Ep 11
A ja Wam się zwierzę na uszko, że ten odcinek zostawił mnie w stanie pewnego rodzaju niedojebania

Coraz bardziej piecze mnie zad o to, co się tam wyprawia z tą
Olgą. Dzisiaj to ona już chyba kurła naprawdę nie pisnęła ani jednego słowa, ani w zadaniu, ani przy stole, ani w scenach grupowych

Jak bardzo trzeba być ślepym, żeby nie widzieć jej totalnej zmiany zachowania odkąd jest mafią?

Brakuje mi wyjaśnienia jej strategii socjalnej i w ogóle jak to być mogło, że ona i on razem przez tyle lat. Może to przez te pociachane odcinki na finiszu, więc hejże hejże, skoro tak bardzo obczajasz zagraniczne sezony, to wbij tu do nas na ciacho, Dżeku z Umbą napieką pysznego makowca, Saw przyniesie czipsy, ja zatroszczę się o zapitę i się będziesz tłumaczyć. Czy to jest z Twojej strony jakoś umiejętnie odegrane, że wszyscy to łykają jak pelikany? Że niby zmęczenie grą, smutek po ubiciu koleżanek, tenteges?
To wszystko, w połączeniu z faktem, że na etapie dżebanego ef osiem (!) ludzie zagłosowali przy stole według antypatii i nawet nie próbowali sieknąć zdrajcy, sprawia, że jestem już naprawdę w kropce. Aspołeczne leluje to można wywalać wcześniej – rozumiem, że Klaudia i Tadzik nie przydali im się w łowach, więc można sobie było pozwolić na ich odpalenie, no ale ten etap, na którym jesteśmy, wymaga już większego skupienia.
Jak już niektórzy wiedzą, kiedy nie potrafię sobie czegoś wytłumaczyć, to mam ten miły zwyczaj, że z pyska zaczyna mi lecieć piana i odpala się we mnie Antoni, toteż niestety, ale zaczynam brać pod uwagę opcję, że spisek, podstęp & zamach - sezon jest zagrany, tak jak drugie Kangury. Inną opcją jest to, że lojalni zgrywają baranów, co by nie dostać nocnego łupnia, przypuszczają, że zdrajca jest tylko jeden (na przykład właśnie Olga) i zostawiają ją sobie do rozwalenia przy finałowym ognisku, no ale to by pokazywało, że pojechali do tego zamczyska totalnie na yolo, nie obczajając sobie nawet na wikipedii gry, do której się zgłosili – w innym przypadku wiedzieliby, że produkcja za hugo nie pozwoliłaby zdrajcy tak długo grać samemu.
Jak od kilku tygodni wieszczyłem tryumf fajfusów, tak teraz widzę już opcję, że Olga jakimś tajemniczym sposobem wywiezie mamonę na Bałuty.
Kosmo Prezes wydaje się teraz zdecydowanie bardziej wystawiony na widelec w kontekście następnego stołu, no ale przyznam, że w tej rundzie defensywa zacna.
A
Pisarz jaki nam się nagle trollek-kabareciarz zrobił, no patrzcie patrzcie

Ponoć „Koń Polski” otworzył casting na nowego Mariana do pary z Helą. Patrząc na jego resume (Pisarza, nie Mariana), jest on jedynym fajfusem, u którego mogę pochwalić strategię pójścia w cień i strzelenia gównogłosu na Dorotę. Kombinuje chyba, jak nie dostać łupnia przy ostatnim morderstwie, no ale nie sądzę, żeby to coś dało. A szkoda, bo bez niego fajfusowy kwartet wyglądałby już niestety mocno nudziarsko. Chyba jednak trzymam kciuki za te Bałuty.
Doris na przypale albo wcale

Babeczka pożegnała się z nami w swoim stylu, czyli z głośnym koperkowym pierdolnięciem. Uhahała mnie w tym Masterszefie, ale już zegarkowej afery do końca nie ogarnąłem – again, brawo za pociachane odcinki. Czy ja dobrze rozumiem, że pomiędzy scenami jakiś Wielki Brat wziął ją za kudły do Pokoju Zwierząt, przetrzepał jej tę cenną torebusię kupioną od Saszy na deptaku w Mielnie w zestawie z gofrem, kazał oddać ten zegarek i to dlatego była taka wkurwiona? Jeżeli tak, to ewentualnie, wracając jeszcze do motywu spisku & wybuchu, widzę też scenariusz, że nasza luba miała zostać karnie eksmitowana i dlatego umówili to głosowanie – wszak po ostatnich Dużych Bratach pamiętamy dobrze, że tefałeny lubią w swoich programach kręcić dramy i wywalać ludzi za każde gówno odstępujące od tych ich podurniałych regulaminów.
Niespodziewanie propsnę też
Malwi, która słusznie ustawiła do pionu
Manae przy tym żarciu. Tyle dzisiaj alergii, to i ja pochwalę się swoją – kicham, prycham i prykam jak widzę naokoło takich kulinarnych wybrzydzaczy. Rozumiem uczulenia, ale takie nie, bo nie? Niektórych już naprawdę poklekotało od tego dobrobytu. Ludzie na świecie naprawdę umierają z głodu, a tutaj już nie dosyć, że mięska nie, to jeszcze „większości warzyw i strączkowych” też nie, no szajse. Ostatnio przyszedł do nas kuzyn z taką gwiazdą, to nawet nie za bardzo było jak milejdi ugościć, chleb z oliwą tylko wpieprzała – to jakimś cudem lubiła
Natomiast na papierze Manae plusuje wyniuchaniem Kosmo,
Stanley podobnie, chociaż mam z tym chłopakiem coś takiego dziwnego, że nawet jak jest trochę widoczny, to i tak o nim zapominam. Natomiast najmniej na mamonę zasługują
Justyna i Patryk.