Odcinek jak dla mnie średni. Jak zwykle wzruszający moment wizyty rodzin. Jerry dobrze się spisała wygrywając, ale sama nie wiem czy dobrze wybrała osoby towarzyszące. Najlepszy w zadaniu był Colby, sfrustrowany, krzyczący i bezsilny - i jeszcze komentarze Probsta, dobrze, że jego brat podszedł do tego z dystansem. Za to wyczyn Colbiego w zadaniu o immunitet pokazał jak słaby jest, bez woli walki, na radzie przybity - kto podmienił Colbiego?
Czyżby jednak sojusz Parvati i Sandry miał miejsce? Russell musi uważać, bo ta dwójka jest dużo groźniejsza niż duet Parvati/Danielle,
Za to Rupert pokazał się ostatnio świetnie w zadaniach, ale jego nocne harce mogły każdego wyprowadzić z równowagi, zwłaszcza po tylu dniach

Wynik rady jak dla mnie był przewidywalny, nie spodziewałam się, że tym razem coś się zmieni.