Strona 1 z 4

S26E14 "Last Push" - finał, reunion show

: 09 maja 2013, 23:37
autor: ciriefan
With the title of Sole Survivor on the line and one million dollars within arm's reach, one castaway falls victim to a heartbreaking medical emergency, on the two-hour season finale of SURVIVOR: CARAMOAN – FANS vs. FAVORITES, followed by the live one-hour reunion show hosted by Emmy Award winner Jeff Probst, Sunday, May 12 (8:00-11:00 PM, ET/PT) on the CBS Television Network.

: 09 maja 2013, 23:51
autor: MD
O raaaany ja nie moge z tego proma...

http://www.facebook.com/photo.php?v=10151429805420922

Brain, Brawn, Sheri and Dawn xD

: 10 maja 2013, 19:36
autor: Roxy
http://www.realityblurred.com/realitytv ... ned-finale

czyli nie zobaczymy Brendona na reunionie :wink:

: 10 maja 2013, 20:58
autor: bushmaster
Szkoda s³ów...

: 10 maja 2013, 21:25
autor: Bartosh
Russell Hantz napisał na tweeterze, że wejdzie na reunion i ma zamiar "pogadać" z Probstem, ze to wina Phillip'a, że Brandon się wkurzył i tak dalej.
HANTZ'owie to największa porażka Survivora.

Edit: Dziś po południu polskiego czasu, Skupin napisał bardzo długą wypowiedź na fb, w której rozpisał swoje rozważania na temat eliminacjach. Stwierdził, że Eddie zajmie 5 miejsce i nie wie co on tam robi, Erik 4.
Stwierdził też, że Sherri będzie miała 0 głosów, Dawn ewentualnie 1, a Cochran całe mnóstwo, że wygra to w 100000%.
Teraz napisał post: CBS police... i usunął ten post.

Ciekawe co się stało. :>

: 11 maja 2013, 13:46
autor: tombak90
słonko pisze:http://www.realityblurred.com/realitytv ... ned-finale

czyli nie zobaczymy Brendona na reunionie :wink:
I baaaaardzo dobrze:) Może to uratuje reunion. Zakochany Jeff poświęciłby mu przynajmniej 1/3 czasu, raz jeszcze rozważając jaką to on był świetną osobowością, że pewnie pod wysypywaniem ryżu kryje się romantyczny bunt i werterowskie cierpienie, które nadają jego czynom niesamowitej głębi, zupełnie niezrozumiałej dla przeciętnego widza i że właśnie to jest powód, dla którego Brandon powinien wystąpić jeszcze 3 razy. A tymczasem taka Allie, Hope czy Julia nie powiedziałyby ani jednego słowa.

Co do rozważań Skupina, to moje są bardzo podobne. Z tym, że mam nadzieję, że więcej osób doceni Dawn;)

A na miejscu Russella w ogóle nie przyznawałbym się do Brandona zamiast jeszcze go bronić:P

: 12 maja 2013, 22:16
autor: MD
Pospamuje... Wie ktoś o której dokładnie jest finał ?

: 12 maja 2013, 22:28
autor: Roxy
'starts at 8pm east coast - 10 pm is when reunion show starts. I think it's going to be good.'

no to sobie musisz chyba przeliczyć :d

: 13 maja 2013, 10:56
autor: colby
Finał mi się podobał, zwycięzca zasłużony, FTC ciekawa, najlepszy jej moment obrazuje to oto zdjęcie
Obrazek

nie chce mi się tutaj prawić wywodów na pół strony ale podobał mi się ten sezon, wygrana Cochrana zasłużona, szkoda tylko że Reunion był taki dziwny, nie posadzili ich wszystkich razem, nawet z nimi słowa nie zamienili, w zasadzie na Reunionie nic się nie działo, a szkoda.

: 13 maja 2013, 13:10
autor: bobaas
Finał nudny. Zwycięzca przewidywalny. Nawet jury się nie postarało i w sumie nie spróbowali choć trochę zrobić tak, żeby Karaluch nie czuł się zbyt pewnie. Sherri potraktowali jak tło, Dawn jako samo zło, więc jakim cudem miał wygrać ktoś inny?

Z biegiem czasu trzeba powiedzieć, że z neutralnego Cochrana z przewagą na nawet fajnego (co wydawało się niemożliwe, po jego pierwszym występie) ponownie wrócił do tych raczej znielubianych przeze mnie osób. Nachalny edit i jego cockiness, który wcale sarkazmem nie był. Sezon skrojony ewidentnie pod niego. Nie ujmuję mu tego, że coś zrobić musiał i szczęściu pomógł, no ale... on przed grą miał zapewniony merge, a potem jeszcze przy okazji większości po połączenia miał już z górki. Nie był żadnym challange monster. Czemu nie dali ostatniej konkurencji wytrzymałościowej czy coś na precyzyjność jak to zwykle, tylko puzzle i to jeszcze z taką przewagą. Erik czemu Cię ewakuowali? Gdyby nie to, nie byłoby durnej konkurencji o przewagę, i zadania finałowego, którego przegrać nie mógł. Bo z kim? Z idiotą Eddiem, który się cieszył jak dziecko z tego, że dwa puzzle ułożył jak reszta była daleko z przodu? Czy z Sherri, Dawn, czyli dwoma babkami, co to straciły sporo na samym bieganiu i odwiązywaniu toreb? Wg Probsta mieliśmy być zadowoleni z tego jak się sezon skończy. Ja nie jestem. A, że Probst jest to nic dziwnego. Jego pupilek wygrał. Dobra robota Jeff.

Ja już chyba z dwojga złego wolałbym ostatecznie wygraną Dawn. Była rozchwiana emocjonalnie to fakt, ale w dużej mierze to jej należy przypisać te główne ruchy w grze. To ona musiała zagłosować na Brendę choć nie musiała. To ona wkopała Corinne. Każdy do niej przychodził a ona tylko wybierała, co chce zrobić i z kim ma większe szansę na pójście dalej. I jeszcze dochodzi tu prosty fakt, że rzeczywiście była potencjalnie większym zagrożeniem niż Cochran od samego początku gry. Mogła grać kartą matki 6 dzieci, old lady, również fanki, która poprzednim razem pozwoliła innym by grali za nią a tym razem postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, osoby o niebo lepszej od Cochrana w zadaniach. Najciekawszy moment finału to zdecydowanie mowa Brendy i jej ząbki :D

Sherri... Robiła w tym finale za tło. Jury totalnie ją olało i na samą radę przyszło z założeniem, że bez względu na wszystko ich głosu nie dostanie. Okrzyknięta pionkiem, finalistką która nic nie robiła. Mowa początkowa była beznadziejna, ale i ją tam nieźle ucięli zdaje się. Nie była lubiana przez Reynolda, Eddie'ego. Potem doszedł do tego Malcolm, Michael. Zrobili jej niezły czarny PR. Sama sobie pomogła do tego finału dojść, ale nie pomogła zajść dalej Malcolmowi i trójce amigos. Nie przeskoczyła do nich. Musiała ponieść cenę za to. Wcale nie grała tak źle. Można powiedzieć, że zrobiła tyle ile w sytuacji, której się znalazła po połączeniu mogła. Śmieszne jest, że akurat Erik i Eddie komentowali jej grę i to w taki sposób, podczas gdy sami nie byli lepsi. Erikowi pokazywali na fladze na kogo ma głosować, żył w swoim świecie. A Eddie to od początku gry strategicznie nie zrobił nic, podobnie jak zadaniowo. Uratowała go ewakuacja Shamara, inaczej by poleciał dawno temu. Dzięki Bogu, że nie doszedł do tego finału, bo to byłby najgorszy zwycięzca ever. Wracając do Sherri to widząc, że już i tak nie ma szans na nic, straciła panowanie i pocisnęła Erikowi. Szkoda, że nie powiedziała mu, że sam nie grał lepiej a nawet i gorzej. Ona chociaż do połączenia miała coś do powiedzenia. A po połączeniu można powiedzieć, że oboje byli w pewnym momencie swing-vote i jechali na tym samym wózku.

: 13 maja 2013, 13:35
autor: frasiek
Z tego co czytałem decyzję o odpuszczeniu ostatniego odcinka uznaję za prawidłową.

Już od samego patrzenie na zdjęcie Dawn bez zębów czuję się zażenowany, więc pewnie całej scenki bym po prostu nie zdzierżył. Do tego finał z dwójką graczy, którzy nie zasługiwali na powrót i robienie wielkiego gracza z Karalucha, którego wcześniej ograł jak dziecko, ktoś kto jeszcze wcześniej był uważany za pośmiewisko. Jakiś nowy rekord jeżeli chodzi o liczbę graczy, którzy nie mieli szansy się wypowiedzieć na reunion, bo jakoś trzeba było nie dopuścić do występu psychola Brandona

Czy przemiana tego programu w takie szambo to był stopniowy proces, którego nie chciałem zauważyć czy po prostu ten sezon był taki kompletnie nieudany?

: 13 maja 2013, 14:17
autor: Roxy
Nie chce mi się dużo pisać. W sumie na radzi finałowej się pośmiałam, zadanie fianłowe mi się podobało z tym wyjątkiem że to nie jest zadanie które ma wyłonić pierwszego finalistę... kolejny plus odcinka to możliwośc oglądania Eddiego trochę dłużej bo Eric został ewakuowany :D i choć go nie lubię, to szkoda mi go, że na takim etapie gry choroba go pokonała.

Reunion to porażka... jak w nocy zobaczyłam, że tyle osób na twitterze pisało o tym że pre-jury bedzie siedzieć na widowni to myślałam sobie że choć może dostana mikrofon i jakieś pytania... ale nie... tu nawet Eric nie mógł nic powiedzieć na temat tego jak się czuł gdy musiał opuścić grę z powodów medycznych... porażka

: 13 maja 2013, 15:34
autor: ciriefan
Żenada - to jest słowo, którym opiszę ten odcinek. Z każdą minutą byłem coraz bardziej zdegustowany poziomem tego finału. Granica została przekroczona przy pytaniu Brendy, a o reunion to już nie wspomnę, bardziej przypominało jakiś program mtv. Ale po kolei.

Żenada nr 1 to podsumowanie edycji z początku odcinka. Jeff pochwalił tylko wyróżnił 4 osoby jako super postacie: Philipa, Brandona, Malcolma i Cochrana... Od dawna wiemy, kogo lubisz Jeff.

Erik'a szkoda, ale nie jakoś bardzo, moim zdaniem grał tragicznie. Podobnie z resztą Eddie.

Żenada 2 - zadanie o immunitet i ułatwienie Cochrana. Ciekawe, jak mocno i ile supłów zawiązali pozostałym, by jak najbardziej ich spowolnić (to okropne naciągnięcie, że koleś tak słaby fizycznie układa już puzzle, a pozostali dopiero rozwiązują 2 torbę i to długo). Kolejne zadanie wygrane dzięki nagrodzie, no ale niech już będzie. Jak dla mnie taka przewaga w ostatnim zadaniu to mega przegięcie.

Żenada 3 - Rites of passage, zwłaszcza przy Phillipe. Rzygam Boston Rob'em.

Sam finał nudny. Jurorzy się nie przyłożyli. A Brenda... po prostu brak mi słów. Pomimo, że moim zdaniem jest słabym graczem, to ją lubiłem. A w tym odcinku pokazała, jak jest okropną osobą. Jestem w stanie zrozumieć ból, gniew, żal, zrozumiałbym, jakby ją zwyzywała, zrobiła awanturę itp., ale to po prostu przesada. Pokazała, jak paskudną i obrzydliwą jest osobą. Nie odróżnia gry od życia - jej eliminacja była elementem gry, ale upokarzanie Dawn w ten sposób to ewidentnie wjazd na jej życie. W przeciwieństwie do was mnie to zdjęcie nie bawi - przecież ona ma dzieci (które pewnie teraz nie mają życia w szkole), czy was by bawiło, gdyby waszą matkę ktoś tak upokorzył na oczach milionów? Oglądało się to bardzo nieprzyjemnie, to było niesmaczne. Jak dla mnie Brenda pobiła Corinne i jej mowę do Sugar. Zero jakiejkolwiek godności.

Sherri - nie istniała w tym finale, co tu pisać?

Dawn - jak dla mnie ona jest zwyciężczynią, podziwiam ją za jej grę, za to że znalazła na tyle siły, by nie płakać na finale, pokazać te zęby (a raczej ich brak), a potem z godnością i siłą odpowiadała na reunion. Szkoda, że ludzie nie odróżniają gry od życia.

Cochran - całkowicie zgadzam się z Bobaasem. Jego wygrana mnie nie ziębi ani nie grzeje. Swoje zrobił, ale nie oszukujmy się, że miał łatwiej (Andrea w after show powiedziała, że ona, Dawn, Cochran i Phillip znali się przed grą, przyjaźnili i to było naturalne, że zaczęli sojusz). Sojusz miał więc od razu pewny. Grał całkiem nieźle, ale jego zbyt duży edit i przesyt jego osoby mnie tak do niego zniechęcił, że w pewnym momencie nie mogłem na niego patrzeć. No ale wygrał, dobrze dla niego i niech się cieszy, że mu fanki piszą, że jest symbolem seksu...

Sądziłem, że mowy Brendy nic nie przebije, ale reunion było po prostu żenujące. Na 20 osób wypowiedziało się z 7? Cały pre-merge nie istniał, siedział gdzieś na widowni. Sherri, Michael, Erik i chyba Eddie - 0 pytań? Serio? No ale po co na reunion show pytać graczy danej edycji, przecież to nie o ich spotkanie chodzi w tego typu odcinku. Oczywiście wszyscy chcą oglądać Boston Rob'a chwalącego Phillip'a i wydającego książkę z BR Rules albo nagiego Richard'a proszącego Rudy'ego o nasmarowanie go olejkiem...

I czy oni naprawdę nazwali kolejny sezon Blood vs water? ....

Podsumowując: żenujący finał naprawdę dobrego sezonu, jednak po tym odcinku niesmak pozostanie na długo.

: 13 maja 2013, 16:14
autor: Bartosh
Zwycięzca dobry, ja gdybym był członkiem jury to bym miał dylemat pomiędzy głosem na Cochran'a a Dawn, ale zagłosowałbym w ostateczności na Dawn.

Dawn mimo jej charakteru starała się go przezwyciężać i to było najważniejsze. To ona wyrzuciła Corinne, Brendę i myślę, że gdyby nie ona, to Cochran by długo nie posiedział.

Malcolm wygrał gracza sezonu, nie dziwię się, chociaż myślałem, że wygra Brenda, bo jak czytałem Amerykaninów wypowiadających się na temat tego, że biedna Brenda i nagrodzimy ją tym $100,000... napisałem nawet posta, że to jednak Survivor i Brenda nic nie robiła w tym sezonie. Jej mowa była chamska, ja rozumiem, że można się złościć, ale to było bardzo nie na miejscu. Ale życzę jej wszystkiego dobrego.

Jak dla mnie Erik, Eddie i Sherri to porażka sezonu.

Co do następnego sezonu...
"Zwiastun" kojarzył mi się z jakimś serialem o średniowieczu, mnóstwo krwi itd.
Survivor: Krew vs Woda. Bez komentarza.

Sezon oceniam na gorszy niż Philippines na pewno, może nawet gorszy od One World. Mikronezja bardziej mi się podobała jeśli chodzi o sezon fans vs favorites.
Czekam z niecierpliwością, ale też zażenowaniem na 27 sezon, mam nadzieję, że cast będzie lepszy niż sama nazwa.

: 13 maja 2013, 16:16
autor: colby
ciriefan pisze: Sam finał nudny. Jurorzy się nie przyłożyli. A Brenda... po prostu brak mi słów. Pomimo, że moim zdaniem jest słabym graczem, to ją lubiłem. A w tym odcinku pokazała, jak jest okropną osobą. Jestem w stanie zrozumieć ból, gniew, żal, zrozumiałbym, jakby ją zwyzywała, zrobiła awanturę itp., ale to po prostu przesada. Pokazała, jak paskudną i obrzydliwą jest osobą. Nie odróżnia gry od życia - jej eliminacja była elementem gry, ale upokarzanie Dawn w ten sposób to ewidentnie wjazd na jej życie. W przeciwieństwie do was mnie to zdjęcie nie bawi - przecież ona ma dzieci (które pewnie teraz nie mają życia w szkole), czy was by bawiło, gdyby waszą matkę ktoś tak upokorzył na oczach milionów? Oglądało się to bardzo nieprzyjemnie, to było niesmaczne. Jak dla mnie Brenda pobiła Corinne i jej mowę do Sugar. Zero jakiejkolwiek godności.
o czym ty człowieku tutaj piszesz... :wink:
ja doskonale rozumiem Brendę, sam bym na jej miejscu postąpił tak z Dawn w takiej sytuacji. W zasadzie nie ma co tutaj opisywać tej sytuacji bo Brenda ją dokładnie wyjaśniła w swojej mowie.