Survivor Borneo (sezon 1)
: 07 paź 2018, 16:36
W końcu zabrałem się za obejrzenie pierwszego sezonu. Idę z sezonami po kolei i ten był jedynym zaległym. Ale trzeba było w końcu zobaczyć jak to było na samym początku w Survivor. Choć wiedziałem kto wygrał i jak toczyła się rozgrywka ( że był legendarny Pagonging), to całkiem dobrze mi się oglądało. Muszę przyznać że na poczatku byłem w niemałym szoku. Porównując z sezonami jakie teraz oglądam, to jak niebo i ziemia. Czasem oglądając miałem wrażenie że to nie ten sam program. Wszystko było takie świeże i inne niż teraz. Uczestnicy kompletnie nie wiedzieli czego się spodziewać w tej grze. Byli w tym wszystkim tacy pogubieni. Do tego Jeff, który wszystko tłumaczył i miał fajną relację z uczestnikami. Był dla nich mentorem i przyjacielem, a nie tylko prowadzącym.
Pod względem strategii sezon był strasznie słaby i nudny. Tak, rozumiem że to był dopiero początek i ludzie nie wiedzieli na co się piszą. Ale już samo logo programu mówi o co w tym wszystkim chodzi. Uczestnicy mieli straszne opory co do kombinowania. Ale na całe szczęście był Richard i jego sojusz. Oni otworzyli oczy innym i pokazali jak należy głosować. Nie można kierować się tylko emocjami i tym kogo się lubi. Ale trzeba myśleć o tym jak skutecznie zajść do końca. Dobrze że już w drugim sezonie ludzie byli w miarę ogarnięci i wiedzieli jak grać. Nie popełniali takiego błedu jak tutaj i na przykład nie eliminowali swoich zaraz po połączeniu.
Mocno w oczy rzucały się konkurencje w porównaniu do nowszych sezonów. Niektóre z nich były strasznie niedopracowane i mało widowiskowe, a przez to też nudnawe. Ale myślę że to też ma swój klimat i jest niepowtarzalne. No bo w jakim sezonie zobaczy się na przykład zadanie polegające na szukaniu przedmiotów w opuszczonych barakach i to na dodatek nocą.
Sonja - fajna i wesoła babcia. Szkoda że tak mało jej było,bo miała ciekawą osobowość. Na pewno do zapamiętania jej śpiewanie i granie na instrumencie. Była jednak najsłabsza fizycznie i plemię podjęło słuszną decyzję o jej eliminacji. Jednak przykro patrzyło się jak odchodzi
B.B - strasznie irytujący dziadek. Widziałem w tym programie już ludzi którzy się rządzą i narzekają na innych, ale on ma chyba w tej kategorii pierwsze miejsce. Co z tego że był pracowity jak zrażał do siebie ludzi. Najdziwniejsze że tego nie dostrzegał i nie próbował ostudzić swojego temperamentu. Oczywiste było że będzie łatwym celem.
Stacy - bardzo ją polubiłem. Dziewczyna jako jedna z niewielu od początku ogarniała o co chodzi w tej grze. Próbowała tworzyć sojusze i nakłaniać do eliminacji Rudy'ego. Wydaje mi się że liczyła na sojusz kobiet. Dziwię się że została uznana jako najsłabsze ogniwo zespołu. Jestem pewien że jej eliminacja to duża zasługa Richarda. Na wcześniejszej radzie też na nią głosował. Chyba przewidział że może być groźnym graczem.
Ramona - lubiłem ją, ale widać było że strasznie się męczyła na wyspie. Tak naprawdę nie wiadomo co jej dolegało. Szkoda że jej zdrowie poprawiło się na sam koniec, kiedy to już wszyscy mieli wyrobione o niej zdanie. Szkoda mi jej było, jak mówiła że Jenna jest jej pierwszą przyjaciółką od dawna, a ta później na nią głosowała.
Dirk - wyróżniał się z tłumu przez swoją wielką wiarę w Boga. Ogólnie nie lubię ludzi, co tak obnoszą się z wiarą. To że czytał biblię ok, ale próby nawracania ludzi z plemienia były głupie. Nic dziwnego że zniechęcił ich do siebie. Na dodatek nawet nie miał w głowie gry i stał się pierwszą ofiarą sojuszu Richarda.
Joel - lubiłem go. Podobało mi się jak namawiał współplemieńców do tego by po połączeniu trzymali się razem i na siebie nie głosowali. Jednak inni źle to odebrali i uznali go za kombinatora. Dodatkowo przypięto mu łatkę szowinisty. Przez to niestety stał sie celem. Szkoda, bo wydaje mi że mógłby coś zdziałać po połączeniu.
Gretchen - była mi raczej obojętna. Jej eliminacje można chyba nazwać takim pierwszym i jedynym blindsidem w tym sezonie . Wiedziałem że w Tagi utworzył sie sojusz, ale że akurat ją obierze za pierwszy cel to była niespodzianka. Sama Gretchen była w wielkim szoku. Wydawało mi się że jest w stu procentach bezpieczna i na celowniku będą Gervase lub Jenna.
Greg - niezwykle sympatyczny chłopak. Dosyć nieoczekiwanie wyrósł na lidera w Pagong, co przeszkadzało głównie Gretchen. Wiadomo było że po połączeniu stanie się celem ze względu na sprawność fizyczną. Słabo spisał się po połączeniu. Był jedną z tych osób która głosowała na swoich, co było mega głupie. Najgorsze że później nie skapnął sie co się dzieje i przekonywał innych by poczekali do następnej rady by upewnić się czy w grze powstał jakiś sojusz. Nie popisał się też na FTC z tym swoim głupim pytaniem. Na pewno zapamiętam jego wymyślony telefon i udawany płacz po eliminacji
Jenna - ogólnie była w porządku. Nic jej nie mogę zarzucić. Żal mi jej było jak nie dostała nagrania od rodziny. To musiał być dla niej cios, tym bardziej że była młodą matką. Wydaje mi się że była mało lubiana przez innych, bo dosyć często padało jej imię na radach plemienia.
Gervase - na początku za nim nie przepadałem. Był leniwy, do tego rzucał jakieś głupie komentarze w stosunku do dziewczyn. Myślałem że szybko odpadnie. Ale jakoś dotrwał do połączenia, a tam udało mu sie dosyć długo uchować. Strategiem był marnym i skupiał się głównie na zjednywaniu sobie ludzi w inny sposób. Kiedy Pagong był już w mniejszość to otworzyły mu się oczy i nawet pracował nad tym by stworzyć drugi sojusz. Ogólnie to go nawet polubiłem po połączeniu i rzeczywiście miał w sobie ten urok o którym mówił.
Colleen - bardzo ją polubiłem. Była niezwykle uroczą i sympatyczną dziewczyną. Jako jedyna z Pagong ogarnęła że Tagi mają czteroosobowy sojusz i trzeba coś z tym zrobić. Pracowała nad tym by stworzyć sojusz z niedobitków z Pagong i Sean'em. Niestety Sean nie był chętny do współpracy. Później zjednała sobie Kelly, ale to było za mało by dojść dalej.
Sean - najgłupszy gracz w historii survivora. Rozumiem że to pierwsza edycja i większość nie wiedziała jak grać, ale trzeba być naprawdę głupim żeby wpaść na pomysł alfabetycznego głosowania. Rozumiem że nie chciał brać odpowiedzialność, ale to nie jest taktyka która pozwoli dojść do końca lub wygrać. Mógł coś zmienić gdy Pagong chcieli z nim sojusz, ale on był nieugięty. Szkoda bo dzięki temu sezon mógłbbyć dużo ciekawszy. Najbardziej mnie rozśmieszyło jak po eliminacji Jenny, jakby nigdy nic dołączył do sojuszu czwórki. Nie wiem na co liczył,bo jasne było że będzie tym piątym. Miał sporo szczęścia w tym że tak daleko zaszedł. Gdyby Tagi przegrało zadanie przed połączeniem to odpadłby już wtedy. Jedno jest pewne sojusz czwórki trzymał go w rezerwie na wypadek gdyby ktoś się wyłamał z ich grupy.
Sue - jakoś nie wzbudzała mojej sympatii. Ale przyznam że jako gracz spisywała się nie najgorzej. Lepszy był od niej tylko Rich.W swoim sojuszu nie była bierna i miała swoje zdanie. Jej mowa na FTC przeszła do historii. Według mnie mocno przesadziła. Obrzuciła Kelly błotem, a wcale lepsza nie była.
Rudy - wielki szacunek dla niego że tak daleko zaszedł. Wkręcił się w dobry sojusz i zajechał dzięki temu do końca. Tak sobie myślę że gdyby znalazł się w finale to miałaby szanse wygrać. Ogólnie dziadek miał specyficzny charakter, ale ja tam go nawet lubię. Niektóre jego wypowiedzi naprawdę były śmieszne. Chyba najlepsza ta podczas FTC
Kelly -nie przepadałem za nią. Irytowało mnie to ciągłe marudzenie że jest w sojuszu. Zarzucała sojusznikom że grają nieczysto, choć sama robiła dokładnie to samo. Nie wiem czemu jej sojusz zarzucił jej zdradę. Dziewczyna nie zagłosowała razem z nimi na Jennę, ale też nie zwróciła się przeciwko nim. Po prostu oddała nic nie wnoszący głos na Seana. Niezłym pomysłem było zbliżenie się do członków Pagong, ale ostatecznie nie pomogło jej to w wygranej.
Richard - w pełni zasłużony zwycięzca. Od początku wiedział po co jest w grze. Nie traktował tego jak wakacji i miał plan. Stworzył dobry sojusz, który razem zaszedł do końca. Ogólnie Richard był zabawny i fajnie się go oglądało. Czasem może był trochę zbyt arogancki, ale o to nie trudno jak się ma takich rywali. Uważam że małym błędem było poddanie się podczas finałowej konkurencji. Wiem że nic go to ostatecznie nie kosztowało, ale mogło. Ogólnie to nie nazwałbym go jakimś mistrzem strategii. Trzeba też spojrzeć na to jakich miał rywali. Świetnie wypadł na tle ludzi, którzy kompletnie nie wiedzieli o co chodzi w grze. Ale w All Stars pokazał że aż tak dobry pod względem strategii nie jest. Jednak naprawdę duże brawa za ten sezon. Zgadzam się z tym, że wyznaczył ścieżkę przyszłym graczom i pokazał jak należy grac w tą grę.
Pod względem strategii sezon był strasznie słaby i nudny. Tak, rozumiem że to był dopiero początek i ludzie nie wiedzieli na co się piszą. Ale już samo logo programu mówi o co w tym wszystkim chodzi. Uczestnicy mieli straszne opory co do kombinowania. Ale na całe szczęście był Richard i jego sojusz. Oni otworzyli oczy innym i pokazali jak należy głosować. Nie można kierować się tylko emocjami i tym kogo się lubi. Ale trzeba myśleć o tym jak skutecznie zajść do końca. Dobrze że już w drugim sezonie ludzie byli w miarę ogarnięci i wiedzieli jak grać. Nie popełniali takiego błedu jak tutaj i na przykład nie eliminowali swoich zaraz po połączeniu.
Mocno w oczy rzucały się konkurencje w porównaniu do nowszych sezonów. Niektóre z nich były strasznie niedopracowane i mało widowiskowe, a przez to też nudnawe. Ale myślę że to też ma swój klimat i jest niepowtarzalne. No bo w jakim sezonie zobaczy się na przykład zadanie polegające na szukaniu przedmiotów w opuszczonych barakach i to na dodatek nocą.
Sonja - fajna i wesoła babcia. Szkoda że tak mało jej było,bo miała ciekawą osobowość. Na pewno do zapamiętania jej śpiewanie i granie na instrumencie. Była jednak najsłabsza fizycznie i plemię podjęło słuszną decyzję o jej eliminacji. Jednak przykro patrzyło się jak odchodzi
B.B - strasznie irytujący dziadek. Widziałem w tym programie już ludzi którzy się rządzą i narzekają na innych, ale on ma chyba w tej kategorii pierwsze miejsce. Co z tego że był pracowity jak zrażał do siebie ludzi. Najdziwniejsze że tego nie dostrzegał i nie próbował ostudzić swojego temperamentu. Oczywiste było że będzie łatwym celem.
Stacy - bardzo ją polubiłem. Dziewczyna jako jedna z niewielu od początku ogarniała o co chodzi w tej grze. Próbowała tworzyć sojusze i nakłaniać do eliminacji Rudy'ego. Wydaje mi się że liczyła na sojusz kobiet. Dziwię się że została uznana jako najsłabsze ogniwo zespołu. Jestem pewien że jej eliminacja to duża zasługa Richarda. Na wcześniejszej radzie też na nią głosował. Chyba przewidział że może być groźnym graczem.
Ramona - lubiłem ją, ale widać było że strasznie się męczyła na wyspie. Tak naprawdę nie wiadomo co jej dolegało. Szkoda że jej zdrowie poprawiło się na sam koniec, kiedy to już wszyscy mieli wyrobione o niej zdanie. Szkoda mi jej było, jak mówiła że Jenna jest jej pierwszą przyjaciółką od dawna, a ta później na nią głosowała.
Dirk - wyróżniał się z tłumu przez swoją wielką wiarę w Boga. Ogólnie nie lubię ludzi, co tak obnoszą się z wiarą. To że czytał biblię ok, ale próby nawracania ludzi z plemienia były głupie. Nic dziwnego że zniechęcił ich do siebie. Na dodatek nawet nie miał w głowie gry i stał się pierwszą ofiarą sojuszu Richarda.
Joel - lubiłem go. Podobało mi się jak namawiał współplemieńców do tego by po połączeniu trzymali się razem i na siebie nie głosowali. Jednak inni źle to odebrali i uznali go za kombinatora. Dodatkowo przypięto mu łatkę szowinisty. Przez to niestety stał sie celem. Szkoda, bo wydaje mi że mógłby coś zdziałać po połączeniu.
Gretchen - była mi raczej obojętna. Jej eliminacje można chyba nazwać takim pierwszym i jedynym blindsidem w tym sezonie . Wiedziałem że w Tagi utworzył sie sojusz, ale że akurat ją obierze za pierwszy cel to była niespodzianka. Sama Gretchen była w wielkim szoku. Wydawało mi się że jest w stu procentach bezpieczna i na celowniku będą Gervase lub Jenna.
Greg - niezwykle sympatyczny chłopak. Dosyć nieoczekiwanie wyrósł na lidera w Pagong, co przeszkadzało głównie Gretchen. Wiadomo było że po połączeniu stanie się celem ze względu na sprawność fizyczną. Słabo spisał się po połączeniu. Był jedną z tych osób która głosowała na swoich, co było mega głupie. Najgorsze że później nie skapnął sie co się dzieje i przekonywał innych by poczekali do następnej rady by upewnić się czy w grze powstał jakiś sojusz. Nie popisał się też na FTC z tym swoim głupim pytaniem. Na pewno zapamiętam jego wymyślony telefon i udawany płacz po eliminacji
Jenna - ogólnie była w porządku. Nic jej nie mogę zarzucić. Żal mi jej było jak nie dostała nagrania od rodziny. To musiał być dla niej cios, tym bardziej że była młodą matką. Wydaje mi się że była mało lubiana przez innych, bo dosyć często padało jej imię na radach plemienia.
Gervase - na początku za nim nie przepadałem. Był leniwy, do tego rzucał jakieś głupie komentarze w stosunku do dziewczyn. Myślałem że szybko odpadnie. Ale jakoś dotrwał do połączenia, a tam udało mu sie dosyć długo uchować. Strategiem był marnym i skupiał się głównie na zjednywaniu sobie ludzi w inny sposób. Kiedy Pagong był już w mniejszość to otworzyły mu się oczy i nawet pracował nad tym by stworzyć drugi sojusz. Ogólnie to go nawet polubiłem po połączeniu i rzeczywiście miał w sobie ten urok o którym mówił.
Colleen - bardzo ją polubiłem. Była niezwykle uroczą i sympatyczną dziewczyną. Jako jedyna z Pagong ogarnęła że Tagi mają czteroosobowy sojusz i trzeba coś z tym zrobić. Pracowała nad tym by stworzyć sojusz z niedobitków z Pagong i Sean'em. Niestety Sean nie był chętny do współpracy. Później zjednała sobie Kelly, ale to było za mało by dojść dalej.
Sean - najgłupszy gracz w historii survivora. Rozumiem że to pierwsza edycja i większość nie wiedziała jak grać, ale trzeba być naprawdę głupim żeby wpaść na pomysł alfabetycznego głosowania. Rozumiem że nie chciał brać odpowiedzialność, ale to nie jest taktyka która pozwoli dojść do końca lub wygrać. Mógł coś zmienić gdy Pagong chcieli z nim sojusz, ale on był nieugięty. Szkoda bo dzięki temu sezon mógłbbyć dużo ciekawszy. Najbardziej mnie rozśmieszyło jak po eliminacji Jenny, jakby nigdy nic dołączył do sojuszu czwórki. Nie wiem na co liczył,bo jasne było że będzie tym piątym. Miał sporo szczęścia w tym że tak daleko zaszedł. Gdyby Tagi przegrało zadanie przed połączeniem to odpadłby już wtedy. Jedno jest pewne sojusz czwórki trzymał go w rezerwie na wypadek gdyby ktoś się wyłamał z ich grupy.
Sue - jakoś nie wzbudzała mojej sympatii. Ale przyznam że jako gracz spisywała się nie najgorzej. Lepszy był od niej tylko Rich.W swoim sojuszu nie była bierna i miała swoje zdanie. Jej mowa na FTC przeszła do historii. Według mnie mocno przesadziła. Obrzuciła Kelly błotem, a wcale lepsza nie była.
Rudy - wielki szacunek dla niego że tak daleko zaszedł. Wkręcił się w dobry sojusz i zajechał dzięki temu do końca. Tak sobie myślę że gdyby znalazł się w finale to miałaby szanse wygrać. Ogólnie dziadek miał specyficzny charakter, ale ja tam go nawet lubię. Niektóre jego wypowiedzi naprawdę były śmieszne. Chyba najlepsza ta podczas FTC
Kelly -nie przepadałem za nią. Irytowało mnie to ciągłe marudzenie że jest w sojuszu. Zarzucała sojusznikom że grają nieczysto, choć sama robiła dokładnie to samo. Nie wiem czemu jej sojusz zarzucił jej zdradę. Dziewczyna nie zagłosowała razem z nimi na Jennę, ale też nie zwróciła się przeciwko nim. Po prostu oddała nic nie wnoszący głos na Seana. Niezłym pomysłem było zbliżenie się do członków Pagong, ale ostatecznie nie pomogło jej to w wygranej.
Richard - w pełni zasłużony zwycięzca. Od początku wiedział po co jest w grze. Nie traktował tego jak wakacji i miał plan. Stworzył dobry sojusz, który razem zaszedł do końca. Ogólnie Richard był zabawny i fajnie się go oglądało. Czasem może był trochę zbyt arogancki, ale o to nie trudno jak się ma takich rywali. Uważam że małym błędem było poddanie się podczas finałowej konkurencji. Wiem że nic go to ostatecznie nie kosztowało, ale mogło. Ogólnie to nie nazwałbym go jakimś mistrzem strategii. Trzeba też spojrzeć na to jakich miał rywali. Świetnie wypadł na tle ludzi, którzy kompletnie nie wiedzieli o co chodzi w grze. Ale w All Stars pokazał że aż tak dobry pod względem strategii nie jest. Jednak naprawdę duże brawa za ten sezon. Zgadzam się z tym, że wyznaczył ścieżkę przyszłym graczom i pokazał jak należy grac w tą grę.