Natalie podwójnie bo polubiła mi zdjęcie na instagramie więc.. mamy tą więź... :D
Jon and Jaclyn love story nie bardzo mnie interesuje, mogliby wylecieć przy najbliższej okazji.
Keith pomijając swoją prostotę (nie mylić z prostactwem) umysłową jest całkiem słodki w tym jak 'gra', byłoby ciekawie gdyby doszedł do f3, jeśli jury trzymałoby się starych sojuszy to ma szanse wygrac (lool).
Tak czy siak kibicuję Twinnie :)

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Roxy »

Szkoda mi Reeda, nie szkoda mi Aleca, choć wolałabym żeby odpadł obleśny Keith... Jakoś faworytów nie mam, serio xd miło się ogląda :D

Zadania - lubię zadanie z eliminacją kogoś, ale tutaj to było takie nudne... została ich piątka i się dogadali, nuda! Zadanie o immunitet też jakoś mnie nie zachwyciło xd kurcze w sumie nie chce mi się za wiele pisać :lol: odcinek spoko, choć nie był tak rewelacyjny jak ostatnie dwa ;d

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Odcinki mi się dobrze oglądało choć chyba były słabsze od paru poprzednich, ale jednak zabawniejsze xD.

Zadania aż 4.

Wiedzówka o nagrodę: trochę żalowo wyszło z tym oddaniem nagrody Missy. Moim zdaniem powinni grać do końca, a tak to wyszło trochę żenująco. Całe szczęście szybko ich pokarało, gdy okazało się, że na nagrodę ktoś się nie uda i zostanie z chłopcami w obozie.

Wiosła i kuleczki o immu: naprawdę jestem pod wrażeniem Keitha. Stary, nieogarnięty, lekko niedołężny ramol, a w zadaniach całkiem dobrze sobie radzi. :o Choć zadanie nie było szczególnie pasjonujące.

Równowaga o nagrodę: nawet ciekawe i Natalie fajnie, że sobie wygrała.

Klocki o Immu: z jednej strony szkoda, że wygrał Jon, bo rada mogłaby być ciekawsza, ale przynajmniej dzięki temu, że szybko udało mu się ułożyć klocki, to pożegnaliśmy wielkiego kloca jakim był Alec. I w zadaniu Keith znowu ładnie szedł.


A teraz po kolei. Nie rozumiem trochę spin Jaclyn o nagrodę. LOL, przecież Jon się nie poświęcał wcale, tylko wepchnął się na Wygnanie, by wyhaczyć immu przed innymi. Wielkie poświęcenie to nie było. No, a Missy kogoś musiała wybrać. Wybór córeczki był wiadomy. A Natalie? Nie dziwię się, że wybrała Natalie, która może być decydująca w starciu par, a nie Jaclyn, która będzie z Jonem do końca. Wiadomo, że mogłaby czysto strategicznie wybrać Natalie i Jaclyn, ale no olanie córki byłoby trochę dziwne :D. I Reed vs Missy&Baylor było zabawne. :D

Później w obozie było zabawnie. Alec i jego podryw xD No, przynajmniej próbował. Plusy dla Reeda za walkę i próby obrony. Mówił całkiem sensownie, ale wiadome było po ostatnich wydarzeniach, że nie jest osobą wiarygodną i już nikogo raczej do niczego nie przekona, choć w sumie i tak był blisko chyba do przekonania Jaclyn, tylko Jon mu popsuł wszystko. :P I śmieszna była akcja, gdy Jon mrugał do Reeda. :D W kłótni Jona i Jaclyn, stanę trochę bardziej po stronie Jaclyn, bo zachował się irytująco i chamsko Jon. Ale ona nie lepsza, księżniczka jedna. W sumie oboje mnie wkurzają, mam nadzieję, że nie dojdzie do finału nikt z tej parki.

Kolejny ep. Natalie moim zdaniem mądrze wybrała biorąc Jona i Jaclyn do nagrody. Z Missy i Baylor ma dobry deal, a można urobić zawsze wroga. Zresztą świetnie było to zmontowane. Na przemian słodkie scenki z łózka i konfy o tym, że chce się pozbyć Jona. :D

Co do rady to już nudniejsza, bo i Alec i Keith nie bronili się super, choć Keithowi się i tak udało fajnie dogadać z Natalie. Śmiesznie się słuchało ich rozmowy. Natalie zrobiła odważny ruch, bo w sumie pokazała Jonowi i Jaclyn, że nie jest do końca po ich stronie, ale ma za to dobry deal z Missy i Baylor, a także dobry deal z Keithem, no i HI.

Po tym podwójnym epie, Natalie jest moją samodzielną liderką, najbardziej ją lubię i jej kibicuję. Tuż za nią mam Missy.

Teraz najbardziej chciałbym eliminacji Jona lub Jaclyn, bo są coraz bardziej irytujący i o dziwo wolę już nawet oglądać Keitha niż ich. Może jak jedno z nic odpadnie to druga osoba się ogarnie trochę.

I mam nadzieję, że zapowiedź kolejnego epa jest tylko tak zmontowana...

maia
Posty: 1
Rejestracja: 05 gru 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: maia »

John jest cwany i jeszcze pozwalają mu iść na EI....nie rozumiem po co Nat go ostrzegła na radzie,w końcu miałaby go z głowy.
Jaka beka z Jaclyn ,która przezywała ,że Missy jej nie wybrała...do tej pory to ona była na prawie każdej nagrodzie
A Missy z tym bronieniem Baylor już przesadza....to nie jest dziecko i chyba sama może coś odpowiedziec :lol:

Marszal
Posty: 1
Rejestracja: 07 mar 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: Marszal »

J&J najbardziej wkurzająca para w historii Survivor nie było ludzi bez strategii pomysłu, którzy by doszli tak daleko nic nie robieniem. Tylko szczęście im sprzyja, że jakiś cudem zawsze są pośrodku-.-
Natalii na prawdę mi zaimponowała uratowała mojego Lidera, już się bałem, że Kieth wyleci. Szkoda tylko że Jon wygrał Idol bo już bym nie musiał go ogladać została by tylko księżniczka.
Jacyln w tym odcinku pokazała, że rozpuszczona dziewucha to powinno być jej mino.
Jon z HI to jest jakaś już paranoja. Kiedyś to tego Imunitetu szukała się po całej wyspie i z kilkoma wskazówkami było ciężko a teraz masakra. Mogli by od razu dawać go w tej urnie-.-
Kietha i Wesa od samego początku darzę sympatią i widziałem że będę im kibicował dlatego bardzo ucieszyłem się jak ostatnim głosem był Alec.
Oby Kieth teraz wygrał zadanie o imunitet jest dla mnie objawieniem tych konkurencji, nikt by nie przypuszczał że będzie w nich taki mocny.

NightWing
7th voted out
Posty: 119
Rejestracja: 09 maja 2013, 00:00
Lokalizacja: W....
Kontakt:

Post autor: NightWing »

Udało się. Udało mi się nadrobić ten sezon :) I nie żałuje, bo mimo tego, że zapowiadał się słabo...rozkręcił się. Do tego bardzo wyrównany edit. Mamy okazje poznać każdego, posłuchać historii tej osoby. Poznać jej osobowość. Dawno tego nie było...Co do poziomu zawodników, to jak na nowych graczy jest dość wysoki. Ten odcinek był dla mnie niestety dość przewidywalny.
Reed bez Josha pokazał, że potrafi jednak logicznie myśleć. Alec pokazał coś zupełnie innego. Para Jon i Jaclyn, początkowo bardzo mi się podobała. Teraz również jak Was...zaczęła mnie drażnić.
Obawiam się jednak, że Jon może wygrać. Jednak cały czas mam nadzieje, że tak nie będzie.
Kibicuje Missy. Uważam, że wykonuje kawał dobrej roboty. Nie spodziewałem się, że będzie grała w ten sposób. Jednak Jeff i tak pewnie nie doceni Jej stylu gry....ale ja zostaje przy swoim i uważam, że w historii tego programu, nie było lepszej kobiety 40 plus.
Pod względem strategicznym.
I to Jej kibicuje. Natalie również. Chociaż Jej gra przypomina mi grę Sandry...

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Podwójny odcinek zakończył się dwiema przewidywalnymi eliminacjami, ale świetnie się oglądało i nudno nie było.

Zadanie wiedzowe z odbieraniem żyć <3 Ucieszyłem się na to zadanie strasznie, a tak mi je popsuli. Powinni im zabronić ze sobą rozmawiać w trakcie. Gdyby byli zmuszeni w ciszy rozegrać je do końca, może byłoby ciekawie, a tak to z lekka kaszanka wyszła.

Natalie jest po prostu cudem tej edycji. Gra z całych sił, planuje do przodu, wie z kim chce zajść do końca. Ma Baylor owiniętą wokół palca i sam jestem zaskoczony, jak mocno - w końcu Baylor długo nie powiedziała matce o HI, a także nie wygadała się, że nasza Twinnie zmieni głos na Alec'a. Missy pokazała, że za córunią wskoczy w ogień, więc jak córunia będzie chciała grać z Twinnie, to powinien być git. Z resztą już mają deal na final 3, więc to teraz daje im połowę głosów plus większościowy Keith'a. Problem z ruchem Natalie mam tylko taki, że mogły uprzedzić Missy. Poza tym takie odwrócenie się jawne od woli Jona i Jaclyn było ryzykowne - mogła wywalić Keith'a, a wykorzystać relację Baylor z Alec'iem, żeby jego przeciągnąć na swoją stronę. No ale z drugiej strony Alec faktycznie w zadaniach jest do kitu i Jon'a raczej by nie pokonał. W ogóle kiedy Keith stał się zagrożeniem zadaniowym??? Szok. Podsumowując - Twinnie gra z całych sił i ma jaja, Twinnie for the win!

Jaclyn mocno mnie do siebie zraziła w tym odcinku. Ta histeria po powrocie Jon'a z exile była tak mocno przesadzona. A biedaczek klęczał nad nią i stękał jak piesek przed swoją panią. Żal mi trochę chłopaka. Wydaje się być porządny i że naprawdę ją kocha, ale humorzasta i rozpieszczona to ona jest, nie ma z nią lekko. Mam nadzieję, że na Jon'a przyjdzie czas w najbliższym odcinku. Szkoda, że wygrał immunitet tym razem. Jego naiwność jest ujmująca. Chcę zobaczyć jego zszokowaną buźkę podczas blindsidu.

No a Missy dam propsy. Tak owinęła sobie Jon'a wokół palca, że nasz piesek sprzeciwił się swojej panci, postawił na swoim i odpadł Reed. Wychodzi na to, że wszyscy ufają Missy w jej sojuszu. Jak nie Twinnie, to chcę wygranej Missy, bo jej gra jest dla mnie imponująca.

Reed'a trochę żal, bo walczył na koniec, ale Alec'a ani trochę. Może Alec nie był tak straszny jak jego brat, ale poziom i tak był porównywalny.

Konfy:
Jon - 7/7 (47)
Keith - 1/2 (35)
Natalie - 5/9 (31)
Baylor - 2/5 (28 )
Missy - 3/1 (23)
Jaclyn - 8/3 (22)

Reed - 5 (21), Alec - 2/2 (17)

Jeremy - 45, Josh - 34, Wes - 9

Dale - 14, Julie - 14, Drew - 12, John - 11, Val - 7, Kelley - 7, Nadiya - 5

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Crap, znowu mam obsuwę :P No ale jedziemy.

Część pierwsza
Była całkiem godna. Zaczęło się wyśmienitym czelendżem z krwawiącymi czaszkami. Producenci bardzo chcą mi się przypodobać. Co prawda, myślałem, że pytania, wzorem poprzednich sezonów, będą raczej dotyczyły życia obozowego i tego, "kto mylnie myśli, że kontroluje grę", "komu nie zaufałbyś w życiu", "kto śmierdzi kałem" itp., co wywyłałoby dramy, no ale nie można mieć wszystkiego.

A dramy i tak nie pozwoliły nam na siebie długo czekać. Zadbał o nie Reed, czym po raz kolejny wzbudził moje entuzjastyczne yuhuuu. Gdzie ten ziomek był przez pierwszą połowę gry? :lol: Czyżby miał jakiś lęk przed pokazywaniem, że żyje, objawiający się tylko w obecności Josha? Zaczynam się obawiać, jak on go tam na chacie traktuje i czy te zabawy przypadkiem nie są zbyt perwersyjne. Chłopak ewidentnie bał się mówić, gdy jego partner był w pobliżu.

Poza tym, miał rację. Tekst Baylor faktycznie był marny, dziecinny i w ogóle wyssany z pogranicza dupska i jelita grubego. Widocznie sama zapomniała, że święta nie jest i że też zawiodła w tej grze kilka osób. Niektórzy pewnie do tej pory mają ochotę jej za to przy-VAL-ić z sierpowego. A że łapę mają całkiem cieżką...

Jaclyn zaczyna niebezpiecznie balansować na krawędzi mojego hejtu. To dziewczę jest tak sfoszone, że gdybym to ja był jej facetem, to zamiast wzorem Jona błagać przez pięć godzin o rozmowę, ogłuszyłbym ją kokosem i wrzucił do oceanu. Pewnie takie nastawienie nie przyspieszy mojego wyjścia ze stanu kawalerskiego, no ale cóż. Fochy niektórego rodzaju budzą we mnie agresję zamiast pokory i nic na to nie poradzę. Poza tym, to, co chciała zrobić Jaclyn, nie miałoby kszty sensu. Z sojuszem Reeda i tak byliby z Jonem narażeni na próbę rozbicia, a tylko zyskaliby trzy dodatkowe hejterki w potencjalnym jury.

Jednak próba pozyskania Jaclyn i podsycenia jej focha na Missy była całkiem uzasadniona. Reed nie zawiódł. Szkoda tylko, że musiał działać praktycznie w pojedynkę. Alec, zamiast namawiać ją do przeskoku, wolał zająć się zapraszaniem jej na jakieś tam balety z Drew na swoją dzielnie, a Solejuk to już chyba w ogóle nie brał udziału w debacie. Pewnie Reed i Alec, pamiętni jego ostatniego występu na radzie, postanowili go profilaktycznie zakneblować i wrzucić gdzieś w krzaki. Na sam koniec scenki usłyszałem tylko wybełkotane gdzieś z dali: "Meeeen, dat ken bi hjuuuuudż".

U Missy wreszcie zobaczyliśmy łezki. Kij, że stało się to akurat w momencie, kiedy nie było ku nim żadnego powodu, no ale widocznie Missy dostała cynk z produkcji, że przydałoby się w końcu pokazać ludzkie oblicze i postanowiła zrealizować polecenie w losowo wybranym, niekoniecznie sensownym momencie.

Rada plemienia była za to mocno penisowa. Wszyscy zaczęli się podniecać wielkim "flirtem" Aleca i Jaclyn. Bitch, please... Gdyby każdy tak "flirtował", ludzkość by zbyt długo nie przetrwała. Przecież to była zwykła rozmowa. Na dodatek Alec nie chciał jej wyciągnąć na tę szaloną bibę samej, tylko z Jonem i Drew. Sama Jaclyn była natomiast przepięknie szczera w swoich wypowiedziach. W obecności wszystkich zwierzała się z tego, jak bardzo ciągnie ją do przeskoku. Brawo dziewczyno, to na pewno wzmocni twoją pozycję w sojuszu Missy.

Część druga.
Otóż część druga ssie. Skończyła się przewidywalnie, a i nic wielkiego się po drodze nie wydarzyło.

W zadaniach piłeczki, piłeczki, klocuszki i jeszcze jedne piłeczki. Czasami myślę sobie, że jak mają robić takie czelendże na zasadzie "no macie i odj*bcie się", to może już lepiej w ogóle ich nie pokazywać, tylko wyświetlić gdzieś u dołu ekranu wynik, a zaoszczędzony w ten sposób czas poświęcić na strategię i życie obozowe.

Alec jakoś tam próbował się jeszcze bronić, ale Solejuk, do momentu gdy podeszła do niego Natalie, wykazywał inicjatywę równą zeru. Jedynym objawem jego stresu, który mieliśmy okazję zaobserwować, była jeszcze większa częstotliwość charkania kamerzystom pod nogi. Ciekaw jestem, czy na konfy z nim przychodzą w gumiakach i jakichś specjalnych kalesonach jednorazowego użytku.

Natalie ruszyła swoją rozczochraną i wybrała Jaclyn do rewardu. Pewnie wiedziała, że w innym przypadku, foch byłby wiekuisty. Podobały mi się też jej sarkastyczne uwagi w konfach o Jonie. Aż sobie przypomniałem, że kiedyś ją trochę lubiłem. Właściwie to nawet teraz, gdyby ktoś podpalał mi jaja świeczką i kazał koniecznie wybrać faworyta z tej cudnej siódemeczki, byłaby to właśnie ona - od biedy.

Jednak dalej nie nadążam za jej logiką. Skoro okazuje się, że i tak chce ukręcić łeb Jonowi, to na cholerę było czekać z tym tak długo? Tuż po tym, gdy ubili jej Jeremy'ego, mogła połączyć siły z czteroosobowym jeszcze wtedy sojuszem Solejuków i zrobić soczystą rozpierduchę mając ku temu numerki. Teraz to już raczej musztarda po obiedzie. Nawet jeśli uda jej się ubić Jona, zyska hejt z ławy jurorskiej, bo zdążyła ich wszystkich pozapewniać o swojej lojalności. Wcześniej przeskok byłby bardziej zrozumiały, bo zrobiłaby go tuż po tym, gdy tamci sami odwrócili się od niej i jej twinnie Jeremy'ego.

Ostatecznie, Natalie, nie wiedząc co zrobić, zrobiła najgorsze co mogła. Cudnie. Teraz, eliminując Aleca, nie osiągnęła praktycznie niczego oprócz gównoburzy, która pewnie nastąpi w odcinku kolejnym, bo tamci potraktują niegłosowanie zgodnie z umową jako zdradę. Zostawiła sobie Solejuka, ale co z tego? Sami zbyt wiele nie osiągną. Jest jeszcze Baylor, ale tej bym do końca nie ufał. Poza tym, miała jakieś tam strategiczno-erotyczne plany z Alec'iem, więc pewnie złorzeczy teraz na swoją Survivor Sister za to, że ubiła jej amanta.

Skoro Natalie akurat-teraz-ale-że-koniecznie-teraz wzięła sraczka na big muwy, a Jon wygrał immunitet, to lepiej zrobiłaby już, gdyby wraz z Baylor, Solejukiem i Alec'iem dała w łeb Jaclyn. To rzeczywiście było do zrealizowania, a mocno osłabiłoby Jona. Poprawiłoby też perspektywy Natalie na przyszłość, bo jeśli jako następny odpadnie Solejuk, ona zostanie w F5 z dwoma parami. Wtedy, o ile finał będzie dwuosobowy, będziemy mieli analogiczną sytuację do Kathy z Markizów. Czyli gorączkowe akrobacje jak nie skończyć na trzecim miejscu. A nawet jeśli finał będzie trzyosobowy, to znaleźć się w nim z parą byłoby trochę słabo. Para najprawdopodobniej zgarnęłaby miliony propsów od jury za sam fakt, że udało im się dotrzeć do finału w grze, w której teoretycznie pary rozbija się jak najszybciej.

Panie i panowie, powitajmy z powrotem w grze Baylor! Kopę lat! No, przynajmniej od przemieszania plemion. Teraz jednak zrobiła się krnąbrna, bo nie dosyć, że przez caaałe dwa dni zataiła przed mamusią fakt, że Natalie znalazła przy niej HII, to jeszcze rozważała blindside Jona bez jej błogosławieństwa. Szaleństwo. Ale mam jakieś takie nieodparte wrażenie, że ch*j z tego wyniknie. Pożyjem, zobaczym. Zresztą, co by nie było, to i tak nie będę jej już kibicował. Płacz-nie-płacz, ale NIE. Za bardzo mnie ze swoją mamuńcią irytują. Jak mawia Prezes Wszystkich Prezesów, w polityce nie ma przebacz.

W kontekście tego, że w F6 mamy kogoś tak żenującego jak Solejuk, szkoda jest mi nawet eliminacji takiego Aleca :D Choć chyba nie powinno, bo sam Alec wydaje się być cały szczęśliwy i uhahany. Jak się dowiedzieliśmy, jego podstawowym celem było nie zwycięstwo lecz pobicie Drew :lol: Gosh, co za sezon...

Na sam koniec, wk**wił mnie Jeff. Sprowokował Jona do opowiedzena historii o umierającym ojcu specjalnie po to, żeby za chwilę jarać się tym w kontekście gry i strzelić komuś-tam pytaniem, czy uważa, że taka historia pomoże czy zaszkodzi Jonowi w grze. No lllludzie. Mamy chyba jakieś granice taktu, wstydu i kultury? Czy nie mamy...? :(
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: damian300d »

Ale jestem w tyleeeeee ;-/ czas to nadrobić
Odcinki niby spoko, ale zbyt przewidywalne w stosunku do poprzednich.

Cz. 1:
W sumie mam pozytywne zdanie o Jonie jako o człowieku (chodzi tylko o charakter, pomijam aspekt gry), ale wyszedł na buca kiedy nawet nie podziękował Natalie, że uratowała mu skórę i do tego zarzekał się,że sam zamierzał wykorzystać HII.
Ucieszyłem się kiedy zobaczyłem kultowe zadanie z pytaniami i ucinaniem lin, ale zostało podwójnie zrujnowane. Najpierw przez producentów (o czym wspomniał Tombak) - pytania były beznadziejne. Te dotyczące gry i dynamiki w plemieniu nieraz potrafiły zamieszać grą albo przynajmniej prowadziły do niezłej dramy (czy Wam też przypomina się Courtney z Panamy). Do tego jeszcze rozbitkowie rozwiązali sprawę drogą dyplomacji i oddali nagrodę Missy. Serio? Putin i NATO mogliby się od nich wiele nauczyć.
Foch Jaclyn, że nie mogła przejechać się na koniku był totalnie z dupy. Była na tylu nagrodach i jeszcze jej mało. A z jeszcze głębszej dupy była kłótnia z Jonem i wielka obraza majestatu. Fakt, Jon jest trochę zbyt przemądrzały, ale jednak przesadziła. No cóż, zawsze może zwalić to na karb małej ilości jedzenia, braku prysznica i spania na twardym podłożu.
Reed starał się grać do końca, ale chyba bardziej żałosnych argumentów znaleźć już nie mógł. Gadanie, że chce z nimi grać bo tak bardzo ich lubi i dlatego też nie idzie do Missy nie mogło zakończyć się sukcesem, zwłaszcza, że jego sympatia do nich na poprzedniej Radze osiągnęła taki poziom, że próbował wywalić Jona. Nie było szans, żeby ktoś mu zaufał. Tak na marginesie, czy tylko mi się wydaje że Reed aż ocieka fałszem, zwłaszcza gdy przywołuje na gębę ten swój uśmieszek?
Kolejny mistrz stosunków międzyludzkich to Alec. Nagle odkrył jak świetnie mu się rozmawia, baa nawet "flirtuje" z Jaclyn. Szkoda, a raczej szczęście że nie odkrył w sobie tych uwodzicielskich zdolności wcześniej, bo może Jaclyn chciałaby jednak grać z facetami i w finałowj 6-ce byłyby te wszystkie nieogary.

Cz. 2:
Natalie wykonała dobry acz konieczny ruch z wzięciem parki J&J na nagrodę, gdzie zdobyła ich zaufanie i jeszcze bardziej uśpiła czujność. Nie miała wyjścia bo gdyby znowu z nagrody skorzystały Missy i Baylor, Jaclyn na pewno zbuntowałaby się przeciwko takiemu porządkowi rzeczy. Strategia Natalie przypomina drapieżnika, który czai się aby w odpowiednim momencie zaatakować. Póki co nic z tego nie wyszło ale zobaczymy.
Nie ogarniam Jona. Wskoczył Natalie do łóżka i od razu mówi jej o HII. Nic głupszego nie mógł zrobić, zwłaszcza że zbliża się czas kiedy będą musieli zwrócić się przeciwko sobie i fakt, że inni wiedzą o HII raczej mu nie pomoże.
Ruch Natalie na TC wydaje mi się niepotrzebny. Nie ma gwarancji, że Keith pokona Jona, a nawet jeśli, to potem któraś z kobiet będzie musiała pokonać jego. Alec i tak poparłby plan eliminacji Jona bo niby jakie miałby inne wyjście. A tak to może być problem, zwłaszcza patrząc na te zszokowane gęby po odczytaniu głosów.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S29E11/12Kind of Like Cream Cheese/Still Holdin' On

Post autor: Davos »

Odcinek gorszy i dużo bardziej przewidywalny od poprzednich.
Pierwszy reward mnie zdenerwował prawie tak jak Jeffa ;) Bez sensu było, że uczestnicy się dogadali między sobą kto ma wygrać i nie dokończono konkurencji. Moim zdaniem Jeff nie powinien im na to pozwolić. Jon sprytnie zrobił, że zgłosił się na RI i dzięki temu zgarnął kolejny HII. A Jacklyn i ten jej foch... Ciężko się oglądało ją wiecznie naburmuszoną i nadskakującego jej ciągle Jona :/ Reed niestety odpadł, ale fajnie, że walczył do końca i miał dobry plan, żeby podburzyć Jacklyn przeciwko Missy. Szkoda, że foch Jacklyn uniemożliwił normalną rozmowę jej i Jona o strategii :/

W drugiej części odcinka trochę zaplusowała u mnie Natalie, ale tylko trochę, bo ciągle jej za bardzo nie ogarniam. Mądrze zrobiła, biorąc na nagrodę Jacklyn i Jona, żeby trzymać ich blisko przy sobie i zyskać ich zaufanie, dobre też było zaczajenie się na Jona i namówienie do ataku na niego Baylor. Tyle, że Jon wygrał immunitet i nagle zonk, bo cały misterny plan Natalie poszedł w pizdu. No i zemściło się na niej, że nie zrobiła wcześniej przeskoku. Jona już dawno nie byłoby w grze, gdyby Natalie skumała się z facetami po odpadnięciu Jeremy'ego. Albo gdyby nie ratowała Jonowi tyłka, namawiając go do użycia HII. Jeszcze potem po radzie Jon uważał, że to był jego ruch i nie podziękował Natalie, heh. No a jej ruch, żeby głosować teraz na Aleca zamiast na Keitha, był ryzykowny i nie wiem, czy to się na niej nie zemści. Choć z całego castu, który został w grze, chyba i tak to jej najbardziej życzę teraz wygranej, bo przynajmniej ona kombinuje i myśli o pozbywaniu się zagrożeń. Tylko robi to bardzo okrężną drogą.
No i dziwi mnie jeszcze, że skoro Jon zdobył immunitet, Natalie nie uderzyła w Jacklyn. Mogła to przecież zrobić wspólnie z Baylor, Keithem i Aleciem. A teraz musi kombinować jak rozbić dwie parki, mając do pomocy samotnego Keitha.
Jon stara się mieć rękę na pulsie, ale jednocześnie jest zbyt ufny i czuję, że skończy się to dla niego efektownym wbiciem mu noża w plecy przez Natalie i zapewne też przez Missy. Ja bym na jego miejscu zastanowił się nad opcją, żeby wspólnie z Keithem i Aleciem uderzyć w Natalie, Baylor i Missy. Teraz jest już za późno, bo odpadł Alec, ale teoretycznie nadal może zrobić zwrot i wykorzystać HII do zdobycia przewagi. Bo jeśli tego nie zrobi to w końcu inni uderzą w niego.
Aleca mi nie szkoda, ale przynajmniej w samej końcówce zaczął się bronić i ładnie próbował pozyskać sobie Baylor. Keith nie robił niczego i gdyby nie Natalie to już by odpadł. Aczkolwiek trzeba mu oddać, że w zadaniach radzi sobie nadspodziewanie dobrze.
A właśnie, zadania. Coraz bardziej już mnie nudzą te wszystkie piłeczki i zadania na równowagę i balans. Zbyt monotonne to wszystko. Przydałoby się w końcu obejrzeć jakiś wyścig, gdzie gracze muszą się nabiegać i spocić, żeby zdobyć immunitet. A nie tylko utrzymywać w równowadze piłeczki czy klocki.

Mam nadzieję, że ta zapowiedź z następnego odcinka to tylko zmyłka, bo choć Baylor jest mi obojętna to nie chciałbym medicala na tak późnym etapie. No i jednak to już by był zbyt mocny spoiler w zapowiedzi...
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 29: San Juan del Sur - Blood vs. Water”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości