Fajnie, że Josh wygrał HoH... albo właściwie wygrał, bo Paul tak chciał. Niby mówi, że wie, co Paul robi z innymi, mówi, że jego HoH, jego decyzja, ale nic z tego nie wychodzi. Chciał zrobić backdoor, nie wyszło, a szkoda <jestem ciekawa jakby się potoczyło, gdyby Pol nie wygrał veto ;')> Chociaż jego konfy mają jakiś sens i sam fakt, że nie jest w niego ślepo zapatrzony jest na plus. Jednak kiedy przechodzi do czynów, to wszystko układa się zgodnie z planem Pola. Tragizm totalny. Dobrze, że chociaż pan brodaty nie jest świadomy, że Josh dokładnie wie, co on wyprawia.
Dziwi mnie postawa Xmas, nagle do Pola leci jak ćma do światła, już Josh nie jest jej number 1, nawet z jednej rozmowy to wynikało. Tej kobiety już powinno dawno nie być. Ehhh... Tak samo Kevin, który nawet nie znając planów, mówi, ze jemu wierzy, ufa, blablabla i robi, co on chce. Na zadaniu o HoH myślałam już, że się sprzeciwił, ale PO CO.

No i dumb Alex wierząca, że Paul użyje na niej veto. Za dobra była w comps, żeby iść z nim do finału. Dopiero przyswoiła prawdę, gdy sam ze swojej "PRZYZWOITOŚCI" jej to powiedział. A tyle jej obiecywał. Ostatecznie nie jest mi jest jej szkoda, na własne życzenie sobie taki los zgotowała. Zasługiwałaby nawet na blindside. Boring eviction, jak każda inna w tym sezonie, wiadomo było jak głosy się rozłożą. Celowo Paul dał na Kevina, bo po pierwsze chciał pokazać Alex, że jest jej friend i tak naprawdę jego celem nie było pozbycie się jej, a po drugie mniej blood on his hands, bo Josh musiał dać rozstrzygający głos. EMEJZIN. :')
WOW, F4, OMG, emocje jak na grzybach. Paul wygrał wszystko, Kevin pa. Jakież to przewidywalne. Przynajmniej dostanie jeden głos w finale. Jak wcześniej oglądaliśmy emocjonujące ustawione HoH, tak teraz wygrywa wszystko Pol. Wytrwam do końca z oglądaniem tego ścierwa. Bardziej tragicznego sezonu chyba więcej nie zobaczę.