Survivor: Fiji (sezon 14)

nnn
4th voted out
Posty: 50
Rejestracja: 24 wrz 2017, 01:26
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: nnn »

Jestem po tym sezonie, zwyciężca IMO zasłużony, chociaż szkoda Yau-Mana. Dreamz człowiek-porażka. Od początku wiedziałem, że nie dotrzyma słowa. Nie wiem na co on liczył w finale. Na jego miejscu chyba bym zwrócił ten samochód. A pro pos samochodu...
Z 5 razy powiedzieli, że to Ford z 2008 roku. Mają tam jakieś wehikuły czasu? :D
Program nagrywali w 2006.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

Zacząłem oglądanie tego sezonu i póki co jestem po 3 odcinkach.

Nie mogę powiedzieć, żebym na razie się wciągnął... Mało jest strategii, a ludzie zamiast knuć i zakładać sojusze, po prostu zbierają się grupami i ustalają, że głosują na osobę, która danego dnia wypadła najsłabiej na wyzwaniu. Nie podoba mi się też, że już na starcie uczestnicy dostali mnóstwo zapasów i materiałów do budowy kuchni, toalety, a nawet prysznica i jedno plemię może z tego cały czas korzystać, a do tego w wyzwaniach pojawiają się takie nagrody jak kanapy i łóżka... W konsekwencji jedno plemię głoduje i faktycznie musi walczyć o przetrwanie, ale drugie ma warunki niemal hotelowe i żyje sobie jak na wakacjach. Za łatwo mają, tak nie powinien wyglądać Survivor...

Zobaczymy co wydarzy się dalej, może jeszcze będzie ciekawie. Choć cudów się po tym sezonie nie spodziewam, bo słyszałem, że jest kiepski :P
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: ciriefan »

Fidżi jest uważane za jeden z najgorszych sezonów w historii. Pikanterii dodaje fakt kontrowersji z nim związanych - wtedy chyba po raz pierwszy pojawiły się główne zarzuty odnośnie tego, czy Survivor jest prawdziwy. O ile mnie pamięć nie myli (jeśli tak, to niech ktoś mnie poprawi), ale okazało się, że duża część castu to byli aktorzy zrekrutowani z jakichś agencji aktorskich.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Saw »

Też uważam że Fiji jest jednym ze słabszych sezonów, ale nie był tez jakiś tragiczny. Przynajmniej ja potrafię wyciągnąć z każdego sezonu coś pozytywnego. A w tym było kilka ciekawych akcji wartych uwagi. Największy minus to zdecydowanie ten podział na bogate i biedne plemię. Było to bardzo niesprawiedliwe i do końca nie rozumiem czym kierowali się producenci wpadając na taki pomysł. Cast tez jakoś szczególnie nie zachwycał, ale było kilka ciekawych osób. Wiadomo że przy tak dużej liczbie edycji zdarzają sie jakieś słabsze. Trzeba się po prostu z tym pogodzić. Dużym plusem sezonu jest to, że ukryty immunitet zaczał działać już na właściwych zasadach.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

ciriefan pisze:
12 maja 2019, 22:07
Fidżi jest uważane za jeden z najgorszych sezonów w historii. Pikanterii dodaje fakt kontrowersji z nim związanych - wtedy chyba po raz pierwszy pojawiły się główne zarzuty odnośnie tego, czy Survivor jest prawdziwy. O ile mnie pamięć nie myli (jeśli tak, to niech ktoś mnie poprawi), ale okazało się, że duża część castu to byli aktorzy zrekrutowani z jakichś agencji aktorskich.

O kurczę, jeśli faktycznie tak było to niezłe jaja :D Obejrzałem kolejne dwa odcinki i cast jest dla mnie nudny, a niektórych osób (głównie kobiet) do teraz nie rozróżniam, mimo piątego odcinka... Jeśli to faktycznie byli aktorzy to niezbyt dobrzy :P

Jak dotąd plemię Moto wygrywa wszystkie konkurencje, a i tak stracili dwie osoby... Najpierw Gary musiał zostać ewakuowany przez ekipę medyczną (szkoda, bo jednak zawsze odpada przez to jedna rada plemienia), a potem mimo wygrania konkursu o immunitet Moto oddali go na rzecz pozostania na swojej plaży i życia w luksusie. Dosyć dziwaczna sytuacja... Takie coś może się zemścić w przyszłości, jeśli po mergu będą w mniejszości. A już widać, że Dreamz i Cassandra chcą się odwrócić i przeskoczyć do Ravu. Ale póki co passa sprzyja Moto, bo wygrali kolejny konkurs o immunitet. Z tego plemienia najbardziej lubię Alexa, bo gość przynajmniej rusza głową i wie, że jeśli Dreamz i Cassandra będą izolowani przez pięcioosobowy sojusz to po mergu się na nich wypną. A Stacy i Lisi mnie denerwują, bo zachowują się jak dwie królowe i są aroganckie wobec ww. dwójki. Alex musi myśleć za obydwie paniusie...

W Ravu najbardziej lubię Earla, bo wydaje się dosyć ogarnięty. Yau-Man też jest ok. Za to Rocky ma wkurzający styl bycia. Choć w tym plemieniu to jest cecha większości osób...
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

Saw pisze:
12 maja 2019, 23:04
Dużym plusem sezonu jest to, że ukryty immunitet zaczał działać już na właściwych zasadach.
O właśnie, zapomniałem o tym wspomnieć. W pełni się zgadzam. Dobrze, że immunitet nie jest już tak silny jak wcześniej i teraz trzeba go ujawnić przed odczytaniem głosów. No i działa do Top5, a nie Top4. Tak jest bardziej sprawiedliwie. Choć trochę dziwię się, że ukryto go w obozie, a nie na exile island, bo jak wszyscy praktycznie przez cały dzień siedzą w obozie to ciężko jest go szukać tak, by inni tego nie widzieli. Teoretycznie można to robić w nocy, ale w Ravu akurat ukryto immunitet w jaskini, w której wszyscy śpią :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

Obejrzałem kolejne trzy odcinki i w końcu zacząłem się wciągać w ten sezon :) Po przemieszaniu plemion zrobiło się znacznie ciekawiej i jest o wiele więcej strategii. Lubię duet Earla i Yau-Mana. Tych dwóch ładnie współpracuje i nieźle wykombinowało, że jeden wyciągnie plemię z obozu, a drugi w tym czasie poszuka immunitetu, co ostatecznie się udało i Yau-Man znalazł go w obozie Moto. Earl z kolei ma głowę na karku i dobrze kombinuje, żeby skumać się z Cassandrą i w ten sposób zyskać przewagę liczebną i w razie przegranej wykopać Stacy, a po mergu za pomocą Cassandry przyciągnąć Dreamza. A z kolei Yau-Man rozwalił mnie dwa razy - najpierw w siódmym odcinku, kiedy zrobił fejkowy immunitet i zakopał go w miejsce prawdziwego :D Chciałbym zobaczyć, jak ktoś go znajdzie i będzie myślał, że to prawdziwy immunitet :D No a drugi błysk Yau-Mana to jego niesamowita postawa w konkursie o immunitet, kiedy tak dobrze radził sobie z dmuchawką, włócznią i łukiem, że praktycznie w pojedynkę wygrał dla Moto tę rywalizację. Niby starszy gość, ale radzi sobie świetnie i nie sposób go za to nie lubić :)
Po drugiej stronie znajduje się Lisi, która sama nie wiedziała, czy chce zostać dalej w grze i co chwilę zmieniała zdanie, a jeszcze wcześniej podzieliła się z Alexem i Edgardo wskazówkami co do miejsca ukrycia immunitetu i ostatecznie oni go szukali za jej plecami i znaleźli go, gdy ona sobie smacznie spała :D No genialny ruch z jej strony, nie ma co :P Całe szczęście, że odpadła, bo denerwowała mnie tymi swoimi humorkami, a odejść z klasą też nie potrafiła...

Zostało 10 osób w grze więc niechybnie zbliża się połącznie. Choć w zapowiedzi kolejnego odcinka widziałem, że szykuje się jakiś twist związany z Exile Island. Czyli powinno być ciekawie :)

Chyba za wcześnie skreśliłem ten sezon - początek był wprawdzie słaby, ale teraz aż tak źle nie jest. Zobaczymy, jak to się potoczy dalej.
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

Obejrzane dwa kolejne odcinki.
Nastąpiło połączenie, ale podczas zadania o immunitet pojawił się twist i uczestników podzielono losowo na 2 konkurujące ze sobą plemiona, a przegrane plemię miało udać się na radę i wyeliminować kogoś ze swojego składu. Z jednej strony niezłe zaskoczenie, ale z drugiej - trochę to niesprawiedliwe, bo o wszystkim zadecydował ślepy los. Michelle odpadła i nie miała szans się uratować, bo była w mniejszości, a do tego nie było nawet czasu na rozmowy, bo od razu po zadaniu trzeba było iść na radę...
Odcinek nr 10 za to świetny! :) Trochę mnie zdziwiła Stacy, że nie trzymała z Alexem i przeszła na stronę Moto, a z kolei Dreamz grał na dwa fronty, ale przez to sytuacja zrobiła się bardzo ciekawa, bo do końca nie było wiadomo, kto kogo poprze, a obydwa obozy co chwilę zmieniały koncepcję, na kogo głosować i jak wykiwać przeciwników ;) Ostatecznie udało się to Moto, którzy nie tylko pozbyli się Edgardo, ale jeszcze do tego zrobili to w taki sposób, że Alex zużył swój immunitet i przez to go stracił. Niezły ruch :)
Dziwi mnie tylko, że w miejsce tego immunitetu ma się pojawić kolejny. Trochę tego za dużo, zwłaszcza że jeszcze jeden immunitet ma Yau-Man. Nie powinno się podkładać kolejnego tylko dlatego, że ktoś już swój zużył.
No ale tak czy inaczej odcinek bardzo na plus. Teraz Alex i Mookie są w najgorszej sytuacji. Ciekawe, czy któremuś z nich uda się jeszcze odwrócić grę na swoją korzyść, ale raczej w to nie wierzę. Earl i Yau-Man wydają się mieć wszystko pod kontrolą.
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

Sezon obejrzany i w końcu mam też trochę czasu na podsumowanie.

Ogólne wrażenia? Szału nie było, ale tragedii też nie. Do przemieszania plemion wiało nudą, ale później, zwłaszcza po połączeniu, zaczęło robić się bardzo ciekawie, aż do kulminacyjnego momentu z immunitetem Dreamza - to był jeden z ciekawszych momentów, które widziałem w Survivor, bo nikt wcześniej nie zrezygnował z auta na rzecz samej obietnicy immunitetu. Szkoda mi biednego Yau-Mana, bo fajnie grał, a skończył z niczym. Ale na pewno był jednym z jaśniejszych punktów tego sezonu. Podobnie jak i Earl, który w finale zdeklasował konkurentów, a przegrać mógłby tylko z Yau-Manem. Oczywiście nie zabrakło też wkurzających uczestników - pozdrawiam serdecznie Rocky'ego i Lisi ;)
Szkoda, że tuż przed startem programu zrezygnowała z niego jakaś dziewczyna, bo wtedy uczestnicy zostaliby tak jak na Wyspach Cooka podzieleni na 4 plemiona wg rasy i mogłoby być dużo ciekawiej. A tak mieliśmy podział na 2 dziewięcioosobowe plemiona + jedna osoba, która dołączała po radzie plemienia do przegranej drużyny (co swoją drogą było głupie, bo dzięki takiemu rozwiązaniu przegrana pierwszego konkursu o immunitet nie miała żadnych negatywnych konsekwencji). Na plus za to dwa immunitety ukryte w obozach, bo dzięki temu trzeba było z kimś współpracować, żeby je znaleźć. No i w tym sezonie immunitety nie były aż tak mocne więc były dosyć sprawiedliwe. Za to cholernie niesprawiedliwy był podział plemion na bogate i biedne. To pierwsze miało do swojej dyspozycji wszystko, a ich pobyt na wyspie bardziej przypominał all inclusive z Rainbow Tours niż Survivor... A dla odmiany drugie plemię nie miało kompletnie nic. Widać, że twórcy kombinowali nad kolejną nowinką w programie... i tym razem zdecydowanie przekombinowali.

No to czas na indywidualne oceny:

Jessica - już od początku weszła w sojusz z Rockym i Ericą, ale potem podczas zadania była najgorsza i nawet jej sojusznicy nie chcieli już z nią trzymać. Typowa ofiara słabszej dyspozycji w początkowych dniach Survivor.

Erica - jw. To ona wpadła na pomysł z sojuszem z Jessicą i Rockym więc szkoda, że podczas zadania spanikowała i podpadła przez to grupie, bo być może w dalszym etapie gry jeszcze by pokazała kawałek niezłej gry. Wydaje się, że miała na to potencjał.

Sylvia - przez to, że nie została wybrana do żadnego plemienia, nie mogła nawet walczyć o prawo pobytu w obozie, na którego kształt miała duży wpływ. Trochę to nie fair. Ale i tak nie zmienia to faktu, że z takim socjalem Sylvia i tak nie pograłaby zbyt długo, bo miała tendencję do mówienia innym, co mają robić, a to nigdy nie jest mądre w Survivor ;) A strategii żadnej też nie pokazała.

Gary - Papa Smerf był sympatycznym starszym gościem i szkoda, że musiał zostać ewakuowany z powodów medycznych, ale tak czy inaczej odpadłby podczas pierwszej rady plemienia Moto, bo pod względem sprawności fizycznej odstawał od całej grupy i spowalniał ich w zadaniach.

Lilianna - nie pamiętam już praktycznie żadnej akcji z nią związanej, poza tym, że próbowała jakiegoś tam flirtu. Nuuuda.

Rita - jw. Niby sympatyczna, ale też kompletnie niczym ciekawym się nie wyróżniła.

Anthony - były momenty, że mu współczułem i nawet trochę kibicowałem, ale bardziej mnie wkurzał swoim izolowaniem się od grupy i godzeniem się na wszystko. Ja rozumiem, że nie każdy facet jest samcem alfa, ale skrajność w drugą stronę też nie jest dobra. A Anthony, gdyby choć trochę się postarał to mógłby ugrać w tej grze coś więcej... ale najpierw musiałby mieć jakikolwiek social game, a tego mu wyraźnie brakowało...

Rocky - kolejny, który szybko zniszczył sobie grę przez swój specyficzny charakter, tyle że w przeciwieństwie do cichego i nieśmiałego Anthony'ego, Rocky był nadpobudliwy, a często i zwyczajnie chamski. Moja początkowa sympatia do niego, powodowana podobieństwem do Sylvestra Stallone'a i szybkim wejściem w grę (przez sojusz z Ericą i Jessicą) szybko uleciała, gdy przekonałem się, jak wkurzający jest ten gość. Nawet, gdyby jakimś cudem doczłapał się do finału (co było nierealne przez kompletny brak strategii po mergu) to i tak nie dostałby żadnego głosu, bo ten gość irytował chyba wszystkich innych uczestników.

Lisi - babka, która była dla mnie tak irytująca, że przebiła w tym nawet Rocky'ego :P Już w pierwszym Moto pokazała się z bardzo złej strony, kiedy będąc w pięcioosobowym sojuszu okazywała pogardę Dreamzowi i Cassandrze. Potem marudziła i jęczała podczas pobytu na Exile Island, ale szczytem szczytów były jej wahania nastrojów tuż przed radą, gdy najpierw poprosiła grupę, żeby ją wyeliminowali, a potem zmieniła zdanie i zaczęła błagać Alexa, żeby ją zostawili... Szkoda słów :D Gdyby nie chciała odejść to Alex i Edgardo by ją zostawili i wykopali Dreamza, ale skoro ona zmieniała zdanie co 5 minut to nic dziwnego, że nie chcieli ryzykować kolejnej zmiany jej nastroju i woleli zatrzymać kogoś, kto w tamtym momencie wydawał się być po ich stronie. Całości obrazu dopełnia jeszcze aroganckie zachowanie Lisi wobec finalistów podczas ostatniej rady plemienia.
No i szczytem jej "inteligencji" było powiedzenie o miejscu ukrycia immunitetu Alexowi i Edgardo, co ci dwaj wykorzystali, wykopując immunitet podczas gdy Lisi sobie smacznie spała :D

Michelle - świetna dziewczyna, którą lubiłem i której żałowałem, gdy odpadła, bo stało się to w bardzo pechowych okolicznościach - twist z pięcioosobową radą tuż po połączeniu był wredny, bo te plemiona były przydzielane losowo, a Michelle, mimo że miała stabilny sojusz, nagle znalazła się w mniejszości i do tego nie miała okazji się bronić, bo od razu po tym twiście była rada plemienia. Szkoda, bo Michelle miała potencjał i gdyby nie twist, który zniszczył jej grę, mogłaby zajść naprawdę daleko.
Niezły był też jej upadek z wieży podczas zadania - aż dziw, że nic jej się wtedy nie stało, bo wyglądało to dosyć groźnie ;)

Edgardo - dosyć sympatyczny gość, który prowadził taką samą grę jak Alex, choć w tym duecie to Alex był bardziej widoczny. Ale Edgardo od czasu do czasu też się pokazywał - słusznie zwracał uwagę, że zachowanie Lisi i Stacy wobec Dreamza i Cassandry może ich sojuszowi w przyszłości zepsuć grę. No i jak wspólnie z Alexem i Mookie'm znaleźli immunitet, Edgardo próbował wymanewrować przeciwników i rzucił całkiem niezły pomysł głosowania na Cassandrę. I mogłoby im się udać, gdyby Dreamz nie grał na dwa fronty i gdyby jego przeciwnicy nie wpadli na pomysł, że wobec dylematu, czy immunitet ma Alex czy Mookie, sensownie będzie głosować właśnie na Edgardo. Niezła była jego mina podczas rady plemienia, na której opadł, gdy się skapnął, że został zblindsidowany :)

Mookie - w pierwotnym Ravu trzymał się z Rockym i Earlem i miał dobrą pozycję, potem skumał się z Alexem i Edgardo i wszedł z nimi do sojuszu, ale zrobił skrajnie głupią rzecz, mówiąc o immunitecie Dreamzowi, który był bardzo niepewną osobą, a po tej wiadomości wręcz się od nich odwrócił, mówiąc że skoro nie powiedzieli mu o tym wcześniej to widocznie mu nie ufali. Brawo Mookie :D

Alex - jeden z ciekawszych graczy w tym sezonie i mimo, że kibicowałem duetowi Earl & Yau-Man, Alexa też lubiłem i patrzyłem na jego grę z przyjemnością. Najpierw był w pewnym pięcioosobowym sojuszu w Moto i słusznie wkurzał się na Lisi i Stacy, że przez ich głupie zachowanie wobec Cassandry i Dreamza cała piątka może w przyszłości za to beknąć, potem po przemieszaniu przekonał do siebie Mookiego i założył sojusz czterech jeźdźców, a gdy się okazało, że Dreamz ich zdradził i wszyscy po kolei są wycinani, Alex robił co mógł, by się uratować i cały czas próbował mieszać, żeby skłócić ze sobą drugi sojusz. Ostatecznie jego plan nie wypalił, ale brawo za dobrą grę do końca. No i za sprytny ruch z głosowaniem na Mookiego, gdy jego rywale zdecydowali się podzielić głosy.
Szkoda tylko, że na finałowej radzie plemienia Alex zachował się trochę jak buc i za bardzo zaczął gwiazdorzyć.

Stacy - kolejna irytująca osoba, która przez swoje głupie zachowanie wobec Cassandry i Dreamza naraziła wspólnie z Lisi cały sojusz. Po przemieszaniu i połączeniu przeszła na stronę Earla i Yau-Mana, co jej nie dało niczego, bo i tak była do odstrzału. Na plus tylko to, że wpadła na pomysł z głosowaniem na Edgardo, żeby zmylić sojusz Alexa - to był niezły ruch i aż dziw, że to właśnie Stacy na to wpadła. Ale generalnie była cienka i mimo, że mogła wybierać, z którym sojuszem chce grać to w każdym z nich miała słabą pozycję i wszyscy traktowali ją tylko jako numer, który można wykorzystać, a w swoim czasie się go pozbyć. Ale prawdziwym apogeum "inteligencji" Stacy była jej wypowiedź podczas rady plemienia, na której miał odpaść Yau-Man, że "głosy będą podzielone", czym sprowokowała wykorzystanie przez Yau-Mana immunitetu i przez to sama odpadła :D Brawo :D

Boo - w Moto był w mocnym sojuszu, ale też nie miał tam aż tak dobrej pozycji, jak choćby Alex czy Edgardo. Po przemieszaniu też był traktowany jak obcy, a po połączeniu trzymał się Earla i Yau-Mana, bo widział tam większość. Ale generalnie przez wszystkich był traktowany jako pierwszy do odstrzału i tylko immunitetom Boo zawdzięczał, że dotrwał do Top5, bo strategii na dłuższą grę nie miał żadnej. Dopiero pod sam koniec zaczął coś kombinować, namawiając ludzi do głosowania na Dreamza, ale to był strzał w stopę, bo Yau-Man, który liczył wtedy na immunitet od Dreamza, nie miał interesu w głosowaniu na niego, a i Cassandra czy Earl też nie byli do tego skorzy. Nie wiem, czemu Boo był tak nielubiany, ja w nim nie widziałem niczego antypatycznego, ale moim zdaniem skoro już miał taką opinię to mógł próbować na tym coś ugrać, a do zyskania miał naprawdę dużo. Na etapie Top5 było widać dwie dwójki: Earl i Yau-Man vs Dreamz i Cassandra więc wystarczyło tylko udać się do którejś dwójki i nastawiać ją przeciwko drugiej. Boo mógł iść do Earla i Yau-Mana i powiedzieć im tak: "Cassandra i Dreamz są niepewni i mogą przeciw Wam knuć więc trzymajmy się razem we trzech to mamy wszyscy pewny finał. A do tego w finale pewnie mnie pokonacie, bo sędziowie mnie nie lubią." Ewentualnie mógł też uderzyć do Dreamza i Cassandry i powiedzieć im: "Earl i Yau-Man mają zajebisty socjal i nie macie szans z nimi wygrać w finale. Weźcie do tego finału mnie i razem się ich pozbądźmy, nie dość, że macie gwarancję finału to jeszcze pewnie mnie tam pokonacie". Przy tym drugim wariancie zresztą sam Boo miałby jakieś szanse na wygraną. Bo z Earlem i Yau-Manem w finale nie zgarnąłby pewnie nawet jednego głosu.
Ale tak czy inaczej pole manewru miał spore i szkoda, że tego nie wykorzystał.

Yau-Man - rewelacyjny i bardzo pozytywny gość, który mimo wieku i wątłej postury dawał sobie nadspodziewanie dobrze radę w zadaniach, a przy tym był bardzo inteligentny i dużo kombinował, przez co był też świetnym graczem. Do tego jeszcze to jego wesołe usposobienie... No zdecydowanie największa osobowość tego sezonu :) Trzymałem za niego kciuki i było mi szkoda, że skończył z niczym, mimo że wygrał auto, a był też o włos od wejścia do finału, gdzie miałby pewne zwycięstwo. A szedł pewnie od początku i dobrze robił, trzymając z Earlem i wtajemniczając go w miejsce ukrycia immunitetu, dzięki czemu miał okazję go poszukać, gdy Earl wyprowadził innych poza obóz. Obydwaj wspólnie dobrze grali, dzięki czemu kontrolowali grę aż do końca... choć Yau-Man padł niestety ofiarą swojego zbyt mocnego social game, bo w pewnym momencie wszyscy zaczęli dostrzegać w nim zbyt duże zagrożenie. Nawet jego największy sojusznik Earl, który ostatecznie go zdradził. Dlatego ja uważam, że przy całej swojej świetnej grze Yau-Man popełnił dwa błędy. Po pierwsze, nie dostrzegł szansy, którą mógł mu dać Boo, gdyby Yau-Man wkręcił go w sojusz z Earlem - wtedy mógłby pozbyć się Dreamza i Cassandry i miałby finał. Układ z Dreamzem, mimo że po części wynikał z dobrego serca Yau-Mana, mógłby też być świetnym ruchem strategicznym, ale tylko wtedy, gdyby Yau-Man zapewnił go, że na etapie Top4 zagłosuje na Cassandrę i namówi do tego Earla. Wtedy Dreamz nie musiałby wybierać między honorem, a zostaniem w grze. A mówiąc wprost Dreamzowi, że jak odda immunitet to odpadnie, Yau-Man sam sobie niestety zmniejszył drastycznie szansę na finał. Szkoda, bo na ten finał naprawdę zasłużył...
Z takich pozastrategicznych rzeczy z nim związanych, genialne było zrobienie fałszywego immunitetu i zakopanie go tam, gdzie wcześniej był prawdziwy :D Świetna akcja i można tylko żałować, że nikt tego nie znalazł i nie próbował potem użyć na radzie plemienia :D

Cassandra - była sympatyczna i z wyglądu przypominała mi trochę Cirie, ale na tym się kończą jej zalety :P Strategicznie nic wielkiego nie pokazała i co najwyżej wykorzystywała okazje, żeby przyłączyć się do tych "mocniejszych". W pierwszym Moto miała dużo szczęścia, że dotrwała do przemieszania, a potem po prostu przyłączyła się do Earla i Yau-Mana i jechała na ich plecach. Podjęła wprawdzie wspólnie z Dreamzem i Stacy próbę pozbycia się Yau-Mana, a po zatrzymaniu immunitetu przez Dreamza głosowała na Yau-Mana, ale to już jej nic nie dało, bo Earl też miał świetny social game. Jedyną szansą dla Cassandry byłoby skumanie się z Boo na etapie Top5, żeby razem z nim i z Dreamzem głosować na Yau-Mana i Earla. Wtedy Cassandra miałaby w finale dwóch nielubianych przez sędziów facetów więc miałaby sporą szansę na zwycięstwo.
No, ale Cassandra na to nie wpadła i była zbyt bierna więc nie dziwi mnie, że nie zgarnęła żadnego głosu w finale.

Dreamz - najbardziej kontrowersyjna osoba z tego sezonu, bardziej nawet niż Rocky ;) Na początku mnie strasznie irytował tą swoją gadaniną, gdy nie dawał nawet ludziom spać, a do tego jeszcze próbował omawiać przy wszystkich kwestię tego, kto ma odpaść, wskazując otwarcie na Lisi lub Cassandrę :D Choć miewał też przebłyski, gdy dało się czuć do niego sympatię, zwłaszcza gdy opowiadał o swoim trudnym dziecieństwie. Mimo wszystko częściej irytował ludzi i dziwię się, że na tym etapie nie został wywalony, ale miał na to wpływ przede wszystkim fakt, że pierwsze Moto miało chyba tylko jedną radę plemienia. Po przemieszaniu ładnie się obronił kosztem Lisi, a potem wszedł w sojusz czterech jeźdźców, ale był w tym sojuszu najbardziej niepewnym ogniwem, z czego zdawali sobie sprawę Alex i Edgardo, gdy nie wtajemniczyli go w fakt zdobycia ukrytego immunitetu. Potem Dreamz słusznie zrobił przeskok i trzymał się Earla i Yau-Mana, miał też dobre relacje z Cassandrą i to dało mu pewne Top4... ale po drodze przytrafiła się cała ta sprawa z autem i immunitetem ;) No i cóż, moim zdaniem zachował się jednak bardzo wrednie w tej sprawie. Najpierw dosyć słusznie próbował wyeliminować Yau-Mana przed Top4, bo jego obietnica dotyczyła tylko tego etapu, ale skoro to się nie udało, a Dreamz zdobył ten immunitet to powinien go albo oddać, albo w przypadku zatrzymania - zwrócić samochód. Albo jedno, albo drugie. I byłoby ok. A zachowując immunitet, ale też nie zwracając auta, postąpił bardzo paskudnie i podkopał sobie już i tak niezbyt dobre oceny u sędziów. Nie dziwię się, że żaden z nich na niego nie oddał głosu. Jestem pewien, że gdyby finał był dwuosobowy i Dreamz znalazłby się tam z Cassandrą to też by przegrał z kretesem. Ba, nawet z Boo by pewnie przegrał po tej akcji z immunitetem.
Serio, na co on liczył, łamiąc tak poważną obietnicę i do tego robiąc to na oczach sędziów? :D Ta jego desperacka walka o finał nie mogła mu dać niczego więcej niż samo uczestnictwo w finale...
Swoją drogą ja bym na jego miejscu po wygranym konkursie o immunitet poszedł do Yau-Mana i powiedział mu wprost, że się waha, czy oddać ten immunitet bo nie chce odpaść i jeśli Yau-Man chce gwarancji finału to niech obieca, że zagłosuje na Cassandrę. W ten sposób Dreamz miałby szansę wejść do finału z pozycji innej niż skończony dupek :P
Podsumowując - gość był wyraźnie chaotyczny i niestabilny emocjonalnie. Było to nawet widać podczas reunion, gdy nie potrafił jasno odpowiedzieć na pytania Jeffa i wytłumaczyć, o co mu właściwie chodziło w tej grze i czym się kierował.
Antybohater tego sezonu.

Earl - nie chciałbym, żeby to zabrzmiało rasistowsko, ale oglądając wcześniejsze sezony Survivor, do tej pory czarnoskórzy gracze (faceci) nie zrobili na mnie zbyt dużego wrażenia, bo często niszczyli sobie grę w sposób wręcz głupi - jeden wyżarł żarcie z puszki bez konsultacji z grupą, inny gadał jak najęty i kłócił się ze wszystkimi, a jeszcze inny zwinął wino, które należało do całego plemienia i wychlał je w kibelku :P A reszta się po prostu bawiła i spędzała czas jak na wakacjach. Czekałem cały czas na Afroamerykanina, który będzie przeciwieństwem wyżej wymienionych i pokaże subtelną, wyrachowaną grę, która zdominuje pozostałych graczy. I w końcu się doczekałem, bo Earl był właśnie taką osobą :) Sympatyczny, ale też bardzo kumaty gość, którego szybko polubiłem i trzymałem kciuki za niego i za Yau-Mana. Ich duet wyszedł naprawdę fajnie i tych dwóch świetnie się uzupełniało. Earl łatwo zyskiwał zaufanie innych, dzięki czemu miał dobrą pozycję zarówno w pierwotnym Ravu, jak i po przemieszaniu i połączeniu, kiedy przyciągnął do siebie Cassandrę, a poprzez nią - Dreamza. Do tego od początku wiedział, gdzie Yau-Man zlokalizował ukryty immunitet i pomagał mu go zdobyć, a potem obydwaj mądrze nim grali. Zresztą pod koniec gry Earl znalazł też i swój własny immunitet. Podsumowując - sympatyczny, stonowany i inteligentny gość, który dużo opowiadał o strategii podczas confessów, przez co słuchało ich się przyjemnie. O jego dobrej grze z całą pewnością świadczy fakt, że inni nie głosowali na niego podczas rad plemienia (poza jakimś zabłąkanym głosem chyba od Lilianny), za to w finale wszyscy sędziowie byli po jego stronie.
Ale do tej beczki miodu trzeba jednak dodać łyżkę dziegciu - przy całej świetnej grze Earla, nie zgarnąłby on miliona, gdyby Dreamz nie zatrzymał immunitetu dla siebie, bo podczas reunion można się było przekonać, że gdyby Yau-Man był w finale to zgarnąłby 6 głosów, a Earl mógłby liczyć na 3. Oczywiście te liczby mogłyby się lekko zmienić w zależności od tego, jak wypadłyby przemowy i odpowiedzi na pytania sędziów, ale generalnie Yau-Man miał tak dobry socjal, że na 99% wygrałby w finale z Earlem. Więc ten drugi dobrze zrobił, że na etapie Top4 zagłosował na Yau-Mana. Trochę mnie tym wkurzył i zasmucił, no ale jednak przyznaję, że z jego punktu widzenia to była konieczność, żeby zdobyć milion dolarów. Ale, jak powiedziałem, wynikło to wszystko z decyzji Dreamza, która przecież mogła być inna. Więc Earl tak naprawdę miał sporo szczęścia, a żeby móc o nim powiedzieć, że był naprawdę wybitnym strategiem, musiałby pozbyć się Yau-Mana wcześniej. Wiem, że wtedy mógłby być postrzegany dużo gorzej, bo jednak zdradziłby przyjaciela, ratując np. Boo. No, ale Survivor czasem wymaga podjęcia takich szalenie trudnych decyzji ;)

Sezon mimo kiepskich momentów ostatecznie nie był aż tak zły i da się w nim znaleźć pozytywy. Dla mnie jedne z największych z nich to Yau-Man i Earl i cieszę się, że jeden z tych dwóch gości wygrał i zdobył milion. Szkoda tylko, że drugi odszedł z kwitkiem...
Obrazek

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Rider Girl »

Z tego sezonu powróci jeszcze raz Yau-Man i jest to też ostatni sezon z konkursem o samochód
Ostatnio zmieniony 02 lut 2020, 17:57 przez Rider Girl, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

Co do Yau-Mana to bardzo się cieszę, że wróci :) Ale zawodów o samochód szkoda, lubiłem je oglądać, bo uczestnicy byli podwójnie zmotywowani, a i same tory przeszkód efektownie wyglądały... Czemu z tego zrezygnowano? Czyżby to pokłosie decyzji Dreamza o zatrzymaniu zarówno immunitetu, jak i auta? Czy też skończył im się budżet na samochody? Czy był jeszcze jakiś inny powód?
Obrazek

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: MaciekRS »

Nie jestem pewien ale z tego co pamiętam to kontrowersyjna decyzja dotycząca podziału na rasy nie spodobała się co najmniej kilku reklamodawcom i w sumie nieistotne już jest czy był to tylko pretekst dla zakończenia drogiej współpracy czy rzeczywiście bali się reperkusji które mogły z tego wyniknąć.
Wyglądało też na to że Survivor się kończy, ostatnie 3, 4 sezony były marnie przyjęte przez widzów, Jeff chciał odejść i dopiero sezon 15 oraz 16 przywróciły Survivor do życia.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Davos »

Podział wg ras może i był trochę kontrowersyjny, ale też ciekawie się to oglądało w sezonie 13. No, ale to USA więc nie dziwi mnie, że to się nie utrzymało dłużej niż jeden sezon ;)
Survivor bez Jeffa? Nie wyobrażam sobie... Dobrze, że zmienił decyzję i został.
Obrazek

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości