S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Kelrik
7th voted out
Posty: 111
Rejestracja: 11 mar 2017, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: Kelrik »

Jeśli byłoby tak jak mówisz to każdy sezon wygrywaliby Ci z lepszym socjalem, bazujacy głównie na sympatii jurorów. W ostatnich 10 sezonach sporo jednak było zwycięstw, gdzie jurorzy mimo urazy potrafili wybrać aktywniejszego zawodnika, który nie bał się prowadzić ryzykownej gry kosztem osoby z lepszym socjalem. Chodzi o docenienie samej gry. Nie mam tu oczywiście na myśli sezonów gdzie wygrywali Nick, Adam, Tommy czy Michelle. W tych sezonach ktoś musiał wygrać, a dorobek zwycięzców poza dotarciem do finału był niewielki.

Awatar użytkownika
XanderDE
5th jury member
Posty: 441
Rejestracja: 09 mar 2015, 00:00
Winners at War: Michele
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: XanderDE »

Jeśli byłoby tak jak mówisz to każdy sezon wygrywaliby Ci z lepszym socjalem, bazujacy głównie na sympatii jurorów.
I tak jest. Każdy sezon wygrywa osoba, która zdobywa sympatię jurorów. Umiejętność zdobywania tej sympatii nazywa się właśnie socjalem.
BDR 211 EBK

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: frasiek »

Kelrik pisze:
23 maja 2020, 17:17
Jeśli byłoby tak jak mówisz to każdy sezon wygrywaliby Ci z lepszym socjalem, bazujacy głównie na sympatii jurorów.
Jeżeli byłoby tak jak mówię to zawsze wygrałby ten, kto zdobywa najwięcej głosów...
Kelrik pisze:
23 maja 2020, 17:17
W ostatnich 10 sezonach sporo jednak było zwycięstw, gdzie jurorzy mimo urazy potrafili wybrać aktywniejszego zawodnika, który nie bał się prowadzić ryzykownej gry kosztem osoby z lepszym socjalem. Chodzi o docenienie samej gry.
Tyle, że socjal to jest najważniejsza część gry, a nie jakiś dodatek do niej.

No i nie zapominajmy, że tak naprawdę "g" wiemy o tym jak wyglądała gra, bo widzimy tylko to co zmontują producenci, czyli to już drugi powód, dla którego nie sensu mieć pretensji do jurorów o ich głosy.

NightWing1993
1st voted out
Posty: 8
Rejestracja: 24 sie 2019, 18:18
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: NightWing1993 »

Jeżeli mogę dorzucić swoje pięć groszy....

Gra socjalna jest ważna dla jednych, dla drugich nie.
Taki Russell.
Można grać na poziomie,,hard,,. Można kombinować, można ludzi kosic jak trawę (nie mogę spać przez to...).
Każdy, może nie każdy.
Ale niektórzy z Was, ja... Dawno temu, bardzo dawno graliśmy w edycję internetowe.
Tam było tak samo, dla mnie liczyła się gra z ludźmi.
Ktoś kogoś dobrze traktował, nawiązał kontakt, więź. Niby nic, ale aż tyle.
I nie mam na myśli siebie, bo to nie moja bajka i słaba strona.
Ale naprawdę, jako juror, jako jury... Zaglosowałbym na osobę, która chciała, lubiła, nawet udając... Spędzała czas ze mną.
Nawet jeżeli przez to odpadłem.
Szacunek się liczy i taka chęć poznania innych.
Czy Tony to miał?
Moim zdaniem tak.
Jest zakręcony, lekko zwariowany.
Ale ludzie dobrze czuli się w Jego towarzystwie, plus strategia i mamy.
Więc nie ma co się irytować, każdy jest inny.
Każdy lubi inne osobowości, inne charaktery.
Jury składa się jak ława przysięgłych.
Ile ludzi tyle opinii i zdań.
Dlatego, Tony.
Nie lubię Go jakoś bardzo, ale dla mnie zasłużył.
Zresztą każdy zasłużył przez te 40 sezonów, skoro ktoś oddał głos na tych ludzi.
A to czy ja kogoś lubię to osobny temat (nikt nie jest zupą pomidorowa żeby każdy lubił).

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: frasiek »

damian300d pisze:
20 maja 2020, 19:18
Michele - lubię ją i cieszę się, że dotarła do końca. Cały czas była na dnie, ale się nie poddawała. Socjal miała świetny
Gdyby miała świetny socjal to nie byłaby przez cały czas na dnie.

Bardziej prawdopodobne jest, że jej socjal głównie polega na tym, że niektórzy faceci lecą na niedojrzałe laski, co dość mocno obniża jakość sojuszników na jakich może liczyć.

Kelrik
7th voted out
Posty: 111
Rejestracja: 11 mar 2017, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: Kelrik »

XanderDE pisze:
23 maja 2020, 17:58
Jeśli byłoby tak jak mówisz to każdy sezon wygrywaliby Ci z lepszym socjalem, bazujacy głównie na sympatii jurorów.
I tak jest. Każdy sezon wygrywa osoba, która zdobywa sympatię jurorów. Umiejętność zdobywania tej sympatii nazywa się właśnie socjalem.
Ok czyli Tony wygrał głos Amber, która spędziła prawie całą grę na EoE swoim socjalem? O tym właśnie piszę. Socjal jest ważny, ale lubię gdy w danym sezonie jurorzy próbują obiektywnie ocenić kto grał najlepiej i kto zasłużył na tłusty czek. Inna sprawa, że było sporo sezonów gdzie w finale to socjal był decydujący bo dorobek finalistów na innych płaszczyznach był mizerny. Najbardziej irytują mnie historie jurorów, którzy po odpadnięciu nie mogą się z tym pogodzić i w finale podejmują decyzję na bazie emocji. Potem mamy przypadkowych zwycięzców.

Na koniec jeszcze jedna sprawa o której nie pisałem. Fatalnie wyszło z brakiem Reunion. Jeśli The Voice mógł kończyć sezon występami na żywo on-line to naprawdę CBS nie mogło poświęcić godziny na takie historyczne Reunion skoro wszyscy uczestnicy byli dostępni? Gdzie tu szacunek dla fanów i samych zawodników? Słabe to było panie Probst.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: frasiek »

Kelrik pisze:
24 maja 2020, 10:00
Ok czyli Tony wygrał głos Amber, która spędziła prawie całą grę na EoE swoim socjalem? O tym właśnie piszę. Socjal jest ważny, ale lubię gdy w danym sezonie jurorzy próbują obiektywnie ocenić kto grał najlepiej i kto zasłużył na tłusty czek.
Lubisz, gdy jurorzy głosują na tych, których gra się podoba Tobie co nie ma nic wspólnego z obiektywizmem.

A głos Amber to efekt patologii jaką jest EoE i to nie Tony go wygrał, ale Natalie go przegrała.
Najbardziej irytują mnie historie jurorów, którzy po odpadnięciu nie mogą się z tym pogodzić i w finale podejmują decyzję na bazie emocji. Potem mamy przypadkowych zwycięzców.
Tyle, że jest dokładnie na odwrót.
Nieprzypadkowy zwycięzca dba o to, żeby jurorzy nie mieli do niego urazy, a sytuacja, gdzie wszyscy gracze byliby pozbawionymi emocjami robotami to sytuacja, gdzie zamiast rozgrywać sezon równie dobrze można sobie urządzić losowanie, kto ma wygrać.

"Strategiczne" zwycięstwo Toniego to w dużej mierze efekt tego, że jury zobaczyło jak o mało nie zawalił całego głosowania, gdy zaczął szeptać do Jeremiego i uznało, że on jest tutaj wielkim mastermindem.

Kelrik
7th voted out
Posty: 111
Rejestracja: 11 mar 2017, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: Kelrik »

Oczywiście, że lubię kiedy wygrywa aktywny zawodnik, a nie ten siedzący w cieniu. To program rozrywkowy a nie wyprawa na ryby. Szanuję jednak, że nie zawsze tak się da wygrać. Piszesz, że Natalie przegrała głos Amber. Może jednak Amber bardziej ceniła aktywną grę Tonyego i udane prowadzenie gry niż fizyczne wyczyny Natalie poza faktyczną grą. Z tym dbaniem o głosy jurorów też bym nie przesadzał. To gra, która opiera się też na szczęściu. Pechowe przetasowanie w pierwszej połowie sezonu i cie nie ma choćbyś był świetnym graczem. Nie da się czasem dojść do finału z podziwem większości jak zrobił to Tony. Przypomnijmy sobie jak dotarł tam Ben, a mimo wszystko jurorzy go docenili. Takich sytuacji było więcej. Powracający gracze szanują samą grę, podobnie ci, którzy się na niej wychowali np. Adam. Nie wierzę by w przyszłości powtórzyła się sytuacja z Russelem, gdzie wygrała osoba bardziej lubiana kosztem finalisty, który rozdawał karty.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: frasiek »

Kelrik pisze:
24 maja 2020, 14:35
Piszesz, że Natalie przegrała głos Amber. Może jednak Amber bardziej ceniła aktywną grę Tonyego i udane prowadzenie gry niż fizyczne wyczyny Natalie poza faktyczną grą.
Po pierwsze fizyczne wyczyny Natalie nie są poza faktyczną grą.

Po drugie zapominasz, że to są prawdziwi ludzie, którzy spędzają za sobą czas i decydują o przyznaniu prawdziwych pięniedzy, a nie jurorzy, którym zlecono ocenianie aktywności. I o to chodzi w tej grze, że wygrywa ten komu wygraną dadzą jurorzy, a normalny człowiek prędzej da 2 miliony swojemu koledze niż komuś kto był aktywny w jakimś wyizolowanym fragmencie rozgrywki. W starym normalnym survivorze gracze mieli tego świadomość i elementem strategii było niewpuszczanie do finału osób w ciężkiej sytuacji życiowej czy też jakiś niedobitków z plemienia, które się znalazło po złej stronie paggogingu.

To gra, która opiera się też na szczęściu.
To co Ty nazywasz "faktyczną grą" przede wszystkim opiera się na szczęściu.
Nie wierzę by w przyszłości powtórzyła się sytuacja z Russelem, gdzie wygrała osoba bardziej lubiana kosztem finalisty, który rozdawał karty.
Nie oglądam australisjkiego surva, więc założę, że to tam miała miejsce ta sytuacja z Russelem, bo w amerykańskim, nigdy nie wygrał jego kosztem. Wszystkiego jego występy to zasłużone porażki.

Kelrik
7th voted out
Posty: 111
Rejestracja: 11 mar 2017, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: Kelrik »

frasiek pisze:
24 maja 2020, 15:31
To co Ty nazywasz "faktyczną grą" przede wszystkim opiera się na szczęściu.
Dla mnie faktyczna i aktywna gra to wygrywanie immunitetów, szukanie HII, próba kontroli gry i głosowań.
Wszystko to ciężka praca, która ma mało ze szczęściem wspólnego.
Piszesz, że to ludzie decydują. Ok, ale przebywają w pewnej rzeczywistości i poddają się pewnej konwencji, gdzie na końcu mają wybrać najlepszego, a nie tego kogo najbardziej lubią. Gdyby decydowały tylko sympatie to po co te konkurencje, rady, immunitety.
Zróbmy sobie od razu Big Brothera...
Zresztą umówmy się...Inaczej patrzymy na ten program skoro uważasz, że Michelle w tym sezonie miała świetny socjal.
Tak świetny, że na nic przydał się ten socjal w finale.
Michelle walczyła dzielnie, ale nikt poważnie nie traktował jej jako zagrożenia, a dobry socjal miała z osobami na wylocie jak Jeremy.

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: frasiek »

Kelrik pisze:
25 maja 2020, 17:44
frasiek pisze:
24 maja 2020, 15:31
To co Ty nazywasz "faktyczną grą" przede wszystkim opiera się na szczęściu.
Dla mnie faktyczna i aktywna gra to wygrywanie immunitetów, szukanie HII, próba kontroli gry i głosowań.
Wszystko to ciężka praca, która ma mało ze szczęściem wspólnego.
Ale czemu chcesz nagradzać, za szukanie i próby kontroli głosowań, a nie za znajdowanie i kontrolowanie głosowań? Czyżby dlatego, że próby mogą sobie być ciężką pracą, ale ich wynik pozostaje loterią?

Popatrzmy na F5 w tym sezonie. Gdyby Tony kontrolował grę to odpadła by Michelle. Dlaczego Tony stracił w tym momencie kontrolę? Bo jego wcześniej próby kontroli gry spowodowały, że Sarah postanowiła go tej kontroli pozbawić.
Kelrik pisze:
25 maja 2020, 17:44
Inaczej patrzymy na ten program skoro uważasz, że Michelle w tym sezonie miała świetny socjal.
Nie uważam, żeby Michelle miała świetny socjal w tym sezonie...

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: tombak90 »

Tango nadrabiango, podejście sto piąte, wreszcie zakończone sukcesem. Ogólnie wziąłbym Probsta za rogi już wcześniej, ale beka ze mnie, bo jakieś dwa miesiące temu oko pozezowało mi na twojejtubie na jakiś filmik, w którym luby nasz gospodarz w reunionowej otoczce odsłaniał papiórek z fikuśno-zawadiacko-aleśmiesznym napisem „Thai Sun”, pomyślałem masz dziadzie placek, zjebałeś, znasz już zwycięzcę, idź się zabij i przepisz swojego zardzewiałego merca z 2003 roku na jakąś fundację opiekującą się debilami. Dopiero kiedy stwierdziłem, że trzeba to mimo wszystko zobaczyć, okazało się, że jestem laczkiem, to pewnie był filmik z Survivor Krwiowoda Jeden, przez dwa miesiące żyłem, spałem, jadłem i wydalałem w złym przeświadczeniu co do tegorocznej Sandry i tak naprawdę czekało mnie tu jeszcze trochę zabawy.

No i cóż? Ja mimo wszystko pozostanę jakoś tam uhahany, bo na przekór wiejącym temu sezonowi w oczy różnorakim wiatrom, pyłom, piachom i gównom z wentylatora (vide: EOE, sekciarstwo, pewne amerykańsko-polewaczone akcenty na Radach i różne takie śmiesznostki) ciacho wyszło nam w miarę godne – osobowości barwne, akcja wartka, edit jak dla mnie wcale nie aż taki oczywisty (przy końcówce i tych wszystkich feministycznych bajbrach na Radzie stawiałem, że wygra jednak Sarah) no i naprawdę zacny triumfator w postaci jednego z moich favoritos.

Ale od początku. Ostatnio przerwaliśmy naszą rycerską balladę na etapie wczesnomergowej eliminacji dwóch płotek, ale na szczęście tuż po tym skończyły się pierdolety, grupa się podzieliła i wzięli się za łby już na poważniej. Niestety już na wejściu, podczas tysonotrumiennej Rady, moja favorita Kim przykisiła taką niemądrością, że aż w kolanie pękła mi łechtaczka – nożesz dlaczegóż? Skąd ci córciu wyszedł ten ajdol dla Denise? Próbowałem sobie na początku wmówić, że moooże myślała, że Michele przeciągnie takiego Nicka i będzie dodatkowy żołnierzyk do wsparcia, no ale analiza wpisów na mediach społecznościowych jejmości pokazała mi, że myśleć to ona myślała bardzo niewiele. Potem już do końca lawirowała sobie próbując wcisnąć dupsko gdzieś poza radar, ale kupiła tym sobie tylko jedną Radę, bo akurat Wariatony dostał wtedy szmergla, żeby pozbyć się Sophie, która grała sobie jak to Sophie – rozsądnie, w pewnym cieniu, ale nic nie poradzę na to, że kobiecina mnie po prostu nudzi, więc jakoś było mi to tito.

Do Kim jeszcze wracając, występ na pewno poniżej oczekiwań. Ot taki flołterek idący z prądem, a jak już chciała zabrać się na sianokosy, to częściej trafiała tym sierpem we własne dupsko aniżeli rzeczywiście coś zdziałała. Szanuję ją jednak za podjęcie rękawicy, bo równie dobrze mogła sobie zostać tą wspaniałą, niepokonaną Kim z idealnym pojedynczym występem w Jednoświatku i duża część survofanbazy dalej miałaby ją za kogoś, kto na pewno rozpierdoliłby wszystkich jednym machnięciem tego swojego helenowego warkoczyka, gdyby tyyyylko chciał, tylko że, nosz kurka, akurat jej się nie chce :lol: Szanuję też za objawienie, którego doznała na ostatniej prostej, bo jakby nie było, to ona jako pierwsza (i aż do powrotu Natalie jedyna!) wśród tych wszystkich gejzerów intelektu wpadła na pomysł, że hmm, skoro Tony z Sarą ziomeczkują się na prywacie już od ładnych kilku lat i jak dotąd wszystkie ruchy wykonują razem, to moooże, ale tylko moooże, wypadałoby niewinnie pobawić się myślą o tym, żeby zastanowić się nad tym, żeby podjąć niezobowiązującą dyskusję o tym, czy ewentuaaaalnie nie jest to zbyt duże zagrożenie na etapie zaawansowanego śródmerdża :mrgreen:

Luźna refleksja, że wracając myślami do czasów szkolnych, Kim to taki trochę typ ładnej, zgrabnej i cool szóstoklasistki, wokół której kręci się wianuszek czwartoklasistek chcących się z nią przyjaźnić, żeby być w przyszłości tak fajne i trendy jak ona, ale gdyby ta sama szóstoklasistka chciała mądrzyć się wśród grupy dorosłych, to już nie poszłoby tak lekko. Dlatego dużo łatwiej było jej sobie poradzić w sezonie z takimi właśnie młodymi i głupimi kaczuszkami, aniżeli wśród różnych ludzi w różnym wieku i trochę bardziej zróżnicowanej liczbie fosforanów w czaszce, niż Kat, Alicia, czy Chelsea numer jeden.

No ale jedźmy dalej, bo już pierdolę o rosole. Tak więc moim zdaniem główne zagrożeniowe potwory, które wszyscy powinni czym prędzej rozbebeszyć mieczami, były w tym sezonie dwa. Pierwszy, dwugłowy, to sojusz towarzyszy milicjantów i ja naprawdę już na zawsze pozostanę z wgniecieniami w twarzoczaszce po tych licznych fejspalmach, że nikt tego nie dopilnował. Drugi potwór, to Jeremy, za którego i tak wzięli się o wiele później, niż powinni. Rzygałem już tym, jak bardzo wszyscy go tam hołubią i za wszelką cenę chcą zostawić, mimo, że po Kambodży i zwycięstwie dziesięć do jajca powinni wiedzieć, czym to grozi. Jak typa nie trawię, tak trzeba mu oddać, że on w jakiś dziwny sposób hipnotyzuje – w Kambodży wydawałoby się niegłupi Tencer & Sasha z uśmiechem poszli z nim na rzeź w finale i tutaj zaczynało się już powoli dziać to samo. Zakochana Natalie z uporem maniaka podrzucała mu te różne adwentydż, dysadwentydż dla jego przeciwników (vide: ta dla Tony’ego – na bank to było po to, żeby wzmocnić szanse swojego obiektu westchnień) i różne inne śmierdzidła. Denise ocaliła go ajdolem. Michele chciała dać mu tego monetoflipa i to na dobrą sprawę aż dwa razy, bo zastanawiała się do ostatniej chwili. I jak dla mnie najpiękniejszą sceną tego sezonu była mina tego roszczeniowego paparucha, kiedy wybałuszał na nią oczy jak już stała przy tym stołku, a tu nagle okazało się, że fakju, nimo, naucz się wreszcie, że nie wszyscy będą się zawsze dla ciebie podkładać. Trochę jak madka, która właśnie przesylabizowała sobie na onecie, że rząd rozważa 500+ tylko dla pracujących :o

Tak więc jednego potwora w końcu usiekli, ale drugiego już się nie udało i w związku z tym jak dla mnie większość ludków od F7 wzwyż to takie trochę strategiczne dopotroki :mrgreen: Wszyscy na dobrą sprawę potwierdzili to, co o nich wcześniej myślałem. Najpierw kosiarz przyszedł po Pana Nickt z Survivor Hubicki & Angelina show, którego jak tak się posłucha, to może i nawet sympatyczny, ale nic na to nie poradzę, że bez przerwy o nim zapominam (w pierwszej chwili zapomniałem nawet pisząc te wypociny). Gra równie nijaka – jedynym jego ruchem przez całą grę było, to, że z dupy odwrócił się od Yula. Potem niby próbował działać na dwa fronty, ale Wariatony ładnie go wyjaśnił. Flołtować też trza umić, dziękuję, dobranoc, pocałujcie misia w dupę.

Denise podobnie – wyczochrała sobie Sandrę za tę ramboczuprynę dla samego popisu, no dobrze, ja gratuluję, ja winszuję, ja się kłaniam, ale co potem? Ano nico - bezmyślne pchanie się do ostatnich rozdań z towarzyszami milicjantami, a potem nagle ała, bo jak wróg zasłonił się ajdolami, to jako pierwsza dostała po rajtach od swoich mundurowych koleżków. To właśnie w niej widziałem największą nadzieję na przewrót przeciwko nim, ale summa summarum potwierdziło się, że graczem jest kiepskim i że mam rację od ośmiu lat chrystianizując survonaród na temat tego, że w filipińskim buszu Lisa była od niej lepsza.

U Bena potwierdziło się z kolei to, że jest jednym, wielkim, dżefowym podstawieńcem. Najpierw w nienaturalny sposób wygrał, a teraz w nienaturalny sposób odszedł. Jeszcze na upartego mógłbym zrozumieć, że dotarło do niego to, że pojawienie się na finałowej Radzie nie ma dla niego sensu w jakimkolwiek ustawieniu F3 i dlatego wzorem Starej Kim z trzeciego sezonu postanowił wybrać sobie zwycięzcę dając Sarze możliwość tego ruchu do resume, no ale litości, przecież ten kapiszon nawet nie miał pewności, czy ona w ogóle będzie w finale :lol: Mam nadzieję, że hajs za kolejną dobrze odegraną rólkę wystarczy mu na te wszystkie nawozy do gleby i paszę dla kogutów. Lubię go, ale niech nie wraca nigdy więcej i wykorzysta swój aktorski talent w jakiejś polityce gminnej albo w lokalnej wersji Rancza :mrgreen:

Z bólem dupy przyznaję, że Sarah jest dla mnie na ten moment najlepszą kobiecą zawodniczką w surwoświatku – zwłaszcza, że w tym sezonie pojawiły się i zostały dość dupobitnie ograne wszystkie pozostałe, które do tej pory miałem w czołówce (dodać Kim, Parvati, Natalie i – uwaga, niepopularna opinia – Amber). Nie mam pojęcia, co im tam wszystkim zaszumiało w grzywce, że nikt poza Robem w premerge nie pomyślał o tym, żeby ją ustrzelić po tak monumentalnej grze, jaką prowadziła w S34. Już nawet od biedy rozumiem, że mogli zlekceważyć Tony’ego, bo po S34 zostawił po sobie wrażenie szajbusa, ale ona? Ładnie to zresztą wykorzystała i poza jednym blindsidem na Sophie przez cały czas dyktowała warunki do spółki ze swoim amigo – w stosunku myślę pół na pół. Beka tylko z tego jak bardzo była pewna, że Natalie, którą znała jeden dzień na pewno, ale że na sto procent powiedziałaby jej gdyby miała ajdola – parsknąłem przy tym tak, że się przez kilka minut musiałem wyskrobywać gluty spomiędzy Q a W na klawce :lol: Ostatecznie jednak gra porządna - przerypała przez EOE i czity Natalie, tyle. Ale nie żebym z tego tytułu płakał, bo słuchanie jej gdakania w dalszym ciągu sprawia, że poważnie rozważam wykastrowanie się zębami, tak więc no w porządku, jesteś wielka, postawimy ci pomnik na kolejnym Island of the Idols, ale idź już sobie :x

O finalistach słówko. Natalie mam poza klasyfikacją, bo nie akceptuję EOE, zwłaszcza z dodatkiem kolejnych czitów, którymi zasłaniała się po powrocie. W tym całym fiksum pierdum wyszłoby, że sezon o mały włos wygrałaby osoba, która… nie przetrwała bez ochronek ani jednej Rady :lol: :lol: :lol: – no nie, zdecydowanie nie - jak mawiał doładowany chorobą filipińską Olo Kwaśniewski, apeluję do państwa rozsądków! :lol: Serducho mi się kraje, że między innymi Tyson, Parwatka i oldskulowy Ethan chcieli swoimi głosami aż tak bardzo skarykaturzyć tę naszą upragnioną łynersobitwę. Michele to ładna buźka i ładna historyjka o tym, jak próbuje udowodnić, że jednak jest zasłużona, no ale niestety zasłużenie to ona dostała co najwyżej to swoje jajco w finale. Przez całą grę była taką niechcianą przez nikogo gąską Aurorką, mocno pogrążyła się swego czasu relacją z Wendellem, mało kiedy była po dobrej stronie głosów i jeszcze na dodatek prawie przehulała swoją przewagę jako kolejny zaślepieniec Jeremy’m.

No i wreszcie monstrualnym gównostrzałem na koncie obu pań jest dla mnie to, że nie zagłosowały na Sarę w dogrywce z Denise przy F6. Gdyby udało im się ją dojechać już wtedy, to potem mogłoby pójść prościej z Tony’m, a w finale z Benem/Denise wyglądałyby dużo korzystniej, Natalie zwłaszcza.

Wariatony to z kolei bardzo słuszny wybór przy urnie, zdecydowanie #MójPrezydent. Głupeczkowanie z S34 jakoś paradoksalnie mu się opłaciło, bo teraz ludzie nie widzieli w nim jakiegoś poważniejszego gracza, poza tym nauczył się trochę na błędach i w kluczowym okresie poskromił te swoje mózgotrzęsawki. Razem z Sarą kontrolowali grę w miarę na równi, natomiast dla niego mam dodatkowe dwa propsy za to, że a) raz zblindsidował swoją koleżaneczkę puszczając w skarpetkach Sophie, która rzeczywiście na późniejszym etapie mogłaby ich rozbić. b) Sarah prawie by fiknęła na etapie F6 przez to swoje kozaczenie kiedy upierała się, że Twinnie nie ma ajdola i koniecznie chciała władować w nią wszystkie głosy. Gdyby od początku odpalili Denise, to nie byłoby krzyku, a tak uratowała ją tylko głupota Bena, Michele i Natalie.

Nie zgodzę się też, że edit jakoś szczególnie wskazywał na wygraną Tony’ego. Ja myślałem, że padnie jednak na Sarę, bo producenci mocno ocieplali jej wizerunek, choćby tymi feministycznymi lamentami albo tym jak przewiązała dwa prześcieradła przez dupę i zrobiła wielki pokaz mody :)

Tak więc no jakoś nam ta wojna zwycięzców pykła :) Na minus tradycyjnie już tony sekciarstwa i autoreklam programu, kiedy każdy kolejny uczestnik musi przez pięć minut pochlipać, jakie to jest wspaniałe ekspyriens. Rady Plemienia też właściwie nie traktują już prawie o niczym innym. W tym sezonie skurwienie czaszkowe poszło jeszcze o mały kroczek dalej, bo na jednej z Rad Jeff kazał im nawet opowiadać, jak to miesiącami musieli dochodzić do równowagi psychicznej po swoich występach :lol: Co tam Wietnam, co tam Afganistan, co tam wygranie z rakiem, latanie z pochodniami na wyspie w CBS to jest dopiero szkoła życia! :lol: Chore to, przykre, podśmierduje mi coraz bardziej jakimś illuminactwem, no ale w wersjach US chyba już od tego nie uciekniemy.

Nie uciekniemy też pewnie od lewaczenia – w poprzednim sezonie Aaron, czy tam ktoś dostał na którejś Radzie po pipce za samo podejrzewanie, że kobiety mooogą mieć między sobą ukryty sojusz (nie to, żeby w co drugim sezonie pojawiały się przynajmniej takie mrzonki), bo to seksizm i sztampowe myślenie. W tym z kolei dowiedzieliśmy się, że gra kobiet jest zawsze gorzej oceniana. Ok, może jest automatycznie gorzej oceniana przez jakichś pojedynczych przygłupów typu Jeff – teraz taki mądraliński, a czy to nie on udzielił kiedyś wywiadu, że faceci grają według niego ciekawiej? Zresztą czy ja żyję w Matrixie, czy to właśnie kobiety są wśród fanów zawsze oceniane lepiej i każda z nich to kłyn nawet jeśli wyleci z jakimś głupim ruchem w premergu, podczas gdy mało który facet dochodzi – nawet i u nas - choćby do top 3 w rankingach popularności? Czy to nie sojusze kobiet są zawsze powodami fanowskich majtoszczochów, podczas gdy sojusze facetów to seksizm, szowinizm i w ogóle poćwiartować? Proponuję luźną refleksję, jak wyglądałoby chociażby rozpalanie ognia w tym sezonie gdyby było odwrotnie i dwóch bezpiecznych facetów analogicznie do Natalie wspierałoby okrzykami „go, bro!” trzeciego faceta walczącego z ostatnią pozostałą kobietą. Myślę, że usunięcie konta na Twitterze i nocna ucieczka na Alaskę przed „pokojowymi” demonstrantami byłaby dla takiego jegomościa kwestią kilku godzin po emisji :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Żeby nie było, ja wszystko rozumiem, ja jestem pokojowy człowiek, jestem za równouprawnieniem i za wszystkim, ale nienawidzę takiego durnego lewaczkowania, które bazuje na wyszukiwaniu problemów, których nie ma – albo wręcz zaczynają być zupełnie odwrotne.

Chińskie kolacje z nietoperzy przyniosły nam chociaż ten jeden malutki plus, że nie było w tym sezonie pseudoreunion, który od dłuższego czasu był parodią i tylko by się człowiek zeźlił.

Z niecierpliwością nasłuchuję kolejnych koronaniusów i mam nadzieję, że jednak jakoś tam się w przyszłym roku dźwigną :roll:

PS: Halo halo, Cirie, czyżbym ja jednak zdążył na wybory najlepszego stratega?! :o Bo patrzam & nie wierzam, myślałem, że już dawno musztarda po frytkach :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

frasiek
sole survivor
Posty: 1106
Rejestracja: 27 gru 2010, 00:00
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: frasiek »

tombak90 pisze:
09 lip 2020, 00:42
Żeby nie było, ja wszystko rozumiem, ja jestem pokojowy człowiek, jestem za równouprawnieniem i za wszystkim, ale nienawidzę takiego durnego lewaczkowania, które bazuje na wyszukiwaniu problemów, których nie ma – albo wręcz zaczynają być zupełnie odwrotne.
Jeżeli nienawidzisz wytwory wyobraźni prawicowych publicystów to po prostu przestań czytać/oglądać tych publicystów. Będziesz miał w życiu mniej nienawiści i więcej kontaktu z rzeczywistością.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: tombak90 »

frasiek pisze:
25 lip 2020, 06:16
tombak90 pisze:
09 lip 2020, 00:42
Żeby nie było, ja wszystko rozumiem, ja jestem pokojowy człowiek, jestem za równouprawnieniem i za wszystkim, ale nienawidzę takiego durnego lewaczkowania, które bazuje na wyszukiwaniu problemów, których nie ma – albo wręcz zaczynają być zupełnie odwrotne.
Jeżeli nienawidzisz wytwory wyobraźni prawicowych publicystów to po prostu przestań czytać/oglądać tych publicystów. Będziesz miał w życiu mniej nienawiści i więcej kontaktu z rzeczywistością.
Ulala :lol: Nie wiem, skąd ci się tutaj wzięli ci biedni publicyści, więc poluzuj rajtuzki. Ja żadnych publicystów nie potrzebuję, żeby zauważyć, że to, czym nas Jeff z Laciną próbowali nakarmić, to zwykłe siano pod lewackiego odbiorcę. W całej survostorii widzę tylko trzy przypadki, kiedy kobieta przegrała w finale z mniej zasłużonym facetem, z czego S35 nie traktuję jako normalny sezon, w S33 wynikało to nie z płciowości, a z tego, że wszyscy u niej w domu byli zdrowi i nie miała się czym bidula pochwalić, a w S30 też motywów płciowych nie podejrzewam.

Więc może to Ty powinieneś zacząć coś więcej czytać i oglądać, żeby mieć mniej czasu na takie trolololo dla samego trolololo ;)
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

marinhos
7th voted out
Posty: 114
Rejestracja: 01 cze 2014, 00:00
Winners at War: Rob
Kontakt:

S40E15 "It All Boils Down to This" / Reunion

Post autor: marinhos »

Tony uratował honor tego sezonu, ale jakim kosztem

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 40: Winners at War”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości