Jeśli ktoś jest zainteresowany programem, to spore fragmenty są na oficjalnej stronie programu, która, o dziwo, po siedmiu latach, wciąż jeszcze istnieje:
www.wyprawarobinson.onet.pl
Kiedy program był emitowany, miałem 14 lat, poza tym nie oglądałem regularnie, więc ciężko mi go porównywać do amerykańskich edycji, które oglądam teraz i szczegółowo analizuję. Jednak wydaje mi się, że był jakby trochę bigbrotherowaty - za mało chłodnorozsądkowych sojuszy, a za dużo głosowania na zasadzie tego lubię, tego nie.
W pamięć na pewno zapada Kaśka. I było na co popatrzeć i świetna zawodniczka fizyczna. Ale czy miałaby szanse, gdyby pod koniec nie wygrała tylu immunitetów? Wątpię. Na zadania jednak nie można liczyć. To w pewnym sensie loteria. Trzeba mieć strategię, a pod tym względem, o ile kojarzę, to dobrze kręcili się Patrycja i Tomek. No i miss Lidia (znajoma ze studiów moich rodziców
). Kuba totalnie nie wiedział, jak się gra, był zbyt emocjonalny i uczciwy jak na tą grę, a przecież zasady powinny być jasne. Taka trochę Jane z S Nicaragua. Sposobu gry wcześniejszych wyeliminowanych nie pamiętam aż tak dobrze. Na pewno totalnie beznadziejnie rozegrały to Magda i Gosia z Południowych trzymając się we dwie na uboczu grupy. Przy takim podejściu, klęska była nieuchronna. "Ken" oczywiście żałosny, jak każdy, kto rezygnuje dobrowolnie.
W finale, mimo całej sympatii do zwyciężczyni, uważam, że uczestnicy powinni byli wybrać Patrycję. Lepsza strategicznie, a moim zdaniem to powinna być główna cecha zwycięzców.
No i zapomniałbym. Zabrakło tam kultowego "the tribe has spoken" / "taka jest wola plemienia" :D