4.24 - 4.finał
Masakra. Co za okropny finał sezonu. Gorszym zwycięzcą byłaby chyba jedynie Maddie.
Bracia - idiotyczny twist szczerze mówiąc. Z początku niby mieli być wielkim zagrożeniem, bo 2 osoby grają jako jedna, mogą być w 2 miejscach na raz, co 2 głowy to nie jedna... No właśnie. Te 2 puste głowy to nie to samo co jedna i wygrali, bo byli zerowym zagrożeniem i w finale mieli nielubianą Kelsey XD Jako ludzi naprawdę ich polubiłem, sympatyczni, z poczuciem humoru, blablabla. Ale nie o to chodzi. Jako gracze żenada. Jeszcze Nick'a dało się znieść, ale próby gry Philipp'a dawały mi deja vu miny Woo, te bolesne próby myślenia. A hitem sezonu było jak Cassandra ich oszukała i użyła veto, a oni chcieli... nominować siebie, bo zostali oszukani! I ktoś taki wygrał, no błagam XD
Kelsey - w final 2 to jej kibicowałem, ale rozumiem, czemu nie dostała głosów. Mistrzynią socjalu to ona nie była (mówienie Cass wprost, że nie ma szans na wygraną z kimkolwiek - WTF?!). Ale ona przynajmniej grała, wykonywała ruchy, walczyła. Co do niej jako osoby ogólnie ją lubiłem, choć momentami miałem odmienne zdanie.
Tim - im dalej w grze tym mniej go lubiłem. Osobowością był w porządku, nie był głupi, ale oceniając jego grę teraz już jako całość, to też jakiś wow nie był.
Cassandra - zawodnik sezonu (jednak Mitch był za krótko, żeby odebrać jej ten tytuł). Kłamała, manipulowała, wykonywała ruchy, do tego świetna postać telewizyjna. Czego chcieć więcej? Queen Cassandra!
Joel - spodziewałem się po nim więcej. Tak naprawdę nie pokazał wiele, za 2 miesiące nie będę o nim pamiętał.
Nikki - element humorystyczny sezonu. Lubię ją, ale gracz z niej był żaden.
Jared - trochę mi go szkoda. Zazwyczaj nie lubię postaci typu "alpha male", ale jego polubiłem i miał cały czas cel na swoich plecach, chociaż no też powinien był ukrywać showmance z Kelsey. Mam nadzieję, że dostanie drugą szansę na grę bez niej.
Podsumowując: to najgorszy z wszystkich sezonów BB Canada jak do tej pory. Dla mnie obsada była albo antypatyczna albo kiepska w grze. Niewiele osób chciałbym zobaczyć ponownie. Tak naprawdę chcę powrotu tylko: 1. Mitch'a 2. Cassandry 3. Jareda 4. ewentualnie Loveity
Teraz pozostaje czekać na kolejny sezon BB US :)
Big Brother Canada 4
- ciriefan
- sole survivor
- Posty: 5986
- Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
- Winners at War: Natalie
- Survivor AU All Stars: Shonee
- Kontakt:
- tombak90
- sole survivor
- Posty: 2664
- Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
- Lokalizacja: Poznań
- Winners at War: Tony
- Survivor AU All Stars: David
- Kontakt:
Big Brother Canada 4
2021 dalej w natarciu. Nikki, tej śmiesznej Angieleczce, też się niestety ostatnio zmarło: https://bigbrother.fandom.com/wiki/Nikki_Grahame
...
A związku z tym, że chyba mnie tu jeszcze nie było, wspomnę tylko, że sezon dość marniasty. Strategicznie najbardziej naszałapuciła Cassandra, która flołtowała sobie dzielnie prawie do końca, a osobowościowo zrobiła ten sezon na glanc do spółki z dwójką przybyszy z "zagramanicy". Pozostałej x-nastki prawie nie pamiętam. Hejciłem klony Jillian i Emmeta, które i tak uchowały się dłużej niż powinny, zwłaszcza, że klonica była chyba z twistowego odzysku. Jakiś tam El Nerdo w babcinym sweterku po raz kolejny przełamywał swoje słabości, po raz kolejny nie poznali się na nim aż do końcówki, po czym po raz kolejny wszystko się w owej końcówce obsmarkało - nowość w Radiu Zet. Dallas zdecydowanie niezasłużony olstar - był tam chyba nie tyle, żeby coś ugrać, ile bardziej żeby sobie pogłupeczkować i powznosić jakieś tam dzikie okrzyki tęsknoty za prochami. Szkoda mi było niejakiej Lovity - choć pamiętam głównie imię oraz to, że miała tam ciężkie życie przez te swoje pięć rund, czy tam ile im zajęło, żeby w końcu ją dojechać, mimo że cała chata szykowała się na to od samego początku. A te dwa zwycięskie pikacze pozwolę sobie zbyć milczeniem, bo chyba nawet sama produkcja nie tak wyobrażała sobie kolejnego "zwycięzcę"
...
A związku z tym, że chyba mnie tu jeszcze nie było, wspomnę tylko, że sezon dość marniasty. Strategicznie najbardziej naszałapuciła Cassandra, która flołtowała sobie dzielnie prawie do końca, a osobowościowo zrobiła ten sezon na glanc do spółki z dwójką przybyszy z "zagramanicy". Pozostałej x-nastki prawie nie pamiętam. Hejciłem klony Jillian i Emmeta, które i tak uchowały się dłużej niż powinny, zwłaszcza, że klonica była chyba z twistowego odzysku. Jakiś tam El Nerdo w babcinym sweterku po raz kolejny przełamywał swoje słabości, po raz kolejny nie poznali się na nim aż do końcówki, po czym po raz kolejny wszystko się w owej końcówce obsmarkało - nowość w Radiu Zet. Dallas zdecydowanie niezasłużony olstar - był tam chyba nie tyle, żeby coś ugrać, ile bardziej żeby sobie pogłupeczkować i powznosić jakieś tam dzikie okrzyki tęsknoty za prochami. Szkoda mi było niejakiej Lovity - choć pamiętam głównie imię oraz to, że miała tam ciężkie życie przez te swoje pięć rund, czy tam ile im zajęło, żeby w końcu ją dojechać, mimo że cała chata szykowała się na to od samego początku. A te dwa zwycięskie pikacze pozwolę sobie zbyć milczeniem, bo chyba nawet sama produkcja nie tak wyobrażała sobie kolejnego "zwycięzcę"
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości