O! Ja ostatnio też przeczytałem kilka książek Glukhovskiego i jak na razie jestem na tak! Dla mnie najlepsza jest "Czas zmierzchu", ale saga Metro też niczego sobie
Książki
: 17 mar 2020, 16:45
autor: SYLWoczko
A mnie właśnie jakoś rosyjska literatura nie podchodzi. Robiłem kilka podejść, ale zawsze porzucam to po kilkunastu stronach. Obecnie stawiam na reportaże o policjantach, oczywiście tych polskich
Książki
: 24 mar 2020, 09:41
autor: BARTLOMIEJ_
Jeżeli chodzi o mnie to ostatnio gustuję w literaturze hiszpańskiej. Zacząłem od polecenia jednego autora przez mojego przyjaciela. Totalnie mnie to wciągnęło. Lubicie literaturę iberyjską?
Jeżeli chodzi o mnie to ostatnio gustuję w literaturze hiszpańskiej. Zacząłem od polecenia jednego autora przez mojego przyjaciela. Totalnie mnie to wciągnęło. Lubicie literaturę iberyjską?
O jakim autorze mówisz?
Ja kiedyś zostałam wciągnięta przez Zafona i jego książkę "Cień wiatru", ale już kolejna "Gra Anioła" została porzucona w trakcie. Może teraz będę mieć okazję wrócić?
Z hiszpańskich autorów ostatnio czytałam "Ciszę białego miasta" (Eva García Sáenz de Urturi) - wciągnęła, ostatnio też pojawił się film na Netflixie, ale filmu akurat nie polecam.
Książki
: 02 kwie 2020, 14:02
autor: Sa!nt
frasiek pisze:
tombak90 dawno dawno temu napisał pisze:
O przeczytanie "Mistrza i Małgorzaty" oczywiście prosiła nas polonistka (poszedłem na human, bo byłem ćwokiem z matmy), ale swoim zwyczajem stwierdziłem, że NIE, jeb się, streszczenie. Jednak słyszę w większości pozytywne opinie i teraz mam tę pozycję gdzieś tam na liście celów w ramach mojej akcji przepraszania się z klasyką.
A u mnie w mat-fizie to po prostu była obowiązkowa, no i najbardziej podobała się naszemu klasowemu kółku miłośników Pratchetta, więc nie rób sobie specjalnie nadziei ;P
Ja jestem po mat-infie i bardzo podobała "Mistrz i Małgorzata" tak, że nawet na maturze ustnej z języka polskiego wykorzystałem fragmenty. I w dodatku Pratchetta uwielbiam, po przeczytaniu całego Świata Dysku poczułem się jakbym stracił przyjaciół - wiedząc, że nie będzie kolejnych tomów o Straży Miejskiej, Czarownicach czy Wolnych Ciut Ludziach. Żaden świat mnie tak nie wciągnął jak Świat Dysku, wiadomo były w cyklu książki lepsze i gorsze żałuje tylko, że jak dawno temu zrobiłem pierwsze podejście do książek Pratchetta trafiłem na tą gorszą i się odbiłem aby po 10 czy więcej lat powrócić.
Veron pisze:Któż nie lubi rosyjskich pisarzy?
Polecam Siergieja Łukjanienko - autora cyklu Patroli, Labiryntu Odbić, Brudnopisu itd.
Żaden świat mnie tak nie wciągnął jak Świat Dysku, wiadomo były w cyklu książki lepsze i gorsze żałuje tylko, że jak dawno temu zrobiłem pierwsze podejście do książek Pratchetta trafiłem na tą gorszą i się odbiłem aby po 10 czy więcej lat powrócić.
To od czego warto zacząć? Bo ja tak się właśnie kilkanaście lat temu (nie wierzę, że tyle czasu już minęło) odbiłam i zniechęciłam.
Żaden świat mnie tak nie wciągnął jak Świat Dysku, wiadomo były w cyklu książki lepsze i gorsze żałuje tylko, że jak dawno temu zrobiłem pierwsze podejście do książek Pratchetta trafiłem na tą gorszą i się odbiłem aby po 10 czy więcej lat powrócić.
To od czego warto zacząć? Bo ja tak się właśnie kilkanaście lat temu (nie wierzę, że tyle czasu już minęło) odbiłam i zniechęciłam.
Za pierwszym razem zacząłem od pierwszej książki Pratchetta i chciałem czytać wg kolejności pisania czyli od Kolor Magii i to nie była dobra decyzja.
frasiek pisze:
"Straż, Straż", "Trzy Wiedżmy" lub "Mort".
Widzę, że nie tylko ja nie przepadam za "znakiem firmowym" Świata Dysku czyli magiem Rincewindem, bo nie polecasz Koloru Magii. Cykl o Śmierci też nie należał do moich ulubionych. Wolałem właśnie o straży, wiedźmach, Tiffany czy Moistcie.
Widzę, że nie tylko ja nie przepadam za "znakiem firmowym" Świata Dysku czyli magiem Rincewindem, bo nie polecasz Koloru Magii. Cykl o Śmierci też nie należał do moich ulubionych. Wolałem właśnie o straży, wiedźmach, Tiffany czy Moistcie.
Zakładam, że jak ktoś próbował sam to pewnie zaczął od "Koloru Magii" i jeżeli się od tego odbił to ma inny gust niż mój. Jak dla mnie Rincewind jest zasłużonym znakiem firmowym.
Cykl o Babcii tak naprawdę zaczyna się od "Trzech Wiedźm".
Książki
: 06 kwie 2020, 21:37
autor: Eska
Frasiek, Sa!nt - dzięki za info może zdecyduję się dać jeszcze jedną szansę temu autorowi
Książki
: 20 kwie 2020, 12:32
autor: Sa!nt
A pochwalę się swoją kolekcją
Regał za krótki aby cała seria znalazła się w jednym rzędzie. Więc znalazło się miejsce na Mroza bo tylko jego seria mi tam pasowała pod względem objętościowym.
Książki
: 20 kwie 2020, 12:53
autor: Umbastyczny
<3
Moim marzeniem jest porządna biblioteczka (na pół albo i całą ścianę ), ale nie mam miejsca. Książki trzymam w jednym mały regaliku, trochę po jakichś półkach poupychane gdzie się da + pudła.
Książki
: 03 maja 2020, 21:12
autor: tombak90
Zaczyna się tu dla mnie robić trochę za mądrze, ja od ostatniego wpisu w tym wątku przetrawiłem ze dwa Cobeny i jednego Jensa Lapidusa Na starość robię się mniej cierpliwy i zawiązania akcji na 100 stron o tym jak bohater walczy z depresją i gotuje marchewkę są już ponad moje siły. Stąd też ze dwa Jo Nesbo poszły u mnie ostatnio w pizdu z powrotem na półkę, bo nie dałem rady.
Stąd moje pytanie, bo widzę dużo Remigiusza Mroza na tej przegalantej biblioteczce powyżej. Nie uśpi mnie to-to? Jako (były?) fan kryminału czuję się trochę upośledzony, że nie sięgnąłem jeszcze po tego fensi-densi autora, no ale też nie wiem, na ile będzie mi się chciało. Są tu strzały, piski i ucieczki, czy raczej kolejny komisarz rozkminia o upadku ludzkości i zadzieje się coś raz na 50 stron?
Książki
: 04 maja 2020, 09:14
autor: Sa!nt
Widzę, że nie tylko ja mam tak, że po Nesbo muszę sobie robić przerwę od niego, w jego stylu pisania jest coś takiego, że strasznie męczy.
Tombak czy polecam Mroza, trudne pytanie - dla osób które nie czytają książek i szukają czegoś na start lekkiego z akcją osadzoną w naszych realiach to jak najbardziej to polecam. Dla osób które już czytają na pewno są lepsze pozycje.
Behawiorysta - od tej książki zacząłem swoją przygodę z Mrozem, połączenie serialu Lie to me z filmami pod znaku Piły. Na pewno bym nie przeczytał tej książki jeszcze raz.
Trylogia Wysp Owczych - chyba najbardziej mi się podobała,
W kręgach władzy - takie polskie House of Cards - przyjemnie się czyta, chociaż po przeczytaniu zauważa się, że jakby to skompresować to treści wątku głównego jest na 10 stron, a pobocznych to 290.
Seria z komisarzem Forstem przeczytałem całość od 3 tomu już męczyłem aby skończyć, główny bohater to taki one-man-army, nie ważne że przed chwilą śmierć otwierała mu drzwi do krainy umarłych on wstaje otrzepuje się, biegnie maraton, zabija gołymi rękami mamuta ujeżdżając przy tym T-rexa.
Seria z Joanną Chyłką po pierwszej książce odpuściłem jakoś do mnie nie trafiła natomiast moja siostra przeczytała wszystkie i bardzo sobie chwali.
W porównaniu z Katarzyną Bondą twórczość Remigiusza Mroza bardziej mi odpowiada, jego styl pisania jest bardziej serialowy, cliffhanger w epilogu sprawiający, że cała historia zmienia się może być zaskakujący w pierwszej przeczytanej książce, w kolejnej nie skupiasz się na fabule tak bardzo tylko myślisz co znowu autor odwali na koniec aby obrócić sytuację o 180 stopni.
Ogólnie Mróz ostatnio poszedł na ilość nie na jakość, wydaje książki w zawrotnym tempie. Ma swoje pięć minut i niech z nich korzysta.
W najbliższej przyszłości mam w planach sprawdzić co takiego dzieje się w wsi Lipowo w książkach Katarzyny Puzyńskiej.
Widzę, że nie tylko ja mam tak, że po Nesbo muszę sobie robić przerwę od niego, w jego stylu pisania jest coś takiego, że strasznie męczy.
Bo Harry Hole to laczek, naprawdę. Przynajmniej w tych książkach, przez które przebrnąłem (zwłaszcza Człowiek Nietoperz i Karaluchy). Gdybym nie wiedział, że będzie główną personą w milionie powieści, to może przy czytaniu trzymałaby mnie jeszcze nadzieja, że w końcu wpadnie w tym swoim przyćpano-żulerskim widzie do jakiejś studni i się zabije, no ale nie ma tak dobrze. O wiele chętniej sięgałem po książki Nesbo, w których oszczędził nam obecności swojego czołowego dziecia: ot na przykład "Krew na śniegu" i jej sequel "Więcej krwi"- jedna trzecia standardowej objętości Nesbo, przyjemnostka na jeden wieczór, dużo dymu i zero rozkmin psychologiczno-metafizyczno-jakichśtam.
Grasjas za tak dokładne zreferowanie Mroza, może nawet sprawdzę w najbliższym czasie, czy jestem w stanie przebrnąć przez początek którejś tam, którą dostałem na Gwiazdkę sto lat temu obok skarpetek i oldspajsa za czynaście dziewięćdziesiąt.