: 11 maja 2013, 15:41
Jack, jak się cieszę, że coś napisałeś, bo prowadzę tutaj jakiś monolog i aż głupio mi było dawać kolejny post pod moim poprzednim
Obejrzałem i 9 sezon i... Nie wiem co powiedzieć. Towarzystwo było okropne :D Banda jakichś oszołomów. Ciężko o normalną osobę tam. A jak już ktoś był to często gęsto odpadał raz dwa. F2 najgorsze ze wszystkich chyba edycji, które widziałem. Zwycięzce można było chyba tylko polubić za to, że ma polskie imię i nazwisko
Motyw edycji, czyli 'Til Death Do You Part i ten bunt scenarzystów, który zmusił ich do zrobienia zimowej edycji nie wyszły castingowi na dobre Te pary zupełnie z dupy podobierane i co jak co, ale bratnimi duszami to tam nikt nie był Dodatkowo do czasu podziału na te pary były nudy, strategii jak kot napłakał. Po zniesieniu tego twistu coś drgnęło i było ciekawie.
Adam - ten to był wgl dziwny :D Wyglądał jakby cały czas jechał na speedzie. Wytrzesz oczu, kły na wierzchu, nerwowe drapanie po nosie. Kto wie czy nie przemycił tam tego co sprzedawał po programie ^^ Nie lubiłem go zbytnio. Doceniam, że z oczywistego celu i najbardziej niezgranej pary z Sheilą potrafili to wszystko w ten sposób rozegrać, że ostali się jako ostatni i Sheila odpadła dopiero w F3. Ale ten team chrystusowy cały to porażka. Siedział i czytał tą Biblię cały czas. Coś kombinował, trochę konkurencji pokładł, trochę wygrał i tyle z niego.
Ryan - też go nie lubiłem za bardzo. W sumie źle nie grał. Miał sojusz główny, miał podsojusze, zadania wygrywał. Niestety dla niego to on robił w dużej mierze czarną robotę a Adam często grał pod jurorów i aż dziwie się, że go do tego finału zabrał.
Sheila - na początku była denerwująca. To jak się wkurzała na Adama i nie chciała być z nim w parze. To kłamstwo o byciu lesbiją z Allison też głupie było. Trzeba jednak powiedzieć, że to, że nie byli tak blisko ze sobą i nie stworzyli jedności im z czasem pomogło i zawsze lepiej było zostawić taką parę aniżeli dużo lepiej współpracującą. Od czasu rozpadu par bardzo ją polubiłem i jej kibicowałem. Grała moim zdaniem dobrą grę. Zawsze doceniam kogoś kto nie wygrywa zadań a mimo to unika bycia nominowanym. Była na wylocie raz w parze z Adamem, a potem post-veto dopiero przy F4. I ogólnie była fajna. Lubiłem ją jakoś. Jakiś sentyment do niej miałem
Sharon - obok Sheili moja druga ulubiona postać. Podziwiam to, że będąc 5 czy 6 razy nominowaną zawsze potrafiła ten stolik obrócić i zostać w programie. Zabrakło trochę lepszego występu w zadaniach. Choć przy F4 to ją zrobili w bambuko z tym pytaniem i tam oszukali producenci jak na moje.
Natalie - och, co za laska. Puste to takie, że nie wiem. Team chrystusowy to jej pomysł, a sama to zwykła zdzira co to robi loda swojemu partnerowi, który miał na nią wyje.ane :) Irytująca strasznie.
James - w sumie nic nie miałem do niego, ładnie się bronił przez pewien czas. Odpadł, wrócił, zamieszał i potem to już efekt tego, że akurat jego sojusz nie potrafił wygrać zadania o HoH. Na samych PoV dalej zajechać nie mógł.
Joshuah - w sumie nie grał tragicznie, działał. Potrafił się o siebie jakoś zatroszczyć. Jako gracz spoko, jako osobowość irytujący i zniewieściały.
Chelsia - też miała swoje jazdy. Ten jej śmiech mnie rozbrajał. Taki był...trochę psychiczny :D Jakby była opętana czy coś. To rozbijanie jajek w Wielkanoc było cudne ;3
Matt - kolejny psychol. Myślał, że jest nie wiadomo kim i ma wszystko rozegrane. To jak traktował Natalie też nie było miłe ;p Powinien choć trochę docenić jej zdolności oralne i ręczne ^^
Allison - ogólnie ona mi jakoś nie przeszkadzała mocno. Była w miarę normalna, ale akurat w tym cyrku tam się nie miała prawa odnaleźć. To kłamstwo o byciu lesbijką jej ewidentnie zaszkodziło tak samo jak jej zachowanie jak się dowiedziała, że jej partner Ryan jest chłopakiem Jen i tym samym wymuszenie na nich powiedzenie prawdy.
Amanda - taka słodka idiotka, która zasłynęła z tej zapaści i gadania w kółko Bueno myśląc, że to znaczy "cześć" :D
Alex - taki w sumie nijaki. Niewiele zrobił. Trochę dziwne było to zachowanie wobec Amandy i ta zazdrość, że Parker się do niej klei.
Jen - kolejna z zestawu nienormalnych. Jej kampania jak była nominowana przeciwko jej chłopakowi i chodzenie po domu i rozpowiadanie, że jest rasistą dobrze o niej nie świadczy
Parker - też nic wielkiego nie pokazał. W miarę normalny się wydawał, ale trafił na złą partnerkę i co zrobić.
Neil - nawet go nie pamiętam. Był i i go nie ma, jak w ruskim cyrku.
Jacob - szybko odpadł wraz z Sharon i to w sumie przez niego. Dlatego dobrze, że po rezygnacji Neila to Sharon wróciła. Nie wiem jakim miał cel w obrabianiu tyłka osobie z Power Couple.
Obejrzałem i 9 sezon i... Nie wiem co powiedzieć. Towarzystwo było okropne :D Banda jakichś oszołomów. Ciężko o normalną osobę tam. A jak już ktoś był to często gęsto odpadał raz dwa. F2 najgorsze ze wszystkich chyba edycji, które widziałem. Zwycięzce można było chyba tylko polubić za to, że ma polskie imię i nazwisko
Motyw edycji, czyli 'Til Death Do You Part i ten bunt scenarzystów, który zmusił ich do zrobienia zimowej edycji nie wyszły castingowi na dobre Te pary zupełnie z dupy podobierane i co jak co, ale bratnimi duszami to tam nikt nie był Dodatkowo do czasu podziału na te pary były nudy, strategii jak kot napłakał. Po zniesieniu tego twistu coś drgnęło i było ciekawie.
Adam - ten to był wgl dziwny :D Wyglądał jakby cały czas jechał na speedzie. Wytrzesz oczu, kły na wierzchu, nerwowe drapanie po nosie. Kto wie czy nie przemycił tam tego co sprzedawał po programie ^^ Nie lubiłem go zbytnio. Doceniam, że z oczywistego celu i najbardziej niezgranej pary z Sheilą potrafili to wszystko w ten sposób rozegrać, że ostali się jako ostatni i Sheila odpadła dopiero w F3. Ale ten team chrystusowy cały to porażka. Siedział i czytał tą Biblię cały czas. Coś kombinował, trochę konkurencji pokładł, trochę wygrał i tyle z niego.
Ryan - też go nie lubiłem za bardzo. W sumie źle nie grał. Miał sojusz główny, miał podsojusze, zadania wygrywał. Niestety dla niego to on robił w dużej mierze czarną robotę a Adam często grał pod jurorów i aż dziwie się, że go do tego finału zabrał.
Sheila - na początku była denerwująca. To jak się wkurzała na Adama i nie chciała być z nim w parze. To kłamstwo o byciu lesbiją z Allison też głupie było. Trzeba jednak powiedzieć, że to, że nie byli tak blisko ze sobą i nie stworzyli jedności im z czasem pomogło i zawsze lepiej było zostawić taką parę aniżeli dużo lepiej współpracującą. Od czasu rozpadu par bardzo ją polubiłem i jej kibicowałem. Grała moim zdaniem dobrą grę. Zawsze doceniam kogoś kto nie wygrywa zadań a mimo to unika bycia nominowanym. Była na wylocie raz w parze z Adamem, a potem post-veto dopiero przy F4. I ogólnie była fajna. Lubiłem ją jakoś. Jakiś sentyment do niej miałem
Sharon - obok Sheili moja druga ulubiona postać. Podziwiam to, że będąc 5 czy 6 razy nominowaną zawsze potrafiła ten stolik obrócić i zostać w programie. Zabrakło trochę lepszego występu w zadaniach. Choć przy F4 to ją zrobili w bambuko z tym pytaniem i tam oszukali producenci jak na moje.
Natalie - och, co za laska. Puste to takie, że nie wiem. Team chrystusowy to jej pomysł, a sama to zwykła zdzira co to robi loda swojemu partnerowi, który miał na nią wyje.ane :) Irytująca strasznie.
James - w sumie nic nie miałem do niego, ładnie się bronił przez pewien czas. Odpadł, wrócił, zamieszał i potem to już efekt tego, że akurat jego sojusz nie potrafił wygrać zadania o HoH. Na samych PoV dalej zajechać nie mógł.
Joshuah - w sumie nie grał tragicznie, działał. Potrafił się o siebie jakoś zatroszczyć. Jako gracz spoko, jako osobowość irytujący i zniewieściały.
Chelsia - też miała swoje jazdy. Ten jej śmiech mnie rozbrajał. Taki był...trochę psychiczny :D Jakby była opętana czy coś. To rozbijanie jajek w Wielkanoc było cudne ;3
Matt - kolejny psychol. Myślał, że jest nie wiadomo kim i ma wszystko rozegrane. To jak traktował Natalie też nie było miłe ;p Powinien choć trochę docenić jej zdolności oralne i ręczne ^^
Allison - ogólnie ona mi jakoś nie przeszkadzała mocno. Była w miarę normalna, ale akurat w tym cyrku tam się nie miała prawa odnaleźć. To kłamstwo o byciu lesbijką jej ewidentnie zaszkodziło tak samo jak jej zachowanie jak się dowiedziała, że jej partner Ryan jest chłopakiem Jen i tym samym wymuszenie na nich powiedzenie prawdy.
Amanda - taka słodka idiotka, która zasłynęła z tej zapaści i gadania w kółko Bueno myśląc, że to znaczy "cześć" :D
Alex - taki w sumie nijaki. Niewiele zrobił. Trochę dziwne było to zachowanie wobec Amandy i ta zazdrość, że Parker się do niej klei.
Jen - kolejna z zestawu nienormalnych. Jej kampania jak była nominowana przeciwko jej chłopakowi i chodzenie po domu i rozpowiadanie, że jest rasistą dobrze o niej nie świadczy
Parker - też nic wielkiego nie pokazał. W miarę normalny się wydawał, ale trafił na złą partnerkę i co zrobić.
Neil - nawet go nie pamiętam. Był i i go nie ma, jak w ruskim cyrku.
Jacob - szybko odpadł wraz z Sharon i to w sumie przez niego. Dlatego dobrze, że po rezygnacji Neila to Sharon wróciła. Nie wiem jakim miał cel w obrabianiu tyłka osobie z Power Couple.