S29E14 "This Is My Time" finał + reunion show

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S29E14 "This Is My Time" finał + reunion show

Post autor: ciriefan »

The final five compete for a spot in the last Tribal Council and the $1 million prize, on the two-hour season finale of Survivor, Wednesday, Dec. 17 at 8/7c. Only CBS

https://www.youtube.com/watch?v=x64bACrMAh0

bushmaster

Post autor: bushmaster »

Wow - czy¿bym by³ pierwszym, który obejrza³?

Mogê siê pochwaliæ, ¿e na pocz±tku odcinka przewidzia³em fina³ow± trójkê, jak i rozk³ad g³osów (5-2-1). Wiem, wiem - nie by³o to trudne :)

Natalie wygra³a zas³u¿enie, chocia¿ na pocz±tku nie budzi³a mojej sympatii.

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Roxy »

pierwszym który tu napisał na pewno ;d

ogólnie to Natalie wygrała zasłużenie, choć kibicowałam Jaclyn w finale ;d i wow, wygrała ostatni immunitet, gdzie byłam pewna że nie ma na to szans, więc plus dla niej :D
nie chce mi się o odcinku mówić, ale powiem o reunionie... no lol, 25 minut, połowa ludzi to w ogóle tam nie istniała... porażka

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Obrazek
Otwierać szampan!
Zwykle przy zwycięzcy mówię, że wygrał, zasłużył i raczej jest to takim moim pogodzeniem się z tym faktem na zasadzie: "przynajmniej dobrze grał". Pierwszy raz od bardzo dawna wygrała osoba, której kibicowałem od dłuższego czasu. Dziwię się, że pozostałym nie przyszło do głowy wyeliminować jej. Wcześniej może faktycznie nie widziano jej ruchów lub przypisywano je Missy, ale po tym przewale z Jaclyn... Tym większy respekt.
Co do Jaclyn. Podjęła dobrą decyzję z wyborem M/N. Dzięki Reedowi dostała drugie miejsce. Motywów jego głosu tłumaczyć chyba nie trzeba. Ogólnie mowa końcowa Reeda była epicka, ale nie przebił największych survivorowych hejterów. O ile pierwsza i druga, w pewnym stopniu, rada była interesująca to finałowa była wyjątkowo słaba. Jurorzy o nic nie pytali, dziewczyny nic nie mówiły. Eh, zeszło do odczytania wyników.
Missy... Grała dobrą grę i mimo wszystko trzecie miejsce dla niej trochę mnie dręczy.
Jestem w szoku, ale Reed na reunion dostał bardzo dużo czasu (nie licząc czasu, który dostała publika). Jeremy coś mówił, czy mi umknęło? Wracając do przemowy Jeremy'ego na finałowej radzie. Boże, co to było? Serio, widać było w klipach z ponderosy jak bardzo boli go fakt, że wyrzucili go, jak nie może się z tym pogodzić i zamiast na radzie o tym powiedzieć to udaje, że jest taki okej i daje niby "mądre przemówienie", które w sumie jest bełkotem, o tym jak jurorzy powinni głosować bez bólu dupy - strasznie sztucznie brzmiał. Serio, Kat (24) i David (22) wypadli w takich przemowach o wiele lepiej.
W zasadzie - jeśli chodzi o właściwą treść odcinka to podobał mi się, Natalie i Keith zapewnili emocje, nie podobały mi się te przerywniki live. Po kiego? Kompletnie nic nie wnosiły.
Warto odnieść się do pierwszej konkurencji o immunitet - tym razem przegięli z poziomem trudności, gdyby nie fakt, że Keith mógł wcześniej poćwiczyć to pewnie do samej rady plemienia ślęczeli z tymi piłkami.
Następny sezon... Nie hejtuję pomysłu, bo o dziwo ostatnimi czasy te "szalone" pomysły się sprawdzają, ale... Nie wiem jakoś tak nie mogę się przekonać i powoli tęsknię za normalnym sezonem z nowymi graczami.
Ogólnie sezon oceniam średnio, nudny początek i całkiem fajna końcówka. Zwyciężczyni... Świetna.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

W końcu mam czas, żeby spisać moją opinię. Finał oglądałem na żywo w nocy i jedynie reunion nadrabiałem później. Po wynikach poszedłem spać, bo zaraz musiałem wstać xD.

Na początku powrót z rady i cat fight :D. No cóż, rozumiem emocje, ale Jaclyn powinna bardziej starać się powstrzymywać emocje.

Zadanie o nagrodę było takie sobie, choć były efektowne momenty na mostkach, jak tracili równowagę. :D

Wygrał Keith i fajnie, bo on taki pocieszny xD. I na plus nagroda. Ogólnie do tej pory nie lubiłem jak ktoś miał przewagę w zadaniu, ale tego typu była ok.

Zadanie o immu to masakra. :D Ogólnie było to trudne, a jak dochodzi stres, zmęczenie, czy zdenerwowanie, gdy ta kulka spadnie kilka razy z rzędu to już w ogóle pozamiatane. Keith wykorzystał trening i wygrał. I miło, bo to mogło napędzić sytuację w plemieniu. I Keith tak się słodko dziwił, że żadnej z pań nie udało się nawet ani jednej kulki przenieść.

Ogólnie uważam, że Natalie wykonała świetny ruch, było to widowiskowe i mądre. F4 z parą dawało jej kiepską sytuację, gdyby ostatni immunitet wpadł w ręce Keitha. Jedynie mogę się przyczepić do Natalie, że padło na Baylor. Po pierwsze jeśli chciała się uchronić przed zwycięstwem Keitha w zadaniu o immu to Baylor byłaby bardziej przydatna od kulawej Missy. No i z mojej perspektywy to Missy była lepszym graczem i teoretycznie groźniejszą kandydatką na finał. Mimo wszystko ruch niesamowity.

Po radzie doceniam Missy za zachowanie spokoju (czego zabrakło np. Jaclyn). No i mieliśmy ciekawą sytuację, bo Keith miał szansę na immu, a odpaść mógł w zasadzie każdy.
Zadanie było widowiskowe dość i widać jak ludzie byli już wyczerpani po tylu dniach: Keith ledwo szedł po tych schodach, Jaclyn nie mogła oddychać na szczycie, a potem jeszcze jej upadek. Masakra. :o

Zwycięstwo Jaclyn - z jednej strony mnie ucieszyło, bo widać jak jej zależało i że dała z siebie 150%. Ale z drugiej strony nie cieszyło, bo to jej eliminacji chciałem. :C

Potem było mi smutno, bo spodziewałem się, że Keith odpadnie i w sumie dobrze się stało, bo zasłużył mniej niż Natalie i Missy. Jednak gracze zrobili błąd nie eliminując właśnie Natalie. Przecież była o wiele większym zagrożeniem niż Keith. Choć może to mi się tak łatwo mówi, gdy widzę sobie wszystkie epy, a na wyspie wygląda to inaczej. Ale eliminacja Natalie byłaby straszna, więc dobrze, że pozostali tego nie zrobili.

I sam finał rzeczywiście kiepski, zgadzam się z przedmówcami. Mowy Missy i Natalie dobre, mowa Jaclyn była huyopa xD. Nie lubię wplatania dramatów osobistych w mowę. Pytania kiepskie, sędziowie się nie postarali, nawet niewiele pytali.

Dwa największe minusy:
Alec - nawet nie są wystąpienie, a za zbliżenia na jego twarz, gdy rozdziawia usta na glonojada. Nie wiem sam czy to taki wyraz twarzy czy aż takie skupienie, żeby cokolwiek rozumieć z tego co się dzieje :D
Reed- znaczy nie mam pretensji co do tego co chciał powiedzieć. Wiadomo - można kogoś nie lubić, może nie podobać się czyjaś gra. Można to wszystko jednak powiedzieć jakoś normalniej, a on był, nie wiem czy to dobre określenie, ale powiem, że był okrutny. I jak dla mnie przekroczył trochę granicę dobrego smaku.

Zwycięstwo Natalie <3 Wow. Należało się jej. Muszę przyznać, że strasznie mnie to cieszy, bo Natalie uwielbiałem, a dodatkowo uważam, że świetnie grała, czyli połączyła dwie najważniejsze dla widzów rzeczy. Szkoda, że Missy 3, bo zasłużyła na lepsze miejsce od Jaclyn.

Reunion - żenada. Początek mi się nawet miło oglądało, tak może do 5 minuty, ale potem już było nuuuuudno, za mało osób dostało szansę wypowiedzenia się. Nie wiem po co robić taki reunion i spraszać wszystkich, skoro potem się ich zlewa...

A wstawki live w epie to kolejna żenada. Marnują czas, a mogliby dać chociażby Rytuał Przejścia, co pewnie 99% ludzi bardziej by się podobało. Ale po co? Lepiej dać Jeffowi szansę sobie poheheszkować na żywo.

Jedynie rozmowa z żoną Keitha o pluciu i ich zdjęcie ślubne, gdzie Keith wygląda jak Wes z wąsami wyszło świetnie :D.

A już moment kiedy Jeff na reunionie rozmawia z przedstawicielami white/blue/no collar i Ci ludzie się zgłosili, wyglądał na mega ustawiony i żenujący.

A! I mama twinnie się tak ładnie cieszyła <3

A! I na publiczności był dzieciak, który wymyślił zadanie, na którym Missy uszkodziła kostkę. Ciekawe czy go sklepała po nagraniu za to jak na nikczemną macochę przystało :D.

Sezon był początkowo nudny i tragiczny. Brakowało ludzi, których można lubić, brakowało ludzi, którzy potrafią/chcą grać. Epy były nudne i nijakie, nie było komu kibicować i czym się emocjonować. Odcinek o Drew był może bardzo zabawny, ale w gruncie rzeczy żałosny :D. Dopiero po merdżu i debilnym quicie Julie sezon się rozkręcił. I to naprawdę dobrze. Ludzie zaczęli grać lepiej, było już komu kibicować, pojawiła się sensowna strategia, dobre ruchy, blindsidy. No po połączeniu sezon był niesamowity i aż szkoda, że pierwsza połowa tak zmarnowana i tragiczna, przez co całość oceniam tylko "nieźle".

W najbliższych dniach napiszę jeszcze jakieś podsumowanie wszystkich graczy :)

marinhos
7th voted out
Posty: 114
Rejestracja: 01 cze 2014, 00:00
Winners at War: Rob
Kontakt:

Post autor: marinhos »

Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. Tym razem nie było nikogo na tyle charyzmatycznego, żeby pociągnąć grę. Keith był jedynym wartym uwagi zawodnikiem, niestety jego gra strategiczna miejscami była wręcz żenująca.

Jedynym ekscytującym momentem sezonu było sprzedanie przez Keitha całego planu, co diametralnie zmieniło rozgrywkę.

Poza tym nie działo się wiele. Niewypał ze sztucznym immunitetem i odejście żony bigota z głupoty, to słabe strony tego sezonu. Kobieta ze złamaną nogą w finałowej trójce to kwintesencja, zresztą ona była najmniej rozgarnięta. Jon, który ciągnął na barkach całe towarzystwo również nie brylował, a jego dziewczyna... Pozostawię bez komentarza, to co oni tam wyprawiali z logiką.

Najbardziej żal dzieciaka, co wymyślił konkurencję, która łamała kulasy.

Najśmieszniejszy długowłosy gościu z rady sędziowskiej - ciągle na haju.

Jedyną osobą wartą zapamiętania był bez wątpienia Keith.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Wszyscy nucą już "Last Christmas", szukają przepisu na uszka i polują na bazarach na ostatnie prezenty, więc nie bardzo jest wena do pisania, no ale spróbujmy jakoś sensownie podsumować te wszystkie hece.

Aby to zrobić, na początek oddajmy głos Jeffowi. Jak sięgam pamięcią, na Reunioniach większości ostatnich sezonów zachwycał się jak bardzo było emejzin, inkredybl i w ogóle zayebiaszczo. Tym razem jednak rzucił tylko oziębłym: "Thank you guys for another.... eee... ekhymm... FUN season". Pewnie ma to związek z tym, że rozgrywka nie ułożyła się po jego myśli i jego master of disaster John Rocker został wywieziony jak ta Jagna na taczce gnoju już w trzecim odcinku - i to pomimo HII podrzuconego mu przez Leśne Skrzaty. Ale pomijając to wszystko, Jeff uświadomił sobie pewnie gorzką prawdę, że sezon udał się bardzo średnio.

Ja jednak samym finałem jestem... moment, szukam jakiegoś pozytywnego, ale suchego słowa - o, usatysfakcjonowany. Nie jestem jakimś niesamowitym fanem Natalie i mojej ściany nie będzie nigdy zdobiła jej szczerząca zębole podobizna, ale przyznać trzeba, że jej zwycięstwo było jedyną dopuszczalną opcją. Każdy inny zwycięzca z tej piątki automatycznie należałby do kategorii "Jeff płakał jak ogłaszał".

Gra Natalie była całkiem godna. Jej niektóre działania zajeżdżały niepotrzebnym ryzykiem, no ale liczy się efekt. Nie mogę się też nie przyczepić się do jej brutalnie szczerego tekściora z przedostatniej Rady, że "Taaaak, no w sumie to myślę, że mam całkiem duże szanse u jury". Gdyby nie to, że na kołkach wokół niej siedziały wtedy trzy średnio rozgarnięte osoby, taka gadka byłaby równoznaczna z powiedzeniem "Ej, wiecie co? Wywalcie mnie! Nie nie, wiem co mówię.. Wywalcie! No już, teraz, śmiało, na zbity łeb. Ja wcale nie chcę być w tej F3!".

No ale dobra, zapomnijmy o tym. Idą Święta, w rzeźni kwiczą już zwierzęta, więc ma być wesoło. Natalie była ogółem mówiąc dobrą zawodniczką, która w porę pozbyła się najpoważniejszych zagrożeń, umiejętnie zmanipulowała pozostałych, prowadziła zacną grę socjalną i umiała się tym wszystkim pochwalić przez jury. Podobał mi się też jej słodki blajndsajdzio na Baylor. Co prawda, myślę, że nie było to jakoś koniecznie-na-gwałt-na-sraczkę potrzebne, bo z Baylor również wygrałaby w cuglach. Jednak było to zawsze dodatkowe zabezpieczenie, bo z Jaclyn to już w ogóle wygrała nie tylko w cuglach, ale też dodatkowo z palcem tam, gdzie lądują czopy.

Samej Jaclyn przez ułamek mikrosekundy zaświtała całkiem niegłupia myśl - "Hmmm, może jednak warto by było wywalić tą Natalie w cholerę? Może ona rzeczywiście zdobędzie trochę głosów? Crap, a może ona nawet... nieee, to niby niemożliwe, ale może jednak... pokona NAWET MNIE?!!!". Niestety, ta odkrywcza myśl nie zabawiła w jej tlenionej główce zbyt długo, tylko uciekła w dół do szyi, do żołądka i na końcu wyszła bąkiem. Tak więc jeśli istniały jakiekolwiek szanse, że Jaclyn jednak zarobi w programie na adopcję, w tym momencie roztrzaskały się z hukiem. I nie, nie przekonują mnie te wszystkie gry i zabawy Jeffa na Reunionie, z których wynikałoby, że Solejuk jest równie poważnym zagrożeniem. Natalie była na pewno bez porównania większym. Tak więc dziękujemy Jaclyn, tam są drzwi. Nawet te dzikie soundtrackowe okrzyki podkładane pod moment głosowania zdawały się cisnąć z naszej blondi, bo gdy oddawała głos na Solejuka, jeden z nich wrzasnął "chuuuja!" albo coś równie sympatycznego.

Zaraz... Nie wierzę własnym oczom. Czy Missy rzeczywiście przedstawiła jako punkt kluczowy swojej mowy finałowej LOJALNOŚĆ i nie trafił jej z miejsca piorun? Bóg nie istnieje. To znaczy ok, nie zrozumcie mnie źle, ja jak najbardziej pochwalam zdrady, blindsidy i wszelkie survivorowe zUo, pod warunkiem jednak, że jest ono czynione z sensem. Missy natomiast dokonała tych wszystkich zdrad chyba wyłącznie dla sportu, funu i szpanu, bo korzyści jej one nie przyniosły żadnej. Zdrada Jeremy'ego co najmniej przedwczesna. Zdrada Jona właściwie w ogóle niepotrzebna, bo nawet gdyby trafił do finału, był dla niej dużo mniejszym zagrożeniem od Natalie. Co do Natalie, to wspominałem przy poprzednim odcinku, że ostatnia nadzieja na szare komórki Missy i Baylor rozstrzygnie się przy tym, czy zaatakują one Natalie, czy nie. No i się rozstrzygnęło, że hoho. Jeśli ktoś rzeczywiście trzymał się tej nadziei, to była ona jego ukochaną matulą. Panie jako pierwsze przy F5 obrały na celownik... Jaclyn, a Natalie poprzysięgły wierność po grób. Halooo, dzień dobry, chciałbym zamówić dwa mózgi dla tych dam. Co? Już się skończyły? Ok, niech więc będzie tylko jeden...

... bo Baylor i tak pełniła tam już pod koniec tylko funkcję dodatkowego "życia" dla Missy w grze. Ciero Eastin, przyjmij moje łzawe przeprosiny, bo zdaje się, że na początku sezonu popełniłem takie bluźnierstwo, że tę dziewczynę do ciebie porównałem.

Śmieszki-śmieszki, ale o mały włos okazałoby się, że wygrałby to Solejuk. Wtedy by się dopiero narobiło. Zachwiałoby to całą moją filozofią życiową, która opiera się między innymi na założeniu, że nigdy-ale-że-przenigdy ziemia nie zobaczy już marniejszego zwycięzcy niż ten z 21 sezonu. A wcale nie było do tego tak daleko. Zadrżałem, jak wygrał ten pierwszy immunitet. Miałem nadzieję, że ta cała advantage przyda mu się jak kastratowi kondomy, bo w tym zadaniu chodziło głównie o to, żeby jak najdelikatniej manewrować tymi piłeczkami, a Solejuk nie wyglądał mi na kogoś z najbadziej opanowanymi dłońmi. Ale widocznie amerykański Solejuk nie chleje na Ławeczce z taką namiętnością jak nasz rodzimy i jakoś udało się nad takimi odruchami zapanować. Zadrżałem po raz wtóry kiedy Jaclyn doznała tego swojego nagłego przebłysku i pomyślała o zabraniu go do finału zamiast Nat. No, ale ustaliliśmy już, że przebłyski Jaclyn są wyłącznie nagłe i nie trwają przesadnie długo, więc wszystko skończyło się happy endem i Solejuk pomaszerował na Ponderosę, gdzie pewnie tak się rozpluł z żalu, że powstał drugi basen.

Skoro już jesteśmy przy zadaniach, to zaintrygował mnie ostatni IC-ek. Rozwiało się tam takie wiatrzycho, że ta ich prowizoryczna, kolorowa wieżyczka wyglądała na średnio bezpieczne schronienie. Kto wie, może niewiele brakowało, a wszystko pierdyknęłoby z trzaskiem w dół i F4 dokończyłaby sobie rozgrywkę w zaświatach. Ciekawe, kto zgarnąłby w takim układzie miliony monet od Burnetta. Baylor?

Jeśli chodzi o FTC, to godne mojej uwagi były tylko dwie rzeczy. Raz: Alec, który tak rozkłapotał dzioba jakby nagle zobaczył swoją zmarłą prababkę, która przycupnęła sobie obok finalistek i zaczęła chrupać popcorn. Jak byłem mały, to miałem takie kiczowate karty z królami Polski i Alec ze swoją głupią miną i śmiesznym fryzem przypomniał mi Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Jeśli nic mi się nie pieprzy z historii, to poziom intelektu był chyba zbliżony.

Dwa: przemowa Reeda. Dla mnie była jedynym jasnym punktem tego przedstawienia. Uwielbiam, gdy ktoś tak bezpardonowo trolluje cukierkowe klimaty. Brandy z TAR-u byłaby z niego dumna. Ja zresztą też jestem i przesyłam cały worek propsów. Właściwie to już od dłuższego czasu przewidywałem, że koleś tylko czeka żeby z czymś wy*ebać. On wyraźnie jara się Corinne, więc był to niejako jego obowiązek wobec swojej idolki. Zresztą nawet w samej przemowie zauważyłem u niego ewidentne inspiracje naszą gabońską hejterką. Postawa, spojrzenie, wyraz twarzy, ton głosu, tempo mówienia... Widocznie chce być takA złA i mhrocznA jak ona. Ale mimo wszystko, zgadzam się z każdym słowem, które powiedział i cieszę się, że na Reunionie nie uległ pierduśnosłodkiemu klimatowi i za to nie przeprosił. Bo niby za co? Jeśli ktoś uważa, że TA mowa była za mocna czy za chamska, to ja nie wiem... Corinne, Sue czy Lisi powinniśmy w takim układzie chyba powiesić. A Brendzie wybić zęby, żeby wyglądała jak ofiara jej szyderstwa.

Live-finale był taki pasjonujący. Najpierw Jeff naraził się amerykańskim "patryjotom", bo idealnie powielił wszystkie stereotypy o tym narodzie prezentując "typowy amerykański zestaw posiłkowy na jeden dzień". Profesor Zdrówko pękłyby okulary z przerażenia. Potem poznaliśmy amerykańską Panią Solejukową, która jest bardziej rozrośnięta i wygadana od tej polskiej. Na sam koniec producenci zastosowali sprytny zabieg asekuracyjny pokazując dzieciaka, który przygotował tragiczną dla Missy konkurencję oraz jego rodziców. Na zasadzie "pszepani, to nie my, to ooooon!". Coś czuję, że ktoś dostanie w tym roku pozew pod choinkę.

Mam nadzieję, że szumnie zapowiadany wiosenny sezon rzeczywiście zgniecie mi jaja i wprawi w euforię. Temu się tego niestety zrobić nie udało. No taaak, byyyyły blindsidy, byyyyły dramy, byyyyły swawole, ale problemem był dla mnie cast. Był bezbarwny jak śmietankowy Almette i jakoś nikomu tu szczególnie nie kibicowałem, nie miałem myśli samobójczych po niczyjej eliminacji ani też nikomu nie życzyłem headshota od spadającego kokosa. To niepokojące.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

tombak90 pisze: Jeśli ktoś uważa, że TA mowa była za mocna czy za chamska, to ja nie wiem... Corinne, Sue czy Lisi powinniśmy w takim układzie chyba powiesić. A Brendzie wybić zęby, żeby wyglądała jak ofiara jej szyderstwa.
No nie wiem. Mi się nie podobało jego wystąpienie, a słuchając Brendy, Corinne czy Sue bawiłem się przednio xD.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Umbastyczny pisze:
tombak90 pisze: Jeśli ktoś uważa, że TA mowa była za mocna czy za chamska, to ja nie wiem... Corinne, Sue czy Lisi powinniśmy w takim układzie chyba powiesić. A Brendzie wybić zęby, żeby wyglądała jak ofiara jej szyderstwa.
No nie wiem. Mi się nie podobało jego wystąpienie, a słuchając Brendy, Corinne czy Sue bawiłem się przednio xD.
No tak, ale jeśli chodzi o sam poziom chamówy, to nazwanie kogoś złą macochą jest jednak o kilka leveli niżej niż tekst o zmarłym ojcu czy o niepodaniu szklanki wody :D Dla mnie tekst o macosze był bardziej komiczny niż chamski.

Czy się podoba i czy się zgadzamy, to już inna brocha. Ja osobiście bawiłem się szampańsko tak przy nim, jak i przy Corinne i Sue :lol: Szczypta hejtu na ożywienie FTC nie zaszkodzi, bo inaczej wszyscy by tam posnęli. I to z otwartymi gębiszonami, wzorem Aleca :P
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

tombak90 pisze:
Umbastyczny pisze:
tombak90 pisze: Jeśli ktoś uważa, że TA mowa była za mocna czy za chamska, to ja nie wiem... Corinne, Sue czy Lisi powinniśmy w takim układzie chyba powiesić. A Brendzie wybić zęby, żeby wyglądała jak ofiara jej szyderstwa.
No nie wiem. Mi się nie podobało jego wystąpienie, a słuchając Brendy, Corinne czy Sue bawiłem się przednio xD.
No tak, ale jeśli chodzi o sam poziom chamówy, to nazwanie kogoś złą macochą jest jednak o kilka leveli niżej niż tekst o zmarłym ojcu czy o niepodaniu szklanki wody :D
Ma to sens. :D Właśnie sobie uświadomiłem, że jednak jestem złym człowiekiem xD.

I czas na podsumowanie graczy.

Nadiya - zdążyła się pokazać jako sympatyczna dziewczyna, która chciała sobie pograć. Może niepotrzebnie wyjeżdżała z tekstami o tym, że Josh zagłosuje z laskami, bo jest gejem xD. W sumie nie płakałem po niej, ale powód jej eliminacji, czyli uczestnictwo w TARze był smutny.

Val - nie zdążyłem jej polubić i nie było mi jej szkoda. Chciała przetrwać wymyślonym HI, ale nie wyszło.

John- dość irytujący i go nie lubiłem, ale i tak myślałem, że będzie jeszcze gorzej :D. Na szczęście odpadł szybko i to z HI w kieszeni, ale myślałem, że będzie bardziej przypałowy. A w sumie gdy go atakowali, że homofob i rasista to nawet szkoda mi go było.

Drew - największy pustak edycji, a w sumie może i wszech czasów. Gra tragiczna, błąd na błędzie, ale przynajmniej było zabawnie.

Kelley - Uwielbiałem ją od początku i miała jakiś tam potencjał, choć szału nie było. Niestety nienajlepsze przemieszanie + Dale i eliminacja gotowa. A szkoda :<

Dale - nie lubiłem go i mnie irytował, ALE muszę docenić to, że próbował walczyć i starał się zostać w grze. Dobrze wkopał Nadiyę i wcisnął się do sojuszu z facetami, a potem próbował ugrać coś fałszywym HI.

Julie - zawiodła mnie. Liczyłem, że będzie ciekawą postacią, taki diabełek. Okazało się, że była nudną księżniczką, której quit był wyjątkowo głupi.

Josh - całkiem fajnie sobie poczynał. Oczywiście nie uniknął błędów jak chociażby dziwne głosowanie na Baylor, ale ogólnie miał potencjał. Całkiem dobrze zjednywał sobie ludzi i sprawiał, że mu ufali. Po połączeniu zabrakło minimalnie numerków, ale i tak jego występ oceniam na plus. I doceniam też to, że po eliminacji pokazał na Ponderosie i na radach, że rozumie tę grę i ma dobre podejście.

Jeremy- tu mam mieszane uczucia. Ogólnie zagrał nieźle, od dnia 1 kombinował i porobił trochę sojuszy, potem po połączeniu miał większość i niby kontrolował grę, ale szybko odpadł przez blindside. Jak dla mnie on za bardzo się rządził i zbyt ewidentnie liderował, a to nie kończy się dobrze. No i duży minus już po eliminacji, gdzie zachowywał się jak obrażony hrabia, którego wyeliminowała nędzna hołota niegodna grać z nim w jednej edycji.

Wes - może i trochę sympatyczny, ale gracz z niego żaden, a i postać dość nijaka.

Reed- zmarnował swój potencjał, bo zaczął grać za późno, gdy w zasadzie było już po ptakach. Pokazał się wtedy z dobrej strony: udany blindside Jeremiego i prawie udany blindside Jona, zepsuty przez Keitha. Niestety miał już wtedy zbyt wielu wrogów, żeby się wyratować. Szkoda, że nie kombinował tak wcześniej, bo może wtedy i on i Josh mieliby lepszą sytuację.

Alec- do braciszka mu daleko, ale pustak straszny. Nie lubiłem go, nie trawiłem go, był irytujący i tylko rozdziawiał paszczę. W sumie już lepiej oglądało się Drew, bo był bardziej zabawny : D

Jon - hmm... tu mam mieszane uczucia. Ogólnie to, że byli ciągle po środku z Jaclyn nie było do końca ich zasługą, a kwestią przypadku (przynajmniej w moim odczuciu). I w sumie panował pogląd trochę, że Jon prowadzi ten sojusz naprzód itd. Ale w sumie był zbyt ufny, dziewczyny nim manipulowały i decydowały co ma robić, Jaclyn był od niego bystrzejsza, w zadaniach rzeczywiście był niezły, ale Keith czy Natalie też, jedynie zdolność znajdowania HI na plus. Ocena końcowa: występ przeciętny.

Baylor - po pierwszym odcinku myślałem, że naprawdę będzie ok. Przez układ z Joshem mogła grać na dwa fronty. Szybko jednak się okazało, że przez swój ruch zamiast być na szczycie z możliwością gry z każdym, była na dnie i nikt nie chciał z nią grać. Twist i mamuśka jej pomogły. Baylor nagle znalazła się w cieniu, to Missy robiła wszystko za nią i sama Baylor była postacią z tła. Potem podpięła się pod Natalie, ale to też nie było efektowne. Dopiero rada na której wyleciała zrobiła na mnie wrażenie, ale no, w jej przypadku niekorzystne. :D

Keith - co tu dużo mówić. O grze Keitha nie będę pisał, bo go polubiłem i nie chcę źle o nim pisać. :P Za to Keith jest świetnym gościem, bardzo go polubiłem, podobało mi się jego podejście do ludzi i do samej gry. Jak dla mnie na plus, chyba najfajniejsza osobowość sezonu, bardzo ubarwił odcinki. Jedynie gracz z niego mierny.

Missy- polubiłem ją i nawet w miarę jej kibicowałem. Ogólnie zaskoczyła mnie pozytywnie, bo oprócz tego, że jest mamuśką, była też graczem. Miała sporo układzików i sprawiała, że ludzie z jej sojuszu jej ufali i ją lubili. Na minus to, że irytowała i odpychała od siebie ludzi z mniejszości. Zdarzały się jej też zdrady, za które to ona obrywała bardziej niż inni i zdrady niekoniecznie jej potrzebne, bo i tak była super ustawiona. Mimo wszystko oceniam na plus i uważam, że odwaliła kawał dobrej roboty w edycji.

Jaclyn - największy plus za to, że całkiem długo wytrzymała bez wspominania o tym swoim syndromie. Na plus również to, że dużo w grze widziała i rozumiała, choć nie zawsze udało jej się robić coś po swojemu i ulegała Jonowi. Nie lubiłem jej za jej fochy i księżniczkowatość, ale z pary ona&Jon, to ona miała dzierżyła mózg.

Natalie - na początku była dla mnie dość neutralna, ale z kolejnymi odcinkami lubiłem ją coraz bardziej. Ostatecznie w moim odczucie wygrała zasłużenie. Zagrała najlepiej, najkonsekwentniej, zrobiła najciekawsze ruchy, była dobra w zadaniach, potrafiła utrzymywać dobry socjal z sojusznikami, ale i z odludkami. Dobra robota :3.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

No i mamy koniec sezonu. Jak dla mnie zwyciężczyni jest świetna. TWINNIE TWINNIE TWINNIE <3 Zdecydowanie ten sezon należał do niej. Sposób, w jaki oddała HII Jaclyn - epicki i ekscytujący. Ze wszystkich zwycięzców jest z pewnością moim ulubionym. Na 29 edycji dopiero po raz trzeci wygrała osoba, którą lubiłem najbardziej od samego początku (wcześniej tak było tylko w China i Philippines). Także ja jak najbardziej jestem zadowolony z werdyktu.

Jaclyn - swoją księżniczkowatością raczej nie zdobyła sympatii jurorów, ale w sumie przez większość gry to ona była po środku i do niej i Jon'a należało ostatnie słowo, więc finał też zasłużony.

Missy - była moją faworytką na drugim miejscu. Ja tam ją lubię. Nie rozumiem aż tak dużego hejtu na nią. Jak dla mnie to analogiczna sytuacja jak u Dawn. To normalne, że jak jest najstarszą kobietą, to z góry przypisuje się jej rolę matki. A to kobietom w jej wieku, matkom nie zdarza się być niemiłym, nie mają one prawa zdradzać i kłamać? Jak dla mnie prowadziła dobrą grę, jednak no stawianie lojalności jako swojej cechy na finale raczej nie było dobrym pomysłem.

Keith - na szczęście nie wszedł do finału. Jak dla mnie zaraz po Drew najgorszy gracz sezonu. Po akcji z wsypaniem planu Reed'a zasłużył na nominacje do jednego z najgłupszych ruchów w historii. Może i jest pocieszny, ale wygrać powinien gracz a nie osoba pod tytułem "co ja tutaj robię". Keith gry nie ogarniał i jego wygrana skutkowałaby tym, że mielibyśmy najgorszego zwycięzcę w historii. I jako za postacią też za nim nie przepadałem.

Baylor - nasz bachor odpadł. Cóż, nawet ją lubiłem. Jakby zaszła dalej by mi nie przeszkadzało, ale skoro Twinnie wygrała, to nad jej przegraną płakać nie będę.

Co do samego finału był dosyć nudny. Trochę pieprzu dodał tylko Reed, ale jego mowa nie podobała mi się. A dlaczego? Bo była z dupy wzięta. Wiem, że widzieliśmy tylko urywek tego, co tam się działo, więc no po prostu nie wiem, co takiego mu ta Missy zrobiła, że tak mu zalazła za skórę. Poza tym czepianie się tego, jak wychowuje córkę, to już pewna przesada, zwłaszcza że sam nie ma dzieci. No i niby taki chrześcijanin, taki z John'em daje super przykład, a jak dla mnie to było niezbyt chrześcijańskie. Ale w sumie jak dla mnie pokazał właśnie prawdziwą twarz chrześcijan, mają się za super dobrych, ale są pierwsi do rzucania kamieniami. Także ta mowa nie wzbudziła we mnie zbyt pozytywnych emocji.

Sezon oceniam dosyć kiepsko. Cały pre-merge to była tragedia. Potem niby zrobiło się ciekawiej, były blindsidy, były ciekawe sytuacje, ale cast był tak niesympatyczny, że psuło to całą zabawę. Mniej rekrutów idiotów, więcej fanów gry proszę. Na plus w tym sezonie edit - wydaje mi się, że to był najlepszy edit od co najmniej 10 sezonów. Nie było tak, że zwycięzcę można było ze 100% pewnością przewidzieć 10 odcinków przed finałem. Dlatego sezon do samego końca trzymał w jakimś tam napięciu i niepewności.

Reunion byłby nienajgorszy, gdyby więcej osób się wypowiedziało. Ponad połowa uczestników nie powiedziała ani słowa. Po co robić w ogóle to durne Reunion? Wstawki na żywo w trakcie odcinka też strasznie irytowały.

Co do motywu kolejnego sezonu - trochę naciągany, ale jak dla mnie na plus. To może być nawet ciekawe, więc nastawiam się pozytywnie do kolejnego sezonu (aczkolwiek 30 sezon to wg mnie powinno być pełne all stars).

Podsumowanie konf (w nawiasie miejsce z gry):

1. Jon (6)
2 | 2 | 0 | 2 | 5 | 3 | 5 | 7 | 5 | 2 | 7 | 7 | 6
TOTAL = 53
AVG = 4.08

2. Keith (4)
7 | 0 | 5 | 3 | 2 | 2 | 6 | 1 | 4 | 2 | 1 | 2 | 4 | 7
TOTAL = 46
AVG = 3.29

3. Jeremy (10)
5 | 3 | 3 | 6 | 5 | 5 | 10 | 3 | 5
TOTAL = 45
AVG = 5

4. Natalie (1)
2 | 1 | 2 | 2 | 0 | 2 | 0 | 1 | 1 | 6 | 5 | 9 | 4 | 9
TOTAL = 44
AVG = 3.14

5. Baylor (5)
4 | 1 | 4 | 2 | 3 | 0 | 1 | 3 | 2 | 1 | 2 | 5 | 6 | 2
TOTAL = 36
AVG = 2.57

6. Josh (11)
5 | 3 | 8 | 0 | 3 | 1 | 10 | 4
TOTAL = 34
AVG = 4.25

7. Jaclyn (2)
1 | 0 | 0 | 1 | 3 | 0 | 2 | 3 | 0 | 1 | 8 | 3 | 2 | 8
TOTAL = 32
AVG = 2.29

8. Missy (3)
3 | 1 | 1 | 0 | 1 | 3 | 4 | 3 | 2 | 1 | 3 | 1 | 3 | 5
TOTAL = 31
AVG = 2.21

9. Reed (8 )
2 | 0 | 0 | 0 | 2 | 1 | 1 | 1 | 3 | 6 | 5
TOTAL = 21
AVG = 1.91

10. Alec (7)
2 | 0 | 2 | 4 | 2 | 1 | 0 | 1 | 0 | 1 | 2 | 2
TOTAL = 17
AVG = 1.42

11. Julie (12)
2 | 0 | 2 | 1 | 1 | 2 | 6
TOTAL = 14
AVG = 2

12. Dale (13)
6 | 1 | 0 | 1 | 2 | 4
TOTAL = 14
AVG = 2.33

13. Drew (15)
2 | 0 | 1 | 9
TOTAL = 12
AVG = 3

14. John (16)
3 | 3 | 5
TOTAL = 11
AVG = 3.667

15. Wes (9)
3 | 0 | 1 | 0 | 1 | 0 | 2 | 1 | 1 | 0
TOTAL = 9
AVG = 0.9

16. Val (17)
4 | 3
TOTAL = 7
AVG = 3.5

17. Kelley (14)
1 | 1 | 0 | 2 | 3
TOTAL = 7
AVG = 1.4

18. Nadiya (18 )
5
TOTAL = 5
AVG = 5

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: damian300d »

Dziewczyny o imieniu Natalie coś często wygrywają ten program. Toż to już druga!
Bardzo się cieszę z rezultatu. W końcu do finału doszły osoby, które lubię i miałem komu kibicować, a nie było to na zasadzie: jeśli już mam wybrać faworyta to może to być X ( a od 21 edycji przeważnie tak bywało). Mało tego - wygrał ktoś kto najbardziej zasłużył i kogo szczerze polubiłem (dodam, że nie należałem do gra fanów Twinnie z TAR, zdobyła moją sympatię w Survivor).
Gdyby sezon trzymał taki poziom jak po połączeniu przez cały czas, to mielibyśmy naprawdę świetną edycję. A tak jest po prostu średnio. Mimo to jest parę pozytywów o których warto wspomieć: w końcu był w miarę wyrównany edit i cała akcja nie obracała się wokół jednego Roba, Philipa, Russella, Brandona, Cochrana, Coacha czy Tonego, wskutek czego finał i jego zwycięzca nie był tak oczywisty i w końcu podczas oglądania finału były jakieś emocje - przynajmniej u mnie. Oby ta tendencja się utrzymała w przyszłości i jeszcze jeden wniosek: niech częściej wygrywają kobiety bo zazwyczaj wtedy edycje są mniej przewidywalne.

Nienawidzę tych nagród, które dają przewagę w wyzwaniu o immunitet bo zazwyczaj wpadają one w łapy osób, za którymi nie przepadam (poza Malcolmem) i oczywiście tak było i tym razem. Początkowo myślałem, że nici z treningu ale w końcu Keith ogarnął i zgarnął naszyjnik. Nic dziwnego, zadanie było mega trudne, trening dawał ogromną przewagę.

Final 5:
- Baylor - ani trochę nie było mi szkoda jej eliminacji. Dla mnie okazała się rozczarowaniem sezonu. Na początku kombinowała, coś tam próbowała ugrać. Spodziewałem się że zobaczymy grę w stylu Ciery 2.0, a tu taki niewypał. Po połączeniu totalnie się wyłączyła, matka odwalała cała robotę. Jedynie na plus można zaliczyć fakt, że choć raz sprzeciwiła się Missy i skłoniła ją do wyrzucenia Jona. Koniec końców dobrze że nie weszła do finału.

-Keith - gdy doszedł do finałowej czwórki naprawdę zacząłem się obawiać, że on jeszcze wygra. To by była katastrofa i znak że chyba czas zakończyć realizację programu. Na szczęście elementem ostatniego zadania były puzzle więc było do przewidzenia że nie podoła. W sumie Keith swoim nieogarem urozmaicał sezon ale i tak zaszedł za daleko. Gdyby zebrać więcej osób jego pokroju można by stworzyć parodię tego show, a chyba nie o to chodzi.

- Missy - naprawdę ją polubiłem. Na początku myślałem że będzie dla wszystkich taką mamusią i wszyscy bedą do niej latać by się wypłakać i poradzić, i że sama będzie ryczeć z byle powodu, i dzięki temu zajdzie daleko. Po części tak było, ale dlatego że Missy potrafiła świetnie wykorzystać nawiązane relacje na swoją korzyść i wiedziała jak się ustawić. Bywała wyrachowana i bezwzględna więc gadkę o honorze i lojalności mogła sobie darować. Straciła przez to na autentyczności. Gdyby razem z Baylor weszły do finału to naprawdę zasługiwałaby na zwycięstwo, bo para w finale to nie lada wyczyn. Najbardziej spodobała mi się jej determinacja żeby za wszelką cenę pozstać w grze nawet na jednej nodze. Więcej takich osób w programie, a nie ludzi typu Julie.

- Jaclyn - myślałem że będzie kolejną blond misską, która nic nie wniesie do gry więc spotkało mnie miłe zaskoczenie. Fakt nie było jakichś cudów i czasem za bardzo angażowała emocje, ale ogólnie zagrała nieźle. Nie była zwykłym pionkiem, potrafiła do pewnych rzeczy przekonać Jona, np. do eliminacji Josha (podobało mi się jak Jaclyn tak dobitnie to podkreśliła podczas ostatniej Rady). Jej intuicja też dobrze działała i gdyby grała sama, myślę że radziłaby sobie nie gorzej niż z Jonem. W sytuacji podbramkowej nie poddała się, jak zdaniem Missy powinna zrobić ale szukała furtki i udało się. No i brawa za immunitet, naprawdę dała z siebie wszystko. Nawet upadek jej nie powstrzymał, choć przyrąbała porządnie. Uważam, że zasłużyła na miejsce w finale.

- Natalie - świetna gra, wykonywała dobre i śmiałe posunięcia, do których można zaliczyć blindside Jona, do którego sukcesywnie się przygotowywała i ciekawa eliminacja Baylor. Zabawne jest to że HII który razem znalazły posłużył do tego ruchu. Dzięki temu pozbyła się pary i zyskała większe możliwości manewru. Strategicznie była najlepsza, do tego nieźle radziła sobie z zadaniami. Dobrze że udało jej się wykreować Keitha na największe zagrożenie i odwrócić uwagę od siebie.

Na finałowej Radzie Plemiennej rzeczywiście nic się nie działo, zastanawia mnie tylko po co Jon zadał takie pytanie Jaclyn. Zachowanie Reeda było żałosne. Rozumiem, że można kogoś hejtować jak ma się do tego podstawy, a jakoś przez 14 odcinków nie zobaczyłem nic za co Missy mogłaby zasłużyć na coś takiego ani też nic co potwierdzało by jego słowa. Uważam, że Reed jest osobą która lubi być w centrum uwag i specjalnie wymyślił taką mowę żeby się jakoś wyróżnić na tle standardowych pytań. A że miał tam jakiś mały zatarg z Missy i Baylor, to posłużyło mu to za pożywkę. Tak jak pisze ciriefan - taki niby chrześcijański chce być. Jedyne co nieco mnie rozśmieszyło w całej w tej sytuacji to kiedy Reed mówi o szczęśliwym zakończeniu i Missy się uśmiecha jakby myślała że to zakończenie jej historii okaże się szczęśliwe aż tu nagle słyszy resztę i banan znika jej z twarzy.
A i jeszcze miałem zaciesz z Aleca xd już od kilku odcinków moją uwagę zwróciła ta jego rozdziawiona gęba jakby próbował nią złowić jakieś owady. Czemu on tak robi? Bardzo mnie to intryguje.

Już straciłem nadzieję że jeszcze kiedyś zobaczymy intro i Rites of Passage - elementy które nadają klimat temu show. Rozumiem że pomijano to w edycjach z Wyspą Odkupienia bo po prostu nie było czasu, ale tutaj? Zamist tego mamy pasjonujące wstawki z Jeffem z których pożytek jest tylko taki że Missy wie komu może zawdzięczać swój uraz.

Na reunionie pominięto zbyt wiele osób i za dużo było Reeda, jakby świadoma promocja gejów-chrześcijan, a taka prawda że te 2 postawy się wykluczają choćby nie wiem jak Josh i Reed byli popularni. Szkoda że Jeff nie zapytał Julie czy nadal tak się napala żeby jeszcze zagrać w Survivor xd chciałbym usłyszeć jej odpiwiedź. Jaclyn zyskała jeszcze bardziej, gdy wprost przyznała że zachowywała się głupio przy tej kłótni z Jonem. W sumie fajna z nich para.

EndlessPanic
6th voted out
Posty: 87
Rejestracja: 03 cze 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: EndlessPanic »

Bardzo się cieszę, że Natalie wygrała :D Od teraz jest to moja ulubiona zwyciężczyni, bo po raz pierwszy wygrała osoba której kibicowałem od 1 dnia, którą lubiłem najbardziej i która przede wszystkim zasługiwała na wygraną. Przed finałem, bardzo się stresowałem, bo bałem się, że może zmądrzeją i ją wywalą, ale na szczęście tak się nie stało.

Baylor - w sumie to była mi obojętna, ale nie rozumiem tego całego hejtu na nią. Nie była jakimś wybitnym graczem, ale nie była też beznadziejna, wolę już oglądać ją w grze, niż rybi dziób Alec'a, lub ducha Wes'a, który miał tyle wypowiedzi co kot napłakał (i do tego najwięcej po tym jak wymiotował). Moim zdaniem też to, że grała z mamą (szczególnie tak zaborczą) jej trochę przeszkadzało. Jednak bardzo ucieszyłem się z blindsidu na niej, szczególnie że w ogóle się go nie spodziewała. I zaskoczyła mnie przy tym, bo dobrze go zniosła.
Natalie po raz kolejny pokazała, że w tym sezonie praktycznie jako jedyna, wie o co chodzi w tej grze. Pozbyła się Baylor, a nie Missy, żeby zadowolić jury (bardziej nie lubili córki niż matki), zostawiła w grze większe zagrożenie, zwiększając swoje szanse na finał, no i pokazała, że to ona kontroluje tą grę (wcześniej działała w ukryciu, a Alec nawet twierdził, że blindside Jona to pomysł Missy xD).

Keith - bardzo się ucieszyłem jak zobaczyłem, że w finałowym zadaniu są też puzzle, bo wiedziałem, że raczej ich nie ogarnie. Dobrze, że nie wygrał tego immunitetu bo to byłaby największa porażka tego sezonu i najgorszy zwycięzca w historii. Nawet go lubię jako człowieka, ale jako gracza nieznoszę.

Zaskoczyła mnie natomiast Jacklyn, nie spodziewałem się, że wygra immunitet, a już szczególnie że ten finałowy. Odkąd odpadł Jon, polubiłem ją o wiele bardziej i szkoda, że nie wyleciał jeszcze wcześniej. Moim zdaniem była niedoceniana przez cały sezon, a wszystkie zasługi szły na konto Jona. A tak naprawdę to ona bardziej myślała w tym związku, kilka razy miała dobre przeczucie, podczas gdy Jon to lekceważył, bo był ślepo zapatrzony w swój 'sojusz'. Jestem ciekawy jakby sama sobie poradziła.

Ogólnie jestem zadowolony z tego kto znalazł się w finale i z tego jak rozłożyły się w nim miejsca. Chociaż sam przebieg rady był trochę nudnawy, no ale czego można się spodziewać po beznadziejnych graczach. Najbardziej mi się podobała odpowiedź Jacklyn na pytanie Josha xD
Niezbyt podobała mi się za to bajka Reeda, moim zdaniem było to mega sztuczne, pewnie ćwiczył to godzinami przed lustrem, żeby jeszcze na koniec zabłysnąć. Ogólnie lubię jak finaliści są mieszani z błotem przez jury, ale to było jakieś... w sumie nie wiem jakie, takie nijakie... bo nie ogarniam co takiego Missy mu zrobiła, żeby ją tak hejtować. No i nawet szkoda mi się zrobiło Baylor xD najpierw ją wyzywa (po czym pół ameryki to małpuje) a potem jedzie po jej matce w publicznej TV. Dobrze, że tak nie zhejtował Natalie, bo ząbki by stracił. Jednak trzeba go docenić, bo mimo tego, że odpadł to zrobił jeden z ważniejszych ruchów, zagłosował na Jacklyn po to żeby Missy była 3 i straciła 25 tysiaków. Musiał szczerze ją nienawidzić.

I zdenerwował mnie też Jeremy, chyba chciał zabłysnąć (chociaż zrobiło to już milion osób przed nim), ale nie podoba mi się takie przekonywanie jury na kogo mają głosować, w końcu to jest zadaniem finalistów. Ogólnie można odnieść wrażenie, że przez cały czas był wkurzony, że go ograli.

Natalie zagrała idealną grę pod względem socjalnym, nie było chyba osoby która jej nie lubiła, nawet wieśniacy ją uwielbiali i pokazała że tak naprawdę jest bardzo dobrą aktorką (bo umówmy się, na co dzień nie jest taka milutka), a już scena z 'pomyłką podczas głosowania' zasługuje na Oscara :D Dodatkowo jest pracowita, świetna w zadaniach i jest bardzo dobrym strategiem. Wszystko co robiła, miała dokładnie i skrupulatnie zaplanowane i przede wszystkim grała po to żeby grać, a nie żeby wygrać, często ryzykowała i to się ceni. Jestem ciekawy jakby sobie poradziła z lepszymi graczami, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się pojawi w którymś sezonie. No albo przynajmniej jakiś second chance dla Nadyi (w końcu to prawie to samo).

A reuniona nie chce mi się komentować, bo był nudnyyy. Przerwy live w trakcie odcinka też mi się nie podobały, jedynie fajna była rozmowa z żoną Keitha i jego ślubne zdjęcie :D

Awatar użytkownika
MD
4th jury member
Posty: 388
Rejestracja: 11 kwie 2010, 00:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: MD »

Nie przepadam za pisaniem komentarzy do odcinków, więc tego nie będę robić, ale w tym sezonie - szczególnie w stosunku do ostatniego - niezwykle podobał mi się edit. Nie było znowu tak, że grono zwycięzców po 2 odcinkach zamykało się może w 4 osobach, rady zaskakiwały, praktycznie każdego prędzej czy później dało się poznać. Co prawda już pod koniec ta nieprzewidywalność zrobiła się lekko przewidywalna, ale zawsze to jakiś krok w przód : ) Mam nadzieję że w kolejnym sezonie edit będzie jeszcze lepszy, bo po Cagayan miałam moment zwątpienia w cały program.

Natalie jest u mnie w Top 5 kobiet zwycięzców, muszę przyznać, że przed rozpoczęciem sezonu nie wierzyłam, że z jej pyskatością zajdzie daleko, ale oprócz mocnej gęby ma też mnóstwo sprytu i cierpliwości, brawo brawo.

Znowu wychodzi na to, że w BvsW opłaca się szybko stracić loved one, bo target całkowicie znika z pleców do połowy merge'u. Jak zrobią kolejny sezon, to ludzie będą specjalnie się podkładać żeby drugiej połówce się udało ; )

Vogue.
6th jury member
Posty: 525
Rejestracja: 04 sie 2010, 00:00
Lokalizacja: Krak?w
Kontakt:

Post autor: Vogue. »

Skończyłam oglądać ten sezon i muszę przyznać, że był całkiem niezły. Może nie będzie w moim TOP, ale podejrzewam, że uplasuje się gdzieś w środku stawki. Największym minusem dla mnie było to, że nie miałam jednego faworyta, lubiłam kilka osób, ale nikt nie przyciągnął aż tak mojej uwagi. Jednak z drugiej strony trzeba też przyznać, że prawie każdy coś próbował ugrać i w zasadzie do pewnego momentu (ostatnie trzy odcinki) nie było jednej osoby, która by się zdecydowanie wybijała ze swoją strategią (na pewno to także zasługa równego editu).

Plusy edycji:
- zadania, chociaż moim zdaniem za dużo było na równowagę
- kilka ciekawych blindside&#8217;ów i fajnych rad, dobrze użyte HII
- dość duża nieprzewidywalność, wyrównana gra, często zmieniały się sytuacje poszczególnych graczy
- tak jak wspominałam, wiele osób nieżle grało (np. Josh, Jeremy, Reed, Jon, Jacklyn i oczywiście Natalie)
- trochę się pośmiałam podczas tej edycji, szczególnie z Keitha (nie rozumiem hejta na niego, ja wiem że jest strategicznym zerem, ALE nie od dzisiaj wiadomo, że ktoś taki musi być w każdej edycji, a poza tym moim zdaniem wprowadził do niej dużo humoru, był bardzo dobry w zadaniach, więc to nie jest tak, że był postacią całkiem zbędną, nawet jeśli wielu ludzi irytował to jednak wzbudzł emocje :D, a ja go bardzo polubiłam, naprawdę urozmaicił mi tę edycję, nawet swoją głupotą i słynnymi słowami &#8222;Just stick to the plan&#8221; :D :D ), uśmiałam się też z głupoty Aleca (szczególnie z jego miny na radach plemiennych jak już odpadł)
- zasłużona zwyciężczyni, może nie będzie w moim TOP 5, ale w TOP 5 kobiet zapewnie już tak, na pewno najbardziej zasługiwała na zwycięstwo, szczególnie pod koniec gry jej ruchy były świetne, wszystkie się udały perfekcyjnie, jedyny minus to Finałowa Rada gdzie gdyby Natalie grała gorzej to Jacklyn mogłaby zdobyć więcej głosów, bo jej odpowiedzi były świetne, ale w zasadzie gra Natalie broniła się sama za siebie :D , oprócz strategii była też niezła w zadaniach i miała oczywiście świetny socjal
- pozytywnie zaskoczyła mnie Jaclyn, podobała mi się jej gra i zasłużyła na drugie miejsce, uważam że była lepsza od Jona, który też nie był zły, ale gdyby nie Natalie i jej tekst &#8222;dude play your idol&#8221; to odpadłby kilka rad wcześniej, ale jego również polubiłam
- powrót Exile Island

Minusy:
- Baylor bardzo mnie rozczarowała, na początku dobrze kombinowała, a im dalej tym gorzej i w końcu nie mogłam jej znieść + Missy również bardzo mnie irytowała, generalnie nie przepadałam za tym duetem, mimo że na początku im kibicowałam
- zbyt wczesna eliminacja Jeremy&#8217;ego, Josha i Reeda, mieli duży potencjał (i kolejnym minusem jest to, że Reed rozpoczął grę dopiero po odpadnięciu Josha)
- bezsensowna rezygnacja Julie
- "gra" Wesa, Aleca i jego brata (to były bezsensowne postaci, które nic nie wnosiły do gry, chociaż raz się pośmiałam z hashtaga #tacooverload jak Wes się lekko mówiąc zbyt najadł na nagrodzie)
- zbyt łatwa możliwość znalezienia HII, wiem że to już standard w Survivor, ale naprawdę mogliby się bardziej postarać z ich ukryciem
- jak wspominałam brak faworyta, więc zdarzało mi się oglądać odcinki bez emocji, szczególnie finał
- beznadziejnie rozwiązana sprawa z ryżem, powinni ich wysłać na radę za coś takiego

Jak widać więcej jest plusów niż minusów, mimo że edycja może nie była rewelacyjna, ale oglądałam ją z przyjemnością :).

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 29: San Juan del Sur - Blood vs. Water”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości