Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

Post autor: Kobra »

To zdecydowanie mój ulubiony sezon z tych, w których wprowadzili F3. Dużo się działo, było sporo twistów, kilka ciekawych osób i wydarzeń. I sam sojusz Aitu był jednym z moich ulubionych. Na pewno sezon jest warty polecenia, mimo że pod koniec nieco zwalnia bieg.
Swoją drogą Yul chyba miał ogromne szczęście, że Beki nie wymataczyła wtedy od niego immunitetu.

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Fenistil »

Kolejny bardzo fajny sezon. Pomysł na taki podział na plemiona na pierwszy rzut oka wydaje się kontrowersyjny, ale mnie się podobał. Mieliśmy dzięki temu okazję zobaczyć w programie więcej niż zwykle mniejszości etnicznych, a na dodatek dzięki większej różnorodności nikt mi się z nikim nie mylił, mimo aż 20 osób w programie. :)

Po przemieszaniu w obu plemionach sytuacja wyglądała interesująco. Potem przyszedł kolejny twist ze zmianą plemion, z którego skorzystali Candice i Jonathan, robiąc 4-8 ze stanu 6-6. Tymczasem skazane na pożarcie Aitu zjednoczyło się i wygrało wszystko jak leci, zachowując tym samym nieśmiałe resztki szans po Merge'u ze stanem 4-5. Niezła dramaturgia. :)

A po Merge'u przyszła wspaniała akcja z Yulem wykorzystującym moc HII i wywołującym zdradę powrotną Jonathana i piękny blindside Nate'a. Choć do końca sezonu było już znacznie spokojniej, to echa tego wydarzenia wybrzmiewały jeszcze przez kilka dobrych odcinków. :)

Jedynie zmiana formuły finału mi się nie podobała, bo nie dość, że było znacznie mniej elitarnie i odniosłem wrażenie, że dyskusja na FTC była znacznie bardziej pobieżna niż zazwyczaj, to jeszcze głos mają jurorzy, którzy odpadli jeszcze na etapie dwóch plemion. Wcześniej dało się sensownie rozwiązać taką sytuację np. w Tajlandii, a tutaj doszło do sytuacji, gdzie Brad mógł w finale głosować na Ozzy'ego, z którym nie miał okazji nawet zamienić dwóch zdań. I takie sytuacje w innych sezonach na pewno się powtórzą. Co więcej jestem sobie nawet w stanie wyobrazić sytuację, gdzie żadnego z finalistów się nie zna i trzeba na któregoś głosować. Trochę słabo. ;) Choć z drugiej strony rozumiem zabieg wprowadzenia takiego finału - bez tego do F2 weszłaby pewnie Becky razem z Yulem/Ozzym i zwycięzca byłby oczywisty. Mimo to dużo mniej mi się podoba takie rozwiązanie (ale może się jeszcze przyzwyczaję).

Sekou - Za bardzo zaczął się rządzić w plemieniu i nie dziwię się, że kobiety nie były z tego zadowolone. Śmieszna była sytuacja, gdy o tym kogo wysłać na Exile Island decydowali sami Sekou z Natem, kompletnie ignorując ich istnienie. :D

Billy - Rozumiem, że przez cały dzień się lenił w obozie, nie był godny zaufania i pod kątem wyzwań też nie był dla plemienia zbyt użyteczny, ale żeby z tego powodu tak od razu specjalnie się podkładać w IC? Brak przemieszania i przegranie kolejnego IC by ich wtedy bardzo zabolało. A nawet jeżeli spodziewali się szybkiego przemieszania, to i tak zawsze lepiej mieć gdzieś byłego współplemieńca - nawet niezbyt zaufanego - niż go nie mieć.

No ale końcowa akcja z Candice była mega mocna. :D Wygrał więcej niż milion dolarów - wygrał miłość życia... prawie :D

Cecilia
- Nie była zbyt interesująca, po przemieszaniu próbowała wspólnymi siłami coś tam zdziałać z Ozzym, ale jak wiemy nie wyszło. Wyleciała typowo jako kobieta ze słabszego stronnictwa.

J.P. - Przesadził nieco z arogancją i pewnością siebie, ale przede wszystkim padł tu ofiarą zmowy kobiet. I wcale im się nie dziwię, że chciały na początek wyeliminować jednego z bardziej irytujących facetów, bo ci (aż zbyt) szybko się zżyli i w przeciwnym razie pewnie chcieliby eliminować "słabe" kobiety.

Stephannie - Trochę jej szkoda, bo raz zdarzył się jej moment słabości, a jego konsekwencje ciągnęły się za nią do końca. Wystarczyło potem rzucić niewinną uwagę o jedzeniu, żeby ludzie od razu uznali, że nie jest pewnym punktem plemienia i "pewnie znowu myśli o odejściu".

Cao Boi - Fajnie, że znalazł się wśród uczestników, bo wniósł do sezonu sporo kolorytu. Kolesia po prostu nie da się ogarnąć. :D Szalone były niektóre jego akcje, jak choćby gdy na jednym z wyzwań przy rozpalaniu ognia zaczął harcować dookoła z patykiem i robić mnóstwo dymu. ;)

No i słynny Plan Voodoo, który mu się przyśnił. :D W sumie to głosowanie 3-3 na Jonathana i Candice w celu wytrącenia HII miałoby sens, ale planowanie takich precyzyjnych akcji (wymagających współpracy aż 6 osób we wciąż stosunkowo nowym plemieniu) raczej nie mogło się udać. Jak najbardziej rozumiem jego odpadnięcie, bo w dalszej grze byłby dla wszystkich wielką niewiadomą.

Cristina - Od początku ją polubiłem, ale niestety później z jakiegoś powodu ludzie zaczęli być nią poirytowani i kwestią czasu było kiedy wyleci.

Flicka - Sympatyczna, wyróżniająca się z tłumu dziewczyna. Szkoda tylko, że nie przyszła do programu grać, tylko przeżyć przygodę i zdobyć przyjaciół. Z takim podejściem automatycznie była dla innych trochę niewiadomą i nie mogła zajść zbyt daleko (i dobrze). Zapamiętam ją też za przypadkowe wypuszczenie na wolność dwóch kurczaków już pierwszego dnia. :)

Brad - Zapamiętam go głównie za to, jak w jednej konkurencji nie poszedł pływać zamiast słabej fizycznie Rebecci, bo "woli łamigłówki" i w efekcie Raro zdążyli przegrać zanim w ogóle Brad dostał do tej łamigłówki wszystkie kawałki. Mimo to dziwię się trochę, że współplemieńcy woleli wyrzucić jego niż Candice czy Jonathana.

Rebecca - W pewnym momencie zdecydowanie osłabła fizycznie i aż żal było patrzeć jak się wykańcza na zadaniach. :( Aż się ucieszyłem, że odpadła i nie musi się już więcej męczyć.

Jenny - Nie przepadałem za nią specjalnie, bo jakoś tak jej źle z oczu patrzyło. :P Choć trzeba przyznać, że strategicznie całkiem ładnie się trzymała i potrafiła walczyć o swoje. Pogrążył ją niespodziewany twist z podwójną eliminacją.

Nate - Nie lubiłem go za jego arogancki sposób bycia, a już zupełnie mi podpadł swoimi końcowymi obraźliwymi słowami w kierunku Jonathana oraz irytującymi reakcjami na późniejszych TC.

Candice - Ładna i urocza dziewczyna, nawet ją polubiłem. Niestety w dalszej części sezonu było wiele rzeczy, które mnie do niej zraziły. Przede wszystkim zdradziła swoje plemię i bez sensu zaryzykowała przejście do Raro. Jeśli chciała grać razem z Adamem i Parvati, to mogła spokojnie poczekać do Merge'a, gdzie wszyscy raczej bezpiecznie by dotrwali. A jakby było mało, to jej ruch sprowokował przejście również biednego Jonathana. Jeszcze w tym samym odcinku mieszała mu w głowie wizją F4 z Adamem i Parvati, więc mogła się spodziewać, że za nią pójdzie. A sam na 100% by się na to nie zdecydował.

No i Candice wtopiła się w tłum z pomocą przyjaciół i z jakiegoś powodu to Jonathan został bardziej napiętnowany jako zdrajca. I nie mówię tu nawet o sytuacji po jego drugiej zdradzie, kiedy zgrywała już zupełną świętoszkę.

Widziałem, że pojawi się w HvV i to jako heroe. Jak to się stało? Nie mam pojęcia, bo jak dla mnie to największy villain tego sezonu. Choć za urok osobisty wciąż ma sporo mojej sympatii. ;)

Jonathan - Bardzo go lubiłem. Był skoncentrowany na grze i, jak to określił Yul, był takim pozytywnie samolubnym i rozsądnym graczem, który nie kieruje się emocjami. Szkoda, że pod wpływem paniki połączonej ze zbytnim zawierzeniem w Candice przeskoczył do Raro, bo zrujnowało mu to dalszą grę. Co prawda udało mu się jeszcze uchować jakimś cudem do Merge'a dzięki rozsądnej taktyce siedzenia w miarę cicho i wypruwania sobie flaków przy zdobywaniu jedzenia w obozie, ale tak czy inaczej jego sytuacja wyglądała niewesoło.

A wtedy przyszedł Yul i go zaszantażował. :) I w sumie nie dziwię się dalszej grze Jonathana i głosowaniu z Aitu na Nate'a. Mógł co prawda w ostatniej chwili nie dotrzymać słowa, zmusić Yula do użycia HII i spowodować podział 4-4 w F8, ale wtedy wciąż miałby tylko 50% szans na dalszą grę, a ewentualne F4 i tak miałby z bardzo zżytą czwórką. Tak więc przynajmniej dostarczył nam wyśmienity blindside i przewrót na korzyść bardziej lubianej przez siebie grupy w grze, w której i tak się już za bardzo nie liczył.

No i bardzo doceniam go za to, jak ładnie i z ironią wytrzymywał potem ciągłe obrzucanie błotem przez zdradzonych Raro. Wiem, że pojawi się jeszcze w późniejszych sezonach, więc nie mogę się już doczekać co tam pokaże.

Parvati
- Największa flirciara sezonu, która nie bała się wykorzystywać swojego uroku. Końcowa akcja na nagrodzie z Ozzym była interesująca, śmiałbym się nieźle gdyby przeciągnięcie go na swoją stronę tym sposobem się udało. :D A ogólnie to nie przepadałem za nią za bardzo.

Adam - Niesamowicie irytujący koleś. Za każdym razem gdy na jego twarzy gościł ten cwany uśmieszek, miałem ochotę coś rozwalić. ;) No ale propsy za szantażowanie Yula swoim głosem jurorskim, bo dostał dzięki temu o wiele większą szansę na ratunek niż powinien.

Sundra
- Sympatyczna, ale nudna i nijaka. Po przemieszaniu praktycznie tylko czekała czy ktoś nie zaproponuje jej sojuszu, bo sama nic w tej sprawie nie zrobiła. Miejsce w F4 zapewnił jej jedynie przeskok Candice i Jonathana do Raro, bo w przeciwnym razie pewnie byłaby pierwsza lub druga na wylocie w razie porażki.

Becky - Na początku grała dobrze i po przemieszaniu to właśnie ona była inicjatorem powstałego sojuszu. Niestety z czasem coraz bardziej i bardziej zaczęła osuwać się w cień Yula i choć na FTC mogła sobie mówić jak to wszystkie decyzje były wspólne, to i tak wszyscy wiedzieli kto w tym wszystkim pociągał za sznurki. Smutne było, że jej jedynymi argumentami na FTC było nieprzyjęcie HII oraz rzekoma równość z Yulem w sojuszu. Wcale się nie dziwię, że skończyła bez głosu, tym bardziej po tak żenującym pokazie rozpalania ognia dzień wcześniej. No ale mimo wszystko mi jej szkoda, bo była sympatyczna i na początku dobrze grała, dopiero później to wszystko się posypało.

Ozzy - Nic do niego nie miałem, ale był chyba moją najmniej ulubioną osobą z sojuszu F4. Był prawdziwą machiną do wygrywania konkurencji i za to należy mu się szacunek. Oprócz tego ładnie to rozegrał, gdy po odpadnięciu Cecilii poczuł się zagrożony, więc siedział cicho i zajął się ostro pracą w obozie oraz wymiataniem w wyzwaniach. Co prawda potem indywidualnie stał się tak dużym fizycznym zagrożeniem, że nawet najbliżsi sojusznicy zaczęli po cichu knuć przeciw niemu, ale udało mu się utrzymać zwycięską serię do końca.

Yul - W pełni zasłużony fantastyczny zwycięzca, który od początku do końca kontrolował grę. HII oczywiście bardzo pomógł mu przewrócić grę do góry nogami w kluczowym momencie, ale dobrze, że tak się stało. Nie było tajemnicą dla osób z zewnątrz, że w swoim sojuszu to właśnie Yul pociąga za sznurki, a jednocześnie żaden z jego sojuszników tego osobiście nie odczuł. Potrafił też bardzo dobrze czytać charaktery innych ludzi i ich zamiary. No i cały czas po drodze dbał o głosy przyszłego jury, co ostatecznie na szczęście mu się odpłaciło. :) Brawo!

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Saw »

Kolejny bardzo fajny sezon, choć słabszy od dwóch poprzednich. Na pewno na uwagę zasługuje ciekawy podział plemion, ze względu na rasę. Był on kontrowersyjny, ale wypadł dość dobrze. Jednak najciekawiej zrobiło się po przemieszaniu plemion. Tu muszę pochwalić przede wszystkim sposób przemieszania. Wtedy rozgrywka nabrała tempa i oglądało się niezwykle ciekawie. Szkoda tylko że poziom w końcówce tak spadł. Pod koniec powinno być najwięcej emocji, a zrobiło się trochę nudnawo. Twist z buntem czy podwójną radą bardzo ciekawy.
Finałowa czwórka niezbyt mi się podobała. Jak dla mnie oni byli strasznie nudni. Wciąż tylko powtarzali że opierają swoją grę na wzajemnym zaufaniu itp. Choć muszę przyznać że pojedynek finałowy pomiędzy najlepszym strategiem Yul'em a dominatorem w zadaniach Ozzy'm był całkiem interesujący. Na początku niezbyt mi się podobał finał trzyosobowy, ale później jak zdałem sobie sprawę że Becky byłaby rywalką dla jednego z facetów, to aż się przeraziłem. Wynik takiego finału byłby druzgocący.
Nie podobał mi się tak wczesny etap trafiania do jury. Brad i Jenny nie mieli okazji poznać Ozzy'ego, a co najśmieszniejsze Rebecca nie poznała żadnego z finalistów. I weź tu dobrze wybierz zwycięzcę, skoro nie zamieniłeś z nimi żadnego słowa. Dla mnie osoby które odpadały na etapie dwóch plemion nie powinny miec prawa decydować o zwycięstwie. Jeżeli tak wczesne jury prędzej zaplanowali to co był za problem zrobić szybciej połączenie plemion.
Sekou - od początku chciał liderować w swoim plemieniu, ale mu to nie wychodziło. Mam wrażenie że był strasznie pewny siebie i z góry traktował kobiety. Dobrze że już na początku odpadł.
Billy - zwykły leń który nic nie robił w plemieniu. Otworzyły mu się oczy dopiero jak jego drużyna położyła zadanie by się go pozbyć. Próbował się bronić i miał nawet sensowne argumenty. Ale szansę na jego przetrwanie były minimalne. Ogólnie dziwię się że ledwo co zaczęła się rozgrywka, a jedno plemię już wpada na pomysł podłożenie IC. Jak później było widać pierwotne Aitu zrobiło ogromny błąd, bo odpadali jedno po drugim aż został sam Ozzy, który mało brakowało a nie dotrwałby do połączenia.
Zapamiętana na pewno będzie jego miłość do Candice. Wyszedł po tym swoim wyznaniu na debila i aż trochę mi go żal było, bo widać że się w niej beznadziejnie zauroczył i liczył na odwzajemnienie.
Cecilia - jakoś niczym szczególnym się nie wyróżniła. Była w mniejszości i odpadła.
J.P. - na początku wydawał się spoko, ale później zaczął irytować swoją arogancją. Trzymał z facetami i wydawało mu się że jest na bezpiecznej pozycji. Myślał że jak jest mocny w zadaniach to nikt nie ośmieli na niego głosować. Nieźle się zdziwił jak kobiety zmówiły się przeciwko niemu.
Stephanie - bardzo pozytywna i wesoła babka, ale nie zbyt mądrze się zachowała mówiąc wszystkim że jest najsłabszym ogniwem w drużynie. O ile pierwszą radę po przemieszaniu udało się jej przetrwać , to jednak później stała się łatwym celem. Wystarczyło tylko że powiedziała że jej brakuje domowego jedzenia, a już wszyscy stwierdzili że chce wracać do domu.
Cao Boi - skąd oni tego gościa wytrzasnęli :D Starałem się go ogarnąć, ale to chyba niemożliwe, bo koleś ewidentnie miał swój świat. Pamiętam jak w pierwotnym plemieniu opowiadał żarty o Azjatach, które nikogo nie śmieszyły. On się śmiał, a pozostali byli zdegustowani. Widać było że wszystkich irytuje jego zachowanie, ale chyba nie dało się nic z tym zrobić bo po prostu ma taki charakter i już. Choć graczem był bardzo marnym, to jednak mądrze wymyślił sposób jak pozbyć się HII. Nie wziął jednak pod uwagę że to Yul, któremu zaproponował "Plan Voodoo" może go mieć.
Cristina - bardzo sympatyczna kobieta, której kibicowałem. Nie myślałem że pracując w policji, będzie taka miła i spokojna. Nie wiem dlaczego wszyscy się tak na nią uwzięli. Może niechcący trochę się rządziła, ale według mnie nikomu nic nie narzucała. Na pewno tak naskakując na nią mocno przesadzili. Fajnie że próbowała się bronić, prosząc o druga szansę, ale pozostali byli już do niej uprzedzeni. Ona jako jedyna była przeciwna podłożenia IC w Aitu, bo wiedziała że na tak wczesnym etapie gry jest to bardzo nierozsądne.
Jessica - nie lubiłem jej. Widać że nie zależało jej na grze, tylko na dobrej zabawie. Ja ją zapamiętam jako dziewczynę z mopem na głowie.
Brad - dziwnie się czasem zachowywał. Wiedząc że jest niezłym pływakiem w jednej z konkurencji zdecydował się na układanie puzzli zamiast płynąć w miejscu słabej Rebecci. Albo powiedział wprost że nie ufa osobom z plemienia. Widać było że zaczyna być na uboczu w plemieniu i chyba wszyscy zadali sobie sprawę, że jest osobą która może po połączeniu przeskoczyć do przeciwników.
Rebecca - ciężko coś o niej mówić, bo była tłem w rywalizacji. Wiadomo tylko tyle że była słaba w konkurencjach i że przez pewien czas była w dużym sojuszu w Raro. Ona sama jednak nie zdawała sobie sprawy z tego że ma tam słabą pozycję i że stała się celem. Nie ukrywam że zdziwiła mnie trochę jej eliminacja, bo byłem przyzwyczajony do tego że przed zbliżającym połączeniem eliminowało się zagrożenia fizyczne.
Jenny - choć wielu jej nie lubi, to ja wręcz odwrotnie z odcinka na odcinek coraz bardziej ją lubiłem. Całkiem dobrym była graczem. Dobrze wszystko planowała i mądrze zauważyła że Adam jest blisko z Cendice. Niestety ale twist z podwójną radą plemienia nieźle ją załatwił. Nie miała nawet szans się obronić. Uważam że w normalnym przypadku tak łatwo by się nie dała ograć.
Nate - był mi raczej obojętny. Łatwo dał się nabrać na flirt Pavrati i wszystko jej mówił.
Candice - najładniejsza dziewczyna w tym sezonie i bardzo ją lubiłem. Całkiem dobrze grała przede wszystkim po przemieszaniu, gdzie wmieszała się w duży sojusz i mogła kontrolować grę. Jednak wszystko zaprzepaściła buntem. Rozumiem że chciała grać z Adamem i Pavrati, ale nie należało wtedy zdradzać sojuszników z Aitu. Mogła spokojnie zaczekać do połączenia z tą zmianą stron. Później ta decyzja sie na niej zemściła. Zarzuciłbym jej też ten ból dupy do Jonathana o zdradę. Dla mnie to było trochę takie dziecinne. To jest gra i każdy ma prawo do własnej decyzji. Uroczo wyglądała razem z Adamem ;)
Jonathan - mam mieszane uczucia co do niego. Były momenty gdzie go lubiłem, ale były też momenty gdzie mnie wkurzał. Od samego początku prowadził bardzo dobrą ofensywną grę. Wiedział że trzeba zawierać sojusze i robił to naprawdę dobrze. Choć nie wszyscy byli wstanie mu zaufać. Najgłupszą jego decyzją było przeskoczenie za Candice do Raro. O ile jej decyzję jestem wstanie zrozumieć bo miała tam swoich przyjaciół, tak on popełnił wielkie głupstwo i popsuł sobie grę. To był chyba najgorszy ruch w całym tym sezonie. Miał dobry sojusz w Aitu, a buntem tylko zrobił sobie z nich wrogów. Niebywałe jest to że dotrwał do połączenia, bo wydawało się że jego dni są policzone w Raro. Później Yul szantażem przeciągnął go na swoją stronę. Według mnie lepiej dla niego było głosować na Yula i pozbyć się tym samym zarówno HII jak i Nate'a. Wystarczyło tylko oszukać Aitu że trzyma z nimi.
Pavrati - moja faworytka w tym sezonie. Świetnie owijała sobie facetów wokół palca, flirtując z nimi. Aż mi się śmiać momentami chciało jak oni nabierali się na jej gierki. Mało brakowało, a urobiłaby jeszcze Ozzy'ego. Trzeba przyznać że świetnie potrafiła wykorzystywać swój urok. W Raro miała bardzo dobrą pozycję i była jedną z osób podejmujących decyzję. Później jednak po zdradzie Jonathana, jej cały sojusz był pod ścianą i odpadali jedno po drugim. Udało się jej jeszcze wspólnie z Adamem nastawić Aitu przeciwko Jonathanowi i dzięki temu zostać nieco dłużej.
Adam - mimo że czasem irytował to go lubiłem. Podobało mi się że będąc zagrożonym do końca się bronił. Najpierw przekonał Yul'a żeby wyeliminowali Jonathana przed nim, później niepozornie bronił się kosztem Pavrati. A na końcu gdzie już był praktycznie skreślony chciał wyeliminować HII z gry. Idealnie podsumował F4, że jest nudna i boi się zrobić odważnego kroku.
Sundra - była jedyną osobą z czteroosobowego sojusz Aitu, którą bardzo polubiłem. Miła i sympatyczna dziewczyna, ale graczem była raczej słabym. Cały czas była biernym sojusznikiem i bała się podejmować jakieś decyzję. Jej wielkim błędem było zrezygnowanie z propozycji Adama, na wyeliminowanie HII z gry. No ale w jej przypadku widać było że gra nie jest najważniejsza.
Becky - co ona robiła w finale to ja nie wiem :shock: O ile dobrze policzyłem przez dwanaście odcinków miała zaledwie pięć konf. Dopiero w końcówce zaczęto ją więcej pokazywać. Niby sobie była w tym sojuszu z Yul'em i podejmowała z nim decyzje, ale ja jakoś tego nie widziałem. Mówić można wiele, ale trzeba też umieć to udowodnić. Nie miała żadnych argumentów przeciwko dwóm silnym rywalom w finale. Do tego skompromitowała się dzień wcześniej na zadaniu dogrywkowym, gdzie nie potrafiła rozpalić ognia. Choć jeden głos na nią w finale, byłby mega sensacją.
Ozzy - od momentu podłożenia zadania, strasznie mnie zraził do siebie. I choć próbowałem się do niego przekonać, to nie mogłem. Niesamowicie wymiatał w zadaniach. Momentami to wręcz ośmieszał swoich przeciwników. Jedak strategicznie wyglądało to słabo. Cały czas był na wylocie i do finału zaszedł głównie dzięki immunitetom drużynowym i indywidualnym. Nawet nie zauważył że jego sojusz zaczyna w nim widzieć ogromne zagrożenie fizyczne i rozmyślają jego eliminacje.
Yul - najlepszy strateg sezonu i zasłużony zwycięzca. Prowadził mądrą i przemyślaną grę. To on w swoim sojuszu podejmował wszystkie decyzje. Nie da się ukryć że w grze bardzo pomógł mu HII. Tak działający immunitet dawał wtedy bardzo dużą moc. Miał sporo szczęścia że go znalazł, ale umiał go dobrze wykorzystać między innymi do przeciągnięcia Jonathana na swoją stronę.

r&b
1st jury member
Posty: 167
Rejestracja: 03 kwie 2017, 19:29
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: r&b »

A ja mam nieco inne zdanie od pana powyżej (jakby co, to nic do ciebie nie mam, po prostu nie wiedziałem jak zacząć XD).

Ten sezon jest jednym z moich ulubionych (z przedziału 9-16 to na pewno jest w Topce z Chinami i Mikronezją). Yul jest moją ulubioną postacią z tego sezonu, cieszyłem się z jego wygranej nad Ozzym (z faktu, że była między nimi różnica jednego głosu, to cieszyłem się jeszcze bardziej, że nie zaspoilerowałem sobie zwycięzcy). Lubiłem też jego sojuszniczki Becky i Sundrę (moim zdaniem Becky była dobrym graczem, no ale trzecie miejsce akurat było zasłużone). Z kolei nieszczególnie polubiłem sojusz Raro, oczywiście poza Pennerem. Zwłaszcza Nate mnie chyba najbardziej irytował. Z to u Parv i Kendys moje zdanie się o nich zmieniło po następnych sezonach.

Z Pre-Merge'a miło wspominam Cristinę, Stephannie, Cao Boia, Jenny czy Jessicę (tak wiem, strateg słaby, ale sympatyczna chociaż była :D).

Jeśli chodzi o twisty - dobrze, że to jest ostatni sezon bez HII w aktualnej wersji (no ale przynajmniej w tym sezonie HII miał swój wpływ na grę), jeśli chodzi o switche, to szkoda, że tak szybko pozbyli się 4 plemion, ale z drugiej strony na tym etapie była najciekawsza rywalizacja, dlatego Merge w 9 na plus. Fakt, że osoby sprzed Merge'a byli w Jury jest efektem ubocznym finałowej trójki - produkcja chciała 9 jurorów, niech się dowiadują o pozostałych na Ponderosie.
Wiadomość w buteleczce była gwoździem do trumny Jenny, ale bywały gorsze twisty xD. Za to np. Bunt chciałbym zobaczyć jeszcze w jakimś sezonie (oczywiście nie w takim z powracającymi graczami).

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Davos »

Obejrzałem pierwszy odcinek Wysp Cooka

Niezłe zaskoczenie na początek :) Aż 20 uczestników w tym sezonie, podzielonych w sposób, jakiego jeszcze nie widziałem: wg grup etnicznych. Fajny pomysł, ale że żyjemy w czasach politycznej poprawności to jestem ciekaw, czy twórcom programu się za to potem nie oberwało :P
A to, że jest 20 osób i w pierwszym odcinku odpadła tylko jedna osoba, wskazuje na jakieś późniejsze twisty związane z nieoczekiwanym odpadnięciem kogoś lub większą liczbą rad plemienia w którymś odcinku (bo liczba odcinków jest taka sama jak w poprzednich sezonach). Ciekawi mnie, jak to się dalej potoczy.
Póki co rywalizację o immunitet przegrali Afroamerykanie i odpadł Sekou. Trochę szkoda, że liczba członków plemion jest nieparzysta, bo kobiet i mężczyzn w każdym plemieniu jest różna liczba i w pierwszym odcinku już zawiązał się sojusz kobiet, który chce wyciąć mężczyzn. Mam nadzieję, że w innych plemionach tak nie będzie, albo nastąpi jakieś przemieszanie, bo nie lubię, jak sojusze formują się tylko na podstawie płci.

No i uczestnicy mieli dosyć łatwy start, bo nie dość, że mogli ze statku zabrać różne przydatne przedmioty to jeszcze podczas wyzwania 3 plemiona dostały krzemień do rozpalania ognia, a czwarte plemię też go dostało po radzie plemienia. Dziwne, że twórcy tak im to ułatwili, bo w ostatnich sezonach na starcie przegrane plemię zawsze musiało dosyć długo radzić sobie bez ognia.
Obrazek

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Fenistil »

Davos pisze:
02 maja 2019, 22:20
No i uczestnicy mieli dosyć łatwy start, bo nie dość, że mogli ze statku zabrać różne przydatne przedmioty to jeszcze podczas wyzwania 3 plemiona dostały krzemień do rozpalania ognia, a czwarte plemię też go dostało po radzie plemienia. Dziwne, że twórcy tak im to ułatwili, bo w ostatnich sezonach na starcie przegrane plemię zawsze musiało dosyć długo radzić sobie bez ognia.
Taka niestety jest tendencja w coraz to nowszych sezonach, że aspekt przetrwania w dziczy coraz bardziej schodzi gdzieś na dalszy plan. Trzeba się do tego przyzwyczaić, ale szkoda, bo trudniejsze warunki przetrwania nadawały temu programowi charakteru. Nie czytałem zbyt wielu wypowiedzi uczestników, ale np. Colby po swoim powrocie w sezonie 20 na pewno porównywał ten program z programem kilka lat wcześniej twierdząc, że to już zupełnie inne doświadczenie.

A Cook Islands jako sezon bardzo lubię - zarówno za ciekawy pomysł na start (który tym samym sprowadził do programu tyle osób z mniejszości etnicznych, co nigdy dotąd), jak też za późniejszy przebieg i narrację sezonu. Mam nadzieję, że też Ci się spodoba. :)

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: MaciekRS »

Dla mnie to był przełomowy sezon pod tym względem że po raz pierwszy zacząłem mieć wątpliwości co do uczciwości tej gry.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: ciriefan »

A ja z kolei nie trawię tego sezonu ;) Moim zdaniem obsada jest bardzo antypatyczna, ale sam sobie wyrobisz opinię.

Niestety to prawda - gra bardzo ewoluowała przez wszystkie lata i z czasem aspekt przetrwania przestaje być totalnie istotny, a program zmienia się w czystą strategiczną rozgrywkę od początku do końca. Niestety też nadejdą czasy, że wszystkie edycje będą kręcone w jednym miejscu, także ciesz się ciekawymi lokalizacjami, bo niedługo to też się skończy :(

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Davos »

Kurczę, nie brzmi to zbyt optymistycznie... Zmiana lokalizacji w każdym sezonie i aspekt survivalowy to były mocne punkty sezonów, które do tej pory obejrzałem. Wiadomo, strategia jest najważniejsza, ale jednak fajnie też się zawsze oglądało walkę uczestników z naturą, z ciekawym plenerem w tle.

Co do obecnego sezonu - póki co obejrzałem 3 odcinki i wrażenia mam cały czas pozytywne. Cast póki co mi się podoba, ale wynika to głównie z faktu, że jest tak dużo osób z mniejszości etnicznych, co czyni grę bardziej interesującą, bo ciekawi mnie, czy te podziały się dalej utrzymają. Żałuję nawet, że już w trzecim odcinku przemieszano plemiona, bo jestem ciekaw, jak by sobie dalej radziły te "etniczne" plemiona i które by wypadło najlepiej, a które najgorzej.

Billy odwalił niezłą akcję z tą "miłością od pierwszego wejrzenia z Candice" :D Szkoda tylko, że ona o tym nie wiedziała :P A sam Billy fatalnie wystartował, skoro jego plemię specjalnie przegrało konkurs o immunitet, żeby go uwalić. Aż trochę żałuję, że podczas tej rady nie odpadł ktoś inny (np. Ozzy), bo wtedy byłoby niezłe zdziwko, a już widziałem w innym sezonie Survivor, jak plemię celowo odpuściło immunitet, a potem na najbliższej radzie plemienia odpadła osoba, która sama wpadła na ten pomysł i przekonała do tego plemię :D

Z uczestników lubię póki co Yula (skubaniec szybko rozgryzł wskazówki i zdobył ukryty immunitet!), Candice (śliczna babka :)), Parvati też jest ciekawa i dobrze kombinuje z flirtowaniem z facetami. Imię tej ostatniej zresztą już przewinęło się w Waszych dyskusjach przy okazji wcześniejszych sezonów więc zakładam, że ona albo wygra, albo przynajmniej odwali jakąś akcję, z której zostanie zapamiętana :) Poza tym Jonathan też nieźle kombinuje. Nie sądziłem, że uda mu się przekonać Jessicę i Cao Boia, bo ta dwójka była dosyć chwiejna. A sam Cao Boi też ciekawy typek, wyleczył z bólu głowy dwie osoby jakimś dziwacznym sposobem i opowiada kawały o Azjatach :D
Obrazek

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Rider Girl »

W odcinku 9 zobaczysz że to dobrze że Ozzy nie odpadł teraz.

Administracja: Proszę pamiętać o używaniu spojlerów, aby nie psuć oglądania komuś, kto nie zna dalszego przebiegu

damian300d
5th jury member
Posty: 442
Rejestracja: 03 maja 2014, 00:00
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: damian300d »

Właśnie całkiem sporo osób uważa Cook Islands za niezbyt udany sezon, a dla mnie jest jednym z ulubionych. Może też mam sentyment bo był to pierwszy sezon który obejrzałem od początku do końca po dłuższej przerwie. Po pierwsze lokalizacja: chyba jedne z najpiękniejszych wysp jakie oglądaliśmy w tym programie. Szkoda, że tam nie wrócili ale podobno władze kraju nie były zbyt zadowolone z tego co producenci zostawili po sobie. Po drugie: podział plemion - faktycznie kontrowersyjny, ale przez to ciekawy. Po trzecie: cast - poza tym, że z Cook Islands wyszło sporo legend programu, to myślę, że reszta uczestników eż była dość przyzwoita.

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Davos »

Ja też uważam, że cast jest fajny, a przynajmniej mam takie wrażenie po obejrzeniu dziewięciu odcinków. Sezon też mnie już mocno wciągnął i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, jak to się dalej potoczy. Zwłaszcza po obejrzeniu odcinka nr 9. Wow! Ta akcja z buntem była niezła :) Zaskoczyło mnie, że aż dwoje członków Aitu przeszło do Raro i nagle ze stanu 6:6 zrobiło się 8:4 na korzyść Raro! Ale też cieszyłem się, że Aitu wygrało obydwa konkursy - są teraz w tak beznadziejnej sytuacji, że chciałem, żeby wygrali i wysłali Raro na radę plemienia ;) A Ozzy'ego też polubiłem i nie chciałbym, żeby za szybko odpadł.
Candice i Jonathan mocno zaryzykowali, przechodząc do Raro, bo cztery osoby z Aitu ich teraz nienawidzą, a przejście do nowego plemienia to zawsze ryzyko. Zwłaszcza Jonathan mocno ryzykował, bo Candice ma mocne więzi z Adamem i Parvati, a Jonathan trochę ślepo poszedł za Candice i całą swoją nadzieję opierał na tym, że był z tą trójką w pierwszym plemieniu "białasów". Niby gra o wejście z nimi do Top4, ale moim zdaniem źle to rozegrał i powinien ewentualnie zmienić sojusze po mergu, a nie teraz. Coś mi się wydaje, że ten ruch mu jeszcze wyjdzie bokiem, bo ludzie z Raro też mu niezbyt ufają i pewnie po mergu szybko go wytną. Już teraz by to zrobili, gdyby nie to, że stracili zaufanie do Brada i obawiali się o jego lojalność.
No i drugie zaskoczenie w tym odcinku, już pod sam koniec - Brad, który odpadł, został pierwszym członkiem jury. WTF? :D Przecież w grze zostało jeszcze 11 osób, a wliczając Brada - 12. Czyli sędziów będzie aż 10? Kontrowersyjne rozwiązanie... Ale zobaczę, jak to wyjdzie w praktyce.

Raro ma przewagę 7:4 więc Aitu teoretycznie po mergu będzie w ciemnej dupie... Ale mam nadzieję, że nie będą wycinani jeden po drugim... Tyle dobrego, że Yul ma jeszcze w zanadrzu ukryty immunitet więc może tym trochę namieszać.
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Davos »

Ok, obejrzałem 10 odcinek i jest jeszcze ciekawiej :D Raro przegrali zawody o immunitet i udali się na radę plemienia, gdzie wyeliminowali Rebeccę... po czym dowiedzieli się, że muszą wyeliminować kolejną osobę! Nieźle :) Choć spodziewałem się, że jeszcze przyjdzie taki odcinek, gdzie wypadną 2 osoby naraz, aczkolwiek ten twist był i tak zaskakujący. Jonathan miał fuksa, że w drugim głosowaniu poleciała Jenny, a nie on, choć trzeba mu oddać, że swoją pracą w obozie i łowieniem ryb zapunktował w plemieniu i to na pewno miało znaczenie. Plus stary "sojusz" z pierwszego plemienia z Adamem, Candice i Parvati go krył.

Raro nadal ma przewagę liczebną, ale jeśli nie będzie teraz połączenia plemion to Aitu nadal będzie w grze. Ciekawe, czy znów wyślą Candice na Exile Island :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Davos »

Skończyłem oglądać ten sezon kilka dni temu, ale dopiero teraz mam czas na zrobienie podsumowania.
No i cóż mogę napisać... Jestem pod wrażeniem! Naprawdę :) Sezon bardzo mi się podobał i choć nie prowadzę rankingu najlepszych/najgorszych sezonów Survivor to jestem przekonany, że gdybym taki ranking prowadził to Cook Islands znalazłyby się w nim na bardzo wysokim miejscu. Było tu wszystko: piękna lokalizacja, fajne zadania, zaskakujący podział plemion, dzięki któremu 3/4 uczestników pochodziło z mniejszości etnicznych i mieliśmy przy okazji możliwość zobaczenia walki mniejszość vs inna mniejszość. Aż żałuję, że przemieszanie przyszło tak szybko, bo chętnie obejrzałbym jeszcze kilka odcinków z podziałem na grupy etniczne... choć trzeba przyznać, że po przemieszaniu też było ciekawie i chyba duży wpływ miał na to fakt, że sam proces mieszania plemion był kilkuetapowy i dobrze przemyślany. Oprócz tego w sezonie było sporo zaskakujących twistów, często mających ogromny wpływ na grę (bunt!), dynamicznie zmieniający się przebieg gry, wygraną plemienia, które było skazywane na pożarcie i wreszcie zwycięzcę, który w pełni na to zasługiwał! A cieszy mnie to tym bardziej, że Yulowi kibicowałem niemal od samego początku :) Ale cast w tym sezonie ogólnie był fajny i nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń. Podobało mi się też to, że mimo dużej liczby uczestników, każdemu dano szansę na grę i nie odstrzelono na starcie dwóch osób, jak to miało miejsce w innym obejrzanym przeze mnie sezonie...
Jeśli coś mi się w tym sezonie nie za bardzo podobało to twist ze zmianą liczby sędziów i finalistów. Ok, mogę zrozumieć, że twórcy chcieli zwiększyć liczbę sędziów do 9 (choć moim zdaniem 7 to idealna liczba). Ale trójka finalistów to już pomysł dosyć średni... Finaliści to jednak powinna być elita i najlepsi z najlepszych, a przy trójce robi się już małe zamieszanie, bo głosy sędziów mogą się zbyt mocno rozłożyć. W tym sezonie jeszcze tego nie widzieliśmy, bo każdy głosował na Yula lub Ozzy'ego, ale jeśli ta zmiana się utrzyma i dalej będzie 3 finalistów to moim zdaniem nie wyjdzie to na dobre Survivor. Już teraz było widać, że finałowa rada plemienia była taka trochę "po łebkach". Niektórzy sędziowie zadawali pytania tylko jednemu lub dwóm finalistom. Mało kto zwracał się do całej trójki. Ale z drugiej strony... jak sobie pomyślę, że Becky mogła psim swędem wejść do finału i zabrać tam miejsce Ozzy'emu lub, o zgrozo, Yulowi to jednak dochodze do wniosku, że może to jednak nie był taki zły pomysł :D
Z tego sezonu zapamiętam jeszcze jedno: zawody w rozpaleniu ognia podczas rady plemienia i trudności, jakie miały z tym Sundra i Becky :D Na początku patrzyłem na to ze spokojem, ale jak pojawiła się informacja, że obie panie próbują bezskutecznie rozpalić ognisko za pomocą krzemienia przez 30 minut, a potem przez godzinę to najpierw nie mogłem uwierzyć w to, co widzę, a potem zacząłem się śmiać jak głupi :D Kurde, rozumiem nerwy i emocje, ale żeby po trzydziestku kilku dniach pobytu na wyspie nie potrafić rozpalić ognia? Reakcja ziewających sędziów i znudzonego Jeffa jeszcze bardziej mnie rozwaliła :D A całość absurdu dopełniła "dogrywka" z zapałkami, z którymi i tak obydwie dziewczyny się męczyły, a Sundra zużyła wszystkie zapałki i nie rozpaliła ognia :D Serio, to była przekomiczna rada i zdecydowanie jedna z najśmieszniejszych rzeczy, jakie do tej pory oglądałem w Survivor :D


No to czas na podsumowania indywidualne:

Sekou - silny fizycznie gość, ale zbyt mocno próbował dyrygować plemieniem, a do tego obijał się w obozie. A to zawsze odbija się czkawką na początku rozgrywki, zwłaszcza gdy jest się jednym z dwóch facetów w pięcioosobowym plemieniu, a kobitki trzymają się razem ;) Niby Sekou próbował jeszcze przeciągnąć na swoją stronę Stephanie i użył niezłego argumentu, że dwójkę Sundra - Rebecca trudno będzie rozbić, ale ostatecznie zabrakło mu siły przebicia i Stephanie nie dała się przekonać.

Billy - no, ten to był ciekawy przypadek :P Jako osobowość na pewno był oryginalny, ale głupio robił, izolując się od grupy i do tego nie pracując tyle, co inni. Zwłaszcza, że w zadaniach też nie był mocnym ogniwem. Choć mimo wszystko pomysł z celowym podłożeniem się na zadaniu, żeby go wykopać, mógł plemieniu wyjść bokiem i mieli fuksa, że zaraz po tym odcinku wybrano nowe składy plemion. Tak czy inaczej, Billy wiedział, że jest zagrożony, a jedynym działaniem, jakie podjął, by się ratować, było szukanie ratunku u Cristiny. Trochę mało...
Za to akcja z "miłością" do Candice była genialna :D Biedny, naiwny Billy :) Jeff mu wbił małą szpileczkę podczas reunion, sugerując Billy'emu głośno, że Candice po rozstaniu z Adamem jest do wzięcia :D

Cecilia - nawet jej już za bardzo nie pamiętam, poza tym, że stała się pierwszą ofiarą sojuszu Yul-Becky-Jonathan-Candice, a ona sama trzymała tylko z Ozzy'm więc zabrakło jej sojuszników.

J.P. - padł ofiarą przesadnej pewności siebie czy wręcz arogancji bo myślał, że jak jest w czteroosobowym sojuszu facetów to może się czuć bezpiecznie i leżeć na tyłku cały dzień, wydając polecenia dziewczynom. A tu peszek, bo w dziewięcioosobowym plemieniu taki sojusz nie daje przewagi, a arogancją można się tylko wystawić na odstrzał. Trzeba przyznać, że nieźle go dziewczyny zaskoczyły, bo J.P. kompletnie nie spodziewał się, że odpadnie :) Zabawne było, jak po tej radzie następnego dnia od rana pozostała trójka facetów, która do tej pory też leżała na tyłkach, nagle ostro wzięła się do roboty, żeby nie narazić się dziewczynom :D

Stephannie - nawet całkiem sympatyczna babka, ale w pewnym momencie zaczęła denerwować swoim jęczeniem. Rozumiem, że kryzys każdemu może się trafić, zwłaszcza jak siedzi się na wyspie w trudnych warunkach i głoduje, ale oznajmianie plemieniu tuż po przegranych zawodach, że to była całkowicie jej wina, a potem jeszcze jakieś teksty o tym, jak to już by chciała zjeść w domu pieczone ziemniaki, nie było zbyt mądre... Na szczęście trafiła na wyrozumiałych współplemieńców, którzy spełnili jej życzenie i odesłali ją do domu, żeby mogła zajadać się do woli pieczonymi ziemniakami :P

Cao Boi - zdecydowanie jedna z najciekawszych osobowości w tym sezonie :) Skrzyżowanie bossa z Yakuzy z plemiennym szamanem, który potrafił leczyć migreny palcami, opowiadał Azjatom kawały o Azjatach i któremu przyśnił się pomysł, jak pozbyć się ukrytego immunitetu :D Bardzo oryginalny typ, którego polubiłem, choć były momenty, że facet przesadzał, choćby wtedy, gdy chciał wydębić trochę przypraw od innego plemienia :P Dziwiłem się trochę, że Cao Boi nie wszedł w stały sojusz z Yulem i Becky, ale on jednak wolał chadzać swoimi ścieżkami i w pewnym momencie stał się zbyt nieprzewidywalny, żeby innym opłacało się go dalej trzymać. Na pewno jednak Cao Boi wniósł do tego sezonu wiele kolorytu :)

Cristina - twarda i silna babka z policji i podobało mi się, że nie chciała celowo poddać konkurencji o immunitet, po której potem wyleciał Billy, no i ładnie też obróciła dziewczyny przeciwko J.P., doprowadzając do jego odpadnięcia. Problem tylko w tym, że potem ona zaczęła zachowywać się dokładnie w ten sam sposób co on i zaczęła wydawać ludziom polecenia i zachowywać się wobec nich władczo, co zniechęciło do niej pozostałych.

Flicka - na początku wydawała mi się taka słodziutka i milutka, ale szybko zaczęła mnie irytować swoim niezdecydowaniem i infantylnością. No i nie kumała, o co chodzi w tej grze, skupiając się jedynie na zabawie i poznawaniu nowych ludzi, a olewając strategię. Nic dziwnego, że Yul i spółka pozbyli się jej, kiedy tylko przestała być im potrzebna :)

Brad - no ten to też był kurna ewenement! Najpierw podczas zadania o immunitet zrezygnował z pływania "bo jest dobry w puzzlach", przez co pływać musiała kobitka, która kompletnie sobie z tym nie radziła :D A potem jeszcze powiedział grupie, że "każdy gra sam", przez co wyszedł w ich oczach na nielojalnego wobec plemienia i sam sobie założył celownik na plecach. Pogratulować :) Gdyby nie twist ze zwiększeniem liczby sędziów to stałby się anonimem, o którym nikt by nie pamiętał nawet pod koniec tego sezonu. No, ale miał fuksa, bo psim swędem udało mu się załapać na pierwszego sędziego.

Rebecca - nie przypominam sobie, żeby wniosła coś ciekawego, zarówno pod względem strategii, jak i osobowościowo. Raro wycięło ją w idealnym momencie, bo jej lojalność nie była pewna i bardzo możliwe, że po mergu przeskoczyłaby do Aitu.

Jenny - wiem, że są na tym forum osoby, które uważają ją za dobrego gracza ;) Ale mnie zbytnio nie zachwyciła. Choć trzeba przyznać, że miała dużego pecha z twistem z podwójnym głosowaniem na radzie plemienia - gdyby nie to, Jenny dotrwałaby do mergu i pewnie przeskoczyła do Aitu. A gdyby chociaż o tej podwójnej radzie wiedziała wcześniej to na pewno próbowałaby się ratować i skłócić ze sobą sojusz białych. Czy udałoby się jej to zrobić, to już inna sprawa. Moim zdanim mimo wszystko i tak by ostatecznie poleciała, bo po wyeliminowaniu Rebeki to ona stała się najmniej pewnym ogniwem w Raro.

Nate - nawet gościa lubiłem za luzacki styl i bezpośredniość, ale po odpadnięciu jednak puścił chyba zbyt grubą wiązankę na temat Jonathana :D Choć troszkę go rozumiem - był totalnie zaskoczony jego zdradą i emocje wzięły górę. Ale nie zmienia to faktu, że strategii nie miał dobrej - niby zaszedł dość daleko, ale często podczas głosowań był jedną z niewielu osób czy wręcz jedyną, która głosowała inaczej niż reszta i często był tym zaskakiwany ;) Potem niby skumał się z białasami, ale ten sojusz prawdopodobnie i tak nie dałby mu nic więcej niż Top5. Nie wiem, czy nie lepiej dla niego byłoby zaraz po mergu przeskoczyć do Aitu, zwłaszcza że z Ozzy'm miał świetne relacje.

Candice - w pierwszej fazie sezonu była jedną z moich ulubionych osób. Ładniutka dziewczyna, ale też niezła kombinatorka. Zaczęła kręcić z Adamem, miała też świetne relacje z Parvati, ale po przemieszaniu szybko skumała się z Jonathanem i potem razem z nim weszła w świetny sojusz z Yulem i Beki. Ale potem zrobiła głupotę, buntując się i przechodząc do Raro, czym mnie wkurzyła. Zwłaszcza, że pociągnęła za sobą Jonathana. Zawaliła tym sobie zupełnie grę, po przecież w Aitu miała świetną pozycję i nie była zagrożona, a jeśli chciała przeskoczyć do Adama i Parvati to mogła to zrobić po mergu. No, ale mleko się rozlało, a potem Aitu wygrywało wszystkie konkurencje i konsekwentnie, z mściwą satysfakcją, wysyłało ją na Exile Island, czym i mnie ucieszyli ;) Myślałem sobie wtedy: "Dobrze jej tak, ma na co zasłużyła". Ale potem zacząłem jej trochę żałować, zwłaszcza jak musiała się udać na wygnanie podczas aukcji... Dziewczyna zrobiła strategiczny ruch, może i niezbyt miły, ale jednak mocno za niego oberwała. Potem jeszcze zaskoczyła ją zdrada Jonathana, który przeskoczył z powrotem do Aitu. Trochę za mocno na niego naskoczyła, no ale trochę ją rozumiem, bo swoje przeszła i miała prawo się wkurzyć. Tak czy inaczej, była graczem więc jej losy śledziło się z ciekawością, nawet jeśli popełniała błędy. Ja bym ją jeszcze chętnie zobaczył w innym sezonie. Tylko ten jej romans z Adamem i pożegnalny pocałunek... Mogli już tego oszczędzić widzom :D

Jonathan - kolejny świetny gracz i chyba najbarwniejsza postać tego sezonu, z racji zarówno charakteru, jak i strategii, która była tak pokrętna, że w pewnym momencie Jonathan miał na koncie zdradzenie dosłownie wszystkich osób, z którymi przebywał w obozie :D Bardzo szybko skumał się z Candice i Yulem, dzięki czemu wszedł w świetny sojusz, a był tam bardzo aktywnym uczestnikiem. Pamiętam, jak sprytnie przekonywał Flickę do wyeliminowania Cecilii zamiast Becky i jakimś cudem udało mu się ją przekonać. Do momentu buntu radził sobie bardzo dobrze, niestety dał się porwać chwili i w ostatnim momencie podążył śladem Candice, przeskakując do Raro. Sam potem stwierdził, że to był impuls i że żałuje tej decyzji. I słusznie, bo to było cholernie ryzykowne. Co prawda w Raro Jonathan od razu poszedł do Adama i zapewnił go, że od samego początku jest lojalny wobec plemienia białych, co było genialnym ruchem i uchroniło go to podczas kolejnych kilku rad plemiania, no i dużo też pracował w obozie, co też miało znaczenie... Ale nawet zakładając, że do końca trzymałby z Raro i jakimś cudem dotrwał do finału, nie miałby szans na wygraną, bo za bardzo skopał sobie social game. Nie tylko zdradą wobec Aitu (choć tym jednym ruchem zraził do siebie 4 osoby), ale też swoją osobowością - za dużo gadał o grze i miewał dziwne zachowania, jak z tym bekaniem podczas aukcji :P Nikt tak na dobrą sprawę mu nie ufał - nawet Yul i Candice jeszcze przed buntem mówili na confessach, że nie potrafią mu do końca zaufać, choć jest ich sojusznikiem. No, a po mergu, kiedy Jonathan dał się przekonać Yulowi do ponownego przeskoku, znienawidzili go już chyba wszyscy :P Choć trzeba Jonathanowi przyznać, że zniósł to z godnością i potrafił się od tego zdystansować. Podczas reunion powiedział, że cały czas traktował tę grę jak szachy czy pokera i po prostu starał się ograć rywali. Trzeba mu przyznać, że trochę racji w tym jest ;)
Jonathan to kolejna osoba po Candice, którą chętnie bym jeszcze zobaczył w innym sezonie :)

Parvati - kolejna ładna dziewczyna, a do tego niezła flirciara, która ze swojej urody próbowała zrobić atut dający jej przewagę w grze. I za to jak najbardziej plus, ale spodziewałem się po niej trochę więcej, zwłaszcza czytając Wasze opinie o niej w innych tematach. No, ale już doczytałem w tym temacie, że Parvati jeszcze pokaże pazury w innym sezonie więc chętnie to zobaczę :)

Adam - na początku wydawał mi się takim pewnym siebie typowym mięśniakiem, który wyleci zaraz po J.P. Ale okazało się, że nawet coś tam ogarniał pod kątem strategii. Nieźle owinął sobie wokół palca Candice i Parvati i w pewnym momencie zyskał chyba najmocniejszą pozycję w Raro. Miał dobrą perspektywę na dojście nawet do finału, ale przeszkodził mu w tym Yul, przekabacając Jonathana ;) Zabawne swoją drogą, że Adam, mimo solidnej postury, nie był postrzegany jako aż tak duże zagrożenie podczas zadań o immunitet i Aitu postanowiło przed nim pozbyć się Candice i Parvati. Ale trzeba też mu oddać, że starał się robić wszystko, by przetrwać więc na etapie Top6 sprytnie sugerował, że Parvati jest niezłą manipulatorką i może przekabacić Ozzy'ego, przez co ją podstawił, a siebie uratował. A jeszcze wcześniej zaszantażował Yula, że jeśli Jonathan nie odpadnie przed nim i przed Parvati, to nie dostanie ich głosu w finale. Yul uległ, a Adam dotrzymał słowa i zrewanżował mu się głosem podczas finału. Miło :)

Sundra - sympatyczna babka, ale mocno bierna, jeśli chodzi o strategię. Doszła tak daleko głównie dzięki temu, że trochę dopisało jej szczęście, a całą robotę wykonywali za nią inni - głównie Yul w kwestii strategii i Ozzy podczas wyzwań. Zabawne było, że podczas rady plemienia nie potrafiła rozpalić ognia nawet za pomocą zapałek, mimo że walczyła wtedy o wejście do finału :D

Becky - dobrze rozpoczęła, zyskując zaufanie Yula i nawiązując z nim solidną relację opartą na zaufaniu, co skończyło się sojuszem. Przy zawiązywaniu się sojuszu z Jonathanem i Candice też miała swój udział... Ale na tym jej rola się skończyła. Nawet, jeśli faktycznie Yul konsultował z nią swoje ruchy to jednak ona bardziej pełniła funkcję doradcy, aniżeli samodzielnego gracza wykonującego ruchy - tak przynajmniej zostało to pokazane, ale tak też odbierali to wszyscy uczestnicy więc chyba było to prawdą. Wcale się nie dziwię, że nie dostała ani jednego głosu od sędziów, bo rywali miała naprawdę bardzo mocnych. Niby próbowała się jeszcze bronić tym, że nie przyjęła od Yula immunitetu, który dawał jej wejście do finału i że musiała o to walczyć z Sundrą, ale sposób, w jaki tego dokonała, czyli rozpalanie ognia przez chyba 1,5 godziny raczej nie mógł jej pomóc w zyskaniu przychylności sędziów :P

Ozzy - na początku mnie zdenerwował tym pomysłem z podłożeniem zadania, żeby pozbyć się Billy'ego i miał szczęście, że nie obróciło się to wtedy przeciwko niemu... Ale z czasem zacząłem się do niego przekonywać. Był fenomenalny zarówno podczas zadań, gdzie wymiatał zwłaszcza w wodzie, ale też pracował jak pszczółka w obozie, łowił ryby na potęgę i jeszcze wspinał się na palmy, z których zrzucał kokosy :D Do tego do samego końca był lojalny wobec plemienia. Pokazał determinację i wolę walki i miał bardzo duży udział w tym, że to Aitu doszło do Top4, a nie Raro więc uważam, że na finał zasłużył i cieszyłem się, że tam się znalazł. Ale też przy całej sympatii do niego uważam, że nie powinien wygrać, bo mierzył się z kimś, kto okazał się genialnym strategiem, a to jest jednak esencją tego reality show. Ale za całą walkę i determinację - szacun :)

Yul - no, wreszcie do niego dojechałem :D Świetny gość, którego szybko polubiłem i naprawdę bardzo się cieszyłem z jego wygranej, bo naprawdę zasłużył! :) Oczywiście można mówić, że miał trochę farta, że znalazł ukryty immunitet... Ale troszkę szczęścia też trzeba w tej grze mieć, a Yul był na Exile Island tylko raz i to mu wystarczyło, bo gość miał łeb i potrafił szybko rozgryźć wskazówki, które doprowadziły go do tego cennego przedmiotu. Podczas reunion wyszło też, że Yul po swoim pobycie perfekcyjnie zatarł po sobie ślady i zasypał dół, wyrzucił do morza pudełko, w którym był kompas itd. Więc widać, że cały czas sprytnie kombinował :) No, ale przede wszystkim był świetnym strategiem i dobrze czytał ludzi - szybko skumał się z Becky, zawarł też pakt z Jonathanem i potem obydwaj grali w sojuszu duże role. Kiedy Cecilla i Ozzy chcieli pozbyć się Becky, bo uznawali ją za słabe ogniwo, Yul momentalnie przystąpił do kontrataku i zaczął nastawiać Cao Boia przeciwko Cecilli, a w tym czasie to samo Jonathan robił z Flicką :) Yul uratował sojusz i miał niezagrożoną pozycję aż do buntu... Wtedy dopisało im trochę szczęścia, dużą rolę odegrała też determinacja całego plemienia i świetna dyspozycja Ozzy'ego... ale po mergu Raro nadal miało przewagę 5:4. I wtedy Yul popisał się fenomenalnym zagraniem, przeciągając na stronę Aitu Jonathana. Yul dokładnie wiedział, do kogo uderzyć i jakich użyć argumentów. Wiedział, że Jonathana przekona tylko wtedy, kiedy pokaże mu immunitet, ale jednocześnie podczas reunion wyszło, że Yul zabezpieczył się przed ewentualnym ruchem Jonathana, który mógłby o immunitecie powiedzieć pozostałym z Raro. Co konkretnie zrobił Yul? Powiedział Jonathanowi, że inni z Raro podejrzewają, że to Jonathan ma ten immunitet więc jeśli on teraz powie, że ma go Yul to się przed nimi odsłoni i będzie zagrożony. Świetna zagrywka :) To tylko potwierdza, że graczem był kapitalnym. Ale całości dopełnia też jego właściwie perfekcyjny social game - Yul był sympatyczny wobec każdego i nikogo niczym nie uraził, przez co był lubiany chyba przez każdego. A jednocześnie wykonywał różne gesty w stronę sędziów jak np. wtedy, kiedy przyniósł Jonathanowi kapelusz :D A jak Adam mu powiedział, że zagłosuje na niego w finale tylko wtedy, kiedy Jonathan odpadnie przed nim to Yul tak to rozegrał, że Jonathan faktycznie wtedy poleciał. Z kolei sam Jonathan też na niego oddał głos w finale. No i Candice, która podczas finałowej rady plemienia wprost spytała go, czy próbował podlizywać się sędziom, a Yul szczerze odpowiedział, że tak :D
No gość był szczery i sympatyczny, a jednocześnie prowadził skuteczną i wyrafinowaną grę więc jest w pełni zasłużonym zwycięzcą. I na pewno dołączy do grona moich ulubionych zwycięzców tego programu :)



A na koniec jeszcze dwa pytanka: Co by się stało, gdyby Becky też skończyły się zapałki na zawodach w rozpalaniu ognia? :P Losowano by kamyki? Rzucano monetą? ;) Bo przecież jakoś musieli rozstrzygnąć, kto ma odpaść :D

No i drugie pytanie: Skoro w tym sezonie wprowadzono aż 3 finalistów to jest możliwość, że w finałowym głosowaniu padnie remis. Np. Yul i Ozzy mogli dostać po 4 głosy, a dziewiąty głos poszedłby na Becky. I co się wtedy dzieje? Robi się jakieś dodatkowe głosowanie i sędzia, który głosował na Becky, musi głosować na Yula lub Ozzy'ego? A co, jeśli Yul, Ozzy i Becky dostaliby po 3 głosy? Ta kwestia mnie cały czas zastanawia, a pewnie ten trzyosobowy finał utrzymał się dłużej i być może w którymś z następnych sezonów była taka sytuacja z remisowymi głosami więc mam nadzieję, że ktoś z Was, kto oglądał dalsze sezony, pomoże mi i wyjaśni, co się w takiej sytuacji dzieje :)
Obrazek

Rider Girl
7th voted out
Posty: 138
Rejestracja: 30 mar 2017, 08:50
Kontakt:

Survivor: Cook Islands (Sezon 13)

Post autor: Rider Girl »

W kolejnych sezonach zobaczysz jeszcze wiele razy : Ozzy, Parvati , Jonathan i Candice

Jeżeli byłby remis pomiędzy Ozzy a Yul to głos Becky byłby decydujący o tym kto wygra

Jeżeli ci to nie przeszkadza to będę ci pisała po każdym twoim obejrzanym sezonie kto się pojawi w kolejnych sezonach
Ostatnio zmieniony 02 lut 2020, 17:56 przez Rider Girl, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości