Survivor: The Amazon (sezon 6)
- Jack
- sole survivor
- Posty: 5737
- Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
- Kontakt:
-
- 4th voted out
- Posty: 40
- Rejestracja: 31 sie 2012, 00:00
- Kontakt:
- Stach
- 4th jury member
- Posty: 399
- Rejestracja: 23 sie 2011, 00:00
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
-
- sole survivor
- Posty: 1568
- Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
- Winners at War: Natalie
- Kontakt:
A resztę załatwiło przekonanie, że powybija nią kolegówJa bym powiedział, że przez połowę odcinków ostrzył maczetę xD
Amazonka ma wszystko to, czego oczekuję od wielu sezonów:
- nieprzewidywalność
- interesujący zawodnicy
- walka "dobra" ze "złem"
- humor
- ciekawe konkurencje
- oryginalne miejsce
Nawet po tylu sezonach, które już widziałem ta edycja jest dla mnie najlepsza.
-
- 4th voted out
- Posty: 40
- Rejestracja: 31 sie 2012, 00:00
- Kontakt:
-
- 5th voted out
- Posty: 71
- Rejestracja: 18 lis 2012, 00:00
- Kontakt:
-
- sole survivor
- Posty: 1321
- Rejestracja: 20 mar 2010, 00:00
- Kontakt:
-
- 7th voted out
- Posty: 119
- Rejestracja: 09 maja 2013, 00:00
- Lokalizacja: W....
- Kontakt:
To dla mnie jeden z lepszych sezonów. Ciekawi zawodnicy, ciekawe i klimatyczne miejsce, ciekawe konkurencje, zaskakujące eliminacje no i Jenna Morasca, którą uwielbiam. Tylko nadal mnie trapi jedna rzecz, nie pamiętam..czy już pisałem na ten temat. Mianowicie Jej oczy. Wiem, że to mało ważne...xD ale jednak.
W tym sezonie miała podejrzanie niebieskie oczy...w sezonie "gwiazd" miała oczy ciemne. Więc soczewki? Tylko nasuwa się pytanie, po co? Dlaczego?
Może ktoś zna odpowiedź?
Będę wdzięczny.
W tym sezonie miała podejrzanie niebieskie oczy...w sezonie "gwiazd" miała oczy ciemne. Więc soczewki? Tylko nasuwa się pytanie, po co? Dlaczego?
Może ktoś zna odpowiedź?
Będę wdzięczny.
- tombak90
- sole survivor
- Posty: 2675
- Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
- Lokalizacja: Poznań
- Winners at War: Tony
- Survivor AU All Stars: David
- Kontakt:
- XanderDE
- 5th jury member
- Posty: 441
- Rejestracja: 09 mar 2015, 00:00
- Winners at War: Michele
- Kontakt:
-
- 6th voted out
- Posty: 96
- Rejestracja: 07 lis 2015, 00:00
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Survivor: Amazon
Sezon zapowiadał się do du.. przez podział Girls/Boys no, ale Amazonki mega zaimponowały mi jak i innym przedmówcom i super się to oglądało. Lokalizacja bardzo ciekawa i fajnie się ją oglądało. Zwyciężczyni nic do niej nie mam wolałbym, któregoś z chłopaków, ale i tak brawo dla niej za ogranie 3 chłopaków i zwycięstwo. Śmieszkiem sezonu jest Joanna, której wiara nie pozwalała cieszyć się ze zdobycia bożka. Jej konflikt z Christy był głupi ona tylko cieszyła się ze zwycięstwa, a Joanna chciała pozbyć się bożka za wszelką cenę. Sama jest sobie winna swojej eliminacji. Bohaterem sezonu są zdecydowanie amazonki za skopanie wiadomo czego chłopakom, ale ulubioną postacią tego sezonu jest dla mnie jednak Rob. Jak dla mnie sezon 7/10.
Ranking
1. Africa (Kim P, Lex, Teresa)
2. Amazon (Rob, Amazonki)
3. Borneo (Rich, Kelly, Rudy)
4. Thailand (Shii Ann, Brian)
5. Australia (Colby)
6. Marquesas
Sezon zapowiadał się do du.. przez podział Girls/Boys no, ale Amazonki mega zaimponowały mi jak i innym przedmówcom i super się to oglądało. Lokalizacja bardzo ciekawa i fajnie się ją oglądało. Zwyciężczyni nic do niej nie mam wolałbym, któregoś z chłopaków, ale i tak brawo dla niej za ogranie 3 chłopaków i zwycięstwo. Śmieszkiem sezonu jest Joanna, której wiara nie pozwalała cieszyć się ze zdobycia bożka. Jej konflikt z Christy był głupi ona tylko cieszyła się ze zwycięstwa, a Joanna chciała pozbyć się bożka za wszelką cenę. Sama jest sobie winna swojej eliminacji. Bohaterem sezonu są zdecydowanie amazonki za skopanie wiadomo czego chłopakom, ale ulubioną postacią tego sezonu jest dla mnie jednak Rob. Jak dla mnie sezon 7/10.
Ranking
1. Africa (Kim P, Lex, Teresa)
2. Amazon (Rob, Amazonki)
3. Borneo (Rich, Kelly, Rudy)
4. Thailand (Shii Ann, Brian)
5. Australia (Colby)
6. Marquesas
-
- sole survivor
- Posty: 1568
- Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
- Winners at War: Natalie
- Kontakt:
- Fenistil
- 1st jury member
- Posty: 197
- Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Survivor: The Amazon (sezon 6)
Ten sezon rzeczywiście był świetny, głównie ze względu na ciekawe zadania, całą masę cudnych blindside'ów i dynamicznie zmieniającą się sytuację w stawce. Sam podział plemion na kobiety i mężczyzn niezbyt przypadł mi do gustu, bo znacznie więcej czasu niż zwykle zajęło mi zapamiętanie wszystkich osób i nauka odróżniania ich od siebie, ale na pewno był to interesujący twist. Niestety w tak dobrym sezonie jak ten zwycięzca jest dla mnie sporym rozczarowaniem, chyba największym z pierwszych sześciu sezonów.
Ryan - Zamiast niego jako pierwszy powinien polecieć jego koleżka Daniel. Ryan był jeszcze w miarę ogarnięty i próbował werbować ludzi do głosowania na Rogera - nie wyszło do końca, ale przynajmniej próbował się ratować. Swoją drogą, to chyba on i Daniel rozmawiali sobie sekretnie po kantońsku? Jestem ciekawy, czy ktoś w późniejszych sezonach próbował jeszcze czegoś podobnego jako elementu strategii.
Janet - Jako najstarsza kobieta, która okazała słabość, była typowym łatwym celem na początek. A podejrzenia o przemycenie batonika tylko to wszystko przypieczętowały.
Daniel - Słaby pod każdym względem zawodnik, któremu przekonanie innych do siebie wyszło jeszcze słabiej niż Ryanowi. A gdy czuł się zagrożony na Radzie, to insynuował, że niechęć innych do niego ma podłoże rasistowskie... To było poniżej krytyki.
Joanna - Nie rozumiem, jak na tym etapie można było odpaść przez to, że jest się silnym w pracy i wyzwaniach. Jak można obwołać kogoś zagrożeniem, jeśli jest w twoim plemieniu i rywalizujecie w jednej drużynie? Co prawda zaraz potem i tak byłoby przemieszanie, ale nikt o tym wtedy nie wiedział. No chyba że w grę wchodził też jej charakter i dziwne akcje z tym, że nie chciała, by Immunity Idol był u nich w obozie.
Jeanne - Była dla mnie jakaś taka nijaka i w sumie nie wiem co mógłbym o niej napisać.
Shawna - Niesamowite, jakim wspaniałym lekiem na wszelką niemoc może być obecność mężczyzny. Dobrze, że odpadła, bo rzeczywiście chyba była bardziej zainteresowana Alexem niż samą grą, ale ta akcja z jej nagłym powrotem sił była świetna.
Roger - Gdy od początku zaczął się rządzić i wszystkim rozkazywać, to pomyślałem, że na jakieś 90% poleci jako pierwszy, bo to już dość typowy schemat w Survivorze. Ale zdziwiłem się, że jednak potrafił zjednać sobie ludzi i pozbyć się słabych punktów plemienia w postaci Ryana i Daniela - za to brawo dla niego. Potem niestety było już słabiej i nie zmienił swojego nastawienia po Merge'u. Bardzo podobało mi się wnioskowanie kobiet, że był takim typem, który nigdy w życiu nie zagłosuje w finale na kobietę (bo zapewne miały w tym rację). A to, w połączeniu z jego wiarą w nieistniejący już sojusz mężczyzn, uczyniło z niego kandydata nr 1 do odstrzału.
Dave - Gdyby wystąpił w jednej z wcześniejszych edycji, to zapewne byłby jednym z lepszych strategów, ale niestety inni go przyćmili i jego małe udane gierki w wymieszanym Tambaqui na nic mu się zdały, gdy po Merge'u sojusz mężczyzn był już odległą przeszłością i Dave był już niczym więcej niż zagrożeniem fizycznym. Plus dla niego za to, że zdawał sobie sprawę ze swojej sytuacji i próbował coś zdziałać z Deeną, ale strategia na litość i "proszę, pozwólcie mi jeszcze zostać ze 3 dni" raczej nie mogła się udać. Jego jedyną nadzieją było wygranie kilka immunitetów z rzędu, ale akurat wtedy pechowo przyszło zadanie, którego nie dało się wygrać w pojedynkę. Szkoda, bo sympatyczny z niego gość.
Deena - Jedna z moich ulubionych postaci tego sezonu. Rozsądna, wiedziała czego chce, umiała obserwować innych i miała dobrą strategię. Pogrążył ją jeden nieco zbyt śmiały ruch, bo nie doceniła przywiązania dziewczyn do Alexa i sojusz zwrócił się przeciwko niej, ale w minimalnie innych okolicznościach tego typu akcja jak najbardziej mogła się udać i przynieść korzyści, bo Alex rzeczywiście był dla innych zagrożeniem.
Alex - Nie lubiłem go jako gracza, bo zamiast na grze skupiał się bardziej na dziewczynach. Plus za to, że z ich wsparciem odparł atak Deeny, ale był na tę grę zdecydowanie zbyt szczery - mówienie komuś, że na najbliższej Radzie Plemienia wylatuje jeszcze jestem w stanie zrozumieć jeśli naprawdę jest to pewne, ale jak mógł powiedzieć Robowi, że kiedyś zagłosuje na niego w Final 4? Aż sam się wtedy prosił, żeby odpaść.
Christy - Na początku byłem pewny, że odpadnie jako pierwsza lub druga ze swojego plemienia, bo przez utrudnioną komunikację nie nawiązywała z nikim żadnych szczególnych relacji i ewidentnie miała do wszystkich pretensje. Potem jednak nieco się ogarnęła, zmiana plemienia też wyszła jej na dobre. Ostatecznie mogę powiedzieć, że ją lubiłem i podziwiałem za to, jakiego wyzwania świadomie się podjęła, choć tylko sobie samej zawdzięcza odpadnięcie. Trzeba było w porę zadeklarować swoje wsparcie jednej ze stron (albo obu ), a nie trwać bez decyzji i upajać się mocą w swoich rękach. Jednak i tak by pewnie zbyt daleko już nie dotarła, bo na miejscu graczy nie ryzykowałbym znalezienia się z nią w Final 2.
Heidi - Ona i Jenna były ładne, młode i urocze, ale zdenerwowały mnie kilka razy, przede wszystkim olewaniem kompletnie pracy w obozie. Co gdy nasz sojusz ma przewagę liczebną? "Niech inni odwalają całą robotę, bo i tak nas nikt nie wyrzuci za lenistwo." A co gdy inny sojusz ma przewagę? "Niech sami budują sobie nowe schronienie, skoro i tak zaraz odpadniemy." Ech... Oprócz tego niezbyt rozumiem akcję z rozbieraniem się za słodycze - przecież to była nagroda pocieszenia za zejście z pala, a rozbieranie się było w pewnym sensie ich własną inicjatywą.
Strategicznie nie było zbyt dobrze. Po wymieszaniu dała się przeciągnąć Dave'owi na swoją stronę i nie wiem na co liczyła. Swój późniejszy sojusz zawdzięcza temu, co pod jej nieobecność działo się w Jaburu i że Jenna zaklepała dla niej w tym sojuszu miejsce.
Butch - Przez większość gry był tylko tłem dla wszystkich wydarzeń i takim niegroźnym, godnym zaufania dziadkiem przydatnym do robienia przewagi. Potem co prawda było kilka interesujących akcji związanych z jego osobą (m.in. pożar, upicie się oraz dzikie tańce ), ale strategicznie było wręcz jeszcze gorzej. W Final 4 znalazł się trochę z przypadku, a po wygraniu przez Jennę immunitetu podejście do niej i poproszenie, by razem z nim głosowała na Roba to zdecydowanie za mało. Mógł albo jako pierwszy obiecać jej za to wzięcie do finału, albo spróbować zwrócić się do Matthew.
Rob - Genialny strateg i moja ulubiona postać tego sezonu! Nie wiem z czego to wynika, ale jego imiennika z Marquesas, będącego podobnej miary manipulatorem, nie znosiłem, a Roba uwielbiam. Głównie dzięki niemu przebieg tego sezonu był tak interesujący. Szkoda, że nie doszedł do finału, bo mimo kilku zdrad inni wyraźnie doceniali jego geniusz i pewnie by to wygrał. Najlepsze były jego długie rozmowy z Matthew, którymi "uczył go gry" i napuszczał na urabianie Butcha, żeby tylko czymś go zająć i nie pozwolić zorientować się, że jest na celowniku.
Matthew - Przez pierwszą część gry miotał się i nie miał w ogóle pojęcia o grze, ale potem dał się o niej uczyć przez Roba ( ) i na końcu to właśnie on otworzył sobie najwięcej ścieżek do finału. Szkoda, że tam poniósł tak efektowną porażkę. Widzom został pokazany od swojej nieco niepokojącej strony (wraz ze swoim ostrzeniem maczety ) i być może rzeczywiście był przez innych postrzegany jako dziwny, co dało głosy sympatyczniejszej na pierwszy rzut oka Jennie.
Jenna - Większość moich uwag o Heidi odnosi się także do niej, a oprócz tego bardzo nie podobało mi się, jak szantażem emocjonalnym i płaczem wymusiła na aukcji swój list z domu.
Z jej ostatecznego zwycięstwa jestem niezadowolony, choć oczywiście bezcenne było zobaczyć miny Roba, Matthew i Butcha gdy ich plany na wspólne Final 3 się posypały. W finale znalazła się tylko dzięki tym dwóm ostatnim immunitetom i nie zasłużyła, by się w nim znaleźć. Gdyby nie jej kompletne załamanie psychiczne i fizyczne, a tym samym uznanie przez mężczyzn za mniejsze zagrożenie w kontekście wyzwań tuż przed Final 4, to być może w ogóle by się w nim nie znalazła i poleciała zamiast Heidi. Jej jedynym godnym finału ruchem w tej grze było odrzucenie propozycji Roba podczas ostatniego Immunity Challenge. W finale natomiast spodziewałem się już, że wygra z Mattem, bo zyskała sobie po drodze więcej przyjaciół, ale mimo wszystko wynik 6-1 jest dla mnie niezrozumiały, bo spodziewałem się, że rzeczowa i doceniająca ciężką pracę Deena oraz chowająca urazę Chtisty nie mogą jej dać swojego głosu.
Ryan - Zamiast niego jako pierwszy powinien polecieć jego koleżka Daniel. Ryan był jeszcze w miarę ogarnięty i próbował werbować ludzi do głosowania na Rogera - nie wyszło do końca, ale przynajmniej próbował się ratować. Swoją drogą, to chyba on i Daniel rozmawiali sobie sekretnie po kantońsku? Jestem ciekawy, czy ktoś w późniejszych sezonach próbował jeszcze czegoś podobnego jako elementu strategii.
Janet - Jako najstarsza kobieta, która okazała słabość, była typowym łatwym celem na początek. A podejrzenia o przemycenie batonika tylko to wszystko przypieczętowały.
Daniel - Słaby pod każdym względem zawodnik, któremu przekonanie innych do siebie wyszło jeszcze słabiej niż Ryanowi. A gdy czuł się zagrożony na Radzie, to insynuował, że niechęć innych do niego ma podłoże rasistowskie... To było poniżej krytyki.
Joanna - Nie rozumiem, jak na tym etapie można było odpaść przez to, że jest się silnym w pracy i wyzwaniach. Jak można obwołać kogoś zagrożeniem, jeśli jest w twoim plemieniu i rywalizujecie w jednej drużynie? Co prawda zaraz potem i tak byłoby przemieszanie, ale nikt o tym wtedy nie wiedział. No chyba że w grę wchodził też jej charakter i dziwne akcje z tym, że nie chciała, by Immunity Idol był u nich w obozie.
Jeanne - Była dla mnie jakaś taka nijaka i w sumie nie wiem co mógłbym o niej napisać.
Shawna - Niesamowite, jakim wspaniałym lekiem na wszelką niemoc może być obecność mężczyzny. Dobrze, że odpadła, bo rzeczywiście chyba była bardziej zainteresowana Alexem niż samą grą, ale ta akcja z jej nagłym powrotem sił była świetna.
Roger - Gdy od początku zaczął się rządzić i wszystkim rozkazywać, to pomyślałem, że na jakieś 90% poleci jako pierwszy, bo to już dość typowy schemat w Survivorze. Ale zdziwiłem się, że jednak potrafił zjednać sobie ludzi i pozbyć się słabych punktów plemienia w postaci Ryana i Daniela - za to brawo dla niego. Potem niestety było już słabiej i nie zmienił swojego nastawienia po Merge'u. Bardzo podobało mi się wnioskowanie kobiet, że był takim typem, który nigdy w życiu nie zagłosuje w finale na kobietę (bo zapewne miały w tym rację). A to, w połączeniu z jego wiarą w nieistniejący już sojusz mężczyzn, uczyniło z niego kandydata nr 1 do odstrzału.
Dave - Gdyby wystąpił w jednej z wcześniejszych edycji, to zapewne byłby jednym z lepszych strategów, ale niestety inni go przyćmili i jego małe udane gierki w wymieszanym Tambaqui na nic mu się zdały, gdy po Merge'u sojusz mężczyzn był już odległą przeszłością i Dave był już niczym więcej niż zagrożeniem fizycznym. Plus dla niego za to, że zdawał sobie sprawę ze swojej sytuacji i próbował coś zdziałać z Deeną, ale strategia na litość i "proszę, pozwólcie mi jeszcze zostać ze 3 dni" raczej nie mogła się udać. Jego jedyną nadzieją było wygranie kilka immunitetów z rzędu, ale akurat wtedy pechowo przyszło zadanie, którego nie dało się wygrać w pojedynkę. Szkoda, bo sympatyczny z niego gość.
Deena - Jedna z moich ulubionych postaci tego sezonu. Rozsądna, wiedziała czego chce, umiała obserwować innych i miała dobrą strategię. Pogrążył ją jeden nieco zbyt śmiały ruch, bo nie doceniła przywiązania dziewczyn do Alexa i sojusz zwrócił się przeciwko niej, ale w minimalnie innych okolicznościach tego typu akcja jak najbardziej mogła się udać i przynieść korzyści, bo Alex rzeczywiście był dla innych zagrożeniem.
Alex - Nie lubiłem go jako gracza, bo zamiast na grze skupiał się bardziej na dziewczynach. Plus za to, że z ich wsparciem odparł atak Deeny, ale był na tę grę zdecydowanie zbyt szczery - mówienie komuś, że na najbliższej Radzie Plemienia wylatuje jeszcze jestem w stanie zrozumieć jeśli naprawdę jest to pewne, ale jak mógł powiedzieć Robowi, że kiedyś zagłosuje na niego w Final 4? Aż sam się wtedy prosił, żeby odpaść.
Christy - Na początku byłem pewny, że odpadnie jako pierwsza lub druga ze swojego plemienia, bo przez utrudnioną komunikację nie nawiązywała z nikim żadnych szczególnych relacji i ewidentnie miała do wszystkich pretensje. Potem jednak nieco się ogarnęła, zmiana plemienia też wyszła jej na dobre. Ostatecznie mogę powiedzieć, że ją lubiłem i podziwiałem za to, jakiego wyzwania świadomie się podjęła, choć tylko sobie samej zawdzięcza odpadnięcie. Trzeba było w porę zadeklarować swoje wsparcie jednej ze stron (albo obu ), a nie trwać bez decyzji i upajać się mocą w swoich rękach. Jednak i tak by pewnie zbyt daleko już nie dotarła, bo na miejscu graczy nie ryzykowałbym znalezienia się z nią w Final 2.
Heidi - Ona i Jenna były ładne, młode i urocze, ale zdenerwowały mnie kilka razy, przede wszystkim olewaniem kompletnie pracy w obozie. Co gdy nasz sojusz ma przewagę liczebną? "Niech inni odwalają całą robotę, bo i tak nas nikt nie wyrzuci za lenistwo." A co gdy inny sojusz ma przewagę? "Niech sami budują sobie nowe schronienie, skoro i tak zaraz odpadniemy." Ech... Oprócz tego niezbyt rozumiem akcję z rozbieraniem się za słodycze - przecież to była nagroda pocieszenia za zejście z pala, a rozbieranie się było w pewnym sensie ich własną inicjatywą.
Strategicznie nie było zbyt dobrze. Po wymieszaniu dała się przeciągnąć Dave'owi na swoją stronę i nie wiem na co liczyła. Swój późniejszy sojusz zawdzięcza temu, co pod jej nieobecność działo się w Jaburu i że Jenna zaklepała dla niej w tym sojuszu miejsce.
Butch - Przez większość gry był tylko tłem dla wszystkich wydarzeń i takim niegroźnym, godnym zaufania dziadkiem przydatnym do robienia przewagi. Potem co prawda było kilka interesujących akcji związanych z jego osobą (m.in. pożar, upicie się oraz dzikie tańce ), ale strategicznie było wręcz jeszcze gorzej. W Final 4 znalazł się trochę z przypadku, a po wygraniu przez Jennę immunitetu podejście do niej i poproszenie, by razem z nim głosowała na Roba to zdecydowanie za mało. Mógł albo jako pierwszy obiecać jej za to wzięcie do finału, albo spróbować zwrócić się do Matthew.
Rob - Genialny strateg i moja ulubiona postać tego sezonu! Nie wiem z czego to wynika, ale jego imiennika z Marquesas, będącego podobnej miary manipulatorem, nie znosiłem, a Roba uwielbiam. Głównie dzięki niemu przebieg tego sezonu był tak interesujący. Szkoda, że nie doszedł do finału, bo mimo kilku zdrad inni wyraźnie doceniali jego geniusz i pewnie by to wygrał. Najlepsze były jego długie rozmowy z Matthew, którymi "uczył go gry" i napuszczał na urabianie Butcha, żeby tylko czymś go zająć i nie pozwolić zorientować się, że jest na celowniku.
Matthew - Przez pierwszą część gry miotał się i nie miał w ogóle pojęcia o grze, ale potem dał się o niej uczyć przez Roba ( ) i na końcu to właśnie on otworzył sobie najwięcej ścieżek do finału. Szkoda, że tam poniósł tak efektowną porażkę. Widzom został pokazany od swojej nieco niepokojącej strony (wraz ze swoim ostrzeniem maczety ) i być może rzeczywiście był przez innych postrzegany jako dziwny, co dało głosy sympatyczniejszej na pierwszy rzut oka Jennie.
Jenna - Większość moich uwag o Heidi odnosi się także do niej, a oprócz tego bardzo nie podobało mi się, jak szantażem emocjonalnym i płaczem wymusiła na aukcji swój list z domu.
Z jej ostatecznego zwycięstwa jestem niezadowolony, choć oczywiście bezcenne było zobaczyć miny Roba, Matthew i Butcha gdy ich plany na wspólne Final 3 się posypały. W finale znalazła się tylko dzięki tym dwóm ostatnim immunitetom i nie zasłużyła, by się w nim znaleźć. Gdyby nie jej kompletne załamanie psychiczne i fizyczne, a tym samym uznanie przez mężczyzn za mniejsze zagrożenie w kontekście wyzwań tuż przed Final 4, to być może w ogóle by się w nim nie znalazła i poleciała zamiast Heidi. Jej jedynym godnym finału ruchem w tej grze było odrzucenie propozycji Roba podczas ostatniego Immunity Challenge. W finale natomiast spodziewałem się już, że wygra z Mattem, bo zyskała sobie po drodze więcej przyjaciół, ale mimo wszystko wynik 6-1 jest dla mnie niezrozumiały, bo spodziewałem się, że rzeczowa i doceniająca ciężką pracę Deena oraz chowająca urazę Chtisty nie mogą jej dać swojego głosu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości