Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Maciej-os
1st jury member
Posty: 172
Rejestracja: 28 lut 2015, 00:00
Lokalizacja: kolo/poznan
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: Maciej-os »

Odcinek najlepszy z wszystkich do tej pory, zaczyna się wreszcie myśleć o strategii. Irytuje mnie fakt ze Klotzek ciągle mówi "głosujmy sercem" i nie chce z nikim mówić o strategi. Dobra decyzja o usunięciu Bartka, dużo życia obozowego. Jestem co raz bardziej przekonany co do WP. Minusem Black Vote który jest moim zdaniem nie potrzebny - po to robi się przewagi w głosowaniu aby ten co już odpadł nie głosował

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: ciriefan »

No no, jest jeszcze jakaś nadzieja. Odcinek do zadania o immunitet to była jakaś tragedia i zapowiadało się, że będzie jeszcze gorzej. Naprawdę, czy aż godzinę czasu antenowego trzeba poświęcać na jakieś narzekanie na głód, a potem wielką radość przy jedzeniu? Kurczak i papaje dostały chyba więcej czasu antenowego niż niektórzy uczestnicy. Także początek strasznie się dłużył i aż marzyłem, żeby odcinek się skończył. Na szczęście po zadaniu było już dużo lepiej i ciekawiej.

Nie rozumiem też, dlaczego programy Polsatu muszą być takie... przaśne XD Nie wiem, czy to dobre słowo, ale jakoś mi przyszło do głowy. Po prostu no ten tekst: KURCZACZEK... XD No jebłem XD To było na poziomie Ibisza, Kasi Cichopek i Pauliny Sykut-Jeżyny XD Czyli takie no obciachowe strasznie, wzbudzające lekką żenadę. Przecież oni tam faktycznie głodują, można to było powiedzieć na poważnie i pokazać ich radość na widok nagrody jakoś normalnie, ale ten uśmieszek i jeszcze wypowiedziane w taki sposób KURCZACZEK... Nie. Po prostu nie XD No i nie mam pojęcia, po co im kazali czekać dobę ze zjedzeniem go. Może to miało jakieś bigger picture, ale ja go nie dostrzegłem.

Część uczestników zaczęła myśleć! Brawa dla trio Justyna-Maczo-Farmer, w tej chwili to moja ulubiona trójka sezonu. Mamy pierwszy duży ruch strategiczny tego sezonu! No i miło było trochę posłuchać o sojuszach, nawet pojawiło się określenie "zagrożenie zadaniowe" - no wow. Z kolei nie jestem w stanie kompletnie zrozumieć tego, co zrobiło trio Bartek-Klocek-Julka. I mean... XD Podejrzewali, że pozostali się zgadali, więc czemu nie zrobili tego samego? Sami się o to prosili. Wprawdzie Bartka lubiłem i wolałbym eliminację Klocka, ale z drugiej strony Bartek zasłużył sobie na tą eliminację głupimi ruchami, które wykonywał - przy podziale plemion nie wziął Fitelli, teraz to głosowanie każdy na innego. Także kolego sam na siebie to sprowadziłeś i tylko do siebie możesz mieć pretensje. Mam nadzieję, że po tej eliminacji gracze naprawdę zaczną myśleć o grze indywidualnej. Jeśli reszta sezonu będzie jak ostatnie pół godziny tego odcinka, to będzie dobrze.

A no i muszę powiedzieć, że bardzo nie podobała mi się scena, jak sojusz czwórki w Matace jeździł po Maczo i uznali, że nie potrafi on grać z klasą, bo się do nich nie uśmiechnął na zadaniu. I mean... Really?! Bardzo złe wrażenie na mnie zrobili w tej scenie, są strasznie aroganccy w tym swoim sojuszu i mają się za nie wiadomo kogo. Nie widziałem, żeby Maczo zachowywał się jakoś źle, a oni wielce oburzeni, bo miał czelność się do nich nie uśmiechnąć - no przecież to jest jakiś żart. Poza tym sami planują trzymać się nowego sojuszu z Piotrem, w poprzedniej Matace Maczo zapewne był kolejny do odpadki, to jeszcze oczekują, że będzie padał przed nimi z radością na kolana i grał z nimi po to, żeby odpaść przed nimi? Hipokryzja straszna, a tego nie lubię. I mam wrażenie, że tak też to pokazano. Zapewne znowu ponosi mnie fantazja, ale gdyby to był Survivor US, to ich edit dla mnie zapowiadałby ich bolesny blindside, bo taki typowy arogancki sojuszyk. A jeśli moja fantazja zostałaby jakimś cudem spełniona i ktoś z tego sojuszu by teraz odpadł, to byłbym pod ogromnym wrażeniem Polsatu, bo to byłoby właśnie dobre budowanie historii. Piotr jednak miał konfę, że chce trzymać z Mataką. Co dla mnie jest trochę głupie, bo byłby nr 5 w sojuszu. Sądzę, że jakby spróbował zsojuszować się z Justyną-Maczo-Farmerem to byłaby dla niego lepsza opcja pod warunkiem, że kogoś by przeciągnęli. Julka i Klocek wiedząc o sojuszu czwórki z Mataki powinni na to pójść, chociaż obawiam się, że Klocek będzie bitter i dalej będzie chciał głosować serduchem, czyli pewnie mścić Bartka. No nic, zobaczymy. Nawet jestem ciekawy co dalej. A Justyna nadal jest moim numerem 1 :)

Awatar użytkownika
Cbool
1st voted out
Posty: 6
Rejestracja: 22 sie 2017, 20:48
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: Cbool »

Zaprawdę powiadam wam, najbliższy odcinek będzie najlepszym z najlepszych!!:)

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: Jack »

Trzymamy za słowo :D

Awatar użytkownika
patrycja9922
4th jury member
Posty: 356
Rejestracja: 16 sie 2015, 00:00
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: patrycja9922 »

Już odliczam dni do kolejnego odcinka, jak taki ciekawy 8-)
Obrazek

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: Fenistil »

Dobry to był odcinek i cieszę się, że Yakavi przegrali ten IC, bo nareszcie była okazja do jakichś strategicznych akcji. Na szczęście Justyna, Maczo i Farmer pokazali, że jednak jak przychodzi co do czego to potrafią się ogarnąć. :) Co do Justyny byłem spokojny, Maczo też wiedział gdzie stoi choć czasem za bardzo papla. Jedynie ogarnięcia się Farmera byłem niepewny, ale bardzo ładnie się w tym odcinku pokazał. Jego kłamstwo z kamienną twarzą na Radzie było piękne. :D Na ten moment tej trójce oraz Julce kibicuję najbardziej.

Reszta Yakavi mniej dogadać się nie mogła, każdy głosował na kogoś innego. :D I trochę szkoda mi Bartka, bo odpadł przez Klocka i jego żelazną zasadę o "głosowaniu serduchem". Z innym podejściem może by doszli do właściwych wniosków strategicznych, bo Julka dobrze podejrzewała co się dzieje, ale Klocek ucinał wszelkie dyskusje na ten temat już u źródła.

W Matace spokój - Sojusz Czworga ma się dobrze, a Piotr nadal jest nieogarem.

Widzieliśmy, że zapewne w następnym odcinku będzie Merge, więc emocje zapowiadają się ogromne. Pewnie najlepszą strategią dla Julki i Klocka byłoby przeciągnięcie z powrotem do siebie Piotra, po czym dołączenie do Justyny, Macza i Farmera, żeby zrobić 6-4 z podziałem wewnątrz 3-3. Julka jest ogarnięta i też pewnie to zobaczy, ale Piotr może nadal trzymać z Mataką, a Klocek szukać zemsty za Bartka (albo nadal głosować serduchem :D ). Oprócz tego mam takie przeczucie, że przy okazji połączenia może po raz kolejny wystąpić twist z nagłą śmiercią. Tak czy inaczej będzie ciekawie.

Awatar użytkownika
Cbool
1st voted out
Posty: 6
Rejestracja: 22 sie 2017, 20:48
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: Cbool »

tombak90 gdzie Twoje podsumowanie 5 odcinka? Mój szczypior więdnie bez twojego wiadra nawozowego komentarza, którym każdy dostaje po głowie (jednocześnie umierając ze śmiechu podczas czytania).

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: Roxy »

proszę nam tu nie pospieszać tombaka :D on nadrobi :D zawsze nadrabia :D

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 5

Post autor: tombak90 »

Cbool pisze:
13 paź 2017, 15:56
Mój szczypior więdnie.
Jak tak patrzę co Ci tam na tej indyczej czuprynie wyrosło, to widzę, że i tak jest trochę pożółkłe już samo z natury, tak więc uznałem, że szafa gra i tydzień mogę waćpannę przetrzymać bez nawozów, konserwantów & chemikaliów wszelakich ;) I to zdrowiej i naturalniej i ekologiczniej i w ogóle pełna Bosacka. Spójrz na koleżankę Fitellę, nie chciałabyś też być taka zajebista? No właśnie.

Epizodzik sam w sobie gites sztanges, aczkolwiek chciałem też zauważyć, że no kurwa foch, bo w momencie jak już kilka dni temu nieszczęśliwie wpadłem mordą w ten spoiler o ukatrupieniu Bartosza na forumowym VIP-temacie z pytaniami do wywiadów (noidzieeee się głupia pało włóczysz jak jeszcze nie widziałeś odcinka, eiiidź ty-ty), spojrzałem sobie już nieśmiało na niektóre recenzje z tego tematu i na dźwięk słów takich jak "strategia", "spisek", "knucia", "sojusze", "ogórki", "wow", czy "wreszcie", miałem już wielkie oczekiwania. Tymczasem gdy już zasiadłem dzisiaj do seansu wyposażony w pampersa, kaczkę, sole trzeźwiące i testament przepisujący bliskim moje burżujskie oszczędności w rajfajzenpolbank, okazało się, że z grubsza mówiąc chujnia, bo w odcinku nie było dymów i fajerwerków, nie napierdalali się żadni magowie, nie było żadnej prawilnej kosy na sojusze w amerykańskim stylu i w ogóle nic z tych rzeczy. Nie rozumiem więc skąd te Wasze szały i łały, bo to wcale nie było tak, że team matakojakawich (w składzie Jusia&Farmer&Maczo) popisał się strategicznym kunsztem, czarem i wykwintem, tylko bardziej tak, że trójka matakojakawich (wciąż w składzie Jusia&Farmer&Maczo) zrobiła po prostu to, do czego za oceanem doszłoby nawet cudowne dziecko Christiny Cha z Woo Huangiem, toteż udało im się nie wyjść na strategiczne lebiegi. Czego nie można niestety powiedzieć o trójce ich nowych przyjaciół, rdzennym & wiernym Yakavi, no po prostu bardziej czerwonych niż sam Kiszczak, który właśnie ufajdał się keczupem.

Epcio był jednakowoż zaiste soczysty pod kątem śmieszków, co trochę rekompensuje mi wspomniane braki, tak więc no dooobra, nie będę aż tak straszliwie pruł mordy.

MATAKA
Jak pamiętamy z poprzedniego odcinka, nierozróżnialna przeze mnie po ryjach postać Arbuzoportka Macza/Daniela została wreszcie z racji przemieszania rozdzielona na dwa byty, niczym doktor Jekyll & Mr Hyde, przy czym teraz okazuje się, że to Jekyll był tym, który w osobie tak zwanego Macza potruchtał sobie beztrosko do Yakavi, a Hyde został ze starymi przyjaciółmi pod postacią tak zwanego Daniela, by zatruwać im życie, pluć jadem i pierdzieć żywym ogniem. Ostatnio mieliśmy hejt o to, że dziołchy nie poczęstowały go tą szlachecką jajecznicą z orlich jaj, teraz wysłuchaliśmy gorzkich żali, że przeciwny szczep nie uśmiecha się do niego podczas IC-ków, a na dodatek dżentelmen w kulminacyjnym momencie padł na piach zmożony chorobą i tyle z niego było. Idź, nachłepcz się z tej studni jeszcze więcej wody z jaszczurzym kałem, wtedy na pewno będziesz jak młody bukszpan.

A Karolina ostrzegała. A Karolina prosiła. A Karolina apelowała do rozsądku. To nieee, japa, idź mi stąd, dredziasty kulfonie, #NieBendzieszMiMuwićJakMamRzyć, jam jest wielki Daniel Arbuzporty herbu papaja, zaruchałem już pół kraja i teraz właśnie chcę sobie wypić jaszczurze ekskrementy, hohohooo.

No i hohohooo, teraz się panicku nie dziw, że miałeś Hiroszimę w kiblu. Chociaż wait, wy tam nawet kibli nie macie. W takim razie, takie bardziej "Nagasaki w krzaki". Nie wiem jak wy, ale ja na miejscu Karoliny i Cebuli zastanowiłbym się dwa razy zanim umyję swoje błyszczące ząbki tą jakąś czarną, szamańską pastą, którą nam dzisiaj tak ładnie zaprezentowały oraz nad tym, czy owa pasta oby na pewno jest właśnie tym, za co ją biorą. A bo to wiesz?

To sprowadza nas do naszej niuniulki Cebulki, forumowego łącznika między naszymi zakurzonymi, zawalonymi kartonami po pizzy mieszkankami hejterów, a światem prawdziwego, jebitnego Survivor, w którego zawsze chcieliśmy zagrać, by zobaczyć nasze mordy i truchtające sylwetki w rytm tego kozackiego yeye-oye-oye-oye-yaaaa z intra. Otóż tym razem dowiedzieliśmy się, że panna tak pali się do obozowej roboty, że aż po prostu iskry leco i mnie parzo. Jebłem na plery ze scenki przy budowie tratwy, która przebiegła jak następuje (no, mniej więcej :evil: ):
Cebula: Hopakiiiiii, nie pomóc wam tam coooś?
Hopaki: Eee… hmm.. no w sumie to nieee, nie musisz.
Cebula: Oki, sponio. *szybka spierdolka pod szałas*
Następna scena:
Cebula do kamery: Aaaaaaaghhhhhr, jaaaka ja jestem zuuuaaaaa, że te szowinistyczne świnie nie dopuściły mnie do pracy przy tratwie, tak ich prosiłam, tak się ofiarowałam, już wlazłam między te dechy i zaczęłam wiązać, złapałam trzy drzazgi, ale mówię sobie nic to, przetrwasz Katarzyna, arbeit muss zein. Aaaa ci nagle jaaaak mnie nie złapią, jaaak stamtąd nieee wywalą! Jak mogli odrzucić takie zaangażowanie! I w ogóle spylaj stąd, kamerzysto Marcinie, bo jeszcze zaraz i ty zarobisz szczypiorem w dziąsło, wszyscy jesteście tacy samiiii, łeeeeee!!!

Strategiczne propsy zbiera dzisiaj ode mnie Purple Piotr, za to gorączkowe zapewnienia na pytania Mawowego Pawła, że taaak, jasne, mhmm, jestem z wami Mataka, w ogóle nie piznę was po połączeniu w pompon przy pierwszej możliwej okazji, nawet jeśli później, w ferworze walki, zadecyduje coś skrajnie innego. Jakby tego było mało, nasz dzielny pogromca ognia i wybawiciel wiszących na drzewie kotów, zaczyna być coraz mniej purple, bo i zaciekle walczy o to od kilku odcinków. Wszyscy pamiętamy jak heroicznie podłożył sobie łapę pod ostrze, żeby Mirki z edytorni wreszcie się zlitowały i puściły jego wizytówkę. Otóż tym razem jeszcze lepszym sposobem okazał się szpan na modlitwę. Pan Mirek, siedząc jak co tydzień przed kompem, chłepcąc sypaną i selekcjonując materiały do nowego odcinka Wyspy Przegrania, pewnie odruchowo spojrzał na tę scenę z politowaniem i orzekł łeee, phiii, jak Piotrek, to wycinamy, ale tutaj zza ramienia groźnie wychyliła mu się Caryca Nina, która nagle doznała strategicznego olśnienia rozkazując ej Miras puśćmy to, może dzięki temu podjebiemy trochę widzów TVP. Rolnik, strażak, ganc pomada, byleby był religijny. I w ogóle weź jakiegoś tic-taca, Miras, bo jak się tak teraz nachyliłam, to czuję, że strasznie ci jedzie z gęby.

YAKAVI
No i może wziął ten biedny Miras tic-taca, może zmienił wreszcie koszulę, może użył mydła, tylko co z tego, skoro nadal edytuje te odcinki jak ostatnia lipieta. Ot, na przykład w Yakavi, Justyna zaczęła dzisiaj rozpuszczać hot niusiki, że Bartosz straszliwie pomiata Julą. Pamiętajmy, że ta kobieta widziała na własne oczy zamach na Narutowicza w dwudziestym drugim, więc chyba wie, co mówi i nie doszukiwałaby się przemocy tam, gdzie jej nie ma. Pytam się zatem grzecznie, gdzie jakieś twarde dowody na to wydarzenie? Dlaczego w ostatniej chwili wycięto scenę jak Bartosz chwyta Julę za te dziewicze warkoczyki, obkręca się cztery razy i przydzwania nią w pień drzewa?

I w ogóle jeśli chodzi o samą eliminację, to czo tu się w ogóle odkurwiło, chciałbym wiedzieć? Panie i panowie, moja droga forumowa braci, odważę się założyć, po takiej breji, jaką nam tu odcyrtoliło trio rdzennych Yakavi, to my już chyba mamy z głowy od razu pierwsze trzy miejsca w tym naszym wyśrubowanym, ciętym i opiniotwórczym na skalę globalną rankingu na najgorszego stratega sezonu. Przede wszystkim Klocek – chodź-chodź-choooodź, nie zwiewaj mi tu teraz, takiś kozak, to tłumacz się, jakie "głosujemy serduchem", co to mięsistej cholery miało znaczyć? Niby taki wielki pan i komtur czerwonego zakonu, niby czerwonykolorbarwybyka i cała ta śpiewka, niby napierdalamy rozgrzeweczkę z Chodakowską przed każdym wyzwaniem, a tu jak przychodzi co do czego, to prrroszę bardzo, jaśnie wielmożny pan komtur, zamiast bronić swoich mnichów do ostatniej krwi, odwraca się do nich tyłem, unosi szatę, wystawia zad i zapuszcza siarczystego bengala wprost w przerażone lico błagającego o wsparcie Bartosza. A i w sumie niekoniecznie tylko Bartosza, bo niewiadomo było do końca na kogo pójdą te trzy głosy od przybyszów, tak więc równie dobrze mógł to być siarczysty bengal we własne lico. Nie do końca jestem to sobie w stanie wyobrazić pod kątem technicznym, no ale Klotz wysportowanym drabem jest, więc pewnie by się jakoś tam odpowiednio wokół własnej osi obkręcił.

Kolejna mądra, Jula, zapraszam na środek, tutaj obok kolegi. Ta to już w ogóle miała chyba jakieś wyrwy w Matrixie, bo najpierw sama zauważa, że trójka rzezimieszków knuje sobie za ich plecami, a potem nie robi nic, żeby wystawić im jakąś kontrę. Miałaś chamko złoty róg, miałaś chamko czapkę z piór, miałaś moją sympatię i wredną nadzieję, że wyrośnie z ciebie Corinne czy inne pyskate zielę, a teraz co? Nie robisz żadnych dram, nie knujesz, nie strategizujesz, wyjdź. No i do kompletu Bartosz. Chłopie, umówmy się. Ja rozumiem, że oba twoje Sny Nocy Letniej zostały bestialsko ubite w poprzednim epie i usmażone na jednym rożnie, ja rozumiem, że w związku z powyższym nie było gdzie utaplać, a nadmiar nasienia negatywnie wpływa na szare komórki, no ale haaaalo, stuku-stuk, jest tam pod tą łysawą czupryną kto? Nawet jeśli Klocek chciał sobie głosować serduchem, to można było przynajmniej zdobyć wiedzę, na kogo owo serducho szykuje kosę, po czym wziąć za fraki Julę, wcześniej zastraszoną już tymi uderzeniami w pień drzewa i dorzucić do niego wasze głosy.

Z zadumy wyrwał mnie jednak właśnie telefon od Antoniego i koniec końców nasza teoria sPiSkowa brzmi: pszypadekniesondzem. Otóż nasi fidżyjscy szpiedzy pod osłoną sztucznej mgły zakradli się pod Ponderosę, czy jak tam nasi polscy Janusze nazywają tę smerfną chatkę wyeliminowanych i dostarczyli nam niezbitych dowodów, że towarzysz Czapiewski specjalnie chciał dostać w czapę, by jak najszybciej się tam udać. Mianowicie Córka Rrrybakaa i Fitella, w gorącej rywalizacji o serce obiektu swoich westchnień, urządziły sobie questa o to, która goręcej przyjmie owego dzielnego wojownika, gdy ten już odpadnie. Z zebranych danych wynika, że misja polegała na ubijaniu dla niego na powitanie kotletów mięśniem cycowym, jednak niestety Fitella, pierdułecka nasza kochana, z przyzwyczajenia ubiła mu jakieś sojowo-bezglutenowe świństwo i przegrała rywalizację na rzecz Rybiej Córy, która to ugniotła prawilniutkie schaboszczaki po karyńsku z sosem tysiąca bloków, zdobywając tym samym uczucie swojego bohatera.

Ogólnie ten związek to dla mnie największy plot twist miesiąca :lol: :lol: :lol: Już sobie wyobrażam, jak za czterdzieści lat pokazują wnukom na Ipli jak podczas przemieszania plemion dziadzio Barcio bez skrupułów opchnął babcię Anię przeciwnemu szczepowi w zamian za słoik mąki, grzebień i dwa cielaki.

Na koniec ceremonia rozdania propsów za anno domini odcinek piąty w kategorii Yakavi. Przede wszystkim Justycha, bo propozycja sojuszu ewidentnie wyszła od niej. Śmieszki, śmieszki, ale ta komuna to jednak hartuje i jak ktoś w dzieciństwie co rano stoi dwie godziny w kolejce, bo akurat poszła fama, że w sklepie dwie przecznice dalej rzucili kalafiora, to nie ma co się dziwić, że po latach wciąż ma wyrobiony zmysł przetrwania, sprytu i chachmęciarstwa. Dalej: kolega Farmer. Do tej pory go nie zauważałem, no ale może to właśnie taka farmerska natura, żeby na co dzień zachowywać stoicki spokój i interweniować dopiero wtedy, jak mu się te kozy, świnie, czy co on tam na swoim gospodarstwie trzyma, rozbiegną i trzeba je szybko wyłapać, co by nie zadeptały ziemniaków, nie rozpierdaczyły folii z pomidorami i jeszcze przy okazji nie wdeptały sąsiada w gnojownik. No i Maczo, lepszy z braci Arbuzoportków, pieszczotliwie zwany Discowyjcem. We wcześniejszych epach też bez szału, no ale widocznie teraz uznał, że skoro już miała matka syna, syna jedynego, i posłała go do Survivor, to trzeba spełnić jej kolorowe sny, spisać się miód malina i puścić przeciwników do lasu w majteczkach w kropeczki. Co z tego wyjdzie na dłuższą metę, obadamy.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wyspa Przetrwania: Fidżi”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości