Survivor Marquesas (Sezon 4)

ODPOWIEDZ
Luukas
6th voted out
Posty: 96
Rejestracja: 07 lis 2015, 00:00
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Post autor: Luukas »

Survivor: Marquesas
Sezon najnudniejszy i najbardziej powalony jak dla mnie. Okropny zwycięzca jeszcze nudniejszy cast no jedynie Rob i Kathy coś pokazali według mnie. Lokalizacja beznadziejna i chyba najgorsza jak dotąd. Szybka eliminacja Roba i głupota Kathy to momenty, które mnie mega wkurzyły. W final 2 wybrałbym jednak Neleh. Twist mało co zmienił. Bohater sezonu ... kurde sam nie wiem w tym sezonie nie mam bohatera.

Ranking
1. Africa (Kim P, Lex i Teresa)

2. Borneo (Rich, Kelly i Rudy)
3. Australia (Colby)
4. Marquesas

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Fenistil »

Ten sezon był fantastyczny, zdecydowanie najlepszy z pierwszych czterech. Najbardziej zyskał na tym, że nie było w nim po raz kolejny schematu z jednym sojuszem trwającym od początku do końca oraz nieudanym, nieśmiałym podjudzaniem jego członków przez pozostałych, którzy są już skazani na pożarcie. Tutaj po Merge'u było duuuużo ciekawiej. Sojusz John+Tammy+Robert+Zoe dał się w porę zdemaskować, nawiązał się w związku z tym opozycyjny nie-do-końca-sojusz, w środku którego dość jawnie zaczęły się kształtować układy sił, w środku tego wszystkiego siedziała Kathy, dryfująca w rozmaitych kierunkach, żeby tylko przetrwać, a w tle przewijały się jeszcze niedobitki z pierwotnego sojuszu... Było niesamowicie ciekawie, sytuacja często się zmieniała i nie było takiej sytuacji, żebym potrafił na 100% wskazać kilku następnych przegranych.

Swoją drogą: zastanawia mnie, czy nie widziałem już w zamierzchłych czasach jakichś fragmentów tego sezonu w tv. Niby nic nie pamiętam, ale fakt uformowania plemienia z jednego dziadka i czterech kobiet gdzieś tam mi się przebija. ;)

Peter - Nieco dziwny gość, a oprócz tego próba umawiania się na forum publicznym kto ma odpaść, i to po zaledwie trzech dniach, to zdecydowanie nie najlepszy pomysł.

Patricia - Można by pomyśleć, że Mamuśka mogła odpaść za wiek lub otyłość, ale nic z tych rzeczy - bardzo ładnie wybroniła się z takiego postrzegania w pierwszych dniach. No ale leniuszki z Maraamu zdążyły się już sprzymierzyć i była dla nich oczywistym celem. Trochę szkoda, bo całkiem była sympatyczna.

Hunter - Następna ofiara sojuszu w Maraamu. Jego mi niesamowicie szkoda - być tak konkretnym i użytecznym, a odpaść już jako trzeci w kolejności... Tworzył fajny duet z Giną.

Sarah - Marionetka Roba, której zadaniem było głównie leżeć, pachnieć i głosować. :D Śmiesznie było patrzeć, jak po wymieszaniu plemion nie mogła sobie poradzić bez Roba i nawet nie umiała sama wrócić od źródła wody do własnego obozu. :D

Gabriel - Wielki zawód dla mnie, bo na początku wydawał się fajny i rozsądny. No ale okazało się, że nie chce budować Wielkiej Szczęśliwej Rodzinki w plemieniu po to, żeby mieć dobre sojusze po Merge'u... Po prostu chciał mieć Wielką Szczęśliwą Rodzinkę... Nie dziwię się Johnowi, że się tak na niego wkurzył. No chyba że Gabriel taką miał strategię na grę, żeby nie być w żadnych sojuszach i tym samym nie robić sobie żadnych wrogów, ale w takim razie fatalna ta strategia. ;)

Gina - Ogromna szkoda, że odpadła, bo była jednym z najbardziej lubianych przeze mnie uczestników tej edycji. Po nieszczęśliwym otwarciu, przemieszanie plemion było dla niej jak manna z nieba. Szkoda, że Maraamu nie wygrali jednego wyzwania więcej, albo że Gina nie trafiła do większego plemienia Rotu, bo wtedy na pewno by się uchowała. A tak to Paschal, Neleh i Kathy musieli ją wyrzucić, choć wyraźnie już nawiązała z nimi więź, którą po Merge'u być może by rozwinęli.

Rob - Nie znosiłem kolesia. Zgoda - jego obecność na pewno wyszła dynamice sezonu na dobre, ale denerwowało mnie w nim kilka rzeczy. Po pierwsze: to, że już na starcie chciał zrobić z siebie jakiegoś szefa mafii, mającego w ludziach swoje pionki i sterującego nimi z cienia. Po drugie: to, że gdy ktoś inny próbował działać strategicznie, ten myśmiewał go przed kamerami i traktował z wyższością. Po trzecie: jego bezpośredniość i agresywny styl wymuszania na innych ludziach szczerych wyznań, podczas gdy sam cały czas coś kręcił na boku. No i wresznie po czwarte i najważniejsze: to, że z tym jego irytującym uśmieszkiem na twarzy i przeświadczeniem o własnej wielkości, to wszystko mu się jakoś udawało i wychodziło na dobre. :lol: No ale jak już odpadł (ku mej radości) i w mowie końcowej powiedział, jak chciał się tylko na luzie zabawić i popróbować grać w ciekawy sposób, to przeszło mi i trochę mu wybaczyłem. ;)

John - Pomysł sojuszu z Tammy, Robertem i Zoe był w porządku, ale tylko pod warunkiem, że Paschal i Neleh do końca by im pomagali. Kathy w porę przejrzała na oczy i tej dwójce też próbowała je otworzyć, ale pewnie nic by w tej sprawie nie zdziałała, gdyby ludzie z tego sojuszu nie wykazali się tak ogromną arogancją w konkurencji z quizem na ścinanie lin, z której bardzo jasno wynikło, jaka będzie kolejność odpadania, jeśli nic się z tym nie zrobi. To był ogromny błąd, trzeba się było badziej maskować i może "pozwolić" wygrać wtedy immunited Neleh lub Paschalowi. A sam John zdecydowanie za bardzo wystąpił z szeregu jako przywódca sojuszu, wcale się z tym nie maskując. Gdyby jakimś cudem doszedł do finału, to i tak byłby postrzegany jako ten główny zły i szans nie miałby żadnych. No i trochę żałosne było, jak po odpadnięciu z programu się popłakał, a na finałowej Radzie Plemienia zachowywał się, jakby wykrycie i zneutralizowanie jego sojuszu przez ludzi naznaczonych przez niego do odstrzału było jakąś zdradą. :?

Zoe - Dziwna kobieta. Rozwaliło mnie to, jak po zadanym pytaniu o sojusz zastanawiała się przez 15 sekund zanim odpowiedziała, że żadnego nie ma. :D Nie przepadam za nią, choć może nie aż tak, jak niektórzy w tym temacie. ;) Najwyraźniej jako jedyna z sojuszu zorientowała się w porę o zmianie wiatrów, przez co razem z resztą głosowała na Johna, a później zaczęła robić wszystkim muszlowe bransoletki, ale nie mam pojęcia, na co ostatecznie liczyła. Dla wszystkich było jasne, że w tym sojuszu kiedyś była i na takie drobnostki nikt nie dał się nabrać, a jeszcze do zraziła do siebie na dobre Tammy i Roberta.

Tammy - Fajna zawodniczka, która jako jedyna z byłych członków sojuszu z godnością stawiła czoło sytuacji po odpadnięciu Johna. Nie zaczęła się nikomu żałośnie i nieudolnie podlizywać jak Zoe i nie odcięła się od reszty grupy jak Robert, ale wciąż miała ducha walki i próbowała jeszcze załatwić coś z Seanem i Vecepią. Szanse na powodzenie były niewielkie, ale przynajmniej z godnością próbowała. Bardzo podobało mi się, że wygarnęła w finale Vecepii i Neleh, żeby nie zgrywały takich świętoszek. :D

Robert - Podobało mi się, jak pozwolił Johnowi przejąć stery sojuszu, dzięki czemu sam nie był na pierwszym planie i mógł się potem tak długo uchować. Szkoda, że nie spiknął się z Kathy (że zaczął unosić się dumą i wybrzydzać na współpracę z Seanem), bo była ona wtedy coraz bardziej spanikowana i mógłby być dla niej jakimś punktem zaczepienia, a tym samym istotnym graczem aż do końca.

Sean - Spodziewałem się, że przez jego wybuchowy charakter i skłonności do wszczynania sprzeczek wyleci z programu niedługo po Robie, a tu niespodzianka. Zawiązanie antysojuszu doprowadziło go do TOP 5, choć tam był najpewniejszym kandydatem do odstrzału. Ciekawi mnie, czy Kathy też by na niego zagłosowała, gdyby nie zaczął się znowu awanturować na samej Radzie Plemienia. Ogólnie był całkiem sympatyczny i szczery, choć jego konfliktowa natura nie pozwoliła mi go polubić w 100%.

Paschal - Kolejny dziadek, który upatrzył sobie w programie kandydatkę na zastępczą córkę. Fajnie, że on i Neleh trzymali się razem i mogli sobie ufać, ale rozgłaszanie wszem i wobec, że "nigdy na siebie nawzajem nie zagłosujemy - ale to nie sojusz!" wyszło bardzo słabo i rozwiewało dla Kathy wszelkie wątpliwości, że w TOP 3 z nimi raczej niezbyt wiele zdziała. Bardzo nie podobało mi się, gdy zabrał Neleh na statek, gdy w tym samym dniu Vecepia miała urodziny. :( Uczestnicy powinni raczej starać się poprzez dzielenie nagrody kogoś sobie zjednać lub chociaż nikogo nie zrazić, a on tym samym zasmucił Vecepię, co zasmuciło też Seana, a Kathy coraz wyraźniej widziała, że to nie dla niej droga.

A w ogóle to Paschal miał jakieś dziwne jazdy z moralnością. Rozumiem, że jako sędzia z zawodu być może starał się grać na tyle moralnie jak to tylko możliwe, żeby nie został później osądzonym przez widzów jako nieuczciwy człowiek, niegodny swojego urzędu. No ale jak można mówić, że razem z Neleh, Kathy, Seanem i Vecepią wykoszą ludzi z sojuszu, żeby zostało TOP 5 ludzi, którzy "grają uczciwie"? Ukaranie sojuszu za zuchwałość i chęć wykoszenia ich to inna sprawa, ale nie wiem, po co do tego wplatać moralność - to tylko gra.

No i oprócz tego robił w tym programie kilka dziwnych rzeczy: jak choćby zainicjowanie wspólnej powtórki materiału o odpadniętych zawodnikach przed indywidualnym wyzwaniem o wejście do TOP 3 :shock: albo brak zmiany głosu z Kathy na Neleh, przez co odpadł. I w sumie dobrze, że tak się stało.

Kathy - Uwielbiam ją! Zdecydowanie moja ulubiona uczestniczka pierwszych czterech sezonów. To niewiarygodne, przez ile strategicznych zawirowań musiała przejść w drodze do tego TOP 3 i jak dryfowała w myślach od sojuszu do sojuszu, próbując znaleźć gdzieś swoje miejsce. Widać było, że trudno jej podejmować decyzje strategiczne i na każdym kroku zmaga się z milionem scenariuszy, które mogą się jeszcze wydarzyć. Ale dała sobie z tym wszystkim wspaniale radę i jednocześnie wciąż pozostała przy tym taką nieco niewinną, reagującą emocjonalnie mamuśką, która jednak siłą woli i wolą przetrwania może zdziałać (niemal) wszystko. Szkoda, że zabrakło jej w finale, bo wygrałaby to na bank, no ale TOP 3 i tak nie mogła sobie lepiej ułożyć.

Neleh - Na początku lubiłem ją i jej więź z Paschalem, ale z czasem coraz bardziej zaczęło mi przeszkadzać, że na dobrą sprawę stanowią oni jedność i że być może wykorzystała na swoją korzyść jego dziwny system moralny. Muszę przyznać, że pod koniec sezonu ten jej styl bycia niewiniątkiem zaczął mnie coraz bardziej irytować, a już szczyt tego osiągnęła na ostatniej Radzie Plemienia, gdy zaczęła świergotać wszystko w duchu "Oh my god! Nie wierzę, że tu jestem!" i, w przeciwieństwie do szczerze wypowiadającej się Vecepii, sprawiała wrażenie sztucznej. Ostatecznie cieszę się, że nie wygrała.

Vecepia - To, że nie była w tej grze aktywną intrygantką, wcale nie znaczy, że nie zasłużyła na zwycięstwo. Bo zasłużyła - co prawda zdecydowanie mniej niż Kathy, ale jednak (dużo bardziej, niż Neleh, Paschal czy Sean). Przede wszystkim jej sytuacja zmieniała się wielokrotnie i za każdym razem potrafiła się dostosować i się nie wychylać, ale gdy naprawdę trzeba było, potrafiła podjąć konieczne akcje:
-Przemieszanie plemion -> Vecepia siedzi cicho, żeby nie być pierwszą do odstrzału
-Merge -> Vecepia siedzi cicho, żeby nie być pierwszą do odstrzału
-Pojawia się szansa odmienienia gry i zniszczenia sojuszu -> Vecepia wraz z innymi ją wykorzystuje
-Kathy się waha z wyborem w TOP 5 -> Vecepia nie awanturuje się jak Sean i to on jest potencjalnym kandydatem do odpadnięcia
-Vecepia z immunitetem rozdaje karty w TOP 4 -> ładnie ustawia sobie TOP 3 zabierając ze sobą Kathy i to w taki sposób, że ta obiecuje wziąć ją do finału (Vecepia nic nie obiecywała)
-Vecepia i Neleh na palach -> Vecepia proponuje układ
Wszystkie te momenty wyszły jej bardzo ładnie, a przez to, że długo siedziała cicho, nie narobiła sobie w jury wrogów.
No i miała zeszycik z notatkami o ludziach. :D To najlepiej pokazuje, z jakim nastawieniem przyszła do tego programu.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Jack »

Fenistil pisze:
26 sie 2017, 23:13
Swoją drogą: zastanawia mnie, czy nie widziałem już w zamierzchłych czasach jakichś fragmentów tego sezonu w tv. Niby nic nie pamiętam, ale fakt uformowania plemienia z jednego dziadka i czterech kobiet gdzieś tam mi się przebija. ;)
Ten sezon dawno, dawno temu emitowany był na TVP2. Tego samego lata stacja ta emitowała również Survivor: Thailand. Może widziałeś jakieś pojedyncze odcinki. To mój pierwszy sezon i mimo tego, że było to 11 lat temu to pamiętam go jakbym oglądał to z miesiąc temu :)

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Fenistil »

Jack pisze:
27 sie 2017, 10:06
Fenistil pisze:
26 sie 2017, 23:13
Swoją drogą: zastanawia mnie, czy nie widziałem już w zamierzchłych czasach jakichś fragmentów tego sezonu w tv. Niby nic nie pamiętam, ale fakt uformowania plemienia z jednego dziadka i czterech kobiet gdzieś tam mi się przebija. ;)
Ten sezon dawno, dawno temu emitowany był na TVP2. Tego samego lata stacja ta emitowała również Survivor: Thailand. Może widziałeś jakieś pojedyncze odcinki. To mój pierwszy sezon i mimo tego, że było to 11 lat temu to pamiętam go jakbym oglądał to z miesiąc temu :)
Akurat Survivor: Thailand to pierwszy (i chyba jedyny) sezon, który w obejrzałem w całości w telewizji na TVP2 i w sporej mierze pamiętam go do dziś. Jeżeli to było tego samego lata, to całkiem prawdopodobne, że najpierw podłapałem jakieś pojedyncze odcinki z Marquesas, a potem wciągnąłem się i z determinacją obejrzałem już całe Thailand.

Awatar użytkownika
Eska
7th jury member
Posty: 667
Rejestracja: 06 paź 2010, 00:00
Winners at War: Yul
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Eska »

Fenistil, idziesz jak burza przez te sezony :)

Awatar użytkownika
Fenistil
1st jury member
Posty: 196
Rejestracja: 22 sie 2017, 21:27
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Fenistil »

Jak zacząłem komentować te sezony, to byłem w połowie trzeciego, więc robiłem to trochę wstecz i myślałem, że teraz trochę zwolnię. Ale chyba nie potrafię :D - sezon czwarty pochłonąłem w jakieś 2-3 dni.

Szczepan
Posty: 1
Rejestracja: 04 wrz 2017, 18:30
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Szczepan »

Sezon ciekawy i na swój sposób intrygujący, bardzo mi się podobał. Również pamiętam go z telewizji. Oglądałem kilka odcinków jeszcze jako dziecko (miałem wtedy 10-11 lat) na antenie TVP 2, dlatego mam do niego wielki sentyment. W ostatnie dni postanowiłem sobie go odświeżyć, z racji tego, że z telewizji dobrze zapamiętałem jedynie finałową czwórkę i oczywiście zwycięzcę. Odniosę się do całościowego przebiegu gry. :)
Początkowe pasmo nieszczęść plemienia Maraamu i odpadnięcie trzech pierwszych uczestników:
Peter - nie dał się dobrze poznać, ponieważ jego czas w programie był bardzo krótki, jedynie można mu zarzucić jawne rozmowy dotyczące wyeliminowania kogoś z plemienia.
Patricia - spoko babka, aczkolwiek jej wiek i otyłość mimo wszystko sprawiły, że nie pomagała drużynie w zwycięstwie konkursów o immunitet, lecz wręcz przeciwnie, stała się kolejnym celem Maraamu, zaraz po Peterze.
Hunter - dobry zawodnik, mógłby namieszać gdyby został trochę dłużej w grze, jednak plemię w miarę wcześnie zorientowało się, że to silny gracz i postanowiło go wyeliminować, aby ten nie stanowił dla nich większego zagrożenia.
Przemieszanie plemion i ponowna klęska plemienia Maraamu:
Sarah - fajna dziewczyna, trochę leniwa księżniczka blondi, nic dziwnego, że odpadła jako kolejna, skoro w plemieniu znalazły się Pascal i Neleh oraz Kathy, którzy wcześniej byli w Rotu. Nawet Gina wyczuła co się święci i głosowała na koleżankę ze swojego plemienia, więc Sarah pozostała bez żadnych szans. Bez większego zaskoczenia, gdyż głosy na Sara'h przejawiały się na radach plemienia od początku programu.
Pierwsza porażka plemienia Rotu:
Gabriel - jego odpadnięcie nie wywołało na mnie żadnego szoku, odebrałem go jako uczestnika bez większego wyrazu, nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych, raczej nie stanowił większego zagrożenia dla plemienia, nawet jeśli pozostał by w grze dłużej, aczkolwiek dobrze się stało, że został wyeliminowany jako pierwszy.
Kolejna porażka Maraamu:
Gina - jej odpadnięcie to jeszcze większa oczywista oczywistość niż odpadnięcie Sarah. Trzech byłych członków plemienia Rotu nie zagłosowałaby na siebie, mając do wyeliminowania ostatniego z członków Maraamu.
Połączenie plemion i walka o indywidualny immunitet:
Rob - dobrze, że odpadł zaraz po połączeniu. Fakt faktem, próbował namieszać, nawet określę go dobrym strategiem, ponieważ utrzymał się w grze dość długo. Nie twierdzę, że odpadł z niej za wcześnie, nie przepadałem za nim, mydlił oczy innym dookoła, chciał być tym najlepszym, niestety nie wyszło.
Sojusz John-Zoe-Tammy-Robert. Dość silny sojusz, ale rozpadł się jak domek z kart, ponieważ nie miał szans z sojuszami Neleh i Pascala oraz Seana i Vecepi, a także Kathy, która dryfowała pomiędzy nimi, jednocześnie podporządkowując się sprawdzonej taktyce eliminowania po członków sojuszu po kolei.
Sean - mocny zawodnik, od początku trzymający sztamę z Vecepią, odpadł, bo tak zadecydowała Kathy. Pascal z Neleh głosowali na niego licząc, że to on stanowi dla nich główne zagrożenie, tak samo Kathy - myśląc, że wybiera mniejsze zło, zagłosowała na niego, a nie na Neleh. Jak się potem okazało niekoniecznie słusznie.
Pascal - tatuś Neleh, fajnie, że się tak zgrali, aczkolwiek w pewnym momencie ich zbratanie się zaczęło robić się nieco drażniące i irytujące. Ofiara głosowania, w innym przypadku dotarł by do finałowej trójki, a może nawet i do samego finału.
Kathy - inteligentna, śmieszna babka, znająca się na grze. Myślę, że tak czy siak i tak odpadła by na tym etapie gry (no chyba, że zdobyłaby immunitet), ponieważ Neleh i Vecepia po "odpadnięciu ich męskich połówek" skumały się ze sobą podczas ostatniego zadania, wchodząc w układ, tym samym pozbawiając Kathy na wygraną.
Neleh - ładna, słodka dziewczyna, od początku do końca skumana z Pascalem, co zaowocowało bardzo dobrym wynikiem obu uczetników. Gdyby nie była związana tak blisko z Pascalem, odpadła by w finałowej czwórce. Nie jestem do końca przekonany co do jej miejsca w finale, chyba bardziej widziałbym w nim Kathy (bardziej na niego zasługiwała). Immunitet pozwolił jej na eliminację Kathy, choć będąc nieuczciwą mogłaby wywalić z gry Vecepię, na szczęście nie zrobiła jej takiego świństwa. Myślę, że nawet jeśli nie weszłaby w układ zaproponowany przez Vecepię, a wygrała by immunitet i tak zabrałaby ją ze sobą do finału, dlatego, że Kathy była dla niej zdecydowanie większym zagrożeniem w drodze po wygraną.
Vecepia - cieszę się z jej zwycięstwa i jestem zadowolony, choć widzę, że nie wszyscy są takiego samego zdania, a raczej jestem w zdecydowanej mniejszości osób, cieszących się z jej zwycięstwa. Jak się okazało, ona również była groźnym przeciwnikiem dla Neleh co Kathy, co przełożyło się na głosy sędziów, a w konsekwencji na jej wygraną. Przez dłuższą część gry nie skupiała na sobie większej uwagi zarówno innych uczestników jak i widzów, aczkolwiek pod jej koniec za jej sprawą zaczęło robić się nieco emocjonująco. Gdyby w najważniejszym dla niej momencie immunitet wygrała Kathy, a nie ona sama (wielka czwórka), mogłaby spokojnie pożegnać się z programem, zaraz po Seanie, gdyż Pascal z Neleh oraz Kathy zagłosowaliby przeciwko niej. Mało tego nie zrobiła również świństwa Kathy i nie wyeliminowała jej w momencie gdy miała na to niepowtarzalną okazję, tym samym głosując dwukrotnie na Neleh razem z Kathy, dlatego był tie-break, w którym w konsekwencji odpadł Pascal. Gdyby Kathy była w posiadaniu immunitetu w tym momencie, raczej nie postąpiłaby tak samo, wiedząc, że Pascal z Neleh zagłosują na Vecepię, aczkolwiek mogę się mylić. ;)

r&b
1st jury member
Posty: 167
Rejestracja: 03 kwie 2017, 19:29
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: r&b »

Mam sentyment do tego sezonu, bo był to mój pierwszy sezon ever (tak, było na TVP2 xD) . Nie wiem, czy gdyby nie ten fakt, to bym o nim pamiętał. Najbardziej lubiłem oczywiście Kathy, zdecydowanie była najciekawszą postacią sezonu xD. Z wygranej V się ucieszyłem, bo też ją od początku lubiłem, nawet jeśli była trochę w tle przez większość sezonu. Na pewno polubiłem ją bardziej niż Neleh. Poza nimi lubiłem Ginę z Hunterem, Seana, i może Tammy. Roba za słabo pamiętam, żeby się wypowiedzieć.

Awatar użytkownika
Kamel
5th jury member
Posty: 403
Rejestracja: 21 lut 2016, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Kamel »

Jak oglądałem dawnoooooo stare sezony to Markizy były chyba pierwszym z old school, który mi się podobał i mnie nie nudził. Pamiętam, że miałem trochę wtf jak się okazało, że Ve wygrała. I oczywiście kibicowałem Kathy, inaczej być nie mogło. Roba nie znosiłem, ale jak widać po jego przyszłych występach produkcja miała co do niego inne zdanie.
Obrazek
nie ma edycji nie ma podpisu

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Saw »

Mój pierwszy sezon Survivor jaki obejrzałem i to głównie dzięki niemu wkręciłem się w ten program. Obejrzałem go klika razy i pamiętam doskonale. Mam wielki sentyment do niego i często miło go wspominam. Fajne miejsce realizacji, a do tego trzeba przyznać że sporo było strategii. Było wiele osób nastawionych na grę, co cieszy. Ja od początku kibicowałem sojuszowi Johna, ale niestety po połączeniu pozostali uczestnicy zorientowali się co jest grane i konsekwentnie go rozbili. Bardzo ciekawie też było w F4, gdzie Kathy i Vecepia połączyły siły. W sezonie była też pamiętna sytuacja z Johnem i Kathy, gdzie ona sikała mu na rękę, bo on włożył ją w jakieś kolce. Nie rozumiałem bezradność plemienia Maraamu w zadaniach. Mieli całkiem mocnych facetów a mimo to dostawiali ostre lanie na początku programu. Co do uczestników to kliku strasznie mnie irytowało.

Peter - jedyne co z nim pamiętam to że rozmawiał otwarcie kogo wyeliminować. A tak to był za krótka aby coś więcej o nim powiedzieć.
Patricia- też się zgadzam z tym że ładnie się wybroniła na początku. Ale później zaczęła prawie wszystkich denerwować tym poganianiem do roboty. A jak wiadomo jej plemię należało do leniwych. W konkurencjach także się nie sprawdzała, więc była kandydatem do odpadnięcia.
Hunter - strasznie szkoda mi go było. Był najmocniejszym ogniwem w swoim plemieniu, ale pozostali zmówili się przeciwko niemu i tak szybko musiał odpaść. Myślę że gdyby został dłużej to sporo by namieszał.
Sarah- przykład osoby która wybrała się na wakacje a nie do gry. Dopóki był Rob to jakoś sobie jeszcze radziła. On ją chronił przed eliminacją ale też manipulował nią. Ale po przemieszaniu plemion nie istniała. Nie wiem na co ona liczyła, że byłe plemię Rotu wyeliminują pomocną w plemieniu Ginę zamiast niej. Zero jakiś rozmów i obrony przed radą. Nawet do Giny nie zagadała.
Gabriel - ten to też nic nie ogarniał. Cały czas miałem wrażenie że chciał się tylko bawić w szczęśliwą rodzinkę. Nawet pamiętam że pojechał na wyspę z misiem. Tak naprawdę nie wiedział czego chce i swoim niezdecydowaniem ściągnął na siebie eliminacje. Nie dziwie się że John postanowił go wyeliminować, bo bał się że może spiknąć się z byłymi Maraamu.
Gina - jedna z moich ulubionych osób w tej edycji. Przemieszanie plemion pozwoliło jej zostać trochę dłużej w grze, bo jak wiadomo była pierwsza do odstrzału wśród starego plemienia. Stworzyła dobrą relację z byłymi członkami Rotu. Szkoda tylko tej ostatniej porazki o immunitet przed połączeniem plemion. Gdyby nie to miałaby szansę dojść dużo dalej. A tak to byli Rotu nie ryzykowali przed połączeniem i wykluczyli osobę którą znają krócej.
Rob - strasznie pewny siebie i irytujący gość. Tak starał się namącić po połączeniu, że aż sam odpadł. Nie wiem po co chciał na siłę wymusić od członków sojuszu Johna, by przy pozostałych uczestnikach przyznali się że wspólnie chcą ich wyeliminować. Chciał grac pierwsze skrzypce i być panem wszystkiego ale słabo mu wyszło.
John - jeden z ulubionych i ciekawszych uczestników tej edycji. Stworzył dobry sojusz, który miał szansę zajść nawet do końca. Ale pogrążył go trochę Rob który wzbudził podejrzenia u byłych członków Rotu oraz konkurencja o immunitet gdzie sojusz ewidentnie rozdawał karty.
Zoe - przez większość sezonu była mi obojętna. Ale to jak zachowała się w stosunku do Roberta i Tammy było żałosne i całkowicie mnie do niej zniechęciło. Ja rozumiem że próbowała się jakos bronić ale mówienie że nie było żadnego sojuszu było po prostu śmieszne. Nie wiem na co liczyła, że tamci są tak tępi i uwierzą w jej słowa oraz przygarną ją do swojego sojuszu. Może myślała że robiąc błyskotki przekona ich do siebie. Ale najbardziej mnie wkurzyła tym że odcinając się od Tammy powiedziała jej prosto w oczy że nigdy jej nie lubiła itp. Jak dla mnie słabe zachowanie z jej strony.
Tammy - moja zdecydowana faworytka. Silna i pewna siebie dziewczyna. Podobało mi się jak wszystkich ograła w konkurencji polegającej na staniu na szczudłach, a przedtem miała niezły ubaw jak wszyscy w marny sposób ćwiczyli na plazy. Co do gry to miała dobrą pozycję do pewnego czasu dzięki sojuszowi z Johnem. Ale później się wszystko posypało. Szkoda że nie próbowała się jeszcze jakoś bronic przed swoją eliminacją. Nie rozumiem po co głosowała na Vecepię. To właśnie ją i Seana powinna starać się przeciągnąć na swoją stronę.
Robert - bardzo go lubiłem. W Sojuszu Johna był raczej bierną i niewychylającą się osobą dzięki czemu najdłużej utrzymał się z tego grona. Szkoda tylko że nie próbował spiknąć się z Kathy w F6.
Sean - facet z trudnym charakterem. Myślałem że odpadnie na samym początku, bo cały czas marudził i był chyba najbardziej leniwy ze wszystkich. Później jeszcze wszczynał kłótnie i sprzeczki. Ale pod koniec zarobił ode mnie małego plusa, bo wydawała się nawet spoko. Fajny był ten jego wypad z Pascalem do jakiegoś plemienia na jedzenie. Miał też fajną relację z Vecepią. Jednak ostatecznie mam mieszane uczucia co do niego.
Pascal - jak dla mnie jeden z głupszych uczestników. Miał tak naprawdę zerowe pojęcie o grze. Miał pretensje o sojusz Johna a tak naprawdę sam był w przeciwnym sojuszu, o którym mówił że jest złożony z uczciwych osób. Bez sensu. Do tego nie wiem po co otwarcie mówił ze nigdy nie zagłosuje na Neleh. Przez co wszyscy widzieli że to mocno trzymająca się siebie dwójka. Ucieszyło mnie jak za karę że nie zmienił swojego głosu na Neleh, wylosował czarny kamień i odpadł.
Kathy - nie rozumiem az takich zachwytów nad nią. Była spoko i nawet ja polubiłem. Ale czy grała az tak dobrze. Gdyby Rotu przegrało jedną z pierwszych konkurencji o immunitet to pewnie pierwsza by odpadła, bo na początku trzymała się z boku w plemieniu, co było niezbyt mądre z jej strony. Później była też trochę zagrożona podczas eliminacji Giny gdzie pozwoliła o wszystkim decydować Pascalowi i Neleh. Na plus oczywiście jej postawa po połączeniu, bo przekonała Neleh i Pascala że nie mozna ufać sojuszowi Johna. Później miała jednak sporo szczęścia że Vecepia, była ogarnięta i wiedziała że nie ma szans w F3 z pozostałą dwójką i zagłosowała wspólnie nią. Myślę że gdyby znalazła się w finale to by wygrała. Ja myślę że kluczowe mogło być dla niej zgadanie się z Robertem, bo później stanęła pomiędzy dwiema silnymi dwójkami i wybór był bardzo ciężki. Podobało mi się że cały czas myślała o grze i była bardzo zaangażowana.
Neleh - jak ja jej nie cierpiałem. Już od samego początku mnie drażniła, a później się to tylko pogłębiało. Uczestników też z czasem zaczęła denerwować. Nie wiem ale miała cos w sobie irytującego. Wkurzało mnie też jak na każdym kroku pokazywała że jest blisko z Pascalem.
Vecepia - cieszę się że to ona wygrała. Wiele osób twierdzi że niezasłużenie, bo za wiele nie robiła strategicznie. Ale ja myslę że własnie taka była jej taktyka, by się nie wychylać. Jak widać opłaciła się zarówno po przemieszaniu jak i po połączeniu. Tam gdzie pozostali prowadzili ostrą grę i dyskusje ona siedziała cicho i czekała na dobry moment, by wyjść z cienia. Nawet gdyby po Merge'u stare plemię Rotu znów się połączyło, to na pierwszy ogień poszliby Rob i Sean, a ona by miała trochę czasu by się wmieszać w grupę. Przez cały program nie narobiła sobie wrogów dzięki czemu też wygrała finałową radę plemienia.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Jack »

Saw pisze:
18 wrz 2017, 18:09
Gabriel - ten to też nic nie ogarniał. Cały czas miałem wrażenie że chciał się tylko bawić w szczęśliwą rodzinkę. Nawet pamiętam że pojechał na wyspę z misiem. Tak naprawdę nie wiedział czego chce i swoim niezdecydowaniem ściągnął na siebie eliminacje. Nie dziwie się że John postanowił go wyeliminować, bo bał się że może spiknąć się z byłymi Maraamu.
Ten miś to chyba symbol tego sezonu :D Nadal (po 11 latach) pamiętam Gabe'a z misiem.
Kolejne wydarzenie, którego chyba nigdy nie zapomnę to Neleh proponująca współplemieńcom miętówki :D

Awatar użytkownika
XanderDE
5th jury member
Posty: 441
Rejestracja: 09 mar 2015, 00:00
Winners at War: Michele
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: XanderDE »

Jack pisze:
18 wrz 2017, 19:57
Kolejne wydarzenie, którego chyba nigdy nie zapomnę to Neleh proponująca współplemieńcom miętówki :D

Saw
8th jury member
Posty: 760
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Saw »

No właśnie zapomniałem o akcji z miętówką. Dzięki za przypomnienie :D
Pamiętałem że czymś zraziła do siebie współplemieńców tylko nie pamiętałem dokładnie czym. Widać zniesmaczenie po minach uczestników i wcale się nie dziwię :D

Awatar użytkownika
Davos
6th jury member
Posty: 582
Rejestracja: 16 lut 2019, 01:44
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: Davos »

Markizy obejrzałem po raz pierwszy jeszcze w czasach, gdy leciało to na TVP2. Teraz po wielu latach odświeżyłem sobie ten sezon. Pamiętałem z niego zwyciężczynię, sojusz czworga, który został przełamany i szybkie odpadnięcie Huntera. Czyli pamiętałem dość sporo. Mimo tego, po ponownym obejrzeniu po tych kilkunastu latach, sezon mnie kilka razy zaskoczył. Czasem na minus, ale chyba więcej razy na plus.
Markizy to pierwszy sezon, w którym uczestnicy na starcie nie dostali żadnych zapasów i musieli je zdobyć sami. Aczkolwiek trzeba przyznać, że twórcy im tego specjalnie nie utrudnili, wybierając na lokalizację obozów akurat plaże, gdzie jedzenia było sporo - owoce, ryby, jakieś małże czy inne mule, a nawet świnie i kurczaki :) Swoją drogą jak to się stało, że żaden z uczestników nie złapał nie tylko świni, ale nawet kury, które podchodziły pod sam obóz? Mike z drugiego sezonu na pewno by wszystko wyłapał i wybił :D
Kolejna nowość to możliwość przekazania komuś swojego immunitetu, choć żaden z uczestników z tego nie skorzystał.
No i w końcu nowe rozwiązanie w przypadku remisu podczas głosowania - zamiast uwzględniania głosów z poprzednich rady czy rozwiązywaniu quizu, tutaj zdecydowano się na losowanie kamyków - rozwiązanie moim zdaniem fatalne, ale o tym dalej.

A co do poszczególnych graczy:

Peter - dosyć nietypowy typ. Przez 2 dni zachowywał się normalnie i niczym nie naraził się grupie, ale potem ten pomysł ze wspólnym, otwartym przedyskutowaniem, kto ma odpaść na radzie... Serio? :D Kto wpada na podobny pomysł? Przecież to czyste samobójstwo :D Po 2 dniach, kiedy jeszcze nikt nikogo nie zna i można odpaść tylko dlatego, że narazi się czymś grupie, trzeba zachować szczególną ostrożność, a o strategii rozmawiać tylko po cichu i tylko z wybranymi osobami, inaczej ludzie wezmą cię za kombinatora i odpadasz. Cała sytuacja była o tyle kuriozalna, że plemię brało pod uwagę eliminację Sarah lub Patricii, o Peterze nikt nie wspominał. No ale kiedy zaproponował, żeby wspólnie ustalić, kto ma odpaść, naraził się na strzał, ludzie się przestraszyli i go wyeliminowali.
Swoją drogą rozbawiło mnie trochę wyznanie Sarah, że się boi Petera, bo ten się uśmiecha w jakiś dziwny sposób... I faktycznie, jak się przypatrzeć, to ten jego uśmiech faktycznie jest taki trochę... no creepy :D Aczkolwiek na Reunion było widać, że to jest spoko gość więc trochę szkoda, że popełnił taki głupi błąd i tak szybko odpadł, bo może by potem jeszcze coś pograł strategicznie.

Patricia - czyli Mamuśka :) Najstarsza osoba w plemieniu, do tego lekko przy kości więc teoretycznie była od początku zagrożona, ale w pierwszym odcinku się jeszcze wybroniła. Natomiast w następnym zaczęła postępować dosyć bezmyślnie, starając się zaganiać wszystkich do roboty i przy okazji ich opieprzając, a że trafiło jej się plemię obiboków to skończyło się jak się musiało skończyć, czyli jej eliminacją.
Ale tak na marginesie, zawsze zastanawia mnie, czemu niektórzy od początku próbują innym rozkazywać i ich ustawiać po kątach. Przecież w tym programie takie zachowanie to czyste samobójstwo, ludzie od razu się do takiej osoby zniechęcają i ją szybko eliminują...

Hunter - jeden z moich ulubionych uczestników w tym sezonie i pamiętam, jak byłem wkurzony wiele lat temu, gdy po raz pierwszy obejrzałem ten sezon i odcinek, w którym Hunter odpadł :) Aczkolwiek trzeba przyznać, że sam był sobie trochę winien. Był silny, pracowity i świetnie sobie radził, jeśli chodzi o przetrwanie w dzikiej naturze, ale powinien też się zorientować, że skoro większość plemienia chce leżeć całymi dniami i nie ma ochoty, by ktokolwiek im rozkazywał to wybijanie się na lidera może takich ludzi wkurzać. A Hunter od razu trzymał z Giną, z którą tworzył fajny duet i zgadzał się też z Patricią, która była pracowita, no ale po jej odpadnięciu powinien trochę przystopować z tym swoim liderowaniem. Z drugiej strony Hunter miał pecha, że trafił akurat do tego plemienia, bo w drugim wszyscy pracowali więc tam na pewno by się z ludźmi dogadał. Szkoda, że nie dotrwał do mergu albo chociaż do twistu, bo mógł dojść dużo dalej... Ale fajnie po swoim odejściu skwitował swoje plemię, mówiąc, że wszyscy oprócz Giny to lenie, które nie przetrwają w dziczy nawet jednego dnia i że jak będą umierać z pragnienia to on do nich wyśle Czerwony Krzyż :D Takich kilka cierpkich słów na pożegnanie :D
I jeszcze jedna rzecz na koniec - czy tylko mi on przypominał Sylvestra Stallone? :)

Sarah - nie lubiłem jej i denerwowała mnie od samego początku, bo nie pokazała w tym programie dosłownie niczego (może oprócz dużych cycków :P). Strategicznie zero, była pionkiem Roba, który trzymał ją tylko jako numer do uzyskania przewagi liczebnej. Po twiście nie zrobiła niczego, by się ratować, nie próbowała w ogóle zbliżyć się do Paschala, Neleh i Kathy, żeby obrócić ich przeciw Ginie. Osobowościowo też słabo, leżała tylko całymi dniami na plaży (świetnie ją podsumował Sean, że do obozu przybyła jak Kleopatra), a jak wybrała się z pozostałymi nad wodospad i chciała wrócić sama do obozu to nie potrafiła znaleźć drogi :D
Cieszyłem się bardzo, że Sarah odpadła zaraz po twiście.

Gabriel - duże rozczarowanie dla mnie, bo na początku wydawało mi się, że będzie coś próbował grać, ale szybko okazało się, że on nie jest w ogóle zainteresowany grą, a jedynie chce przeżyć fajną przygodę :D Serio? Nie pomyliły mu się czasem programy? :P Przecież musiał wiedzieć, na co się pisze, zgłaszając się do Survivor… Ładnie zresztą John go podsumował, że Gabrielowi chyba pomyliły się czasy i myśli, że żyje w komunie hipisów w latach siedemdziesiątych :D Szkoda, bo Gabriel miał dobre relacje ze wszystkimi i gdyby przynajmniej odrobinę skupił się na tym, żeby zajść jak najdalej to miał bardzo szerokie pole manewru... Mógł dołączyć do sojuszu Johna, Tammy, Zoe i Generała i mieć spokojne Top5. Mógł odmówić i przyjąć propozycję Roba, żeby być w sojuszu z nim i z Seanem i Vecepią (ryzykowne, bo wtedy w głosowaniu byłoby 4 vs 4, no ale taką możliwość Gabriel miał), wreszcie jak nie chciał wchodzić w żadne sojusze to mógł po prostu powiedzieć Johnowi: "Ok, jestem lojalny wobec plemienia, w którym jestem od początku więc zagłosuję na Roba", wtedy sojusz czworga też by zagłosował na Roba, Gabriel by dotrwał do mergu i mógłby się potem skumać z Kathy, Paschalem i Neleh, z którymi też miał świetne relacje. Naprawdę, gość miał tak szeroki wachlarz możliwości, a tak koncertowo to spieprzył... Nic dziwnego, że po tym, jak odmówił Johnowi wspólnego głosowania, zaczął być przez tego drugiego postrzegany jako nieobliczalny i w konsekwencji John w pierwszej kolejności postanowił się pozbyć właśnie jego. A cała sytuacja była o tyle kuriozalna, że Gabriel i tak oddał głos na Roba. Wystarczyło, że powiedziałby o tym wcześniej Johnowi i nie musiałby odpaść... No ale gość był po prostu naiwny i też dziecinny. Zresztą to, że wziął na wyspę pluszowego misia, mówi samo za siebie :D

Gina - kolejna z bardzo lubianych przeze mnie osób i chyba też najbardziej pechowa w całym sezonie. Była pracowita, a trafiła do plemienia, w którym szybko skumały się osoby nie lubiące się przepracowywać i zyskały większość więc Gina mogła już tylko czekać, aż ją wyeliminują, bo po odpadnięciu Huntera była następna do odstrzału. Twist przyszedł w najodpowiedniejszym dla niej momencie i z jednej strony wybawił ją od Roba, Seana i Ve, ale z drugiej - znów miała pecha, bo chociaż trafili jej się fajni ludzie, czyli Paschal, Neleh i Kathy, z którymi szybko złapała wspólny język to jednak cała trójka była ze sobą związana i Gina, żeby dotrwać do mergu, musiała liczyć, że wygrają co najmniej dwa konkursy o immunitet. Niestety wygrali tylko jeden. Ale Gina zrobiła, co mogła. Podobało mi się, że obróciła trójkę z drugiego plemienia przeciwko Sarah i dzięki temu Sarah wyleciała pierwsza. A Gina niestety musiała odpaść tuż przed mergem, bo trójki z Rotu nie była w stanie rozbić. Ale wielkie brawa dla niej za walkę. Trudno było w jej sytuacji zrobić coś więcej. Jeszcze plus dla niej za to, że opowiedziała ze szczegółami nowym członkom plemienia o grze Roba, Seana i Ve, dzięki czemu Kathy nie dała się zmanipulować Robowi bo wiedziała, z kim ma do czynienia.

Rob - gość, o którym można by dużo napisać. Zaznaczam, że nie widziałem jeszcze innych sezonów z jego udziałem więc oceniam go na razie tylko na podstawie sezonu 4.
Przyznam, że nie lubiłem go i miałem cały czas nadzieję, że szybko odpadnie więc bardzo się ucieszyłem, gdy po mergu plemię go wyrzuciło. Nie podobała mi się ta jego arogancja i obgadywanie do kamer każdego po kolei, do tego jeszcze te teksty o Ojcu Chrzestnym... Jako osobowość kompletnie mi nie podpasował. Co do strategii - nie da się zaprzeczyć, że gość był niezłym manipulatorem i cynikiem, ale od samego początku myślał o grze więc za to plus. Świetnie też urobił sobie Sarah i szybko ja zmanipulował, by robiła co chciała. Podpuścił też Seana i Ve przeciwko Patricii i Hunterowi, dzięki czemu zyskał przewagę liczebną i mocną pozycję... ale do czasu, bo po twiście znalazł się w mniejszości i grunt posypał mu się pod nogami. A wtedy zaczął popełniać błędy. Niby próbował się ugadywać z Kathy, ale jednocześnie doprowadził do konfrontacji i otwartej kłótni, a wtedy stał się pierwszy do odstrzału. Dlatego ja nie oceniam go jako dobrego gracza, bo co z tego, że cały czas myśli się o strategii, jeśli zaniedbuje się social game, który w tej grze jest równie ważny. A ciężko jest zdobyć milion, kiedy jest się skłóconym z ludźmi, bo nawet jeśli jakimś cudem dotrwa się do finału, to i tak się w tym finale nie wygra. Gdyby Rob po mergu siedział cicho tak jak Ve to oceniałbym go lepiej, bo wtedy prawdopodobnie poleciałby Sean, który był postrzegany jako osoba konfliktowa. A Rob przy odrobinie szczęścia mógłby się skumać z Kathy, Paschalem, Neleh i oczywiście z Ve i wyeliminować sojusz Johna, gdyby sprawy się potoczyły tak, jak potoczyły się z Seanem.
Podsumowując - o ile Rob może robić wrażenie jako ktoś, kto próbuje rozgrywać innych, o tyle jego social game go w tym sezonie udupiła i nie pozwoliła mu zajść tak wysoko, jak mógłby zajść.

John - kolejny ciekawy uczestnik tego sezonu. Od początku myślał o grze, a potem sformował czteroosobowy sojusz i za to dla niego duży plus. Gdyby nie głupota (czy też naiwność) Gabriela to mógł wyrzucić Roba już przed mergem. John był liderem swojego sojuszu i mógł zajść naprawdę daleko, ale zgubiła go przesadna pewność siebie. Ten konkurs, w którym jego sojusz dosyć ostentacyjnie pokazał innym, w jakiej kolejności będzie ich eliminować, nie był zbyt mądrym ruchem ;) Można było pozwolić to wygrać komuś spoza sojuszu i nie odsłaniać kart ;) A tak zostali zdemaskowani, reszta zjednoczyła się przeciwko nim i było już po ptokach. Trochę mnie też mimo wszystko dziwi, że John i spółka głosowali na Gabriela przed Robem, bo nawet jeśli już wiedzieli, że on nie chce być w ich sojuszu to przecież też mogli się domyślać, że przeciw nim też nie będzie. Ja bym na miejscu Johna spróbował podpytać Gabriela, na kogo ten chce oddać głos. Nie jako lider sojuszu, ale tak zwyczajnie, jako kumpel z pierwotnego plemienia. Może by mu się udało wyciągnąć tę informację.
Dziwię się też trochę, że po twiście Rotu nie próbowało przegrywać celowo konkursów o immunitet. Przecież mieli wymarzoną sytuację, przewagę w swoim plemieniu 5:3 i w drugim 3:2. Gdyby przegrali 3 razy to mogliby pozbyć się Roba, Seana i Ve i przystąpić do mergu z trójką byłych Rotu, z którymi John i spółka mieli dobre relację więc łatwiej chyba byłoby im potem ich wycinać, bo mogliby oficjalnie udawać, że nadal są rodziną i nie mieliby w plemieniu takich jawnych wrogów jak np. Rob, który próbował obrócić byłych Rotu przeciw sojuszowi Johna. A jeśli nie chcieli przegrywać wszystkich trzech, to mogli odpuścić chociaż ostatni konkurs, wtedy pozbyliby się przynajmniej Roba. Naprawdę się dziwię, że nie poszli tą drogą.
Jeszcze a propos Johna - zabawna była scena, w której się skaleczył i Kathy sikała mu na rękę :D Dziwny za to był jego płacz po odpadnięciu, ale ok - tu pewnie były silne emocje. Za to trochę wnerwiły mnie te jego pretensje do Neleh na finałowej radzie - nie, żebym był jakoś mocno fanem Neleh, ale akurat pretensje Johna, że Neleh nie pomogła mu wyeliminować pozostałych i nie zadowoliła się miejscem w składzie sędziowskim, a potem go nie przeprosiła, że na niego głosowała - no to było akurat słabe. Przecież to jest kurna gra i każdy chce wygrać milion więc czego on się spodziewał... Został ograny i to tylko jego wina więc pretensje powinien mieć do siebie.

Zoe - jedna z bardziej przeze mnie nielubianych osób w tym sezonie. Strategicznie dużo nie pokazała, ot przyjęła propozycję Johna, żeby wejść do sojuszu, a potem po prostu w nim była. Osobowościowo za to masakra, najpierw umówiła się z Kathy, że na nią nie zagłosuje, potem jak Rob ją o to zapytał przy Kathy to nie powiedziała prawdy, ale też tak nieudolnie zaprzeczała, że było widać, że kłamie :) Ale to pół biedy, gorsze było to, jak po odpadnięciu Johna powiedziała wprost Tammy, że nigdy jej nie lubiła i nie była z nią w sojuszu. No szczęka mi wtedy opadła. Fałszywe babsko. Do tego jeszcze próbowała przekonać pozostałych, że wcale nie była w sojuszu i zrobiła im jakieś bransoletki z kwiatów :D No śmiech na sali. Cieszyłem się, gdy odpadła. Nie wiem tylko, czemu głosowała z innymi na Johna, może i wyczuła, że inni ich zdemaskowali i chcą rozbić sojusz, ale jak widać, ten głos jej i tak w niczym nie pomógł, a Zoe tylko była postrzegana przez wszystkich jako dwulicowa.

Tammy - waleczna i twarda babka. Weszła do sojuszu Johna, ale nie była tylko biernym numberem. Fajnie się zawzięła na konkurencję ze szczudłami, dzięki czemu wygrała immunitet, gdy była zagrożona i dzięki temu przetrwała 3 dni dłużej. Miała fajną relację z Generałem. No i też zaprezentowała ciekawą mowę na finałowej radzie :) Ostrą, ale jednak prawdziwą, bo słusznie wytknęła Neleh i Vecepię hipokryzję, bo całe to gadanie o Bogu i uczciwej grze jakoś nie wpływało na to, że one również okłamywały innych i cały czas grały. Aczkolwiek Tammy niesłusznie przyczepiła się Neleh o to, że tamta nie chciała być jedynie sędzią. O tym już zresztą pisałem przy okazji Johna. Mam wrażenie, że sojusz czworga nie potrafił przyjąć na klatę, że został ograny i miał potem do innych o to pretensje. No sorry, takie są reguły gry, trzeba było nie pokazywać arogancji na konkursie o immunitet to może wy siedzielibyście na miejscach finalistów.

Robert - czyli Generał. Z całego sojuszu czworga, jego lubiłem najbardziej. Fajny i prostolinijny gość, który mówi co myśli. Wszedł w sojusz Johna, ale fajnie też kombinował, że odda mu liderowanie i sam będzie w cieniu, żeby nie wystawić się na strzał. Gdyby ten sojusz dotrwał do końca to myślę, że Generał miał duże szanse wygrać zarówno z Johnem, jak i Zoe czy Tammy bo miał z nich wszystkich najlepszy social game. Trochę tylko niepotrzebnie się wyalienował po odpadnięciu Johna, ale potem odzyskał rezon i miał dobry pomysł z upolowaniem świni, żeby zyskać sympatię pozostałych ;) No i wygrał też jeden konkurs o immunitet. Ale ostatecznie i tak nie uniknął eliminacji. Szkoda, że nie próbował jeszcze trochę pokombinować, gdy w grze było już tylko 6 osób. Ja bym na jego miejscu próbował przede wszystkim pozyskać Kathy, mówiąc jej, że Paschal i Neleh są nierozłączni, tak jak Sean i Ve więc on z Kathy może stworzyć podobny duet, żeby to zrównoważyć. No i wtedy jeszcze przy pomocy Kathy spróbować pozyskać Seana i Ve do sojuszu przeciw Neleh i Paschalowi. Nie wiadomo, czy ten plan by się powiódł, no ale spróbować nie zaszkodziło.

Sean - trochę mam problem z jego oceną, bo z jednej strony go lubiłem, ale z drugiej mnie czasem denerwował :P Wkurzało mnie, że na początku tylko leżał całymi dniami i dużo gadał (choć miał czasem fajne komentarze np. porównanie Sarah do Kleopatry) i że skumał się z Robem. Do tego był hałaśliwy i kłótliwy. Myślałem, że po twiście szybko poleci, ale jednak udało mu się wybronić i był jednym z tych, którzy odwrócili losy gry na swoją korzyść i dzięki temu dotrwał do Top5. Z drugiej strony - ta jego prostolinijność i szczerość gościa, który dorastał w trudnym Harlemie sprawiała, że czuło się do niego sympatię. Fajny był też jego wspólny wypad z Paschalem, z którym na początku nie miał zbyt dobrych relacji, ale potem Paschal się do niego przekonał. Co prawda potem na radzie plemienia mieli lekką spinę, ale na reunion Paschal miał dla niego dużo ciepłych słów więc widać było, że tych dwóch się jednak dogadało :) No, ale jednak tą radę plemienia Sean skopał, bo gdyby nie jego awantura to może Kathy byłaby po jego stronie, a tak ją do siebie zraził i ostatecznie odpadł. Ale mimo wszystko wrażenie końcowe zostawił pozytywne.
Zabawne też było, jak nie dawał sobie rady w jeździe konno i musiał mu pomagać któryś z tubylców, a Sean siedząc na siodle cały czas powtarzał tylko "moje jaja, auć, moje jaja" :D

Paschal - niektórzy zarzucają mu hipokryzję, mówiąc, że niby nie chciał oszukiwać, a i tak to robił, biorąc udział w grze. Cóż, ja się z tym nie zgadzam. Na mnie Paschal wywarł bardzo pozytywne wrażenie. I nie uważam, żeby był hipokrytą. Nie był to typ gracza i kombinatora i widać było, że zdobycie miliona dolarów nie jest jego priorytetem. Przypominał mi zresztą pod tym względem Rodgera z sezonu 2, zresztą jego relacja z Neleh była podobna do relacji Rodgera z Elisabeth. Tyle, że Paschal zaszedł dalej, a mógł zajść do samego końca, gdyby nie pech i durne zasady, ale o tym za chwilę. Odnośnie strategii - Paschal mówił, że nie chce być w sojuszu i moim zdaniem dotrzymał słowa bo to, że głosował wspólnie z Kathy, Neleh, Seanem i Ve było tylko obroną przed tym, żeby samemu nie zostać wyeliminowanym. Ta piątka nie umawiała się wcześniej, że będzie wycinać wszystkich spoza sojuszu, po prostu w ostatniej chwili zorientowali się, że w plemieniu jest mocny czteroosobowy sojusz i jedyną szansą na ratunek jest zjednoczenie się przeciwko nim. Zresztą Paschal do końca miał opory i jako ostatni się na to zgodził więc naprawdę ciężko mi widzieć w nim jakiegoś wyrachowanego gracza czy kłamcy. Kiedy już zostało 5 osób to Paschal głosował zgodnie z sumieniem, czyli najpierw na Seana, a potem na Kathy, bo na Neleh obiecał nie głosować, a Ve miała immunitet. Moim zdaniem jedynie popełnił błąd, mówiąc że obiecali sobie z Neleh, że nie będą na siebie głosować, ale to też nie świadczy o jego nieuczciwości, a wręcz przeciwnie, bo był szczery, skoro to powiedział publicznie. Ale i tak wszyscy wiedzieli, że ta dwójka jest nierozłączna.
A odpadnięcie Paschala to naprawdę było kuriozum... Losowanie kulek? Serio? Ok, ja rozumiem, że jak mamy remis, którego nie da się rozstrzygnąć, a nie chce się powielać starych schematów z poprzednich sezonów to można wprowadzić losowanie i wyeliminować tego gracza, którego wskaże los. Spoko. Ale takie losowanie powinno obejmować TYLKO graczy, na których oddano głosy! Był remis pomiędzy Kathy i Neleh więc tylko one powinny losować kulki. A nie jeszcze Pascal... który oczywiście musiał trafić na pechową kulkę :D No serio... Był remis między Neleh i Kathy więc odpada Pascal, który przez cały sezon nie dostał ANI JEDNEGO głosu. Sprawiedliwe jak cholera :/ Z czegoś takiego nawet najlepszy gracz, który był genialnym strategiem i miał świetną social game, by się nie wybronił... Dlatego to losowanie kulek moim zdaniem jest największym idiotyzmem, jaki do tej pory zobaczyłem w Survivor. Aczkolwiek obawiam się, że w kolejnych sezonach takich "niespodzianek" będzie coraz więcej...
Kończąc wątek Paschala - podobała mi się jego przemowa na finałowej radzie plemienia. Nie było tam agresji, pretensji, wrednych uwag, tylko zamiast tego dużo ciepłych słów, zarówno dla Neleh, jak i dla Vecepii. Dlatego uważam, że Paschal pokazał klasę.
No i zaimponował mi jeszcze wygraniem konkursu, w którym nagrodą był pobyt na statku. Niby starszy dziadek, a pobił w ciężkich i fizycznych zawodach młodych graczy. Szacun :)

Kathy - kolejna z osób, które bardzo polubiłem. I według mnie to ona powinna wygrać ten sezon. Na początku wprawdzie zaczęła dosyć średnio, bo trochę się izolowała od plemienia, ale im dalej w las, tym bardziej się wkręcała i świetnie radziła sobie nie tylko pod względem fizycznym, gdy zaadaptowała się do warunków panujących na wyspie, ale też fajnie kombinowała ze strategią i rozważała różne warianty, które najbardziej jej się będą opłacać. Nie dała się zmanipulować Robowi, ale jednocześnie też to ona przekonała Neleh, że ona i Paschal muszą zagłosować wspólnie z nią, Seanem i Ve, bo inaczej sojusz Johna wszystkich wytnie. Dobrze też kombinowała, gdy już powoli zbliżał się finał i musiała decydować, czy trzymać z Seanem i Ve, czy też z Paschalem i Neleh, wiedząc jednocześnie, że w obydwu wariantach będzie musiała skumać się z dwójką, która ze sobą trzyma, a ona będzie na straconej pozycji. Fajnie tę jej rozkminę było widać podczas rozmowy z jej synem, który swoją drogą jej ani trochę nie pomógł :D Dobry ruch zrobiła, gdy po wyeliminowaniu Seana zgadała się z Vecepią, żeby zrównoważyć dwójkę Neleh-Paschal. I gdy zgadała się z nią, żeby razem iść do finału. Niestety Vecepia ją zdradziła i Kathy odpadła na ostatniej prostej... Szkoda, bo gdy dotarła do finału to moim zdaniem miałaby naprawdę duże szanse na wygraną, bez względu na to, czy znalazłaby się tam z Neleh czy z Vecepią.
Żałuję tylko, że Kathy nie próbowała zgadać się z Generałem, gdy została już tylko szóstka osób. Generał i tak nie stanowił już żadnego zagrożenia, bo jego sojusz wypadł z gry, za to mogliby sobie z Kathy wspólnie wzajemnie pomóc - pod warunkiem, że udałoby się im pozyskać Seana i Ve. Ale kto wie, czy by im się nie udało, Sean był wtedy wkurzony na Neleh, a wszyscy też wiedzieli, że trzeba rozdzielić Neleh i Paschala, bo ci dwoje na siebie nie zagłosuje. A gdyby ta czwórka wyeliminowała Neleh i Paschala to Kathy w duecie z Generałem mogłaby walczyć o wejście do finału i kto wie, czy by im się nie udało.

Neleh - przez większość sezonu była mi obojętna, potem doceniłem to, że zaczęła grać i przekonała Paschala do zagłosowania przeciwko sojuszowi Johna, ale potem zaczęła mnie trochę irytować tą swoją "słodkością". Miała fajną relację z Paschalem i to jej można uznać za plus, bo zyskała kogoś, kto na pewno na nią nie zagłosuje... Ale z drugiej strony obydwoje za mocno się z tym obnosili, przez co dla innych było jasne, że niebezpiecznie będzie znaleźć się z nimi w Top3. Czy Neleh zasługiwała na zwycięstwo w całej grze? Raczej nie. Ja bym zresztą wolał zobaczyć zamiast niej w finale Kathy lub Pascala.
Trochę żenująca była też sprawa z miętówką :D Ok, rozumiem że zabroniono jej i Paschalowi przemycać jedzenia do obozu, ale w takim razie powinni o tym wprost powiedzieć pozostałym zaraz po powrocie do obozu. I siedzieć cicho, a nie opowiadać, jakie to świetne jedzenie serwowali, a na koniec jeszcze proponować współplemieńcom cukierka wyjętego prosto z gęby :D Tutaj Neleh zachowała się bardzo głupio ;)

Vecepia - powiem wprost: nie jest to moja wymarzona zwyciężczyni, bo wolałbym, żeby zamiast niej wygrała Kathy. Ale Kathy w finale nie było, za to Ve tam się znalazła i muszę jej oddać, że zrobiła dużo, by tak się stało. Dlatego doceniam jej grę. Nie grała pierwszych skrzypiec i raczej trzymała się w cieniu, ale robiła to bardzo mądrze, zwłaszcza po twiście i mergu, gdy nie wychylała się, żeby nie wkurzyć ludzi, którzy byli w większości. Potem była w pięcioosobowym "kontrsojuszu", na końcu zgadała się z Kathy, żeby iść razem do finału, a na samym końcu ją zdradziła, co dało jej finał. Moralnie nie było to zbyt ładne, za to okazało się skuteczne więc ta propozycja złożona Neleh okazała się dla niej dobrym strategicznie ruchem. Trzeba też docenić, że miała zeszyt, w którym zapisywała wszystkie ważne informacje na temat innych graczy, dzięki czemu wygrała immunitet w TOP4. No i wreszcie na finałowej radzie plemienia zaprezentowała się lepiej niż Neleh bo nie udawała, że jest niewinną istotką, tylko wprost przyznawała, że prowadziła grę i czasem musiała kłamać i oszukiwać, żeby dojść dalej.
Trochę tylko denerwowało mnie to jej ciągłe epatowanie religijnością i powoływanie się na Boga. To, co robiła w grze, nie zawsze było moralnie dobre więc mogła tą wiarą tak mocno nie epatować, bo wyszła na hipokrytkę :P


Podsumowując - sezon całkiem fajny i mimo, że czasem niektóre rzeczy mnie w nim denerwowały (jak głupie ruchy niektórych graczy czy losowanie kamyków) to nie zabrakło też zwrotów akcji, a i obsada była spoko. No i świetny był też moment na reunion, gdy wszyscy uczestnicy mieli zjeść "coś obrzydliwego", zawiązano im na oczy opaski i okazało się, że zjedli jedynie jakiegoś gumowego cukierka w kształcie robaka, a w nagrodę za odwagę każdy dostał nowy samochód - ten wybuch radości, który potem nastąpił, był genialny :D Fajnie, że twórcy zrobili im taką niespodziankę i nawet uczestnicy, którzy odpadli na początku, dostali taką fajną nagrodę :)
Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Survivor Marquesas (Sezon 4)

Post autor: ciriefan »

Brat Vecepii został postrzelony podczas strzelaniny w Portland.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 1 - 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości