Survivor: Fiji (sezon 14)

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Jak dla mnie ten sezon to trochę ślizga sprawa i nie bardzo potrafię go porównać do poprzednich. Moje pierwsze wrażenie odnośnie Fiji - dziwny sezon. Pierwsze co mnie zaniepokoiło to podział na plemiona - jak widać jedno nierówne drugiemu. Nie rozumiem zamysłu twórców. Nie wydaj mi się, aby dosłownie co edycję istniała potrzeba dodawania jakiś nowinek.
Co do wydarzeń. W zasadzie nic się ciekawego nie działo. Wydarzeniem, które zdominowało sezon (dosyć późno, ale jednak) był samochód, który Yau-Man przehandlował na immunitet. Potem jeszcze "jeźdźcy apokalipsy" (hehehe przypomina mi się pewne swego plemię Rotu). Ulubioną postacią tego sezonu był dla mnie Yau-Man. Uważam, że to moralny zwycięzca tej edycji: grał dobrze, walczył z całego serca, a przy tym zyskiwał sympatię swoją osobowością. Co do zwycięzcy tej edycji, przyznam, że zasłużył, a przynajmniej spoglądając na jego rywali. To był czysty nokaut. Zagrał, podjął kilka dobrych decyzji, nie jest może mistrzem pokroju Roba, ale dobry zawodnik. To chyba drugi afroamerykański zwycięzca i jak na razie to jedyny finał, gdzie wszyscy finaliści to Afroamerykanie. Dreamz - to największa katastrofa tego sezonu. Co do swojego oszustwa na radzie wyspy tłumaczył się sędziom: "to gra, to gra". Tak, to gra, ma rację, ale wydaje mi się, że jest jednak różnica pomiędzy skuteczną strategią, rozplanowaniem i działaniem, które nie pali za tobą mostów, a zwykłą nieuczciwością. Dreamz i tak miał przechlapane u swoich dawnych kolegów, więc mógł się liczyć, że nie wygra. Na jego miejscu oddałbym immunitet i zabrał samochód, ale postąpił jak chciał i jak Yau-Man powiedział: "jego decyzja, z którą będzie musiał żyć" (czy coś w ten deseń). Sędziowie - rozumiem złość z powodu eliminacji, ale zachowanie Alexa czy Lisi to zwykły brak szacunku dla finalistów. Zadać pytanie i nie pozwolić im odpowiedzieć. Skoro nie obchodzą ich odpowiedzi to trzeba było po prostu powiedzieć, co o nich myślą, a nie prowokować do walki. Alex zachowywał się niegrzecznie, zaś Lisi kompletnie nie wiedziała o co chce pytać - ważne było, aby tylko ich zaatakować. Szkoda, że niektórzy nie potrafią przegrywać z honorem.
Ocena: 3/10, bo dać temu sezonowi ocenę taką jak Tajlandii byłoby niesprawiedliwie. Poza tym był tu Yau-Man i ciekawa umowa między nim, a Dreamzem.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: frasiek »

Niedawno obejrzałem.

Nie podobał mi się podział na bogatych i biednych oraz 5-osobowa rada tuż po połączeniu. Podobało mi się takie schowanie HII, że ciężko było go zdobyć działając w pojedynkę.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

OMG Lisi też chyba próbowała zrobić karierę w muzyce, poniżej link do jej piosenki i teledysku, pozostawię to bez komentarza hahahaha:

http://www.youtube.com/watch?v=j-S7h9YeKIc

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

Sam seksapil

Korytarz z początkowej sekwencji wydaje mi się podobny do korytarza Kiepskich

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

haha tego jest więcej :D dla fanów Lisi :wink: jej myspace:

http://www.myspace.com/lisidamnit

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

A ja właśnie sobie od pewnego czasu oglądam ten sezon. Jestem po siódmym odcinku. Mogłoby się dziać trochę więcej xD Póki co mniej kombinacji było chyba tylko w Borneo. Ale przynajmniej niektóre postacie same w sobie są interesujące.

PRZERAŻA mnie plemię Ravu, zwłaszcza w składzie przed przemieszaniem. Zero strategii, tylko odpalanie zawodniczek, które radziły sobie ze swoją częścią konkurencji o immunitet przez dwie sekundy dłużej niż inni xD Nie rozumiem, jak tyle osób mogło ulegać takiemu świrowi jak Rocky. Na dodatek Rocky nie potrafił tego nawet wykorzystać, tylko przez swoje ADHD pogrążył się wreszcie sam i na szczęście w końcu odpadł. Mam nadzieję, że Mookie grzecznie za nim pomaszeruje na kolejnej radzie, bo też mnie wnerwia. Dumb and Dumber. Szkoda, że wcześniej zdążyli zniszczyć Erikę, która zapowiadała się nieźle, w końcu to ona próbowała założyć pierwszy sojusz. No i Anthony'ego - może był uważany za nerda, ale ja tam go lubiłem.

Za to moimi faworytami z pozostałych na ten moment osób stali się Earl, który jest chyba najbardziej w porządku, co jednocześnie nie przeszkadza mu kombinować, plus Yau-Man, underdog z głową na karku. Mam nadzieję, że ten sojusz przetrwa, HII już mają. Z pierwotnego Moto najlepszy jest na razie Alex. Niby bardziej lubię Lisi - taka swojska, wesoła Berta z pazurem. Ale razem ze Stacy są zbyt pewne siebie - takie zachowanie wobec Dreamza i Cassandry może je w przyszłości kosztować. Alex zdał sobie z tego sprawę no i po przemieszaniu sprawnie przejął kontrolę nad nowym Ravu.

Dreamz ma ciekawą historię i wydaje się szczerym fajnym gościem, a Cassandra przypomina Taj. Ale oboje mogliby skorzystać z szansy, jaką daje im przemieszanie i spróbować jakoś wpłynąć na grę, bo póki co, ręce opadają xD

Pamiętam Wasze opinie w innych wątkach odnośnie tego sezonu...Czyli rozumiem, że po połączeniu też się szału nie spodziewać? :wink:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

Wreszcie, po długich przerwach, skończyłem oglądać ten sezon. Czy jest taki zły? Do połączenia na pewno beznadzieja. Ale po nim, zaczęło się robić dużo ciekawiej i ostatecznie nie będzie na końcu mojego rankingu. Na pewno lepszy od Tajlandii, Borneo i South Pacific. Co do uczestników:

*Earl - najbardziej go lubiłem i w sumie wygrał zasłużenie. Kontrolował sytuację przez większość czasu, jego błędem było tylko trwanie w sojuszu z Yau-Manem i, jak okazało się na Reunionie, gdyby nie to, że Dreamz go wykiwał, to to właśnie Yau-Man wszedłby do finału i wygrał. Earl powinien był pozbyć się Yau-Mana nieco wcześniej. Ale to jeden z najsympatyczniejszych zwycięzców i do tego niezły strateg - poza tym jednym błędem, więc jak najbardziej na plus.

*Dreamz - jeden, wielki, nieprzewidywalny wariat. Ale w sumie był niezłym barwnikiem tego sezonu, bo ja go akurat lubiłem - bezpośredniość, ujmująca historia, przynajmniej nie było z nim nijako. Jeśli chodzi o strategię, to było jedno wielkie szaleństwo - na przykład wtedy, gdy postanowił sobie wytypować osobę do odejścia na forum plemienia - to było świetne:D Ale czasami okazywało się, że w tym szaleństwie jest metoda. Moim zdaniem jego przeskok był uzasadniony, bo w momencie, kiedy dowiedział się, że Hoursemen Alliance ukryli przed nim fakt posiadania immunitetu, miał jasny sygnał, że jest w sojuszu numerem cztery, albo nawet pięć po Stacy. Poza tym, dobrze kombinował, żeby nie musieć rozliczać się z obietnicy danej Yau-Manowi i wykiwać go przed F4 i tylko pech chciał, że to się nie udało. Ostatecznie, w sprawie tego samochodu postanowił postawić na strategię, co akurat może być kontrowersyjne, no ale w końcu to gra. Myślałem, że trochę głosów może ewentualnie dostać. Ale już mowa finałowa beznadziejna:)

*Cassandra - sympatyczna babka, ale strategicznie przeciętna. Na początku kompletnie olewała sobie strategię i tylko fart chciał, że przed połączeniem odpadła Liliana zamiast niej, bo ona nic w tej kwestii nie zrobiła, mimo tego, że wyraźniej już nie mogli jej zakomunikować, że jest zagrożona. Potem, gdy pojawiła się możliwość współpracy z Earlem, zaczęła wreszcie myśleć (może dopiero wtedy uświadomiła sobie, że ma jakiekolwiek szanse). Była liczącą się osobą w sojuszu i pomagała go formować, w odpowiedniej chwili przyłączyła się też do zdrady Yau-Mana. Sumując, na wygraną nie zasłużyła, ale na jakieś tam głosy w finale już tak.

*Yau-Man - jeden z moich ulubionych zawodników. Pokazał się od mega inteligentnej strony i udowodnił jeszcze raz, że nie samymi mięśniami Survivor stoi. Sympatyczny koleś, którego nie dało się nie lubić no i od początku wiedział, w co gra. Niby trzymał się Earla, ale sam też miał coś do powiedzenia w sojuszu. Wszystko było dobrze dopóki nie wszedł w układ z Dreamzem. To był błąd, bo Dreamzowi dało to do zrozumienia, że przy F4 będzie na oucie i przez to już do końca próbował się go pozbyć.

*Boo - jego gra zaczęła się w dniu jego odejścia, kiedy bezskutecznie przekonywał resztę, że Dreamz będzie większym zagrożeniem w finale. No, może jeszcze wcześniej wykazał na tyle pomyślunku, żeby uświadomić sobie, że Alex i Edgardo mają go po połączeniu gdzieś i przeskoczyć do Earla. Ale z charakteru sympatyczny - rozwaliły mnie te jego knucia z robieniem sobie ścieżki podsłuchowej w trawie:) I nie wiem, dlaczego inni aż tak go nie trawili.

*Stacy - niby grała niegłupio - mocny sojuz w pierwszym Moto, potem sprytna zmiana stron i przeskok do ludzi Earla, pomysł z głosami na Edgardo, który uratował sytuację, przyłączenie do sojuszu przeciw Yau-Manowi. Ale jej główną bolączką był socjal, przez który nie miałaby szans w finale, gdyby się w nim znalazła. Pazurki pokazała już traktując po macoszemu w Moto Dreamza i Cassandrę, myśląc pewnie, że to tymczasowi gracze. A i potem musiała raczej odpychać, skoro inni sądzili o niej to, co sądzili. No i największa gafa stulecia - powiedzenia na radzie, na której planowali blindside Yau-Mana, że głosy zostaną podzielone:D Sama się pięknie wkopała i jakoś mi jej szczególnie nie szkoda.

*Alex - mój drugi faworyt obok Earla. Grał najrozsądniej ze swojego sojuszu w pierwszym Moto, dbając też o socjal wobec Dreamza i Cassandry. Założył Hoursemen alliance po przemieszaniu, który byłby skuteczny gdyby nie błąd Mookiego i w konsekwencji przeskok Dreamza. W defensywie też się sprawdzał i miał wiele racji namawiając resztę do wcześniejszego pozbycia się Yau-Mana. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś powróci, bo to chyba najlepszy zawodnik strategiczny tego sezonu. Jedyne, co mnie w nim na koniec wkurzyło, to mowa finałowa.

*Mookie - tego już nie lubiłem. Pusty koks na poziomie Rocky'ego w pierwszym Ravu, potem wziął się trochę do roboty i wszedł do silnego sojuszu, ale przywalił już wpadkę wyjawiając Dreamzowi, że ukryli przed nim wcześniej fakt posiadania immunitetu. Pewnie właśnie to spowodowało przeskok Dreamza i wszystkie jego następstwa.

*Edgardo - był trochę w cieniu Alexa, ale sam też kombinował. Właściwie nie wiem, co jeszcze o nim napisać, w sumie był mi obojętny. Niezła mina przy blindsidzie:D

*Michelle - słodziutka, ale nie do końca wiem, czemu tyle osób robi z niej osobowość edycji. Trzymała się najpierw z Ritą, potem z Earlem i w sumie to wszystko. Na plus należy jej przyznać, że przetrwała czasy pierwszego Ravu, kiedy szurnięty Rocky wycinał kolejno wszystkie kobiety no i to, że weszła w sojusz z Earlem, który potencjalnie mógł jej przynieść korzyści, gdyby nie twist, który ją udupił. Z charakteru mało jej było, może ludzie mylą ją po prostu ze Stacy, ale to z kolei byłoby na minus.

*Lisi - trochę walnięta, ale ma w sobie coś takiego, że chciałoby się z nią pójść na piwo;p Jako strateg zapowiadała się nieźle w pierwszym Moto, ale w końcu zawiodła mnie na całej linii, kiedy straszyła ludzi quitem i w sumie Alex dobrze zrobił, że się jej pozbył, bo jeśli ktoś zmienia zdanie tak często, to nie wiadomo, co mu strzeli go głowy i ostatecznie mogliby mieć kolejną osobę w plecy gdyby zrezygnowała. Dreamz wydawał się jeszcze wtedy lojalny.

*Rocky - mój antyfaworyt edycji. Już samo to, jak chodził, nieudolnie próbując naśladować swoje alter ego, było śmiechem na sali. Zupełnie nie rozumiem, jak tyle osób mogło aż do przemieszania ulegać jego nagłym fochom i fanaberiom i głosować pod jego dyktando. Ostatecznie jego głupie decyzje obróciły się przeciwko niemu, bo pozbył się wszystkich, którzy mogliby go uratować po przemieszaniu.

*Anthony - lubiłem go, ale to była taka trochę sympatia przez litość. Faktycznie nie do końca się tu nadawał i jest idealnym przykładem na to, jak w najlepszym wypadku skończyłby Cochran z 23 sezonu, gdyby nie miał tyle szczęścia.

*Rita - niby sympatyczna, ale prawdopodobnie będzie pierwszą osobą, o której zapomnę. Nie pamiętam jej żadnego ruchu. W pewnym momencie miałem nadzieję na jej przebudzenie, gdy zapowiadała jakiś swój tajemny plan, ale okazało się, że ów plan polegał na głosowaniu sama sobie. Brawo.

*Liliana - szkoda, że ładne ciałko tak wcześnie odpadło. W sumie nic nie można jej zarzucić, jej gra na początku polegała na flirtowaniu aby nawiązać sojusz z silnymi facetami. Nic więcej, ale też nie miała bladego pojęcia, że jest zagrożona.

*Gary - Moto nie byli za jego pobytu na radzie, nie zrobił w tym czasie nic charakterystycznego, potem wziął i się pochorował.... I to by było na tyle.

*Sylvia - nie rozumiem tej wielkiej antypatii do niej, bo nie zauważyłem, żeby była apodyktyczna. Były to bardziej rady dla plemienia i nie jakieś szczególnie nachalne. W pewnym stopniu na pewno zniszczył ją twist z Exile Island, ale też mogłaby szukać tego immunitetu jakoś bardziej intensywnie.

*Erica - ale mi jej było szkoda. Jak by nie patrzeć, pierwsza zawodniczka, która myślała strategicznie, zakładając sojusz jeszcze przed podziałem na plemiona. Polubiłem ją od pierwszego wejrzenia, no ale cóż - została jedną z ofiar idiotyzmu Rocky'ego. Gdyby była kiedyś edycja Second Chance dla tych, którzy odpadli na najwcześniejszych etapach, to widziałbym w niej kandydatkę.,

*Jessica - była w sojuszu Eriki, w przeciwieństwie do Rity, która nie zrobiła nic, więc do końca miałem nadzieję, że wynik pierwszej rady będzie inny.

Jeśli ktoś jeszcze wchodzi na ten temat, to zapraszam do dyskusji:)
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

cassiopeiae
5th voted out
Posty: 71
Rejestracja: 18 lis 2012, 00:00
Kontakt:

Post autor: cassiopeiae »

właśnie skończyłam i jest mi strasznie przykro z powodu Yau-Man, cały czas myślałam, że wygra, a tu nie dość że wygranej nie ma to jeszcze kłody pod nogi - ale mógł odejść z podniesioną głową. Tylko tyle :(

Veron
2nd jury member
Posty: 208
Rejestracja: 13 gru 2015, 00:00
Lokalizacja: ??d?
Kontakt:

Post autor: Veron »

Gwatemala skończona, czas na Fiji!
Od niepamiętnych czasów czytałem o tym niechlubnym sezonie, ale pierwszy odcinek całkiem przyzwoity, patrząc na sezony 20 i w górę gdzie w sumie mniej więcej wszystko tak samo się zaczyna tutaj mamy dawkę niezłego surprise! 19(!) rządny survivorowego starcia ludzi na jednej plaży, którzy co 5 minut zachodzą w głowę, a gdzie jest kur*a Jeff, hasa sobie swobodnie po plaży, mogąc bezkarnie ocenić swoje przyszłe zagrożenie i wycelować target bądź sojusz.. Tylko Erika była cwana, no ale nie miała już nosa do właściwej osoby, lejdi Jessiki która przyjechała na wakacje.
Ogólnie dużo szumu, Jeff daje wskazówki z lotu ptaka, potem wyłania się nasza bezbłędna Sylvia, architekt obozu, która rozpracowuje zadanie. Niby spoko, powinienem propsować, ale jakoś sceptycznie do niej podchodzę, trochę stała sie targetem, bo wszyscy wybrali ją na lidera i poprzez to wybierała składy plemion. Dziwna akcja, trochę mi się nie podobała, bo z niby jakiej paki ktoś może być tak po prostu Jeffem i rozdawać nowe życia?
Haha, ale Jeff zrobił jej psikus bo posłał na Exile Island! Biedna Sylvia, a tyle się namęczyła.
Zadanie całkiem spoko, tutaj nie popisała się nasza królowa, która wyleciała na radzie. Miała silny sojusz, który szybko ją zostawił jak dowiedział się co w trawie piszczy. Dziwny podział głosów, nie sądzicie? Dlaczego Mookie(?) czy ktoś o podobny imieniu dostał głos? Chyba tylko za tę głupią wypowiedź na radzie. Yau-Man również dostał niewytłumaczalny dla mnie głos(?). Spoko ziomeczek tak przy okazji, chyba jego najbardziej polubiłem, genialna scena z rozwalenie skrzynki.
Ogólnie cast dość sympatyczny się wydaje. Dreamz wciela sie w rolę szurniętej murzynki i sprawnie mu wychodzi. Reszta bez większych potknięć.
I ładne to Fiji, podobają mi się te widoczki!
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: ciriefan »

Earl zostanie ojcem! Co jeszcze słychać u zwycięzcy Fiji?

http://people.com/babies/survivor-winne ... -be-a-dad/

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Fenistil »

W zastraszającym tempie znów zrobiły mi się zaległości z komentowaniem, więc przystępuję do dzieła. ;) Słyszałem już wcześniej o tym sezonie, że jest raczej słaby i muszę się zgodzić - tak sobie to wyszło. Przede wszystkim główny twist sezonu z podziałem na typowego Survivora oraz na życie w luksusie był dziwny. Ani nie było to szczególnie ekscytujące, ani uzasadnione (bo tylko bezsensownie powiększało różnice między sprawnością obu plemion). I o ile wygranie luksusu w zadaniu był jeszcze w miarę okej, a wybór między pozostaniem w luksusie a pójściem na TC tym bardziej, to już losowanie obozów po przemieszaniu to był śmiech na sali... Także cast był słaby - Yau-Man ratował sytuację, ale dawno nie było aż tylu nijakich, denerwujących oraz antypatycznych postaci. Na plus natomiast zmiana działania HII, który wciąż jest mocny, ale nie ustawia już pod siebie całej gry. A przede wszystkim podobało mi się ukrycie go w obozie zamiast na Exile Island, i to w tak centralnym miejscu, że zdobycie go w pojedynkę było prawie niemożliwe.

Jessica, Erica, Liliana, Rita - Nuuuuuuda. Co prawda nie oglądałem tego początku sezonu ze 100% skupienia, ale już dawno aż tyle osób z początku nie było dla mnie zupełnie nijakich i niewartych zapamiętania.

Sylvia - To nigdy nie pomaga, gdy na wyspie jest jakieś zadanie do wykonania, a ty akurat tym zajmujesz się na codzień zawodowo - w tym przypadku chodziło o bycie architektem. Przez to nie dość, że wyszedł jej lekko zaborczy charakter i źle nastawiła do siebie niektóre osoby, to jeszcze przysporzyło jej to wczesną wycieczkę na Exile Island i odcięcie od ludzi. Trudno było jej to potem skutecznie naprawić.

Gary - Przez większość czasu leżał i umierał z nieznanych przyczyn, przez co za bardzo sobie nie pograł. Całe szczęście, że nic mu się poważnego nie stało, bo źle to wyglądało. Dobrze, że się wycofał, bo długo by tak nie pociągnął.

Anthony - Od początku bardzo go polubiłem, a potem bardzo żałowałem go gdy wszyscy tak nim próbowali pomiatać. Całe szczęście, że dał sobie spokój z udowadnianiem innym swojej wartości i że się nie załamał. W sumie dość zabawne było, gdy po przemieszaniu ostał się jako jedyny wyważony członek plemienia, w którym testosteron aż dało się nożem kroić w powietrzu. :D

Rocky - Bardzo krzykliwy i agresywny, przez co także antypatyczny. A gdy zaczął znęcać się psychicznie nad Anthonym, życzyłem mu już w grze tylko wszystkiego co najgorsze.

Lisi - Od samego początku odbierałem od niej jakieś takie dziwne wibracje, w złym tego słowa znaczeniu. No a po wizycie na Exile Island już całkiem jej odbiło z tą huśtawką nastrojów. Chciała odejść - proszę bardzo.

Michele - Nie ma się czym przy niej zachwycać strategicznie, ale lubiłem ją i rzeczywiście była urocza. Jej upadek z wieży na wyzwaniu był epicki. :D Szkoda, że dziwny twist z podziałem na dwie grupy po merge'u zniszczył jej grę.

Edgardo - Był zdecydowanie najbardziej nijaki ze swojego sojuszu, ale jednocześnie dosyć sympatyczny, lubiłem go. Szkoda, że na niego musiało właśnie wtedy paść, ale niegłosowanie na Mookiego ani Alexa było ze strony pozostałych bardzo mądrym ruchem.

Mookie, Alex - Pod koniec już wprost ich nie lubiłem. Już samo przeszukanie bagażu Yau-Mana było nie w porządku, ale jeszcze jestem w stanie to zrozumieć, bo byli zdesperowani. Ale żeby potem jeszcze posłużyć się bezczelnym szantażem?

Stacy
- Nie było za co jej polubić - zawsze trochę dziwna i w cieniu. W sumie to zabawne, że przez pół gry była zawsze na samym dnie swojego sojuszu i właściwie nikt za nią nie przepadał, a mimo to kompletnie NIC z tym nie robiła. Musiała przecież choć trochę zdawać sobie sprawę z tej sytuacji...

Boo
- Podobnie jak Stacy, kręcił się w okolicach głównego sojuszu bez większego celu. Tyle że on zaczął przynajmniej coś grać tuż przed swoim odpadnięciem. Przez większość czasu był mi obojętny, ale w sumie pod koniec go polubiłem. No i jego rant o Chrystusie w stronę Dreamza na FTC był bezcenny. :)

Yau-Man - Zdecydowanie najjaśniejsza postać sezonu. Nie dość, że był bardzo ogarnięty pod kątem strategii i razem z Earlem rozdawał karty, to jeszcze nie dało się go nie kochać. Najlepsza była akcja ze zrobieniem z kokosa sztucznego HII i zakopaniem go w miejscu prawdziwego. :D Szkoda, że nikt tego potem nie wykopał. :D

No i miał jaja, żeby odważyć się na złożenie samochodowej propozycji Dreamzowi. To było bardzo dobre i kreatywne zagranie, które mogło się opłacić w przypadku dojścia do tego F4. Trochę szkoda, że nie rozegrał wtedy tego inaczej i nie był za wywaleniem Cassandry, bo gdyby Dreamz nie ryzykował oddaniem immunitetu własnego odpadnięcia, to może dotrzymałby obietnicy, .

Cassandra - W początkowym plemieniu była na oucie, a po przemieszaniu zakręciła się ładnie koło Earla i wypracowała niezłą pozycję w sojuszu. Do tego widać było, że myśli. Ogólnie była w porządku, ale nie chciałem jej wygranej.

Dreamz - Grał dość dziwnie. Nawet gdy był w jakimś sojuszu, to nikt mu za bardzo nie ufał i - jak się okazało - słusznie. Sekret Horsemenów o HII Mookiego wyśpiewał praktycznie jeszcze zanim na dobre zmienił stronę, choć oczywiście przeskok sam w sobie był jak najbardziej uzasadniony.

Do tego dochodzi jeszcze sprawa z umową samochodową... Brawo za kombinowanie z wykręceniem się z niej poprzez wcześniejszą eliminację Yau-Mana, ale skoro się nie udało, to powinien się z obietnicy wywiązać. Wiadomo, że to tylko gra, w której kłamstwa, zdrady i łamanie danego słowa są na porządku dziennym i nikt nie ma z tym problemów, ale jednak obecność samochodu w tej umowie jak dla mnie zmienia bardzo dużo. Jak najbardziej rozumiem jego rozterki, ale zrywając umowę powinien przynajmniej zaoferować Yau-Manowi zwrot auta. Zachowując je dla siebie czułbym się na jego miejscu jak zwyczajny złodziej.

Earl - Moja druga ulubiona postać sezonu, zaraz po Yau-Manie. Bardzo fajny był sojusz tej dwójki i wspólne poszukiwania HII, czuć w nim było pełne zaufanie. Razem kontrolowali grę przez cały sezon i cieszę się ze zwycięstwa Earla (i to 9-0-0!), bo strategicznie jak najbardziej na to zasłużył. A na dodatek właściwie nikogo nie musiał przy tym brutalnie zdradzać, bo poza głosem na Yau-Mana cała reszta jego głosów była uzasadniona i spodziewana.

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Saw »

Gdzieś natrafiłem na niezbyt dobrą opinię o tym sezonie, ale jak się okazało wcale nie był taki zły. Oczywiście był jednym ze słabszych jakie oglądałem, ale nie aż tak tragiczny jak się bałem. Na pewno lepszy od przeciętnej Tajlandii.
Pierwsze co się rzuca w oczy to podział na biedne i bogate plemię. Myślę że pomysł był ciekawy, ale wyszło słabo. Chyba nie do końca to wszystko przemyślano. Według mnie gryzło się to z prawdziwą ideą programu. 19 uczestników to też nowość, ale jak wiadomo było to powodem wycofania się tuż przed startem jednej z uczestniczek.
No własnie co do castu, to jasno trzeba przyznać że był słaby. Było dużo nudnych, ale przede wszystkim głupich osób. W całym sezonie było według mnie tylko trzech dobrych graczy (Yau-Man, Earl i Alex). No i było jeszcze kilku którzy coś próbowali zdziałać. Najbardziej mnie wkurzał brak podjęcia jakiegoś ryzyka u graczy. Prawie każdy na etapie plemiennym miał taktykę by głosować z większością. Po połączeniu takie osoby jak Stacy, Boo czy Cassandra też robili grzecznie za numerki i prawie wogóle nie wyszli z żadną inicjatywą.
Wiele osób było denerwujących i nie dało się ich choc trochę polubić.
Był też twist po połączeniu, który mi nie przypadł do gustu. Według mnie był wciśnięty na siłę, by uatrakcyjnić sezon.
Fajnie że od tego sezonu HII można używać przed odczytaniem głosów. W poprzednich dwóch edycjach HII miał zbyt wielką moc. No i muszę pochwalić że ukryto te idole w ciekawym miejscu.


Jessica - jakoś tak zniechęciła mnie do siebie jak powiedziała że przyjechała na wakacje. Dziwię się że plemię uznało ją za najsłabsze ogniwo, tylko dlatego że trochę nawaliła w zadaniu.
Erica - szkoda że tak szybko odpadła, bo miała zadatki na dobrego gracza. Od początku jako jedyna w Ravu zakładała jakieś sojusze. Tak naprawdę odpadła tylko przez to że podczas przegranego zadania poniosły ją emocje.
Sylvia - była mi całkowicie obojętna. Większość swojego czasu spędziła na wygnaniu i nie miała okazji się wmieszać w grupę. Do tego zniechęciła do siebie innych tym że się rządziła.
Gary - smutne że musiał opuścić grę po ewakuacji medycznej. Nie dało się go lepiej poznać.
Lilianna - ładniutka dziewczyna i wielka szkoda że tak szybko odpadła. Niezłe było to jej uwodzenie mężczyzn. Gdyby nie głupie Stacy i Lisi to co może coś więcej by ugrała. Alex i Edgardo nie byli zbyt chętni by ją eliminować.
Rita - lubiłem ją, choć nic szczególnego w grze nie pokazała. Szła za większością do momentu aż przestała być potrzebna. Jedyne czym się wyróżniła to bezmyślny głos oddany na Earla podczas jednej z rad plemienia.
Anthony - ogólnie nic do niego nie miałem. Nawet mi go było żal jak Rocky na niego naskakiwał i obrażał. Później jednak zaczął mnie trochę irytować tym użalaniem się nad sobą. Po przemieszaniu miał szansę odmienić swój los, ale jej nie wykorzystał. Fajnie że na swojej ostatniej radzie plemienia nie dał się sprowokować Rocky'emu i pokazał klasę.
Rocky - nie lubiłem go, bo był agresywny i chamski w stosunku do innych. Osoby z takim charakterem nie powinny być brane do tego typu programów. I tak sie dziwię że tak długo tego niepoczytalnego gościa trzymali w grze. A już w ogóle głupie było, że mu ulegali i robili to co on chciał. Ogólnie to wyglądał jakby cały czas był na prochach. Miałem obawę że jeszcze z kimś tam się pobije. Co do wyglądu to rzeczywiście był podobny do Sylvestra Stallone'a.
Lisi - jak ja tej baby nie znosiłem :evil: Była przemądrzała i arogancka. W okropny sposób razem ze Stacy traktowała Cassandrę i Dreamza. Do tego te jej beznadziejne wahania nastrojów. Raz chciała odpaść, raz zostać. Same niecenzuralne słowa mi się nasuwały jak ją widziałem. Jej występ na FTC też był tragiczny, ale pokazała jaki jest jej poziom inteligencji. Mam nadzieję że o tej osobie szybko zapomnę.
Michelle - słodka dziewczyna, którą bardzo polubiłem. Wyglądała na ogarniętą osobę i kto wie co pokazałaby po połączeniu, gdyby nie ten beznadziejny twist, który ją udupił. Na pewno zostanie zapamiętana z tego przezabawnego upadku podczas zadania :D
Edgardo - lubiłem go, choć przez większość swojego udziału pozostawał w cieniu Alex'a. Jego eliminacja to jedna z najciekawszych rzeczy w tym sezonie.
Mookie - bardzo go nielubiłem. Graczem również był bardzo słaby. Na etapie plemiennym robił to co kazał mu Rocky. Po przemieszaniu niby trochę się ogarnął, ale to głównie jego zasługa że sojusz czterech jeźdźców się rozleciał. Po jaką cholerę wygadał się Dreamz'owi że jakiś czas temu znaleźli HII. Tym samym dał mu do zrozumienia że mu nie ufają i jest w tym sojuszu numerem cztery.
Alex - jeden z moich największych faworytów. Bardzo mądrze grał od początku. W Moto był w pięcioosobowym sojuszu i jako jedyny wiedział że nie można odsuwać od siebie Cassandry i Dreamza bo mogą się później przydać. Po przemieszaniu założył sojusz czterech jeźdźców i wydawało się że ma szansę daleko zajechać. Po zdradzie Dreamza znalazł się w ciężkiej sytuacji, ale walczył do końca. Najpierw obronił się eliminując lojalnego mu Mookie'go, a później miał dobre argumenty na swoją obronę i eliminację Yau-Mana. No ale co miał zrobić jak ci ludzie bali się podjąć jakiekolwiek ryzyko. Jedyne co mi się u niego nie podobało to mowa finałowa i to naskoczenie na Cassandrę.
Stacy - głupota to jej wypływała z każdej strony. Według niej jak ktoś nie jest w jej sojuszu to powinien być gorzej traktowany. No naprawdę świetny pomysł na grę socjalną :? Wcale się nie dziwię że nikt jej nie lubił. Grać też nie potrafiła i głosowała z większością. Doczepiła się do sojuszu w którym z góry było wiadomo że nie ma dla niej przyszłości. Pewnie doszłaby nieco dalej, gdyby nie wygadała się na radzie że głosy będą rozkładane. No muszę przyznać że pięknie się tym pogrążyła, ale zasłużyła na to. Jedyne chyba czym się wyróżniła na plus to pomysł głosowania na Edgardo.
Boo - był mi obojętny, bo nic ciekawego nie pokazał. Nie miał żadnego planu na grę i zawsze przeskakiwał tam gdzie jest większość. Jego taktyka to było przetrwać daną radę plemienia i zostać kilka dni dłużej. W końcówce trochę mu nawet kibicowałem, bo nie chciałem żeby było tak przewidywalnie.
Yau-Man - na pewno największa osobowość tego sezonu. Sympatyczny dziadek i chyba najlepszy gracz. Wiedział po co jest w grze i dążył to celu. Ten plan z oddaniem samochodu w zamian za immunitet w F4 nie był głupi. Ale z drugiej strony to było na zasadzie - oddasz mi immunitet i odpadniesz w F4, ale na pocieszenie będziesz miał samochód. Zbyt naiwnie uwierzył Dreamz'owi i to się na nim zemściło. No bo nie wygrał ani miliona, ani samochodu. Jest zdecydowanie największym przegranym tego sezonu.
Cassandra - sympatyczna kobieta, ale jeśli chodzi o grę to była nijaka. Na początku cały czas była na wylocie i nawet nic nie robiła żeby poprawić swoją sytuacje. Po przemieszaniu wzięła się w garść i mądrze przeskoczyła do Yau-Mana i Earla. Później jednak już do samego końca jechała na ich plecach. Bała się wykonać jakiegoś ruchu i wolała iść na łatwiznę. Zorientowała się zdecydowanie za późno że trzeba pozbyć się Yau -Mana. Przecież od początku było wiadomo że finał z Yau-Man'em i Earl'em to będzie dla niej śmierć.
Dreamz - ciężko jest mi go rozgryźć. Na początku był strasznie zagubiony i dopiero po przemieszaniu zaczął odgrywać jakąś rolę. Przynajmniej w porównaniu do wielu innych uczestników próbował coś grać, choć robił to chaotycznie. Zdradził sojusz czterech jeźdźców i wydaje się że nie był to najgorszy ruch, choć z drugiej strony zrobił sobie wielu wrogów. Najgorsza jednak jest ta cała sytuacja z samochodem. Według mnie beznadziejnie się zachował nie oddając Yau-Manowi immunitetu. Tu jednak w grę wchodził samochód a więc bardzo cenna nagroda. Nie powinien w ogóle się godzić na taki układ, a jak już to zrobił to powinien postąpić uczciwie. I co mu to wszystko dało? Przecież było wiadomo że jak oszuka Yau-Mana to i tak zrazi do siebie jurorów i ci na niego na zagłosują w finale. Zajął tylko miejsce wyżej i jeszcze wyrobił sobie okropną opinie. I niech nie opowiada bajek że od początku chciał oszukać Yau-Mana, bo było widać że się męczył nad podjęciem decyzji. Ja ogólnie nic do niego nie miałem i nawet poruszyła mnie jego historia.
Earl - bardzo mu kibicowałem i ciesze się że wygrał. Rozsądnie grał i cały czas kontrolował sytuacje. Do tego pokazał bardzo dobrą grę socjalną i nie narobił sobie wrogów. Można powiedzieć że jest w pełni zasłużonym zwycięzcą. Jego największym ruchem zdecydowanie było pozbycie się przyjaciela i najbliższego sojusznika Yau-Mana. Gdyby tego nie zrobił nie wygrałby miliona. Największa niespodzianka to że nigdy nie oglądał Survivora przed udziałem, a wykazał się taką znajomością gry.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Umbastyczny »

Saw, pozdrowienia od Lisi :D


Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: tombak90 »

Szam szeksz. Ogólnie z Lisi mam podobnie jak z Coachem - oglądając chciało się ją trzepnąć przez ucho, ale teraz chętnie bym zobaczył kogoś takiego, żeby wniósł na salony trochę kupy pomiędzy te wszystkie sekciarsko-motywująco-rodzinne wymiociny superfanów.

No i z tego sezonu najbardziej na drugą szansę zasługiwałby Alex, ale to można sobie pogadać... Jeff pewnie już nawet nie pamięta kto to.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Kamel
5th jury member
Posty: 403
Rejestracja: 21 lut 2016, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Fiji (sezon 14)

Post autor: Kamel »

To smutne ze najlepszym momentem tego sezonu było to jak Michelle spadła z tego czegoś.
Obrazek
nie ma edycji nie ma podpisu

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości