To je dobre, bede ćpieł. Wszystko było takie świeżutkie, nieskażone dżefizmem i w ogóle czułem się jak przy sezonach US 1-10. Myślałem, że w kadr wskoczy jeszcze za chwilę Jan z martwym nietoperzem, Hatch z gołym fredem, albo Greg szczebioczący do swojego kokosofonu.
Co prawda, widać, że kangury zapoznały się z twórczością braci zza Pacyfiku i niektóre konfy sugerowały, że pfff, co to wszystko dla nas, to już nasz czterdziesty krajowy sezon i jesteśmy doświadczeni w te klocki, bring it on, bitches. Stąd te ich światłe, mówione do kamery wnioski, że nie warto być liderem, że może niekoniecznie opłaca się pizgać wodą na ognisko, itp. Przygotowanie na szóstkę.
AGANOA
Najpierw oczywiście o
Katarzynce. Otóż dziecina wystawiła moją miłość na próbę już od samego początku. Kiedy tak robiła z siebie bossy bitch i zaczynała dyrygować w pracach, aż chciałem przeniknąć przez ekran, trzepnąć ją w ten fikuśny kapelusik a’la wczesna Jane Birkin i wrzasnąć nieeeeeeee! Cóż czynisz, nie leć pod nóż, pokrako. Nie ty. Gdyby to właśnie Katarzynka miała odpaść jako pierwsza z dwudziestu czterech osób, to chyba naprawdę dostałbym zapalenia ch*ja i dobrze, że się to nie ziściło. Mam nadzieję, że jej triumf nie był chwilowy i naprawdę ustawi się w silnym sojuszu z tymi dwiema laseczkami.
Jednak po odcinku i tak mam żałobę, bo utłuczono drugiego z moich faworytów, a więc
AussieJanusza :D Gosh, co to był za troll

Na tym właśnie polega urok wczesnych sezonów. Czy wyobrażacie sobie takiego placka w dzisiejszych edycjach US? Koń by się uśmiał. A krowa to już na pewno i chyba nawet to zrobiła podczas jego pierwszej konfy, bo coś tam mu zaryczało z pogardą z tych krzaczków za plecami
Kocham tego jego focha przy rozpalaniu ognia. "Nie pomogę wam, leszcze, to wy popełniliście błąd, więc wy będziecie za niego cierpieć, no bo PRZECIEŻ nie ja, ja tu z wami w tym syfie nie śpię, tylko zaraz wracam do ciepłego domku, gdzie AussieGrażyna już czeka na mnie z pomidorową"

Żeby wyraźniej zilustrować swoją dezaprobatę, powinien im jeszcze kopnąć te drewienka. Zresztą ja naprawdę mam wrażenie, że przemoc wisiała tu na włosku, bo to jego nachylanie głowy i przeszywające spojrzenia na Radzie mroziły krew w żyłach. Jeszcze trochę, a dziadzio dostałby kurwicy i każdy po kolei lądowałby z głową w ognisku, przytrzymany za kark aż sfajczy się do gołej czaszki.
Nie poświęciłbym dla niego co prawda Katarzynki, ale i tak nie chciałem, żeby odpadał. Do końca miałem płochą nadzieję, że sprawa jednak nie będzie musiała rozstrzygnąć się między tą dwójką, tylko na przykład ktoś nagle zacznie drzeć ze sobą koty, wyda się, że ktoś chomikował jedzenie, albo ktoś dostanie jakichś parchów i poprosi o eliminację ze względów zdrowotnych. Ale niestety, mimo, że edit próbował nas trochę wykiwać, los naszego drogiego AussieJanusza był raczej przesądzony od początku. Nie zdziwiłbym się, gdyby
Evan,
Lee, czy jakiś inny cwaniak zrobił sobie z niego trolololo i specjalnie dał mu nadzieję, że go nie wywalą, jeśli naprawi im ten szałasik. Przynajmniej zorganizowali sobie darmową siłę roboczą, a potem Janusz zrobił swoje, Janusz może odejść :D Oby tylko nie dopadła ich karma, jak im to wszystko pewnej nocy piznie na łeb. Janusze budownictwa? :D
SAANAPU
Tutaj moją oblubienicą jest
Bianca. Cisnę z tego jej wytrzeszczu i konspiracyjnych szeptów w każdej konfie. Słodka była ta akcja z ukrywaniem zawodu. Jak widać, praca w ubezpieczeniach jest dla loserów i można się nią spokojnie maskować. Powinna jeszcze powiedzieć, że jest sekserką, wtedy już w ogóle nikt nie podniósłby na nią ręki.
Conner, jak się wydaje, będzie w tym sezonie ważny. Wysyp konf pod tytułem jestęę fanęę i dramatyczne chwile w poparzoną łapą mają sprawić, że zaczniemy go lubić, bo jak nie, to w ryj. Lubić powinniśmy chyba także
Kylie The Firefighter, która czym prędzej przybieżyła ze złotymi radami odnośnie owej łapy. Miałem wrażenie, że za chwilę mu ją osiura wzorem Kathy i Johna z Markizów, no ale widocznie postanowiła zachować swoje siury na szczytniejsze cele.
Flick wybija się za to strategicznie. Jest autorką pierwszego czadowego sojuszu. Pytanie tylko, na ile jej sojusznicy wiedzą, że w ogóle w nim są, bo na razie mlasnęła o tym tylko Connerowi.
Brooke zresztą łazi z miną sugerującą, że nie wie w życiu bardzo wielu rzeczy, a
Sam Pajęczy Tatuaż i Matt The Magician są póki co pochłonięci sobą i cudnymi próbami ogarniania w obozie. – Ej, ale wiesz, jak budować szałas? – Nie, jestem magikiem
VAVAU
Tutaj na razie kicha, poznaliśmy tylko pojedynczych jegomości. Na początku byłem przekonany, że to oni pokicają na Radę, bo męska część plemienia wygląda tam trochę cipeczkowato. Może z wyjątkiem
Aborygena, który spozierał na nich z pogardą spod drzewka. Pewnie w jego plemieniu wyrywa się takim zęby i robi z nich naszyjniki.
Craig pochwalił się nam, że potrafi być… suką. Winszuję.
Nick taaak bardzo nie chce być liderem, ale biedaczkowi każą, co zrobić.
Sue miała pierwszą konfę o swoim wieku – no kto by się spodziewał. Jeśli druga będzie dotyczyła tęsknoty za dziećmi, to już w ogóle uznam, że świat jest pełen niespodzianek. Plemię na razie chwali ją za to, że jest badassem, ale pewnie zachwyt skończy się wraz z nadejściem pierwszej Rady i babcia będzie musiała o tę swoją "złą dupę" walczyć. Chyba, że Aborygen będzie jednak chciał porobić naszyjniki z zębów kolegów. Niedługo zresztą może mu się to udać, bo patrząc na ich umiejętności w budowie sheltera (ten wspólny dupochlast był prześliczny :D ), może się okazać, że będzie tam kontuzjogennie i zęby wszystkich będą się walać po podłodze.
Co do
prowadzącego, to mam na niego wysrane i chyba dobrze to o nim świadczy. Rola prowadzącego ogólnie powinna sprowadzać się do tego, że ludzie mają na niego wysrane, a nie że pcha się na pierwszy plan. Jeffie Probście, zanotuj.