Skończyłem sezon parę dni temu, ale miałem tyle różnych myśli na temat tego co obejrzałem, że nie mogłem się zebrać do napisania czegoś, w międzyczasie zacząłem oglądać kolejny sezon, który wciągnął mnie tak, że szybko zapomniałem o tym xd no ale dobra, do rzeczy.
Generalnie ten sezon to takie trochę bieda all stars, weterani praktycznie prowadzili całą grę, a nowi zawodnicy byli dość bierni i nudni. Druga sprawa jeżeli stacja/produkcja/Ameryka tak bardzo uwielbia Brandona i Rachel to niech zrobi o nich jakiś osobny reality, bo to co się tutaj wydarzyło po pierwsze było bardzo męczące, a po drugie po prostu psuło program. Jak już przy nich jesteśmy to wgl powrót Brandona i nieodpadnięcie Rachel śmierdzi ustawką na milion kilometrów. Jeżeli ludzie serio ich lubią (choć naprawdę nie wiem za co) to jeszcze uwierzę, że na niego zagłosowali, ale to że zadanie było rozgrywane przy wszystkich, gdzie Brandon miał ogromną pomoc (już pomijam, że zadanie było wyraźnie pod niego) było mocno nie fair. Co do odpadki Lawona, ja wiem, że ludzie wpadają na różne szalone pomysły w takich programach i nie tylko, ale no sorry, w momencie, w którym eliminacja Rachel jest prawie pewna to gość, który do tej pory nie istniał nagle się sam zgłasza na chętnego do bycia nominowanym, a później do eliminacji, no litości XD.
Co do samej gry to trochę zaczynam się obawiać, że doszliśmy do momentu (w który chyba Survivor wszedł w podobnym czasie pod względem roku), w którym pojawia się coraz większe parcie na "big moves" zamiast po prostu na dobrą grę, a do programu zaczynają dostawać się superfani, którzy właśnie chcą grać jak najbardziej efektownie, a nie efektywnie (chociaż to już też trochę się tyczy kolejnego sezonu).
Coraz mocniej męczy mnie też Pandora, chociaż na szczęście w tym sezonie było jej mniej, nie przeszkadzała by mi aż tak, gdyby uczestnicy serio mieli wybór, czy otworzyć, czy nie, a tutaj presja na otwieranie jest bardzo widoczna (nawet ci, którzy się mocno wahają i widać, że woleli by nie otwierać, koniec końców otwierają, ciekawe, czy w kolejnych sezonach ktoś w końcu nie otworzy... jeszcze jak ma dotyczyć tylko jakichś prezentów, kasy itp. to luz, ale i ingerencja w przebieg gry nie jest fajna.
Na plus za to, że uspkoili się trochę z deszczem w konkurencjach, po pierwsze było to już mega nudne, a po drugie wiele zadań jest wystarczająco trudna sama w sobie i ten deszcz tam jest po prostu zbędny. Na koniec ponarzekałbym na szalone tempo końcówki, ale biorąc pod uwagę jaki skład został w końcówce to nie mam pretensji do produkcji, że nie musiałem ich dłużej oglądać xd
Rachel - może zacznę od pozytywów (szybko pójdzie
), muszę pochwalić za wyciągnięcie wniosków z poprzedniego występu i lepszą (choć wciąż marną xd) grę socjalną. Duży plus też za determinację i postawę w zadaniach. Sam się sobie dziwię, ale nawet w niektórych momentach jej kibicowałem (przede wszystkim jak została sama z Jordan) i potem odrobinę też doceniając jej wolę walki, ale też dlatego, że myślałem, że przegra w finale XD Koniec końców wciąż była antypatyczna, irytująca i strasznie męcząca. W jakiś tam sposób szanuje jej zwycięstwo, ale mam spory niesmak po tym jak została dwukrotnie uratowna przez twist. Nie jest to zwycięstwo niezasłużone, ale jest po prostu mocno szczęśliwe i zwyczajnie średnie. Osobiście widziałbym wiele lepszych zakończeń sezonu
Porsche - głupio śmiać się z imion, ale przez pierwsze odcinki nie mogłem uwierzyć, że ona serio się tak nazywa xd Porsche jest przykładem, że brak editu nakierowanego na osoby, które daleko zajdą nie zawsze jest dobry, dziewczyna była w finale, a ja tak naprawdę prawie nic o niej nie wiedziałem... jednak na podstawie tego co było pokazane polubiłem ją, grę też miała całkiem dobrą i szkoda, że nie była w stanie jej obronić na finale (btw 2 pytania od jury i końcowe wystąpienie to absolutny żart, wcześniejsza formuła była o wiele lepsza), wygrywała wtedy kiedy potrzebowała, socjalnie i strategicznie bez szału, ale i bez tragedii. Sto razy bardziej wolałbym jej zwycięstwo i uważam, że byłoby ono w pełni zasłużone.
Adam - może i sympatyczny gość, ale przerysowany do granic możliwości (szczególnie w pierwszej fazie programu). Pod kątem gry praktycznie nie istniał, trudno było nie kibicować Rachel, kiedy ktoś taki był alternatywą. Jego "show" po wyjściu było żenujące, totalnie nie rozumiem na czym bazował swoje przekonanie o pewnym zwycięstwie, imo przegrałby z obiema dziewczynami.
Jordan - uwielbiam <3 podobało mi się, że nabrała trochę charakteru w stosunku do pierwszego występu i parę razy ładnie się odpaliła. Strategicznie też starała się lepiej kombinować, aczkolwiek dało się odczuć, że nie zależało jej aż tak bardzo i wróciła głównie dla Jeffa, po jego odpadce jej gra opierała się wyłącznie na Rachel i nie było tam widać jakiejś ogromnej determinacji. Może jakby próbowała się dogadać z Porsche to coś by z tego było, ale brak tej relacji kosztował ją eliminację (a Porsche dwa głosy w finale, chociaż i tak wątpię, że nawet jakby miała lepszą więź z Jordan i Jeffem to ci by na nią zagłosowali zamiast na Rachel).
Kalia - zmieniałem o niej zdanie parę razy w trakcie trwania sezonu, ale ogólnie niezła gra w każdym aspekcie, nie podobało mi się tylko jak próbowała moralizować podczas bycia hoh i dzielić ludzi na "dobrych" i "złych". Zawsze irytują mnie takie zachowania w reality-shows.
Shelly - ależ oldschoolowy villain się trafił, z jednej strony szacunek za podjęcie próby gry, szczególnie w porównaniu do takiego Adama, ale no sorry taka gra raz na sto zaprowadzi cię do finału, a raz na tysiąc da wygraną. Sam zamysł nie był aż tak zły, ale no to wszystko musiało w końcu wyjść i ją pogrążyć. Strasznie nie lubię jak ludzie tłumaczą swoje ruchy rodziną, jeżeli serio grasz dla rodziny to graj mądrze, tak żeby wygrać, a nie eliminuj ludzi, którzy ci ufają i są z tobą w sojuszu, tylko po to, żeby pokazać ile to jesteś w stanie zrobić dla rodziny, bo to zwyczajnie nie ma sensu. Baaaardzo zdziwił mnie jej głos w finale, nie chcę się już doszukiwać teorii spiskowych, aaaale...
Jeff - ajajaj, miał parę kiepskich momentów pod względem socjalu, ale ogólnie wyglądało to nieźle i myślałem, że wyciągnął wnioski ze swojej poprzedniej edycji aż w końcu popełnił dokładnie TEN SAM błąd co poprzednio tylko o dwie rundy wcześniej xdd w BB11 przynajmniej miał pewność, że będzie grał o veto i będzie miał opcję uratowania się, tutaj nawet tej gwarancji nie miał. Jakby się dobrze zastanowił to może by ogarnął, że Danielle nie miał innych opcji jak współpraca z nim, po za tym pozbywał się świetnej tarczy wyraźnie za wcześnie. Fakt, że miał trochę pecha, bo Jordan była o włos od zwycięstwa w hoh, a on w vecie wyrzucił sobie buta ze swojej strefy, ale no wciąż zapłacił za koszmarny błąd (i głupotę Shelly). Mimo to było mi go bardzo szkoda (głównie ze względu na Jordan i na poziom uczestników jaki został po jego odejściu) i nie lubię sformułowania "zasłużył/nie zasłużył" w takim kontekście, ale no taki gracz nie zasłużył, żeby odpaść w taki sposób podczas double eviction.
Danielle - chciała trochę za mocno i zdecydowanie za szybko i na własne życzenie postawiła się w trudnej sytuacji (z której i tak całkiem umiejętnie wyszła, a jakby Jeff był bystrzejszy to mogło być jeszcze lepiej). Ogólnie średni/niezły występ, uważam, że w swoim sezonie została niedoceniona i liczyłem, że tutaj uda jej się trochę odkupić, z jednej strony tak się stało, bo udowodniła, że stać ją na wiele, ale z drugiej nie do końca, bo jednak trochę przeszarżowała. Nie zmienia to faktu, że dalej ją bardzo lubię i w kategorii "powerful female player" jest u mnie na pierwszym miejscu, choć przypuszczam, że jestem w tej opinii mocno odosobniony
Brandon - zwykły pajac, irytował mnie zdecydowanie bardziej niż w swoim pierwszym sezonie, pod kątem gry niby trochę ogarniał, ale wyszło tak samo słabo jak ostatnio, nawet śmiesznie, że odpadł dwukrotnie i to w tak krótkim odstępie czasu. Tak jak poprzednio, Rachel nawijała w kółko o Vegas, tak on robił to teraz o studiach doktoranckich. Strasznie męczące.
Lawon - śmieszny gość, szkoda że nie został dłużej to może by się jakoś pokazał od strony gracza. Szkoda, że poświęcił swoją grę tylko po to, żeby Brandon wrócił na tydzień. Jeżeli podjął taką decyzję sam z siebie to to jest jeden z najgorszych ruchów w historii i w pełni zasłużył na eliminacje.
Domimic - coś tam próbował grać i nie szło mu to jakoś źle (aczkolwiek dobrze też nie
) natomiast jako osoba mnie nie przekonywał i dość męczył. Dobrze, że odpadł szybko.
Cassi - baaaardzo mi jej było szkoda, mam wrażenie, że padła ofiarą zazdrości innych dziewczyn (głównie Rachel), szczególnie szkoda, bo miała niezłą relację z Jeffem i Jordan i ciekawe gdzie by ją to zaprowadziło. Pozwolę sobie tu na małą prywatę, bo zdarzyło mi się poznać parę dziewczyn pracujących w modelingu i pewnie nie zawsze, a może i rzadziej niż częściej, a ja po prostu miałem szczęście, ale naprawdę pozory mogą mylić, a to są też skromne, sympatyczne dziewczyny i mam wrażenie (chociaż absolutnie mogę się mylić), że tak też było w tym przypadku i szkoda, że Cassi nie dostała więcej czasu, żeby się pokazać.
Keith - straszny pajac, praktycznie sam się wyeliminował i całe szczęście, bo nie miałem ochoty go oglądać dłużej.
Evil Dick - ogromna szkoda, że odszedł tak szybko, bo gra z nim byłaby zupełnie inna (myślę, że ciekawsza), szczególnie, że Dick wystartował bardzo mocno i rozbudził apetyty. Aczkolwiek nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że taki był układ od początku, że wróci na chwilę tylko po to, żeby Danielle mogła też wrócić i po paru dniach odejdzie z byle powodu.