S30E06 "Odd Woman Out"

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S30E06 "Odd Woman Out"

Post autor: ciriefan »

“Odd Woman Out” – One castaway struggles to fit in after a shocking tribal council. Also, winning a reward gives one castaway a new outlook on life and the game, on SURVIVOR, Wednesday, March 25 (8:00-9:00 PM, ET/PT) on the CBS Television Network.

https://www.youtube.com/watch?v=4cUIMEqp1Jk

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Biedna Szirinka :( Ciekawe, co odpierdzieli żeby "fit in" :P
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Widzę trzy opcje eliminacji:
1.Szirin - najbardziej oczywista eliminacja po ostatnim odcinku. Chociaż mam nadzieję, że uda jej się doczłapać do połączenia.
2.Blue Kelly - raz, że montażyści praktycznie z dupy przypomnieli sobie o jej istnieniu, a dwa, w przeciwieństwie do Szirin, jest dla pozostałych dużym zagrożeniem (w końcu niebieskich jest 5)
3.Rodney/Łakin - nad Rodem zbierają się chmury, a więc jest opcja, że jego nowy bromance nie wypali. Ewentualnie panowie będą mieli przesrane zaraz po połączeniu.

EndlessPanic
6th voted out
Posty: 87
Rejestracja: 03 cze 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: EndlessPanic »

Ogólnie do tej pory podobały mi się wszystkie odcinki, więc sezon na razie oceniam pozytywnie. Ten odcinek również był świetny.
Na początku spisałem Nagarote na straty i myślałem, że nie mają szans żeby wygrać zadanie i że to będzie odcinek pt. `żegnaj irytująca Szirin`. Potem jeszcze się w tym utwierdziłem, jak na początku odcinka dostaliśmy łzawe historyjki z jej życia, swoją drogą zrobiło mi się jej nawet trochę szkoda.

No ale potem było siłowe zadanie o nagrodę, które jakimś cudem kobiety wygrały i musiałem zbierać szczękę z podłogi. Ogólnie to podobało mi się to zadanie, a szczególnie upadek Rodneya, żałuje tylko że nie spadł na sam dół.

Nie chciałem żeby to Nagarote znowu szli na radę, bo lubię tam wszystkich oprócz Kelly. No ale producenci na szczęście też tego nie chcieli, więc postanowili dać zadanie pamięciowe. Wszystko fajnie, spoko, tylko nie rozumiem czemu postanowili wysłać Kelly do decydującej rundy. Mieli mega szczęście, że akurat osiłki postanowili przegrać zadanie, jednak było to żenujące, biegali 10 razy bo Kelly nie potrafiła zapamiętać paru rzeczy... Mogli wysłać Jenn to Mike nie musiał by nawet podkładać tego zadania. Utwierdziłem się w przekonaniu, że Kelly jest głupia, idealnie pasuje do blue collar i lepiej było jak jej nie pokazywali.

A skoro o głupocie mowa, Rodney... nie mogę go znieść, jest to typ osoby która myśli, że jest najmądrzejsza, a tak na prawdę używa tylko połowy mózgu. Rozwaliły mnie kompletnie te wszystkie rozmowy miłosne z Joaquinem, a już szczególnie ta pierwsza - `nie ufam Mike`owi, on nie uprawia sexu i chodzi co niedziele do kościoła`. I później gadki typu: chcesz być tym jedynym? chcesz być moim Robinem? To machaj rękami i klaszcz tak jak ja. Normanie aż się wzruszyłem. Nie no, Joaquin rozczarował mnie totalnie, dobrze że odpadł, no ale w sumie to nie jego wina, że trafiła go strzała amora.

Na plus zasługuje Mike, bo w porę ogarnął co się dzieje i postanowił rozdzielić kochanków. Cieszę się, bo dzięki temu Joe został. Jakby on odpadł przed połączeniem, to byłbym bardzo wkurzony.

Najlepszą scena była mina Rodneya `what the fuck just happened` po odczytaniu głosów. Wyglądał jakby miał sie rozpłakać, rozglądał sie próbując liczyć do 4 i starając się ogarnąć kto go zdradził hahaha dawno się tak nie uśmiałem :D


Uwielbiam:
Jenn (wydaje mi się, że ma edit zwycięzcy, szczególnie po tej wypowiedzi z szansami na wygranie, oby tylko to nie była zmyłka i nie odpadła zaraz po połączeniu)
Hali (jest mega urocza, nie ważne co mówi, ja i tak mogę słuchać jej wypowiedzi godzinami, uzależniłem się od Secret Scene z udziałem jej oraz krabów XD)
Joe (również go uwielbiam, jednak nie wydaje mi się że ma szanse wygrać. Pewnie skończy jak Ozzy albo Malcolm i wyleci uznany za zagrożenie)
Sierra (jedyna fajna osoba z blue collar, wczesniej na nią nie stawiałem, ale zaskoczyła mnie, jest ogarnięta i w przeciwieństwie do niektórych używa mózgu)
Carolyn (bo to Carolyn)

Lubię:
Shirin (trochę mnie rozczarowała, bo była moja faworytką przed rozpoczęciem sezonu, mimo iż sceny z jej udziałem były zabawne to mam nadzieje, że się ogarnie i przestanie robić z siebie błazna)

Obojętni są mi : Will, Tyler

Nie lubię: Kelly, Dan, Mike

Zabić zanim złoży jaja: Rodney

Bartosh
4th jury member
Posty: 350
Rejestracja: 07 lut 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: Bartosh »

Odcinek był naprawdę ciekawy i chyba najlepszy do tej pory.
Jestem w szoku, że Nagarote sobie poradziło.
Eliminacja Joaquina to spełnienie moich próśb, Joe został i super!

Osoby, którym kibicuję: Sierra, Jenn, Carolyn - best 3.
Również Joe, Hali, Mike. W ogóle, Mike na ogromny plus. Kelly również świetna.

Coś czuję, że szykuje się ciekawe połączenie, mam nadzieję, że teraz Rodney, Tyler, Will i Dan poodpadają, a potem Shirinka może też lecieć.

Przeczuwam scenariusz, że Sierra niestety zostanie wykorzystana i poleci, a Mike, Dan i Kelly będą najbliżej. W ogóle, instynkt mi mówi, że Final 3 to będzie na pewno Mike i Kelly. Chociaż po cichu liczę, że będzie to Sierra, Jenn i Carolyn. Tak, czy inaczej, ten sezon będzie miał dobrego zwycięzcę i na pewno zasłużonego.

TigerMan
5th voted out
Posty: 70
Rejestracja: 26 lis 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: TigerMan »

Sezon robi się jeszcze lepszy. Odcinek ogólnie świetny i mam nadzieję, że kolejne będą wciąż tak wciągające.

Nagarote

Dobrze, że wygrali, bo z tego plemienia zaraz po Jenn i Hali najbardziej kibicuję Shirin, którą poznaliśmy w tym epizodzie z innej strony. Trochę szkoda, że nie było śmiesznych momentów :wink: No i sprawdziły się moje obawy, Will jest na prostej drodze do merge...

Escameca

Rodney i jego mniemanie, że jest władcą, najlepszym strategiem i manipulatorem. Cały odcinek miałem nadzieję, że wyleci z hukiem. Jego logika jest nie do zniesienia. Gracz z niego żaden. Jedzie po ludziach, jak chce i oczekuje, że zawsze się ułoży po jego stronie. Szkoda mi Joaquin'a, bo z grona męskiego, to za niego najbardziej trzymałem kciuki. Niestety dokonał złych wyborów. Mógł bardziej ukrywać swoje więzi z innymi. W sumie, to nie jego wina tylko Rodney'a, który powinien odpaść zamiast niego. Joaquin mógłby spokojnie przetrwać i być w najlepszej pozycji w plemieniu, gdyby nie był przychylny tak widocznej przyjaźni/relacji z "silnym strategiem". Mógł mieć przewagę większości, jeżeli stworzyłby sojusz z Sierrą, Joe i Tyler'em. Nie dziwię się, że Sierra wróciła do Mike'a i Dan'a. Chociaż na jej miejscu naciskałbym na eliminację Rodney'a.
Miny mastermind'a na radzie plemiennej były najzabawniejsze w całym odcinku :D Face ala Jak to możliwe? WTF?! To na pewno przekręt, błąd !

Awatar użytkownika
Meciek
sole survivor
Posty: 1204
Rejestracja: 09 lut 2012, 00:00
Lokalizacja: Polska
Winners at War: Sophie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Meciek »

Kolejny świetny odcinek, mam nadzieję, że ta seria dobrych epizodów jeszcze trochę się pociągnie, najlepiej do finału.

Nagarote

Całkiem ciekawie u nich było. Łzawa historyjka Shirin była taka sobie, obeszłoby się bez niej, ale wiadome, że produkcja chce aby widz odczuwał jakieś emocje w trakcie oglądania. Jestem w szoku, że udało im się wygrać oba zadania, bo nie spodziewałem się, że wygrają cokolwiek.

Escameca

Połowy osób z tego plemienia nie lubię, więc jest nieźle. xD Rodney to idiota, szkoda, że to on nie odpadł. Dana nawet nie komentuję, bo szkoda słów na niego, chociaż w tym odcinku nie był aż tak irytujący. Ostatecznie cieszę się, że z gry odpadł Joaquin a nie Joe, bo Joe w miarę lubię.

Za tydzień połączenie, oby było ciekawie.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: frasiek »

Ogromny minus za montaż odcinka. To, że to Rodney polegnie na tej radzie czułem niemal od początku odcinka jeszcze zanim się okazało jaki będzie układ sił, więc sama rada nie wywołała żadnych emocji, ot co najwyżej się można się było zastanawiać czy gdzieś po drodze Rodney nie zastąpi Joaquina jako ofiarę właściwą.

No i w końcu jakieś zadanie, które warto było oglądać. Mike się wykazał niesamowitą cierpliwością podczas podkładania się i jeszcze ta wspaniała gra aktorska... a wszystko po to, aby za chwilę musieć mocno walczyć o większość na radzie. Jeżeli chodzi o strategię to ten sezon jest dość nowatorski.

No i w końcu wiem komu kibicuję. Chcę zobaczyć wielki "kombak" do gry ze strony Shirin.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Odcinek piął się, sapał, stękał, popierdywał, ale koniec końców doczłapał się do chorągiewki z napisem "przyzwoity poziom". Na początku była tragedia, ale producenci i uczestnicy musieli zobaczyć moją zażenowaną minę gdzieś na etapie tych żółwi i czym prędzej postanowili wziąć się do roboty, żeby mnie ugłaskać. I ugłaskali, bo końcówka była już godna.

Na początku oczywiście jebs, coś specjalnie dla mnie, rełord czelyndż. Yupiiii. Na tym etapie gry, rzeczą, która mnie najbardziej interesuje, podnieca i nie daje spać na dwa dni przed odcinkiem, jest właśnie to, które plemię powpier**la sobie smakołyki i poogląda człapiące żółwie. Ja-nieee-wiem-nooo, weźcie mi wytłumaczcie jak sołtys wyjątkowo tępej krowie na rowie, co wy widzicie w tych rewardach, bo z tego, co zauważyłem, że jest tu trochę ich zwolenników. Ja widzę jedynie szansę na hłehłeszki z tego, że ktoś zrobi coś głupiego albo śmiesznie się uderzy. I tak w napięciu obserwowałem na przykład, czy komuś ta legitna wyrzutnia nie zadziała odwrotnie niż powinna i któryś delikwent nie dostanie nagle tą piłeczką w zębole. Zupełnie jak Claire w siedemnastym TAR-ze. Arbuz przychrzanił jej z takim odrzutem, że miałem wrażenie, iż wbije się jej na stałe w głowę i będzie tak chodziła do końca życia, ewentualnie zrobiwszy sobie dziurki na oczy i usta, żeby jakoś funkcjonować. Tutaj, co prawda, nie dali im do zabawy arbuzów, ale ryzyko kontuzji wciąż było. Tak więc drżałem, oj drżałem.

ESCAMECA

Rodney-Rodney
, hejejej, spokojnie bracie, siądź tu przy mnie na chwilę, przestań się głupio telepać, weź trzy głębokie wdechy i wytłumacz mi, co w ciebie, na Bożenkę, wstąpiło. Najpierw, po gigantycznym hejcie na Owsiaka za zaganianie twojego wytatuowanego tyłka do pracy, okazało się odcinek później, że Owsiak jest jednak coooool. Teraz okazuje się, że coooool jest Joaquin z konkurencyjnego szczepu. A nawet, o wielkie me zdziwienie, coool zrobiła się nagle Żyrafa. Nawet ona zatrzęsła z niedowierzaniem szyją na tę wieść. Nie za dużo nagle tej miłości? Przez chwilę zastanawiałem się nawet, przeciwko komu ten czubek chce skierować swój egzotyczny sojusz, skoro wszyscy są tacy cool. Przeciwko kamerzystom? No tak, Joe. Jest dla mnie tak miałki, że na moment o nim zapomniałem.

W każdym razie, cisnąłem na potęgę z tego nagłego "bromance" między Rodney'em a Joaquinem. Już jutro, w ramach porannej gimnastyki, zamierzam poćwiczyć ten ich ożywiony i detalicznie dopracowany układ choreograficzny ze scenki, w której zachwycali się tym, jak wiele mają "in common". Czekajcie, jak to było? Stoisz, machasz rękoma jak pawian prostopadle do osi ciała, a gdy dłonie znajdą się przed brzuchem, robisz klask, po czym powtarzasz cały ceremoniał dziewiętnaście razy. No po prostu Ewka Chodakowska może sobie wsadzić te wszystkie swoje dyrdymały w swój wychudzony tyłek, to są dopiero ćwiczenia!

No dobrze, tośmy sobie pożarcikowali, ale teraz zważmy na to, że plan Rodney'a nie był taki do końca pozbawiony sensu. Zebrałby sojuszników na merge? Ano zebrałby. Trzasnąłby w p*zdę groźnego rywala? Ano trzasnąłby. Przecież Joe natychmiast po mergu wyśmieje całą Escamecę, obrzuci ich kokosami, obleje wodą, w której niegdyś Maksymilian moczył sobie stopy, po czym wrzaśnie sayonara i przytuli się z powrotem z Jenn, Hali i Łysą Cirie... No dobra, Łysej Cirie przybije tylko piątkę, Łysa Cirie jest hejtowana wszędzie i przez wszystkich. W każdym razie, dopuszczenie Joe'ego do merge'a jest tak mądre, jak skierowanie Kaśki Waśniewskiej na prace społeczne do żłobka.

Stąd też, uważam, że mocno nawalił w tym odcinku Owsiak. No przykro mi stary, Przystanek Woodstock się tym razem nie udał. Jak tak patrzyłem na jego przygody w tym odcinku, to było to raczej coś w rodzaju koncertu na XX-lecie Disco Relax. Najpierw przedsięwziął sobie śmiały cel zawalenia zadania, żeby pomóc Kelly, a tak naprawdę niewiele brakowało, a... wyeliminowałby ją z gry. Tak właśnie. Bo ja WIEM, CZUJĘ i JESTEM PEWIEN jednego - gdyby ta kobieta pomyliła się jeszcze jeden-jedyny raz w kolejności tych jebitnych figurek, Jeff niechybnie wezwałby ponownie medical, w trosce o to, czy ten główkochlast z poprzedniego odcinka nie ma jednak skutków długoterminowych i czy mimo wszystko nie trzeba by jej ewakuować z gry. No bo ej-sorry, trzy podejścia na zapamiętanie 5/6 bibelotów? Ajj, pani Remington, miałem nadzieję, że chociaż pani położy kres stereotypom o głupocie stróży prawa. No a potem, wracając do tematu, nasz niezastąpiony Owsiak, w celu zwerbowania do sojuszu Żyrafy, pozwolił prowadzić rozmowę z nią nie komu innemu jak.... taaaaak, naszemu boskiemu, wyjątkowemu, urodzonemu d(u)plomacie, sir Danielowi!!! Uwielbiam, ściskam, gratuluję i pozdrawiam <3 W poprzednim odcinku udowodnił przecież, że radzi sobie z nią świetnie.

No ostateeeeeecznie jakoś im się dopiąć swego, ale co teraz, no-pytam-ja-się-grzecznie-co? Tak jak mówię, Owsiak po połączeniu obudzi się z ręką w nocniku. Joe kopnie go w jaja, Żyrafa poprawi z główki i skończy się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Ekhmmm... Tiaa... Siema?

Krótko o pozostałych bohaterach dramatu. Żyrafa awansowała od zera do bohatera. Może to po części wynik tego, że jako jedyna nie ma w plemieniu penisa, a panowie swoje potrzeby mają i nie wypada boczyć się bez końca. Ale jest to także wynik jej spokojnej i konsekwentnej gry socjalnej, za co sypnę trochę propsów, no masz, ciesz się i nie zeżryj od razu. Dan po raz kolejny przeżywał to, jak nieprzychylny Posejdon zerwał mu majty w wodnych otchłaniach. Seriously? Do coraz dłuższej listy jego zalet, możemy niniejszym dopisać: "zabawny na imprezach". Tyler udowadnia, że edytorzy nie hejtują wyłącznie blondynek, ale także blondynów. Proste zasady; cokolwiek, co świeci im łbem po oczach, ma prze*ejabe. Joaquin natomiast udowadnia, że ma talent do zadawania się z cudakami, którym nikt nie ufa i którzy ciągną go na dno. Do dwóch razy sztuka, pif-paf, idź w p**du, i tak cię nie lubiłem i i tak nie umiem wymawiać twojego imienia.

NAGAROTE

Carolyn nie ma litości. Nie dość, że utarła biednej Shirin nosa na Radzie, skrytobójczo ukatrupiając jej Maksymiliana, to teraz jeszcze odwraca kota ogonem i mówi nie-nie-nie, to nie ja ciebie powinnam przepraszać, ale ty mnie, za dużo ze sobą gadaliście i aj-didynt-fil-dat-aj-ken-trast-ju, no już, na kolana suko. To się nazywa charyzma. Shirin nie bardzo wiedziała, co ze sobą zrobić, więc na wszelki wypadek opowiedziała przed kamerą smutną historię. No cóż, czemu nie. Czasem i ta metoda się sprawdza. A tak w ogóle, to mam mega fiestę, że przetrwała ten odcinek, bo teraz możliwe, że czarne chmury znad niej odpłyną. Teraz, po mergu, będzie dla innych figurować jako #niegroznaswiruska, więc jest szansa, że zajdzie daleko i będzie z nią bardzo śmiechuiście.

Potem tematem przewodnim dla tego szczepu stał się już tylko wypad na ten czadowy reward i wysłuchaliśmy kolejnych konf o tym, jak to wszyscy są eksajted. Hali była eksajted, bo była głodna i chciała się wreszcie nażreć. Jenn była eksajted, bo podobało jej się, jak żółwica sra jajami i to jest takie niesamowite, bo przetrwa tylko jeden, zupełnie jak w Survivor, łałałał. Ale good for her, im więcej tego typu konf, tym mocniej czuję, że producenci chcą, żebyśmy ją polubili i że ma to zwiastować jej ważną rolę w grze. Carolyn była tak mocno eksajted, że wspaniałomyślnie oświadczyła w konfie, że NAWET tolerowali Shirin podczas tego rewardu. Halooo, Watykan? Chciałbym zamówić jedną beatyfikację. Tak-tak, najlepiej jeszcze w tym roku. Babka jest taka dobroduszna, że nie może to przejść bez echa. Łysa Cirie z pewnością również była eksajted, bo z tego, co widziałem, to między tymi wszystkimi niesamowitymi smakołykami, krył się kawał podpleśniałego chleba, więc wreszcie mógł dotrzymać danego w pierwszym odcinku słowa i zrobić plemieniu kanapki. Jaaa-ciee, ale ta Łysa Cirie dzisiaj miała dobrze, no pasmo sukcesów. Nawet w zadaniu wypadł jak człowiek. Czuję, że będzie sobie ten odcinek często odtwarzał w domu, bo taka okazja dwa razy się nie zdarza.

Że co proszę? Już za tydzień merge? Ale wiocha :( Wolę, gdy etap plemienny ciągnie się dłużej, być może nawet urozmaicony drugim przemieszaniem. Wtedy jest szansa na kolejne zwroty, dramy i zawirowania. Wszyscy weszliby w merge z totalnie pokręconymi mózgami i dylematami komu ufać, a komu zapalić kopa.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Co za odcinek :D Ten sezon łączy w sobie w sumie ciekawych graczy i trochę dobrej gry z dużą ilością beki. Lubię to :D

Najpierw o zadaniach. Nie wiem jak Wy, ale ja odniosłem wrażenie, że gdyby plemiona ułożyły się normalnie to zadania byłyby użyte w odwrotnej kolejności. W końcu to o nagrodę było bardziej widowiskowe i w ogóle. No i to zadanie wygrali Nagarote :o lol, oni mogli coś wygrać? :o
Choć na filmiku na youtubie z testów, to zadanie było ciut ciekawsze, a mianowicie przez tor przeszkód biegła tylko jedna osoba i dopiero gdy trafiła w to metalowe coś, druga osoba mogła pokonywać tor. Przy takich zasadach pewnie łatwiej byłoby Esamece.
No i Rodney na moście linowym ładnie się wyłożył :D.

A w zadaniu o immu aż się łezka w oku zakręciła. Tyle wspomnień.
Po pierwsze z Chin, gdzie James chciał podłożyć zadanie, ale Denise tak nieporadnie sobie radziła, że w końcy zdegustowany wygrał. :D
A po drugie z One World, gdy na takim samym zadaniu Kat i Troyzan biegali po kilka razy.

W tym zadaniu była strasznie głupia zasada. Do zwycięstwa były potrzebne 3 punkty, więc nie jest to wyższa matematyka i wiadomo, że będzie maksimum 5 rund, a plemiona mają 6 i 7 osób... Więc z tym sadzaniem jednej osoby przez niebieskich to taka lekka ściema.

Ogólnie zadanie ok, ale pojedynek Kelly i Mike'a :D OMG. Ja jestem w stanie wiele zrozumieć, ale to co robiła Kelly naprawdę mnie bolało. Do tej pory ją nawet lubiłem, ale jak mam ją oceniać, skoro nawet nie potrafi ułożyć 6 rzeczy i to z Mikiem, który jej pomaga?


Nagarote


Ogólnie nudno. Rzeczywiście Carolyn jest dobra :o Z roli agresora szybko przeszła do roli ofiary :o I czemu w poprzednim epie nie pokazali sceny Shirin, która widzieliśmy w krótkim przypomnieniu? Ja chcę ułyszeć jak ona "śpiewa" soundtrack z intra :3. A co do reszty to nuda. Nie mogę już patrzeć na Willa kompletnie, a przez merdż jestem na niego skazany jeszcze pewnie przez wiele odcinków :C.

Escameca


Po pierwsze fajnie, że nie skończyło się tu tak typowo: 3 niebieskich vs. 3 nie-niebieskich i Sierra pomiędzy.
ALE Rodney :o Nie ogarniam typa. Ale w tym epie mimo wszystko bardziej wkurzał mnie Joaquin, choć obaj są siebie warci. Te ciągłe przytulaski, machanie łapkami itd. Tragedia... I właśnie to zostało pokazane tak, że Rodney tam rządzi, a Joaquin zrobił z siebie jego posłuszną piczkę.
Jednak zgadzam się z tombakiem, że jego plan (niezależnie od wykonania) był dobry.
Gdyby poszło po jego myśli to Rodney, Mike, Dan, Kelly mieliby 4 osoby i mocno mogliby liczyć na dalszą współprace z Sierrą, Joaquinem i Tylerem co dałoby im większość i pozwoliło początkowo wygryźć niedobitki żółtych/czerwonych.

Jednak dzięki akcji Mike'a i Dana mamy ciekawą sytuację, bo w każdym pierwotnym plemieniu są już podziały i nie ma ani jednej większej zgodnej rodzinki.

No bo tak: niebiescy są najliczniejsi, ale oprócz solidnej trójki Dan, Kelly i Mike, mają tępego Rodneya, którego zdradzili i bystrzejszą Sierrę, która zdradzili i która mogła nawiązać jakiś pakcik z Joe.

Czerwoni pod względem liczości są drudzy, ale chyba za to są najsolidniejsi. Jenn, Hali i Joe to szczęśliwa rodzinka, a Will jakoś nie wydaje się być szczególnie przejęty faktem, że jest tam na doczepkę i typowe +1.

Żółci, dość, że najmniej liczni to jeszcze Shirin teraz znalazła się na uboczu. Myślę, że Tyler powinien nad nią popracować, że on tak nie zrobiłby, dla niego zawsze była wspaniała i w ogóle. :D

Także zapowiada się ciekawy ep za tydzień, bo jest dużo scenariuszy i nie ma wykrystalizowanych jakichś grubszych sojuszy, między którymi toczyłaby się walka. Pierwotne plemiona są za mało liczne i zbyt skonfliktowane, żeby przejąć kontrolę, a nowe są zbyt niezżyte i niespójne, żeby coś zrobić. Także czekam z chęcią na kolejny odcinek. Choć niestety domyślam się, że takiej fajtłapy jak Will nikt nie ruszy w pierwszym epie po połączeniu i ludzie rzucą się na zagrożenia.

Maciej-os
1st jury member
Posty: 172
Rejestracja: 28 lut 2015, 00:00
Lokalizacja: kolo/poznan
Kontakt:

Post autor: Maciej-os »

Rodney pokonany i bardzo dobrze. Szkoda ze on nie odpadł ale widoczny jest im potrzebny do przewagi. Zadania ciekawe szczególnie pierwsze o nagrodę. Kolejne podkładanie wyzwań wyeliminować zagrożenie u siebie i bardzo dobrze ze Joe został. Faworytami moimi nadal Jenn Hali i Tyler którego jest bardzo mało ale jak ktoś wyżej wspomniał pewnie we finale będzie Kelly Mike + ktoś trzeci. Racja sezon jest na dobrym poziomie taktycznym ciekawe teraz jak to wszystko będzie wyglądało po połączniu

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Jednak dzięki akcji Mike'a i Dana mamy ciekawą sytuację, bo w każdym pierwotnym plemieniu są już podziały i nie ma ani jednej większej zgodnej rodzinki.
Moim skromnym i uniżonym zdaniem, zabawa może się teraz rozegrać na dwa sposoby.

Wersja A: bardziej strategiczna. Dwoma biegunami będą po mergu Jenn i Owsiak.

Jenn ma za sobą:
- Hali, która zawsze i wszędzie pozostanie jej wiernym Ronem Wesley'em, Sancho Pansą, tudzież Prosiaczkiem.
- Joe'ego, który, jak wspomniałem, wypnie się teraz na Escamecę i pierdnie im w twarz, toteż zrezygnowanie z jego eliminacji było z ich strony głupotą.
- Łysą Cirie, której chyba to urodzinowe party nad kurczakiem zaćmiło zdolność oceny sytuacji i wydaje jej się, że jest ważnym członkiem sojuszu.

Owsiak natomiast ma za sobą:
- mojego sensei Dana
- Kelly, która będzie mu dozgonnie wdzięczna za to, że dzięki niemu w pięknym stylu wygrała dla plemienia IC-ek.

Mamy więc na razie 4:3. Swing vote'ami będą:
- Carolyn, do której najprawdopodobniej doczepi się teraz Tyler, który po zarżnięciu Joaquin'a nie ma już innych ziomali. Szacuję, że najprawdopodobniej będą trzymać się Jenn i jej ludzi, bo Carolyn jest bardziej z nimi zżyta, aniżeli Tyler z Owsiakiem, który utłukł mu przecież kolegę. Mielibyśmy więc 6:3 na korzyść Jenn.
- Żyrafa, która najprawdopodobniej wciąż chce zniszczyć wszystkich odpowiedzialnych za mord na Lindsey. Ok, zasiliła w poprzednim epie szeregi owsiakowego sojuszu, ale to pewnie tylko dlatego, że między kiłą a mogiłą wolała pomóc jemu niż Rodney'owi. Myślę, że po mergu może chcieć skumać się Jenn i Hali, aby zmieść z powierzchni ziemi ich obu. Byłoby więc już 7:3
- Świr-in i Rodney, którzy są teraz totalnymi singlami, a do tego wariatami, więc ch*j jeden raczy wiedzieć, co zrobią. Ale nawet jeśli oboje skumają się z Owsiakiem, da mu to tylko 5:7.
Mój wniosek: bye-bye, Owsiak, lecisz pierwszy. Być może nawet Kelly się na niego wypnie, bo uzna, że do tonącego statku nie warto wskakiwać.

Wersja B: taka bardziej z głębi dupy. Zauważmy, że ten sezon, acz bardzo fajny i śmiechuisty, jest na razie totalną klapą jeśli chodzi o strategię. Z sześciu dotychczasowych eliminacji, przynajmniej cztery były kompletnie beznadziejnymi ruchami. Może tylko wywalenie dwóch Azjatek miało sens. Ludzie głosują emocjonalnie, nie strategicznie. Dlaczegóż więc ten wesoły i wariacki trend miałby zmieniać się po mergu? Myślę, że Worlds Apart może dołączyć do takich sezonów jak Afryka, Samoa czy Nicaragua, gdzie połączone plemię nie podzieliło się natychmiast na dwa napieprzające się sojusze, a okazało się w pierwszym pomergowym epie zgodną rodzinką, która zgodnie wykurzyła se swojego grona jedną osobę (odpowiednio Clarence'a, Erika i Alinę). Taki więc Rodney czy Świrin mogą dostać w łeb stosunkiem głosów 11:1 i polecieć z płaczem na Ponderosę. W normalnym sezonie, takie osoby żyłyby teraz jak pączki w maśle, bo każdy zdawałby sobie sprawę z tego, że nie są zagrożeniem i starałby się ich użyć jako swing voty, a nawet dotargać ze sobą za fraki do finału, by łatwo wygrać. Ale ustaliliśmy już przecież ponad wszelką wątpliwość, że ten sezon normalny nie jest. Tak więc nie zdziwię się, jeśli wszyscy kolektywnie stwierdzą, że odpaść musi Rodney/Świrin, bo są annoying, bo są głupi, bo śmierdzi im z oka, bo śpią w szafce na stojąco, bo ich stara sra do gara, itp... A dopiero potem wykrystalizują się sojusze i rozpocznie prawdziwa bitwa - najprawdopodobniej właśnie między Jenn i Owsiakiem.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Ok, zaczynam uwielbiać ten sezon :D:D:D:D Takiej beki dawno nie było.

CZERWONI

O dziwo wygrali dwa zadania, aczkolwiek drugie było położone przez przeciwników. No ale to dobrze. Kelly faktycznie dała ciała, ale no kurde może to chwilowe zaćmienie tylko. Will, Hali i Jenn na razie mogą siedzieć spokojnie. Z kolei Shirin pokazała, że umie wyciągnąć wnioski i przestała irytować. Osobiście uważam, że Shirin zajdzie daleko. Nawet zaczynam ją rozważać jako zwyciężczynię. Dobra, do tej pory jej edit ssał, ale nagle ma odkupienie. Ta dramatyczna muzyczka przy jej wzruszającej historii nawet wytworzyła łezkę w moim oku. Jak dla mnie to w tej chwili robią jej edit totalnego underdoga, który osiągnie odkupienie. No i zostaje moja faworytka Carolyn <3<3<3 Jak ja ją uwielbiam. Chcę więcej jej konf pełnych ironii. "At this point we tolerate her" <3<3<3 No królowa!

W odcinku Will pokazał, że niezły z niego tancerz:
Obrazek
Beka! :D:D:D

NIEBIESCY

Skoro już o tańcu mowa, przeuroczy był taniec miłosny Rodney'a i Joaquin'a. Co za synchronizacja! I to bez muzyki czy też liczenia!

Obrazek

Szkoda, że z całego tego zamieszania nie wyszła np. eliminacja Dan'a (gdyby Rodney jego obrał na cel, może Sierra by na to prędzej poszła). No nie lubię i Dan'a i Mike'a, a wygląda na to, że są teraz na nienajgorszej pozycji. Z drugiej jednak strony jeśli miał odpaść Joe, to już lepiej, że odpadł Joaquin. Ogólnie nie przepadam praktycznie za nikim w tym plemieniu. Lubię tylko Joe i niewidzialnego Tyler'a. Ewentualnie czuję lekką sympatię do Sierry. Joaquin to drugi po Ninie z wyeliminowanych, którego mi żal. No ale mógł lepiej ukrywać swój romans z Rodney'em. Kończąc na samym Rodney'u - ja chcę go w grze jak najdłużej. On jest głównym źródłem beki dla mnie. Bawił mnie od samego początku do samego końca odcinka. Czekałem na blindside na nim i się doczekałem - jego miny były bezcenne :D Jednak dobry sezon potrzebuje porządnego idioty.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

No normalnie uwielbiam!!!!!!
Ja-nieee-wiem-nooo, weźcie mi wytłumaczcie jak sołtys wyjątkowo tępej krowie na rowie, co wy widzicie w tych rewardach, bo z tego, co zauważyłem, że jest tu trochę ich zwolenników
Ja lubię rewardy, bo to zawsze jakieś urozmaicenie od strategii. To gra, ale fajnie jest też poznać ludzi i ich osobowości. No i nazywa się Survivor nie tylko ze względu na przetrwanie w grze, ale też ze względu na przetrwanie na wyspie. Akurat ten reward mi się bardzo podobał, fajne były te żółwie i nawet w mojej opinii historia o ich 100 jajkach była ciekawa. No taki element natury w programie o przetrwaniu w warunkach natury powinien być.
W tym zadaniu była strasznie głupia zasada. Do zwycięstwa były potrzebne 3 punkty, więc nie jest to wyższa matematyka i wiadomo, że będzie maksimum 5 rund, a plemiona mają 6 i 7 osób... Więc z tym sadzaniem jednej osoby przez niebieskich to taka lekka ściema.
Oni nie pokazują całości zadań. Możliwe, że grali do 5 albo nawet do 10, a wyedytowali to tak, że grali do 3, bo więcej pojedynków by się nie zmieściło.

KONFY:

Jenn - 2 (26)
Rodney - 7 (22)
Carolyn - 1 (21)
Mike - 2 (19)
Shirin - 5 (15)
Joe - 2 (14)
Will - 0 (13)
Dan - 1 (11)
Hali - 1 (11)
Sierra - 4 (10)
Kelly - 1 (9)
Tyler - 0 (7)

Joaquin - 2 (10)

Vince - 12, Max - 10, So - 7, Lindsey - 7, Nina - 6

hp
1st voted out
Posty: 5
Rejestracja: 27 lut 2015, 00:00
Lokalizacja: Pozna?
Kontakt:

Post autor: hp »

Bardzo podobał mi się ten epizod :) Cały był dobry, ale nie ukrywam, że perełką była mina Rodneya po eliminacji Joaquina :D Gościu jakby w ogóle nie rozumiał, co się dzieje. Wszak myślał, ze swoją grą rozwala system. Pomylił się. A co najistotniejsze to sam przyczynił się do rozwalenia sojuszu i eliminacji najbliższego współplemieńca - bo przecież to on chciał połozyć zadanie. Mike więc je położył (co okazało się nie lada wyczynem przy anty-zdolnościach Kelly - którą mimo to wciąż lubię), ale potem zagrał według własnego scenariusza. Muszę przyznać, ze Mike zaczyna plasować się coraz wyżej w mojej hierarchii. Obok Siery i Joe to mój trzeci ulubiony niebieski zawodnik. Pozostała trójka może odpaść nawet zaraz.

U czerwonych nudno. Shirin się trochę rehabilituje. ale myślę, ze znów z czymś wyskoczy.

Zaskoczyła mnie zapwoiedź kolejnego epizodu - myślałem, ze jeszcze jeden odcinke pobędzimey w tych składach. A tu połączenie. Otwierają się więc nowe możliwości. Mam tylko nadzieję, że i tak nie uda się dzięki nim odratować Rodneyowi i że to on poleci na najbliższej radzie. Za to liczę tez na to, że poprawi się sytuacja Joe. Wrócą jego sojuszniczki, więc powinno mu być łatwiej.

Tydzień czekania, trzeba jakoś wytrzymać.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: frasiek »

ciriefan pisze: NIEBIESCY

Skoro już o tańcu mowa, przeuroczy był taniec miłosny Rodney'a i Joaquin'a. Co za synchronizacja! I to bez muzyki czy też liczenia!

Obrazek
https://youtu.be/RZLO0_epITc?t=2m52s

Rodney się uczy od najlepszych :D

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 30: Worlds Apart”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości