Strona 1 z 1

The Traitors Australia 1

: 24 sty 2023, 19:56
autor: Jack
Temat poświęcony australijskiej wersji programu 'The Traitors', która zadebiutowała w 2022 roku na antenie stacji TEN.

The Traitors Australia

: 25 sty 2023, 01:45
autor: maniana92
Obejrzałem wszystkie wersje i ta jest zdecydowanie na 1 miejscu z duża przewagą nad resztą. Inny klimat od Uk i Us które są identyczne co do zadań i miejsca, najlepszy cast, Zwycięzca ,któremu kibicowałem od początku to tylko dopełnił.

The Traitors Australia

: 05 lut 2023, 15:39
autor: Umbastyczny
Jestem po sezonie australijskim i dla mnie była to najsłabsza odsłona tego programu, ale wciąż całkiem dobrze się przy niej bawiłem. W sumie porównując do UK i US ta wersja miała plusy i minusy.

Moim największym zarzutem jest "klimat". Nie wiem do końca dlaczego, ale jakoś przez dłuższy czas nie mogłem się w ogóle wczuć w grę. Może to kwestia castu czy doboru zdrajców, a może tylko otoczki. Jakoś nie podobał mi się ten hotel, w którym mieszkali i te dresy zadaniowe dziwnie wyglądały. Za to na plus maski przy ceremonii wyboru zdrajców, jak i potem przy naradach zdrajców. Prowadzący był ok, zadania same w sobie też, choć nie do końca skumałem, że mimo, iż tracili kupę kasy po drodze, to i tak uzbierali te 250 tysięcy. Nie podobały mi się też zasady tarcz - czyli ochrona przed morderstwem i wygnaniem. Nie podobało mi się też rozszerzenie finału o dodatkowe wybory już po zakończeniu gry - choć akurat do tego nie doszło. Na minus też jeszcze większe utrudnienie gry wiernym / ułatwienie zdrajcom. Początkowy wybór 4 zdrajców był ok, bo i grupa była większa. Ale potem aż dwukrotne rekrutowanie, z czego jedno tajne i to na późnym etapie gry... I w ogóle to było bez sensu, bo Kate po rekrutacji brała udział tylko w jednym morderstwie i to mając wybór tylko między 2 osobami. Na plus chyba spokojniejsze tempo w końcówce, gdy moglibśmy np. w F4 czy F3 zobaczyć dużo więcej strategii i rozmów. Podobało mi się też, że gracze zorganizowali blindside xD i nie mówili wszystkim co planują zrobić.

Chyba największym minusem dla mnie byli oryginalni zdrajcy, którzy po prostu byli "niezbyt fajni" i grali kiepsko, przez co ciężko było im kibicować i przez co produkcja musiała się chyba ratować właśnie tymi dodatkowymi graczami i ułatwieniami dla nich (no bo taka jawna tarcza też pomaga zdrajcom, wolałem rozwiązanie z UK/US, gdzie było to tajne). Na plus za to część wiernych, która grała naprawdę dobrze i rozsądnie.

Millie - szkoda mi jej było, bo do pierwszego morderstwa doszło nawet przed misją, więc jej gra ograniczyła się do paru rozmów

Jack - ofiara pierwszego wrażenia i paranoi Olivii, ale jakoś nie było mi go szkoda, bo nie przepadałem za nim i nic szczególnego nie zrobił, żeby się obronić

Sandra - szkoda mi jej było, bo ją polubiłem i pierwsze wrażenie zrobiła dobra

MK - o matko, też był jakiś irytujący i trochę sam ściągnął na siebie eliminację

Ethan - za bardzo obnosili się niby sojuszem z Fi, ale czy ja wiem czy to był taki powód do eliminacji, dla mnie facet obojętny

Chloe - dobra agentka xD aż ciężko mi komentować jak bardzo odleciała ze swoim zachowaniem, ogromny minus za quit, ale w sumie szanuję, że 2 zdrajców wskazała poprawnie

Kashindi - też dość nijaka, odpadła po najbardziej wyrównanym głosowaniu

Midy - ciekawa postać, jego imię co jakiś czas wypływało przy głosowaniach, ale ostatecznie został zamordowany za celowanie w Angusa

Olivia - tu nie ogarniam co się stało, odpadła przez tę historię o pomyłce Jacka, w sumie dalej nie ogarniam czy ona to zmyśliła czy jej się coś wydawało czy o co chodziło :D

Justine - wydawało się spoko, miała grupkę wokół siebie, więc eliminacja dość zrozumiała

Angus - grał kiepsko, dość roztrzepany i chaotyczny, w sumie głupia akcja z tarczą była gwoździem do trumny

Claire - ona wydawała się rozgarnięta, ale była kiepską aktorką, a dodatkowo jakoś podłamała się eliminacją Angusa i zdradą Nigela/Marielle

Mark - chyba najlepiej czytał ludzi, inteligentny, bystry i spostrzegawczy. To on w sumie przekonał grupę do eliminacji Claire i Angusa, a gdyby nie jego morderstwo, to pewnie wyeliminowałby Marielle. Doceniam umiejętności, ale za bardzo się wystawiał i reakcja zdrajców była zrozumiała.

Matt - xD najtragiczniejszy gracz, masakra jak on nie ogarniał. Po pierwsze zero jakiegoś wyczucia jak rozmawiać z ludźmi, jak inni go obierają. A po drugie wszystkie jego decyzje były po prostu złe i głupie.

Dirk - ja go nawet lubiłem, odpadł w sumie przez jakieś głupie teksty/żarty. Powinien się bardziej pilnować, zwłaszcza że widział jak inni wpadają w tarapaty przez podobne rzeczy.

Fi - bardzo sympatyczna, polubiłem ją, choć w sumie pod kątem gry raczej trzymała się w cieniu i słuchała, a to Teresy, a to Marka itd.

Marielle - radziła sobie całkiem nieźle, ale to była kwestia czasu jak coś odwali, za bardzo chaotycznie do gry podchodziła. I grała chyba zbyt agresywnie, zdradziła Angusa i Clarie, a rekrutując Alex już miała plan, że robi to, żeby w odpowiednim momencie ją wystawić

Nigel - chyba najlepszy gracz z oryginalnych zdrajców, ale najnudniejszy. Odpadł, bo niepotrzebnie nie chciał głosować na Marielle + nie docenił Alex

Paul - miał chyba najgorszy edit, odpadł w przedostatnim odcinku, a był w ogóle niewidoczny. Wnioskuję, że nudny i słaby gracz

Teresa - nawet zabawna i pocieszna, ale momentami za głośna i irytująca. Chaos który wytwarzała na pewno pomagał zdrajcom.

Lewis - doszedł dalej niż myślałem, bo jego imię nagle zaczęło się często pojawiać w kontekście głosowania, nawet polubiłem, ale w sumie nic szczególnego nie pokazał

Kate - inteligentna, nieźle sobie radziła, mocny charakter, trochę chyba grę jej popsuła ta późna rekrutacja, choć i tak miałaby ciężki finisz, po tym jak była na celowniku innych przez większość edycji

Craig - przesympatyczny, większość edycji bierny, ale pod koniec się rozkręcił i był po dobrej stronie kilka razy, plus za głosowanie na Nigela. W finale z 2 zdrajcami mógł w zasadzie tylko wybrać kto wygra.

Alex - wow. Jako wierna radziła sobie ok, ale jej gra jako zdrajca była świetna. Nigel i Marielle jej nie docenili i chcieli wykorzystać, by wystawić innym zdrajcę, a ona zrobiła to z nimi :D Do tego miała świetny socjal, dzięki czemu w sumie to finalnie Craig ufał jej bardziej. Nikt tak naprawdę w nią nie celował, poza oskarżeniami typu "nikt jej nie podejrzewa", ale bez udziału Kate, może i tego by nie było. Doceniam też grę aktorską, ten płacz wyglądał bardzo realistycznie. Przeczuwałem, że może wygrać jak dostawała bardzo prywatny i pozytywny kontent.

The Traitors Australia

: 19 lut 2023, 19:16
autor: Maw
Bardzo podobał mi się ten sezon i moim zdaniem był lepszy od US. Jedyny zarzut jaki mam to standardowo do Australii - edit. Dopiero pod koniec gry dowiedziałem się, że jest tam ktoś taki jak Craig, a o tym, co myślał Paul w ogóle nie mam pojęcia. Ale można to chociaż usprawiedliwić tym, że Craig faktycznie był mało ogarnięty, a z Paulem były ponoć jakieś kontrowersjne i dlatego został edited out...

Co do traitorów: mimo że polubiłem Claire moim zdaniem ona była w tej roli najsłabsza. Nie za bardzo sobie radziła z takim zadaniem. Angus też był zbyt chaotyczny. Pozostali poradzili sobie bardzo dobrze. Wszyscy z Katie/Marielle/Nigel/Alex zrobili świetną robotę.

Najbardziej w sezonie polubiłem: 1. Kate <3 2. Marielle (gold tv!), 3. Nigel 4. Teresa (również gold tv) 5. Alex (świetny gracz mimo że na samym początku była totalnie niewidzialna, niestety w drugiej połowie to było dość oczywiste, że ona wygra...), 6. Fi (nie wiem czemu casuals ją tak hejtują xd ja tam ją lubiłem i jej przyjaźń z Teresą była bardzo urocza). Uznanie należy się również Markowi, który dobrze rozgryzł traitors oraz bekowej trójce, czyli MK/Chloe/Matt. Ready Matta były oczywiście tragiczne, ale nieźle się dzięki niemu uśmiałem. xd To jego ciągłe typowanie Teresy bez powodu. Chloe była ciekawą do oglądania osobowością i szkoda, że quitnęła, ale w sumie dzięki temu ten moment stał się memiczny. MK to był taki koleś typu "wtf? co on robi?", ale dzięki temu też było zabawniej w tych pierwszych odcinkach.

The Traitors Australia

: 07 sie 2023, 20:20
autor: ciriefan
SEZON 1

Skończyłem w końcu ten sezon i muszę przyznać, że to chyba mój ulubiony, a nie sądziłem, że będzie w stanie pokonać UK.

Przyznaję, klimat miał może najsłabszy, jeśli chodzi o miejscówkę czy soundtrack, ale było to, co lubię, a mianowicie z wszystkich edycji było tutaj najwięcej gry, która była mocno zaawansowana. Baa, mieliśmy nawet pierwszy blindside! To było cudowne, mój ulubiony odcinek. Na plus też prowadzący, którego polubiłem. Jest gdzieś po środku pomiędzy ekscentrycznym panem z US a queen Claudią z UK, która jak dla mnie za bardzo zżywała się z uczestnikami, chociaż to było urocze. Pan z Australii jako prowadzący wypadł dla mnie najlepiej.

Na minus - edit, niewidzialny Craig do 10 odcinka, a doszedł do samego końca. Obecności Paul'a nawet nie zauważyłem - nie dość, że nie miał konf, to jeszcze wgl nie pokazywali go w rozmowach, chyba nawet jego wejść na śniadanie nie było, tylko nagle okazywało się, że siedzi gdzieś w tłumie. Koleś zaszedł do 10 czy 11 odcinka i nie dostał kompletnie nic. Czytałem, że były z nim kontrowersje, no ale bez przesady.

TRAITORS

Alex - to zdecydowanie moja ulubiona uczestniczka ze wszystkich edycji The Traitors. O dziwo, chyba pobiła nawet Cirie. Zdecydowanie najlepsza gra, jaką do tej pory widziałem i właśnie tak chciałbym grać. Początkowo ukryta poza radarem, gdzieś w cieniu, buduje relacje, które mają zaowocować później. Na koniec gry już tak miała tych ludzi owiniętych wokół palca (a zwłaszcza Craig'a), że nie było opcji, aby Kate ją pokonała. Mistrzyni manipulacji. Jako faithfull po prostu głosowała z większością zbliżając się do nich. Ogólnie no na miejscu tych ludzi wcale bym nie miał presji, żeby szybko ustrzelić Traitorsów, bo wtedy rekrutowani są nowi, co mocno miesza dynamiką i gubi dotychczasowe tropy. Dla mnie początek to byłoby przetrwać, grać z większością, a dopiero potem przejść do ataku. Zbyt szybka eliminacja Zdrajców tak naprawę mocno utrudnia grę Wiernym. Wracając do Alex - przepiękna historia. Zrekrutowana na Zdrajcę jako owieczka ofiarna. Tymczasem odkąd dołączyła do Zdrajców, wykorzystała swoją wiedzę o ich tożsamości i zbudowane relacje, aby wmanipulować innych w eliminacje wszystkich Zdrajców po kolei. Na koniec zrekrutowała Kate, która tak naprawdę nie mogła odmówić, a tutaj Alex już łatwo było zrobić z niej owieczkę ofiarną. Co by Kate nie zrobiła, Alex miała Craig'a owiniętego wokół palca, ich relacja ojciec-córka, jej łezki w oczach, przytulanie go, trzymanie za ręce - manipulacja poziom mistrzowski. Jej grę doceniam nawet bardziej niż Cirie, bo na samą końcówkę Cirie miała szczęście, że ten ostatni Traitor praktycznie się na koniec poddał i jej nie wydał. Tutaj Alex ustawiła Kate w takiej sytuacji, że w final 3 potencjalna wygrana na spółę była w rękach Alex, więc Kate musiała blefować do końca i jej nie wydać. Perfekcja, mistrzostwo, królowa <3 dosyć tych zachwytów

Kate - była jedną z najlepszych uczestniczek w roli faithfull, bardzo ją polubiłem. Gdy została zrekrutowana na sam koniec, znalazła się w naprawdę kiepskiej pozycji (chociaż pewnie gdy nie to, to zostałaby zamordowana w odcinku 10). No ale jako Traitor totalnie się pogubiła i sflopiła. Jak dla mnie zaczęła zachowywać się mocno nienaturalnie. Chyba widziała, że nie będzie miała siły przebicia, aby wywalić Alex, bo rozumiała, jak ta owinęła sobie wszystkich wokół palca. W ostatnim odcinku Kate już totalnie się posypała emocjonalnie, cała się trzęsła, ale rozumiem, jak ogromne targały nią emocje. W końcu ci ludzie żyją tam 2 tygodnie odcięci od świata w totalnej paranoi od rana do wieczora. Kate tak naprawdę przegrała tę edycję, gdy nie udało się jej namówić Luis'a na głos na Alex w final 4. Luis finalnie zagłosował na Craig'a, co byłoby głupim ruchem dla niej, więc bez przekonania Luisa miała już tylko jeden wybór - wywalić Luisa i mieć nadzieję, że dogada się z Alex na podział kasy. Plus dla Kate za to, że nie nabrała się na kłamstwo Alex i ostatecznie wycelowała w nią w ostatnim głosowaniu, ale trafiła na zbyt trudną przeciwniczkę. Postać bardzo na plus.

Nigel - z pierwszych Zdrajców lubiłem go najbardziej. Szkoda, że był tak lojalny do bólu. Gdyby zagłosował na Marielle, to Alex nie byłoby tak łatwo obrócić innych przeciwko niemu.

Marielle - początkowo ją lubiłem, ale z odcinka na odcinek było coraz gorzej. Zrobiła się bardzo cocky i w odcinku z jej eliminacją to wręcz życzyłem jej porażki, z resztą byłem całkowicie team Alex, a Marielle rekrutując ją od razu stwierdziła, że robi to po to, aby mieć owieczkę ofiarną, no także nie miałem interesu w kibicowaniu Marielle XD Kłamstwo na temat Fi ją pogrążyło, przekombinowała. Smutno mi nie było.

Claire - bardzo ją polubiłem, chociaż faktycznie chyba nie nadawała się do roli zdrajcy. Szło jej nienajgorzej, ale posypała się po tym, jak Zdrajcy za jej plecami odwrócili się od Angusa. Powinna była przejść do ataku tak jak Alex, bo skoro ją w to nie wtajemniczyli, to było jasne, że jest prędzej czy później dla nich do odpadki.

Angus - strasznie mi przypominał Bradleya Coopera. Straszny był w tej roli, wręcz fatalny. Dobrze, że szybko odpadł.

WIERNI - tylko ci, których pamiętam

Craig - no szkoda go było, ale został zmanipulowany przez Alex. Niewidzialny przez 9 odcinków, powinien dostać więcej czasu antenowego.

Lewis - spoko koleś, ale był zafiksowany za bardzo na punkcie Tereski. Dał się zmanipulować.

Teresa - moja druga ulubienica po Alex, uwielbiam jej osobowość, taka biała Cirie. Niestety też na koniec dała się wmanipulować w tę wojnę ona vs Lewis.

Fi - jako osobę ją lubiłem, ale graczem była fatalnym. Ciągle źle typowała i robiła dramki XD

Dirk - sympatyczny, w sumie szkoda mi było, gdy odpadał.

Matt - co za koleś XD Tak złego gracza to dawno nie widziałem. Nawet będąc pewnym, że nie jest zdrajcą, wywaliłbym go tak po prostu, żeby już nie wprowadzał tyle chaosu i dramy.

Midy, Jack - zapowiadali się ciekawie, szkoda, że tak szybko odpadli.

Chloe - co to było XD Kolejna wariatka medium, chociaż dwójkę trafiła dobrze. Quit żenujący. Ciekawe, co ją tak właściwie do tego doprowadziło.

MK - bardzo złe wrażenie robił i dlatego szybko odpadł.

Sandra - musiałem ją wymienić, bo zrobiła na mnie duże wrażenie w 1 epie. Mam wrażenie, że miała potencjał na bycie mean bitch sezonu, ale nie było jej dane.

A już za tydzień kolejny sezon, nie mogę się doczekać :D

PS. Brakuje mi reunion. Chciałbym się dowiedzieć, czy Craig wybaczył Alex i czy mają kontakt.

The Traitors Australia 1

: 29 sie 2023, 01:05
autor: tombak90
No dobra, Kangury już tak wysoko nie skiknęły. Znaczy no ok, wkręciłem się w format jak Krzychu Stanowski w niszczenie celebrytek i zapierdzielam przez te sezony po prostu słuchajcie jak Speedy Gonzalez, więc i tak będę fanił, no ale porównując to arcydzieło ze Stejtsami i Angolami, to tutaj będzie zaszczytne trzecie miejsce, nie mniej zaszczytne jak ja trzysta lat temu w liceum na wojewódzkiej olimpiadzie z francuskiego, na której zjawiły się trzy osoby (ale że wygrałem dżi pi esa i moja gruba japa wisiała przez całe lata w tablo, tego mi już nie odbiorą :mrgreen: ).

Przede wszystkim, mocno okroili program z tej całej klimatycznej otoczki, którą ujęły mnie pozostałe angloludy. Nie było portretów do porzucania, a sama miejscówa wyglądała jak jakiś szpital w Rabce-Zdroju, ufundowany przez mieszkańców gminy za Gomułki, w ramach czynu społecznego. Mroczno-gotycko-kościelne czelendże, które nie nudziły mi się w tamtych sezonach pomimo powtórki, tym razem ustąpiły miejsca jakiemuś bezsensownemu bieganiu w tych fensi czerwonych dresiczkach z ruskiego bazaru, co w końcu zacząłem przewijać (no ok, fajowe było tylko to zadanie, gdzie musieli stanąć na odpowiednią zapadnię, żeby nie pierdutnąć w przepaść). Prowadzący niby starał się być śmieszny, ale mimo wszystko był jakiś taki papierowy. Przekonał mnie zdecydowanie mniej niż Grishenko i nawet mniej niż ta czarna wdowa z UK, która przynajmniej wyróżniała się tym, że jest dziwna i tam nie pasuje. Ten może i pasował, ale zlewał się z tłem.

Ale przede wszystkim muszę uszy natrzeć produkcji, która była turbo niekonsekwentna w informowaniu/ nieinformowaniu tych biednych mirasków, o tym, co się dzieje w mafijnej wieży (chociaż gdzie w tej Rabce-Zdroju była „tower”, to ja nie wiem :lol: ). Po banicji Claire, gospodarz wprost powiedział im „two down, two to go”, więc de facto wyjawił, ilu jest mafiozów. Potem, po przeciągnięciu Alex, powiedział, że mafia rekrutowała i nie wiedzieć, po kiego grzyba, zdradził, że zrobiła to z powodzeniem, czego jego współbracia na innych kontynentach nigdy nie robili. A z kolei przy drugiej rekrutacji już echo. Moim zdaniem to było strasznie wujowe, mylące i bardzo możliwe, że wpłynęło na wynik finału. Będąc na miejscu biednego dziaduli Craiga ja też na logikę założyłbym, że gdyby doszło do jeszcze jakiejś rekrutacji, to znowu padłoby info, tak więc po utłuczeniu Nigela byłbym pewien, że w mafii została jeszcze tylko jedna osoba. Takie mylne założenia mogą mega determinować strategię uczestników na końcu, więc w tym miejscu ode mnie ogromny strzał pasem po dupie za zrobienie grupy fajfusów w karolka.

Zresztą już sama rekrutacja szóstej (!) osoby do mafii przed ostatnim morderstwem była dużym przesadyzmem. No sorki amorki, ale jeśli któryś mafiozo chce powycinać sobie wszystkich kumpli tylko po to, żeby być fajny i mroczny, to potem niech poniesie tego konsekwencje i spróbuje przetrwać końcówkę w osamotnieniu. Niech oni też mają trochę pod górkę. Bo coraz bardziej wkurwia mnie we wszystkich seriach robienie z tych biednych fajfusów takich baranków prowadzonych na rzeź i będących tam wyłącznie po to, żeby cokolwiek nie zrobią, widz mógł sobie na końcu pochrumkać z chipsami w japie, że hehe, patrzaj no Ziuta, jacy naiwni, bo oszukał ich wielki trejtor będący trejtorem od wczoraj. Niech sobie jeszcze, karrrwasz barabasz, rekrutują na pięć minut przed finałem, wtedy dopiero będzie zabawa. A się zeźliłem :roll:

Bo jakby nie patrzeć, jak dotąd w każdej debiutanckiej wersji angloludów, wygrałaby mafia, gdyby nie to, że w Jukeju zblindsidowany Kieran chlapnął więcej niż powinien i mogę sobie wyobrazić, że było to producentom nie po nosie.

No i jeszcze pani Edyta, która była takim samym ziemniakiem jak jej koleżanka z kangurzego Survivivor. Zwyciężczyni i runner up totalnie niewidoczni montażowo przez 7 czy 8 odcinków, no pozdrawiam :lol: Paul, jakimkolwiek zjebem by nie był, mógłby chociaż dostać dziesięć sekund raz na dwa odcinki, nikomu by korona nie spadła, a wycięli go jakby co najmniej tam kogoś zgwałcił. Dwie konfy na dziesięć odcinków i zadowoleni z siebie, no patrzcie. Nawet Dan Spilo ani Aaryn z Dużego Brata nie zostali tak potraktowani.

Żeby nie było, że tak tylko drę paszczę, to pogłaskam ich przynajmniej za tę jak rozumiem wyłącznie kangurzą odmianę, że jeśli na samym końcu zostaną dwie osoby z jednej ekipy, to nie dzielą siana z automatu, tylko graliby w tę super śmieszną grę „całość – połowa”, tak jak ci wszyscy zakochańce z wysp. Fajno, bo jak dla mnie, jakiekolwiek zabiegi zmierzające ku temu, żeby zwycięzca był mimo wszystko jeden, są zawsze na plus.

Sytuację ratował też trochę skład naszych mordeuszy. Może nie aż taki fajowy jak w u króla Karola, gdzie ekipka podobała mi się najbardziej, bo praktycznie każdy był na swój sposób śmieszny, no ale powiedzmy, że porównywalny jak w Stejtsach, gdzie mieliśmy trochę papierowców i trochę perełek. Moją grande favoritą była Kate i strasznie mi było szkoda, jak ją załatwili z tą ostatnią rekrutacją. Gra jako fajfus szła jej świetnie, ale po zmianie stron totalnie zjajczyła. Na jej miejscu nie łudziłbym się nawet przez sekundę, że typiara mnie nie wystawi, tylko od razu poleciałbym do Teresy, z którą już raz się ładnie dogadały, zgarnął do tego jakiegoś Lewisa czy inne jajo i próbował zebrać głosy na Alex, wymyślając jakieś gówno, że niby powiedziała coś w stylu Marielle. Cześćtereska też duży na plus, wprowadzała trochę wigoru w tej Rabce swoją doniosłą postacią. Na plus również Matt, a ściśle mówiąc jego obecność – co prawda ojca ewidentnie komar ugryzł w dupę jak go robił, ale dzięki temu były tam dymy. Uwielbiałem to ich wzajemne polowanko z Teresą :mrgreen: Do tego Fi i jej wymyślanie dowodów na ludzi z jakichś totalnie gównianych rzeczy i komentarzy :lol:

Alex nie skradła mi serca jako osoba, ale przyznać trzeba, że ładnie tam wszystkich rozpykała i podobał mi się ten jej złolski uśmiech w momencie jak okazało się, że Craig wywalił Kate – to było memiczne. Na pewno pokazała wcześniejszym mafiozom jak się mafiozuje, bo ten pierwotny skład był wyjątkowo koślawy. Claire jako mafia to w ogóle totalny kasztan, miałem wrażenie, że zemdleje tam z nerwów pierwszego wieczoru po tym pasowaniu, a potem że jeszcze raz zemdleje jak okazało się, że kolesie ją wystawili. Myślę, że wyleciałaby jeszcze szybciej, gdyby nie to, że Olivia wystawiła się mocno na radar przez tę jakąś dziwną rozmowę z Jackiem i przypuszczalnie ludzie myśleli, że są zbyt podobne, żeby obie mogły być mafiozkami. Też brakowało mi wyjaśnienia, co tam się de facto odjaniepawliło, ale właśnie mi się Umba wydaje, że Olivia mówiła prawdę, bo powiedziała to też w konfie, no nam to by chyba nie bajdurzyła :mrgreen: Widocznie ten ziomo faktycznie mlasnął do niej w lesie coś takiego dziwnego, nie wiedzieć po co, może żeby stać się widocznym, on w ogóle był jakiś taki nie teges.

Marielle lubiłem, ale grała zbyt mocno – na te baśnie o ostatnich słowach umierającej Fi i biegających wokół krasnoludkach faktycznie nabrałaby się chyba tylko Meryl z Jukeja. Nigel na początku wydawał mi się najbardziej rokującym mafiozą, ale skasztanił z tym niepotrzebnym rzuceniem się do wody po osłonkę i potem z próbą obrony Marielle. Zawiodła mnie też jego obronna gadka w momencie jak już się okazało, że w niego celują - z racji zawodu i doświadczeń życiowych spodziewałem się po nim więcej. Jeśli z terrorystami w tym jakimś Dzikolandzie negocjował w podobny sposób, to naprawdę ma szczęście, że nie dostał kulki. Angus odpadł pierwszy z mafii, ale paradoksalnie jemu mam najmniej do zarzucenia – akurat ten nieśmieszny żarcik o morderstwie nie był jakąś super wtopą, bo to mógł sobie mlasnąć każdy i ja na pewno nie uznałbym tego za dowód, no ale skoro strzelali jego imieniem praktycznie od pierwszego odcinka, to coś tam musiał jednak obsrać. Najmniej z obsady lubiłem Marka, ot po prostu nie przepadam za typami z głosikiem i gestykulacją jakby ktoś właśnie kopnął ich w jaja, no ale przyznam mu, że mafiołowcą był na piątkę. Chloe była według mnie podstawiona przez produkcję, żeby zrobić dokładnie to, co zrobiła – być dziwna przez dwa odcinki, poetycko quitnać, rzucić cztery typy w tym dwa prawdziwe i rozpocząć tym cyrkolino, które się rozpoczęło. Myślę, że uczestnicy pomyśleli sobie podobnie, stąd nie wzięli tego za bujdy wariatki, tylko rzeczywiście zaczęli grillować tych ludzi.

Tyle miłego ode mnie. Widzę, że Kiwisi narobili już sporo epizodów, więc wjeżdżam w to dżipem, ahoooj!