Big Brother 3

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5963
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Post autor: ciriefan »

Obejrzałem 3 sezon i muszę przyznać, że był świetny. Kolejność odpadania jak i przebieg gry praktycznie szły po mojej myśli. Final 4 to były moje 4 ulubione osoby z castu. Jedyne co, to zwycięzca nie ten. Kibicowałem Danielle, została obrabowana z tego miliona. I to jeszcze taką różnicą głosów...

Lisa - lubiłem ją. W sumie spodziewałem się jej wygranej, bo miała sporo przyjaciół w jury. Wygrała tylko dlatego, że była tą dobrą. Jej gra była ok, ale na pewno nie lepsza od Danielle. Ogólnie strategicznie bez szału, ale z charakteru ją lubiłem i z pierwotnego sojuszu szóstki tylko ją lubiłem, więc fajnie, że tylko ona przetrwała z nich :wink:

Danielle - no uwielbiam tę kobietę. Była genialna. Chciałbym ją zobaczyć w Survie. Pięknie kłamała i grała tymi ludźmi jak pionkami. Na dodatek zabawna i miała emocje, ale potrafiła odstawić je na bok. Ukrycie sojuszu z Jasonem od dnia 1 do samego końca też było genialne. Jak dla mnie prowadziła grę idealną, jak widać nie wystarczyło jej to do wygrania. Jedyny błąd to eliminacja Amy zamiast Lisy w F4 - z Amy każdy by wygrał, nawet jakby zdobyła ostatni HOH. No niestety, było bitter jury, bo większość jego członków grało emocjonalnie. I tak naprawdę gdyby jury nie wracało do domu i nie oglądało w tv, to pewnie Danielle by wygrała, bo tak samo pięknie by ich zmanipulowała na finale.

Jason - on również prowadził genialną grę. Był tym "dobrym" w duecie z Danielle. W sumie największym minusem jej gry było to, że chciała go w finale, z nim na pewno nie miałaby szans. Jego jednak strategicznie stawiam niżej od niej ze względu na to, że nie nominował Roddy'ego, bo miał wyrzuty sumienia. Nie mógł wtedy odstawić emocji na bok. Na szczęście udało się ten błąd naprawić tydzień później. Zaraz po Danielle był moim drugim faworytem.

Amy - no po prostu cudowna jest. Uwielbiałem ją. Graczem była tragicznym. Nie miała jakiejkolwiek strategii. Była popychadłem, nominowana 6 razy, bo z nikim nie miała sojuszu, żadnej umowy, zawsze można było ją dać jako drugą osobę, bo Amy i tak się nie obrazi. Ale z charakterku jest taką bitch jaką lubię hehe. Na początku jej nie znosiłem, ale z czasem zdobyła moje serce. No i była śliczna :wink: Najbardziej mi się podobało, jak dała Chiarze nickname Cwhorea hahaha.

Marcellas - na początku go lubiłem, potem coraz mniej. Irytował mnie strasznie całym swoim zachowaniem. Grał beznadziejnie. To, że nie użył Golden Veto, żeby się uratować - głupota nad głupotami.

Roddy - jak to mówiła Danielle - "the devil". Osobiście go nie lubiłem. Taka nowa wersja Hardy'ego z 2 sezonu. Kolejny śliczny mięśniaczek z typu "uczciwych" hipokrytów. No tak, niby nie kłamał, był uczciwy, ale potem na finale twierdził, że manipulowanie i wyciągnie zdań z kontekstu i wykorzystywanie ich przeciw komuś nie jest czymś nieuczciwym. Taaa, żałosne.

Gerry - nie wiem, co on w ogóle robił w tej grze i kto go scastingował, ale był tragiczny. Jedyne co zapamiętam o nim, to że nie mył rąk po wyjściu z toalety :P

Chiara - Amy określiła ją najlepiej: Cwhorea. Kolejna hipokrytka. Obsmarowywała swoją "przyjaciółkę" Lisę nieźle w konfach, ale na finale to, co Danielle mówiła w konfach, już jej się nie podobało. Była niewyżytą seksualnie fałszywą bitch i tyle mam o niej do powiedzenia :wink:

Josh - na początku myślałem, że będę go nie znosił. Głośny wariat, niby idiota. Ale od dnia 1 grał z całych sił. Z czasem pokazał, że pod przykrywką wariata i chama kryje się emocjonalny człowiek. I w sumie to trochę zabawne, że na koniec stał się tak emocjonalny. Zaskoczyło mnie to, że nie zagłosował na Danielle w finale.

Eric - kolejna poza Roddy'm podróbka Hardy'ego. Ani mnie ziębił ani mnie grzał.

Tonya - okropna była. Plastikowa lala. Cała sztuczna. Stara baba, a zachowywała się jak nastolatka. Miała mentalność 15-latki, co potwierdziło jej finałowe pytanie do Lisy. Najgorszy uczestnik tej edycji.

Lori - w sumie zbyt szybko odpadła, by coś powiedzieć. Była po prostu zwariowana :wink:

bobaas
5th jury member
Posty: 403
Rejestracja: 01 kwie 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: bobaas »

Skończyłem 3 sezon. Z pewnością był lepszy i ciekawszy niż poprzedni. Przeglądajac wikipedię na temat drugiego sezonu niestety natknąłem się na informację kto wygra, więc po raz drugi byłem ciekawy jak to się stało, że to Lisa. Początkowo myślałem, że będzie nudno i ta pierwotna szóstka, do której należała Lisa zdominuje grę i rzeczywiście wejdą razem do F6. Na całe szczęścia tak się nie stało i sytuacja w domu dość szybko się odwróciła i nie można powiedzieć, że było przewidywalnie.

Lisa - w sumie to ani jej nie lubiłem, ani jakoś też nie pałałem do niej wielką sympatią. Wydaje mi się, że była raczej nijaka. Miałem nadzieję, że w momencie, gdy została ona a nie Eric i wiedząc o tym, że Chiara zagłosowała na nią, zacznie grać agresywniej tak jak to zapowiadała. Ale okazało się, że jednak nie. Niewątpliwie dobrze zrobiła, że trzymała się Danielle i w związku z tym Jasona. Na pewno dobrą i zaskakującą decyzją był też fakt, że nie głosowała za powrotem Erica. Zdawała sobie sprawę, że bez niego będzie mogła bardziej skupić się na grze i nie będzie miała na sobie celownika, bo wiadomo było, że będą razem trzymać jeśli powróci jej boyfriend.

Danielle - zdecydowanie najlepszy gracz tego sezonu i to ona za samą grę strategiczną zasługiwała na wygraną. Polubiłem ją dość szybko i kibicowałem w sercu (choć wiedziałem, że niestety nie wygra). Rozegrała to bardzo dobrze, osiągnęła swój cel. Niestety jak to w takich grach bywa często wygrywa mniejsze zło i akurat Danielle była największym złem tego sezonu. Knuła, kłamała, manipulowała. Traktowała to jako grę, w której za cel postawiła sobie dojście do finału bez względu na środki i jej się to udało. Nie wygrała do F4 żadnego zadania o HoH a mimo to ani razu nie została nominowana.

Jason - razem z Danielle stworzyli duet, który się uzupełniał. Ona była tą złą, on tym dobrym. Ale uważam, że bez niej to on by zginął raz dwa, a Danielle dałaby sobie świetnie radę. Ona była mózgiem, a on jej pomocnikiem we wdrażaniu jej planów i pomysłów. Wymieniali się informacjami i mieli na siebie oko.

Amy - No cóż. Nie potrafiła grać. Alkoholiczka i wariatka. Lubiłem jej śmiech i tyle dobrego mogę o niej powiedzieć. Królowa nominacji.

Marcellas - W pierwszym tygodniu mnie denerwował. Później zacząłem go akceptować i z czasem nawet trochę lubić. Miał różne jazdy i odchyły, ale on i Amy jako nieliczni potrafili się jakoś bawić i zdecydowanie wnieśli do tego domu najwięcej śmiechu. Nie powiedziałbym, że grał źle, bo po marnym początku i skazaniu na eviction dotrwał do F5 i zgubiło go tylko to, że dał znać Danielle iż Jason ma u niego przesrane, jeśli zostanie w grze. No i to Golden Veto.

Roddy - Początkowo ani mnie ziębił ani parzył, z czasem zaczął mnie denerwować. Oczekiwałem jego eliminacji i denerwowałem się, że dwukrotnie zdołał jej ominąć, 3 raz nie został nominowany przez Jasona. To doceniam i na pewno miał jakieś zdolności i dar perswazji, że w pewnym sensie ludzie robili to co chciał i wykonywali za niego brudną robotę. Był największym rywalem Danielle. Wkurzył mnie swoim zachowaniem w momencie, gdy Amy miała Veto i jednak nie zdecydowała się go na nim użyć, choć taką mieli umowę. Hipokryzja straszna to była z jego strony.

Gerry - On zdecydowanie nie pasował do tej grupy ludzi i to i tak cud, że dotrwał tak długo. Raczej nikt go nie miał za jakieś zagrożenie, w sumie każdy będąc HoH mógł go zawołać i powiedzieć, że go nie nominuje i zawrzeć z nim deal, że jak wygra HoH to go ocali również, czy też zagłosuje na tego na kogo wskaże.

Chiara - Kobieta wyzwolona, zero granic i zahamowań. Zgubił ją głos na Lisę, sparowanie z Roddym.

Josh - Nie przepadałem za nim. Taki trochę głupkowaty.

Eric - Nie mam zdania jakiegoś o nim. Jedynie co o nim pamiętam to to, że miał showmance z Lisą, i gadał przez sen xD

Tonya - Oj, ona się tymi cyckami skrzywdziła, muszę przyznać to szczerze. Pewnie natura niewiele ma z tym wspólnego, ale jak na matkę pięciorga dzieci to miała figurę godną pozazdroszczenia. Jako gracz nic wielkiego nie pokazała. Zajęła miejsce Gerry'ego w sojuszu 6 i jak się okazało nie był to dobry wybór.

Lori - Hmm, ona mi wyglądała na trochę niespełna rozumu.
Obrazek

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

To była moja pierwsza przygoda ze stejtsowym BB, więc przy tej okazji napiszę, że zasady na początku wydawały mi się pokrętne, głupie i w ogóle jak-to-tak, ale z czasem doszedłem do wniosku, że to dobry pomysł i że nie chciałbym już zobaczyć zwykłej, Gulczasowo-Manuelowej wersji. Są dramy, stęki, zadymy i zranione uczucia, więc ogółem lllubię to.

Sezon wkręcił mnie na tyle, żeby zainteresować formatem, ale w porównaniu z późniejszymi, które widziałem (2 i 4, jedynki nie liczę) był nieco zbyt mdły i włazidupny. Częstotliwość zwrotów ajlowju i ajkerebauczju zbierała na wymioty. Konkurencje miałkie jak gips wymieszany z solą, no ile można się jarać wyeliminowanym uczestnikami i wiedzą o nich? Imiona Looori czy Tonyyyya uderzały mi w uszy chyba częściej niż wtedy, jak owe niewiasty były jeszcze w programie. Skoro już się rozpędziłem, zhejtuję też intro - ta muzyczka jest psychodeliczna, wzbudza we mnie agresję i w ogóle brzmi jak podkład dźwiękowy do scen erotycznych w dzieciach z Bullerbyn, co w połączeniu z tych ich przytulasami i szerokimi uśmiechami, dawało katastrofalne wrażenie. Na szczęście, widziałem, że w intrach kolejnych sezonów wprowadzili już dużo bardziej dynamiczne dźwięki. Dla równowagi, uśmiechnę się do prowadzącej, Julie na dużym propsie <3

*Lisa - na początku widziałem w niej zadatki na jakąś tam diaboliczność, ale z czasem mocno mnie zawiodła. Po utłuczeniu Erica stała się istną mimozą, z miną jak na pogrzebie babci. Gdyby depresja miała mieć swoje uosobienie, angażowałbym ją w ciemno. Jak Elka Chojnicka odejdzie z Klanu, to śmiało może ją zastąpić.

*Danielle - najzajebistszy akcent tego sezonu :D Uwielbiam tę kobietę! Jej strategia cichego sojuszu z Jasonem była bardzo dobra, a z czasem manipulowała tam już niemal wszystkimi, kontrolowała sytuację i ucinała łby w wybranej przez siebie kolejności. Najlepsze jest to, że nie była przy tym wszystkim jakąś dziką hejterką z buszu, ale wspaniałą i ciepłą kobietą. Podpisuję się wszystkimi możliwymi kończynami pod postulatem Cirie'go, żeby wystąpiła w Survie. Kiedy okazało się, że nie wygrała, myślałem, że oni sobie ze mnie kpią i za chwilę wyskoczą wszyscy z powrotem wrzeszcząc hahaha, dałeś się nabrać Tombak, tak naprawdę nie jesteśmy aż takimi debilami.

*Jason - no niby miły, życzliwy i w ogóle w prawdziwym życiu dobrze jest się otaczać takimi osobami. Jednak z perspektywy widza był zbyt przesłodzony. Czułem, że jeśli jeszcze raz powie do kogoś ajlowju, to się spierdzę.

*Amy - moja serowa myszka :lol: W strategii była totalnym kołasem, ale z charakteru była moją drugą faworytką po Danielle. Powinni jej dawać jeszcze więcej sera i jeszcze więcej alko, a dopiero byłaby eksplozja. Generalnie, nie lubię twistów z przywracaniem wyeliminowanych zawodników w jakiejkolwiek formie, no ale w związku z tym, że chodziło na Amy, to okeeej, możemy się umówić, że tego nie widziałem.

*MarCwellas - chcę o nim zapomnieć, naprawdę. Ostatnio taki przeraźliwy hejt wzbudzał we mnie chyba tylko Brandon z Survivor. Pod koniec jego bytności w grze, bawiłem się w tralalala-nie-widzę-i-nie-słyszę i autentycznie odwracałem wzrok gdy się pojawiał. Miałem ochotę trzasnąć dziurkaczem przez ekran w to czarne jajo, mając nadzieję, że pęknie. No k*rwa, miał się za wielkiego sprawiedliwego, który uzurpował sobie prawo do decydowania, kto jest deserving, a kto nie. A w rzeczywistości sam zachował się jak szmata wobec Amy, poniżając ją na oczach wszystkich, mimo, że z tajemniczych przyczyn była mu tak bardzo oddana. Że nie wspomnę o wypięciu się na Gerry'ego, dzięki któremu jego owalny łeb nie wyleciał w pierwszej rundzie. Ja naprawdę chcę jechać do Stejtsów i go spalić, a wraz z nim tego jego gnoma. Mogęęęę? Prooooszę.

*Roddy - przez dłuższy czas go lubiłem i kibicowałem, żeby wybrnął z d*py, do której wcisnęli go przyjaciele i ukochana. Ale zawiódł mnie na końcu. Po pierwsze - sytuacją z Amy. Nie do końca pamiętam, co on dokładnie odpierdzielił, może ktoś mi przypomni, ale pamiętam tyle, że było to coś głupiego. Miał obiecać Amy coś-tam i wtedy ona chciała ocalić go Vetem? I w końcu okazał się kołkiem i tego nie zrobił? Coś w ten deseń. No i nie podobał mi się hejt na Danielle za to nazwanie go diabłem. Gołym okiem widać było, że babeczka żartuje, a ten się uniósł. Czy jego babci przypadkiem jakiś hrabia nie ukłuł?

*Gerry - dziwaczny, nadwrażliwy i jeszcze nie myje rąk po sraniu, ale jakoś tam go mimo wszystko polubiłem. Szkoda tylko, że ocalił Mar-cwellasa, pieprząc mi tym sezon.

*Chiara - ja naprawdę jestem tolerancyjny, otwarty i liberalny, ale wszystko ma swoje granice. Czy oni ją wytrzasnęli z jakiejś autostrady na Neapol? Laska gadała tylko o jednym. Brawa dla Roddy'ego, że się do niej przyklelił. Pewnie gdyby to się rozwinęło, jego k*tas zostałby opisany ze szczegółami w każdym wywiadzie, w każdej rozmowie z psiapsiółami i w ogóle wszędzie. Hejt z nią.

*Josh - na początku zapowiadał się na niezły czarny charakter. Szkoda, że ostatecznie zwariował.

*Eric - no był sobie, odpadł sobie, w sumie miałem go w d*pie. Miał trochę zbyt ewidentne sojusze, więc dostał w łeb na własne życzenie.

*Tonya - tutaj zapamiętam trzy rzeczy. Pierwszego cyca, drugiego cyca i ten creepy uśmiech, który nie schodził jej z twarzy nawet podczas awantur z Amy i Marcwellasem. Obstawiam, że zachowałaby go nawet gdyby ktoś trzasnął jej dziecku maczugą w łeb na jej oczach.

*Lori - szalona babeczka, ale nie umiała się uspokoić i przez to chyba średnio nadawała się do gry. Zapamiętam ją z akcji, jak obroniła Gerry'ego w tej awanturze z brudnymi rękami po sraniu :lol: Kocham Danielle, ale w tej sytuacji to akurat Lori miała rację, podobało mi się to :D
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

W końcu nadszedł też czas na obejrzenie Big Brother 3. Ta edycja nie była zła, chociaż nie można powiedzieć, że ludzie byli normalni. Zastanawiam się skąd oni ich wzięli. Tak jak w przypadku BB4, tak również i tutaj cast był co najmniej dziwny.
Jako największe plusy tej edycji uznaję twisty z veto, golden i powrotem jednego z uczestników. To na pewno dodało dynamiki grze i wyznaczyło tok na następne sezony.
Do minusów trzeba zaliczyć ludzi psychicznych lub mających inne problemy jak Josh, Tonya czy Amy.

Co do zwycięzcy to oczywiście cieszę się z wygranej Lisy, bo zasłużyła na wygraną w przeciwieństwie do Danielle. Wszyscy Fani zachwycali się grą Dani, a ja teraz lubię ją jeszcze mniej niż po sezonie all-stars (który oglądałem z 4 lata temu). A już tam nie wzbudzała mojej sympatii.

Lisa - piszecie, że nie była lepsza od Danielle. Jak to nie była? Udowodniła, że zależy jej na grze. Nie na romansach, nie na przyjaciołach, nie na kasie. Zależało jej na grze i nie była przy tym egoistyczna. Podobała mi się jej zmiana po odejściu z gry Erica. Gdy zamiast sercem zaczęła grać rozumem. W dodatku zaimponowało mi to, że nie chciała wziąć pieniędzy ani rozmowy z bliskimi. Nie chciała też powrotu do gry Erica. Naprawdę wykazała się przy tych decyzjach rozumem i za to ją szanuję.

Danielle - była zabawna i tak dalej. Ale popełniła tyle błędów. Po pierwsze, wiedziała, że jurorzy będą oglądać ich ze swoich domów, więc po co robiła tyle tych wszystkich rzeczy? Obrażanie innych ludzi, wyzwiska w stylu "devil". Po drugie, była zabawna, zjednywała sobie tym ludzi. Jej wypowiedzi w DR były ok, ale ta "wyliczanka" trochę nie na miejscu. Po trzecie, to inni wykonywali za nią "czarną robotę", a ona sobie tylko siedziała i zawierała układy z innymi. Po czwarte, miała mnóstwo szczęścia, że trafiła na bandę kłótliwych ludzi, w niektórych przypadkach nawet alkoholików. Zawsze był ktoś inny do wyrzucenia niż ona. Albo trzeba było rozbić showmance, albo pozbyć się Gerry'ego, Josha czy Tonyi. Ona uciekała spod celu. Gdyby w tej edycji grali bardziej myślący ludzie to odpadłaby dość szybko.
Doceniam w jej grze to, że potrafiła balansować pomiędzy tym wszystkim, chociaż nie zawsze wszystko szło po jej myśli. Gdyby Roddy wygrał HoH to pewnie nie byłoby jej w finale.
Ogólne wydaje mi się, że ona była dość nieszczera w swoich wypowiedziach i taka "fałszywa". Nie widziałem w jej oczach szczerości, a niektóre akcje wyglądały bardzo sztucznie. Chyba niektóre "aktorki" z Trudnych Spraw mogłyby zagrać lepiej.
Nie podobało mi się też to, że nie chciała wygrywać zadań. Zawsze była na łasce innych.

Jason
- Z sojuszu Jason-Danielle to bardziej doceniam jego grę. On wygrywał zadania, robił co do niego należy. W pewnym sensie był sterowany przez Dani i na pewno wziąłby ją do finału. Za bardzo ufał też Roddy'emu. Ale i tak jego grę oceniam pozytywnie.

Amy - ser, alkohol, dziwny śmiech, płacze, krzykliwy głos - to zapamiętam.

Marcellas - duże dziecko, w dodatku dość głupie. Irytujący, ale dobrze, że odpadł przed finałem.

Roddy - nawet go lubiłem. Przez błędy z początku gry był na celowniku. Najpierw sojusz "6", później sojusze między parami. Na pewno nie pomogło mu romansowanie z Chiarą. Zresztą, co on w niej widział? Roddy udowodnił, że jest mądrym facetem, ale jakoś nie umiał tego wykorzystać. Był na pewno zagrożeniem i dlatego musiał odejść.

Gerry - Dobrze, że w tym sezonie był ktoś starszy. Ale denerwowało mnie, że inni ludzie, na czele z Danielle i Marcellasem ciągle mieli jakieś "ale" do jego pobytu w grze. On wygrał więcej zadań niż pani D :)

Chiara - Skąd oni ją wzięli? Na pewno pomyliła programy. Nadawałaby się do Jersey Shore albo czegoś takiego.

Josh
- Idiota totalny, w dodatku to jego zachowanie, głupie teksty. I tak udało mu się długo przetrwać w tej edycji.

Eric - Co Lisa w nim widziała? On próbował grać, ale coś mu nie wyszło. Oczywiście zaszkodził mu showmance.

Tonya - Mamuśka :D Tutaj nawet nie ma czego komentować. "To matka nie może być seksi?" :D

Lori - ona zawsze wyglądała na taką dość smutną. Była zwariowana, ale zawsze robiła takie miny jakby ktoś zrobił jej jakąś przykrość.

I jeszcze odpowiedź dla tombaka:
Miał obiecać Amy coś-tam i wtedy ona chciała ocalić go Vetem? I w końcu okazał się kołkiem i tego nie zrobił? Coś w ten deseń. No i nie podobał mi się hejt na Danielle za to nazwanie go diabłem. Gołym okiem widać było, że babeczka żartuje, a ten się uniósł. Czy jego babci przypadkiem jakiś hrabia nie ukłuł?
Amy obiecała Roddyemu podczas wyzwania o veto z wymianą pudełek, że w przypadku gdy kiedyś wygra veto to użyje go na Roddym.
Amy wróciła do gry po czasie spędzonym z alkoholem na plaży i podczas swojej nominacji Roddy przypomniał jej o dealu. Amy najpierw pomyślała, że ok, że pamięta i że musi użyć itd. (dodam, że nominowani byli razem w tym samym czasie) Potem jednak zapytała czy w przypadku gdy go uratuje i ktoś inny trafi na blok to czy on na nią nie zagłosuje. Tego nie mógł już jej obiecać. Powiedział, że raczej tak w przypadku gdyby obok niej na "bloku" był ktoś inny niż Lisa. A w przypadku Lisy i Amy na bloku to zagłosuję, żeby odpadła Amy.
Amy doszła do wniosku, że po uratowaniu vetem Roddyego, "na blok" trafi Lisa i że w takim wypadku za uratowanie pana R dostanie od niego głos eliminacyjny.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Post autor: tombak90 »

W sumie nie pamiętam już o hugo mi chodziło, no ale dzięki za pochylenie się nad moimi rozterkami :lol:

Gdzie żeś wynalazł te stare sezony, że tak jurnie nadrabiasz? Czyżby watchseriesy zdjęły już bana dla koneserów antyków? Jeśli tak, to muszę wreszcie skoczyć do S6, bo mdli mnie od sztuczności Kanady.
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Post autor: Jack »

Znalazłem je na youtube. O ile dobrze widziałem, to szósty sezon też tam jest.

Barteg
6th voted out
Posty: 82
Rejestracja: 27 wrz 2017, 11:33
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Big Brother 3

Post autor: Barteg »

Podobało mi się zdecydowanie bardziej niż poprzednia edycja, zdecydowanie lepszy cast, gra bardziej przewidywalna, ale i tak lepiej mi się ją oglądało, do tego świetne końcowe rozstrzygnięcia.
Natomiast dalej trochę nie mogłem się przyzwyczaić do konkurencji i do tego, że tak duże znaczenie mają tak absurdalne zadania, gdzie często znaczący wpływ ma przypadek/szczęście. Przy tej edycji upewniłem się też w odczuciu, że ze względu na format i to ile czasu jest poświęcone na pokazanie poszczególnych uczestników bardziej (w porównaniu np z Survivorem) kibicuję tutaj osobom, które po prostu bardziej lubię niż tym, które teoretycznie grają lepszą grę (pozwoliło to też w jeszcze lepszy sposób zrozumieć czemu czasami jury w takich programach głosuje chętniej na osoby, które bardziej lubi niż te, które wg ogółu lepiej grały).

Lisa - uwielbiałem praktycznie od początku, zdziwię się jak po obejrzeniu wszystkich sezonów nie znajdzie się w moim top 3 ulubionych zwyciężczyń. Nie była to może jakaś spektakularna gra, ale na pewno była bardzo dobra i sprytna. Świetna też w aspekcie socjalnym. Aczkolwiek zdziwiłem się, że wygrała tak gładko, bo spodziewałem się wyniku na granicy remisu.

Danielle - pod względem strategicznym świetna, ale zepsuła tak naprawdę najprostszy aspekt czyli pokój zwierzeń i ogólnie to jak wypowiadała się o innych. Pewnie jakby grała już w czasach gdy jury po wyeliminowaniu nie ogląda programu to miałaby większe szanse, ale zasady były jakie były i każdy je znał, więc grając tak jak ona z dużym prawdopodobieństwem grasz po prostu o drugie miejsce i nie jesteś żadną oszukaną królową itd. tylko osobą, która odpuściła pewien aspekt gry i dlatego przegrała (szczególnie, że miała świetny wzór sprzed roku w tej kwestii). Osobiście nie mogłem jej do końca polubić, było w niej coś takiego, szczególnie w sposobie i tonie wypowiedzi co mnie od niej odpychało. Nie podobało mi się też jak zasłaniała się rodziną. Ogólnie przypomniała mi bardzo pod tym względem Sarę z surva, której grę też doceniałem, ale jako osoba była mocno antypatyczna.

Jason - ustawił się świetnie, bo Danielle ogarniała mu strategię, a on mógł się bardziej skupić na socjalu i w sumie dlatego też Lisa musiała go wyrzucić, bo w finale raczej nikt by z nim nie wygrał.

Amy - uwielbiałem :D pod względem gry nie pokazała praktycznie nic, ale świetnie się ją oglądało (+ w pełni podzielam jej miłość do serów XD).

Marcellas - grę zawalił sobie koncertowo, kiedy najpierw w F6 nominował dwie osoby, z którymi powinien się trzymać, żeby mieć szansę na zwycięstwo, a potem w F5 nie użył na siebie veta... nie zmienia to faktu, że świetnie się go oglądało (szczególnie w duecie z Amy :D ).

Roddy - dość ogarnięty, inteligentny gość, miałem lekką nadzieję, że ze starcia z Danielle to on wyjdzie zwycięsko, ale generalnie większych emocji we mnie nie wzbudzał.

Gerry - jak na typowego starszego gościa to pozytywnie mnie zaskoczył, polubiłem go, coś tam próbował grać, ale nic szczególnego z tego nie wyszło.

Chiarra - nie oburzała mnie, ale też jej nie polubiłem. W grze w sumie za wiele nie pokazała.

Josh - absolutnie obrzydliwy typ.

Reszta - nic ciekawego.

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5704
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

Big Brother 3

Post autor: Jack »

Ja też lubiłem bardzo Lisę. Niestety, spora część fanów uważa ją za jakiegoś randoma, który przez przypadek wygrał edycję.
Nawet teraz ludzie podnoszą w social mediach temat sezonu 3 i "niezasłużonego zwycięstwa" Lisy. Chyba nawet wśród uczestników sezonu 22 była jakoś niedawno dyskusja na ten temat, gdzie wprost stwierdzili, że Danielle została okradziona ze zwycięstwa.

Danielle rozegrała źle końcówkę, a ponadto pograżyła się swoimi wypowiedziami z DR.

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2663
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

Big Brother 3

Post autor: tombak90 »

Szaleństwa panny Lisy idealnie podsumowuje sezon all stars, gdzie była jedną z dwójki zwycięzców nominowanych do wejścia, wchodziło aż 14 osób tam bodaj z 18 kandydatów, a ludzie i tak jej dali łupnia przed drzwiami :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

MaciekRS
6th jury member
Posty: 585
Rejestracja: 03 mar 2018, 15:17
Kontakt:

Big Brother 3

Post autor: MaciekRS »

Dla mnie też Lisa jest w top 5 ulubionych zwycięzców z BBUS.

Barteg
6th voted out
Posty: 82
Rejestracja: 27 wrz 2017, 11:33
Winners at War: Parvati
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

Big Brother 3

Post autor: Barteg »

tombak90 pisze:
08 wrz 2020, 17:57
Szaleństwa panny Lisy idealnie podsumowuje sezon all stars, gdzie była jedną z dwójki zwycięzców nominowanych do wejścia, wchodziło aż 14 osób tam bodaj z 18 kandydatów, a ludzie i tak jej dali łupnia przed drzwiami :lol:
Sezon all stars mógłby jakoś Lisę podsumować jakby wzięła w nim udział. Will miał udział zapewniony, więc nie ma co tu porównywać. Po za tym weszło 14 z 20, a nie 18 osób, z czego 6 z 10 kobiet i tak naprawdę każda z tych, które weszły (może oprócz Eriki) myślę, że były uznawane po prostu za ciekawsze zawodniczki pod kątem strategicznym i raczej chętniej daje się drugą szansę osobom, którym coś nie wyszło za pierwszym razem niż tym, które już wygrały ;)
Jack pisze:
08 wrz 2020, 17:23
Danielle rozegrała źle końcówkę, a ponadto pograżyła się swoimi wypowiedziami z DR.
Ototo, zapomniałem właśnie dodać i nie wiem czy ludzie wgl zwracają na to uwagę, że Danielle cały czas chciała iść do finału z Jasonem, nawet pod koniec kiedy było już dość jasne, że raczej nikt nie ma z nim szans wygrać. Wtedy przynajmniej sama "okradła" by się ze zwycięstwa i fani mieliby mniej powodów, żeby użalać się nad jej losem.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Big Brother - USA”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości