Zapomniałem jeszcze o 2 rzeczach w związku z odcinkiem.
1) Podobały mi się wstawki na początku, gdzie każdy (chyba każdy) dostał ze 2 zdania na temat swojego Survivorowego życia itd. Normalnie może średnio lubię takie rzeczy, ale tutaj i w takiej edycji po prostu pasowało.
2) Za to nie podobało mi się jak Amber po zadaniu o powrót na EoE zaczęła płakać, że jest tu tylko dla Roba i że to on powinien wygrać All-Stars, a ona wygrała tylko dlatego, że jego nienawidzili jurorzy bardziej. Skoro ludzie go nienawidzili to znaczy, że nie zasłużył na zwycięstwo. A po drugie skoro Amber nie chciała tam być dla siebie to mogła nie jechać, chętnie zobaczyłbym bardziej zmotywowaną uczestniczkę, a i Rob miałby ciut mniejszy target na sobie. Choć można się domyślić, że Jeff i spółka chcieli ich mieć w pakiecie i start solo nie wchodził w rachubę.
Co do sezonu:
Generalnie podobał mi się, ale głównie z powodu motywu zwycięzców, pewnego sentymentu jakim darzę cały program, miło było zobaczyć osoby, które w jakiejś innej edycji z powracającymi pewnie by się nie załapały.
Fire Tokens - generalnie twist taki sobie. Miał potencjał, ale był niedopracowany moim zdaniem - za dużo przewag, nieprzemyślane ilości tokenów (nagle Natalie kupuje fanty innym, bo nie ma co z tym zrobić
), w sezonie bez EoE będzie to ciężej zorganizować.
EoE - jako metoda na przywrócenie kogoś do gry nie lubię tego twistu. Jako sposób na dłuższe pokazywanie moich ulubieńców i pozwolenie im na dłuższe przeżycie tej przygody, zawiązanie głębszych znajomości - tak, to się sprawdziło w ten sposób. EoE dodała uroku tej edycji, także to takie uczczenie zwycięzców w jubileuszowym sezonie, ale nie wracajmy do tego.
Edit - przez pewien czas był dość wyrównany, było kilku potencjalnych faworytów, ale nagle edit Tony'ego wystrzelił i przyćmił całą resztę.
Sezon stracił na wartości przez zbyt dużą ilość przewag, nie do końca ciekawy przebieg, no i z mojego punktu widzenia (a z tego co czytam to wielu osób) - "nieodpowiednie" osoby doszły daleko, a większość ulubieńców szybko padła w boju. Nie był to sezon zły, określę go mianem przeciętniaka, który zyskuje jednak trochę punktów za całą tę otoczkę, powrót zwycięzców itd.
UCZESTNICY
SANDRA - plusik za to, że jako jedyna na poważnie wzięła się za eliminację Tony'ego - jak widać miała rację/przeczucie. Niestety jej ruch był przekombinowany i odpadła na własne życzenie. Co do EoE - szkoda, że nie została. Z jednej strony rozumiem, rzeczywiście jej szanse na powrót do gry były niemal zerowe, a patrząc na to jak wyglądały oba zadania, to w zasadzie zerowe. Mogła jednak zostać tak po prostu, dla swoich fanów, dla innych uczestników. Wybrała hotel, cóż - generalnie rozumiem, ale lekki zawód czuję. Mimo wszystko queen stays queen. Adios.
AMBER - padła ofiarą "sojuszu pokerowego" i obecności Roba. Jednak po jej pierwszych dniach w grze widać było, że nie wykazała zbyt wiele woli walki i nawet nie spróbowała niczego, żeby w tej grze pozostać - trochę rozczarowanko jej postawą.
DANNI - jeden z mniej poważanych zwycięzców, ale osobiście ją lubię i ciekawił mnie jej powrót. Jeśli chodzi o jej eliminację to współwiniłbym ją i jej old school sojusz. Mimo małego editu pokazała się jako bardzo pozytywna i sympatyczna osoba.
ETHAN - jego edit był bardzo jednotorowy i skupił się na wygranej walce z nowotworowej. Ethan coś tam kombinował, ale poleciał jako kolejny po klęsce swego sojuszu. Ciężko nazwać taki występ udanym, ale Ethan na plus za osobowość.
ROB - ja nie jestem fanem Roba, nie lubię go ani jako gracza, ani jako osoby. Niestety w tym sezonie tylko to wrażenie się pogłębiło. Przemieszanie dało mu szansę na ucieczkę spod topora, a on tylko się pogrążył.
PARVATI - widać, że przez 10 lat przeszła przemianę, wciąż jest sympatyczna i miło się ją oglądało, ale zabrakło agresywności/aktywności, z której była znana.
YUL - jeden z moich ulubionych zwycięzców, bardzo ucieszył mnie jego powrót i choć miejsce jest kiepskie, to się nie zawiodłem. Yul pokazał to czego się spodziewałem, wciąż jest tym bardzo inteligentnym i jednocześnie takim poczciwym/dobrym kolesiem. W początkowym plemieniu grał najlepiej i bardzo mi się podobał jego styl. Przemieszanie skończyło jego grę, zdarza się.
WENDELL - przed sezonem był dla mnie raczej neutralną postacią, nie przepadałem za nim i tyle. Tutaj stracił jeszcze w moich oczach. Co prawda miał chyba najbardziej negatywny edit, zwłaszcza w tej relacji z Michele, ale generalnie był od początku jakiś odpychający.
ADAM - nie lubiłem go za styl gry i za sposób zwycięstwa i tutaj nie przekonał mnie do siebie. Grał kiepsko, grał chaotycznie. Jedynie plus łapie za duży entuzjazm i radość z gry.
TYSON - nie jestem fanem, jeśli chodzi o osobowość to pokazał się jak zwykle, czyli taki niby sarkastyczny, dość arogancki. Pod kątem gry też wypadł nijak. W pierwotnym plemieniu był na dnie, a po merdżu odpadł dość szybko.
SOPHIE - choć jej sezon to dla mnie tragedia, to samą Sophie lubiłem. Tutaj pokazała się z innej strony trochę, bo jednak sezon nie był tak statyczny jak S23. Bardzo polubiłem i szkoda mi jej była, ale blindside wyszedł dobrze. No i Sophie była na pewno sporym zagrożeniem dla pozostałych.
KIM - w pierwszej części gry ciężko się ją oglądało, taka była podłamana, że znalazła się na dnie. Po przemieszaniu zaczęło się ją lepiej oglądać, po merdżu miała swoje plany, ale nic nie wyszło. Wciąż ją lubię jako osobę, ale gra w tym sezonie po prostu jej nie wyszła.
JEREMY - ja go nie lubię i po tym sezonie zdania nie zmieniam. Ciekawy jestem dlaczego z perspektywy innych graczy był tak ogromnym zagrożeniem, bo niczego szczególnego nie pokazał.
NICK - ojej, jego gra była bardzo chaotyczna, wyglądał jakby nie miał pomysłu na siebie, a na końcu dał się zmanipulować Tony'emu i ufał mu zbytnio. Generalnie dla mnie postać neutralna, a gracz w tym sezonie kiepski.
DENISE - dziwnie się ją oglądało. Początek sezonu miała ok, potem ten duży ruch z Sandrą, a potem nagle nie robiła nic, trochę wyglądała najpierw na +1 Kim, a potem +1 Bena.
BEN - jeden z bardziej nielubianych przez ze mnie zwycięzców. I cóż. W tym sezonie grał dziwnie, dość chaotycznie, ale o dziwo wychodziło mu to na dobre. Dużo plotkował, nastawiał ludzi na siebie, grał w sumie z każdym, ale mu się to udawało. Po przemieszaniu i merdżu zacieśnił pewne relacje, ale też nie do końca miał pomysł co dalej. Jego eliminacja mnie trochę zniesmacza.
SARAH - wciąż jej nie lubię, ale dużo korzystniej i sympatyczniej wypadła w tym sezonie niż w poprzednich. Doszła daleko mimo dużego targetu, o którym mówili inni zwycięzcy już przed startem. Dobrze ukrywali z Tonym swój sojusz, była blisko z kilkoma osobami. Popełniała czasem błędy, ale parła dalej. Wciąż nie jestem do niej przekonany, ale występ w miarę udany.
MICHELE - osobowościowo jest super, bardzo ją lubiłem i polubiłem jeszcze bardziej. Jako gracz... miała dobre momenty, miała słabe momenty. Często zdarzało jej się być po złej stronie głosów, inni czasami się z nią kompletnie nie liczyli, ale jakoś umiała się zawsze z tego wygrzebać i to innym się obrywało. Fajnie, że chyba w końcu zrozumiała, że nie ma co rozpaczać nad swoim zwycięstwem i się z nim "pogodziła".
NATALIE - odpadła szybko głównie przez podział plemion i trafienie do jednego z Jeremym, została królową EoE. Ja ją lubię i kibicowałem jej w S29, ale tutaj miałem wrażenie, że jest "mniej fajna".
TONY - cóż, wyciągnął wnioski, zagrał bardzo dobrze, dało się mu kibicować, dostarczał rozrywki, zasłużył i tyle.