: 27 wrz 2012, 13:55
Ocena edycji 2
Dałem się w końcu skusić na ten program i w sumie nie żałuję. Początki były bardzo słabe, ale po kilku odcinkach się rozkręciło. Bardzo ciekawa gra strategicznie i nieprzewidywalny przebieg to plusy tej edycji. Poza tym ogólnym plusem programu jest to, że na jedną eliminację przypadają 3 odcinki, czyli 3 razy więcej czasu niż w survie. Dzięki temu można poznać każdego i to zarówno od dobrej i złej strony, bo nie ma editu służącego danym osobom. Ten program pokazuje, że to są tylko ludzie i nikt nie jest idealny i nie jest albo tylko heroe albo tylko villain. Minusem edycji były zadania. Przez pierwsze pół sezonu każde zadanie o HoH było praktycznie identyczne - a to quiz z tego, co jest w domu, a to quiz o innych graczach, a to quiz o tym, co się wydarzyło... Pod koniec zadania były o wiele fajniejsze. Zadania o jedzenie i luksus też były w miarę ok. No i fajna była wizyta uczestników surva.
Will - nie lubiłem go prawie przez cały przebieg gry. Taki typowy laluś. To golenie ciała, ciągle poprawianie włosów, obcinanie rzęs było żałosne. Jako osoby go nie lubię, jako gracza już bardziej. Uważam, że początek jego gry był bardzo słaby i tak naprawdę zaczął myśleć dopiero, gdy stracił cały swój sojusz. Potem genialnie to rozegrał i miał umiejętność kłamania i czarowania innych. Zwycięzca zasłużony, ale wolałbym Nicole.
Nicole - uwielbiam ją. Trochę irytowała na koniec ciągłym złym humorem i narzekaniami, ale jednak myślę, że jej gra była lepsza. Po słabym 1 tygodniu potem to ona sterowała grą w sumie aż do momentu, w którym Monica wygrała HoH. Will doszedł do finału dzięki niej i gdyby chciała, nie byłoby go już w grze o wiele wcześniej.
Monica - moja ulubiona zawodniczka tej edycji. Bardzo mądra kobieta. Najpierw cicho poza radarem, a potem pokazała, jak świetnie czyta intencje innych ludzi i doskonale rozumie tą grę. Grała i odeszła z klasą. To, co szanuję, że była szczera na temat swojej gry, zawsze wyrażała wprost swoją opinię, jednak przez to była na koniec zbyt dużym zagrożeniem.
Hardy - nie znosiłem go od dnia pierwszego. To taki typ Colby'ego/JT i im podobnych. Niby uroczy, słodki chłopiec. No po prostu wspaniały, uczciwy, szczery, honorowy ideał. Oczywiście jak ktoś mógł wygrać rozmowę z rodziną to widzowie głosowali na niego. I oczywiście z czasem wyszło, jaka ta jego cudowność i wspaniałość jest fałszywa. Najpierw grał dla innych po to, by im pomóc wygrać i samemu odpaść później, a potem nagle zmienił zdanie i grał, by samemu wygrać. Najpierw Krista była cacy i chciał, żeby ona wygrała, potem był na nią zły, że grała tak, by wygrać. Najpierw obiecywał, że zrobi wszystko, by Will odpadł, a potem wywalił Bunky'ego. Zero szacunku mam do niego.
Bunky - na początku go lubiłem, potem strasznie mnie irytował. Szkoda, że emocje trochę nad nim zawładnęły i był zbyt uczciwy, bo w sumie to był całkiem w porządku facetem. Niestety emocje przejęły nad nim kontrolę. Miał też słabsze momenty takie jak głosy Kristę i Kenta czy też wzięcie kasy za masło orzechowe. Były to dobre ruchy, ale jednak nie pasowały do jego "uczciwości" i "dobroci".
Krista - nie znosiłem jej. Tak jak Hardy był panem idealnym, to ona panią idealną. W ogóle nie podobał mi się jej gameplay. Nie podobał mi się jej charakter, kolejna fałszywie "uczciwa".
Kent - na początku go nie lubiłem, wydawał się być gburem. I w sumie nim jest, ale z pewnością jeden z lepszych graczy, zaczął grać od dnia 1. Na koniec niestety emocje go poniosły. I jego friendship z Bunky'm był zabawny.
Mike - był beznadziejny. Jego gra była idiotyczna poczynając od nominowania Sheryl aż do końca. Paskudny gość z charakteru. I te oświadczyny na finale. Po ilu, 3 miesiącach znajomości? Jak dla mnie koleś ma parcie na szkło i zrobił to pod publikę. Oświadczyny w telewizji w ogóle są żałosne, bo przy milionowej widowni jest ogromna presja na dziewczynie, by powiedzieć tak i moim zdaniem to świństwo jest.
Shannon - paskudna baba. Jej zachowanie było okropne, zdradziła faceta na oczach milionów ludzi i upokorzyła go, czyściła kibel szczoteczką Hardy'ego. Paskudna bitch i tyle.
Autumn - dla mnie była po prostu dziwaczką i nic więcej nie mogę powiedzieć
Sheryl - moja pierwotna faworytka i oczywiście odpadła 1 Taka hot słodka mamuśka.
Justin - to już w ogóle idiota. Na szczęście go wywalili przez złamanie regulaminu. Koleś podstawia lasce nóż do gardła, a potem się dziwi, że go usunęli, bo przecież nie ma w tym nic złego. Pokazał, że jest bezmózgiem totalnym.
Program bardzo mi się spodobał i obejrzę z chęcią kolejne sezony
Dałem się w końcu skusić na ten program i w sumie nie żałuję. Początki były bardzo słabe, ale po kilku odcinkach się rozkręciło. Bardzo ciekawa gra strategicznie i nieprzewidywalny przebieg to plusy tej edycji. Poza tym ogólnym plusem programu jest to, że na jedną eliminację przypadają 3 odcinki, czyli 3 razy więcej czasu niż w survie. Dzięki temu można poznać każdego i to zarówno od dobrej i złej strony, bo nie ma editu służącego danym osobom. Ten program pokazuje, że to są tylko ludzie i nikt nie jest idealny i nie jest albo tylko heroe albo tylko villain. Minusem edycji były zadania. Przez pierwsze pół sezonu każde zadanie o HoH było praktycznie identyczne - a to quiz z tego, co jest w domu, a to quiz o innych graczach, a to quiz o tym, co się wydarzyło... Pod koniec zadania były o wiele fajniejsze. Zadania o jedzenie i luksus też były w miarę ok. No i fajna była wizyta uczestników surva.
Will - nie lubiłem go prawie przez cały przebieg gry. Taki typowy laluś. To golenie ciała, ciągle poprawianie włosów, obcinanie rzęs było żałosne. Jako osoby go nie lubię, jako gracza już bardziej. Uważam, że początek jego gry był bardzo słaby i tak naprawdę zaczął myśleć dopiero, gdy stracił cały swój sojusz. Potem genialnie to rozegrał i miał umiejętność kłamania i czarowania innych. Zwycięzca zasłużony, ale wolałbym Nicole.
Nicole - uwielbiam ją. Trochę irytowała na koniec ciągłym złym humorem i narzekaniami, ale jednak myślę, że jej gra była lepsza. Po słabym 1 tygodniu potem to ona sterowała grą w sumie aż do momentu, w którym Monica wygrała HoH. Will doszedł do finału dzięki niej i gdyby chciała, nie byłoby go już w grze o wiele wcześniej.
Monica - moja ulubiona zawodniczka tej edycji. Bardzo mądra kobieta. Najpierw cicho poza radarem, a potem pokazała, jak świetnie czyta intencje innych ludzi i doskonale rozumie tą grę. Grała i odeszła z klasą. To, co szanuję, że była szczera na temat swojej gry, zawsze wyrażała wprost swoją opinię, jednak przez to była na koniec zbyt dużym zagrożeniem.
Hardy - nie znosiłem go od dnia pierwszego. To taki typ Colby'ego/JT i im podobnych. Niby uroczy, słodki chłopiec. No po prostu wspaniały, uczciwy, szczery, honorowy ideał. Oczywiście jak ktoś mógł wygrać rozmowę z rodziną to widzowie głosowali na niego. I oczywiście z czasem wyszło, jaka ta jego cudowność i wspaniałość jest fałszywa. Najpierw grał dla innych po to, by im pomóc wygrać i samemu odpaść później, a potem nagle zmienił zdanie i grał, by samemu wygrać. Najpierw Krista była cacy i chciał, żeby ona wygrała, potem był na nią zły, że grała tak, by wygrać. Najpierw obiecywał, że zrobi wszystko, by Will odpadł, a potem wywalił Bunky'ego. Zero szacunku mam do niego.
Bunky - na początku go lubiłem, potem strasznie mnie irytował. Szkoda, że emocje trochę nad nim zawładnęły i był zbyt uczciwy, bo w sumie to był całkiem w porządku facetem. Niestety emocje przejęły nad nim kontrolę. Miał też słabsze momenty takie jak głosy Kristę i Kenta czy też wzięcie kasy za masło orzechowe. Były to dobre ruchy, ale jednak nie pasowały do jego "uczciwości" i "dobroci".
Krista - nie znosiłem jej. Tak jak Hardy był panem idealnym, to ona panią idealną. W ogóle nie podobał mi się jej gameplay. Nie podobał mi się jej charakter, kolejna fałszywie "uczciwa".
Kent - na początku go nie lubiłem, wydawał się być gburem. I w sumie nim jest, ale z pewnością jeden z lepszych graczy, zaczął grać od dnia 1. Na koniec niestety emocje go poniosły. I jego friendship z Bunky'm był zabawny.
Mike - był beznadziejny. Jego gra była idiotyczna poczynając od nominowania Sheryl aż do końca. Paskudny gość z charakteru. I te oświadczyny na finale. Po ilu, 3 miesiącach znajomości? Jak dla mnie koleś ma parcie na szkło i zrobił to pod publikę. Oświadczyny w telewizji w ogóle są żałosne, bo przy milionowej widowni jest ogromna presja na dziewczynie, by powiedzieć tak i moim zdaniem to świństwo jest.
Shannon - paskudna baba. Jej zachowanie było okropne, zdradziła faceta na oczach milionów ludzi i upokorzyła go, czyściła kibel szczoteczką Hardy'ego. Paskudna bitch i tyle.
Autumn - dla mnie była po prostu dziwaczką i nic więcej nie mogę powiedzieć
Sheryl - moja pierwotna faworytka i oczywiście odpadła 1 Taka hot słodka mamuśka.
Justin - to już w ogóle idiota. Na szczęście go wywalili przez złamanie regulaminu. Koleś podstawia lasce nóż do gardła, a potem się dziwi, że go usunęli, bo przecież nie ma w tym nic złego. Pokazał, że jest bezmózgiem totalnym.
Program bardzo mi się spodobał i obejrzę z chęcią kolejne sezony