Skończyłem właśnie ten sezon. Nie to, żeby mi się jakoś zbytnio nie podobał, jednak zdecydowanie najnudniejszy z wszystkich. Ogólnie było za dużo tych ludzi, połowy nawet nie pamiętam. Niektórych istnienie dopiero zauważyłem w okolicy finału. Nie podobało mi się też to, że był to głównie wyścig po USA. No i z racji tego, że były dzieci, zadania były jakieś takie mniej ekscytujące i wymagające. A co do rodzin:
Linz - jedna z moich ulubionych rodzin, cieszę się, że wygrali, aczkolwiek o istnieniu dziewczyny w tej rodzinie dowiedziałem się pod koniec sezonu :P
Bransen - byli mi w sumie obojętni, ich wygrana też by mi nie przeszkadzała, ogólnie pozytywnie
Weaver - no comment. Ta matka powinna się wstydzić. Niby tacy z nich katolicy, a uczyła te dzieci wyśmiewać się z innych. Żal.
Godlewski - lubiłem je. Drużyna kobieca, a bardzo silna.
Paolo - nie wiem czemu, ale bardzo ich lubiłem. Ciągle ta matka kłóciła się z dziećmi, ale byli jacyś tacy normalni. Ani nie przesłodzeni, ani nie tacy źli. Taka normalna rodzina, z którą można się identyfikować.
Gaghan - też ich lubiłem, te dzieci były takie słodkie i sprytne
Shroeder - nie pamiętam ich
Aiello - w ogóle ich nie pamiętam :P
Rogers - ich też nie pamiętam
Black - to była moja ulubiona rodzina z wszystkich, niestety odpadli na samym początku. Bardzo podobały mi się ich relacje i to jak rodzice traktowali i wspierali dzieci. Szkoda, że nie zaszli dalej.