S30E07 "The Line Will Be Drawn Tonight"

Versinn
3rd voted out
Posty: 25
Rejestracja: 18 lut 2015, 00:00
Kontakt:

Post autor: Versinn »

Obrazek

Szirinka dobrze to określiła - nazwa plemienia naprawdę beznadziejna. xD
Ale od początku - dlaczego nie ma intra? Toż to skandal i granda. Brak czasu antenowego? Pff. A wystarczyłoby wyciąć nic niewarte konfy Willa.
Jak dobrze, że tam na plaży przy spotkaniu pojawił się wesolutki hashtagMerge! :v O rany, sami byśmy na to pewnie nie wpadli.
Zadanie o immunitet powracające, aczkolwiek jakoś lubię oglądać takie klasyki. Sterczenie na palu, czy wpieprzanie zmiksowanej, obrzydliwej wałówy jakoś zawsze cieszą moją mordkę. Dobrze, że udało się zgarnąć naszyjnik Joe, bez niego byłby zapewne głównym celem późniejszego głosowania.
Mimo, że układ sojuszy nie do końca rozłożył się po mojej myśli (wolałbym żeby Carolyn trzymała się z "No Collar") to i tak uważam, że było emocjonująco i ogólnie był fun. Eliminacja Kelly jako osoby nie parzy i nie ziębi - laska nie zrobiła nic specjalnego. Jeśli by natomiast patrzeć pod katem Kelly vs. Jenn - cieszę się, że to ta pierwsza pożegnała się z wyspą.
Kontynuując. Mam nadzieję, że niedługo Will odpadnie. Błagam was - ile można się turlać z odcinka do odcinka? On i Rodney to w tej chwili chyba dwie najbardziej irytujące postacie. Szkoda, że Sierra sprzymierzyła się z niebieskimi. Tak bardzo narzekała, tak hejtowała, a miała okazję teraz wymierzyć soczystego kopa w ich w cztery literki. Co do Tylera - koleś wydaje się być opanowany i całkiem rozumny. Dodatkowo nie zgrywa takiego śmieszka "na siłę" jak np. Dan. :P

Mam nadzieję, że program wygra Carolyn albo Hali. Ewentualnie Shirin. :P

I mam też nadzieję, że następne odcinki utrzymają chociaż poziom tego epizodu.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Nie będę się rozpisywał o wszystkim, bo nie ma o czym pisać. :D

1. Eliminacji Kelly mocno neutralna, bo i sama Kelly nie wzbudzała we mnie emocji. Nie mogę powiedzieć, że mnie wkurzała, ale lubić to też nie lubiłem jej.

2. Jenn - ruch ładny, ale i tak jakoś za nią nie przepadam.

3. Will - omg. Jak ja go strasznie nie znoszę. Ruch może i ciekawy. Dobrze, że w końcu się ogarnął, że w pierwotnych czerwonych jest tym 4, ale moim zdaniem za szybko po merdżu ich wystawił. Zobaczymy jak na tym wyjdzie, ale oby jak najgorzej! Niestety każdy widzi jak Will jest i niestety zawsze znajdzie się ktoś lepszy/groźniejszy do wywalenia. Przecież on nawet wstając z pieńka i idąc do głosowania prawie się wywalił!

4. Carolyn i Tyler - zaskoczyło mnie, że wybrali jednak niebieskich.

5. Zgadzam się z poprzednikami, że eliminacja Kelly tak naprawdę jest dobra dla prawie wszystkich, bo to zawsze jedna osoba mniej, a rąk sobie niebiescy i żółci brudzić nie musieli.

6. Ogólnie podoba mi się ta sytuacja, że mamy dwa dość małe rywalizujące sojusze i sporo osób po środku, które same nie wiedzą z kim wolą grać. Mogą dołączyć do jednej grupki, zmieniać strony, albo nawet zrobić 3 stronę :D.

7. Rodney xD Jego pomysł sojuszu z Carolyn, Willem i Kelly wyglądał na tak bardzo dupy. Może jednak rzeczywiście Will i Carolyn mają dobry kontakt i jakiś pakt?

8. Sezon trzyma poziom i póki co wciąż zapowiada się ciekawie.

Milionowski
Posty: 4
Rejestracja: 16 kwie 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: Milionowski »

frasiek pisze:
Milionowski pisze:Tak ogólnie czytam Wasze wypowiedzi i jestem delikatnie mówiąc zdziwiony. Wydaje mi się, żę wszystko oceniacie pod względem emocji, zero strategii.
Masz rację, wydaje Ci się.

Jeżeli chodzi o strategię to sezon zaczyna robi się bardzo ciekawy, a jeżeli chodzi o emocje to gracze okazują się być bardzo wyrachowani i nie mają żadnych oporów, aby działać razem z ludźmi, którzy im wcześniej wbili nóż w plecy.

Ja osobiście jest trochę zaskoczony, że mi się takie wyrachowanie podoba, ale to pewnie dlatego, że praktycznie wszyscy zawodnicy mają takie podejście i nie muszę oglądać jak wyrachowany wygrywa dzięki złamaniu cudzego zaufania.
No tak, gadanie o tym, że Will to do dupy zrobił i że wbił nóż w plecy, mamy nadzieję, żę odpadnie następny, blablabla....a nikt na forum nie dostrzega, żę należy się właśnie układać z blue collars, co rozumieją white collars(poza Shirine).
frasiek pisze: A w związku z powyższymi to wyeliminowanie Kelly to był na dzień dzisiejszy wygląda na ruch najgorszy z możliwych, bo czyni zagadnienie jeszcze wyraźniejszym. Żeby dołączać do blond trójki wspartego Sheereen to trzeba samemu mieć ze sobą 3 inne osoby, żeby mieć w miarę bezpieczną pozycję w sojuszu 8 osób, podczas gdy pozostając po stronie Niebiesko-białej jest się w luźnym pełnym opcji sojuszu 7-osobowym.
Wyeliminowanie Kelly to był ruch najlepszy z możliwych, gdyż była ona wiernym blue collar, a chodzi przecież o to by sobie do gardeł skoczyli, ona mogła uspokajać cały team.

Vogue.
6th jury member
Posty: 525
Rejestracja: 04 sie 2010, 00:00
Lokalizacja: Krak?w
Kontakt:

Post autor: Vogue. »

Świetny odcinek! Wszystko zostało już napisane, więc w skrócie - sezon bardzo, bardzo mi się podoba, dużo się dzieje i mam kilku faworytów. Tak jak Stach, kibicuję Tylerowi, Carolyn i Mikeowi, a także Joe. To moja ulubiona czwórka i mocno trzymam za nich kciuki. Ruch Jenn bardzo dobry, ale strasznie jej nie lubię (nie pod względem gry tylko zachowania). Mam nadzieję, że jak najszybciej odpadnie Will i Dan, Kelly była mi obojętna. Rodney jak zwykle trzymał poziom :D.

TigerMan
5th voted out
Posty: 70
Rejestracja: 26 lis 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: TigerMan »

Pierwsze epizody pokazujące merge są zawsze najlepsze. Ten sezon nie jest inny :)

Zgadzam się z komentującym wyżej (Milionowski) , że Kelly była najistotniejszym elementem głównego sojuszu. W poprzednim odcinku (tak myślę) Rodney rozmawiał z Joaquin, że po drugiej stronie ma Kelly, która będzie dla nich lojalna itp. Tak więc ta pani łączyła w przyjaźni Rodney'a i Mike'a. Nie dziwię się, że odłożyli swój spór i połączyli siły w głosowaniu, jak jedna szczęśliwa rodzina. Blue Collar mimo wszystko jest najbardziej zjednoczonym plemieniem, a mieli tak wiele sporów, różnic w głosowaniu. Teraz Rodneya nic za bardzo nie będzie trzymać po stronie Mike'a, co wynika z zapowiedzi. Ale i tak sceptycznie do tej zajawki podchodzę, bo mogą wciąż pozostać zjednoczeni. Jeżeli ci wszyscy gracze są jako tako inteligentni, to za wszelką cenę powinni wyeliminować przynajmniej dwie osoby z trio Joe-Hali-Jenn. Bo nie ma żadnych szans dla innych, aby ich rozdzielić. Widać od razu, na pierwszy rzut oka, że są F3. Mogliby się z tym przynajmniej kryć. Tak więc decyzja Will'a, Rodney'a, Sierry, Carolyn/Tyler po części jest dla mnie zrozumiała.

Shirin - w końcu czuje, że należy do jakieś grupy, więc będzie lojalna do końca czerwonym ludziom, tak przynajmniej myślę :P

Sierra - To jest zagadka. Ma nawet większą niechęć do swojego pierwotnego szczepu niż Rodney, a mimo to pozostała wierna. Moim zdaniem jest po prostu za dużo ludzi w połączonym plemieniu, więc co za różnica czy będzie f5 z jednymi czy drugimi. Jednak, jeżeli wyjdzie, że będzie ślepo dążyć przez wiele kolejnych rund za niebieskimi, to znaczy, że jej gra kuleje. Mam nadzieję, że jej nieobecność w tym odcinku jest już jednorazowa i to taki wstęp ala cisza przed burzą :) Jak wyczeka odpowiedniego momentu, to może daleko zajść. Niech inni się wybijają nawzajem. Póki co ma bardzo dobrą pozycję under the radar.

Carolyn/Tyler - bradzo ciekawe duo i zupełnie popieram ich decyzję. Jeżeli w dalszym ciągu będą ukrywać swoją więź, to mogą wszystkich zaskoczyć i przejąć całkowicie stery gry.

Jenn - bardzo dobrze zagrała w tym odcinku, ale mogła bardziej się starać zebrać głosy na swoją stronę. Jeżeli wykorzysta w next odcinku niechęć Rodney'a do Mike'a, to uratuje swoje trio po raz kolejny.

Oby sezon się nie załamał i był dalej nieprzewidywalny.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

frasiek pisze: Właśnie ten odcinek pokazał, że słuszne było utłuczenie Joaqiuna, bo zaowocowało podziałem 8 do 4 i tylko HII powoduje, że bezkołnierzyki są jeszcze w grze.
To, że Joaquin rozbiłby od wewnątrz niebieskich byłoby o wiele bardziej prawdopodobne niż to, że Joe wygra wszystkie immunitety do końca gry. Poza tym dopóki Joe jest w grze.
Przykro mi, ale tu pozostanę zażarty, uparty i nieugięty :lol: Owsiak zalepił sobie oczy serduszkami WOŚP-u i w tym radosnym nastroju nie zauważył, iż:
- Joaquin nie miałby na razie powodu "rozbijać niebieskich od środka". O wiele poważniejszym zagrożeniem jest dla wszystkich Gang Blondynek.
- Więcej - w obecności Joaquina, Carolyn i Tyler przeskoczyliby do owsiakowej bandy tym chyżej. Ok, i tak przeskoczyli, ale Allah jeden raczy wiedzieć, na jak długo i jak trwała jest obecnie ta nowa i egzotyczna więź. Obawiam się, że mniej więcej tak, jak reklamówki z Lidla.
- Jeszcze więcej - gdyby Owsiak nie zniszczył Joaquina, Rodney pozostałby jego. Wydaje mi się, że nasz pocieszny świrusek stara się grać na swój sposób uczciwie i z pewnością nie planowałby teraz tego krwawego odwetu na Owsiaku, który już zapowiadał w konfach i którym uwodzi nas zapowiedź następnego epa. Nie miałby do Owsiaka żadnego "ale" i pozostałby lojalny.
- Jeszcze trochę więcej - dając w kaczan Joe'mu, ukryty idol Gangu Blondynek, choćby nie wiem, jak się starał, nie uchroniłby swoich właścicieli od stracenia jednej osoby, głównie dlatego, że jednej z "blondynek" już by nie było. Konkretnie, tej najmniej seksownej. Źle użyty, mógłby nawet doprowadzić do eliminacji już drugiej. W ten sposób Gang przestałby istnieć, a to jest dla Owsiaka, jakby nie było, korzystne.
- Pif-paf :D
Rodney jest wystarczający inteligentny, bo ta gra nie wymaga żadnej wielkiej inteligencji. Ot po prostu to nie jest sezon, gdzie dwie osoby grają, a reszta im ufa, więc zaczyna decydować kto jest w stanie wykonać to co zaplanował.
You've got me here :D
A niby czemu Rodney miałby się bawić w "karalucha" i stać się pierwszym do odstrzału po ewentualnym zwycięstwie niekołnierzyków?
Czy powinien to zrobić, czy nie, to już inna kwestia, ale Jenn z pewnością powinna była nad tym popracować. Usiąść, porozmawiać, poprzekonywać, poobiecywać gruszki na wyspie, zatrząść cycuszkami... ewentualnie przekonać Łysą Cirie, żeby zrobiła to za nią.

Jak wyżej. (w odniesieniu do Żyrafy)
Niedokładnie jak wyżej. Wydaje mi się, że kto jak kto, ale Żyrafa to już na pewno powinna pomyśleć o kopnięciu Escameki w puzon. Po pierwsze: jako zwierzę parzystokopytne, ma ku temu niezłe warunki. Po wtóre: przyrównujesz do tej sytuacji południowopacyfikowego karalucha, jednak obawiam się, że - jak mawia moja mama, kiedy pytam o jej wyniki w nauce - "to były inne czasy". Latka lecą i styl gry w Survivor ulega zmianie, nawet w stosunku do tego, co było w sezonie 23. Obecne sezony są bardziej dynamiczne. Teraz gra jest bardziej zmienna, pagongowanie odeszło już do lamusa, praktycznie na każdej radzie, zarżnięty zostaje ktoś z innego sojuszu, a zielone, bardzo wnoszące literki "blindside" rażą nas praktycznie co tydzień (ta nieprzewidywalność zahacza wręcz czasem o przesadę i dostarcza pewnie argumentów zwolennikom teorii o ustawianiu programu, ale nie o tym mowa). "Zdrady" stają się integralną częścią gry i nie wiążą się już z takimi emocjami. Wątpię więc, żeby Żyrafę spotkały podobnego rodzaju przyjemności, jak Cochrana ze strony Jima, Keitha i Whitney. Wątpię też, żeby Żyrafa nie miała szans na ułożenie sobie życia po przeskoku i czy koniecznie musiałaby być do odpadki tuż po Escamece. Wtedy sytuacja była bardziej sztywna - były po prostu dwie grupy. Teraz skacząca Żyrafa mogłaby się ustawić gdzieś pomiędzy sojuszem bezkołnierzykowców i pożółkłych kołnierzyków, po czym wyszczerzyć zęby i robić za swing vote. A jak przypomnę sobie miły wieczorek w Escameca tuż po eliminacji Lindsey, mam wrażenie, gdziekolwiek by nie wylądowała, gorzej już by nie było :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Stach
4th jury member
Posty: 399
Rejestracja: 23 sie 2011, 00:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Stach »

Nie rozumiem hejtu na Willa za przeskok, co w tym takiego złego, że przeskoczył tam gdzie ma większość?
No chyba, że wkurza Was jego charakter, ale przecież sam w sobie ruch miał sens.

Swoją drogą, wreszcie rada na której nie ma ani jednej osoby, która by wiedziała o wszystkim :wink: Trzeba zaznaczyć, rzadko się tak zdarza w Survie.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Mnie wkurzają jego "zabawne teksty", a gra... to jego gra, on walczy o kasę i wedle mnie niech skacze sobie od sojuszu do sojuszu. Mi zależy tylko na tym, aby moja trójeczka faworytów nie ucierpiała przez niego.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

No bez kitu, przeskok Łysej Cirie jest pierwszym w grze objawem tego, że ma pod kopułą coś więcej niż nitkę trzymającą uszy, więc podobnie jak Stach, nie wiem, co niektórzy z Was do niego mają :D

Jak byście widzieli jego szanse w F4 z Jenn, Joe'm i Hali? Albo nawet w F5 ze wspomnianymi oraz Carolyn, gdyby nie zdecydowała się przeskoczyć?

No tak, zapomniałem. Immunity run :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Jakby trójkąt blondynek myślał, to by chcieli go w final 3 :D Nie hejtuję ruchu, po prostu nie lubię go na tyle, że co by nie zrobił to i tak życzę mu jak najgorzej :D

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Umbastyczny »

Dokładnie. To jaki ruch zrobił nie ma znaczenia. Ja go nie lubię za to, że jest Willem xD
A co do ruchu, to tak jak pisałem: świetnie, że przejrzał w końcu na oczy i szuka nowych rozwiązań i układów, ale głos na Hali może trochę zbyt wczesny. Dobrze, że zaczął myśleć, ale i tak on jest tragiczny i nie mogę na niego patrzeć :D.

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Post autor: damian300d »

No i mamy Mericę - dziwne że nikt nie wpadł na ten pomysł wcześniej. Ogólnie nazwa nie brzmi jakoś tragicznie, ale patrząc na jej geneze to jednak jest beznadziejna.

Jeśi chodzi o eliminację Kelly to odrobinę jest mi jej szkoda. Dotąd nieźle sobie radziła i miała całkiem dobry plan na przyszłość. Jednak sama jest sobie winna, bo chociaż mogła poudawać przed No Collars, że chce z nimi dalej grać. A ona od razu radośnie wpadła w ramiona Mike'a i zero kontaktu z byłym plemieniem. Myślę, że decyzja o wyrzuceniu Kelly ma sens. Ona jako jedyna miała dobre relacje z każdym Blue Collar. Sojusz z Mike'em, z Rodneyem, ze Sierrą też miała dobry kontakt, jakoś ich łączyła - teraz jak jej zabraknie może sie posypią. Choć lepiej by chyba zrobili gdyby pozbyli się Mike'a, który jest sporym zagrożeniem.

Ruch Jenn z HII i reakcje na TC, zwłaszcza radość No Collars+ Shirin świetna <3 Jednak fakt, że Jenn tak szybko została zmuszona do wykorzystania HII nie napawa mnie optymizmem. Zwłaszcza, że aż 8 osób głosowało przeciwko nim. Do tego są dosyć zamkniętą grupą przez co ciężko będzie im zyskac nowych sojuszników. Dziwię się w sumie że Shirin tak łatwo się z nimi zgrała. Zresztą jakoś nie było widać, żeby się szczególnie starali przeciągnąc kogoś na swoją stronę. Szkoda ;( bo ich lubię najbardziej.

Sierra mocno mnie zawiodła. Tyle się nagadała jak to nie cierpi swojego plemienia, że skończyła z nimi, a jakoś nie było widać żeby szukała nowych możliwości. Liczyłem na jakiś big move z jej strony, mam nadzieję że Sierra nie zostanie pionkiem niebieskich i jeszcze dotrzyma swoich słów.

Rodney zrobił na mnie wrażenie. Spodziewałem się, że po eliminacji Joaquina będzie wrzeszczał, rzucał czym się da itd a okazał się całkiem opanowany. Jego pomysł sojuszu, tez nie najgłupszy, tyle że Kelly raczej wybrałaby Mike'a niż jego, ale widać że dogaduję się z Carolyn.

Nie licząc sojuszu No Collar+Shirin, to najbardziej kibicuję Tylerowi i Carolyn. Szkoda że zgrali się z Robotnikami, ale ewidentnie nie pasowali do paczki Jenn, gdzie zresztą byliby na samym dnie. Są bardzo zgrani, a jednocześnie tego nie okazują przez co nie są na celowniku. Mają niezłą strategię, no i Carolyn była niezła w IC

Szkoda, że ta płaszczka czy co to tam było tak nie uwaliła Dana że musiałby opuścić grę z przyczyn medycznych. Nie cierpię gościa. Rozśmieszyła mnie chęć z jaką Shirin chciała go obsikać. Najpierw nawiązywała do Hatcha latając z gołą dupą, a teraz chciała być jak Kathy. Widac, że jest ultrafanką.

Will to ma przerąbanę, albo go wszyscy olewają albo wystawiają do wiatru. Teraz próbował coś wykombinowac i nie bardzo mu to wyszło. I dobrze bo go nie lubię, a jak zdradził Hali, Jenn i Joe to już w ogóle życzę mu jak najszybszej eliminacji. W ogóle nie rozumiem skąd taka nagła zażyłość między nim a Rodenyem - nie spodziewałbym się tego.

Jeśli chodzi o Mike'a to mam o nim pozytywną opinię, ale jest w nim coś co co sprawia, że jakoś niezbyt za nim przepadam. Ale jeśli ma wygrać ktoś z Robotników to niech to będzie on, chyba że Sierra się ogarnie.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S30E07 "The Line Will Be Drawn Tonight"

Post autor: Davos »

Bardzo zacny odcinek. Po mergu na ogół dzieje się sporo, ale naprawdę ciekawie robi się wtedy, kiedy łączą się ludzie z 3 różnych plemion i dlatego tak lubię trójplemienne sezony :) Tutaj mieliśmy 5 osób z Blue collar, 4 z No collar i 3 z White Collar, przy czym do podziałów plemiennych doszły jeszcze różne wewnętrzne waśnie, no i jakieś tam więzi zawarte po przemieszaniu.
Rada wyszła super i cieszę się, że Jenn się uratowała :) Zgarnęła aż 7 głosów więc to był jeden z lepiej użytych HII w Survivor. Choć trochę szkoda Kelly, bo ją lubiłem i prowadziła fajną grę. Może nie jakoś wybitnie efektowną, ale skuteczną. Z drugiej strony - uderzenie w nią przez sojusz z No collar było mądrym ruchem, bo Kelly na późniejszym etapie byłaby sporym zagrożeniem w ewentualnym finale i tuż przed nim.
Rodney w tym odcinku o dziwo wypadł całkiem pozytywnie. Po tym, jak ludzie z jego plemienia odstrzelili mu Joaquina, wkurzył się na nich, ale nie zrobił awantury, tylko planuje zemstę na zimno, w odpowiednim momencie. Pomysł, żeby skupić wokół siebie Kelly, Carolyn i Willa był dość egzotyczny, ale o dziwo Willa na to złapał i dzięki temu wyciągnął go z No collar. No i to chyba też Rodney wpadł na pomysł, żeby przetestować lojalność Willa i powiedzieć mu, żeby głosował na Hali. Niezłe zagranie.
Tyler i Carolyn byli "swing votes", ale dziwię się, że wybrali sojusz z Blue collar. Moim zdaniem powinni postawić na No collar, żeby rozbić najliczniejszą grupę, czyli niebieskich, a dopiero na dalszym etapie razem z ich niedobitkami wziąć się za trójkę z No collar. Bo gdyby teraz udało im się ustrzelić Jenn i dalej Joe z Hali, na dalszym etapie sami staliby się celami.
Will też mnie zdziwił, że tak łatwo łyknął przynętę Rodneya i Mike'a i dał się namówić na głosowanie na Hali. Nie mówię, że samo odwrócenie się od czerwonych byłe złe, bo on tam robił za numer 4, ale powinien ten przeskok zrobić trochę później, bo po wyeliminowaniu Jenn, Joe i Hali nie miałby w grze nikogo, z kim by grał dłużej i byłby zdany na łaskę innych. I coś czuję, że by go szybko wykopali.
No i jest jeszcze Sierra. Jej też się dziwię, bo ona w przeciwieństwie do Rodneya nie miała większych powodów, żeby trzymać się ludzi, którzy ją wcześniej zdradzili. A skoro wcześniej tak buńczucznie zapowiadała, że nie ma już wśród niebieskich przyjaciół to dziwię się, że z nimi głosowała. Zwłaszcza, że nikt z tej ekipy nie wziąłby jej do finału. Ona już powinna dla własnego dobra myśleć o jakimś przeskoku.
Mike z jednej strony dobrze grał socjalem i zdołał nie tylko ugłaskać, przynajmniej chwilowo, Rodneya, ale też przekonał do siebie Carolyn i Tylera, którego wcześniej też zdradził. Tyle, że teraz chciał wymierzyć w Joe, którego dopiero co wcześniej ocalił, bo nagle przypomniał sobie, że on jest zagrożeniem... Rychło w czas :P Gdyby wykopał go na poprzedniej radzie to miałby problem z głowy, a w grze zostałby Joaquin, który byłby teraz po stronie Blue collar, a dodatkowo Rodney nie byłby wkurzony na Mike'a.

Zadanie o immunitet klasyczne, ale przynajmniej były emocje i ładna walka o immunitet. Cieszę się, że wygrał Joe, bo lubię gościa, a wszyscy w niego celowali. Ale nie zmienia to faktu, że on, Jenn i Hali nadal są w ciemnym dupsku i muszą się ostro napracować, jeśli chcą przetrwać, bo same immunitety im nie wystarczą. Ja bym na ich miejscu próbował jeszcze pozyskać Tylera i Carolyn i dodatkowo skłócić niebieskich i nastawić ich przeciwko sobie.

Z innych spraw: dziwaczna jest ta nazwa połączonego plemienia czyli "Merica". Choć bywały gorsze. Pozdrawia Huyopa z poprzedniego sezonu :D
No i rada plemienna była zabawna, a przynajmniej moment, w którym Will powiedział, że po mergu jest tyle różnych układów i możliwych kombinacji, że nawet Jeff może odpaść i lepiej, żeby miał przy sobie HII :D Może i gracz z Willa marny, ale tym tekstem mnie rozłożył :)
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 30: Worlds Apart”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość