S30E06 "Odd Woman Out"

Vogue.
6th jury member
Posty: 525
Rejestracja: 04 sie 2010, 00:00
Lokalizacja: Krak?w
Kontakt:

Post autor: Vogue. »

ciriefan pisze:Kończąc na samym Rodney'u - ja chcę go w grze jak najdłużej. On jest głównym źródłem beki dla mnie.
Hahaha dokładnie, mam nadzieję, że nie odpadnie w następnym odcinku :D.

Odcinek świetny, tak jak i poprzednie. Co do zadania o immunitet to było tak oczywiste, że Mike chce go podłożyć, w ogóle się z tym nie krył :lol: . Generalnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, trochę mi żal Joaquina, ale sam jest sobie winien, za bardzo uwierzył Rodneyowi, a Mike się zorientował i tym u mnie zaplusował. Poza tym wolałam, żeby został Joe. Z tego plemienia kibicuję prawie wszystkim, oprócz Dana. Joe i Mike nieźle grają, mam nadzieję, że Sierra też znajdzie swoje miejsce. Trochę szkoda mi Tylera, tym bardziej, że mało go pokazują, a sądzę, że ma jakiś potencjał :<. No a Rodney jest genialny i szkoda mi go, bo już nie będzie bromance :<.
Co do drugiego plemienia to kibicuję Hali i Carolyn. Za Shirin i Willym nie przepadam i nie wróżę im przyszłości, natomiast nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Jenn ma zwycięski edit, jak już ktoś wyżej wspomniał. Osobiście jej nie lubię i mam nadzieję, że się mylę, ale zobaczymy co pokaże po połączeniu.

cassiopeiae
5th voted out
Posty: 71
Rejestracja: 18 lis 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: cassiopeiae »

jestem chwilę po, i ciesze się, że nie oglądam na bieżąco, dzięki czemu nie muszę czekać tydzień na kolejny odcinek, tylko już za chwilę :)
ps. najbardziej wkurza mnie to, że nie potrafię na pierwszy rzut oka ocenić prawidłowo ludzi, - Ci których na początku skreślam okazują się moimi faworytami, a ci których na początku uznaję za najlepszych, okazują się ludźmi z którymi prywatnie nie chciałabym mieć nic do czynienia czy czymś burakopodobnym.

na dzień dzisiejszy kibicuję : Mike Holloway / Joe Anglim / Jenn Brown :)

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: damian300d »

Póki co zapowiedzi Jeffa co do sezonu sprawdzają się, oby zostało tak do końca :wink:

NAGAROTE
Szacun za wygranie pierwszego wyzwania, kto by się spodziewał. I nawet Will wszystkiego nie spierniczył. Po tym odcinku nabrałem wiekszej sympatii do Shirin. Przykro mi było kiedy uświadomiła sobie że jest plemiennym wyrzutkiem i opowiadała o swoim dzieciństwie. Dobrze, że się trochę ogarnęła, nie jest jakąś moją faworytką, ale niech zostanie najdłużej jak to możliwe.
I czemu w poprzednim epie nie pokazali sceny Shirin, która widzieliśmy w krótkim przypomnieniu? Ja chcę ułyszeć jak ona "śpiewa" soundtrack z intra :3
Haha widziałem to na YT. Świetne to było :D kto z fanów Survivor nie nucił sobie tego.
Zachowanie Carolyn jest przezabawne, a jej relacja z Shirin przebija wszystko. Należy do osób, którym kibicuję, jednak najpiękniejszym scenariuszem byloby dla mnie zwycięstwo Jenn i do tego Hali w finale <3 trzecia osoba dowolnie poza Danem, Rodneyem i Willem.
Kelly prowadzi solidną grę, choć na początku nic na to nie wskazywało. Jednak niewątpliwie jest blisko z Mike'em i po połączeniu zgra się z Blue Collar, za którymi nie przepadam więc nie za bardzo jestem po jej stronie, choć jako osobę ją lubię. A nagroda z żółwiami też mi się podobała.

ESCAMECA
To plemię lubię zdecydowanie mniej, choć i tu mam swoich ulubieńców. Mike strategicznie nieźle to rozgrywa i muszę przyznać, że niesprawiedliwe go oceniłem na początku. W sumie kontroluje grę, pozbywa się zagrożeń i jest przekonywujący - nieźle zajął się Sierrą na TC. Choć dezyzja o podłożenie wyzwania kontrowersyjna - nie od dziś wiadomo że takie postępowanie lubi się mścić. Odrobinę szkoda mi Joaquina z tego względu, że w sumie po eliminacji So całkiem dobrze sobie radził, no i wolałem zobaczyć jak gaśnie pochodnia Rodneya, którego już nie mogę znieść. Obaj mają za swoje - mogli być bardziej dyskretni. Trzeba im przyznać, że pod względem arogancji i zachowania to rzeczywiście się dobrali. Okropnie nie lubię osób pokroju Rodneya, te jego teksty o Mike'u - ktoś kto nie żyje jak on, ma inne priorytety i system wartości to od razu jest jakiś dziwny. Zapatrzona w siebie i ograniczona kupa mięśni. Oczywiste było, że Sierra nie zechce grać z Rodneyem ale myślałem że zagłosuje na Joe ze względu na Joaquina, widać było że mają jakąś więź. Mam tylko nadzieję że jej głos nie był podyktowany tym, że uwierzyła słowom Mikea jako to ona ważna i kochana. Oby po połączeniu przeskoczyła do przeciwników. Joe trochę zawiódł tym razem, odniosłem wrażenie że jakoś słabo się starał mimo swojego kiepskiego położenia, miał szczęscie że Robotnicy zwrócili się przeciwko sobie. Tyler przewijał sie w tle.

Też lubię jak ten plemienny etap jest trochę dłuższy, mogliby z połaczeniem poczekać jeszcze przynajmniej jedną eliminację.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S30E06 "Odd Woman Out"

Post autor: Davos »

Niezły odcinek :) Podobało mi się bardzo zadanie o nagrodę, które w dodatku wygrali Nagarote! Nieźle, nie spodziewałem się, że oni są w stanie coś wygrać. No a potem jeszcze zadanie o immunitet, które Escameca podłożyła, choć niewiele brakowało, by mimo wszystko i tak to wygrali, bo Kelly nawet z pomocą Mike'a radziła sobie tragicznie :D Po raz kolejny też okazało się, że podkładanie zadania niemal nigdy nie opłaca się temu, kto na to wpadnie. Niezła była mina Rodneya, kiedy wyleciał Joaquin :) Z dwójki Joe-Joaquin wolę tego pierwszego więc cieszę się z wyniku rady, choć jeszcze lepiej by było, gdyby wyleciał Rodney. Co prawda sam pomysł z podłożeniem zadania i wykopaniem Joe może i nie był taki zły, bo faktycznie jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że Joe po mergu przeskoczy do Jenn, Hali i Willa, a do tego będzie zagrożeniem w zadaniach, no ale Rodney zabrał się do tego od dupy strony, bo mógł wcześniej wtajemniczyć w plan Mike'a i upewnić się też, że Sierra jest po jego stronie. Bratanie się z Joaquinem nie było z jego strony złe, ale powinien to robić bardziej dyskretnie, a nie tak otwarcie przy wszystkich. A poza tym on dalej zachowuje się jak burak więc nic dziwnego, że Sierra nie chciała mu pomóc. Mike pod tym względem prezentował się dużo lepiej i ładnie pozyskał Sierrę. Nawet Dan też coś próbował w tym kierunku robić, choć jak to u niego, szło mu bardzo nieudolnie ;) A Joaquin nawet nieźle w tym odcinku sobie radził ze Sierrą, nawiązując z nią więź i zyskując jej sympatię, no ale ostatecznie pogrążyła go zbyt bliska relacja z Rodneyem, którego nikt w tym plemieniu nie lubi.
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 30: Worlds Apart”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości