Ja tak sobie grzecznie i po cichu nadrabiam, podczytując Wasze recenzje, ale jak po większości epików się z Wami zgadzałem, tak po tym aż się na Was zeźliłem i muszę sobie dla spokoju ducha szczeknąć.
No po prostu kompletnie Was już pokićkało z tym feminizmem

Wszyscy tylko babcia Barb i babcia Barb (żeby toto chociaż cycki prosto miało), a babci Barb różki rosną. Też ją doceniałem, ale od dwóch odcinków strzela sobie takiego boba w ten przyrośnięty do tyłka hamak, że aż szkoda patrzeć. Pchanie się na F3 z Tomem i Avim? No siriosli?!
A tymczasem nikt oczywiście ani słowem nie pochwali dziadka Nate'a, który jako jedyny w tym odcinku chciał dokonać dobrego ruchu, wywalając Avi'ego za drzwi na ten snobistyczny pysk. Przecież Avi ma w finale gwarantowane milion dol... eee.. to znaczy te jakieś tam kiwisowskie grosze, bo jak dotąd nikogo nie wyrolował i lubią go ci wszyscy kudłacze z jury, na czele z Salą, który już tam pewnie wszystkich nieźle urabia podczas wspólnego żłopania łychy na Ponderosie.
Tom jest kolejnym mocnym kandydatem do jurorskich propsów. I w ogóle pobęcwaliło tam wszystkich równo, że tych dwóch panów wciąż jest w grze. Pobęcwaliło także samych Avi'ego i Tom'a, że pchają się do tego finału razem, no ale czego ty głupi tombaku oczekujesz, mamy pierwszy sezon, tutaj liczą się honor, integrity i tego typu sraki pierdaki.
Mówię, dziadek Nate jedyny mądry. Nie twierdzę, że od razu zaczynam mu kibicować i w ogóle wstawiam sobie jego mordę na profilowe, bo bycia pantofelkiem przez 15 odcinków nie da się tak od razu wymazać, no ale na pewno wyłapuje u mnie po tym odcinku solidnego plusa na rozpęd. Jego plan miałby szansę powodzenia, gdyby tylko ten hamakowy nietoperz samobójca nie poleciał i nie podpierdolił go od razu do Toma
Ok, nagadałem się, nahejtowałem, a teraz idę odpalić kolejnego epa, żeby się przekonać, jak bardzo się pewnie mylę
