Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: Umbastyczny »

Mnie się odcinek kompletnie nie podobał, był mocno nużący na początku, by potem być irytujący. Ogólnie pewne pobudzenie strategiczne oceniam na plus, ale w zasadzie jestem załamany postawą graczy...

Wysłać Klotzka na negocjacje? Naprawdę wysłać tam osobę, która kompletnie nie rozumie gry i skupia się na honorze i "serduchu"?

Twist z eliminacją był żenujący i żałosny. Justyna dołącza do elitarnej grupy "Wyruchane przez twist" i nawet zostaje w niej liderką, mając po prawicy i lewicy Rudą Anię i Fitellę. Że też padło na moją faworytkę :(

Ogólnie mam wrażenie, że lepsza postawa Klotzka później, czyli przeciąganie Piotrka na swoją stronę (pominę nieudolność faktu robienia tego przy Pawle), niekończenie zadania tak o żeby skończyć czy wkopywanie Daniela na radzie to tylko i wyłącznie kwestia przypadku. Swoją drogą podobało mi się zdradzenie układu z Danielem, ale czy to tylko nie pokazuje jakim Klotzek jest zakłamanym małym człowieczkiem i hipokrytą. Ciągle gada o honorze, uczciwości i serduchu. Pouczał Bartka i spółkę, głosił te swoje morały, ale jak przycisnęło to zapomniał o swoich złotych zasadach. Nie lubię czegoś takiego. To znaczy kłamstwa i oszustwa lubię. Nie lubię zbędnego pierdolamento i wykładów o moralności.

Sojusz Żółtej Czwórki był zbyt pewny siebie, ich zachowanie względem Piotra było tragiczne. Logiczne było, że pozostała 6, czy raczej 5 musi się zgrać przeciwko im. Bardzo dobrze, że Piotr podjął taką decyzję. Od początku go lubię, jest zagubiony, ale walczy o siebie i coś zaczął myśleć. Łatwiej będzie mu się wgryźć w podzielony sojusz Klotzka-Julki-Macza-Farmera niż w zżytych żółtych. Pretensje żółtych, fochy i teksty Pawła, zachowanie Karoliny po eliminacji - żenua. Ogólnie lubię Kasię i Daniela, więc mam nadzieję, że wyjdą z tego i się ogarną jeszcze. Pawłowi życzę szybkiego dołączenia do Karoliny.

Ogólnie to co mnie irytowało w tym odcinku to jeszcze taka sztuczna "bohaterskość". Kończenie zadania choć nie ma po co, mówienie innym wprost, że się z nimi nie trzyma tylko z konkurencyjną grupą... No po co takie rzeczy? Klotzek prowadzący dyskusję z Piotrem przy Pawle... Podkreślanie, że jak się dało komuś słowo to trzeba tego dotrzymać. Że jak już ktoś się opowiedział po jednej stronie to trzeba to uszanować i go nie przekonywać. Czy my widzowie na pewno włączyliśmy dobry program?

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: ciriefan »

Wczoraj udało mi się nawet obejrzeć na żywo i aż mnie świerzbiło, żeby wylać falę hejtu. Rozsądna część mojej głowy jednak podpowiedziała mi, żebym poczekał do soboty, aż emocje opadną.

A było ich sporo, chyba po raz pierwszy tak duże od początku sezonu. Faktycznie odcinek najlepszy jak do tej pory, ale niestety droga Kasiu Cebulo wcale nie jakiś najlepszy z najlepszych ;) Na plus to, że w sumie wszyscy chyba zaczęli grać i poza tymi wiadomościami o bliskich cały odcinek był mocno strategiczny. Bardzo dobrze się to oglądało.

Było jednak tak wiele rzeczy na minus. A zwłaszcza cały ten twist, że jakieś dwie randomowe osoby spotykają się i decydują o tym, kto odpada. Całą pierwszą połowę stresowałem się, aby to nie była Justyna. No i jak padło na nią, to nie chciało mi się tego dalej oglądać. Takie twisty są całkowitym zaprzeczeniem jakiegoś ogólnego sensu tego programu. Po prostu tragedia. Oczywiście przez twist musiała zostać wyruchana osoba, która najlepiej zaprezentowała się w pre-mergu. Rozumiem, że z jakiegoś dziwnego powodu jest tylko 10 odcinków (przecież 12-13 odcinków to więcej reklam, a więcej reklam to więcej pieniędzy, więc w sumie nie czaję, ale pewnie Jack mi zaraz to wyjaśni). No ale jak już jest te 10 odcinków, to tak trudno jest wysłać 2 plemiona na radę? Tak ciężko jest zrobić double tribal? Ech.

No ale cóż, twist był jaki był, skończył się jak się skończył, pora ruszyć naprzód. Reszta odcinka naprawdę dobra. Jestem zaskoczony tym, jak od strony strategicznej pokazał się Klotzek. Chyba ten blindside na Bartoszu go obudził i w końcu do niego dotarło, o co chodzi. Jestem w szoku, ale dla mnie to właśnie Klotzek jest graczem tego tygodnia. Wprawdzie to rozmawianie z Piotrem na oczach Pawła Poręby było takie nie za bardzo, ale całościowo odcinek rozegrał dobrze.

Sojusz czwórki sam jest sobie winien. Już dawno nie widziałem tak kiepskiej gry socjalnej. Arogancja niesamowita. Daniel, który był do tej pory moim faworytem, tak strasznie flopnął już na tych całych negocjacjach sprzedając Klotzkowi zbyt wiele informacji. Paweł Poręba zabraniający pozostałym rozmawiać z Piotrem, bo ten się już określił? RYLI? Bo co, bo Piotr to krowa i nie ma prawa zmienić zdania i z nikim rozmawiać o grze? Akurat Kasia i Karolina w tym odcinku zaplusowały tekstami o sojuszu jajników (to świadczy o tym, że może nie chciały trzymać się ślepo sojuszu czwórki) i ogólnie wypadły lepiej od panów. Bardzo chciałbym kibicować Kasi, ale jej sojusznicy wypadli w tym odcinku tak negatywnie, że niestety trochę też to rzutuje na nią.

Moi faworyci teraz to Julka, Maczo i Farmer. Mam nadzieję, że Kasia jakoś się uratuje. Mocno na plus wyszedł w tym odcinku też Piotr, z którego jestem dumny, że postawił na siebie i wybrał bardziej opłacalną opcję. Obawiam się teraz, że będzie teraz ogromny ból dupy ze strony Daniela i Pawła i jakieś dramy i pretensje (czy padnie w końcu długo wyczekiwany tekst "oszukałeś nas wszystkich!"?). Co dla mnie jest hipokryzją, bo przecież Piotr był ewidentnie tym piątym. Po prostu zrobił to, co dla niego najlepsze. Cała ta gra się opiera na kłamstwie, oni sami kłamali. Nie lubię takiego zachowania.

Muszę też pochwalić produkcję za to, jak zaczęli prowadzić historię. Gdyby nie to, że pewne spojlery dali wcześniej w zajawkach, to byłby naprawdę huge blindside! :)

Jestem ciekawy, czy sytuacja się teraz odmieni, bo niby zajawka kolejnego odcinka wskazywała na dużo strategii. Nie jestem fanem pagongowania, ale nie miałbym nic przeciwko temu, żeby ktoś jeszcze odpadł z tego sojuszu czwórki ;)

Awatar użytkownika
XanderDE
5th jury member
Posty: 441
Rejestracja: 09 mar 2015, 00:00
Winners at War: Michele
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: XanderDE »

Tak sobie spojrzałem na komentarze na fanpejdżu Wyspy Przetrwania i normalnie miałem takiego banana na twarzy po przeczytaniu, że ten program jest do bani, bo ludzie odpadają xD
Aż przypomniał mi się ten tweet:


To jest niesamowite jak ludzie nie mogą pojąć takich prostych rzeczy ;)

Awatar użytkownika
patrycja9922
4th jury member
Posty: 356
Rejestracja: 16 sie 2015, 00:00
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: patrycja9922 »

Szkoda mi Justyny, odpadła przez głupi twist. Jakoś do mnie nie przemawia taka forma wywalania uczestników. Oby w przyszłym sezonie, o ile taki będzie. Nie było tego typu tego twistów, bo to psuje grę. Klotzek zaczął kombinować, i całkiem mu to nieźle wychodzi. Chociaż bywa bardzo wkurzający.
Obrazek

Awatar użytkownika
Anja
2nd jury member
Posty: 205
Rejestracja: 25 kwie 2017, 18:11
Lokalizacja: Częstochowa
Winners at War: Sandra
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: Anja »

Z jednej strony na plus ten odcinek, a z drugiej na minus. Bilans równy zeru. xD Chociaż przynajmniej działo się i oprócz rozmów z rodziną było sporo strategii.
Od pierwszych rozmów mieliśmy elementy strategiczne. I tutaj Klotzek mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie bitter po eliminacji Bartosza, a tutaj niespodzianka - propozycja sojuszu piątki. Właściwie to dla nich było słuszne i jedyne wyjście. Tamta czwórka była zbyt mocno ze sobą związana, aby ktoś flipnął. I dlatego pojawił się pomysł przeciągnięcia Piotra na swoja stronę. Cieszę się, że w końcu przestali niektórzy grać "serduchem".
Pominę część, gdzie mogli usłyszeć swoich bliskich. xd Tak myślałam, że po zadaniu o nagrodę tylko nieliczni będą mogli skorzystać z telefonu do kogoś z rodziny. I nie spodobało mi się zachowanie Karoliny, bo to jednak było takie wymuszenie. Wcale nie musiał oddawać jej tej możliwości. Chociaż mógł to zrobić tylko po to, aby nie podpaść jej. W końcu była jedną z najbardziej wpływowych osób w plemieniu.
I najgorsza część odcinka - negocjacje. Kto wymyślił tak tragiczny twist? To w ogóle przeczy wszelkim ideom tej gry. Justyna to chyba najbardziej fucknięta osoba przez twist ever. Może Klotzek zgodził się na to, bo miał jakiś już dalszy plan na to, ale ehh... Ten twist powinien nie mieć prawa bytu. Przy tym sflopił Daniel i to na maxa. Tyle informacji przekazał Klockowi, że szok. HALO? Panie Danielu wiedza to rzecz święta w tej grze. Teraz Klocek ma zdecydowaną przewagę dzięki temu, bo on w przeciwieństwie do Daniela odpowiadał lakonicznie. Kiedy tamten zapytał o Julkę, Klotzek powiedział "NO JEST W PORZĄDKU". Tyle w temacie, nie mówił, że ma z nią sojusz, nie mówił o żadnych sojuszach w jego plemieniu. A Daniel jeszcze nawrzucał na Piotra, że nie ogłaszał wszem i wobec JESTEM MATAKA STRONG, a nawet wprost powiedział, że jemu nie ufa. W ten sposób dał to, co Klotzek chciał. Niemniej jednak myślałam, że negocjacje staną na Maczo, bo były pogłoski, że odpadnie w pre-mergu + jest silny pod względem fizycznym. Niestety, poświecili Justynę. ;'( A ona naprawdę miała potencjał! Generalnie wyszło tak: Kloztek > Daniel.
Zadanie o immunitet spoko, aż zmęczyłam się oglądając to. XD Fajnie, że wygrał Farmer, choć miałam nadzieję, że będzie to Julka. Potem znowu mało co pokazali I HOP SIUP RADA! Pojęcia nie miałam, że będzie się to rozgrywać pomiędzy Karoliną, a Maczem. Myślałam, że będą chcieli kogoś sprawnego fizycznie jak Paweł Poręba wyeliminować, a tutaj surprise. Chociaż to nie była wcale głupia decyzja, jak już wcześniej wspomniałam - Karolina była wpływową osobą w swoim sojuszu. Jednak nie to było najciekawsze na radzie. ZNOWU KLOTZEK. XD I can't z tego jak thrownął Daniela under the bus. Mieli "umowę", że wszystko zostaje pomiędzy nimi. Ale pan komandos doesn't care i powiedział, co wiedział. xDD Jak to mówią "tonący brzytwy się się chwyta", bo w sumie był to jedyny sposób, żeby przeciągnąć Piotra na swoją stronę. I udało się, dla Piotra była to dobra decyzja, bo w tamtym sojuszu był +1, taki dodatek jak ketchup w McDonaldzie, którego prawie nikt nie używa. Przynajmniej Maczo pozbył się swojego targetu number 1. xd Jakoś bardzo mi jej nie jest szkoda, bo jej osobowość do mnie nie przemawiała.
A i ten Paweł Poręba... mięśnie ma, ale mózg niekoniecznie. Już mam dość słuchania jego bełkotu, mam nadzieję, że niebawem odpadnie. Plus jego gra socjalna leży i kwiczy.
Ogółem jest lepiej, w końcu nie nudziłam się!
Obrazek

Awatar użytkownika
arbooz
1st voted out
Posty: 5
Rejestracja: 12 paź 2017, 16:10
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: arbooz »

A ja mam takie pytanie, które mnie nurtuje. Zastanawiam się na ile to wywalenie szczegółów negocjacji przez Klotzka na radzie było wynikiem jego strategii i objawem "geniuszu" jak to niektórzy nawet mówią, który miał na celu zrobienie małego zamieszania i przeciągnięcie Piotra na swoją stronę, czy może zwykła wpadka, z której wybrnął całkiem nieźle i gładko i ostatecznie nawet przyniosła Klotzkowi pozytywne rezultaty w postaci Piotra głosującego razem z nim? Jakieś ciekawe opinie na ten temat?
hej

Awatar użytkownika
MD
4th jury member
Posty: 388
Rejestracja: 11 kwie 2010, 00:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: MD »

arbooz pisze:
17 paź 2017, 01:13
A ja mam takie pytanie, które mnie nurtuje. Zastanawiam się na ile to wywalenie szczegółów negocjacji przez Klotzka na radzie było wynikiem jego strategii i objawem "geniuszu" jak to niektórzy nawet mówią, który miał na celu zrobienie małego zamieszania i przeciągnięcie Piotra na swoją stronę, czy może zwykła wpadka, z której wybrnął całkiem nieźle i gładko i ostatecznie nawet przyniosła Klotzkowi pozytywne rezultaty w postaci Piotra głosującego razem z nim? Jakieś ciekawe opinie na ten temat?
Imo Klotzek na prawdę ładnie to rozegrał, ale nie przesadzajmy z tym "geniuszem". Na pewno czuł, że o ile czegoś nie zrobi, to będzie miał przewalone, a jednak widać, że charakterny jest i nie lubi przegrywać. W takich momentach z ludzi wychodzi wola walki i przetrwania, a po eliminacjach Grzegorza, Ani R. i Bartosza chyba zwyczajnie zapomnieliśmy, że ludzie taki instynkt mają.

Dodatkowym czynnikiem jest to, że Stowarzyszenie Przyjaciół Mataki zwyczajnie wykopało sobie dołek, a na radzie próbowali się dokopać do jądra Ziemi. Sam fakt tego, że Piotr w uzasadnieniu powiedział, że jego relacja z Karoliną zwyczajnie nie istniała implikuje to, że jakoś nadzwyczaj serdecznie przyjęty nigdy tam się nie czuł; na radzie jedyne co mu mówili, to OBIECAŁEŚ, DAŁEŚ SŁOWO, gdy reszta dowodzona przez komandosa głaskała po głowie i mówiła, że jest jednym z nich, Mataka sama się dobiła.

Tak reasumując, to mam wrażenie, że nawet lepiej socjalnie niż strategicznie Klotzek to rozegrał, bo liczenie do pięciu aż tak trudne nie jest i geniuszu nie wymaga (chociaż patrząc na ostatnią radę...) - mój 5-letni bratanek grając w Carcassonne ogarnia, że jeżeli on w mieście ma trzech rycerzy, a ja dwóch, to miasto jest jego. Raczej wszyscy byli świadomi, że to sprowadzi się do głosu Piotra, a jego głos sprowadził się do tego jak był traktowany przez innych i jakie poczucie komfortu i przyszłości w danej grupie mu dano.

Awatar użytkownika
arbooz
1st voted out
Posty: 5
Rejestracja: 12 paź 2017, 16:10
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: arbooz »

MD pisze:
17 paź 2017, 11:59
arbooz pisze:
17 paź 2017, 01:13
A ja mam takie pytanie, które mnie nurtuje. Zastanawiam się na ile to wywalenie szczegółów negocjacji przez Klotzka na radzie było wynikiem jego strategii i objawem "geniuszu" jak to niektórzy nawet mówią, który miał na celu zrobienie małego zamieszania i przeciągnięcie Piotra na swoją stronę, czy może zwykła wpadka, z której wybrnął całkiem nieźle i gładko i ostatecznie nawet przyniosła Klotzkowi pozytywne rezultaty w postaci Piotra głosującego razem z nim? Jakieś ciekawe opinie na ten temat?
Imo Klotzek na prawdę ładnie to rozegrał, ale nie przesadzajmy z tym "geniuszem". Na pewno czuł, że o ile czegoś nie zrobi, to będzie miał przewalone, a jednak widać, że charakterny jest i nie lubi przegrywać. W takich momentach z ludzi wychodzi wola walki i przetrwania, a po eliminacjach Grzegorza, Ani R. i Bartosza chyba zwyczajnie zapomnieliśmy, że ludzie taki instynkt mają.
No ok. Ale czy człowiek sprzed eliminacji Bartosza o grze strategicznej na poziomie ameby, który chce głosować serduchem w sytuacji 3vs3 poczułby aż taki instynkt żeby zmienić się nagle w stratega, który by celowo sięgnął po aż takie środki na radzie plemienia? Jakoś mi to średnio pasuje do jego profilu, tym bardziej że już nie wpadł na to żeby może nie rozmawiać z Piotrem i przeciągać go na swoją stronę tuż przy Pawle. Ale no nie wiem, może tak nie jest i ucieszył bym się jakby Klotzek udowodnił w przyszłych odcinkach że się mylę.
hej

Awatar użytkownika
MD
4th jury member
Posty: 388
Rejestracja: 11 kwie 2010, 00:00
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: MD »

arbooz pisze:
17 paź 2017, 12:41
MD pisze:
17 paź 2017, 11:59
arbooz pisze:
17 paź 2017, 01:13
A ja mam takie pytanie, które mnie nurtuje. Zastanawiam się na ile to wywalenie szczegółów negocjacji przez Klotzka na radzie było wynikiem jego strategii i objawem "geniuszu" jak to niektórzy nawet mówią, który miał na celu zrobienie małego zamieszania i przeciągnięcie Piotra na swoją stronę, czy może zwykła wpadka, z której wybrnął całkiem nieźle i gładko i ostatecznie nawet przyniosła Klotzkowi pozytywne rezultaty w postaci Piotra głosującego razem z nim? Jakieś ciekawe opinie na ten temat?
Imo Klotzek na prawdę ładnie to rozegrał, ale nie przesadzajmy z tym "geniuszem". Na pewno czuł, że o ile czegoś nie zrobi, to będzie miał przewalone, a jednak widać, że charakterny jest i nie lubi przegrywać. W takich momentach z ludzi wychodzi wola walki i przetrwania, a po eliminacjach Grzegorza, Ani R. i Bartosza chyba zwyczajnie zapomnieliśmy, że ludzie taki instynkt mają.
No ok. Ale czy człowiek sprzed eliminacji Bartosza o grze strategicznej na poziomie ameby, który chce głosować serduchem w sytuacji 3vs3 poczułby aż taki instynkt żeby zmienić się nagle w stratega, który by celowo sięgnął po aż takie środki na radzie plemienia? Jakoś mi to średnio pasuje do jego profilu, tym bardziej że już nie wpadł na to żeby może nie rozmawiać z Piotrem i przeciągać go na swoją stronę tuż przy Pawle. Ale no nie wiem, może tak nie jest i ucieszył bym się jakby Klotzek udowodnił w przyszłych odcinkach że się mylę.
Przed eliminacją Bartosza wszystko szło po myśli Klotzka, kiedy rzucał hasło "głosujemy serduchem" i tak odpadała osoba, która chciał żeby odpadła, on nigdy sam nie czuł się zagrożony. To był pierwszy raz kiedy coś nie wyszło i sam przez to znalazł się w słabej pozycji, taki kubeł zimnej wody potrafi zdziałać cuda i otworzyć oczy.

Mnie tak typowo ludzko to pasuje, podobnie jak ta czwórka Mataki, teraz trójka. Wszystko szło im gładko, aż wręcz zachłysnęli się tymi sukcesami i w efekcie oberwali, teraz wszystko zależy od tego jak na to zareagują i w jaki sposób podejmą dalszą walkę. Patrząc po promie i słynnym: Oszukałeś nas wszystkich, to chyba przewrotu a la Klotzek nie ma co się spodziewać, ale sam wdziałeś mnóstwo sezonów, więc nie raz zdarzało się tak, że w momencie desperacji i walenia się gruntu pod nogami, z graczy wychodziło to co najlepsze.

Edit ad. A co do tej słynnej rozmowy przy Pawle, to tu właśnie podbijam tę teorię, że strategia na "OBIECAŁEŚ NAM", była większym gwoździem do trumny niż same akcje Klotzka.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: tombak90 »

No i Cebulencja prawdę rzekła, odcinek zdecydowanie najgodniejszy. Zastanawiam się tylko, czemu spodobał się właśnie jej. Ładnie to tak cisnąć kiszonkę z eliminacji własnej psiapsi? :evil: Ten Twój zwiewny i cieniuchny szczypiorek to dość cherlawy oręż przeciwko jej naoliwionemu gęsim smalcem dredowi, więc już Ty lepiej się ślunskiej sekutnicy nie narażaj, bo jak ino przez bulwę grzmotnie, to cię ziomki z Mieleszyna grabiami nie zasłonią :lol:

Ale wypada zacząć tę wstrząsającą opowieść od początku, czyli od rodzinnych pozdrowionek, ufundowanych naszym rzezimieszkom przez drużynowego Michałowskiego. Miało być miło, ckliwie i wzruszająco, ale miałem wrażenie, że Młodszy Paweł, gdy tylko usłyszy, że jego siorka znów zabierze głos przed milionami telewidzów, to pamiętny jej ostatniego wyznania, że "Paweł nigdy nie interesował się dziewczynami", spanikuje i na wszelki wypadek załatwi kopem z półobrotu ten ruski telewizorek/radyjko/tableta, czy cokolwiek, na czym drużynowy puszczał im te płomienne przemówienia (zdaje się, że kamera tego nie uchwyciła) zanim dowiemy się od niej jeszcze czegoś, czego nie powinniśmy wiedzieć o życiu naszego matakańskiego herosa. Tym razem jednak rodzinka Porębów była powściągliwa i informację, że Paweł od dziecka lubił patrzeć na śmierć małych kotków, zostawili dla siebie. Pozostałe nagrania przebiegły statecznie i nie przywiodły mi na myśl żadnych durnych komentarzy, może poza tym, że skoro już o siorkach mowa, to Karolina by się swojej za Chiny nie wyrzekła. Głosowo to jeszcze większy Czesio niż ona. Jak już szary i okrutny Bytom skaże je kiedyś na bezrobocie, to zawsze mogą śmignąć do Wawki i robić karierę w telewizji, dubbingując jakieś zezowate krasnale dla Cartoon Network.

Teraz, jak tak się zresztą przyjrzałem facjacie Młodszego Pawła, wcześniej raczej oszczędnie eksponowanej przez łotrów z edytorni, to przyszło mi na myśl, jaki on jest cholernie podobny do Justyny. Mogliby śmiało robić za matronę ze swoją pociechą. Zresztą kto ich tam wie – w PRL-u służba zdrowia była jeszcze większym pogorzeliskiem niż za Agenta Arłukowicza i łatwo było od jakąś przypadkową podmiankę. Bo i kto tam wtedy patrzył na te wszystkie bachory – grunt, że małe, łyse, drze mordę i chce cyca. To wystarczyło, żeby dostać w urzędzie lepsze miejsce w kolejce po większe mieszkanie i enerdowski telefon z obracaną tarczką.

No właśnie, nasza nieodżałowana Justycha, cóż oni jej, do kurwy margolci, uczynili? Te ich nagłe twisty są bardziej upośledzone niż reklamy LoanMe. Okej, może i da się jej przypisać jakąś tam małą część winy za odpadnięcie, bo średnim pomysłem jest posyłanie na negocjacje kogoś, komu Radę wcześniej dało się łupnia w szczękę i jeszcze liczenie, że będzie tam mężnie walczył o nasze dobro. Ale mimo wszystko – aż takiego parchatego twistu babeczka raczej przewidzieć nie mogła i kara była tutaj niewspółmierna do winy. Coś jak w mickiewiczowskiej Świteziance, gdzie bohaterka zabija swojego amanta za to, że puścił się z tym jakimś lachociągiem.

Skoro już ustrzelili mi faworyta, to trzeba by się zaopatrzyć w nowego. Oczywiście nie przyznam się, że kibicuję Cebuli, bo nie chcę, żeby się wydało, że jestem próżnym dziadem, którego można przekupić byle pochlebstwem, tak więc oficjalna wersja jest taka, że moim nowym ulubieńcem zostaje, tadadadadaaaaam, Purple Piotr! Po pierwsze, nie jest już taki purple, a po drugie dopiero teraz sobie uświadomiłem, że to chłopię pochodzi z moich rodzinnych rejonów, tak więc c'mon mate, zachodniopomorskie lwy górą, już by nas te wszystkie syrenki, smoki wawelskie i inne łachudry najchętniej chciały oddać Niemcom, ale my się zastawimy, postawimy, osmarkamy i udowodnimy swoja godność, iiihaaaa!

No i udowadniamy. Towarzysz Pietja tak się w tym tygodniu rozkokosił, że aż wspomniany ostatnio pan Mirek z edytorni z wrażenia za mocno wgryzł się w kanapkę, musztarda kapnęła mu na jaja, wcisnął zły klawisz i przypadkiem nie wyciął 80% wypowiedzi tego nieszczęśnika, tak to robi co tydzień. I całe szczęście, bo nasz firefighter dokonał naprawdę dobrego ruchu. Sojusz matakańskiej czwórcy był silny, ewidentny i wypierdolony na widok niczym rodowe srebra na meblościance u Lubiczów, tak więc nietrudno było zgadnąć, że w tej zgrai mógłby liczyć co najwyżej na piąte miejsce. Niedobitki z Yakavi to już inna para kaloszy, bo tam właściwie każdy jest z innej parafii. Paradoksalnie takie właśnie układy są najlepsze, bo w F5 chwycą się pewnie za łby w najróżniejszych kombinacjach i nic tam nie będzie przesądzone.

Skoro już tak chwalę, to propsy należą się dziś jeszcze jednej osobie. Otóż jak wszyscy z doświadczenia wiemy, jelita lubią płatać człowiekowi figla i Klocki wychodzą najróżniejsze, reguły nie uświadczysz. W tamtym tygodniu widzieliśmy wersję rozstrojową, w płynnej, brzydko pachnącej formie, która ukatrupiła własnego kolegę strategią serduchową. Dzisiaj dla odmiany mieliśmy okazję podziwiać zdrowego, prawilniutkiego Klocucha na jedno podtarcie, niczym po sojowo-rukolowej sałatce a'la uczta smaków Fitelli, bo jegomość niespodziewanie wziął się do roboty i zaliczył całkiem godny strategicznie odcinek. Nie tylko slaynął Arbuzoportka Daniela w negocjacjach, osiągając korzystną dla siebie ugodę, ale też udało mu się zrobić na Radzie mięsisty rozpierdolnik ujawniając szczegóły ich rozmowy. Tak naprawdę Arbuzoporty mógł to jeszcze obronić i zatrzymać Piotra dla siebie, bo wystarczyłoby posiadać kilka klepek więcej, żeby na przykład zacząć wszystkiemu zaprzeczać i sugerować, że no co ten dziad perfidny sobie wymyśla, Piotrusiu, moje kochanie, moje pimpibimpi, my przecież zawsze z tobą, no gdzieżbym ja, twój wierny Arbuzoportek zaproponował ciebie do uboju. Wtedy byłoby słowo przeciwko słowu i Piotr mógłby zadecydować różnie, no ale takie chytre & wyrafinowane strategie to my pewnie będziemy mogli w polskich surwajworach zobaczyć najszybciej w 10 sezonie. Co nagle to po diable, Janusz musi dojrzeć i się przyuczyć.

Posmak po autojajostrzale z tamtego odcinka jest jednak tak bolesny i niezmazywalny, że cokolwiek by nasz Klocowaty Brat od tego momentu nie zrobił i jakąkolwiek zręczną strategią nie błysnął, to i tak będą to raczej baraże między pierwszym, a drugim miejscem w rankingu na najgorszego stratega.

Podobnie Jula, która dzisiaj jak zwykle żyła w swoim własnym świecie baśni, czarów i fosforyzujących grzybków. Tutaj półmetek gry, tutaj wojowniczy treemail, tutaj połączenie składa się tak ewidentnym krokiem, że nawet te wszystkie pozostałe ancymony zdołały to wykminić, a Jula NIEEE, błądzicie wszyscy, marne istoty, ja tam jestem przekonana, że to tylko zaproszenie na kolejną konkurencję o żarełko. Matulu Nazareńska, ja wiedziałem, że jak tym dzieciom powycofują ze szkolnych sklepików te wszystkie drożdżówki, pączki, placki i inne pokusy szatana, to dostaną pierdolca, ale nie do tego stopnia, żeby bez przerwy być aż takim nienażartym. Dla równowagi, panna dobrze się jednak zaprezentowała w najnowszym IC-ku, biegnąc przez ten tor no po prostu słuchajcie jak gazela do wodopoju. Widocznie jest przyzwyczajona do takich wyścigów raz w miesiącu, kiedy jej mama wraca z wywiadówki i potem gania ją ze ścierą po osiedlu, bo właśnie dowiedziała się od wychowawczyni, że jej latorośl znowu urwała się z matmy, żeby wciągać w parku krechy z Paulą, Majką i Andżelą.

Jeszcze lepszy występ ic-kowy zaliczył jednak Farmer, który pokonał tę zajebistą ściankę jednym susem, zupełnie jakby robił to codziennie. Widocznie te jego "25 krów rasy szkockiej" potrafi być czasami ostro wkurwione i dumny właściciel nie raz musiał już spitalać na dach obory z podziurawionym od rogów anusem. Ogólnie w to mi graj, bo jestem do gościa przychylnie nastawiony po poprzednim epiku i cieszy mnie jego bezpieczeństwo. Szkoda tylko, że drużynowy Michałowski nie kopsnął się do najbliższej wiochy, żeby kupić od któregoś z tych lokalnych hula-buli jakiś tandetny naszyjnik z muszelkami za dwa peso, co by robił za prawdziwy survivorowy immunity necklace, tylko dalej wysługuje się tą pogańską figurką. I cóż ten biedny Farmer, do czoła miał to sobie przykleić? Czy nosić pod pachą jak dziewczynka z horroru, tuląca do piersi swojego zakrwawionego misia bez oka? Oj panie, do prawdziwych surwajworów to tu jeszcze daleko.

Przychylnie nastawiony byłbym też do Arbuzoportka Discowyjca, ale niestety znów znalazł się w jednym plemieniu ze swoim bliźniakiem i chcę, żeby jeden z nich wreszcie wyleciał, bo chyba nigdy już nie nauczę się ich rozróżniać. Poza tym mam teraz pretekst, żeby go z powrotem hejtować, bo podobnie jak Justyna, pyknął sobie okrągłego boba we własne gniazdo posyłając Klocucha na negocjacje, co o mało nie skończyło się dla niego stryczkiem.

Nad Karoliną wieszcz powinien oczywiście zapłakać i zasmarkać ze trzy chusteczki, bo zawodniczką okazała się całkiem godną. Mam tylko nadzieję, że w tym pięciogwiazdkowym hotelu dla wyeliminowanych obczai sobie jakieś lewe wifi, wpisze w Google "Survivor, zasady, nie ogarniam, samosie, na pomoc" i dowie się, że jednak słabo będzie hejtować Pitera za to, że zadbał o własne losy, bo nie do końca w smak było mu dostać od niej z dreda w kaczan na etapie F5.

Koniec końców, jestem jednak kontent, że strzała dostała właśnie ta grupka, bo tutaj F4 byłoby ewidentne, a hegemonia bandy Yakavi może być bardziej ciekawa i niekoniecznie dojdzie tutaj do pagongowania. Aczkolwiek pewnie jeszcze w następnym epie, wbrew tym wszystkim krwawym zapowiedziom, w piszczel dostanie Arbuzoportek Daniel, ewentualnie Młodszy Paweł, który podkurwił Klocka tym pyskowaniem przy ostrzeniu maczet. Maw na pewno pękał z dumy widząc tak zręczne utarczki słowne swojego bohatera.

Najbezpieczniejsza z tego trójkąta wydaje się na szczęście Cebulka – jak mawiał nieodżałowany Maciek Kuroń, cebula jest warzywem towarzyskim i nie lubi być jadana w pojedynkę, toteż przypuszczam, że nasza bohaterka będzie się jeszcze w stanie dogadać z najróżniejszymi typami charakterów, czy to z burakiem, ziemniakiem, czy innym łbem kapuścianym. Dodatkowy plusik za te pomysłowe sposoby na zapamiętanie obrazków podczas konkurencji o telefon. Jak to było? Płaszczka przyszła na urodziny do słonecznika i zaczęli śpiewać? Ciekawe pornosy panienka ogląda, nie powiem :mrgreen:

Tyle. Mam nadzieję, że w tym tygodniu uda mi się szybciej uporać z kolejnym epem, ale pewnie wyjdzie jak zwykle, bo zawsze dostaję skrętu wora na myśl o wojnach z Iplą i ogarniam się dopiero jak już widzę, że grozi mi dwutygodniowa obsuwa :roll:

Big Paws
2nd voted out
Posty: 12
Rejestracja: 20 paź 2017, 14:58
Kontakt:

Wyspa Przetrwania: Fidżi - Odcinek 6

Post autor: Big Paws »

Survivor oglądam od wielu lat (nie wszystkie sezony, skończyłem bodajże na 21 ;) ), na forum czasem zaglądałem, wypada coś w końcu napisać:

Jako, że nie lubię lać wody szybkie myśli na temat odcinka:

Klotzek szybko przeszedł z "serducha" na kombinację, aż za szybko, dlatego podejrzewam, że od początku był montowany w ten sposób. Tak czy siak zmiana na plus.

Wywalenie Justyny w ten sposób było słabe, tu się chyba wszyscy zgadzają.

Absolutnie nie podobało mi się podzielenie konkurencji na facetów i kobiety. Podobno kobiety są tak samo silne a nawet lepsze od facetów, to dlaczego miały o połowę większą szansę wygranej i dłuższą linę na ścianie? Nie wspomnę, że w drugiej czesci zadania była konkurencja z zachowaniem równowagi, gdzie to zazwyczaj kobiety przodują w czymś takim. Mam nadzieję, że nie będzie więcej takich cyrków i każdy będzie dostawał takie samo zadanie.

I końcowa rada plemienia - Jakbym usłyszał zaraz przed pójściem na głosowanie tekst w stylu "no ale obiecałeś, wywiąż się z umowy" to na taką żałosną próbę wywołania na mnie presji zagłosowałbym na złość. Tragiczne posunięcie i nie mogę się doczekać soli w najnowszym odcinku :)



Myśli ogólne na temat tego sezonu:
Wolę format survivor, 20 uczestników / więcej odcinków oraz przede wszystkim wnosze o lepszy casting, bo jeśli chodzi o zainteresowania i sprawność fizyczną to atak klonów. Prawie przez to odpuściłem oglądanie bo miałem wrażenie, że będę oglądac olimpiadę a nie reality show. Chcę różnych ludzi, od ciamajdy po atletów, od aniołków po diabły.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wyspa Przetrwania: Fidżi”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości