No i tydzień minął, a ja nic. Co za ja... Trzeba szybko tu coś skrobnąć, bo odcinek do ssących nie należał. Nie było co prawda zaskakującej eliminacji, ale zrekompensowały to dramy. Odcinek nie tylko nimi ociekał, ale miało się wrażenie, że był w nich marynowany przez bity miesiąc.
BEZ KOŁNIERZYKÓW
Ależ emocje. Byliśmy świadkami ostrej, wyrównanej i krwiożerczej rywalizacji między Łysą Cirie a Nienawidziszmniebojestemgłucha. Bój toczył się o to, kto okaże się bardziej beznadziejny i kto mocniej strzeli sobie w stopę. Ja nie wiem, czy ci ludzie CHCIELI odpaść? Słyszałem, że wyeliminowani przed mergem jeżdżą każdorazowo na jakąś czaderską wycieczkę po okolicach, więc może to ich skusiło? Jakiś wypad do okolicznego aquaparku z postojem w McDonald's, coś...?
Łysa Cirie, skoro już wybrała swoją ścieżkę Survivorowej kariery u boku Joe'go i jego surfujących koleżanek, to powinna trzymać się ich zębami i pazurami. A tymczasem co widzieliśmy? Głos na Vince'a z poprzedniego epa, oddany ni w glizdę ni w p*zdę, który zaszokował wszystkich jak leci i z którego nie umiał się potem wytłumaczyć. Brawo, to było wejście smoka do nowego sojuszu. Na pewno obdarzą go dozgonnym zaufaniem. Na dodatek dziwnie stękał, kiedy tamci zapytali go, czy im ufa. Pełna profeska. Do tego dochodzi jeszcze kolejna wtopa w zadaniu.
Ale nawet za te wszystkie harce można uniknąć eliminacji, jeśli konkurujemy o nią z tak znamienitą zawodniczką jak
Nienawidziszmniebojestemgłucha. Z początku nic nie zapowiadało tu śmieszków. Kobietka trochę się już uspokoiła, trochę pointegrowała z plemieniem i na króką chwilę weszła nawet w interakcję z Joe'm. Jednak po IC-ku wróciła do nas stara, dobra Nienawidziszmniebojestemgłucha. Tym razem nienawiść plemienia miała się jakoby objawić tym, że ograniczyli jej rolę w konkurencji. Oczywiście z powodu głuchoty. Nie to, że Joe miał po prostu taką strategię, nie to, że była najsłabsza, NIE, CH*J, nienawidzą jej, bo jest głucha i amen w pacierzu. Nawet Jeff na TC powiedział jej delikatnie, żeby się stuknęła w ten głuchy puzon, bo zadanie nie miało nic wspólnego ze słuchem. Wydaje mi się, że gdyby nie te oskarżenia na TC, kopa dostałaby Łysa Cirie, ale kolejnym wywlekaniem swojej disability, Nienawidziszmniebojestemgłucha przeciągnęła szalę na swoją korzyść i to właśnie ona wygrała wspomnianą wycieczkę do aquaparku. Na koniec okazało się, że nawet Matka Natura nienawidzi jej, bo jest głucha, bo akurat na jej pożegnanie lujnął deszcz. Przypadek-?-nie-sąąądzę.
Szybko o pozostałych.
Joe zgarnia w tym odcinku całą ciężarówkę propsów. Jest niekwestionowanym liderem, a do tego miał dobry socjal wobec każdego, łącznie z Łysą Cirie, a momentami nawet wobec Nienawidziszmniebojestemgłucha. Ta rozmowa była dobrym strategicznie ruchem. Pomniwszy historię poprzednich trójplemiennych sezonów, możemy śmiało założyć, że przemieszanie już się skrada i zaciera ręce. Jakiegolwiek kwasy z osobami z pierwotnych plemion są więc wielce niewskazane, bo ch*j jeden raczy wiedzieć jak się później trafi.
Dalej jaram się
Jenn - równie mocno i równie gorliwie. Pokazali nawet jej mrożące krew w żyłach surferskie przygody, co, mam nadzieję, świadczy o tym, że produkcja chce byśmy ją polubili, bo będzie potem istotną zawodniczką.
Hali niby pokazywana jest sporo i niby zawsze kręci się gdzieś obok, no ale nie wiem... Jakoś tak wyczuwam w niej drugoplanowość. Myślę, że nie jest istotna sama w sobie, tylko pełni rolę koleżanki Jenn. Niczym Hastings wobec Poirota, niczym Ron Weasley wobec Harry'ego Pottera, niczym Prosiaczek wobec Kubusia Puchatka. Niby ich zauważasz, niby biegają sobie gdzieś tam obok, ale tak naprawdę masz ich głęboko w dupsku.
No właśnie. Dupsko. To podsuwa skojarzenie z kolejnym plemieniem, do którego właśnie teraz przejdziemy. Zapraszam, tędy...
POŻÓŁKŁE KOŁNIERZYKI
Co prawda,
Shirin zrezygnowała już z pokazywania światu gołego dupska, ale znalazła sobie jeszcze ciekawszą rozrywkę w postaci małpich pornosów. Wykonywała też te swoje dziwne ruchy, za które pokochałem ją w zapowiedziach. Panie Booziu, prooooszę, proszę, niech ona jeszcze przez chwilę nie odpada i niech nas jeszcze trochę pobawi, dobrze? Chociaż jeśli dalej nie uświadomi sobie, że jest w plemieniu otoczona samymi sucharami, których nie bawią relacje na żywo z małpiego j*bańska i dalej będzie zachowywać się w ten sposób, to może przygotować sobie niezły stryczek.
Tyler jest na dobrej drodze do uzyskania jedynki z list PiS-u na kolejnych wyborach. Zademonstrował już wcześniej niechęć do nudyzmu, teraz z równym oburzeniem zareagował na małpie igraszki.
Max był jakiś taki niewidoczny. Może macha sobie gołym pisiorem gdzieś w ukryciu, żeby nie narażać się na święte oburzenie kolegi.
Carolyn zademonstrowała nam swoją trolowską naturę, cisnąc spod szałasu z ludzi, którzy szukają idola, który spokojnie spoczywa sobie w jej kieszeni. Chwila-chwila, czyżbym ja zaczynał ją w końcu lubić? Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Ale tak, jak wcześniej wspominaliście, uważam, że powinna dla niepoznaki poudawać, że też szuka, bo jej towarzysze mogą w końcu zadać sobie pytanie ej-a-ona-to-właściwie-czemu-nie-szuka-z nami i będzie problem.
Joaquin zapuszcza się w coraz głębsze czeluście Ciemnej Dupy. W ostatnim epie myślałem, że popracuje trochę socjalnie, ale ten nagły hejt na Shirin dowodzi, że chyba jednak nie do końca. Intryguje mnie, czemu on wylewał z siebie te wszystkie nieprzyjemności będąc schowanym za tymi krzaczorami, zamiast wyjść jej normalnie na spotkanie. Czyżby bał się, że Shirin w ataku złości wypróbuje na nim którąś z pozycji, których nauczyła się obserwując małpy? Któż to wie...
NIEBIESKIE KOŁNIERZYKI
Wspominałem już, że kocham to plemię? Nie? No to wspominam. To znaczy prawie nikogo tam nie lubię, ale kocham ich obserwować

Kto by pomyślał, że
Owsiak wyjdzie na najspokojniejszego ze swego szczepu? Wyharczał tylko po raz kolejny o wzięciu się do roboty, a w odpowiedzi spadł na niego pi*dostrzał Rodney'a, mega-ultra-maksi pi*dostrzał Lindsey i pogardliwe przeżuwanie pokarmu przez Żyrafę. Biedny dziadek... a chciał tak dobrze. Trzymaj się brachu, jestem z tobą, SIEEEMA!
Zdaje się, że w poprzednich epach szykowałem się do przyczepienia
Rodney'owi łatki z napisem "ogarnięty". Wielkie było me bluźnierstwo. Przecież ten koleś uciekł z jakiejś Fiołkolandii. Wystarczy drobny tekst nie po jego myśli i wybucha potężna gównoburza, połączona z wrzaskiem, rzucaniem kłód i dziwnym telepaniem. Bo to słowo najlepiej oddaje jego ruchy. On jak się wk*rwia, to nie gestykuluje normalnie pojedynczymi częściami ciała, tylko telepie się cały, jakby ktoś podkradł się od tyłu i wrzucił mu paralizator w gacie. Keeeeelyyy, wiem, że to twoja sprawka, łobuziaro.
O tym, że
Lindsey jest psychiczna, już wiemy. Teraz wydarła się chyba tylko tak pro forma, żeby o tym przypomnieć. I w ogóle, ta dziewczyna komunikuje się chyba wyłącznie wrzaskiem, czego dała upust nawet w czasie IC-ka. Została chyba pierwszą osobą, której udało się zawrzeszczeć te wszystkie budujące i wnoszące komentarze Jeffa typu "Escameca przejmują prowadzenie", "Nagarote latają nad tym" itepe. Przez chwilę miałem wrażenie, że stary, dobry Probst zrzuci tę swoją śmieszną czapeczkę, zacznie po niej skakać i oświadczy, że w takich warunkach to on pracował nie będzie. Generalnie, co do Lindsey, widzę dwie opcje: a) prędzej czy później zwariuje, jak każda poprzednia Lindsey w tej rozgrywce. b) pęknie jej w końcu żyłka i będzie medical.
Dan dostał już w poprzednich epach pejczem po łbie tak mocno, że tym razem był trochę bardziej potulny, ograniczywszy się tylko do jednej wpady z tym tekstem z cyklu #twojastara. Ale i tak go uwielbiam.
Żyrafa pełniła rolę Żyrafy, czyli przeżuwała. Co prawda nie liście, tylko ryż, ale zawsze. Żyrafy też idą z postępem, mamy XXI wiek.
Kelly natomiast, jeśli już uda jej się wcisnąć łokciami przed kamerę, pełni wyłącznie rolę narratora, czy też komentatora dla upośledzonych, którzy sami nie widzą co się dzieje. Że Owsiak jest pracoholikiem, że Rodney jest świrem, że Dan miewa swoje odpały, że Żyrafa urosła od wczoraj o dodatkowe pięć centymatrów, że jesteśmy w Nicaragui, że gramy w Survivor, że jesteśmy plemieniem Blue Collar, że jest fajnie i w ogóle czytała Kelly Czubówna.
A życie bez konkurencji o reward jest całkiem przyjemne, nie narzekajcie :)
Żądny wrażeń, odpalam czwarty odcinek. A co!