S31E09 "Witches Coven"

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Powinienem po tym odcinku tryskać szczęściem, entuzjazmem i nasieniem, bo stało się wszystko to na co liczyłem. Łygylsłorf wreszcie dostała w mortadelę, a żadna z trzech wiedźm nie poszła jeszcze na stos. Jednak niestety, nic nie tryska i wcale nie jestem przekonany, czy problem leży po mojej stronie.

Nie leży. Seksuolog powinien raczej nawiedzić edytorów, bo są tak niedoj**ani, że najwyraźniej przekłada się to także na mózgownice. Zakończenie odcinka było tak głęboko z dupy, że brakowało jeszcze wielkiej, dmuchanej rybki Nemo, która by wypiznęła z wody i ich wszystkich zgniotła.

Co do jasnej cholery wstąpiło w Jeremy'ego i jego dwóch nerdów? Co wspólnego mieli ze sobą Tasha, Joe oraz - buahaha - Kimmi, Solejuk i Łygylsłorf, że trzeba było nagle lecieć na nich z piłą motorową, i to jeszcze z ostrzem skierowanym w napompowany pysk Łygylsłorf? Czyżby ta piątka miała ze sobą jakiś sekretny pakt przyjaciół piwa? Czyżby Łygylsłorf była aż tak blisko Joe'go, że Jeremy i nerdy utrącili ją by go osłabić? Tylko na ch*j go w takim razie ostrzegać, skoro teraz będzie tym bardziej wiedział, że ma wygrywać immunitety, szukać immunitetów, modlić się o immunitety i w ogóle srać na myśl o immunitetach? O co w tym wszystkich chodzi? Gdzie jest krzyż? Na te i inne pytania odpowiedzi niestety nie było, więc odcinek uważam za nieudany.

Co do editu Łygylsłorf, moja teoria jest taka: nie burzcie się, bo nie od dziś wiadomo, że ostatnie na czym zależy edytrom to satysfakcja widza. Łygylsłorf miała pełnić rolę wabika oglądalnościowego na tych, którzy jarają się słodkimi czasami roku 2000, gdy surwajwors biegali sobie bez celu po plaży, zastanawiając się co to jest Tribal Council i czy oby na pewno można na niej głosować w porozumieniu (ostatecznie dochodząc do konkluzji, że chyba jednak nie można). Wabik najprawdopodobniej w jakiś tam sposób spełnił swoją funkcję, tak więc Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść. Albo siedzieć z zamkniętą gębą przez 9 odcinków z dwiema konfami na krzyż.

Joe należy najwyraźniej do tych, którzy kręcą kołem fortuny dopóki nie wypadnie ono ze stojaka i nie przetnie go na pół. Każdy kolejny wygrany IC-ek to dla niego kolejny miecz wiszący nad głową, ale on zdaje się tego nie widzieć i radośnie wygrywa sobie dalej. Chociaż z drugiej strony, nie jestem pewien, czy mógłby coś z tym zrobić nawet, gdyby bardzo chciał. Już w swoim pierwszym sezonie zyskał łatkę Ozzy'ego 2.0 i raczej by jej sobie nie odkleił, nawet gdyby teraz nagle zaczął udawać, że jest nerdem, bili go w szkole, wyciska na klatę mniej niż Abi, a w dzieciństwie bawił się lalkami.

Jeff Probst najwyraźniej tak rzewnie opłakał Savage'a, że stwierdził oooo nie, ch*j, co totototo nie, tym razem nie dam zginąć swojemu kolejnemu faworytowi. Tak więc gdy tylko podczas rewardu Leśne Skrzaty Jeffa Probsta podsłyszały, że Ciera podburza ludzi przeciw Jeremy'emu, dały cynk innym Leśnym Skrzatom Jeffa Probsta, by szybko podrzuciły mu drugi HII. Pewnie w odcinku nie widzieliśmy tak naprawdę wszystkiego i żeby mieć pewność, że Jeremy na pewno go znajdzie, nie tylko zapaliły w środku buszu to jebitne światełko, ale także wymalowały na trawie fosforyzujące strzałeczki, a jeden ze Skrzatów został dodatkowo wydelegowany do szeptania mu do ucha "ciepło/zimno". Brawo, tak trudnych i zaskakujących poszukiwań HII nie pamięta świat.

Trzy wiedźmy dalej święcą triumfy rzucając zaklęcia idiotyzmu na facetów, by grali nielogicznie i zostawili je w komplecie w grze. Jednak ciągle mam wredne przeczucie, że zagłada nadciąga wielkimi krokami i że w kolejnym epie już na pewno zobaczę któryś wiedźmi łebek turlający się wesoło pod gilotyną.

Tyle. Nie wiem jak to wszystko mądrze skonkludować, bo wciąż nie jestem pewien czy (na ile) j*bnięci są edytorzy i nie pokazują nam strasznej prawdy, że tak naprawdę Kimmi, Solejuk i Łygylsłorf byli pałerful plejers, czy j*bnięci są trzej nowi amigos, że ich za takich uważali, czy może j*bnięty jestem ja i nie potrafię czytać gry, ten ruch był tak naprawde oczywistą oczywistością i może lepiej powinienem stać się kolejnym, który jęczy tutaj w odpowiednim wątku o polskie napisy.

Być może trochę światła rzuci na to wszystko odcinek kolejny, który właśnie teraz odpalam, iiiihaaaa!
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

S31E09 "Witches Coven"

Post autor: Davos »

No to odcinek nr 9 obejrzany.
Eliminacja Borneo Kelly jest dla mnie dosyć kuriozalna. Wiem, że edit ją pomijał i z pewnością była trochę lepszym graczem niż to pokazywano, ale czy aż tak dobrym, żeby w nią teraz uderzać? Przecież ona robiłaby tam za number głównego sojuszu i raczej nie zaszkodziłaby Stephenowi, Jeremy'emu i Spencerowi. Dużo lepiej dla nich byłoby wyeliminowanie którejś z trzech "wiedźm", bo jeśli pozwoli im się dalej trwać we trójkę to w pewnym momencie mogą stać się siłą, która zacznie się liczyć w grze, a może i nawet stanie się najbardziej wpływowa. Mam wrażenie, że Stephen naciskał na eliminację Kelly chyba tylko dlatego, żeby zrobić jakikolwiek ruch w grze, nawet niezbyt mądry. I skoro nie udało mu się wycelować w Joe, bo ten zdobył immunitet to na siłę znalazł sobie cel zastępczy. A Jeremy'emu i Spencerowi dziwię się jeszcze bardziej, bo tym ruchem mogą poważnie podkopać zaufanie ze strony Tashy, Kimmi, Joe i Keitha. Na co im teraz takie zamieszanie w sojuszu, skoro do wykopania są jeszcze 3 groźne rywalki? No dobra, może dwie, bo Abi strategicznie im nie zagraża :P

Stephen zdobył przewagę i muszę powiedzieć, że o ile jest to coś nowego, o tyle jednocześnie ta przewaga jest zbyt silna. Dużo silniejsza niż to, co miał w poprzednim sezonie Dan, bo nie dość, że Stephen może oddać dwa głosy to jeszcze unieważnić czyjś głos. Jeśli dojdzie z tym do Top5 czy nawet Top6 to może odwrócić wynik całego głosowania. Ja bym na miejscu innych celował teraz w Stephena, nawet nie wiedząc, jaką przewagę dostał, bo po poprzednim sezonie można już zakładać, że to jest coś w stylu tego, co miał Dan.

Jeremy zdobył drugi immunitet. Ciekawi mnie, czy uda mu się je dobrze spożytkować, czy wręcz przeciwnie - odpadnie, mając w kieszeni dwa HII i powtórzy los pewnego gracza, też na literę "J" ;)

No i jeszcze jest Joe, który wygrał kolejny indywidualny immunitet. Właściwie to życzę mu jeszcze ze dwóch takich wygranych, żeby wyrównać rekord Survivor, bo potem pewnie i tak odpadnie jako zagrożenie. Chociaż... po tym ostatnim przeskoku Stephena, Jeremy'ego i Spencera sytuacja może się ułożyć dla niego korzystnie, jeśli członkowie dawnego sojuszu zaczną się między sobą bić i Joe będzie potrzebny jako głos. Zobaczymy.
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 31: Cambodia - Second Chance”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości