Married at First Sight/Ślub od pierwszego wejrzenia

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

:lol: :lol: :lol:

No to przydzwoniliśmy o beton, aż zadudniło. Zapomniałem już przez tych kilka miesięcy, jaki z ciebie pocieszek, słowo daję :D
Krótko mówiąc "mniej związków = mniej rozstań"... błyskotliwe.
Jeśli do tego sprowadzasz to, co napisałem, to chyba jednak musisz przeprosić się z tymi szarymi komórkami, albo nie wiem, na przykład wkleić dyskusję na asku, żeby ktoś pomógł w interpretacji. Podobno dają tam jakieś punkty i kolorowe kokardki za "naj", więc może ktoś się szarpnie.

Kluczem jest tu odróżnienie zwykłych związków, których ma się multum począwszy od gimbazy, od tego jednego, najważniejszego, który kończy się ślubem. Wiesz, garniak, welon, sypanie ryżem, pijany wujek zawodzący o rybkach śpiących w jeziorze, te sprawy... Na pewno kojarzysz. Niesie to za sobą zobowiązania i inteligentni ludzie (=/= uczestnicy tego zacnego szoła) traktują go z należytą powagą i oświadczają się kochanej osobie, zamiast poznać małżonkę dopiero przed przysięgą.
Rodziny? Masz już świadomość, że w dyskusji o instytucji małżeństwa polegniesz, więc podjąłeś następną próbę, aby przekształcić to w dyskusję na temat instytucji rodziny?
Ajajaj. Pani od WOS-u wzięła hajsy lecz poległa, więc może chociaż mi się uda cię oświecić - i to za darmochę. Otóż Fraśku. Dziatwa jest w "rodzinie" bardzo wskazana, lecz także bez niej, już po samym ślubie, można używać tego pojęcia. Ja użyłem go akurat w kontekście dowolnym, możesz sobie wybrać. Dla mnie wsjo rawno i tak trochę jeden temat, bo w dzisiejszych czasach i w niektórych środowiskach, rola tak małżonka, jak i rodzica, wydaje się nienowoczesna, zaściankowa i w ogóle jakoś tak... siara troche, błeh.
zupełnie nie odnosząc się do tego co ja napisałem
Ty w pierwszych postach deprecjonujesz powagę małżeństwa (uwaga, że rozwód jest istotniejszy, że źli ludzie za bardzo zwracają na to uwagę i biedactwa mają potem problemy, żeby się rozejść), ja jej bronię - co tu jeszcze główkować i do czego się odnosić? Jeśli w rzeczywistości chodziło ci o życie seksualne nietoperzy, to kajam się za brak zrozumienia.
Przysięga się, że się uczyni wszystko, aby małżeństwo było zgodne szczęśliwe i trwałe, tak więc jeżeli dochodzi do momentu, że małżeństwo nie jest zgodne lub nie jest szczęśliwe i nic się nie da z tym zrobić to jak najbardziej należy się rozwieść, zamiast się wzajemnie unieszczęśliwiać.
No aż wstanę. Brawo, brawo! Pełna zgoda, tylko widzisz, obawiam się, że zaznaczone słowa można niestety zrozumieć o tysionc pińćset sto dziwińćset różnych sposobów. Nie każdy (a już na pewno nie młotki z tego programu) odpowiednio rozumie przysięgę i to, że składa ją wobec drugiej osoby, wobec odpowiednich organów, a większość Polaków także wobec Kogoś jeszcze, no ale tego już nie rozwijajmy, bo dopiero się zrobi rozjebunda.

PS: Kochane tematy ideologiczne :lol: Taki papierek lakmusowy na opanowanie rozmówcy i ogólną zdolność do pokojowej dyskusji. Przyjemności i pograj sobie w piłkarzyki żeby się rozładować, to tylko internety.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

To może ja coś dodam do tej dyskusji.
Zwróćcie uwagę na to, że ludzie różnie definiują "rodzinę". Dla niektórych nie trzeba mieć śluby, żeby być rodziną, ludzie często inaczej patrzą na sam "ślub". Dla niektórych to tylko papierek, który nic nie znaczy, a dla kogoś innego to bardzo dużo.

Osoby, które zgłaszały się do programu nie wiedziały, że będzie to program o ślubach. Szukano wtedy uczestników do "programu dla singli". Po zgłoszeniach produkcja odrzuciła niektóre osoby, a te co zostały, dopiero później dowiedziały się, że mają wziąć ślub. Powiem Wam, że sporo się wycofało i naprawdę zostało niewiele osób, które chciały wziąć ten ślub. Dlatego Ci ludzie zostali dobrani w tak "niedopasowany" sposób.

Poruszyliście "Randkę w ciemno". Kiedyś to był dość kontrowersyjny program. Lecieć na wakacje z jakąś nieznaną osobą i w dodatku szukać sobie partnera/partnerki w telewizji. Pamiętam, że miałem może z 7-8 lat jak to leciało w telewizji i to było kontrowersyjne dla osób 60+.
Później nastała era "Big Brothera", "Momentów prawdy", "Warsaw Shore" i innych takich...
Dla sporej części młodych ludzi ślub to tylko ślub, z nazwy. Znam różne przypadki, naprawdę.
Jeden może nawet taki dość śmieszny. Para, 45 lat po ślubie, katolicy, ślub kościelny. Pokłócili się pewnego razu i wtedy mąż powiedział, że on nie był bierzmowany. Kiedyś podobno nie zwracano uwagi na te wszystkie papiery. Serio, on twierdzi, że nie był i nic w sumie sobie z tego nie robi. Jego żona teraz nie wie czy ślub jest ważny, myśli że tyle lat żyła w grzechu itd. I przez to się rozstali. Ona została w Polsce, on wyjechał za granicę. Taka historia. Nawet dana "połówka" małżeństwa może inaczej patrzeć na ślub.

Jeśli ktoś ma trzecią żonę, jedno dziecko z tą, drugie z inną i tak dalej... to myślicie, że dla tych dzieciaków małżeństwo będzie czymś wyjątkowym?

Wydaje mi się, że ludzie z reguły myślą głównie o sobie, nie patrzą na to, czego chce druga osoba. Czy chce "tkwić" w małżeństwie za wszelką ceną i próbować je ratować, czy chce sobie odejść do kogoś innego, czy po prostu się rozwieść bo jest nieszczęśliwy/a. Ludzie wybierają często wygodę. Jeżeli taki ślub to w pewnym sensie było dla nich przeżycie/możliwość pokazania się w telewizji. Uczestnicy pewnie spodziewali się księcia/księżniczki, a dostali to co dostali i w takim przypadku rozwód to będzie tylko formalność/uwolnienie się od drugiej połówki.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: frasiek »

Jack pisze: Dla sporej części młodych ludzi ślub to tylko ślub, z nazwy.
I wtedy rozwód to tylko formalny koniec małżeństwa. Im mniejsze ktoś przykłada znaczenie do ślubu, tym mniejszym problemem staje się rozwód, czyli niepoważne traktowanie instytucji małżeństwa nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Przypadkiem skrajnym będzie motyw znanych z amerykańskich filmów, czyli ślub po pijaku w Vegas i rozwód zaraz po wytrzeźwieniu.

Nieprzyjemne rzeczy związane z rozwodem to emocje związane z końcem długiego związku albo konsekwencje realnych zobowiązań podjętych wspólnie przez małżonków (dzieci, wspólny majątek), które ani nie są obowiązkowe podczas małżeństwa, ani nie wymagają małżeństwa. Tak, więc te to realne zobowiązania wymagają powagi, a nie sam ślub. Osobiście uważam, że nawet jeżeli ktoś koniecznie chce połączyć ślub z realnymi zobowiązaniami to nadal zdrowszym podejście jest świadomość, że nie da się zaplanować na kilkadziesiąt lat do przodu i być przygotowanym na to, że to niekoniecznie jest ten najważniejszy związek na całe życie.

Krótko mówiąc instytucji ślubu mogłoby nie być, ale skoro taka instytucja istnieje to instytucja rozwodu staje się bardzo ważna.
Jack pisze:Osoby, które zgłaszały się do programu nie wiedziały, że będzie to program o ślubach. Szukano wtedy uczestników do "programu dla singli". Po zgłoszeniach produkcja odrzuciła niektóre osoby, a te co zostały, dopiero później dowiedziały się, że mają wziąć ślub. Powiem Wam, że sporo się wycofało i naprawdę zostało niewiele osób, które chciały wziąć ten ślub. Dlatego Ci ludzie zostali dobrani w tak "niedopasowany" sposób.
Czyli producenci w imię zachowania tajemnicy skazali program na klęskę, bo oprócz tego, że ludzie zostali kiepsko dobrani, to pewnie część z nich, jak nie wszyscy, wpadli w pułapkę myślenia, że szkoda jest stracić okazję i/lub czas poświęcony na castingi i się zgodzili na coś wbrew sobie.
tombak90 pisze: (uwaga, że rozwód jest istotniejszy, że źli ludzie za bardzo zwracają na to uwagę i biedactwa mają potem problemy, żeby się rozejść)
A teraz wróćmy do tego co najpierw napisałeś jako odpowiedź na mój wpis, a potem jeszcze potwierdziłeś, że się z tym co ja napisałem wiąże:
Co do joty na odwrót. Gdyby społeczeństwo tak niezwykle sobie ceniło powagę instytucji małżeństwa, rozwodów byłoby mniej.
No, i jeżeli nie widzisz co jest nie tak z tą wypowiedzą to raczej nie dojdziemy do porozumienia.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

frasiek pisze:Czyli producenci w imię zachowania tajemnicy skazali program na klęskę, bo oprócz tego, że ludzie zostali kiepsko dobrani, to pewnie część z nich, jak nie wszyscy, wpadli w pułapkę myślenia, że szkoda jest stracić okazję i/lub czas poświęcony na castingi i się zgodzili na coś wbrew sobie.
Jest w tym sporo racji, ale niestety tak to wszystko się odbywało. Z tego co wiem to wszyscy ludzie, którzy uczestniczyli w jakikolwiek sposób w programie (casting,salony ślubne, goście na ślubie itp.) dostali dziwne papiery do podpisania. Musieli milczeć jak grób :) Wszystko od jesieni ubiegłego roku toczyło się w tajemnicy. Dobrze, że program doczekał się emisji (chociaż Miszczak się tego bał). W końcu uczestnicy programu mogą się normalnie spotykać z kimś innym :D

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Roxy »

och jack tylko mi nie mów, że ostatnie zdanie jest spoilerem na temat tego jak małżeństwa się skończą, odbierasz mi całą frajdę z ogladania ;p

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

frasiek pisze:
tombak90 pisze: (uwaga, że rozwód jest istotniejszy, że źli ludzie za bardzo zwracają na to uwagę i biedactwa mają potem problemy, żeby się rozejść)
A teraz wróćmy do tego co najpierw napisałeś jako odpowiedź na mój wpis, a potem jeszcze potwierdziłeś, że się z tym co ja napisałem wiąże:
Co do joty na odwrót. Gdyby społeczeństwo tak niezwykle sobie ceniło powagę instytucji małżeństwa, rozwodów byłoby mniej.
No, i jeżeli nie widzisz co jest nie tak z tą wypowiedzą to raczej nie dojdziemy do porozumienia.
O Matulu :roll:. Bo "biedactwa" nie musiałyby się rozwodzić, gdyby potraktowały przysięgę małżeńską poważnie. Wtedy do małżeństwa albo w ogóle by nie doszło, bo nie byli gotowi, albo, jeśli by doszło, to staraliby się nie robić z gęby cholewy, tylko dojść do porozumienia, zamiast popylać do sądu po dwóch miesiącach, bo zupa była za słona.

Bardziej "rowie na krowie" nie dam rady choćbym się skichał, przykro mi.
Jack pisze:Dla niektórych to tylko papierek, który nic nie znaczy
I to jest właśnie straszne. Z pięknego aktu wstąpienia na nową drogę życia robi się pajacykowanie. Jeśli ktoś czuje, że jest gówniarzem i nie planuje wiązać się na stałe, dopuszcza w ogóle możliwość, że związek się rozpadnie, to ślub nie jest przecież obowiązkiem. Naprawdę, można odżałować ten mikser od wuja Władka, zestaw sztućców od babci Frani, a nawet (!) możliwość wstawienia fotek z welonem na fejsbuczka... mając w zamian świadomość, że jest to naprawdę odpowiedzialna decyzja.

Ja na przykład już od dłuższego czasu tyram, żeby zebrać na przyzwoite wesele za półtora roku i szczerze mówiąc, gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, co chcę zrobić, to myśląc czysto biznesowo, wolałbym przeznaczyć te hajsy na jakieś dzikie party na Majorce zamiast inwestować w coś niepewnego :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

Roxy pisze:och jack tylko mi nie mów, że ostatnie zdanie jest spoilerem na temat tego jak małżeństwa się skończą, odbierasz mi całą frajdę z ogladania ;p
Gdyby to był spoiler to oznaczyłbym to jakoś specjalnie :)
tombak90 pisze:Ja na przykład już od dłuższego czasu tyram, żeby zebrać na przyzwoite wesele za półtora roku i szczerze mówiąc, gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, co chcę zrobić, to myśląc czysto biznesowo, wolałbym przeznaczyć te hajsy na jakieś dzikie party na Majorce zamiast inwestować w coś niepewnego :lol:
Może warto wybrać Majorkę? :D
Ja sądzę, że dla sporej ilości osób w moim wieku ślub nie jest niczym ważnym. Mogę wymienić z 4 pary, które najpierw wzięły ślub, bo chciały (nie był to dla nich tylko papierek) później planowały powiększenie rodziny itd. Dla reszty z nich ślub nie jest czymś, bez czego nie mogą żyć z partnerem/partnerką. Może tylko ja się otaczam takimi ludźmi, a ty masz inne przemyślenia :D

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: frasiek »

Jack pisze:W końcu uczestnicy programu mogą się normalnie spotykać z kimś innym
I potrafią być z różnych miast i jeszcze mają wyznaczony termin, gdzie muszą zdecydować czy będą razem(no przynajmniej tak dzisiaj przeczytałem). Gdyby miał go oceniać bez oglądania to byłoby coś w stylu "ten program jest głupi".
tombak90 pisze:
O Matulu Rolling Eyes. Bo "biedactwa" nie musiałyby się rozwodzić, gdyby potraktowały przysięgę małżeńską poważnie. Wtedy do małżeństwa albo w ogóle by nie doszło, bo nie byli gotowi, albo, jeśli by doszło, to staraliby się nie robić z gęby cholewy, tylko dojść do porozumienia, zamiast popylać do sądu po dwóch miesiącach, bo zupa była za słona.
Ty tak na poważnie?
Wtedy do małżeństwa albo w ogóle by nie doszło,
czyli mniej związków (zwanych ślubami) to mniej rozstań zwanych (rozwodami)... no, ale przecież jak wcześniej napisałem, że do tego się sprowadza Twoje rozumowanie to mi zarzuciłeś, że jestem głupi...
jeśli by doszło, to staraliby się nie robić z gęby cholewy
A to jest to co ja napisałem o poważnym traktowaniu małżeństwa, co Ty raczyłeś stwierdzeniem, że jest wprost przeciwnie.
Ja na przykład już od dłuższego czasu tyram, żeby zebrać na przyzwoite wesele za półtora roku i szczerze mówiąc, gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, co chcę zrobić
A jeżeli w ciągu tych następnych 18 miesięcy pojawią się wątpliwości to co nakaże Ci Twoje poważne traktowanie przysięgi małżeńskiej? A jeżeli poważne traktowanie przysięgi nakaże zerwanie długich zaręczyn to to będzie istotnie łatwiejsze/przyjemniejsze niż rozwód, po krótkim małżeństwie?
to myśląc czysto biznesowo, wolałbym przeznaczyć te hajsy na jakieś dzikie party na Majorce zamiast inwestować w coś niepewnego
A po prostu myśląc to wydawania "porządnego" wesela nie nazywałbyś inwestowaniem, a kasę które uzbierasz po prostu zainwestował, bo jeżeli chodzi o trwałość małżeństwa to bezpieczeństwo finansowe jest o wiele ważniejsze niż "porządne" wesele.. Ot taka tam luźna uwaga na temat bycia dojrzałym i poważnego traktowania przysięgi małżeńskiej.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

frasiek pisze:
Jack pisze:W końcu uczestnicy programu mogą się normalnie spotykać z kimś innym
I potrafią być z różnych miast i jeszcze mają wyznaczony termin, gdzie muszą zdecydować czy będą razem(no przynajmniej tak dzisiaj przeczytałem). Gdyby miał go oceniać bez oglądania to byłoby coś w stylu "ten program jest głupi".
Tak. Jakiś czas po ślubie muszą podjąć "oficjalną" decyzję czy chcą być razem czy nie. Jednak to oczywiście o niczym nie świadczy.
Osobiście oglądałem wersję australijską. Pewna para powiedziała, że chcą kontynuować małżeństwo. Jakiś okres później (3 miesiące po wszystkim) nadal byli parą. A parę dni po emisji ostatniego odcinka pojawiła się informacja, że ta osoba będzie szukać sobie żony w australijskiej wersji "Farmer wants a wife"

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: Roxy »

W pierwszej amerykańskiej edycji, na trzy pary, dwie do tej pory są małżeństwami :wink: w pozostałych z tego co się orientuję żadna para nie jest już razem :)

a co do samej polskiej edycji, ogladam, zaczęłam z ciekawości, chcą zobaczyć jak bardzo TVN to wyreżyseruje (bo wiem jak wyglądają wszelkie programy tej stacji) ale o dziwno dobrze mi się to ogląda :) za tydzień będzie ostatni odcinek w którym pary podejmą decyzję co dalej ^^

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

frasiek pisze:wiele różnych ciekawych rzeczy
O faux pas, przykryli cię i ja bezczelny nie zauważyłem, a ty pewnie nie spałeś w oczekiwaniu na odpowiedź.

Otóż tak, ja tak śmiertelnie na poważnie.

Otóż tak, uważam, że potencjalne zakończenie nawet długiego narzeczeństwa jest mniej nieodpowiedzialną decyzją niż rozwód po krótkim małżeństwie przez widzimisię. Abstrahując oczywiście od wszelkiej dziatwy.

Jeśli ktoś chce mieć "nieporządne" wesele, to proszę bardzo, idź do kościoła/urzędu ubrany w worek na kartofle i poproś o ślub na szybko w przerwie kawowej, a potem uczcij to szybkim wypadem we dwoje do Maka na kurczaka - ja nic do tego nie mam, nie umniejsza to na pewno znaczenia faktu wejścia na nową drogę życia. Ale każdy ma prawo urządzić ten dzień tak, jak sobie wymarzył.

A plany inwestycyjne to ludzie mają różne, nie bądź już taki księgowy, bo nie wiesz ile na co idzie.

Żeby nie było, że się teraz już wtryniam nie na temat, to niezwykle cieszę się, że dwie pary z amerykańskich edycji nadal są małżeństwami. Zobaczymy, jak długo jeszcze. Zdaje się, że Iza i Grzesiek, ta ustawiona parka z pierwszej edycji "Baru" na naszym podwórku też trochę wytrzymała zanim się rozklekotali.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Married at First Sight/Ślub od pierwszego wejrzenia

Post autor: Roxy »

rozpoczęła się druga edycja programu ;)
według specjalistów, bardzo dużo osób się do niej zgłosiło, a oni poprawili swoje kryteria doboru par ;) sądzę że zgłosiły się też osoby, które chciały się wybić dzięki temu, ale według tvn od razu takie osoby wyłapano i im podziękowano ;)

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Married at First Sight/Ślub od pierwszego wejrzenia

Post autor: Jack »

I jakie wrażenia po pierwszym odcinku?
Zastanawiam się czy warto poświęcić na to czas. Pierwsza edycja nie była taka zła, chociaż eksperci byli koszmarni.

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Married at First Sight/Ślub od pierwszego wejrzenia

Post autor: Roxy »

eksperci są tacy sami i są koszmarni xd ale dość dobrze oglądało mi się pierwszy odcinek, przede wszystkim już w połowie podali pierwsza parę i to z bardzo dokładnym wyjaśnieniem dlaczego własnie oni, ale jakby nie patrzeć ten odcinek to przede wszystkim ekspert show i ich jest najwięcej :) i jak to oczywiście bywa, zapowiedź drugiego odcinka była tak ciekawa, że ja na pewno będę dalej oglądać :D

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Married at First Sight/Ślub od pierwszego wejrzenia

Post autor: Roxy »

minęło 6 odcinków i dalej cóż :D

Otóż nie mam pojęcia, czym kierowali się 'eksperci' i na którym wiejskim bazarze kupili dyplomy, ale dwie pary to jakaś pomyłka... Ogólnie cała ideała programu zakłada, że dobiorą pary, ich zdaniem, które się dopełnią, stworzą szczęśliwy związek i pokażą to w tv. A tu na trzy pary, tylko jedna wygląda na naprawdę dobrze, póki co, dobraną i ochoczo dzieli się ślubem, podróżą poślubną oraz dalszymi planami z telewidzami (mamy teraz etap, gdzie pary są na Teneryfie, w podróży poślubnej i w kolejnym odcinki mają zdecydować gdzie teraz zamieszkają, jeżeli w ogóle). Ogólnie taka małą dygresja, TVN chyba nie zarabia tak dobrze, bo wszystkie śluby w tym samym miejscu, wesela też i wszystkie pary poleciały na Teneryfę. (albo po prostu kwestia wygody i logistyki czy coś, nie znam się to się wypowiem :D ).

Para nr dwa - jak dla mnie, dwa roboty, które nie potrafią zrobić nic bez planu, z tym że jeden (damski) przed ślubem wgrał aplikację z uczuciami i lekką spontanicznością. Tak bardzo nieprzyjemnie się na nich patrzy, w ogóle ba, nie da się ich oglądać, bo mąż i żona mają jakieś dziwne ale do kamer. Nosz kurde! Halo, zgłosiliście się do programu, gdzie wasze życie jest pod obstrzałem kamer, żeby potem tacy zwykli zjadacze chleba jak ja, mogli to oglądać. 'Eksperci' nie byli pewni czy ich dobrać, bo nie wiedzieli czy zgodzą się na obecność kamer. I mają... i próbują to wyjaśnić, dlaczego oni nie chcą kamer, dlaczego trzymają dystans. Ale oczywiście wielce optymistyczni uważają, że idealnie dobrali parę i że małżonkowie dogadują się doskonale, pomimo tego, że nie mogą tego uwiecznić na kamerze... Fuc***g logic...

Para nr trzy - ewenement! Normalnie nie wiem czy się śmiać czy płakać z żalu nad tym co się tu odwala :lol: otóż, to pierwsza para którą eksperci dobrali, wychwalali pod niebiosa, jak to idealnie ich przypasowali do siebie, jak to nauczyli się na własnych błędach. A chuja się nauczyli! 'Panna młoda' przepłakała cały ślub, w wywiadzie powiedziała, że dobrali jej faceta, którego nie chciała, takiego który ma cechy, które jej nie odpowiadają. A wielki pan ekspert, psycholog, cieszy michę do kamery z tekstem, że to są całkowite przeciwieństwa, ogień i woda, dla których odkrywanie siebie nawzajem powinno być największą radością i przygodą. Tylko póki co mamy - zero rozmów, żoną która ucieka od męża, która stara się być miła i nie mówić nic złego na męża ale otwarcie przyznaje że nie takiej osoby szukała. A i dodatkowa facet jest od niej niższy, czego się obawiała. Brawo, eksperci, brawo.

Reasumując - trzy pary, jedna dobrana, póki co idealna, jedna niczym małżeństwo z rozsądku między przyjaciółmi którzy nie mogli sobie życia ułożyć i nie chcą go telewidzom pokazać i jedne totalny niewypał. Ale jak to się genialnie ogląda :D :D

Omg dawno tak dużo nie pisałam na forum :D

ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne reality show i programy tv”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości