S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Awatar użytkownika
Meciek
sole survivor
Posty: 1204
Rejestracja: 09 lut 2012, 00:00
Lokalizacja: Polska
Winners at War: Sophie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Meciek »

DATA PREMIERY: 19 grudnia
Obrazek

Awatar użytkownika
Maw
sole survivor
Posty: 1283
Rejestracja: 28 mar 2017, 23:30
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Maw »

Mimo że rezultat finałowej rady mi się niezbyt podobał (chociaż nie mogę powiedzieć, że rozczarował, bo spodziewałem się tego) to finał był moim zdaniem jednym z lepszych od lat. Nie wypowiem się o reunion, bo nie oglądałem, chyba nawet nie ma sensu patrząc na to jakie one były przez kilka ostatnich lat.

Nick - moim zdaniem jest on bardzo przeciętnym zwycięzcą, ale nie najgorszym. W sumie fuksem wygrał te trzy ostatnie immunitety, bo za każdym razem Kara była bardzo blisko. Najgorzej radził sobie na początku. Gdyby nie medevac Pata to on odpadłby jako pierwszy! Potem trochę się ogarnął i jego gra była przyzwoita, ale bez rewelacji. Niekiedy zbyt emocjonalnie się zachowywał jak np. teraz kiedy zaczął gwiazdorzyć i Kara nazwała go dzieckiem. Fajnie, że to pokazali. Lubię go bardziej od Mike'a, więc ostatecznie dobrze, że on wygrał, ale z drugiej strony mocno kibicowałem Goliathom. Davids strasznie dużo przewag mieli i widać, że taki był plan, żeby ktoś z nich wygrał.

Mike - przez pierwsze 12 odcinków ani przez chwilę nie pomyślałem, że on ma jakiekolwiek szanse na wygraną. Nagle w 13 odcinku dostał bardzo dobry edit i credit za boot Christiana. Na początku finału w porównaniu z Angeliną, Karą i Nickiem też wyglądał najlepiej, że aż pomyślałem, że może jednak on ma jakieś szanse wygrać. Na ziemię sprowadziła mnie ta rada na której skrytykował Alison i reakcje jury na to. Jego zachowanie było swoją drogą żałosne. Rozumiem, że zareagował emocjonalnie, ale to normalne, że Alison próbowała się bronić i po prostu grała do ostatniej sekundy.

Angelina - to właśnie głównie dzięki niej mieliśmy tak dobry finał. Jest bardzo entertaining. Niektóre jej ruchy były głupie i absurdalne jak to fake HII czy "głosujcie na mnie to zagram swoim HII i będę bardziej badass w oczach jury". Jej social też nie był najlepszy (niepotrzebny konflikt z Alison). Mimo wszystko w wielu kwestiach miała rację i moim zdaniem nie zasłużyła na 0 głosów, szczególnie w tak średnim finale. Na początku to ona miała władzę kiedy Mike i Nick byli na uboczu, i mogli odpaść nawet jako pierwsi. Potem coś się popsuło, ludzie przestali ją traktować poważnie. Za bardzo była sztuczna i na pokaz robiła dużo rzeczy, a inni to wyczuli. Doceniam jednak jej wolę walki i wiedziałem, że nie wygra, ale liczyłem, że chociaż te głosy od Gabby i Johna dostanie, bo zasłużyła. Trzeba przyznać, że niesamowicie ubarwiła ten sezon. No to czekam na jej powrót. :D

Kara - jak dla mnie to był zdecydowanie najlepszy strateg sezonu. Silna, piękna kobieta, której gra socjalna była fenomenalna. Każdy przychodził do niej i rozpowiadał jakiś sekret. Wzbudzała w ludziach zaufanie i była tego świadoma. Jeśli miałbym wskazać jakąś wadę to często głosowała z mniejszością, ale taka gra, że czasami numerki nie są po twojej stronie. Zdecydowanie byłaby lepszym zwycięzcą niż Nick. Nie będę rozpaczał nad tym debilnym twistem z ogniem, bo i tak bez niego prawdopodobnie odpadłaby 3-1, ale ubolewam nad tym, że ona była dosłownie o krok od wygranej. ;( Była tak blisko wygrania tego FIC, a wtedy finał wygrałaby bez problemu. Ehh. Prowadziła świetną grę i mam nadzieję, że kiedyś dostanie drugą szansę.

Alison - bardzo ją polubiłem. Była mądra i dobrze radziła sobie w zadaniach przez co w merge szybko stała się targetem innych, ale udawało jej się przetrwać. To było całkiem zabawne jak ciągle dostawała głosy. :D Nie podoba mi się to, że była tak underedited, bo miała coś do powiedzenia, ale lepiej było dać kolejną konfę Gabby, która nawet nie dostała się do finału, jak ciągle ryczy. 😒 Jej social był bardzo dobry i szkoda, że nie zostało to nam do końca pokazane. Myślę, że jakby była w F3 zamiast jednej z osób to bez problemu by to wygrała. Chciałbym, żeby kiedyś dostała drugą szansę, chociaż z jej editem pewnie szanse na to nie są zbyt wysokie.

Davie - to było żałosne jak on dostał segment z Jeffem, a Alison z Karą zostały olane. 😒 Serio casuals go tak kochali? On nawet nie istniał poza tymi odcinkami z HII. No ale po odpadnięciu Christiana musieli kibicować jakiemuś davidowi... Nie był zły i zwycięzcą też nie byłby tragicznym, ale jest jedną z mniej zapamiętywalnych osób z tego sezonu, więc jego duża fanbaza trochę dziwi. Zapamiętam go chyba najbardziej z tych konf w których niepotrzebnie tak krzyczał.
Ostatnio zmieniony 20 gru 2018, 14:49 przez Maw, łącznie zmieniany 2 razy.

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: MaciekRS »

Sezon ktorego do tej pory kompletnie nie czułem, po finale wypadł nawet z top 30. Nick jest dla mnie przewidywalnym, nudnym zwycięzcą o którym szybko zapomnę. Nie wiem czemu ale kompletnie nie zdolalem polubic tych ludzi, ich losy były mi obojetne. Bywały sezony kiedy budziłem sie w nocy i sprawdzalem kto wygrał, emocjonowałem sie losami finalowej dwójki czy trójki. Teraz do fianlu wchodzi 7, 8 osób, mamy kilka konkurencji, kilka głosowań po których nic nie zostaje w pamięci. Gdybym mial uszeregowac rsy które ogladałem w 2018 to moj ranking wygladałby tak
1. S NZ
2. BB CAN 6
3. BB US 20
4. S S Africa
5. S Australia
6. Celebrity BB


7. S 37





8. S36

Awatar użytkownika
CH23
6th voted out
Posty: 84
Rejestracja: 13 wrz 2015, 00:00
Lokalizacja: Kuj- Pom.
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: CH23 »

Tak więc nadszedł czas podsumowania.
Co do samego zwycięzcy chyba jest to najlepszy z całej tej 3, Mike to już pod koniec klasyka czyli płacz i jaki to on jest zagubiony itd. masakra gościu przeczłapał się do F5 ze względu na to, że ma już kase i nikt jej mu nie da w Finale tyle ;)
Angelina, to dla mnie jedna z głupszych zawodniczek w ostatnich sezonach! Kompletnie zagubiona, nie przemyślane decyzje, eh w ogóle oby nie wracał. Np. Akcja z zdobyciem HII, zgubienie clue, proszenie chłopaków by jej pomogli bo "sama" nie da rady. Jeszcze chwali się na finałowej radzie, że zdobyła HII no przecież żałosna ona jest!
Nick, prawda o mało co to już po 1 odc. byśmy już go nie widzieli. Ale chłop się ogarnął i będąc na uboczu po eliminacji Daviego ogarnął i jednak no wygrał najważniejsze zadania ;)

Najlepsza to mina Gabby na tym jury, gdybym nie oglądał tego sezonu i zobaczył kadr z finałowej rady. Pomyślałbym, że była to osoba super Villans! Spojrzenie niczym totalny devil! :evil: Jednak no już czar prysł, gdy poszła zagłosować...

Ogólnie sezon nie był zły, jakieś tam miejsce w TOP 10 może się znajdzie, ale już od F5, kibicowałem kobietą najbardziej Kara na mnie zrobiła duże wrażenie i szkoda, że nie złapała tej ostatniej kulki... Ale mam nadzieje, że jeszcze ją zobaczymy! I uważam, że nie tylko ją zobaczymy w następnych sezonach :)
Cały sezon fajnie się oglądało, od F5 już flaki z olejem.

Jeszcze Reunion, nie było Aleca wynika to z kłótni z Jeffem? :D

Awatar użytkownika
Maw
sole survivor
Posty: 1283
Rejestracja: 28 mar 2017, 23:30
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Maw »

Aleca nie było, bo złamał kontrakt. Na social mediach powstała akcja #UnbanAlec w którą włączyli się nawet uczestnicy, głównie Kara i Davie, ale i tak nic to nie dało.

Żałosne to było jak bardzo próbowali go ukryć na finale. :D Jako jedyny z jury w ogóle nic nie powiedział. Przecież i tak wiemy, że ktoś taki istniał, więc tego nam z pamięci nie wymażą...

Kelrik
7th voted out
Posty: 111
Rejestracja: 11 mar 2017, 00:00
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Kelrik »

To był fajny sezon. Po finale jestem zadowolony. Po odpadnięciu Christiana kibicowałem Nickowi. Zresztą dobrze się stało, że wygrał "David". Mike, pod koniec poczuł się zbyt pewnie. Gdyby do końca działał w cieniu mógłby wygrać. Zresztą na pewno wpływ na głosowanie miał fakt, że wygrana Mike'owi z Hollywood nie jest tak potrzebna jak Nickowi. Angelina to nieporozumienie. Jakikolwiek głos na nią w finale mocno by mnie zaskoczył. Była sztuczna, nieporadna, zdarzało jej się wydawać, że jest u władzy, kiedy tak naprawdę było pionkiem np. Mike'a. Kara na jej miejscu byłaby lepszą finalistką.

Awatar użytkownika
Roxy
sole survivor
Posty: 2661
Rejestracja: 25 mar 2010, 00:00
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Roxy »

powie mi ktoś gdzie znajdę cały reunion? A nie tylko 11 minut?

A co do samego finału to, cieszę się z wygranej Nicka, bo to był najsensowniejszy wybór zcałego F6, które swoją droga nie porwało mnie :D
/i cały sezon mnie nie porwał, miał swoje momenty, ale nie znajdzie się w moim top10 na pewno xd

Głucha
3rd voted out
Posty: 33
Rejestracja: 28 wrz 2017, 22:33
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Głucha »

Już mnie mega denerwują manipulacje produkcji, Kara ewidentnie dostała jakiś gorszy flint, powinni losować stanowiska.

Awatar użytkownika
XanderDE
5th jury member
Posty: 441
Rejestracja: 09 mar 2015, 00:00
Winners at War: Michele
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: XanderDE »

A wszystko przez Michele i Davida ;)
Ja już nie wierzę, że to przez przypadek Nick wygrał. Jestem w stanie nawet założyć, że Pat dostał ofertę, albo odchodzi z gry przez medical, albo odpada pierwszy, a w rzeczywistości produkcja chciała uratować Nicka.
Tak właściwie to większość Davidów nawet nie chciała z nim współpracować. Zresztą jak sobie przypomnę, że po chwili zastanowienia(może nawet z pomocą produkcji), podzielił się swoją sad story, żeby nie zostać w tyle za współplemieńcami, którzy już to zrobili to naprawdę ciężko nie mieć wątpliwości.
Dojście do finału wygrywając immunitety też jakoś zbyt fajne nie jest. Praktycznie samo to, że się tam znalazł z dwoma Goliathami już automatycznie dawało mu wygraną, bo przecież David pokonał Goliatha to jak tak, żeby teraz stało się inaczej? A prawda jest taka, że całe plemię Goliathów tak naprawdę było w pozycji "davida", a całe plemię Davidów w pozycji "goliatha", więc wynik jest zaprzeczeniem tematu sezonu. Wygrał Goliath przebrany za davida.
A co do stanowiska do rozpalania ognia to się nie dziwię, że orange przegrało. Tak samo by było z Wendellem, gdyby Angela nie zgodziła się na zmianę stanowiska, za co zresztą została nagrodzona kupa-editem, tak samo jak Chelsea, że śmiała zagłosować na Wendella, a nie na Domenicka.
BDR 211 EBK

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Jack »

Znów napiszę, że nie było źle chociaż ten sezon był dziwny. Znów mieliśmy milion różnych przewag i dziwnych twistów, a pomimo to bywało zabawnie i ciekawie. Może dlatego, że prawie każdy coś znalazł w tym sezonie i nie mieliśmy klasycznego podziału na jedno plemię vs drugie. Trochę oglądałem to bez emocji i mogę śmiało powiedzieć, że nikomu nie kibicowałem. Ci ludzie byli tacy typowi i brakowało trochę osób, które można uznać za ikony. Każdy był właściwie klonem kogoś innego z poprzednich edycji.

Ostatnie dni to świetny finish Nicka. Naprawdę szacun za to, że udało mu się wytrwać do samego końca. Wygrywał immunitety wtedy kiedy potrzebował. Po tym jak zmarnował HII to myślałem, że poleci jako kolejny, a jednak nie. Jeżeli rzeczywiście grał tak na luzie, chciał się pobawić itd. to naprawdę doceniam końcowy rezultat.

Mike to taki finalista trochę znikąd. Spodziewałem się, że jakoś bardziej CBS będzie eksponować swoją gwiazdę. Ale może to i lepiej, że nie było go dużo.

Angelina - mam nadzieję, że nie wróci już w żadnym sezonie, bo charakter ma straszny.

Kara - dla mnie nie była jakimś mega wybitnym graczem i pewnie przepadnie gdzieś w otchłaniach Survivorowego piekiełka po sprawie z Aleciem.

Alison - czuję, że będzie drugą Elizą. Z tego co widziałem to na twitterze średnio co 30 minut wrzuca jakiegoś posta o Survivor chcą pokazać jak jest zabawna... Trochę śmieszno, trochę straszno. Pewnie załapie się do jakiejś edycji dla frajerów walczących o kolejną szansę.

Davie - miał jakieś tam szanse, ale był tak nieudolny w swoich niektórych ruchach, że być może również kiedyś powróci. W końcu Jeff poświęcił mu całkiem sporo czasu na Reunion.
Roxy pisze:
21 gru 2018, 18:39
powie mi ktoś gdzie znajdę cały reunion? A nie tylko 11 minut?
Chyba cały trwa z 11 minut :D Cały trzygodzinny odcinek finałowy miał netto długość około 2h 5 minut :) Jak chcesz link to wyślę Ci na priv.

Kobra
sole survivor
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2011, 00:00
Winners at War: Natalie
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Kobra »

XanderDE pisze:
23 gru 2018, 12:02

Ja już nie wierzę, że to przez przypadek Nick wygrał. Jestem w stanie nawet założyć, że Pat dostał ofertę, albo odchodzi z gry przez medical, albo odpada pierwszy, a w rzeczywistości produkcja chciała uratować Nicka.
No bez przesady. Dział fan fiction jest niżej.

Jakoś... Czy tylko mi się wydawało, że finał był dość przewidywalny? Sam sezon był okej (jak każdy nieparzysty ostatnimi czasy). To znaczy tak mi się wydaje, bo wcześniej mieliśmy Ghost Island. W każdym razie czuję rozczarowanie, niewielkie, aczkolwiek chciałem innego zakończenia.
Nick wydaje mi się bardzo średnim "sole survivor" i w starciu ze zwycięzcami innych edycji znika gdzieś z pola widzenia na tle bardziej charakterystycznych/rozgarniętych ludzi. Jako zawodnik tego sezonu radził sobie całkiem dobrze. Wykorzystywał przewagi, gdy trzeba było wygrać, wygrywał, miał dobre stosunki z ludźmi, chociaż jestem przekonany, że bez Angeliny w f3 finał mógłby być dla niego mniej przyjemny. Ps. czy możemy już zacząć rzucać slogany Kara robbed queen? Ponadto jestem przekonany, że w przyszłych sezonach uświadczymy Christiana, Angeliny, Daviego i pewinie jeszcze kilku unołnów.
Co do twistów tej edycji - niech już przestaną z wpierdalaniem na siłę XvsY, nullifier - no niech będzie, jeśli nie zaczną z tym szaleć jak z HII, jury stanowczo za duże (ach, głęboko wzdycha z myślą o kolejnym sezonie). Chciałbym, aby produkcja przestała nam na siłę udowadniać jak bardzo ich pomysły wpływają na grę.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: ciriefan »

No cóż, jak dla mnie ten finał to niestety najsłabszy odcinek edycji. Określiłbym go jako marne zakończenie naprawdę dobrej edycji. Twistów nadal było dużo, ale przy tej obsadzie to nie raziło w oczy, bo po prostu były albo marnowane albo wykorzystywane w ciekawy sposób. No i właśnie obsada w tym sezonie była najlepsza - lubiłem prawie wszystkich, każdy był ciekawy, każdy grał z całych sił, każdemu zależało na rozgrywce, jak dla mnie jedna z lepszych obsad w historii. Nawet te najbardziej przerysowane nerdy mnie nie drażniły. No i brawa dla produkcji za edit - wprawdzie Nick jednak mimo wszystko był łatwy do przewidzenia, to jednak historię prowadzili tak, że w finale mieliśmy 4 potencjalnych zwycięzców i przez cały sezon pewności nie było. Do tego zmiana w sposobie pokazywania kobiet - dla mnie edit Kary to szoker. Nie dość, że nie wykonała żadnego wielkiego ruchu i nie miała dużego wątku ani nie była istotna dla budowanej historii, do tego te kontrowersje ze zdjęciem, to dostała jak na blond laskę tak dobry edit, że to naprawdę dobrze wróży na przyszłość. W sumie dlatego na pewnym etapie to ją stawiałem na zwycięzcę właśnie z tego powodu, a gdyby była facetem, to nawet bym jej nie brał pod uwagę. Do tego Jeff mówiący w wywiadzie, że jeśli miałby wybrać tylko 1 powracającego gracza z tego sezonu, to wybrałby Angelinę a nie Christiana - serio coś dziwnego się dzieje, ale w dobrym znaczeniu.

Na największy minus dla mnie motyw edycji, który moim zdaniem ostatecznie skazał Goliatów na porażkę w tym sezonie.

Nick - jak dla mnie najgorszy gracz z całej final 6. Wygrał, bo jest "Dawidem" i bo ma smutną historię, taka prawda. Dla mnie to jest identyczny zwycięzca jak Adam, no trochę jego lepsza i mniej irytująca wersja. Biorąc pod uwagę ilość błędów, które popełnił, to brawa dla edytorów za to, jak je ukryli (chociaż podobało mi się, że pokazali też jego negatywne cechy). Nie raz był wycyckany nawet przez swoich najbliższych sojuszników, kompletnie nie umiał tego przewidzieć, był czasami jak to przysłowiowe dziecko we mgle. Do tego dojechał do finału na tych 3 immunitetach, bez których pewnie by go tam nie było (sorry, ale jeśli Goliaci by go nie wywalili, to byliby po prostu idiotami). No ale to i tak lepsze niż 3 podłożone przez produkcję ukryte immunitety, także no docenię aspekt fizyczny jego gry. Podsumowując dla mnie to zwycięzca kiepski, nijaki i nieciekawy. I na tle całej obsady jeden z najmniej lubianych przeze mnie graczy.

Mike - przed finałem to jego uważałem za najgorszego gracza z całej szóstki, no ale jednak po dłuższych przemyśleniach i przeczytaniu wywiadów zmieniam zdanie. Niektóre jego ruchy były wyedytowane bardzo negatywnie i chaotycznie (przecież mieliśmy kibicować Nickowi w tym finałowym starciu), ale analizując suche dane mam wrażenie, że to on z całej finałowej trójki miał najczęściej kontrolę nad głosowaniami. Mógłby jednak być i nawet najlepszym strategiem w historii, to w tym sezonie jako Goliat milioner był skazany na porażkę. Cholerny motyw.

Angelina - nasz ciemny charakter sezonu, ale za to jaki zabawny. Uwielbiam ją. Gdyby nie ona, ten sezon byłby 100 razy nudniejszy. Jestem wdzięczny za jej obecność w grze, no ale w final 3 była najsłabszym graczem o po prostu tragicznym socjalu.

Kara - mój ulubiony zawodnik tego sezonu. Moim zdaniem prowadziła coś, co nazwałbym idealną grą under the radar. Strategicznie podejmowała dobre decyzje ukrywając się w tle i unikała zagrożenia dzięki fenomenalnej grze socjalnej. Mniej więcej taką grę chciałbym sam prowadzić, gdybym miał kiedykolwiek możliwość udziału w grze - no dodałbym tylko do tego manipulacyjne zdolności królowej Cirie. No ale twist Jeffa z rozpalaniem ognia spełnił swoją rolę - wyeliminował blondynkę na ostatniej prostej. Czy wygrałaby ten finał? Gdyby wygrała immunitet i odpadłby Nick, to myślę, że tak. A gdyby wygrała ogień i zmierzyła się z Nickiem i Angeliną, to nie jestem tego taki pewny. Prowadziła idealną grę under the radar, owszem - zastanawia mnie jednak, jak to wyglądało na wyspie a nie na podstawie wyedytowanych odcinków. Jej gra mogła być dla innych zbyt niewidoczna. No i nie jestem pewny, czy pokonałaby Dawida i jego smutną historię. Miałaby jednak fighting chance, miała trochę przyjaciół w jury. Na pewno sam przebieg finałowej rady byłby z nią ciekawszy. I tak, Kobra, zdecydowanie to ona zasługuje na miano "robbed queen" tego sezonu.

Alison - dla mnie jeden z ciekawszych graczy sezonu niedoceniony przed produkcję, zasługuje na drugą szansę, ale pewnie dostaną ją "większe osobowości".

Davie - Ostatecznie stwierdzam, że jednak go lubiłem. Nie chciałem jego wygranej, ale na pewno wolałbym wygraną jego niż Nicka.

Reunion to po raz kolejny żenada. Mnóstwo osób pominiętych, a za to znowu głosują jakieś randomowo podstawione dzieci, a czas antenowy dostaje Zeke zamiast chociażby Kary i Alison... Po prostu dno.

Zapowiedź Edge Of Extinction - jakaś tragiczna totalnie. Dla mnie cały ten motyw to jakiś żart. Powrót czwórki wyeliminowanych to nieporozumienie. Joe i ten jego wąs - to jakieś takie strasznie creepy. To będzie dramat. Spodziewam się jednego z najgorszych sezonów w historii.

I na koniec jak zawsze podam swoje typy, kto powinien wrócić w przyszłości - 1. Kara 2. Alison 3. Christian 4. Angelina 5. Natalie (no takiej osobowości to jeszcze nie mieliśmy, chyba każdy to przyzna)

http://survivorpolska.pl/czego-nie-zoba ... -pierwsza/
http://survivorpolska.pl/czego-nie-zoba ... esc-druga/

KONFY

Nick - 9 (53)

Mike - 10 (47)
Angelina - 17 (54)

Kara - 4 (33)
Alison - 4 (21)
Davie - 1 (34)

Christian - 39, Gabby - 27, Carl - 17, Alec - 25, Daniel - 22, John - 12, Elizabeth - 17

Lyrsa - 11, Natalie - 15, Natalia - 6, Bi - 5, Jeremy - 3, Jessica - 5, Pat - 2

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2130
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Umbastyczny »

Jakoś długo nie mogłem się zabrać za tę recenzję.

Generalnie bardzo słabe zakończenie, całkiem dobrego sezonu. Może nie był to sezon idealny, ale po tragicznym tworze jaki nam podano wiosną (Ghost Island, tfu tfu tfu), narobił mi nadziei, że Probst i spółka może jeszcze się nie skończyli.

Motyw sezonu trochę kontrowersyjny, bo zgadzam się z przedmówcami, że stawiał Goliatów w roli Dawidów i odwrotnie.

Jak zwykle od kilku sezonów, mieliśmy za dużo wciśnięte na sam koniec. Przydałby się dodatkowy odcinek, może na rady F6 i F5, a finał od F4.

Co do samego zakończenia (w osobnym poście pojawi się recenzja poszczególnych uczestników). Nick ładnie doszedł do końca, zmobilizował się, ale nie jestem moim ulubieńcem. Jego zwycięstwo nie jest złe, ale kilka osób zobaczyłbym w roli zwycięzcy dużo chętniej. Doceniam grę Kary, to że Alison tak długo przetrwała. Angelina xD jest jedyna w swoim rodzaju i jej akcje z HI epickie. A potem ta gra aktorska, gdy Alison znalazła fałszywkę :D. Mike trochę się odkuł w moich oczach w tym finale.

Reunion to żenada straszna, brak mi słów.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: tombak90 »

No, melduję się i ja. Po przepłoszeniu czosnkiem dwóch wiedźmowatych Natalek straciłem trochę serce do tego cuda i odłożyłem na bok z myślą, żeby sobie gniło przynajmniej do wiosny, z pomocą przyszło jednak niezawodne L4. Skoro umieram na kaszel i mam 37,1 to i tak nic przecież do popołudnia w domu nie zrobię, no jeszcze czego #WezwijKsiędzaiPodajLaptopa.

Czy się nam trochę Probsty wygramoliły na prostą względem poprzedniego sezonu? Ano wygramoliły. Przede wszystkim każdemu dali coś tam posmęcić do pana kamerzysty, na plus także to, że ilość możliwych editowo kandydatów do miliona była większa niż te szalone dwie czy trzy osoby w sezonach poprzednich.

Czy jednak przebili koleżków zza Pacyfiku? Nie. Moim zdaniem rak po raz kolejny tkwił w caście. Nie mówię już nawet o kangurach (i osobowościach typu Shane, Brian, Benji, Anita), których nie chce mi się dokańczać, bo dostałem przypadkiem po papie spoilerem o zwycięzcy, ale oglądam teraz edycje białych murzynów z RPA i w ogóle czuję, że moją misją na tym forum będzie odtąd spamowanie wszystkim i wszędzie jakie to jest dobre. Serio – tam uwielbiam co drugiego zawodnika, każdy jest jakiś i w większości przypadków aż mi szkoda jak im tam na Radzie kolejno majtają tymi gasidełkami. Tutaj z kolei wszyscy są trochę jak asystenci laboratoryjni Cortexa w Crashu Bandicoocie – identyczni, papierowi i tylko zależnie od motywu planszy mają na głowie turban, zbroję, kowbojski kapelusz, czy jakieś inne dildo. Mam wrażenie, że jakby tak rozkroić takiego Nicka czy inną Alison to w środku byłby tylko strzelający prądem magnetofonik z wgranymi kilkoma komendami na zasadzie „omajgad”, „aj em a hjudż fen” i „aj gada fajnd di ajdol”. Jeszcze tak do trzeciej dziesiątki sezonów ci ludzie byli jacyś bardziej charyzmatyczni, a tutaj już kompletna mamałyga. Zero charyzmy, zero humoru, zero dram, zero wszystkiego. Kompletnie nie czuję żebym ich poznał i za rok z całej tej postmergowej hałastry prawdopodobnie będę pamiętał tylko Angelinę i Christiana.

Ale wróćmy do miejsca, w którym po raz ostatni zostawiliśmy naszych śmiałków samym sobie na pastwę zapomnienia, czyli mniej więcej przy mergu. Na powitanie bogowie Survivor zesłali synowi marnotrawnemu prezent w postaci eliminacji Kapelusznicy. Alle-kurwa-luja, bo tak antypatycznego babska nie widziałem od dawna. Nie wiem, czy to kwestia tego, że ona w dzieciństwie za blisko podeszła do obory na tym swoim ranczu i wół napierdział jej w lico, czy nadziała się mordą na grabie, czy też może taka już jej uroda, ale w każdej scenie miała wypisane na pysku jakieś takie obrzydzenie i minę pod tytułem „Jesteś winny!”, że aż człowiek mimowolnie sprawdzał, czy ma zapięty rozporek. Współbiesiadnicy panny Elżuni myśleli chyba podobnie, bo żeby w 37 sezonie programu, gdzie strategia, spiski i wołting bloksy aż iskrzą, odpaść po mergu głosami ileśnaście do jaja, będąc zerowym zagrożeniem fizycznym, to już naprawdę trzeba bardzo nie umieć w surwajwor, w ludzi i w ogóle w życie.

Dalej nudniej. Mieliśmy widowiskowe skruszenie czaszek dwóm alfa-goliat-mejlsom. No kurwunia, któż by przypuszczał? :lol: Od dłuższego czasu Leśne Skrzaty napieprzały w Davidów przewagami jak Ewka Kopacz kamieniami w dinozaury, więc inszej inszości to ja tutaj nie obstawiałem. Rady same w sobie były całkiem śmiechowe, ale powtórzę to, o czym pieprzę już chyba ze trzy lata – z perspektywy stetryczałego widza, który u Probsta widział już wszystko, dobry blindside to wyłącznie edit blindside. Zdziwił to ja bym się, gdyby już na tym etapie pognali na Ponderosę któregoś z tych davidowych nerdzików, ale w przypadku Johna & Dana edit dość wyraźnie sugerował, że to takie piczki na strzała, kwestia tylko na którym dokładnie etapie early-jury.

Kolejny przystanek to nieunikniona kaźnia Aleca. Chłop musiał w końcu zaczadzić się od fetoru tego gówna, w które z uporem maniaka i na własne życzenie wdeptywał z odcinka na odcinek. Ba, on w nie wręcz wskakiwał i rozchlapywał entuzjastycznie jak dzieciak bawiący się na jesień w kałużach. Odpalenie w pre-mergu sojuszniczki dla samego funu, zdradzenie przeciwnikom na kogo idą głosy… I ogólnie samo to idiotyczne zachowanie, które prezentowali razem z Alison – hej, Davidzi, będziemy z wami. Hihihi, just a prank, jednak nie. Zniechęcili tym do siebie obie grupy, nikt już im nie ufał i skończyło się tak jak się skończyło. Monsieur wyłapał bąbla w nos, a madame co prawda doczłapała do F5, ale tylko dlatego, że grubsze ryby miały ze sobą porachunki, a ona do końca swojej programowej bytności była już takim ochłapem do zbierania głosów od niewtajemniczonych w kolejne blindsidy.

Przy Alison jeszcze się na chwilę zatrzymam, bo o ile Alec został słusznie zmielony przez survo-fanbazę, o tyle tutaj mam wrażenie, że tylko ja widzę kompletną daremność strategiczną tej laski. Charakter to już tam mniejsza, bo to kwestia gustu, może ktoś akurat lubi osobowości barwne jak wygazowany Sprite. Ale wytłumaczcie mi może z łaski swojej, co takiego ważnego pominąłem w jej historii, bo już serio I don’t even. Gdyby wszystkie „queen” był jak te wasze niektóre „robbed”, to ludzkość dalej żyłaby w lasach.

Największa beka z tych wszystkich dzieci na reddicie, które argumentują, że aj noł szi hesnt rili dan enyfing, baaat…. emmm… ummm… hmm… oł, aj dżast fil szi hed e grejt potenszjal :lol: :lol: :lol:

Ale wróćmy do kolejności, bo otóż właśnie odcinek po wyniesieniu na kopach Pana Zbanowanego Fotografa, stała się rzecz bardzo ważna. Mianowicie początek końca naszego polskiego, kochanego, w Wiśle za stópkę nurzanego nerdzięcia. Nerdzięcie zwane Christianem, jak tu już wielu zauważyło, było samo w sobie zaskakująco znośne, momentami zabawne i w sumie przy dobrej strategicznej kombinatoryce był w pewnym momencie moim głównym faworytem. Jedynie te teksty o robotyce wiały trochę biczplisem, ale po pierwsze i tak nie rozumiałem po anglikańskiemu tych wszystkich wysublimowanych analogii i metafor, więc marny twój trud biedaku, a po drugie tu akurat domniemuję, że reżyserka próbowała trochę dokoloryzować jego charakter – coś jak sweterek podarowany pierwszego dnia Cochranowi albo kazanie Solejukowi charkać po każdej wypowiedzi – no nie wierzę, żeby ktoś był taki na co dzień.

Co więc tutaj nagle tarabachło? Ano jedna, podstawowa rzecz, która ciągnęła się za nim potem jak smród po biało-czerwonych kalesonkach przesłanych w stanie wojennym jako pamiątka po rodzinie taty – właśnie blindside Carla. Nożesz po chujaż? :o Bigmułw dla samego bigmułwa? Zniżamy się do poziomu Aleca wycyckującego Natalkę? No kolego Hubicki, nie to ci wpoiła grochowska krew. Po pierwsze primo, Carl był przecież idiotą z grą socjalną na poziomie tłoku od trabanta, a więc pod kątem zagrożenia stanowił bardziej doniosłe zero niż ta jego wielka, wciąż jeszcze ciężka po alkoholowych orgiach na statku łepetyna. Po drugie primo, sojusz nam przez to kaputnął, ludzie się sfoszyli i niedawni druhowie zaczęli w nas strzelać ciężką amunicją.

Pierwszy strzał na szczęście chybiony, bo Paskuda, której oczy skleiły się tą nieustannie wcieraną w twarz mieszaniną łez, łoju i smarków, raczyła w swoim diabolicznym planie nie dostrzec relacji, które wyrabiał sobie z ludźmi Christian, podczas gdy ona siedziała w krzakach i wyła (po co takie osoby zgłaszają się w ogóle do telewizji – rzecz nieodgadniona :mrgreen: ). Stąd cynk od Davie’go i oberwanie przez pannę rykoszetem. Drugi niestety celny. To już wszystko z Biszofshofen, Polacy znów siódmi, nic się nie stało.

Odcinek finałowy to już taka berbelucha, tragicznie ściśnięta jak ostatnio co sezon, blah, niedobre, śwagier, nie lij mi wincyj :mrgreen: Na dobrą sprawę jedyna editowa niewiadoma rozegrała się na poziomie F6, bo mimo, że Probsty trochę się montażowo poprawiły, to i tak była to taka poprawa jak moja z matmy w czasach szkolnych - z pały na trzy minus i wprawny widz wiedział, że szansę mają tylko dwaj Davidzi. Dobrze więc, że nie padło na Davie’go, który jak być może pamiętacie już od czasu meet the cast wydawał mi się jakiś nietenteges. Zbyt dżefowy, zbyt sekciarski, zbyt mocno miał najebane z tą swoją miłością do Survivor i w ogóle te modły przy oddawaniu głosu no to po prostu weź idź. Obawiałem się, że może tak trochę po wendellowemu wejść do finału na cheatach razem z innym faworytem Jeffa typu Hubicki/Nick i wygrać swoim niby-to-socjalem. W takich chwilach cieszę się, że ten program jest jednak ustawiony i produkcja zapewne dla płodozmianu nie chciała, żeby wygrał drugi murzyn pod rząd :lol:

Z Alison rozliczyliśmy się wyżej. Jesteś nudna, nic nie zrobiłaś, już cię prawie nie pamiętam, tam są drzwi. Kara była bardziej przyjemniutka – i wizualnie i tak całościowo. Z jednej strony nudna jak wszyscy, ale z drugiej biła od niej jakaś taka aura swojskości, prawilności i udanych baletów, być może za sprawą tej słodko-patusowatej chrypki w głosie. Strateg godny zauważenia, bo szybko odcięła się od obu swoich love-krowe unikając dostania w ucho jakimś splitem przy ajdolach, poza tym socjalnie brykała sobie zdecydowanie najlepiej wśród niewiast. Czy jednak zasłużyła na szumnie nadany tytuł najlepszego stratega? No nie. Zabrakło mi własnych inicjatyw w głębszym mergu. Miałem bekę, bo chyba ze trzy razy jak ktoś podchodził do niej z planem, mówiła ojejeje, dats egzakli łot aj łos finking. To trochę jak ten ponadczasowy blef – Kochanie, właśnie miałam do ciebie dzwonić. No ale ostatecznie, czorcie jeden, nie zadzwoniłaś :?

Na wszelki wypadek, Dżefidełko dopilnowało zresztą, żeby blondzia nie wślizgnęła się do finału. Kultowy moment sezonu to dla mnie rozpalanie ognia i to spanikowane upomnienie naszego gospodarza – noooooooo, noooooooo, Kara tu di orendż! :lol: :lol: :lol: Nosz przecież co ty robisz, dziewojo poczochrana, nie po to Leśne Skrzaty skropiły wcześniej odpowiednie stanowisko benzyną, żeby #TęczowyNerdzik miał nie wejść do finału. Miałem wrażenie, że chcąc uniknąć tragedii rzuci się za chwilę do tych pieńków, odtrąci Karę, wywinie orła, wpadnie mordą w to sianko betlejemskie, benzyna zadziała szybciej niż powinna, El Padre nam się sfajczy, mafia się rozpadnie, ktoś to przejmie i nagle za rok okaże się, że amerykańskie surwajwory mogą jednak być robione na dobrym poziomie – bez sekciarstwa, piździelstwa, papierowych guł zamiast uczestników, identycznych historii kolejnych nerdów, podrzucania ajdoli faworytom, editowego koczkodaństwa i ogólnie pojętego głupeczkowania.

Kto zatem był w tym roku naszym master of disaster? Na pewno nie to-to takie papierowe co wygrało, bo nawet nie pamiętam już jego imienia. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nie pamięta go nawet jego najbliższe otoczenie, a na imprezy jest zapraszany tylko jako kierowca. Ok, może i słusznie użył tej swojej przewagi razem z innymi Davidami, słusznie wykminił kogo opłaca się odpalić w F4, ale to właściwie tyle. Zbyt wiele razy był po złej stronie głosów, wjechał na finał na trzech IC-kach, ktoś też słusznie zauważył, że mało brakowało, a wyleciałby nawet jako pierwszy. Jego wygrana to wypadkowa smutnej historii, grubego portfela Wyliniałej Fretki Albinoski i komizmu Angeliny.

Ok, a więc zatykamy oczy i uszy i próbujemy zdobyć się na obiektywizm. Niestety moi drodzy, ale najlepszym strategiem i potencjalnie zasłużonym zwycięzcą jest nie kto inny jak Wyliniała Fretka Albinoska. Pomijając ten jego początkowy flop z szukaniem ajdola, nie widzę u niego żadnej wkuchy – już od swapa wyrabiał sobie dobre kontakty z Davidami, mimo to słusznie doprowadził do pozostania Angeliny zamiast Lyrsy, potem był wierny Goliatom jednocześnie nie wystawiając się na odstrzał tak bardzo jak Dan, John i te wszystkie ogórki, miał dobry socjal i przede wszystkim to on w kluczowym momencie uparł się na utłuczenie dwóch dużych zagrożeń – Hubickiego i Davie’go, gdy inni chcieli z rozpędu polować na Alison czy jakieś inne siuśki.

Ale nie jadę z tego powodu protestować w żółtej kamizelce pod CBS, bo kolo był dla mnie encyklopedyczną wręcz definicją hasła „niewysranie”. Skoro już tak sobie reżyserzy, to ze swoją miną pod tytułem „zostały mi dwa dni życia, ale spróbuję się uśmiechnąć” mógłby sam siebie obsadzić w roli tego dziadka w „Kamizelce” Prusa, który kitował żonę, że jest z nim lepiej i poszerzał sprzączkę od tego jakiegoś łacha, a w rzeczywistości ledwo łaził i pierwsze robaki podgryzały go już w anus :mrgreen:

No i na koniec ONA. Perełeczka tego sezonu, Ania Mucha na speedzie, cały Gang Olsena zamknięty w jednej parze cycków, Sierżant Garcia w spódnicy, absolutnie kultowa Angelina Keeley :D No chodź, o tobie mowa, uśmiechnij się do państwa, ino się nie wypieprz o kabel i zębów nie wybij. Przyznam, że na początku nie widziałem w niej potencjału, ale z czasem się rozkręciła i ta jej rozbrajająca, serdeczna w odbiorze głupota zdecydowanie zrobiła ten sezon. "Ej, ziomeczki, weźcie pozwólcie mi się popisać przed jury, no pliiiiiska" :lol: Socjal w gruzach jak Aleppo, strategia idealna pod zero głosów w finale, ale trzeba jej przyznać - dawno nie było w sezonie beniaminków młodej, ładnej laseczki, która nie byłaby papierowa i naprawdę miała szansę przejść do historii za osobowość. Przy kolejnych all starsach czy tam pół starsach obecność obowiązkowa, bo wezmę i za kudły przyprowadzę :P
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Eska
7th jury member
Posty: 667
Rejestracja: 06 paź 2010, 00:00
Winners at War: Yul
Kontakt:

S37E13 "With Great Power Comes Great Responsibility" / Reunion

Post autor: Eska »

W końcu zabrałam się za ten sezon xD Aż nie mogłam uwierzyć, że tyle czasu minęło odkąd obejrzałam pierwsze dwa odcinki jeszcze w 2018... W sumie jak w końcu postanowiłam wrócić do sezonu, to nie zajęło mi długo obejrzenie wszystkiego. Sezon w top of the top może i nie jest, ale jest to moim zdaniem jeden z lepszych nowych sezonów. Ciekawie oglądało się rady - nie były w pełni przewidywalne, że mamy przewagę plemienia, to wytniemy ich w pień, i dopiero zaczniemy zabawę - tylko było widać przetasowania. Być może dla niektórych były to zbyt wczesne ruchy, co doprowadziło ich ostateczni do eliminacji, ale przynajmniej chcieli grać. Finał już trochę przewidywanie, jednak dziwi mnie, że Angelina nie dostała żadnego głosu. Myślałam, że dostanie głos od Gabby.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 37: David vs Goliath”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość