S30E01 "It's Survivor Warfare"

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S30E01 "It's Survivor Warfare"

Post autor: Jack »

THE 30th SEASON OF "SURVIVOR" FEATURES FIRST-TIME THEME OF "WORLDS APART," WITH TRIBES DIVIDED INTO WHITE COLLAR VS. BLUE COLLAR VS. NO COLLAR, ON A SPECIAL 90-MINUTE SEASON PREMIERE, WEDNESDAY, FEB. 25

"It's Survivor Warfare" - The 30th season will feature the first-time theme of "Worlds Apart," with castaways divided into the three separate tribes, White Collar, Blue Collar and No Collar. Minutes into the game, castaways are forced to choose between honesty or deception, and one castaway becomes ill after trying to satisfy his need for protein, on the special 90-minute season premiere of SURVIVOR, Wednesday, Feb. 25 (8:00-9:30 PM, ET/PT) on the CBS Television Network.

Versinn
3rd voted out
Posty: 25
Rejestracja: 18 lut 2015, 00:00
Kontakt:

Post autor: Versinn »

No to jesteśmy po pierwszym odcinku. Mogę podsumować, że było całkiem nieźle, myślałem, że sezon rozpocznie się gorzej, więc pozytywnie się zaskoczyłem. Póki co nikt nie wpadł mi w oko, żebym mógł od razu powiedzieć "O, ten jest moim faworytem!", ale to dopiero pierwszy odcinek, pierwsze kilka dni. :)
Jak dotąd najbardziej polubiłem Maxa, Shirin i Dana. xD Zawsze mam słabość do starszyzny w Survivorze. :D
Nie spodziewałem się, że odpadnie So. Sądziłem, że raczej Carolyn. Ta eliminacja ani mnie nie grzeje, ani nie ziębi. Wydawało mi się, że So będzie grała rolę podstępnej suki, ale widocznie nie namieszała na tyle, żeby przecisnąć się do kolejnego odcinka. :)
Czekam na kanapki, które ma zrobić Will. xD

Obrazek

Seth
4th voted out
Posty: 35
Rejestracja: 11 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: Seth »

Wow, jeden z lepszych pierwszych odcinków w sezonie ostatnio.
Ciekawy cast, jest w kim wybierać "faworytów", nie to co w S29. Było trochę humoru, trochę dramy i o to chodzi :) Szkoda, że znowu te same krajobrazy i szkoda, że survivor odszedł od motywu właśnie przetrwania, może kiedyś dadzą taki prawdziwy hardcore sezon bez jedzenia i wody, gdzie każda kropla będzie na wagę złota.
Szczerze, to szkoda, że odpadła So, było na czym oko zawiesić, jedna z najładniejszych uczestniczek ever, ale grała okropnie i zrobiła za dużo błędów. Czemu nie poszedł taget na Shirin?(czy jak jej tam) To ona zawaliła, nie Carolyn, którą nawet jak na razie polubiłem, wie kobieta co robi, nie jest irytująca jak większość starszych pań z poprzednich sezonów.
A jeśli Vince'a nie wywalą dość szybko to robi się nam drugi Coach :)

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Nigdy nie wiem czy pierwsze odcinki podobają mi się, bo są takie dobre czy dlatego, że od finału poprzedniej edycji minęło sporo czasu. :D Ale odcinek podobał mi się bardzo, bardzo, bardzo. :>

Co do samego podziału plemion na kołnierzyki. Do mnie ten pomysł nie przemawia i podobnie jak w Cagayan ja sobie po prostu traktuję to jako 3 plemiona, bez podtekstów. Dla mnie tak jest lepiej. Dlatego denerwuje mnie jak Jeff nie nazywa plemion po nazwach tylko po kolorkach kołnierzyków :/. Choć muszę przyznać, że w zachowaniu poszczególnych plemion widać różnicę i wpływ kołnierzyka :P.

A, scena gdy Jeff mówi to swoje "39 days, 18 people, 1 survivor" wypadła dość biednie. xD Zawsze Jeff stał w jakichś pięknych widoczkach, na szczytach gór czy coś, a tutaj na smutnej skałce. No nie ma intra, nie ma nawet 5 sekundowego skrótu intra. :o W sumie jak już wymieniam minusy to minusem jest druga nagroda w zadaniu w postaci krzemienia, skoro przegrane plemię dostaje je parę godzin później.


Ale przejdźmy do weselszych rzeczy. Odcinek był naprawdę dobry, bo cast wydał się bardzo ciekawy, we wszystkich plemionach od początku się coś dzieje! Wiadomo, że nie cała 18 się zaangażowała, ale i tak sporo osób się wzięło za grę. Super.
Dużym plusem było zadanie. Nie chodzi mi nawet o to, że tor przeszkód, bo to standard, ale te 2 momenty wyboru były super. To daje plemionom większe pole do popisu. Masaya sporo ryzykowali: jako pierwsi wybrali węzły i wzięli największe puzzle i mogło się opłacić :P.

NAGAROTE
To plemię lubię najmniej, ich zachowanie jest jakieś dziwne i niestety stwierdzam, że ewidentnie nie jestem NO COLLAR :D. To co robią, to machanie rękami bez celu, no dziwne to jest xD.

Hali - bardzo mało widoczna. Wydaje się sympatyczna, ładnie się uśmiecha, ale póki co ciężko stwierdzić coś konkretnego.

Jenn - bardzo pozytywne wrażenie. Ma w sobie takie coś, że ludzie się do niej garną. Will wybrał ją do współpracy, Vince założył sojusz, świetnie dogadywała się z Joe. Dodatkowo niezłe konfy, np. o tym, że Vince śmierdzi :D. Jeśli wykorzysta to, że faceci do niej się garną i bez problemu nawiązuje dobry kontakt to może być silnym graczem.

Joe - wydaje się mieć łeb na karku, ale nie przepadam za nim, ale też go nie skreślam.

Nina - mało widoczna i ogólnie są dwie szanse. Albo wyleci przy pierwszej okazji, jako najstarsza, najsłabsza i głucha. Albo będzie taką dobrą ciocią, miłą dla innych, bez własnego zdania i ktoś ją zaciągnie dalej jako swoje +1. Zauważyłem na zadaniu, że ma problemy z równowagą, co po chwilę leżała :D. Nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię, ale nie mogę też powiedzieć, że lubię. Ogólnie za wiele nie można powiedzieć.

Vince - łojezu, chyba najgorszy uczestnik i to nie tylko w plemieniu, ale w całej edycji. Denerwował mnie już jadąc ciężarówką xD. Potem trochę się odkupił sojuszem z Jenn, ale potem ta paranoja, pytania czy Joe jest atrakcyjny, te ciągłe PRZYTULASKI. omg, niech on szybko odpadnie.

Will - nie widzę w nim gracza, ALE facet jest zabawny, taki śmieszek, nawet go polubiłem.

ESCAMECA
Nieźle sobie radzą jako drużyna, widać, że są pracowici itd. Na pewno lubię ich jako grupę bardziej od Nagarote.

Dan - swoim podejściem zraził już większość osób do siebie, a wiek też mu nie pomoże przy dobrym pierwszym wrażeniu. W sumie on ma tylko 47 lat, ale przez brodę i siwiznę wygląda na więcej. To jest Survivor i jak się myśli o dobrej grze, to trzeba się dogadać z każdym - nawet z dwa razy młodszymi laseczkami.

Kelly - wypadła dość spokojnie, ale polubiłem ją, wydaje się być ok.

Lindsey- widać, że ma dobry kontakt z Sierrą, ma tatuażowe więzi z Rodneyem, ogólnie jest taka dość "słodka" i może dobrym socjalem sporo zdziałać.

Mike - nawet polubiłem gościa, ale dla mnie to człowiek zagadka. :D Z jednej strony dba o dobre relacje z wszystkimi i łazi za Danem. W sumie gdyby nie Dan pewnie wziąłby tę wskazówkę do HI. Z drugiej strony jak widzę jego zachowanie i sposób mówienia to taki typowy tłuk. I powiedzcie mi jakim trzeba być klocem, żeby stwierdzić, że mały skorpion jest wystarczający duży, żeby być zagrożeniem, a potem zjeść jego ogon?! OMG, jak można dobrowolnie zjeść dopiero co odcięty ogon skorpiona? xD To nawet bez sekundy zastanowienia wiadomo, że to głupi pomysł :D.

Rodney- też nie wygląda na bystrego :D, ale ma pomysł na sojusz z kobietami, ma ten swój tatuażowy socjal. Niech pokaże co potrafi, póki co go nie osądzam.

Sierra- póki co mogę tylko powiedzieć, że jest sympatyczna. Sympatyczniejsza niż myślałem.

MASAYA
Moje ulubione plemię <3. Matko, ile tam się działo od początku. Najciekawsze osoby, najciekawsze akcje i to już sporo przed zadaniem o immu w ogóle. Szkoda, że przegrali i musieli już iść na radę :<. Oby nie szli tam więcej :C.
Szkoda też, że w ostatecznym rozrachunku doszło do wyboru między So i Carolyn :(.

So - strasznie mi jej szkoda, bo była ciekawa, sporo robiła, chciała grać, chciała być "zła". No dobra, nie twierdzę, że wszystko robiła super :D. Kłamstwo z wskazówką było słabe :D i nic dziwnego, że inni się poznali zwłaszcza, że są fanami gry. No i tak dość wyraźnie szukała tego HI :P. Ale miała sojusz z Joaquinem, gadała sporo z innymi, na zadaniu niby nieźle sobie poradziła. Ech, miała potencjał. Mimo wszystko wolałem to ją widzieć w wyeliminowanych niż Carolyn, więc z dwojga złego lepiej, że padło na nią.

Carolyn - uwielbiam <3. Babka jest super. Widać, że jest fanem gry, szybko wydedukowała, że So kłamie. Potem sprytnie podglądała ją, żeby znaleźć HI. Sojusz ma z Shirin i Maxem. W sumie jakiś pakt ma z Tylerem, bo powiedziała mu o HI. I jak na radzie nie użyła immunitetu to aż zrobiłem głośno "wow". Babka ma jaja, trzeba przyznać. Oczywiście ten jawny atak na nią przekonałem mnie, że to nie ona odpadnie i faceci są jej stronie, a nie So, ale na jej miejscu i tak nie wytrzymałbym presji i zagrał tym HI. To tego ma dobre konfy.

Joaquin- w zasadzie jego w tym plemieniu polubiłem najmniej i po przegranym zadaniu miałem nadzieję, że jakimś cudem to on wyleci. Szybko wyszło jednak na to, że nie ma szans :/. No cóż, odpadła mu sojuszniczka, ale wcale nie jest w takiej złej pozycji i myślę, że na kolejnej radzie raczej nie padłoby na niego. Ogólnie nie jest zły, ale jest w super plemieniu i tutaj wypadł blado :P.

Max- uwielbiam :D. Facet spokojny, opanowany. Ma sojusz trójkowy z Shirin i Carolyn, widać, że ma dobry deal z Tylerem. Ładnie grał teraz na dwa fronty. Polubiłem go bardzo.

Shirin - uwielbiam :D. Babka jest super, dobrze gra, jej wypowiedzi boskie. Zadaniowo domyślałem się, że będzie bieda, ale tak raczej fizycznie. A tu wyszła nawet bieda w puzzlach :D. Fajnie, że mimo takiej klapy nie była na celowniku za bardzo.

Tyler - koleś fajny, ale w hierarchii jest dla mnie za trio "Shirin, Carolyn i Max". Wydaje się być inteligentny, opanowany, na plus na pewno.


PS: Tak na wiki zobaczyłem dopiero, że na 18 osób aż 9 jest z Kalifornii. Naprawdę aż połowę castu trzeba brać z jednego stanu? :P

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Mam nadzieję, że sezon będzie lepszy niż pierwszy odcinek. Ogólnie odcinek zdecydowanie za długi. Najpierw to pieprzenie na plaży - nie rozumiem dlaczego Jeff tak usilnie dorabia sobie motto do grup, że jedni muszą budować reguły, inni ich przestrzegać, a ostatni łamać. Słuchając tego enty raz robi się niedobrze. Ogólnie podział w Cagayan wydawał się mieć więcej sensu. Potem obozy: wielka nuda. Ludzie wydają się strasznie antypatyczni lub niewidzialni. Można przyznać plusy dla Carolyn, Jenn, Tyler lub Mike (w ostateczności) za jakieś rozgarnięcie, ale nie zmienia faktu, że nie ma w nich niczego za co można polubić. So okazała się być głupia jak but, dlatego jej dziękujemy za udział.
Dla jasności nie hejtuję sezonu na początku, daję mu kredyt zaufania, ale spodziewałem się czegoś więcej niż dostałem.

edit:
według zapowiedzi drugi epizod to szlochy i płacze, a więc możemy przypuszczać kto zajmie trzecie miejsce w finale heheheh

Awatar użytkownika
Meciek
sole survivor
Posty: 1204
Rejestracja: 09 lut 2012, 00:00
Lokalizacja: Polska
Winners at War: Sophie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Meciek »

Świetna premiera, o wiele lepsza niż w poprzednim sezonie. Podobał mi się twist z wyborem, bo zawsze kiedy coś takiego się pojawia nadaje to dynamizmu od początku gry.

Zadanie było okej, wybieranie jednych z trzech puzzli chyba pojawiło się pierwszy raz, a sam pomysł jest dobry.

Jeżeli chodzi o plemiona to No Collar było... dziwne. Polubiłem Jenn, która w miarę ogarnia, Vince jest dziwny, a reszty zbytnio nie pamiętam. W Blue Collar Dan jest irytujący, bo zachowuje się jakby inni mieli robić to co on mówi, chyba pomylił plemię, a Rodney (chyba tak się nazywa, chodzi mi o tego co zjadł skorpiona) jest dziwny, a jego "przemyślenia" nie mają sensu. White Collar zaprezentowali się najciekawiej, Shirin od razu zawiązała sojusz z Carolyn i Maxem, mam nadzieję, że dojdzie daleko. Sama Carolyn pokazała, że jest fanką gry - zgarnęła HII na samym początku bez żadnej wskazówki, oby dobrze je wykorzystała. Szkoda mi So, ale jednocześnie wolę, aby dalej grała Carolyn, która zapowiada się ciekawiej.

Ogółem - odcinek bardzo dobry.

Bartosh
4th jury member
Posty: 350
Rejestracja: 07 lut 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Bartosh »

Premiera bardzo ciekawa, mega przyjemnie się oglądało, tym bardziej sytuację w Masaya - White Collar. Ogólnie bardzo pozytywnie zaskocozny jestem castem i klimatem panującym między uczestnikami.

<b>Nagarote</b>
Plemię No Collar, cóż, jest parę pozytywnych postaci, typu Jenn czy Will, Joe też jest ciekawy, taki słodziutki chłopaczek, niby podobny do Malcolma, ale tylko z wyglądu. Ale polubiłem go. Hali póki co niewidoczna, ale przypomina mi trochę Abi z Philippines, może przez sposób mówienia. Nina to płaczka sezonu, będzie jak Monica i albo odpadnie szybko, albo dojdzie naprawdę daleko, ale nie wygra tego. Vince to totalna porażka, nie mogę go oglądać.

<b>Escameca</b>
Plemię Blue Collar jak dla mnie najnudniejsze, przez to, że ludzie jakoś najmniej ciekawi. Jest sobie Kelly, która ciężko pracuje i najwyraźniej zostaje w tyle jak na pierwszy odcinek. Sierra, która też cichutka, ale mega sympatyczna no i ją lubię, mamy Dana - porażka, oraz Mike'a - większa porażka i na końcu Lindsey, która jest najlepsza z tego plemienia, ma genialny social i jak będzie miała dobrą strategię, to wygra.

<b>Masaya</b>
Plemię White Collar, jak dla mnie najciekawsze nie tylko ze względu na to, że najwięcej było ich w odcinku, ale przez to, że są ciekawe osobowości. So odpadła przez wybór Joaquina, wybór wskazówki... wątpię czy przez to, że źle skłamała. Przypomina mi się SPOILER [font color=white]jak Morgan w Cagayan wybrała wskazówkę i całe plemię było przeciwko niej. [/font] Także okropne ruchy, jeszcze zero jakiegoś sprytu na radzie, wywaliła karty na stół, że "Carolyn, odpadasz, głosuję na Ciebie" i od razu Tyler powątpiewa w eliminację Carolyn, która jak on wie - ma HII. Oprócz tego, Tyler nie przypada mi do gustu, jest zarozumiały, jakiś taki... nie do obejrzenia przez moje oko, Shirin specyficzna, niby ciekawa, ale potem jakoś nie widziałem, aby coś robiła na swoją obronę, to raczej Carolyn zaczęła walczyć. Max jest świetny, opanowany, ciekawy, ogólnie super charakter. Carolyn też jest świetna, totalna faworytka, ale to przez to, że było jej dużo w tym odcinku.

Reasumując, bardzo ciekawy odcinek i czekam na za tydzień.

EndlessPanic
6th voted out
Posty: 87
Rejestracja: 03 cze 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: EndlessPanic »

Mi się podobał pierwszy odcinek, bardzo dobre rozpoczęcie sezonu. Sam pomysł podziału plemion też nie jest najgorszy. Dziwi mnie tylko to, że najpierw wybrali uczestników a dopiero potem wymyślali pod jakim względem ich podzielą, bo moim zdaniem niektórzy uczestnicy tak trochę na siłę są wepchnięci do danego plemienia. Szczerze, to zawsze myślałem, że najpierw wymyślają pomysł na dany sezon, a dopiero potem wybierają odpowiednich uczestników. No ale wyszło nie najgorzej, bo jest dosyć sporo ciekawych graczy.

Twist z wyborem nie był niczym nowym, no ale był ciekawy. Zdziwiło mnie to, że teoretycznie najmądrzejsi ludzie podjęli najgłupszą decyzję, bo po pierwsze - robią z siebie cel i od samego początku ludzie im nie ufają, a po drugie - gdyby oglądali poprzednie sezony to wiedzieliby, że do znalezienia HII nie są potrzebne wskazówki, co zresztą udowodniła Carolyn.

Zadanie też mi się podobało, głównie przez to że można było dokonywać wyborów, i dzięki nim można było bardzo łatwo stracić lub zyskać przewagę, przez co całe zadanie było bardziej nieprzewidywalne.

ESCAMESCA
Im w sumie kibicuję najmniej. Praktycznie lubię tylko Lindsey oraz Sierrę. Zaskoczył mnie Rodney, bo okazało się że coś tam jednak myśli i kombinuje, chce stworzyć sojusz z kobietami i mam nadzieję, że on wypali. Jednak mimo wszystko nie mogę się do niego przekonać. Kelly - w sumie nawet nie pamiętam, że ona tam była. Mike'a nie ogarniam, jest trochę tępawy, nie rozumiem czemu staje po stronie Dana i stawia się w mniejszości, w dodatku ta scena ze skorpionem... masakra. Dana natomiast nie lubię, mam nadzieję, że wyleci jako pierwszy, bo jak jakimś cudem dotrze do połączenia to będzie miał zapewnione miejsce w F5 albo i F3 bo nie będzie zagrożeniem i nikt na niego nie zagłosuje w finale. I niech mu ktoś powie, żeby nie zdejmował koszulki a już tym bardziej spodni...

MASAYA
Shirin była jedną z moich faworytek jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, dobrze że nie spadła na nią cała wina za przegranie, bo nie chciałem żeby to ona wyleciała jako pierwsza. Jednak mam nadzieję, że jeszcze się rozkręci bo na razie nie zachwyciła. Natomiast zachwyciła mnie Carolyn, może sporo namieszać, na razie ma dobrą pozycję i w dodatku HII, ale nie rozumiem czemu od razu stwierdziła, że musi odpaść kobieta, sama siebie postawiła siebie w strefie zagrożenia. Joaquin mnie drażni, jest mega zaborczy i zapatrzony w siebie, ale przynajmniej dobrze że na tej wyspie nie ma żelu to jakoś normalnie wygląda. Jednak i tak najbardziej nie lubię Tylera, przez cały odcinek miałem nadzieję, że to jednak jakimś cudem on odpadnie. Jest taki jakiś szczurowaty, zarozumiały i przypomina mi Cochrana. Max jest inteligenty, dobrze zna tą grę, na ten moment ma nawet dobrą pozycję, ale jakoś nie przepadam za nim. So miała duży potencjał, ale odpadła na własne życzenie, trochę szkoda, bo myślałem że zajdzie daleko. Pewnie żałuje, że nie wzięła udziału w poprzednim sezonie bo tam na pewno zaszła by o wiele wiele dalej.

NAGAROTE
To jest zdecydowanie moje ulubione plemię, są tam najciekawsi i najbardziej interesujący ludzie, w dodatku jest tam aż 3 moich faworytów, czyli Jenn, Joe i Hali. Jenn na ten moment jest chyba moją faworytką number 1. Uwielbiam ją, z pozoru taka niewinna blondynka, ale wydaje mi się, że nieźle manipuluje ludźmi. Ma w sobie coś takiego hipnotajzyn co ciągnie do niej ludzi, w dodatku nieźle kombinuje, jest stanowcza, zabawna i ma fajne podejście do życia, ale przy tym wie czego chce :D Natomiast ze wszystkich facetów najbardziej lubię Joe, zaskoczył mnie on pozytywnie, bo wcześniej myślałem że będzie to taki kolejny Fabio, natomiast również nieźle kombinuje, jest świetny w zadaniach no i wszyscy go lubią. A Hali jest taką cichą wodą, ale jak zapowiadała zawsze dostaje to czego chce, tylko musi być cierpliwa, więc na początku raczej pozostanie w cieniu i odpali w odpowiednim momencie, mam nadzieję że się nie rozczaruje. Nina jest całkiem sympatyczna, jednak pewnie wyleci jako pierwsza z tego plemienia, co w sumie może być dla niej dobre, bo aż mi było przykro patrzeć jak ciągle się wywracała podczas zadania. Will również jest sympatyczny i zabawny, też czekam na te jego kanapki, ale jakoś specjalnie go nie uwielbiam. Natomiast Vince jest dla mnie zagadką, ogólnie lubię świrów ale pozytywnych, a ten już mi podchodzi pod psychopatę, no ale może być ciekawie. Rozwaliła mnie jego rozmowa z Jenn, po 5min znajomości praktycznie powiedział - 'jesteś moją bratnią duszą, więc od teraz z nikim nie rozmawiaj i wąchaj tylko moje pachy'. Widać, że jest zazdrosny o Joe, więc obawiam się trochę, że może go zabić podczas snu... Jednak mimo, że jest świrem to nie jest głupi.

TigerMan
5th voted out
Posty: 70
Rejestracja: 26 lis 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: TigerMan »

Jedna z lepszy premier według mnie :) Dużo się działo i bardzo ciekawie śledziło się losy rozbitków. Jednak mogliby powrócić do intra i szczegółowych prezentacji każdego gracza, kim jest, skąd, czym się zajmuje itp., a nie tylko wybrane osóbki. (tak jak robili to w pierwszych sezonach) Także mam nadzieję, że każdemu graczu poświęcą te 5 min w dalszych odcinakach - żeby edit był w miarę równy.

Nagarote

Dość specyficzne plemię :), które zawiera parę irytujących graczy. Tak jak innym najwięcej negatywnych uczuć sprawiał Vince. Mam nadzieję, że przez swoją paranoję wyleci szybko. Tak samo za bardzo nie przepadam za Joe. Na plus postawa Jenn. Podoba mi się, jak zaczyna prowadzić grę, może zajść daleko. Heidi też pozytywnie, ale trochę zignorowana przez edit. Reszta jest mi na razie obojętna.

Escameca

Na ten moment moje ulubione plemię i najbardziej im kibicuję. Ciekawe osobowości i sceny :) Praktycznie każdego lubię z tego plemienia i mam nadzieję, że nie będą dużo przegrywać. Chociaż zobaczyłbym, jak rozegrałaby się pierwsza rada u nich. Na razie wszystko wskazuje, że Dan poleciałby. Może udałoby mu się coś wykombinować...ale raczej wątpię, za bardzo się wkopał ze swoim socialem :D

Masaya

No tu to się dopiero działo :P Żałuję, że udali się na radę, gdyż osoby zagrożone akurat posiadały najlepsze zadatki na dobrych graczy. No niestety So nie miała za dużo szczęścia. Wydaje mi się, że gdyby sama miałaby dokonać wyboru przy skrzyniach, raczej byłaby przychylna opcji honest. Chociaż i tak reszta ludu plemiennego mogłaby jej zarzucić, że i tak wybrała idol, bo myśleliby, że drugi wybór zawierał więcej jadła. Na jej i Joaquin'a miejscu też wybrałbym wskazówkę do hii, ale spędziłbym więcej czasu na wymyśleniu kłamstwa. Carolyn należą się duże gratulacje za wykorzystanie nieostrożnej So i udane poszukiwanie idola :) Zaskoczyła mnie. Przed rozpoczęciem edycji myślałem, że będzie cichą, potulną babką. Dobrze wybrnęła z sytuacji zagrożenia i ma dobre relacje z innymi. Jak na razie jest w idealnym położeniu po radzie plemienia, bo wciąż ma HII :P. Max i Tyler za bardzo zgrywają masterów gry. Myślę, że wcale tacy dobrzy nie są, za jakich się mają. Shirin na plus.

Oby sezon zachował poziom albo go podwyższył. Zapowiada się nieźle. Mam nadzieję na dużo ruchów strategicznych i blindsidów. Na razie pozytywnie jestem nastawiony na dalsze epizody.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Premiera jak dla mnie była dobra, ale nie jakaś wow. Wręcz czuję się rozczarowany. Tak się Jeff podniecał, ze to będzie najlepsza premiera w historii, a było w sumie normalnie. Na pewno nie była lepsza od premiery Brains vs Brawns vs Beauties. Na szczęście sezon zapowiada się lepiej od poprzedniej edycji, bo widać, że tym razem większość ma łeb na karku i próbuje grać od początku - jedni lepiej, drudzy gorzej, ale przynajmniej próbują - a nie tak jak w poprzednim sezonie w większości mieliśmy półgłówków. Minusem jest to, że tak jak ostatnio nie polubiłem nikogo jakoś bardzo bardzo. Mam swoich wstępnych faworytów, ale na razie nie ma nikogo wow. Oczywiście minusem był brak intro wprowadzającego w nastrój gry. Plusem było zadanie - opcja z wyborem bardzo mi się podobała.

NO COLLAR

Jak na razie najmniej ich polubiłem. Na największy plus są Jenn i Joe. Jenn już owija facetów wokół swojego palca i ma sporo opcji. Joe wydaje się być sprytnym i wysportowanym graczem, więc może zajść daleko. Najbardziej irytującym graczem odcinka jest Vince. Skąd on się urwał? Ta jego zazdrość po 2 dniach gry o laskę, której nawet nie zna, jest dosyć urocza, jednakże jego zachowanie wynikające z tej zazdrości i robienie jej wyrzutów świadczy o jego głupocie. No i irytuje mnie to, że koleś ma twarz identyczną jak Adam Levine. Hali zrobiła na mnie w miarę dobre wrażenie, ale na razie jest jej za mało. Niny również było mało, by powiedzieć więcej. Jest underdogiem, a takim zazwyczaj kibicuję, ale zapowiedź nie pokazała jej zbyt korzystnie, więc może to pójść w dwie strony: albo będzie irytującą starszą panią, albo kimś, za kogo będzie się trzymać kciuki. Z kolei Will'a jakoś nie lubię od jego meet the cast i na razie nic się nie zmieniło.

BLUE COLLAR

Sądziłem, że ich będę lubił najmniej, ale jako plemię nawet wzbudzili moją sympatię. Moją absolutną faworytką w tej grupie jest Lindsey, bardzo urocza osoba. Myślałem, że Rodney będzie najbardziej irytującą mnie osobą, a tu się okazuje, że jest całkiem pocieszny. Nawet ma jakiś plan na grę, wykorzystuje śmierć siostry, a więc przynajmniej próbuje. Może nie jest najbystrzejszy, ale się stara no i ma za to u mnie plus. Kelly i Sierra były niewidzialne, ale robią pozytywne wrażenie. Natomiast Dan i Mike irytują mnie prawie tak mocno jak Vince. Nie wiem, który z nich bardziej. Jako że Dan to underdog, to chyba bardziej wolałbym eliminacji Mike'a.

WHITE COLLAR

Moje ulubione plemię. Od początku każdy kombinuje. Od początku drama. Od początku jest ciekawie. Carolyn to moja absolutna idolka po tym odcinku <3 Chyba jej kibicuję najbardziej z całej obsady. Ma kobitka charakterek. Wywalczyła sobie pozostanie w grze. Tylko po co powiedziała Tyler'owi o swoim HII? To był błąd, który może ją wiele kosztować i to już niedługo. Zaraz za nią jest Shirin, która nawaliła na zadanku, ale na szczęście udało jej się przetrwać. Wydaje się być dobrym graczem i ciekawą postacią. Max i Tyler również zrobili dobre wrażenie, także strategicznie zaplusowali. Joaquim jest jedyną osobą, za którą nie przepadam, bo jest zbyt arogancki. So lubiłem od samego początku. Sądzę, że mogła wiele namieszać i miała potencjał na bycie dobrym ciemnym charakterem. Popełniła jednak zbyt wiele błędów. I nie chodzi tu o to, że wymyśliła głupie kłamstwo. To nie treść kłamstwa była problemem. Raczej to, że zarówno ona jak i Joaquim powinni wiedzieć, że po tylu sezonach gry nikt się na to nie nabierze, bo nie po raz pierwszy jest ten twist. Mogli zrobić tylko jedno: wybrać większy worek (z drugiej strony ten większy worek też nie był jakiś super, więc i tak by się ich podejrzewało o wzięcie wskazówki). Jednak kluczowym błędem w jej wykonaniu było obranie Carolyn na swój cel. Miała gotowy przepis na przetrwanie: zagłosować na Shirin, jak jej powiedzieli. Powinna była na razie popłynąć poza radarem, a zaczęła grać na ostro i po prostu przekombinowała. Trochę szkoda, ale płakać nie będę.

Konfy:
Carolyn - 13
Jenn - 8
Dan - 6
Vince - 6
Joe - 5
Mike - 4
Rodney - 4
Joaquin - 3
Max - 3
Shirin - 3
Tyler - 3
Will - 3
Hali - 2
Lindsey - 2
Kelly - 1
Nina - 1
Sierra - 1

So - 7

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

No i jeb, cycem na łeb. Otwarcie odbyło się z wielkim hukiem i #bekąwchuj do tego stopnia, że angaż beczkowozu nie byłby złym pomysłem i że miałem całkiem niezłe odprężenie i odmóżdżenie po stresogennym dniu wypełnionym przeprowadzką. Trójplemienne sezony mają w sobie tę sympatyczną cechę, że zawsze są wesołe i zapowiada się, że ten nie będzie wyjątkiem. Stężenie wariatów i krzykaczy na metr kwadratowy spełnia wszystkie kryteria unijne i oglądało się to wszystko dużo żywiej niż Krwiowodę 2.0.

Ale zacznijmy od very początku. Otóż zostałem rozpizgany kilofem na kawałeczki już w momencie, gdy Jeff przy akompaniamencie muzyczki pod tytułem "ależżżż jesteśmy dramatyczni" zachwycał się powagą sytuacji. Świetnym kontrastem do tego napuszenia był Vince robiący głupią minę i rozdziawiający paszczura w stronę nieba, pewnie w nadziei, że coś przyjemnego mu tam spłynie. Deszczu nie było, więc pewnie prędzej były to jakieś ptasie wydzieliny. Chociaż niewykluczone, że został oszczędzony, bo ptaki na widok tych jego fikuśnych piórek mogły stwierdzić, że ejnodobra, na swojego nie sramy. Dalej były wojownicze konfy każdego po kolei, w której każdy, zgodnie z najnowszymi trendami mody, przedstawiał się jako zło wcielone, które zdmuchnie wszystkich do oceanu jednym pierdnięciem. Max w słodki sposób pozdrowił swoich obecnych przed telewizorami byłych i aktualnych współpracowników zwierzając nam się, że w życiu zawsze wykorzystuje ludzi, by ich kosztem dojść do celu. Mike vel. Jurek Owsiak chciał być dramatyczny i udowodnić, że nie boi się mieć swoich hands dirty, więc utarzał je w piachu. Ale gdy ponownie je pokazał, miałem wrażenie, że jest na nich coś lepkiego, więc chyba nie do końca trafił w to, co chciał. Natomiast Królem Wszystkich Faili był moment, gdy uczestnicy z zaintrygowaniem powtarzali ogłoszone przez Jeffa nazwy plemion, niby, że słyszą je po raz pierwszy. Ch*j, że przyjechali już w opaskach na łbach i tam mieli je wypisane jak byk. Haloo, reżyserka, no gdzie wy jesteście-nooo?

BIAŁE KOŁNIERZYKI - a właściwie pożółkłe, bo oczywiście producenci znają tylko kilka kolorów i nie mogli dać im białego, no musiał być po raz 20 żółty i koniec, basta, finito.

Pierwszą śmieszką była dla mnie So. Wiedziałem, że ktoś już w pierwszym odcinku będzie chciał być fajny i zrobić sobie jakieś lingwistyczne hihiczki z jej imienia i tylko czekałem kto skusi się na to pierwszy. Ostatecznie padło na Shirin i jej "SO much drama". Jeśli chodzi o samą So, to cisnąłem już z samych jej min, na zasadzie "ale słodka ze mnie s*ka, prawdaaa, no powiedzcie". Kiedy już w Brazylii, Wenezueli i-tych-innych zaczną w końcu rzygać telenowelami i zrobią banicję na kopach ich reżyserom, mogą się oni przenieść w środowisko Azjatów i podchwycić do jakiejś roli właśnie tę laseczkę. So kojarzy mi się z tymi wszystkimi pięknymi zołzami i intrygantkami z tego typu produkcji, na zasadzie "ojeeej, naprawdę nie chciałam ci wylać tej zupy na łeb moja droga, to był wypadek". Ale podobnie jak tego typu postacie, również So nadziała się ostatecznie kroczem na szpilę przez własną głupotę.

Ja pie**dolę i nie przestaję, co to był za cudaczny blefus z tą neutral option? :lol: Lepsze historyjki wymyślałem w podstawówce jak udawałem chorego i nie chciałem iść na plastykę. O Bożenko, toć już bardziej wiarygodnie zabrzmiałoby nawet, gdyby powiedziała, że wzięli z Joaquinem tę opcję najlepszą dla plemienia, tylko po prostu byli tak głodni, że wpi***olili z część tego ryżu na sucho w drodze do obozu. Tak więc So sama zawiązała sobie pętle na szyi i kopnęła taborecik. A szkoda, bo po jej odejściu, chwilowo nie ma w tym plemieniu nikogo, kogo bym szczególnie polubił, albo przynajmniej z kogo bym cisnął, więc na ten moment mogą sobie wszyscy iść w pizdjet, trzymając się za rączki i wesoło podskakując.

Joaquin to taki Ozzy 2.0, albo już nawet 8.0 z dzikimi ambicjami podboju świata, wiarą we własną zajebistość i ciemnymi ślipiami patrzącymi na niewiasty wzrokiem "jestęęę głęboki, jestęę czarujący&#8230; a tak w ogóle, to u mnie, czy u ciebie?". Tak więc zapewne skończy sobie u babci w d*pie, zdradzony przez wszystkich wokół, łącznie z Jeffem, kamerzystami i małpiatkami drzewnymi - tak jak za każdym razem kończył Ozzy. Tym bardziej, że już teraz w pierwszym odcinku został na lodzie jako wdowiec po So.

Shirin niby skacze, niby lata, niby kombinuje, niby zgarnęła ode mnie w tym odcinku ze dwa propsy, ale mimo wszystko, mam wrażenie, że jej historia skończy się szybko i tragicznie. Nie chcę tego, ale obawiam się, że jak we wszystkich dotychczasowych sezonach trójplemiennych, będziemy mieli jedno wyjątkowo loserskie plemię i nie zdziwi mnie, jeśli trzy następne Rady spędzą z Jeffem kolejno Masaya, Plemię Żółtych i Białe Kołnierzyki. A Shirin dostanie w czapę jako pierwsza, bo po kolejnej porażce będą się bali wywalić Ozzyuaquina, żadnego z pozostałych dwóch facetów też nie tkną, a Carolyn wykpi się immunitetem.

Max wydaje mi się już trochę mniej creepy niż przy prezentacjach. Zgarnia poza tym gratsy, propsy i trzy paczki M&M'sów za to, że po trzech dniach pobytu w grze pan profesor zorientował się, że trzyosobowy sojusz w sześciosobowym plemieniu nie gwarantuje mimo wszystko sukcesu i zaczął pracować nad Tylerem. O Tylerze na razie wiemy niewiele poza tym, że nosi gacie, w których wygląda jak pszczoła i bardziej niż cycki So podnieca go drewno i sznurek Carolyn (czy z czego tam robią te HII, jakoś nigdy się im szczególnie nie przyglądam). Carolyn wygląda w tym całym galimatiasie póki co najrozsądniej, bo strollowała poszukiwaczy HII zgarniając go sama, przekonała do siebie sojuszników i nawet wydarła porządnie japę na TC. Wybaczę jej nawet to, że przed Radą ze trzy razy powiedziała publicznie, że odpaść musi dziewczyna, który to tekst nie był chyba najbardziej przemyślaną rzeczą w jej życiu :lol: Ale mimo wszystko jakoś jej nie kibicuję, no nie leży mi babulinka z charakteru, co-zrobisz-nic-nie-zrobisz. Wolałem So i jej cudowne blefusy.

NIEBIESKIE KOŁNIERZYKI
Tak bardzo Dan!!! Mój absolutny bohater i druga osoba, z której cisnę :lol: Wygląda trochę jak ten taki pająk z reklamy "Żabki" o wielosztukach - nosi podobny beret i też ma wielkiego zada. I w ogóle cóż rzec, no szkoda mi go było, podjarał się chłop jak Aśka D'arc na stosie tym, że trzeba być uczciwym wobec plemienia i razem zgodnie sobie współpracować, a co za rzeczy go spotykały w zamian? Najpierw przyszedł Owsiak i strollował jego niesamowiy pokaz żonglerski zabierając mu perfidnie jeden z kokosów-czycototambyło, potem przyszła Żyrafa i stwierdziła w konfie, że nie nie nie, oni z Owsiakiem pewnie wcale nie wybrali korzystniejszej opcji dla plemienia, bo paka ryżu powinna być większa (ależ nienażarta ta panna), a potem jeszcze raz przyszła Żyrafa, tym razem z Lindsey i zaczęły z dziadziusia cisnąć kiedy trochę puścił mu hejt podczas budowy sheltera. Kelly udzieliła nam w konfie lekcji, że grunt to social game i opanowanie, po czym, żeby to zilustrować, sama włączyła się z ryjem w te dzikie dramy przy shelterze.

Smutny, pokonany i upokorzony Dan poszedł sobie w ramach buntu na plażę, rozebrał się do gaci i zaczął przeżywać, na co akurat trafił Owsiak, rzygający jeszcze pewnie w pobliskich krzakach po inteligentnym zjedzeniu skorpiona. Na ten widok zwracanie poszło pewnie mu jeszcze szybciej, po czym rączo przybieżył do przyjaciela aby go utulić i pocieszyć, że smutno-ci-a-może-budyń?, a poza tym ja jestem twoim frędsem i wspólnie przetrwamy złe czasy. Mam wrażenie, że obaj panowie skończą sobie wesoło w d*pie, ale mam nadzieję, że nastąpi to trochę później niż już-zaraz-natychmiast, bo z obu cisnę i chcę pocisnąć jeszcze trochę. No eeej, zabrali mi już So, więc niech chociaż z nich pozwolą.

Jest jeszcze Rodney, który, jak wspomniano, zdaje się mieć w głowie trochę więcej oleju niż się to zapowiadało przy prezentacjach. Już poderwał Lindsey na tatuaże i smutną historię, więc pewnie teraz poderwie jeszcze Żyrafę, bo obie panie zdają się być ze sobą w ścisłej komitywie. I pewnie gdzieś mniej więcej tutaj ustanowi się jądro głównego sojuszu tego plemienia. O ile nie zaczną przerypywać IC-ków i nie skoczą sobie nawzajem do gardeł, że ktoś tam ułożył trzy klocki zamiast pięciu.

BEZ KOŁNIERZYKÓW
Tutaj na razie akcja toczy się między trzema osobami. Rozpizgała mnie ta cięta rywalizacja między dwoma metro-seks-adonisami, którzy zaczęli się przekomarzać kto ma lepsze skillsy w rozpalaniu ognia i budowaniu sheltera (ej-zaufaj-mi, widziałem to na youtube! :lol: ). Budowanie sheltera jest za każdym razem tak hejtogenne, że czekam na nie najbardziej. Zawsze trafi się jakiś przychlast, który rozpocznie gównoburzę <3 Na miejscu producentów, rozwalałbym im ukradkiem codziennie te wszystkie cuda architektoniczne, przez co musieliby budować następne i byłoby jeszcze więcej dram. Miałem wrażenie&#8230; no dobrze, nadzieję&#8230; że te placki chwycą się w końcu nawzajem za te swoje długie kudły i dojdzie do mordobicia, przynajmniej takiego na otwarte rączki i odwrócone twarze.

Oczywiście z całej siły cisnę z Vince'a, więc mam nadzieję, że jeszcze trochę zostanie. Jeśli chodzi o te jego wszystkie wiksy, to znów winiłbym tu piórka. Wszyscy pamiętamy Mistrza Phillipa, który posiadł unikalną zdolność komunikowania się ze zmarłym przodkiem z pomocą piórka przyczepionego do łba. Skoro więc Vince ma ich kilka, moją teorią jest, że komunikuje się z kilkoma zmarłymi przodkami na raz i albo robi się zwarcie na linii, albo przekazują mu oni sprzeczne informacje, przez co dymi mu czacha i wszyscy widzimy tego rezultaty. Scena zazdrości, którą zrobił Jenn o Joe'go przebiła wszelkie wcielenia Dona Jose'go i Carmen w najlepszych operach. Na domiar złego, to właśnie Joe ocalił ich od przerypania IC-ka, więc teraz na pewno Vince z zazdrości zesra się na twardo. I wbije w to piórko.

Jenn jest póki co moją główną faworytką. Mózg, charakter i cycki w jednym, to lubię. Mam nadzieję, że dobry edit z początkowej fazy dobrze wróży jej na przyszłość. Mam też nadzieję, że Vince w ataku szału nie zrobi jej jakiejś krzywdy, bo na razie jego zachowanie jest klasycznym przykładem zachowania stalkera w fazie początkowej - najpierw sobie taki coś wmówi, potem jeszcze dopowie, nakarmi się najbłahszą obietnicą, a potem nagle dostanie hejta i sądy muszą interweniować.

Pozostała trójka na razie sobie kima. Nina rzuciła tylko coś w stylu "hejka, jestem Nina i jestem głucha". Will jest wesoły i ogólnie na plus, ale widocznie tak przejął się złożoną plemieniu obietnicą zrobienia kanapek, że buszuje gdzieś po krzakach i kombinuje z czego by tu sklecić jakiegoś Wieś-Maca. Może nawet stworzy go na swoje podobieństwo. Hali było tak malutko, że moje podejrzenia odnośnie tego, że jest sajko, pozostają na razie wyłącznie w sferze dywagacji, nadinterpretacji i polucji.

Konkurencja oczywiście wy*ebana i nowatorska. Miałem nadzieję, że może chociaż tym razem nie będzie puzzli, ale NIE, masz tombak, nażryj się, trzy rodzaje puzzli na raz. No normalnie kocham.

Sumując, odcinek zrobił mi na gębie tak rozległego banana, że jego końce wchodzą do uszu. Jestem nastawiony bardzo przyjaźnie. Przyszły czwartku, przybądź.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Vogue.
6th jury member
Posty: 525
Rejestracja: 04 sie 2010, 00:00
Lokalizacja: Krak?w
Kontakt:

Post autor: Vogue. »

Świetny początek sezonu :D. Bardzo podoba mi się taki podział na plemiona, oczywiście pewnie szybko zatrą się różnice, ale jednak uważam, że dobrze dobrali cast. Bardzo ciekawe osobowości, wiele ludzi próbowało coś ugrać. Na plus także zadanie, jedynym minusem jest eliminacja So :(.

Opinie o wybranych osobach (te o których nie wspominam były za mało widoczne i w ogóle ich nie pamiętam, a nie oglądałam meet the cast, więc oceniam tylko na podstawie tego odcinka).

Nagarote
Umbastyczny pisze:To plemię lubię najmniej, ich zachowanie jest jakieś dziwne i niestety stwierdzam, że ewidentnie nie jestem NO COLLAR :D. To co robią, to machanie rękami bez celu, no dziwne to jest xD.
Zgadzam się w 100% :D.
Vince - koleś jest naprawdę dziwny, na pewno coś bierze :D. Nie polubiłam go, jest irytujący, a ta jego zazdrość była żałosna.
Jenn - całkowite przeciwieństwo Joe, zrobiła na mnie świetne wrażenie i myślę, że dużo ugra w tym sezonie.
Will - podobnie jak Vince, nie zrobił na mnie dobrego wrażenia i nie sądzę, że będzie dobrym graczem.
Joe - najlepsza osoba w tym plemieniu (chociaż Jenn mu w niczym nie ustępuje), silny w zadaniach, inteligentny, może coś zdziała w tej edycji.

Escameca
Najnudniejsze plemię jak dla mnie, nie znalazłam ani jednej osoby, która zrobiłaby na mnie piorunujące wrażenie.
Mike - najbardziej zauważalny przez akcję ze skorpionem :D, nie wiem jakim będzie graczem, ale czuję, że będzie miał dobry edit.
Rodney - na razie o grze mówił niewiele, bo też nie było okazji, ale nie skreślam go, tylko zdziwił mnie tekst, że chce mieć wokół siebie kobiety, bo one lubią jak facet robi wszystko za nie - chyba nie zna kobiet w dzisiejszych czasach :D

Masaya
Oczywiście najlepsze plemię, z którym najbardziej się utożsamiam <3.
So - jak mi jej szkoda :(, naprawdę miała potencjał, od początku widziałam, że może być niezła, świetnie się pokazała w zadaniu i generalnie mogła daleko zajść, ale niestety zrobiła kilka błędów. To chyba pierwsza osoba w historii, która tak wcześnie odpadła i jest mi jej tak żal.
Max - ma potencjał, na pewno będę mu kibicowała.
Tyler - kolejna ciekawa osoba, mam nadzieję, że będzie dobrze grał, przez to że jest opanowany może daleko zajść.
Shirin - ja nie widzę w niej nic ciekawego, powinna odpaść.
Carolyn - mam co do niej mieszane uczucia, z jednej strony dobrze to rozegrała, walczyła i zaplusowała znalezieniem HII, ALE niepotrzebnie powiedziała o tym, że go znalazła + przez nią odpadła So. Ale jak dalej będzie nieźle grała to będę jej kibicowała.
Joaquin - mam nadzieję, że dobrze to rozegra po tym jak odpadła So i to nie on odpadnie jeśliby pójdą w następnym odcinku na radę.

Awatar użytkownika
Eska
7th jury member
Posty: 667
Rejestracja: 06 paź 2010, 00:00
Winners at War: Yul
Kontakt:

Post autor: Eska »

Jestem mile zaskoczona początkiem sezonu - trochę mi zeszło nim zebrałam się, żeby w końcu obejrzeć odcinek. Ale się udało. Jestem pod wrażeniem zadania - móc wybierać coś między czymś - świetna opcja - mam nadzieję, że będzie pojawiać się to częściej. W ogóle zaskoczyli mnie, że nikt nie odważył się iść za pierwszym razem do węzłów. So radziła sobie z nimi rewelacyjnie. W ogóle niebiescy tacy nieporadni z tą drabiną ;D

Jeśli chodzi o plemiona, chyba tak jak większości, najbardziej spodobali mi się white collar, ale to może być też spowodowane, że ich było najwięcej i najwięcej się tam działo. Szkoda mi trochę So, bo ok, zrobiła głupie błędy, na radzie to już w ogóle, ale znalazła się na celowniku przede wszystkim przez wybór wskazówki, a to jednak była bardziej decyzja Joaquin'a niż jej, przynajmniej tak to pokazali. W ogóle on chyba najmniej przypadł mi do gustu. Carolyn nieźle wydedukowała sobie z tym HII - i ta jej radość. I szacunek za opanowanie na radzie i nie użycie HII.

No collar - nie wiem co o nich sądzić, po zadaniu najsłabsza się wydaje Nina, równowaga u niej leży, chociaż zastanawiam się, czy skoro nie ma uszkodzonego słuchu to nie ma też czegoś z błędnikiem. Vince wydaje się strasznie zaborczy - zamiast się cieszyć, że Jenn łapie też kontakt z kimś innym, przez co łatwiej będzie zdobyć większość przy głosowaniu - to robi jej wyrzuty od razu xD

Blue collar - Mike poza tym zjedzeniem skropiona wydaje mi się taki całkiem sympatyczny, ale ciekawa jestem jak się potoczy wątek Dana, bo jeśli on nie załagodzi sytuacji i nie będzie próbować się dogadać z młodszymi to słabo.

Maciej-os
1st jury member
Posty: 172
Rejestracja: 28 lut 2015, 00:00
Lokalizacja: kolo/poznan
Kontakt:

Post autor: Maciej-os »

Witam! Jestem tutaj nowy ale survivora oglądam od dawien dawna.
Jak dla mnie pierwszy odcinek zdecydowanie na plus. Ciekawe plemiona, tylko jak zawsze ta sama lokalizacja ale na nią nie ma już co narzekać.

Nagarote - wg mnie sa ciekawym plemieniem, każdy może w dalszej grze coś zdziałać. Osobiście będę się cieszył jak odpadnie Vince, nawet w kolejnym odcinku ale zapewne padnie na Nine. Jenn może zajść daleko - ba nawet wygrać jeśli ludzie się nie połapią i nie wywalą ja w okolicy F 5-6. Hali jak dla mnie taka "słodka siostrzyczka" przejdzie po cichu do połączenia po czym przejdzie do ataku w jakimś babskim sojuszu. Joe odpadnie pewnie zaraz po połączeniu albo po wymieszaniu plemion bo będzie stanowił duże zagrożenie.

Escameca - najgorsze plemię z całej 3-ki. Osobowości średnio ciekawe. Dwóch irytujących "dziadków" oraz młody dupowyrywacz który wygląda na tępego osiłka ale ma jakiś pomysł na grę.Lindsey jak najbardziej na +. Widać że czuję tę grę i jest jedną z tych co można obstawiać na pozostanie to F5. Kolejne dwie panie bez szału.

Masaya - najlepsi z całego sezonu za sprawą So i Carolyn. Jak zobaczyłem SO to pomyślałem "Typowa su*a tej gry, idealna do plemienia 'Łotrów" w kolejnej edycji "Heroes vs Villains" no ale odpadła już teraz więc w takiej edycji raczej się nie pojawi. Słabo zrobiła ze wybrała wskazówkę bo jak ktoś wspomniał wyżej są one nie potrzebne. Russel i Tony szukali bez nich i to z bardzo dobrym skutkiem co pokazała Carolyn i sama mówiła że HI są chowane w charakterystycznych skałach/drzewach. Joaquin sprawia wrażenie takiego cwaniaczka "co to nie on" i pewnie szybko się na tym przeliczy. Shirin chociaż że zawaliła zadanie to nie odpadnie tak szybko może dojść nawet do połączenia bo będzie łatwym celem. Max i Tyler na razie tacy nieaktywni mało o nich ogółem było nie mieli czym się wykazać poszli głosować z Carolyn bo ma HI.

Edycja jak najbardziej na +. Mam nadzieję że nadal będzie ciekawie.Super pomysł z wyborami w zadaniach, szkoda że żadna drużyna nie wybrała 5-elementowej układanki - więcej takich zadań.
Nie mogę się już doczekać następnego czwartku!

hp
1st voted out
Posty: 5
Rejestracja: 27 lut 2015, 00:00
Lokalizacja: Pozna?
Kontakt:

Post autor: hp »

Od dawna Was obserwuję, pora więc samemu włączyć się do dyskusji. Odcinek obejrzany, ale Waszych opinii jeszcze nie przeczytałem - nie chcę się sugerować i wyrazić swoje stanowisko, a potem przeczytam :)

Otóż, epizod mi się bardzo podobał. Podział na takie plemiona wydawał się początkowo dyskusyjny - ale sprawdził się. Każde jest zupełnie inne. Na te chwile moimi zdecydowanymi faworytami są biurokraci - zwłaszcza Max, Shirin (nawet pomimo wpadki z układanką) i Carolane. To może być silny sojusz. W ich orbicie jeszcze Tyler, który ich wzmacnia. Jeśli dotrwają w tym składzie do któregoś z kolejnych etapów - może być dobrze. Joaqin - czeka go szybka śmierć = chyba, ze nagle jakieś dziwne odkupienie go spotka, w co wątpię. Może go uratować jedynie przegranie najbliższego wyzwania - bo gdyby żółci znów trafili na radę, to raczej postanowią zostawić silnych facetów. W tym plemieniu naprawdę dzieje się bardzo ciekawie. Mały plus dla Joaqina i So za to, ze jako jedyny wybrali oszustwo. Zaryzykowali. Problem jednak w tym, że nie potrafią skutecznie i wiarygodnie oszukiwać.

Czerwoni. Po zółtych to moje drugie ulubione plemię (ogólnie cast w tej edycji nawet mi się podoba). Zwłaszcza polubiłem Jenn i Joe - i liczę na to, ze to będzie sojusz rządzący tym plemieniem. Będzie dobrze, o ile nie zapomną, ze grają i popadną w jakieś love story - czego wykluczyć się nie da. I jeszcze jest ten trzeci - czyli Vince. Pewny sebie i zarazem bardzo naiwny. Nie wróżę mu długiej kariery w Survie. Reszta pelmienia na razie bezbarwna.
btw - dostawca kokosów??!! Uwielbiam ich podejście do życia ;]

I niebiescy. Ech, ci niebiescy. Nie chcę wyjść na kogoś, kto kategoryzuję, ale... No właśnie, ale... To jest chyba plemię największych przeciwieństw. Czekam na odcinek, w którym odpadnie Rodney, bo mam już go serdecznie dosyć. Osiłek, który swą posturą dostawcy telewizorów liczy tylko na gre poprzez panienki nigdy nie zdobędzie mojego uznania i zaufania. Wielkie nie. I czy ja dobrze zrozumiałem, że on wymyślił te historyjkę z martwą siostrą? Bo jeśli tak - to kolejny poważny błąd. Oby się na nim szybko poznali. Drugim bohaterem tego plemienia jest Dan. Na początku nawet o dziwo wzbudził moją sympatię. Ale czym dalej, tym było gorzej... Oby odpadł zaraz po Rodneyu. Yo byłoby moje marzenie, gdyby ta dwójka odpadła w dwóch najbliższych epach... Reszta tego plemienia na razi bezbarwna, skupiono się zdecydowanie na panach. No może jeszcze trochę na Lindsay. I nie jestem w stanie powiedzieć, czy ją lubię... Dziwna jest.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 30: Worlds Apart”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości