Dlaczego? A bo ostatnio w ogóle jest w Polsce dziwne zjawisko - moda na kicz. Nawet nie od tak dawna - od kilku lat. A raczej moda na śmianie się z kiczu, na oglądanie przez ironię, w domyśle, że oglądam tylko po to żeby się pośmiać, tak naprawdę jestem ponad tym itd itp. Na tym chyba w głównej mierze wyrósł fenomen "Pamiętników z wakacji", "Trudnych spraw", renesansu "Klanu" wśród młodych ludzi, słuchania zespołu Weekend, czytania o Natalii Siwiec, o Grycankach, "szafiarkach" (wtf?!) i obcowania z innym shitem wszelakim.
Ale mało kto myśli o tym, że jeśli ten nowy trend się nie skończy, to z telewizją, muzyką, prasą i w ogóle ze wszystkim będzie coraz gorzej. I nie będą za to odpowiadać te wszystkie światłe niewiasty, które zgłaszają się do Warsaw Whore - to po prostu ludzie, którzy wykreślili ze słownika słowo "wstyd", zastępując go słowem "kasa". Ich sprawa, że za parę lat będą zachodzili w głowę jak wytłumaczyć oglądającemu dziecku, że "mamusia miała tego (jak i poprzedniego) wieczoru chcicę na ostre r***ańsko z wujkiem Trybsonem" i cała Polska musiała się o tym czym prędzej dowiedzieć. Nie będą za to też odpowiadać producenci ani stacje telewizyjne - pieniądze nie śmierdzą, więc nic dziwnego, że tworzą/inwestują w to, na co jest popyt. Muszą mieć za co włożyć dzieciom do ust kawior i sushi. Zeszmacenie mediów będzie zasługą właśnie tych, którzy się jarają takimi rzeczami - czy to na poważnie (o zgrozo), czy nawet na zasadzie regularnego oglądania "dla beki", bo myślę, że ta druga grupa zapewnia przynajmniej połowę oglądalności. Jasne, oglądanie dla zwały czasem kusi, zwłaszcza po pijaku i podczas różnego rodzaju zbiorowych głupawek, ale miejmy świadomość, do czego to prowadzi