Survivor Legends 2
: 29 paź 2016, 12:56
Legends.Season2.Episode0
Richard Hatch rozmyśla nad swoimi problemami podatkowymi. Limuzyna wiezie go na miejsce ewakuacji. Zastanawia się czy da jeszcze radę konkurować z innymi w rywalizacji. Czas bezlitośnie odcisnął na Hatchu swoje piętno. Jednak to nie jest dla niego duża przeszkoda. Przez lata używał swojego mózgu, aby wygrywać w Survivor. Jego styl gry nadał kształt całej rozgrywce, a jego strategia była niedoścignionym wzorem przez wszystkie edycje. Tylko nieliczni mogli się z nim równać. Limuzyna zatrzymuje się i Hatch wysiada, by po raz kolejny ruszyć w podróż na opuszczoną wyspę.
Boston Rob Mariano nakłada na głowę bejsbolówkę z literą B i z uśmieszkiem pod nosem wchodzi na pokład łodzi. Pozostali już tam są. Z łatwością rozpoznaje twarze ludzi, którymi od lat manipulował. Zna każdą ich słabość i najskrytsze tajemnice. Są dla niego narzędziami, a nawet gorzej, są tylko kolejnymi szczeblami, po których wespnie się do finału. Radośnie wita się ze wszystkimi, śmiejąc się z charyzmatycznym urokiem. Ci głupcy są teraz przeklęci. Boston Rob zaciera ręce, myśląc o nich z pogardą.
Russsell Hantz siedzi i nerwowo trzęsie nogą. Jego głowę przebiegają setki myśli, są jak roje komarów, wysysające korę mózgową. Russell chciałby swoich przeciwników zgnieść jak robaki. Wyobraża sobie ich walczących w dżungli. Oni są zwierzyną łowną, a on chytrym drapieżnikiem. Czeka aż zwierzęta się wykrwawią i rzuca się na najsłabsze. Trwa to do momentu, gdy wszyscy ze stada są martwi, a Russell leży z pełnym brzuchem i odpoczywa na plaży. Uśmiecha się tylko, myśląc o tym, jak słabi są jego przeciwnicy.
James zamyka oczy. Kiedy ciśnienie w samolocie zmienia się, ból w kolanie staje się nie do wytrzymania. Gdy wychodzi, aby spotkać się z Jeffem, omal nie mdleje z bólu. Jeff przygląda się kroplom potu na czole Jamesa. Z troską chwyta go za ramię. Musi tym razem wytrzymać, obiecał to.
W głowie Ruperta dźwięczy muzyka. Fantastyczna wesoła melodia, grana przez wspaniałą orkiestrę, formowana jest z jego myśli. Pa Ra Ra! Pa Ra Ra! Pa Ra Ra! Jego własny śpiew dudni echem i dołącza do magicznej melodii. Rupert staje na dziobie i rozpościera szeroko ręce. Łódź rusza do przodu. Rupert jest pewien, że to on kontroluje statek za pomocą swojej muzyki, która gra teraz jeszcze głośniej.
Jeff ze stoickim spokojem obserwuje rozładunek i czeka, aż gracze odpowiednio się rozstawią. Spogląda na ich wykrzywione postury, zastanawiając się czy dokonał dobrego wyboru. Tym razem dostarczy najlepszy freak show w historii. Legendarni gracze, na których zarobił fortunę. A oni zbierali tylko ochłapy.
- Po raz kolejny do wygrania milion dolarów! - wykrzyknął, rozpoczynając odcinek.
Episode1.Crushing.Demons
W grze musisz mieć kontrolę, musisz nią oddychać. Każdy wdech pierwszego dnia na wyspie jest jak ten po narodzinach. To ostateczna granica pomiędzy szaleństwem w postaci paranoi, a wycieczeniem organizmu w postaci odwodnienia. Widzę jak leży ten starzec i umiera, bo Jeffowi zachciało się cyrku. Lekarze już tam są i rozpoczyna się ewakuacja. Lecz Jeff daje sygnał i rozgrywka toczy się dalej, jak gdyby nic się nie stało.
Jest pełnia. Z obozu wymyka się bestia. Biegnie kilkaset metrów przez las i dociera do rzeki. W otchłani nocy czają się krokodyle. Brodata postać wygląda jak Gollum w świetle księżyca. To Russell Hantz, który zatapia rękę głęboko w błoto, jakby grzebał w gardle krokodyla. Po chwili szamotaniny wyciąga charakterystyczny brązowy zwitek materiału. Hantz chowa go do kieszeni i zaczyna wyć do księżyca niczym najstraszniejszy wilkołak. Ludzie w obozie są przerażeni i nie mogą już zasnąć tej nocy. Zastanawiają się co to było.
Poranek nie był zbyt przyjemny dla Jamesa. Wie, że wszyscy na niego liczą w zawodach o immunitet. Jak zwykle uchodzi za najsilniejszego w plemieniu. A teraz stoi tutaj naprzeciwko swojego wroga. Aby przetrwać kilka kolejnych dni, musi zapomnieć o bólu. Zaciska zęby i z furią rzuca się na przeciwnika, nieomal go przy tym miażdżąc. Kolano Jamesa przeszywa błyskawica rozdzierającego cierpienia. Po chwili Boston Rob Mariano podaje mu pomocną dłoń i wypowiada znajome słowa:
- Dobra robota, wygraliśmy.
Richard Hatch idąc z pochodnią, zastanawia się czy pionki są na odpowiednich pozycjach. Nie odzywa się dużo podczas rady, wierząc, że wszystko pójdzie według planu. Podczas głosowania przez chwilę się waha. "Czy nadal jestem najlepszy? Czy wszystko przewidziałem? Czy przeoczyłem jakiś ruch?" Krew pulsuje w jego skroniach. "Nie... na pewno nie." Uspokaja się i zapisuje imię, które zaplanował. Wraca na miejsce i już wie jaki będzie wynik głosowania. Młoda, blondwłosa dziewczyna z tatuażami na ramionach wstaje z płaczem, aby zgasić swoją pochodnię. Richard oddycha z ulgą. Ciągle ma to coś.
Richard Hatch rozmyśla nad swoimi problemami podatkowymi. Limuzyna wiezie go na miejsce ewakuacji. Zastanawia się czy da jeszcze radę konkurować z innymi w rywalizacji. Czas bezlitośnie odcisnął na Hatchu swoje piętno. Jednak to nie jest dla niego duża przeszkoda. Przez lata używał swojego mózgu, aby wygrywać w Survivor. Jego styl gry nadał kształt całej rozgrywce, a jego strategia była niedoścignionym wzorem przez wszystkie edycje. Tylko nieliczni mogli się z nim równać. Limuzyna zatrzymuje się i Hatch wysiada, by po raz kolejny ruszyć w podróż na opuszczoną wyspę.
Boston Rob Mariano nakłada na głowę bejsbolówkę z literą B i z uśmieszkiem pod nosem wchodzi na pokład łodzi. Pozostali już tam są. Z łatwością rozpoznaje twarze ludzi, którymi od lat manipulował. Zna każdą ich słabość i najskrytsze tajemnice. Są dla niego narzędziami, a nawet gorzej, są tylko kolejnymi szczeblami, po których wespnie się do finału. Radośnie wita się ze wszystkimi, śmiejąc się z charyzmatycznym urokiem. Ci głupcy są teraz przeklęci. Boston Rob zaciera ręce, myśląc o nich z pogardą.
Russsell Hantz siedzi i nerwowo trzęsie nogą. Jego głowę przebiegają setki myśli, są jak roje komarów, wysysające korę mózgową. Russell chciałby swoich przeciwników zgnieść jak robaki. Wyobraża sobie ich walczących w dżungli. Oni są zwierzyną łowną, a on chytrym drapieżnikiem. Czeka aż zwierzęta się wykrwawią i rzuca się na najsłabsze. Trwa to do momentu, gdy wszyscy ze stada są martwi, a Russell leży z pełnym brzuchem i odpoczywa na plaży. Uśmiecha się tylko, myśląc o tym, jak słabi są jego przeciwnicy.
James zamyka oczy. Kiedy ciśnienie w samolocie zmienia się, ból w kolanie staje się nie do wytrzymania. Gdy wychodzi, aby spotkać się z Jeffem, omal nie mdleje z bólu. Jeff przygląda się kroplom potu na czole Jamesa. Z troską chwyta go za ramię. Musi tym razem wytrzymać, obiecał to.
W głowie Ruperta dźwięczy muzyka. Fantastyczna wesoła melodia, grana przez wspaniałą orkiestrę, formowana jest z jego myśli. Pa Ra Ra! Pa Ra Ra! Pa Ra Ra! Jego własny śpiew dudni echem i dołącza do magicznej melodii. Rupert staje na dziobie i rozpościera szeroko ręce. Łódź rusza do przodu. Rupert jest pewien, że to on kontroluje statek za pomocą swojej muzyki, która gra teraz jeszcze głośniej.
Jeff ze stoickim spokojem obserwuje rozładunek i czeka, aż gracze odpowiednio się rozstawią. Spogląda na ich wykrzywione postury, zastanawiając się czy dokonał dobrego wyboru. Tym razem dostarczy najlepszy freak show w historii. Legendarni gracze, na których zarobił fortunę. A oni zbierali tylko ochłapy.
- Po raz kolejny do wygrania milion dolarów! - wykrzyknął, rozpoczynając odcinek.
Episode1.Crushing.Demons
W grze musisz mieć kontrolę, musisz nią oddychać. Każdy wdech pierwszego dnia na wyspie jest jak ten po narodzinach. To ostateczna granica pomiędzy szaleństwem w postaci paranoi, a wycieczeniem organizmu w postaci odwodnienia. Widzę jak leży ten starzec i umiera, bo Jeffowi zachciało się cyrku. Lekarze już tam są i rozpoczyna się ewakuacja. Lecz Jeff daje sygnał i rozgrywka toczy się dalej, jak gdyby nic się nie stało.
Jest pełnia. Z obozu wymyka się bestia. Biegnie kilkaset metrów przez las i dociera do rzeki. W otchłani nocy czają się krokodyle. Brodata postać wygląda jak Gollum w świetle księżyca. To Russell Hantz, który zatapia rękę głęboko w błoto, jakby grzebał w gardle krokodyla. Po chwili szamotaniny wyciąga charakterystyczny brązowy zwitek materiału. Hantz chowa go do kieszeni i zaczyna wyć do księżyca niczym najstraszniejszy wilkołak. Ludzie w obozie są przerażeni i nie mogą już zasnąć tej nocy. Zastanawiają się co to było.
Poranek nie był zbyt przyjemny dla Jamesa. Wie, że wszyscy na niego liczą w zawodach o immunitet. Jak zwykle uchodzi za najsilniejszego w plemieniu. A teraz stoi tutaj naprzeciwko swojego wroga. Aby przetrwać kilka kolejnych dni, musi zapomnieć o bólu. Zaciska zęby i z furią rzuca się na przeciwnika, nieomal go przy tym miażdżąc. Kolano Jamesa przeszywa błyskawica rozdzierającego cierpienia. Po chwili Boston Rob Mariano podaje mu pomocną dłoń i wypowiada znajome słowa:
- Dobra robota, wygraliśmy.
Richard Hatch idąc z pochodnią, zastanawia się czy pionki są na odpowiednich pozycjach. Nie odzywa się dużo podczas rady, wierząc, że wszystko pójdzie według planu. Podczas głosowania przez chwilę się waha. "Czy nadal jestem najlepszy? Czy wszystko przewidziałem? Czy przeoczyłem jakiś ruch?" Krew pulsuje w jego skroniach. "Nie... na pewno nie." Uspokaja się i zapisuje imię, które zaplanował. Wraca na miejsce i już wie jaki będzie wynik głosowania. Młoda, blondwłosa dziewczyna z tatuażami na ramionach wstaje z płaczem, aby zgasić swoją pochodnię. Richard oddycha z ulgą. Ciągle ma to coś.