S45E13 "Living the Survivor Dream"

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5716
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: Jack »

Premiera: 20 grudnia 2023

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5716
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: Jack »

Całkiem niezły odcinek. Największe zastrzeżenie mam do części After Show, ale o tym za chwilę.

Etap F5
Nie sądziłem, że aż tyle wydarzy się na tym etapie rozgrywki. Ta część odcinka to taka sinusoida. Najpierw informacja o dostępnej przewadze (muszę tutaj wspomnieć, że moim zdaniem takie przewagi na etapie F5 to przesada), gdzie z bardzo dobrej strony prezentuje się Jake. Zdecydowanie opracował najlepszą strategię na policzenie tych przedmiotów.
Później konkurencja o immunitet i przegrana Jaka w nienajlepszym stylu. Następnie nagroda i znów Jake wysuwa się na pierwszy plan informując Austina o swoim HII (nadal nie rozumiem dlaczego to zrobił) i zaraz potem jedna z dziwniejszych rad w tej edycji XD
Uważam, że zarówno Jake jak i Katurah popełnili na tym etapie zbyt dużo błędów. Po pierwsze, dlaczego Jake pokazał Austinowi swój immunitet. Czy był w tym ruchu jakiś większy sens? Chyba nie...
Po drugie, Jake i Katurah którzy nie potrafią wspólnie ustalić na kogo oddać swój głos. Czy oni rzeczywiście nie widzieli że Dee i Austin idą po zwycięstwo w tej edycji? Dlaczego Jake najpierw tak bardzo upierał się z głosowaniem na Julie, a ostatecznie Katurah oddała na nią swój głos?
Po trzecie, użycie idola na Katurze, głosowanie 5 osób na 4 różne osoby i cała drama z tym związana XD
Eliminacja Julie tak na dobrą sprawę pogrążyła i Jake i Katurę. W ten sposób stracili potencjalną szansę na wygraną.

Etap F4
Tutaj nie działo się aż tak dużo i moim zdaniem ta część została nieco przeciągnięta, szczególnie rozmowy dotyczące strategii. Raczej od samego początku było jasne co zrobi Dee i kto będzie musiał rozpalać ogień.
Sama konkurencja niczym właściwie mnie nie zaskoczyła. No może poza techniką użytą przez Katurę. Z 5 razy wydawało się, że już ma płomień i za każdym razem nie była w stanie go utrzymać :(

F3
Całkiem ciekawa rada finałowa. Szkoda, że to był teatr dwóch aktorów. Momentami miałem wrażenie, że Jake chciał się odezwać i coś powiedzieć, jednak nie mógł nadążyć za Dee i Austinem, którzy walczyli do samego końca. Uważam, że Dee rozegrała to świetnie. Nie opowiedziała na samym początku całej swojej gry i tego co udało się jej osiągnąć, lecz stopniowo odkrywała karty. Właściwie na każde pytanie znajdowała ciekawą odpowiedź.
Moim zdaniem zasłużenie wygrała tę edycję.

After Show
Zgaduję, że ten segment mógł podobać się Tombakowi - szczególnie tzw sekciarskie momenty :D
Oczywiście część osób została znów potraktowana po macoszemu. O dziwo, Kendra jako naczelna zodiakara programu dostała więcej czasu antenowego niż Bruce :D
Część poświęcona Drew była dziwna... Wygląda na to, że Probst jest jego największym fanem i Drew już dostał zaproszenie do 50 edycji XD
Liczyłem, że będzie więcej Emily i jej przemiany w programie. Niestety uznano, że ciekawiej będzie wspomnieć o tym iż Austin był alternate player nie został wybrany do tej edycji, a w programie znalazł się dzięki przypadkowi.

Awatar użytkownika
Umbastyczny
sole survivor
Posty: 2141
Rejestracja: 25 lut 2013, 00:00
Winners at War: Yul
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: Umbastyczny »

Całkiem dobre zakończenie całkiem dobrego sezonu.

F5

Najpierw mieliśmy to zadanie o przewagę i Jake rzeczywiście najlepiej do tego podszedł. Ale potem dwukrotnie dał ciała w zadaniu o immu. A następnie dał ciała mówiąc Austinowi o HI, tracąc ostatniego asa z rękawa. Przez długi język dał szansę Austinowi na opracowanie planu B, podzielenie się info z Dee, ta z kolei powiedziała Julie itd. Ale finalnie to Katurah dała ciała. O ile rozumiem, że bała się eliminacji, to nie rozumiem co jej głos na Julie zmieniał. Gdyby była prawdziwym celem (i Jake zagrał HI na siebie), to i tak odpadłaby ona... Eliminacja Dee byłaby dla nich korzystniejsza. To ona była blisko i z Julie i z Austinem. Mając w F4 Julie i Austina, byłoby im łatwiej nie tylko pod kątem wygrania zadania, ale też przedostania się do finału po wygraniu Julie/Austina. No i jak widać finalnie spełnił się ich czarny scenariusz...

Julie bardzo polubiłem i trzymałem kciuki. Widać było, że jest lubiana, że w sumie ma głowę na karku, ale generalnie nie zawsze umiała się przebić ze swoją opinią i raczej głosowała finalnie tak jak chcieli inni, nawet gdy osobiście wolałaby inne rozwiązanie. Czy była aż tak ogromnym zagrożeniem? Być może, jednak socjal jest zawsze bardzo istotny.

F4

Rzeczywiście ten segment był pozbawiony trochę emocji. Wszystko było raczej przewidywalne.

Katurah była nawet ok, zdecydowanie lepiej się ją oglądało, gdy umiała powiedzieć cokolwiek na jakikolwiek temat inny niż Bruce.

F3

Do samej finałowej rady, mam trochę mieszane uczucia. Jake był na straconej pozycji, widać było, że jurorzy wahają się miedzy Austinem i Dee (i w sumie nie ma co sie im dziwić).

To co mnie odpychało, to że było bardzo słodko. Plus to ciągłe podkreślanie, że "great question, thank you" xD Nie lubię czegoś takiego.

Austin wypadł całkiem solidnie. Tak naprawdę takim momentem kiedy wypadł źle, to omawianie pierwszej próby blindsidu Julie i Dee ujawniająca swój prawdziwy udział w użyciu HI przez Julie.

Ciekawi mnie na ile to stopniowe przedstawianie swojej gry to celowy zabieg zastosowany przez Dee, a na ile montaż. Na początku się trochę martwiłem, że Dee za mało opowiada o swojej grze i nie podkreśla istotnych ruchów. Ciągle czułem, że powinna bardziej podkreślać swój udział w eliminacji Drew, no i przede wszystkim w wywaleniu Emily! Nawet byłem zawiedziony/przestraszony, że nic o tym nie mówi. Finalnie wyszło spoko.

Zaskoczył mnie wynik 5:3, bo spodziewałem się max 6:2, zwłaszcza głos Kendry był dla mnie niespodziewany.

Dee zagrała bardzo dobrze. W sumie miała grę pod kontrolą w zasadzie od początku do końca, jeden z bardziej dominujących zwycięzców w ostatnich (wieeeelu) edycjach. Dobry socjal, dobra strategia, dobra forma zadaniowa. Do tego dało się ją lubić i jej kibicować.

Austin - dla mnie był ok, w sumie nie mam mu nic szczególnego do zarzucenia. Po prostu Dee była lepsza. Chyba takim punktem prowadzącym do jego porażki była eliminacja Emily. Może, gdyby razem z Drew mieli plan B, na wypadek zagrania HI przez Julie, edycja ułożyłaby się kompletnie inaczej.

Jake - był pocieszny, walczył, ale kompletnie nic mu nie wychodziło.

Aftershow

Eh, nie przypadło mi to do gustu. Rzeczywiście mieliśmy sporo sekciarstwa, do tego zodiakara Kendra i podniecanie się tym, że Austin był w rezerwie do końca. Nuda.

No i pewnie nie możecie spać po nocach, bo zadajecie sobie pytanie: kogo tym razem uhonorowała Sia?

Katurah - 100k
Kaleb - 15k
Jake - 15k

Awatar użytkownika
CH23
6th voted out
Posty: 87
Rejestracja: 13 wrz 2015, 00:00
Lokalizacja: Kuj- Pom.
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: CH23 »

Jedne z lepszych sezonów "New Era"! Oby produkcja szła nadal tym tropem.

F5

Dziwna sytuacja, że Jake i Katurah nie potrafili znaleźć nici porozumienia bo okazja była jak nigdy.
Widać po reakcji Dee, że zimny pot przeleciał jej po pleckach. Na szczęście wyszło dobrze.

F4

Flaczki z olejem, rozpalanie ognia można już odpuścić przy następnych edycjach...

F3

Również zaskoczony jestem wynikiem 5:3 dla Dee, uważałem, że 6:2 to taki realny scenariusz, a tak było nerwowo.

Dee jest zasłużonym zwycięzcą tej edycji, świetny kontakt (socjal) z pozostałymi uczestnikami, strategia (eliminacja Drew, Emily), oraz końcowa przemowa pięknie punktowana. Reakcja Austina na info, że powiedziała Julie o głosowaniu przeciwko niej... widać chłop lekko się rozczarował.

Austin dobrze, że znalazło się dla niego miejsce wśród F3, cały sezon wiedział co się dzieje. Zebrał grupkę ludzi z którymi szedł do przodu. Niestety na końcu już nie widział wszystkiego w przeciwieństwie do zwycięzcy.

Jake - troszkę za dużo załamek u niego. Faktycznie chłopakowi nic nie wychodziło. Nawet ostatnie zagranie HII.

Aftershow

Uważam, że chyba czas by produkcja wróciła do USA. Jednak dobrze jest widzieć uczestników już ogarniętych po sezonie. A ten moment czekania na winner też dodaje większego smaczku dla uczestników. I możemy ujrzeć ich z perspektywy już "chłodnych głów" po sezonie.

Powroty

Kilka osób na pewno dostanie możliwość pokazania się ponownie czy to w AllStar, HvsV, Second Chance.

Dee , Austin, Drew, Julie, Emily, Kaleb, Kellie

Awatar użytkownika
Prus
5th jury member
Posty: 490
Rejestracja: 19 lip 2020, 10:15
Lokalizacja: Kraków
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Flick
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: Prus »

Zajebisty sezon, świetny zwycięzca i całkiem dobra obsada (chociaż część z nich nie używała mózgu przez większość czasu). 90-minutowe (lub 64-minutowe bez reklam) odcinki zdały test i mam nadzieję, że zostaną już na stałe. Nikt nie był niewidzialny (chyba Sifu i Brando tyko mogliby być trochę bardziej pokazywani, ale odpadli dosyć wcześnie, więc akurat z tym nie ma takiego problemu).

Finałowy odcinek bardzo przyjemnie mi się oglądało.

Zgadzam się z Jack'iem, że przewaga w zadaniu na etapie F5 to gruba przesada, zwłaszcza, że mamy to już piąty sezon z rzędu. Dam im jednak małego plusika za zadanie, które temu towarzyszyło, bo przynajmniej musieli coś zrobić, a nie po prostu biegać po lesie i patrzeć gdzie operatorzy będą kierować swoje kamery. Jake miał świetny pomysł na zapamiętanie numerów, ale to nie miało znaczenia, bo to co odwalił podczas IC to przesada XD. Kolejny gwóźdź do jego trumny to powiedzenie Austin'owi, że ma idola. Śmiechłem na ten scenie, w której powiedział, że Austin nikomu się nie wygada i w następnej sekundzie była scena jak Austin mówi Dee XDD.
Wracając do zadania, Austin przed sezonem powiedział, że Michele jest jego ulubioną uczestniczką, więc kopnięcie tych puzzli w IC jest jeszcze lepsze :D
Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będziemy mieli 2-1-1-1 podczas F5. Katurah sama wycofała się ze swojego planu w ostatnim momencie i odpadła Julie.

Po powrocie bawiło mnie jak Katurah i Jake kłócili się, a Dee i Austin stali i się śmiali XD.
Spodziewałem się, że Dee lub Austin wygrają FIC. Dee świetnie poszło w tym zadaniu, bo jako jedyna nie strąciła nic. Tutaj mieliśmy kolejną klapę w wykonaniu Jake'a. Nie wierzę, że uznał, że dobrym pomysłem będzie przejście po tych przeszkodach zamiast po prostu normalnie poruszać się pomiędzy nimi XDDD.

Wybór Dee na temat rozpalania ognia w ogóle nie dziwi. Nie wiem tylko, czy serio wierzyła, że Katurah ma jakiekolwiek szanse na jej pokonanie, czy po prostu nie chciała wyglądać na zbyt pewną swoich szans w finale.

FTC nawet mi się podobało, chociaż szkoda było mi Jake'a, że został zupełnie pomijany, chociaż zupełnie się jurorom nie dziwię. 0 głosów w pełni zasłużone, bo pomimo, że się starał, to jednak nigdy nie zrobił nic wartego uwagi w tej grze. Tak samo jak Umbastyczny nie spodziewałem się 5-3. Myślałem, że to będzie kolejne 7-1-0 tak jak przez ostatnie 4 sezony i pomimo, że uważam, że gra Dee była tak świetna, że mogłaby uzyskać wszystkie głosy, to jednak cieszę się, że w końcu po dłuższym czasie mieliśmy jakiś bliższy wynik.

Aftershow zostało już podsumowane przez poprzedników, więc chcę się rozpisywać za bardzo. Śmiać mi się chciało jak Drew rzucił tam jakimś swoim nawiązaniem i Probst podszedł podać mu rękę. Według mnie powinien najpierw podać rękę zwycięzcy, ale co ja tam wiem.

Dee - najlepszy zwycięzca z sezonów z samymi nowymi graczami od czasów Cagayan/SJDS. Zdominowała całą grę.
Świetny socjal do tego poziomu, że Austin i Julie nie chcieli nawet myśleć o jej eliminacji. J.Maya nawet postanowiła sama wziąć na siebie głos przeciwko Sifu i nie zdradziła się przed nim.
Strategicznie też była świetna. Miała na swoim koncie eliminacje Kaleb'a, Kendry, Emily, Katurah i po części Drew'a. Także zasiała ziarenko przeciwko J.May'i. Można to również podsunąć pod jej świetny socjal, że udało jej się wykonać te ruchy i przekonać do nich ludzi.
Fizycznie również świetna, ale tutaj za bardzo nie ma się co rozpisywać.
W moim rankingu zwycięzców znajdzie się pewnie gdzieś w okolicach 10-12 miejsca na podstawie samej gry, a jeśli chodzi o sympatię, to pewnie jeszcze wyżej.
PS1: Jeśli chodzi o liczbę konf, to Dee obecnie jest na drugim miejscu pod względem ilości konf wśród żeńskich zwycięzców. Tylko Tina miała więcej (Dee 63, a Tina 67)
PS2: Ten głos przeciwko Sifu to złoto XDDDD <3
Obrazek

Austin - był całkiem dobry fizycznie i socjalnie. Strategicznie też na początku dobrze się pokazywał, zwłaszcza przed radą, na której odpadł Brando, bo to Austin przekonał Emily żeby została po ich stronie. Jednak to co odwalił w odcinkach 11 i 12 to tragedia. Dee robiła go jak chciała i chłop nie wiedział o tym aż do momentu, w którym przyznała się na FTC. Tak czy siak całościowo uznaję go za dobrego gracza. Oczywiście nie tak dobrego jak Dee, czy Julie i Emily, ale jednak grę prowadził nienajgorszą i był całkiem blisko wygranej.

Jake - gość miał pod górkę przez cały sezon i nigdy nie wykaraskał się z tego. Niby miał dobre pomysły, ale martwił mnie ten jego fetysz losowania kamieni XD. O ile na radzie gdzie odpadł Kaleb było to zrozumiałe, to podczas F6 było to trochę dziwne XD. Jak wspomniałem wcześniej, jajo w finale otrzymał w pełni zasłużenie, ale lubiłem go jako uczestnika.

Katurah - strategicznie była ciut lepsza od Jake'a, ale chyba zapomniała, że jest w programie "Survivor", a nie "Jak przegrać milion dolarów". Tego jeszcze nie widziałem żeby ktoś tak bardzo próbował przekonać inną osobę do swojego planu, a potem wycofać się z niego w ostatniej chwili XD. Ale też ją lubiłem i całkiem przyjemnie mi się ją oglądało.

Julie - moja druga ulubiona uczestniczka tego sezonu. Bardzo dobry gracz i cieszę się, że miała faktyczną szansę wygrać ten program jeśli dostałaby się do F3. Kobiety po czterdziestce miały w tym programie pod górkę pod tym względem, chociaż w dużej mierze były całkiem dobrymi graczami.
Fizycznie też była całkiem dobra, bo w kilku zadaniach była o krok od wygranej. Trochę jednak uważam, że powinna postawić na swoim czasem trochę bardziej, a nie ulegać Dee przy każdej okazji.

Kogo chciałbym zobaczyć ponownie: Dee, Julie, Emily, Katurah, Bruce, Jake
Nie obraziłbym się gdyby powrócili: Austin, Kaleb, Kellie, Kendra, Sabiyah

Awatar użytkownika
Jack
sole survivor
Posty: 5716
Rejestracja: 02 maja 2010, 00:00
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: Jack »

Umbastyczny pisze:
22 gru 2023, 21:45
To co mnie odpychało, to że było bardzo słodko. Plus to ciągłe podkreślanie, że "great question, thank you" xD Nie lubię czegoś takiego.
To jednak Amerykanie i bardzo często "great question" dodają w każdej możliwej odpowiedzi. Nawet jak pytanie wydaje się totalnie bez sensu albo jest zadane w jakiś dziwny sposób.
Myślę, że gdyby któryś w jurorów nie usłyszał "great question" to mógłby poczuć się trochę urażony i uznać, że jego pytanie było bardzo słabe, albo rozmówca za nim nie przepada :D

Saw
8th jury member
Posty: 769
Rejestracja: 15 wrz 2017, 12:41
Winners at War: Michele
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: Saw »

Bardzo przyjemne zakończenie, bardzo dobrego sezonu. Zdecydowanie najlepsza edycja od S37. Wydłużenie odcinków to był strzał w dziesiątkę, a jeszcze nie tak dawno byłem sceptycznie nastawiony. Moja pierwsza myśl była taka, że będzie trzeba się męczyć dodatkowe 20 minut, a o dziwo produkcja należycie ten czas wykorzystała. Każdy dostał czas antenowy, jeden więcej drugi mniej, ale nie było duchów. I co najważniejsze pokazano dużo ciekawych scen z obozu, więcej relacji pomiędzy tymi ludżmi. I nie kręciło się wszystko wokół strategii, robiąc z uczestników zaprogramowanych robotów. Mam nadzieję że ta tendencja zostanie zachowane, bo nadało to świeżości Survivorowi. Tak jak jeszcze przy poprzednim sezonie byłem zdania, że Surva nic nie uratuje i nie trafi się żaden bardzo dobry sezon i świetlne czasy programu niestety minęły. Tak teraz jestem pod wrażeniem jaka perełka nam się trafiła jako widzom. Do tego jak dodamy świetną zwyciężczynię to w ogóle mega.

F5
Pokręcony etap odcinka, ale dodało to tylko smaczka do ywalizacji i muszę przyznać że wyszło arcyciekawie. Jake i Katurah zawalili ten etap po całości, a mogli sporo ugrać. Najpierw brawa dla Jake'a za wywalczenie przewagi w zadaniu. Pięknie rozkminił te numery, szacun chłopie! Ale później na samym zadaniu poległ po całości, a to zapomniał worka, a to pominął jedną część układanki... Ale jeszcze większą wtopę popełnił na nagrodzie, a jak wypaplał Austinowi o HII. I to jeszcze z taką pewnością, że ten nic nikomu nie powie. A Austin ledwo wrócił i już wszystko powiedział Dee. Głosy poszłyby na Jake'a i mógłby tym idolem sporo namieszać. I pewnie też zdobyłby uznanie u jurorów, a tak znowu pokazał się z kiepskiej strony strategicznej. Później jeszcze nie doszedł do porozumienia z Katurah na kogo głosować i wyszedł prawdziwy misz masz na radzie. On był za tym by wywalić Julie, ona chciała Dee, a na radzie zagłosowali na odwrót XD Mogli wykonac wielki ruch i rozbić silną parę. Z Julie mieliby pewnie nieco większe szanse na ugranie czegokolwiek.
Julie mi było trochę szkoda, ale kazdego na tym etapie gry lubiłem, więc też na spokojnie przyjąłem jej odpadkę. Bardzo szanuję, że starsza pani tak potrafiła się pokazać w Survie. Dała się bardzo polubić, niezwykle ciepła i sympatyczna babka. Do tego ogarnięta strategicznie, choć bez tak wspaniałego kompana jakim była Dee, tak daleko by nie zaszła.

F4
Tutaj rzeczywiście było słabiej. To rozpalanie ognia na tym etapie jednak odbiera emocji. Fajnie jakby wyszło to po radzie, a nie że osoba wygrywająca immunitet wybiera. Zadnych zaskoczeń że taką dwójkę wybrała nie było. Katurah przegrała rozpalanie ognia. To tez żadne zaskoczenie. Bardzo ją lubiłem i kibicowałem, ale na wygraną niezby zasługiwała. Więc może to i lepiej że odpadła tuż przed finałem. Odpadła po walce. Za dużo kiepskich wyborów przed etapem F4. W poprzedniej rundzie gdyby nie popełniła błędu to może inaczej by się to wszystko ułożyło.

F3
Było ok, choć też trochę mnie wkurzyło to że Jake był pomijany w pytaniach. Nawet był chyba moment że się sam zgłaszał a i tak nie udzielono mu głosu. No ale to trzecie miejsce dla niego i tak było zasłużone. Mimo ogromnej sympatii do niego, gdzie z ręką na sercu mogę powiedzieć że chłopa uwielbiam, to jednak graczem był dosyć kiepskim i nieco zagubionym. Nie wiem co to tak naprawdę sprawiło. Bo chłop miał niby głowę na karku co pokazało na przykład zadanie o przewagę, a mimo to za duzo głupich decyzji popełnił.
Finałowe rozstrzygnięcie nieco mnie zaskoczyło, bo spodziewałem się wyższej wygranej Dee. Ale no z drugiej strony dodało to trochę emocji w samej końcówce. Austin był spoko graczem, jednak to Dee była dużo lepsza. Niestety dla niego został omotany przez płeć żeńską. Jednak wyszły fakty, że Dee nim manipulowała i niejednokrotnie oszukała. Ale ogólnie dobrze będę chłopaka wspominał. Fanem nie byłem, ale odbieram pozytywnie Fajna też ta ciekawostka z tym, że był rezerwowym do udzialu w programie, a doszedł do końca.
Dee jest wspaniałym zwycięzcą. I w końcu też produkcja w pełni doceniła editem kobiecego winnera. Świetna strategicznie i socjalnie. Można powiedzieć że zdominowała grę i miała kontrolę do końca. Nie wiem czy jest sens coś dodawać więcej, bo poprzednicy napisali już wszystko. Wielkie gratulacje!

Jakby miał powstac all stars to chętnie zobaczę: Katurah, Julie, Jake'a, Kellie, Kendrę. Jak będzie możliwośc przywrócenia zwycięzców to Dee musi być obowiązkowo.

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5987
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: ciriefan »

Tak, zdecydowanie najlepszy sezon od dawna, zapewne od S37. Jedyny minus to dla mnie właśnie ta ciągła pozytywność i brak ciemnych charakterów i dramek, ale pomimo tego naprawdę mega sezon.

Dee wygrała zasłużenie, chociaż mogła odpaść w final 5, gdyby nie głupota Katurah. Kto wie, jakby to się potoczyło, gdyby Dee przegrała, a Julie przeszła dalej. Ruch w f4 na pewno nie byłby taki oczywisty. Austin zasłużone 2 miejsce i Jake mimo sympatii zasłużone 0 glosów w finale. Kurde, Katurah tak zjebała w final 5 zmieniając z dupy glos na Julie - z drugiej strony winię tez Jake'a, który musiał tak kiepski być w socjalu i rozmowach, skoro faktycznie chciał pomóc Katurah wyeliminować Dee i jeszcze zagrał na niej ukrytym immunitetem, a ona i tak mu nie umiała zaufać i na wszelki wypadek zmieniła glos XD No ale przynajmniej na etapie f5 już dawno nie bylo tak ciekawej sytuacji strategicznej i głosowania 2-1-1-1.

Moje top 3 tego sezonu to Julie, Dee i Emily. W all starsach też nie miałbym nic przeciwko Katurah, Austinowi, Jake'owi, Kalebowi czy Kellie.

Edit niby spoko, jak na kobietę Dee jedna z najbardziej widzialnych zwyciężczyń, ale nie wierzę, że Austin miał od niej lepszy edit, chociaż graczem był słabszym i że Drew finalnie też miał więcej konf...

Emily niestety ogłosiła w jednym z wywiadów, że nie zamierza wracać w potencjalnych All Starsach, bo jej zdaniem takiego przeżycia i emocji nie da się powtórzyć, to nie będzie to samo, chociaż nigdy nie mówi nigdy, ale na ten moment by się nie zdecydowała.

I z ciekawostek - nie pamiętam dokładnej liczby, ale ktoś wyliczył, że z 66 konf Katurach ponad 40 było na temat Bruce'a XD

Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
ciriefan
sole survivor
Posty: 5987
Rejestracja: 27 mar 2010, 00:00
Winners at War: Natalie
Survivor AU All Stars: Shonee
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: ciriefan »


Awatar użytkownika
joeytribbiani
4th jury member
Posty: 313
Rejestracja: 16 cze 2019, 08:16
Winners at War: Parvati
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: joeytribbiani »

Dawno się nie wypowiadałem na temat Survivor, ale stwierdziłem, że dodam swoje 5 groszy :D

Pamiętam jak ogłosili cast to byłem pewien, że ten sezon nie może się udać. Wtedy może tylko 2-3 osoby wydawały mi się interesujące. Jednak po pierwszym odcinku wiedziałem, że ten cast jest katastrofą, ale w dobrym słowa znaczeniu :D Dwa quity przed merge i Brandon sprawiły, że bylem ciekaw co jeszcze pójdzie źle :D
Sezon zdecydowanie zyskał tym, że odcinki były dłuższe. Dzięki temu mieliśmy więcej czasu na ten camp life i relacje między graczami, a nie tylko strategia - advantage - zadanie - rada. Co prawda i tak kilka graczy miało słaby edit, ale ogólnie mogło być gorzej (41...).

Na plus:
- tak jak już wspomniałem, dłuższe odcinki. Nie wiem jak zapowiadają się przyszłe sezony Survivor, ale dłuższe odcinki to najlepsze co nas spotkało w tej nowej erze.
- Winner. Dee grała bardzo dobrze i zasługiwała na wygraną. Austin jadł jej z ręki i pomimo słabego FTC, dobrze że to ona wygrała (chociaż nie była moją faworytką :P)
- Jake. Gościu był niesamowity. Grał słabo i nie był w stanie zebrać ludzi do zagłosowania przeciwko Reba 4, ale świetnie się go oglądało i chciałbym go zobaczyć w innym sezonie (on i Carolyn jako sojusz zero-vote-finalists :D )
- Bruce/Katurah w pre-merge. Cały edit Katurah skupiał się na Bruce, co było tragikomiczne.
- EMILY. Fajnie się oglądało tę jej przemianę, jednak gdyby przez cały sezon została ta Emily z pierwszego odcinka to na pewno dostarczyła by więcej wrażeń :D

Na minus:
- Standardowo w nowej erze - 26 dni, 3 plemienia, przewagi

Sezon oceniam na plus. Ulubieni gracze: Jake, Emily, Kaleb, Kellie. Lubiłem też J i Dee.

Gdyby tylko sezon 41 miał dłuższe odcinki, może wtedy Erika dostałaby lepszy edit :(

Awatar użytkownika
tombak90
sole survivor
Posty: 2664
Rejestracja: 12 mar 2011, 00:00
Lokalizacja: Poznań
Winners at War: Tony
Survivor AU All Stars: David
Kontakt:

S45E13 "Living the Survivor Dream"

Post autor: tombak90 »

Ulala. No, to pani Havana-u-nana posprzątała ogródek, nie da się ukryć. Jestem przekonany, że w jej umiłowanej ojczyźnie wszystkim wyznawcom Fidela z wrażenia powypadały cygara z pysków, a i może nawet na fali sympatii do nowej stejtsowej bohaterki, gubernator Florydy będzie łypał życzliwszym okiem na kolejne tratwy nadpływające z malowniczego południa.

Zdecydowanie najlepsza zwyciężczyni przynajmniej od czasów rudego cwaniaczka z Noura Show, a spośród płci pięknej to już ścisła topka w surwostorii.

Gejmplej, wbrew dżefowym wytryskom i rozdziawionym jurorskim pyskom, był dość przewidywalny. Jeszcze przed mergem pani Edyta życzliwie sugerowała, że rebowcy będą wodzili całą karawanę za nos i tak też było – jedyną niewiadomą było, kto z nich wypłynie na wierzch i zgarnie na końcu mamonę. Ja osobiście byłem tu otwarty na różne opcje – Julie, Dee i Austin to całkiem życzliwe pychole, polubiłem całą trójcę. Drew już trochę niah, no ale ziemia fidżyjska widziała już straszniejszych okularników, więc do łagru nie zsyłam – żyj sobie wśród nas, funkcjonuj, baw się, ruchaj, tańcz kazaczoka.

Różnica polegała na tym, że Dee kopnęła w puzon Drew, a Austin i Julie tak trochę kopnęli się w puzon sami. Koleżka całkiem sympatyczny, klimaty Jay’a z Millenialsów, ale no miłość zaślepiła go tak, że zaliczył wywrotkę, aż ino zadudniło. Moim zdaniem zestawienie sytuacji z rad F7 i F6 było tym, co zaważyło na wyniku finału – wyraźnie pokazało sędziom, że Dee wybrała grę, a Austin wybrał amorki. No a cioteczka Julka cóż, kochana mordka, chciałoby się wpaść do takiej na zupę ogórkową i szaloną dwudziestoprocentową nalewkę z działkowych czereśni, personalnie kibicowałem jej chyba najbardziej z tego turnusu, byłem zadowolony z tego, że ze dwa razy pod koniec oszukała przeznaczenie, no ale koniec końców w momencie jak odrzuciła propozycję Katury blindsidu na Dee, pokazała, że graczem jest średnim. Więc niech sobie jednak zostanie przy pędzeniu nalewek i ciułaniu kotletów na wesele państwa Li Coon.

Dżejk Słowiańska Paszcza, no wiiitam :lol: :lol: :lol: Typ jest takim kartoflem, że można nim nakarmić całą wioskę i jeszcze porobić sobie zapasy na zimę. Jego historia przypominała mi Owena z S43 - cokolwiek próbował zrobić, miał szczęście kojota goniącego Strusia Pędziwiatra. Do pewnego momentu go lubiłem, zwłaszcza z tymi jego randomowymi łooooł w dziwnych momentach, no ale koniec końców stwierdzam, że było tu jednak zdecydowanie za dużo sekty i wycia o byle chuj. No kaman typie, czy ty jeden byłeś w szkole spaślakiem? I to jeszcze w Stejtsach? :lol: Zasłużone jajo w finale i równie zasłużona Złota Dawn Meehan, którą co sezon przyznaję dla największego wyjca.

Pożegnajmy go ze wspomnieniem tej jego psycho-super-fanowskiej metody na zapamiętywanie liczb dzięki zwycięzcom poszczególnych sezonów Survivor. Gabler jest kokosem, a Denise bambusem :mrgreen: Całe szczęście, że niczego tam nie wyszło 50, dopiero by chłopaczkowi wyjebało error Windowsa pod czółkiem.

Katurah była zdartą płytą przed dwie trzecie sezonu (ona chyba jednak miała jakiegoś crusha na tego Bruca), nikt jej za bardzo nie chciał, a na sam koniec zjajczyła kluczowy ruch przy F5, dziękuję, dobranoc, od początku mówiłem, że z Murzynek w tym turnusie Sabiyah byłaby ciekawsza. Bruce był jak polskie kabarety – trochę śmieszył, a trochę wkurwiał, więc summa summarum niech sobie ma to miejsce w mid jury. Kendra w samej rozgrywce była błaznem, no ale też mnie kilka razy uhahała i szkoda w sumie, że nie miała więcej pola do popisu z tymi swoimi teoriami z Bravo, że jeśli koziorożec ruchnie byka przy pełni księżyca w nocy ze środy na czwartek, to będą mieli zezowate dziecko. Super strateg Kellie nie ogarnęła, że czas najwyższy rozgnoić sojusz rebowców, więc wcale mi nie szkoda tego, że blindside sfajczył jej pipkę, zwłaszcza, że nudziara z niej okropna. Kaleb w odbiorze nawet na plus, no ale z góry było wiadomo, że po tym jednorazowym oszukaniu przeznaczenia z szatindedark, długo już nie pobryka.

Z kolei najbardziej cieszę się z tego, że Emily pofrunęła szybciej niż myślałem, bo jak dla mnie ta lacha była książkowym przykładem dżefowego gamebota ze sztuczną, nadmuchaną editowo historią. Kisnąłem z jej body language na radach, była jakaś taka… nieludzka. Siedziała zawsze wyprostowana jak struna, z rąsiami na kolankach i zapytana o cokolwiek cisnęła tymi swoimi dżefizmami z taką pasją i w takim szybkim tempie jak nakręcony robocik - miałem wrażenie, że za chwilę się przegrzeje, zacznie dymić, wypadnie jej oko, ze łba wystrzelą sprężynki i wszyscy dookoła dostaną prądem po jajkach :lol: Reprezentuje swoją osobą wszystko to, co mnie wkurwia w caście nowej ery, a tak naprawdę to sezonów 32+, bo moim zdaniem obecnie trwający sekciarsko-kołczingowo-motywacyjny klimat zaczął się już od Millenialsów (po czasie naprawdę mocno doceniam Kaoh-Rong).

Z pre-jury wspomnijmy dwójkę niechcianych rebowców – byli tacy nieświadomi i od samego początku unosiła się nad nimi jakaś taka aura przegrywu, że aż mi ich było żal :mrgreen: Sabiyah, jak mówiłem, mogła trochę narozrabiać i tutaj akurat szkoda mi szybkiego sfajczenia razem z tym jej woskowym bożkiem. Quitterka z pierwszego epa elegancko strolowała wszystkie superfanowskie modły o pocałowanie stóp Jeffowi, a tych trzech pozostałych pedrylków w sumie już średnio pamiętam oprócz tego, że było dużo wycia – dość przyjemnie dobrane ofiary na wczesną rzeź.

Sezonicho na pewno najmilsze z nowoerowej piątki. Cast był dużo przyjemniejszy niż w poprzedniej blokekipie - ku mojemu zdziwieniu aż trzy osoby polubiłem na tyle, że zaprosiłbym je na ponowną imprezę pod palmami (Julie, Dee, Austin), podczas, gdy we wszystkich czterech poprzednich sezonach były to tylko trzy osoby łącznie (Carolyn, Omar, Lindsay).

Aczkolwiek jak widać po moim timingu, to wciąż nie był dla mnie efekt wow i nie przyklasnę tutaj zachwytom przedmówców. Za każdym razem jak postanawiałem sobie, że no dobra, siadaj na dupie i nadrabiaj, to palce płatały mi figla i jakoś tak automatycznie wklepywały w wyszukiwarkę słowo „traitors” i było chuj, dobra, wal się na cyce Dżefie Probście, innym razem :twisted:

Jak pomyślę o obsadzie i dynamice z Chin, Gabonu, Panamy, Cook Islands, czy nawet wspomnianego Kaoh Rong, to wciąż jesteśmy tak daleko w dupsku, że nie ma czego porównywać. Trzeba zmienić cały castingowy i narracyjny mindset, bo to kumbaya zabije w końcu program. Survivor potrzebuje złych ludzi i to w trybie pilnym!
After Show
Zgaduję, że ten segment mógł podobać się Tombakowi - szczególnie tzw sekciarskie momenty :D
A to winszuję panu kierownikowi, winszuję, dobrze już zdążyłeś poznać moje guilty pleasure :mrgreen: Co prawda samo after show to jeszcze jak cię mogę, ale już promo S46 i pierwszych wypowiedzi castu sprawiło, że kilka rodzajów raka zaatakowało mnie symultanicznie. Przypomniał mi się mem o grubej księdze podpisanej jako mitologia grecka i dziesięć razy cieńszej podpisanej jako mitologia grecka gdyby Zeus nie był jebaką. To z napisami do nowoczesnego Surva byłoby podobnie, gdyby wyciąć słowo "eksajted" i kilka synonimów. A już ten Murzynek w dredach był tak bardzo eksajted, że zaczął wydawać z siebie jakieś takie ultradźwięki przypominające... morświna (?). No ogólnie ta reklama nie nastroiła mnie pozytywnie w kontekście mojego postulatu o złych ludziach :lol:
"Dziś prawdziwych villainów już nie ma..."

ODPOWIEDZ

Wróć do „Survivor 45”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości