Big Brother 2

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Ocena edycji 2

Dałem się w końcu skusić na ten program i w sumie nie żałuję. Początki były bardzo słabe, ale po kilku odcinkach się rozkręciło. Bardzo ciekawa gra strategicznie i nieprzewidywalny przebieg to plusy tej edycji. Poza tym ogólnym plusem programu jest to, że na jedną eliminację przypadają 3 odcinki, czyli 3 razy więcej czasu niż w survie. Dzięki temu można poznać każdego i to zarówno od dobrej i złej strony, bo nie ma editu służącego danym osobom. Ten program pokazuje, że to są tylko ludzie i nikt nie jest idealny i nie jest albo tylko heroe albo tylko villain. Minusem edycji były zadania. Przez pierwsze pół sezonu każde zadanie o HoH było praktycznie identyczne - a to quiz z tego, co jest w domu, a to quiz o innych graczach, a to quiz o tym, co się wydarzyło... Pod koniec zadania były o wiele fajniejsze. Zadania o jedzenie i luksus też były w miarę ok. No i fajna była wizyta uczestników surva.

Will - nie lubiłem go prawie przez cały przebieg gry. Taki typowy laluś. To golenie ciała, ciągle poprawianie włosów, obcinanie rzęs było żałosne. Jako osoby go nie lubię, jako gracza już bardziej. Uważam, że początek jego gry był bardzo słaby i tak naprawdę zaczął myśleć dopiero, gdy stracił cały swój sojusz. Potem genialnie to rozegrał i miał umiejętność kłamania i czarowania innych. Zwycięzca zasłużony, ale wolałbym Nicole.

Nicole - uwielbiam ją. Trochę irytowała na koniec ciągłym złym humorem i narzekaniami, ale jednak myślę, że jej gra była lepsza. Po słabym 1 tygodniu potem to ona sterowała grą w sumie aż do momentu, w którym Monica wygrała HoH. Will doszedł do finału dzięki niej i gdyby chciała, nie byłoby go już w grze o wiele wcześniej.

Monica - moja ulubiona zawodniczka tej edycji. Bardzo mądra kobieta. Najpierw cicho poza radarem, a potem pokazała, jak świetnie czyta intencje innych ludzi i doskonale rozumie tą grę. Grała i odeszła z klasą. To, co szanuję, że była szczera na temat swojej gry, zawsze wyrażała wprost swoją opinię, jednak przez to była na koniec zbyt dużym zagrożeniem.

Hardy - nie znosiłem go od dnia pierwszego. To taki typ Colby'ego/JT i im podobnych. Niby uroczy, słodki chłopiec. No po prostu wspaniały, uczciwy, szczery, honorowy ideał. Oczywiście jak ktoś mógł wygrać rozmowę z rodziną to widzowie głosowali na niego. I oczywiście z czasem wyszło, jaka ta jego cudowność i wspaniałość jest fałszywa. Najpierw grał dla innych po to, by im pomóc wygrać i samemu odpaść później, a potem nagle zmienił zdanie i grał, by samemu wygrać. Najpierw Krista była cacy i chciał, żeby ona wygrała, potem był na nią zły, że grała tak, by wygrać. Najpierw obiecywał, że zrobi wszystko, by Will odpadł, a potem wywalił Bunky'ego. Zero szacunku mam do niego.

Bunky - na początku go lubiłem, potem strasznie mnie irytował. Szkoda, że emocje trochę nad nim zawładnęły i był zbyt uczciwy, bo w sumie to był całkiem w porządku facetem. Niestety emocje przejęły nad nim kontrolę. Miał też słabsze momenty takie jak głosy Kristę i Kenta czy też wzięcie kasy za masło orzechowe. Były to dobre ruchy, ale jednak nie pasowały do jego "uczciwości" i "dobroci".

Krista - nie znosiłem jej. Tak jak Hardy był panem idealnym, to ona panią idealną. W ogóle nie podobał mi się jej gameplay. Nie podobał mi się jej charakter, kolejna fałszywie "uczciwa".

Kent - na początku go nie lubiłem, wydawał się być gburem. I w sumie nim jest, ale z pewnością jeden z lepszych graczy, zaczął grać od dnia 1. Na koniec niestety emocje go poniosły. I jego friendship z Bunky'm był zabawny.

Mike - był beznadziejny. Jego gra była idiotyczna poczynając od nominowania Sheryl aż do końca. Paskudny gość z charakteru. I te oświadczyny na finale. Po ilu, 3 miesiącach znajomości? Jak dla mnie koleś ma parcie na szkło i zrobił to pod publikę. Oświadczyny w telewizji w ogóle są żałosne, bo przy milionowej widowni jest ogromna presja na dziewczynie, by powiedzieć tak i moim zdaniem to świństwo jest.

Shannon - paskudna baba. Jej zachowanie było okropne, zdradziła faceta na oczach milionów ludzi i upokorzyła go, czyściła kibel szczoteczką Hardy'ego. Paskudna bitch i tyle.

Autumn - dla mnie była po prostu dziwaczką i nic więcej nie mogę powiedzieć

Sheryl - moja pierwotna faworytka i oczywiście odpadła 1 :wink: Taka hot słodka mamuśka.

Justin - to już w ogóle idiota. Na szczęście go wywalili przez złamanie regulaminu. Koleś podstawia lasce nóż do gardła, a potem się dziwi, że go usunęli, bo przecież nie ma w tym nic złego. Pokazał, że jest bezmózgiem totalnym.

Program bardzo mi się spodobał i obejrzę z chęcią kolejne sezony :wink:

bobaas
5th jury member
Posty: 403
Rejestracja: 01 kwie 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: bobaas »

Po 14 edycji postanowiłem sobie obejrzeć każdy sezon BB poczynając od 2, który już mam za sobą i kończę obecnie 3, więc na razie się wstrzymam z opinią o nim.

Co do sezonu numer 2, to był to zdaje się pierwszy ze zmienionymi zasadami, nie było w nim PoV, ale nie mogę powiedzieć, że był nudny i nic się nie działo. Ze strategicznego punktu widzenia można go uznać za zadowalający. Znając wcześniej zwycięzcę skupiłem się bardziej na tym jak udało mu się to wygrać i w sumie ciężko jednoznacznie powiedzieć. Ogólnie chyba duża zasługa w tym, że traktowany był za najmniejsze zagrożenie spośród członków sojuszu Chilltown i w momencie, gdy został sam jak palec nikt jakoś mocno nim sobie nie zaprzątał głowy i zwykle pojawiał się ktoś kogo mieli za większe zagrożenie.

Will - nie wiem co o nim w sumie myśleć. Paradoksalnie dobrze dla niego się stało, że dosyć szybko odpadła Shannon i Mike dzięki czemu zaczął jakoś grać i coś robić. Wiedział do kogo uderzyć, z kim trzymać i utrzymywać dobre stosunki. Osobiście wolałbym wygraną Nicole a nie jego.

Nicole - po pierwszym tygodniu wzięła się w garść i można powiedzieć, że strategicznie zdominowała tą grę i pociągała za sznurki. Jako osoba trochę denerwująca.

Monica - jedna z fajniejszych osób (o ile nie najfajniejsza w BB2). Co do jej gry to przez dużą większość po prostu nic nie robiła oprócz palenia i grania w to coś co tam grali (nie wiem co to było xd). Ale taka sympatyczna murzynka z niej, potrafiła być zabawna, potrafiła wybuchnąć. Uwielbiam jej: It's on! xD

Hardy - taki mięśniak, co to zmieniał zdanie średnio raz na tydzień i sam nie wiedział czego chce. Najpierw chce robić wszystko, żeby wygrała Krista, potem Nicole a na koniec to chyba już sam chciał wygrać xD No i to jego gadanie, że on jest po to, żeby wygrała osoba, którą on chce za zwycięzce i ma na celu jej pomóc było denerwujące.

Bunky - w sumie robił całą grę to co mu mówili inni, dołączał do większości i starał się zawsze w niej znaleźć i nie denerwować nikogo.

Krista - początkowo nie miałem nic do niej, jednak w momencie gdy w drugim tygodniu nie nominowała nikogo z Chilltown mnie do niej zraziło, bo bardzo chciałem, żeby raz dwa dobrali się do Shannon, Boogie'ego i Willa. I wgl stwierdzam, że jest puszczalska i głupia. W pierwszy tydzień się mizdrzy z Justinem, tego wywalają za przystawianie jej noża. Potem raptem wielka miłość z Boogiem i przyjęcie oświadczyn, z których ślubu ofc nie było. Jeszcze wcześniej po wyjściu z domu nie uznała tego co robił jej Justin za nic złego i nie rozumiała czemu go usunęli, a później jakiś proces przeciwko CBS :o A no i fakt, że miała 28 lat i córkę bodajże 12 letnią też wiele mówi ^^

Kent - jako osoba mało sympatyczna, ale już strategicznie sobie poradził i w sumie miał cały czas rację.

Boogie - denerwował mnie, nie pokazał nic w tym sezonie. Taki co myśli, że jest zabawny a tak nie jest.

Shannon - nie przepadałem za nią tak jak za całym Chilltown. Jedyne co pamiętam to incydent ze szczoteczką Hardy'ego, romans z Willem mimo iż miała jakiegoś chłopaka na zewnątrz.

Autumn - nie wiem co napisać, bo jakoś nie dała się zapamiętać. Jedyne to to, że z Kentem walczyła o samochód i wyszła jako ostatnia z auta.

Sheryl - polubiłem ją, hot milf. Mimo, że była nominowana jako pawn to odpadła i było mi jej szkoda, choć ostatecznie nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre, bo została Nicole.

PS: Jack, wcale nie jest tutaj więcej zadań typu quiz niż w innych sezonach, które widziałem. Taki już urok tych o HoH, że są w większości na żywo i w 5 minut ciężko o jakieś dłuższe. Ale zdarzyły się chyba ze 2 czy 3 nie-quizy czyli raczej normalnie, jak w pozostałych sezonach.
Obrazek

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

To właściwie pierwszy sezon z tymi standardowymi zasadami dla BB US, więc miałem obawy, że będą grać jak kołki, włazić sobie w dupsko, gadać o wielkiej przyjaźni i w ogóle że będę na nich strasznie wrzeszczał. A jednak nie. Sezon był dużo ciekawszy i bardziej dynamiczny niż choćby BB3. Chwilami to już niemal każdy z każdym przeciwko każdemu kręcił deale i można było dostać kręćka. Tradycyjnie zhejtuję intro, które powinno umrzeć bezdzietnie oraz czelendże - ale przywykłem już, że w BB US nie ma się chyba co spodziewać czegoś lepszego niż zajefajne quizy ile dzieci ma pierwszy wyeliminowany, jaki jest rozmiar buta drugiego wyeliminowanego i co krzyczy w czasie seksu analnego trzeci wyeliminowany.

*Will - na samym początku zastanawiałem się, czy chętniej wy*ebałbym mu z pięści czy z główki. Nie mogłem znieść jego lalusiostwa i tego takiego jeee, ajm soooł perfekt, biczes. Ale z odcinka na odcinek zbierał u mnie kolejne propsy i w sumie zakończył imprezę jako mój główny faworyt. Mega mi się podobała jego strategia robienia dymu i poszczucia wszystkich przeciwko wszystkim. Polubiłem nawet jego poczucie humoru i po namyśle stwierdzam, że ani pięść ani główka nie miałyby tu jednak racji użytku. Wygrana zdecydowanie zasłużona, no przecież gdyby byli tacy mądrzy, to by mu się nie dali zrobić w karolka.

*Nicole - z jednej strony lubiłem, a drugiej kibicowałem żeby stało się to, na co się konsekwentnie zanosiło - czyli żeby jeden z jej wiecznych okresów doprowadził wreszcie do tego, że zacznie tam latać z nożem i zrobi krwawą jatkę. Ładna obrona w pierwszej rundzie, dalej dobra gra strategiczna i już myślałem,że tak zostanie, aż tu nagle przyszedł Will i zaczął ją z uśmiechem dymać z tylca. Przykro się na to patrzyło, myślałem, że tak łatwo nie da się wywieść w pole.

*Monica - łoboziu, co to było? Podpisuję się pod pozostałymi uczestnikami, bo ja również nie miałem bladego pojęcia o ch*j jej chodzi w tych wszystkich mądrościach i sentencjach. I chyba wolę w tej niewiedzy pozostać. Rozwalały mnie miny wszystkich wokół kiedy kończyła mówić i te gorączkowo wymieniane spojrzenia na zasadzie"yyy, co kurwa?!" :lol: Na dodatek, wk*rwiało mnie, że ten oszołom praktycznie nie prowadził żadnej gry, tylko siedział przy tym ich stoliku i zasuwał w karty, a wszyscy i tak w jakiś dziwny sposób troszczyli się o nią i traktowali jako część swojego sojuszu. A już ten pocisk prosto z piczy w stronę Nicole w temacie rasizmu przypieczętował całkowicie mój hejt na to indywiduum.

*Hardy - cóż to za heroe! Łączył w sobie wszystkie cechy Kapitana Ameryki, Supermana, Herkulesa i Eli Chojnickiej z Klanu. Tak wspaniały, że aż miałki jak maminy rosołek. W pewnym momencie obiecał złote góry tylu osobom, że nieuchronnie musiało się to skończyć wrzaskiem i zranionymi uczuciami. A najzabawniejsze jest to, że on tak naprawdę nie miał złych intencji, tylko był najnormalniej w świecie głupi jak komentarze na onecie.

*Bunky - na początku lubiłem, ale z czasem mnie zawiódł, bo okazał się zbyt emocjonalny do tej gry. Szukam jakiegoś inteligentnego słowa, żeby podsumować tę osobowość i wyszło mi "rozmemłany". Tak, to chyba właśnie to.

*Krista - zbierz do kupy wszystkie stereotypy o amerykańskich wieśniarach, wstrząśnij, wymieszaj, wyciągnij wspólny mianownik i wyjdzie ci właśnie taka Krista, smacznego. Na początku wydawało mi się to w pewnym sensie słodkie, ale z czasem okazała się tępa jak nożyczki do plastyki dla przedszkolaków. I zdecydowanie nie powinna spożywać alkoholu.

*Kent - taki tam Janusz z Krainy Buraków. Ale jak dla mnie, całkiem pozytywny Janusz. Miał swoje poglądy i się ich nie wstydził, za co go cenię. Przecież nie wsadził temu Bunky'emu głowy do piekarnika, a nawet się zaprzyjaźnili, więc jak widać, można.

*Mike - ten to w ogóle miał chyba w dzieciństwie kołyskę pod napięciem i klocki przytwierdzone do podłogi. Pomysł na grę totalnie z dupy, co szybko się na nim zemściło. I jeszcze te wszystkie personalne wyjazdy do dzieciaków Kenta. Idź pan w ch...

*Shannon - że była j*bnięta, to nie podlega większej dyskusji. Ale w pewnym sensie mnie bawiła. Akcje typu użycie szczoteczki Hadry'ego do czyszczenia połączonej sraki wszystkich domowników, są może mało przyjemne dla samej ofiary, ale za to całkiem rozrywkowe dla widza :D Miałem nadzieję, że zostanie i zrobi więcej takich dowcipasków.

*Autumn - jestęęę samotną matką, więc oddajcie mi wszystko i j*bcie się na ryj, bo jak nie, to będę płakać. W skrócie, nie lubiłem :lol:

*Sheryl - ano tak, chyba był ktoś taki...

*Justin - dopiero rozkręcał imprezę i zaczynał rżnąć na ostro, a już wyrzucili go z klubu, no co za chamstwo :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Big Brother 2

Post autor: ciriefan »

Kent Blackwelder - zawodnik Big Brother 2 - zmarł 23 grudnia w wieku 62 lat. Kent jest pierwszym zmarłym zawodnikiem amerykańskiego BB.

Barteg
6th voted out
Posty: 82
Rejestracja: 27 wrz 2017, 11:33
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Big Brother 2

Post autor: Barteg »

Po trochę przypadkowym obejrzeniu tegorocznej edycji australijskiej wziąłem się w końcu za wersję amerykańską i zdecydowanie nie żałuję, aczkolwiek nie uważam, żeby była to jakoś szczególnie dobra edycja. Pod kątem strategicznym w grze panował chaos, ale przez to było ciekawie, natomiast problem miałem trochę z castem, bo prawie nikogo nie dało się tam lubić... Ogólnie bardzo ciekawym doświadczeniem było obejrzenie programu sprzed prawie 20 lat :)

Will - na początku nie przepadałem, ale im dalej w program tym bardziej go lubiłem. Jako gracz zdecydowanie najlepszy, manipulował praktycznie wszystkimi jak chciał, największym osiągnięciem było przekonanie wszystkich o tym jaki jest beznadziejny i można spokojnie przepuszczać go dalej aż do finału, gdzie rzekomo nie miał szans wygrać.

Nicole - absolutnie okropna osoba, doceniam niezłą grę strategiczną (która w głównym momencie opierała się na relacji z Hardym i na tym, że jedno z nich zawsze miało HOH, więc nie kumam tych zachwytów, była po prostu ok). Natomiast grę socjalną miała kiepską, szczególnie biorąc pod uwagę, że wiedziała, że wszyscy wyeliminowani oglądają program i widzą wszystko, z takim zachowaniem nie miała po prostu szans wygrać.

Monica - sympatyczna babka, jedna z bardzo niewielu, którą w miarę dało się lubić, ale niestety gry zbyt ciekawej nie pokazała.

Hardy - im dłużej siedział w tym domu tym bardziej był irytujący, zarówno jako osoba i jako gracz.

Bunky - gracz z niego absolutnie żaden, ale bardzo go lubiłem, jego histeryczne płacze były komiczne :D

Krista - na początku znośna, ale potem tragiczna, zarówno jako osoba i gracz

Kent - nie polubiłem go na starcie, ale finalnie W miarę mnie do siebie przekonał, coś tam też nawet próbował grać.

Mike, Shannon - beznadziejni, obrzydliwi, tragiczni, całe szczęście, że względnie szybko odpadli.

O reszcie nie mam nic ciekawego do napisania :D

ODPOWIEDZ

Wróć do „Big Brother - USA”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości