WIDOWNIA: 8.39 miliona, 1.9/7
"Separacja w plemieniu doprowadza do sabotażu. A także, wybór drużyn na zadanie o nagrodę wyznacza granicę."
Ja właśnie nie czaję tego "sabotowania". Przecież to nie ma sensu, bo większość i tak wie, że to Jason i Scot to robią. Dla mnie sabotowanie ma sens tylko wtedy, kiedy da się wkopać kogoś innego, że to on sabotuje, a nie ty. Najwyraźniej grają na max 2-3 miejsce, bo wątpię, żeby ktoś docenił taką "wspaniałą" strategię.Rozumiem sabotowanie, nie dostarczanie im jedzenia itd., ale to było mega słabe.
Akurat w tym zadaniu bieganie nie było właściwie potrzebne. Co było widać w przypadku Julii, która spokojnie układała swoje domino i wygrała(z tego co pamiętam to najmniej razy, jeśli w ogóle strącała jakieś klocki).tak jak w Immunity Challenge, gdzie wszyscy biegają, to ten sobie spokojnie spaceruje to coś tu jest nie tak.
1. 2-3 to lepsze miejsca niż 8-9XanderDE pisze:Ja właśnie nie czaję tego "sabotowania". Przecież to nie ma sensu, bo większość i tak wie, że to Jason i Scot to robią. Dla mnie sabotowanie ma sens tylko wtedy, kiedy da się wkopać kogoś innego, że to on sabotuje, a nie ty. Najwyraźniej grają na max 2-3 miejsce, bo wątpię, żeby ktoś docenił taką "wspaniałą" strategię.Rozumiem sabotowanie, nie dostarczanie im jedzenia itd., ale to było mega słabe.
No właśnie skoro ktoś niewielkim w sumie wysiłkiem może dojść do f3-f2, wystarczy, że zniechęci do siebie jurorów, pozbawia sensu granie o milion, bo po co się starać, skoro za 2-3 miejsce też jest sporo kasy. Jak dla mnie powinni usunąć nagrody pieniężne dla "finalistów". Milion dostawałby tylko ten co wygrał, a nie "głupki", które nie potrafiąc grać zostały pociągnięte przez "mądrzejszych" ustawiając w ten sposób sobie łatwy finał. Wtedy ludzie być może starali by się bardziej wygrać niż tylko dojść do finału. Chcesz kasy, odpadnij wcześniej, chcesz milion, wchodzisz do finału, ale jak przegrasz to odchodzisz z niczym.1. 2-3 to lepsze miejsca niż 8-9
1. Miejsca 4-5 też są lepsze niż miejsca 8-9, więc nijak nie rozwiązałoby to obecnego "problemu".XanderDE pisze: Milion dostawałby tylko ten co wygrał, a nie "głupki", które nie potrafiąc grać zostały pociągnięte przez "mądrzejszych" ustawiając w ten sposób sobie łatwy finał. Wtedy ludzie być może starali by się bardziej wygrać niż tylko dojść do finału. Chcesz kasy, odpadnij wcześniej, chcesz milion, wchodzisz do finału, ale jak przegrasz to odchodzisz z niczym.
Ja nie jestem widzem, który się cieszy, że ktoś wygrał, bo zabrał do finału osoby, które nawet jednego głosu czasem nie otrzymują.Jak ktoś potrafi sobie ustawić łatwy finał, no to gratulacje dla niego, a dla widzów poczucie, że mamy zasłużonego zwycięzcę.
1. Najpierw piszesz, że nie chcesz ludzi, którzy nie umieją grać, a teraz, że nie się nie cieszysz, gdy ktoś umie grać.XanderDE pisze: Ja nie jestem widzem, który się cieszy, że ktoś wygrał, bo zabrał do finału osoby, które nawet jednego głosu czasem nie otrzymują.
O wiele bardziej się cieszę jak wygrana jest o 1-2 głosy niż sytuacja gdzie ktoś otrzymuje 95% głosów, a reszta to przysłowiowy płatek do kożucha.
Skoro w oczach jury byli to równorzędni gracze to oznacza, że ich gra była równorzędna, skoro każdy z dwóch zdołał przekonać minimum 40% sędziów swoją grą.Wcześniej zdarzało się trochę częściej, ale rzadko kiedy oznaczało starcie dwóch równorzędnych graczy.
Nie. Chodzi mi o to, ze rzadko do finału dochodzą równorzędni gracze tak, żeby werdykt sędziów był dyskusyjny przed odczytaniem głosów. Wiele sezonów jest takich, gdzie można sobie bez straty odpuścić oglądanie ostatnich odcinków, bo i tak wiadomo kto wygra.Najpierw piszesz, że nie chcesz ludzi, którzy nie umieją grać, a teraz, że nie się nie cieszysz, gdy ktoś umie grać.
Sezon 8 :XanderDE pisze:Skoro w oczach jury byli to równorzędni gracze to oznacza, że ich gra była równorzędna, skoro każdy z dwóch zdołał przekonać minimum 40% sędziów swoją grą.Wcześniej zdarzało się trochę częściej, ale rzadko kiedy oznaczało starcie dwóch równorzędnych graczy.
1. Survivor to nie jest film.No nie wiem, ale ja jak idę do kina na film to wolę, żeby mnie trzymał w napięciu do samego punktu kulminacyjnego, a nie żeby cała para ulotniła się gdzieś wcześniej.
Tak samo mam z Survivor. Chcę, żeby werdyktu sędziów nie dało się tak łatwo przewidzieć na długo przed jego ogłoszeniem.
Survivor to nie jest film. W dużej mierze dzieje się bez scenariusza. Także jeśli ktoś potrzebuje emocji to polecam jednak wybrać film, a nie najnudniejszy sezon ever jakim jest Survivor 32.No nie wiem, ale ja jak idę do kina na film to wolę, żeby mnie trzymał w napięciu do samego punktu kulminacyjnego, a nie żeby cała para ulotniła się gdzieś wcześniej.
Tak samo mam z Survivor. Chcę, żeby werdyktu sędziów nie dało się tak łatwo przewidzieć na długo przed jego ogłoszeniem.
Dowiadujesz się tego przez spieprzony edit, który często traktuje finalistów nie fair, a nie dlatego, że ktoś prowadził tak mega grę, a jego konkurencja była wybitnie beznadziejna i doskonały przykład to sezon wcześniejszy.No, ale widzę, że niektórzy lubią wiedzieć wcześniej, jak się skończy głosowanie.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości